Skocz do zawartości
IGNORED

Rasowanie układu wzmacniacza mocy


SILVER SOUND

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Wielu z Was chce samodzielnie zbudowac sobie wzmacniacz, bo jest to największa satysfakcja, bo samemu, i działa....

A może działać jeszcze lepiej, jesli poczytacie dalej, i zastosujecie tem pomysł....

Jako napięcie stałe , należy uznać napiecie poniżej progu pulsowania, a tylko takie może być użyte do liniowego, nie zniekształconego przetworzenia przez stopień mocy wzmacniacza, na sygnał zasilający głośniki.

Należy pamiętać, że wraz ze wzrostem obciążenia zasilacza wzrasta napięcie pulsacji, czyli obniża skuteczne napięcie zasilające stopnie mocy. Pokazują to rys2 i rys3.

Jak widać ten sam transformator, w zależności od pojemności kondensatorów moze dostarczyć bardzo różne użyteczne dla stopnia mocy napięcia zasilania.

 

Przeanalizujmy teraz w jaki sposób stopnie mocy pobierają energie z zasilacza.

 

Jeśli wzmacniacz pracuje w układzie stereo( częściowo), lub równoległym monofonicznym sygnały obu kanałów są prawie zawsze zgodne w fazie, możemy , z dużym uproszczeniem przyjąć, iż przez oba stopnie mocy do bieguna zasilacza dołączane są równolegle oba obciążenia.

Przedstawia to Rys 4.

Jeśli obciążymy oba kanały impedancją np 4 Omy, to wypadkowa

impedancja przy maksymalnym wysterowaniu wzmacniacza będzie wynosić ok 2 Omy!!!!

W tym reżimie pracy jeden biegun odbiornika dołączony jest do "zerowego" punktu zasilacza, a drugi , poprzez tranzystory stanowiące wzmacniacz prądu, do biegunów dodatniego, lub ujemnego zasilacza.

Aby zaangażować do naszych potrzeb cały zasilacz, należy odwrócić fazę sygnału wejściowego na jeden kanał, i oczywiście odwrotnie zaznaczyć bieguny na jego wyściu, czyli masa = "plus", a wyjście wzmacniacza jako "minus".

 

Dzięki takiemu rozwiązaniu obciążenie jest podłączane do całego zasilacza, w zakresie wzmacnianych częstotliwości zakresu subbasowego i basowego, bo przeważnie jest on zgodny fazowo na obu kanałach, a te częstotliwości najbardziej obciążaja zasilacz.

Przy takim rozwiązaniu jeden z kanałow pobiera energie z np; plusowego bieguna zasilania, a drugi w tym samym czasie z minusowego bieguna.

Zatem każda z połówek zasilacza jest obciążana 4 omami, czyli jest pobierany o połowę mniejszy prąd, czyli zmniejszają sie napięcia tętnień = wzrasta napięcie skuteczne, które stopień mocy może "przetworzyć" , na wyższą amplitudę sygnału zasilającego obdiornik, czyli zwiększyc moc wyściową !!!!!

Jak widać dośc prosty zabieg, przy tych samych elementach zasiacza pozwala osiągnąć jeszcze lepsze efekty.

Zapraszam do dyskusji, bo temat traktuje jako otwarty do dalszej analizy, bo poruszyłem tylko najważniejsze fragmenty zagadnienia.

 

jk

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-5460-100000159 1170279775_thumb.jpg

post-5460-100000160 1170279774_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/22722-rasowanie-uk%C5%82adu-wzmacniacza-mocy/
Udostępnij na innych stronach

silver sound - jeśli dobrze kojarzę nick z innego forum i występującą być może zbieżność - to mam pytanie - czy jesteś autorem wzmaka Silver Sound zamieszczonego w EP?

"Jakkolwiek będzie - będzie inaczej, aniżeli sobie wyobrażamy - ponieważ między Dobrem a Złem znajdujemy się w życiu i w świecie

wielowymiarowym,w którym dokumentnie pomieszane jest Przypadkowe z Nieuchronnym."(S. Lem 1999)

Witam

 

Tak przyznaję, ja jestem autorem tego 'wynalazku", który jak miałes okazję poczytać "zjechał" strasznie kolega jar1....

Ja miałem 50 szt płytek , a zostało sie ok 6-8 szt, zatem reszta zpstała obsadzona czesciami i działa, już po kilka lat, i to bezawaryjnie....

Jest to dośc cięzki do uruchomienia układ, ze względu na "głupią" filozofię lutowania tranzystorków mocy, chyba, że miejsca ich lutowania sa "zanitowane".

Ale proponuje pogadac na wątek poruszony w tym temacie, bo tamto to juz historia....

 

Na wszystkich forach występuję pod tym samym nickiem.

 

jk

tak, tamten wzmak to była klasa średnia, ale ważne że bezawaryjny

"Jakkolwiek będzie - będzie inaczej, aniżeli sobie wyobrażamy - ponieważ między Dobrem a Złem znajdujemy się w życiu i w świecie

wielowymiarowym,w którym dokumentnie pomieszane jest Przypadkowe z Nieuchronnym."(S. Lem 1999)

Trochę mi sie to kłóci z wyznanwaną przeze mnie zasadą możliwie jak najkrótszego(złożonego wyłącznie z niezbędnych elementów) toru, dochodzi stopień inwertera i to w jednym kanale... nie wiem, nie wiem..Czy nie prościej dać jednak trafo o wiekszym prądzie, niż komplikować układ?

SILVER SOUND, 22 Lis 2005, 16:15

 

Sorry, ale ja na razie nie widzę tu rzeczywistego 'rasowania'. Bo co rasujemy? To w miarę zadziała dobrze tylko w przypadku dwóch torów mono, przy stereo róznice w poborach prądu mogą sie całkiem znacznie róznić - szczególnie w impulsach, a te stanowią największy problem.

Sumaryczny prąd trafa i tak się nie zmieni, musi mieć ono taką samą wydajność mocową.

Dodatkowo trzeba wprowadzić do toru odwracacz fazy, co może spowodować dodatkowe zniekształcenia, dodatkowe przesunięcie fazy.

Nie lepiej po prostu zrobić porządne zasilanie dla każdego kanału?.

Możedla zestawów 1000W do dyskotek ma to jakiś sens, ale czy dla domowych zestawów?

Jesli możesz, to spróbuj wylistować zalety jakoś bardziej zachęcająco.

Witam

Założeniem tamtego projektu nie było uzyskanie super-osiągów, a zademonstrowanie alternatywy, dla horrendalnie drogich w tamtym czasie tranzystorow IGBDT do zastosowań audio.

Co do samego wzmacniacza pradu to fakt, nie jest to super rozwiązanie, tym bardziej w takiej formie jaka tam jest.

Za to wzmacniacz napięcia jest rarytasem, zaczerpniętym z projektu firmy ANALOG DEVICES.

Chcąc poprawić tamten projekt, nalezy zastosowac dwie masy,tzw; wejściową i wyjściową, oraz wtórniki emiterowe, między wzmacniaczem napięcia a tranzystorami mosfet.

Taki zabieg "podnosi " zdecydowanie jakośc, i osiągi.

Układ ten ma fajna zaletę, pozwala osiągnąć (pomniejszona o tyle co spadek na rezystorach emiterowych, i napięcia saturacyjnego) amplitudę sygnału wysciowego równa skutecznemu napięciu zasilania, przy pojedyńczych napięciach zasilania.

 

Raz jeszcze zapraszam do dyskusji nad tytułowym watkiem, bo jest to naprawde ciekawe rozwiązanie, zastosowane zresztą (notabene, kilka miesięcy, po opublikowaniu tego na mojej stronce), przez jednego z krajowych producentów wzmacniaczy mocy.

 

jk

Witam

Widzę, że dyskusjaa ruszyła..

fajnie

Maszto, tez uważam jak Ty, ale czasami trzeba podejśc ekonomicznie.

Zmniejszenie prądu pobieranego z gałęzi zasilacza odciąża trafo, i zmniesza pasozytnicze napięcie tetnień.

Zatem zastosowanie lepszego jakościowo trafka będzie dośc drogie, a i tak niewiele pomoże, bez zastosowania podwujnej ilości kondensatorów.

Jesli policzymy koszty, jednego najdrozszego nawet operacyjniaka niskoszumowego, to uzyskanie tej poprawy mocy, i dynamiki będzie kosztowało według "klasycznego" rozwiazania kikldziesiąt, a może i kilaset razy więcej.

Jar1

We wstepie zaznaczyłem, ze najbardziej w sygnale stereofonicznym, da sie odczuć zalety takiego rozwiązania w zakresie czestotliwości subbasowych i basowych, bo w zdecydowanej większości muzyki sygnały te sa zgodne fazowo w tym zakresie.

Nawet rozbieżne sygnały, jak piszesz, impulsy, czy inne, jeśli w celu dostarczenia energii do głośnika, aby odtworzyc ten dźwięk, wymagaja pobrania energii z tej samej połówki zasilacza, to jest to zblizone do tego niekorzystnego wariantu pracy "równoległej".

Zatem i w tym przypadku, "rozdzielenie" pobierania energii z obu połowek zasilacza da zysk, w opisany na wstepie sposób, i zdecydowanie poprawia prace wzmacniacza, poprzez odciążenie zasilacza, a dokładnie lepsze jego wykorzystanie.

 

jk

> Zmniejszenie prądu pobieranego z gałęzi zasilacza odciąża trafo

 

Możesz rozwinąć, bo ja tego tak nie widzę. Suma pradów i tak sie nie zmienia.

 

> Jesli policzymy koszty, jednego najdrozszego nawet operacyjniaka niskoszumowego, to uzyskanie tej

>poprawy mocy, i dynamiki będzie kosztowało według "klasycznego" rozwiazania kikldziesiąt, a może i

>kilaset razy więcej.

 

A skąd te wyliczenia?

Witam!

Czyli tak, w układzie konwencjonalnym przy chwilowym dużym poborze prądu w obydwu kanałach będących w fazie, prąd będzie pobierany z jednej baterii kondensatorów (np +).

Natomiast w układzie opisanym powyżej, jeden kanał w danej chwili będzie pobierał prąd z (+), a drugi, w tej samej chwili z (-). Czyli nie chodzi tu o lepsze wykorzystanie transformatora tylko bardziej efektywne wykorzystanie baterii kondensatorów, przynajmniej tak mi się wydaje. Coś w tym jest:-)

Czy dobrze rozumiem?

Pozdr.

Witam

BBodek, trafiłes w sedno...

Według mnie tak włąsnie jest.

Według mnie trafo jest nie tyle odciążone, a RACJONALNIEJ wykorzystane, mniejszymi opornościami, a to w nastepujacy sposób:

Jeśli jak napisałem na wstepie warunkowo, sa to dwa kanały obciążone impedancjami 4 omy, to do wyliczeń zakładamy równoległość, czyli 2 omy.

Jak zapewne wiesz trafko, poprzez diody doładowywuje kondensatory w momemtach, gdy napięcie dostarczane przezeń, przekracza aktualne napięcie panujące na kondensatorach, z których akurat pobierana jest energia z podłaczonymi obciążeniami, czyli poza doładowaniem kondensatorów, mozna w wielkim uproszczeniu założyć, iż uzwojenie to jest "dociążone" też tą 2 omowa impedancją.

Biorąc pod uwagę, jego rezystancję+impedancje wewnętrzną, oraz prąd wymagany z tego uzwojenia w tym momencie, to napewno mniejszy ładunek zostanie dostarczony do kondensatorów, w przypadku "dociążenia" 2 omowego, niż 4 omowego, a napięcie tetnień, będzie stanowczo niższe, (przy obciążeniu 4 omy), chćby z powodu mniejszego spadku tego napięcia na kondensatorach w okresach "nieładowania".

Łącznie może to dać kilka voltów napięcia skutecznego dla wzmacniacza prądu.

 

Rozwiązanie to mozna zastosowac do juz istniejącego wzmacniacza, lub uwzględnić, przy projektowaniu nowego

Jk

Jar1

Te "kilkaset " razy to skrajnie, ale mozliwe, bo jak wiesz kondensatorki "audiofilskie" czasami kosztują "cięzkie" pieniądze, mocniejszy transformator, tez z "nieba " nie spadnie, a porzadny scalak, to 5-6 zł....

 

jk

> Według mnie trafo jest nie tyle odciążone, a RACJONALNIEJ wykorzystane, mniejszymi opornościami, a to w >nastepujacy sposób:

>Jeśli jak napisałem na wstepie warunkowo, sa to dwa kanały obciążone impedancjami 4 omy, to do wyliczeń >zakładamy równoległość, czyli 2 omy.

 

Trafo jest raczej obciążone impedancją zasilacza, czyli kondensatorami. A one w przypadku 50Hz mają ją na poziomie dziesięciu - dwudziestu mohm, więc daleko im do tych omów obciążenia.

Witam

Kolego Jar1, chyba sie grubo mylisz.....

Energia jest pobierana do obciążenia ze wszystkiego, co w danym momencie może ja dostarczyć, czyli, jesli w tym momencie jest to napięcie z trafka, wyższe niż napięcie kondensatorów, to jest pobierana z niego....

Co do tych 20 omów, to chyba miałeś na myśli miliomów.....

Proponuję, abyś wsadził w szereg z mostkiem rezystor np: 0,1 om, i na oscyloskopie popatrzył, a następnie sobie przeliczył , że prady ładujące kondensatory osiągaja nawet kilkaset amperów (mowa o wielkich wzmacniaczach). Dowodem na to niech bedzie "udar" sieci zasilającej, przy właczniu solidnego wzmacniacza, któremu"zneutralizujemy" układ "miękkiego startu".

jk

Myślę, że trudno będzie tak teoretycznie stwierdzić w jakim stopniu taka konfiguracja wpłynie na "bilans energetyczny" wzmacniacza. Niektóre impulsy przypadną na moment ładowania kondensatorów, a inne "trafią" pomiędzy nimi. W takiej sytuacji chyba najbardziej rzetelny byłby pomiar oscyloskopem tego samego wzm. w dwuch wariantach.

>Kolego Jar1, chyba sie grubo mylisz.....

 

raczej nie tak grubo;-)

 

>Co do tych 20 omów, to chyba miałeś na myśli miliomów....

 

Przeciez napisałem mohm....

 

>że prady ładujące kondensatory osiągaja nawet kilkaset amperów (mowa o

>wielkich wzmacniaczach).

 

Nie wiem, co uwżasz za wielki wzmacniacz, ale na ogół przyjmuje sie, że prąd ladowania jest kilkukrotnie wyższy od prądu pobieranego. To rzeczywiscie widac na oscyloskopie. I zapewniam Cie, że nię są to setki amperów. Taki prąd w normalnym wzmacniaczu nie ma prawa popłynąć.

Jeśli widziałeś spadki na oporniku 0.1 ohma rządu 50 V , to chyba na zasilaniu wesołego miasteczka;-)

Przecież są układy zasilaczy RC >( R=0,1om, C =10.000uF) x3 gdzie ładowanie kondensatorów jest rozłożone w czasie co zmniejsza prądy ładowania i zwiększa tłumienie dla impulsów do 500Hz (układ zasilacza był zastosowany do wzmacniacza z magazynu HIFI Audio Video z lat 90)

Witam

Jar1, cosik mi sie niedowidziało, bo faktycznie, napisałes mohm...

sorki.

Co do wielkości mocy, to zastrzegam, iz "przywedrowąłem " z profesjonalnej działki, i nie obce mi sa konstrukcje na poziomie 3kW/kanał, gdzie prady maksymalne "hasają", na poziomie 60-100Amperów (oddawanych do odbiornika), zatem i prady "ładujące" sa na poziomie stukiludziesięciu Amperków.....czyli już "kilkaset"....

Generalnie tu sie zgadzamy, a obecne nieporozumienie, wynikło z mojej winy.

jk

Cześć Silver

dobry pomysł, ale wymaga głębszej analizy, bo częstotliwość, w której skupia się większość mocy to właśnie okolice 50-200Hz podczas gdy tętnienia sieci to 100Hz. Tu mogą dziać się różne dziwne rzeczy.

Pytanie jeszcze o ile to da zysku mocy i kto się będzie bił o te ułamki decybela.

gratualcje, w najgorszym wypadku dobra gimnastyka intelektualna.

Witam

Dobrze, że poruszyłeś ten aspekt częstotliwości 100Hz.

W klasycznym układzie , czyli dwupołówkowym prostowniu z mostkiem gretza, z ta właśnie wspomniana czestotliwościa doładowywanie kondensatorów w zasilaczu.Jeśli wzmacniacz pobiera z niego energię, aby wzmocnić sygnał o częstoliwości mniejszej niż 10 Hz, to na jeden pólokres tej częstotliwości przypada więcej niż jeden cykl doładowawczy, i współczyniik ten wzrasta wraz ze zmniejszaniem się wzmacnianej częstotliwości, osiągając 2 cykle przy wzmacnianej f= 50 Hz. Dla wyższych wzmacnianych częstoliwości niż te 100Hz, wygląda to odwrotnie, na jeden wzmacniany pólokres wypada mniej niż jeden cykla doładowawczy, zetem dużo więcej energi musi być pobrane z kondenssatorów, zatem powoduje to większe "ubytki" napięcia, zwiększenie napięcia pulsacji, czyli zmniejszenie mocy wzmacniacza.....

Dzieje sie to niezależnie czy wzmacniacz pracuje w klasycznym układzie, czy wykonanym na moim pomyśle, z ta jednak różnicą, że rozładowywanie tych kondensatorów w moim pomyśle odbywa się rezystancją(czy też impedancją), dwa razy większą!!!!.

Pamiętajmy też o wadach kondensatorów, a nazwałbym jedną z nich szybkością "wydalania" (kurcze nie to mam na myśli co Was będzie śmieszyć....)Dokładnie idzie mi o coś jakby odpowiednik szybkości narastania we wzmacniaczu, lecz w przypadku kondensatora, jest to przyrost pobieranego prądu w jednostce czasowej.

Skoro jest to prąd o połowę mniejszy, to pozwala to osiągnąć jego przyrost w o połowę krutszym czasie.....

Sa firmy produkujące kondensatory, które takie cos podają, np 30A/100Hz, ale przy 200Hz, będzie to zapewne już tylko 15 Amperów....

Jeśli kondensatory nie sa w stanie zapewnić odpowiedniego przyrostu prądu do osiągnięcia napięcia w określonym czasie, to podłaczony do takiego zasilacza wzmacniacz, maja nawet SR= 200, oraniczy się do tego "zapodanego" przez zasilacz, do np SR=30.......

A jak wiecie SR zależny jest między innymi od impedancji obciążenia..czyli SR= np: 50/4 omy, da ok 100/8 omów.

 

Sam zysk mocy, fakt, w bilansie końcowym da 0,5-1 dB mocy akustycznej z głośników więcej, co nie jest "oszałamiające", ale daje coś ważniejszego, mianowicie duuuużo lepszą dynamikę.

Panowie, większośc z Was posiada jakieś tam wzmacniacze, zawsze można popróbować "empirycznie", i przekonać się "nausznie", o wartości tego pomysłu.

Ja go stosuję w napędzaniu zestawów profesjonalnych, i przekonałem się, że w takim właśnie rozwiązaniu, sprzęt pracuje dużo lepiej.

 

Jasne jest, że jak ktoś ma "bandytę" z tak sztywnym zasilaniem, że jest dla tego zasilacza bez różnicy, czy 8, czy 2 omy, to i tak swoje napięcie trzyma, i ma dobry ten że właśnie "wspólczynnik wydalania", to zaproponowane w tym temacie zabiegi na nic się zdadzą....

Pomysł jast raczej dla tych co posiadają sprzęciory klasy średniej, lub budując coś, nie maja keszu na zrobienie klonu takiego "bandyty", a ich apetyty jakościowe, są na poziomie zblizonym do tych prezentowanych przez taki wzmacniacz.

Ponieważ błyskał tu na forum wiedza teoretyczna kolega Jar1, proponuję, aby teoretycznie przeliczył, porównawczo różnice napięc skutecznych takiego samego zasilacza dla impedancji obciążenia np:4 i 8 omów. Na podstawie tego będziemy mogli sobie dośc łatwo (oczywiście symulacyjnie i teoretycznie) policzyć przyrost mocy

jk

>Dokładnie idzie mi o coś jakby odpowiednik szybkości narastania we wzmacniaczu, lecz w przypadku kondensatora, >jest to przyrost pobieranego prądu w jednostce czasowej.

 

Tu, moim zdaniem tkwi problem zasilacza. Choć nie chodzi tu dokładnie o szybkość 'wydalania' a raczej szybkość uzupełniania dokonanego wydatku energii. Wielkość samego prądu nie jest istotna ale przede wszystkim szybkość doładowania kondensatorów. Ten efekt ma znaczenie znacznie większe dla obciążeń czętotliwościami wysokimi, bo jak już słusznie zauważono, doładowywanie odbywa się z częstotliwością 100Hz i to tylko przez nie więcej niż 1/3 połówki okresu.

Jeśli szybkość doładowania jest mniejsza niż szybkość pobierania, zasilacz nie wyrabia - na ogół mamy efekt 'zmulenia'.

Witam

Jar1,

to co piszesz jet jednym aspektem,

i to zależy , według mnie od jakości transformatora, dokładnie jego rezystancji wewnętrznej, i indukcyjności, która też(tak mi sie wydaje) ma negatywny wpływ, no to co opisujesz.

A drugim czynnikiem jest ot co opisywałem w poprzednich "wypocinach".

Możnaby to określić dwoma czynnikami

wspólczynnikiem "pochłaniania",( trzymając sie teminologi "gastrologicznej...") czyli uzupełniania ubytków energii, i jak przedtem to określiłem, wspólczynnikiem "wydalania", czyli możliwościami pobierania tejże energi z zasilacza.

Jak zatem widać obie kwestie sa bardzo znaczące dla jakości wzmacniacza, czyli , generalnie jakość zasilacza, umożliwia pokazanie swoich możliwości samego stopnia mocy.

Zaproponowane rozwiązanie pozwala osiągnąć znacząco lepsze efekty jakościowe, nawet w przypadku nieco słabszego zasilania, bez konieczności jego wymiany.

 

 

jk

Trik z odwracaniem jednego kanalu jest dosc popularny w wzmacniaczach przelaczajacych SE, w celu unikniecia "pompowania" zasilacza.

 

>Silver sound

 

A porownywales dzwiekowo wzm. normalny i odwrocony?

Witak

Kolego Senich, według mojej wiedzy, ten aspekt budowy wzmacniacza, nie jakiegokolweik wpływu na interesujęcy Ciebie współczynnik FD.

....; ale zaczynam intensywnie myśleć, jak taki wzmachoł zbudować, i być może kiedyś..

Co do patentowanie, to w opnini, niektórych mam już opinię (o)"patentowanego" lenia, i niech na tym patencie zostanie...

Ale skoro masz takie uznanie dla mnie , to może jakiś pomniczek, no , skromniej popiersie, narazie z piaskowca, ba na takie z brązu będzie czas, jak zrealizuję Twoje marzenia ...(odnoście FD...)

Mam nadzieję, że poczucie humoru VCię nie opuszcza, czego Ci szczerze życzę..

 

 

Tego typu rozwiązanie stosuję w konfiguracji swojego systemu nagłośnieniowego.

Tam jest to o tyle łatwiejsze do prób i porównań, bo wzmacniacze mają wejścia w rastrze symetrycznym, więc wystarczyło "zmanipulować" tylko kilka przewodów, zamieniając w jednym z wtyków miejscami "plus", z "minusem". Nastepnie uzbrajając jedną stronę klasycznie, a drugą według tego pomysłu.

Zapewniam, że rużnica była bardzo wyraźna na korzysć, tej "zmodyfikowanej" wersji.

 

Po tych porównaniach, pracuję tylko w takim układzie, gdzie głosniki ( o wysokich impedancjach 8-16 omów) zasilane sa ze wzmacniaczy mostkowych.

jk

Witam

Senicz,

ja zaznaczałem iż "opwiadam" o konfiguracji profesjonalnego sprzetu nagłosnieniowego, a tam sa nieco inne priorytety, niz wymaganiach co do sprzętu tzw "audiofilskiego". Zresztą , po co szermowac takimi hasłami, skoro same głosniki wprowadzają zniekształcenia na poziomie kilku procentów, to bez różnicy jest, czy zasilimy je wzmacniaczem który zamiast 0,001, bedzie miał 0,002.....,

Co do FD to nie zgodze się, bo ten wspólczynnik zależy od impedancji obciążenia, a tam zamiast klasycznie 4 x 4 omy, podłącza sie do wzmacniacza ustawionego do pracy w mostku 2 szt głosników 16 omowych, co daje nam 8 omów, czyli 2 x 4 omy.

Zatem jeśli FD dla 4 onów ma wartość = xxx, to w mostku ma taka samą.

A chociażbym sie mylił, to w domowym sprzecie, nie stosuje sie wzmacniaczy mostkowych (przynajmniej ja nie mam wiadomości, aby jakis producent oferował takowe do kupienia, ale nie znam tego rynku, zatem mam raczej skąpą wiedzę...), dlatego zaproponowałem układ zbliżony do mostkowego, jesli idzie o obciążenie zasilacza, i z równoważnymi zyskami co do dynamiki i w małym stopniu mocy.

 

 

jk

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.