Skocz do zawartości
IGNORED

Pomyłka banku - czy muszę się zgodzić ?


vader44

Rekomendowane odpowiedzi

A sprawa z elementarną uczciwością wygląda tak że nawet jeden z uczestników tego forum zbytnią uczciwością nie grzeszy. Bo czy uczciwe jest występowanie na jednym forum pod różnymi nickami i podszywanie się pod "zadowolonych" klientów ?

Teo, 30 Lis 2005, 23:43

 

Elementarną uczciwościa to zasłaniają sie największe szuje.

 

Człowiek uczciwy po prostu ma zasady których nie musi podkreślać na każdym kroku i może skupić się na zagadnieniach profesjonalnych.

Teo już wim co ty masz z tą uczciwością - jesteś z miasta Małego Szeryfa a to wiele tłumaczy.

 

a odnośnie:

"Jaaasne.

Licznik osób z którymi nie należy robić żadnych interesów = licznik osób z którymi nie należy robić

żadnych interesów + 1.

Temu panu dziękujemy."

 

Czy ja chce robić z Tobą jakiś interes ?

vader44:

 

>Teo już wim co ty masz z tą uczciwością - jesteś z miasta Małego Szeryfa a to wiele tłumaczy.

 

Nie sądzę, by fakt mieszkania w stolicy wiązał się jakoś z uczciwością czy wrażliwością na uczciwość innych. Ale w imieniu warszawiaków dziękuję za komplement.

 

>Czy ja chce robić z Tobą jakiś interes ?

 

Wobec faktu, że ja nie mam zamiaru robić żadnych interesów z tobą, odpowiedź na powyższe pytanie jest mi doskonale obojętna.

Qubric, piszesz tak, jak powinno być, a nie tak jak jest faktycznie.

 

Po pierwsze: ten na czyją niekorzyśc bank się pomylił - czekałby na swoją kasę miesiącami, co najmniej.

Po drugie, gdyby ten ktoś się uparł i od razu zaczął działać poprzez prokuraturę i sądy, to na kasę czekałby jeszcze dłużej. Niezależnie jak zacząłby działać, kasę w końcu ściągnąłby od banku, a bank w tym momencie obciążyłby pracownika który się pomylił.

Na samym końcu dopiero "wzbogacony" oddałby kasę. Ale trudno powiedzieć, ile by to trwało, szczególnie gdyby "wzbogacony" upierał się przy sądach, odwołaniach itd. itp. W końcu pewnie by oddał, ale przy pewnej nieuczciwości i przebiegłości mogłaby się ładna sumka uzbierać przez parę lat z odsetek.

 

I tak sobie myślę, że telefon z prośbą był od pracownika banku dlatego, że to jemu przede wszystkim zależało na szybkim i bezproblemowym wyrównaniu rachunków. W przypadku braku zgody to on poniósłby konsekwencje pierwszy, prawdopodobnie największe, bo i finansowe (on pierwzy musiałby wyrównać rachunki, a potem czekać na wyjaśnienie sprawy przez kolejne sądy i komorników), i pewnie służbowe, bo jak sądzę nikt w bankach nie chciałby zatrudniać pracownika który nie dość, że się myli w kasie, to jeszcze nie potrafi po szybko i sprawnie własnego błędu naprawić.

  • 3 tygodnie później...

adse, 1 Gru 2005, 19:34

 

Odpowiedzialność kasjera za błąd jest odpowiedzialnością pracowniczą. Nie przenosi się dalej na stosunki prawa cywilnego.

 

Bank odpowiada wobec klienta za szkodę wyrządona przez pracownika i tę szkodę klientowi wyrównuje. Dlatego odpowiedzialność materialna pracownika wobec banku nie przeniesie na niego regresu wobec niesłusznie wzbogaconego. Roszczenie wobec niesłusznie wzbogaconego nabywa Bank w drodze regresu za wyrównanie szkody klienta.

 

Nie pomoże mu żadna prokuratura. Droga postępowania w tej sytuacji jest bardzo krótka. Mając regres do niesłusznie wzbogaconego klienta, bank wystawi tytuł egzekucyjny uzyskuje sądową klauzule wykonalności (tryb przyśpieszony przewidziany dla banków - jeszcze chyba obowiązuje), dokonuje potrącenia wierzytelności z jego rachunku bieżącego w wysokości niesłusznego wzbogacenia.

 

Potrącenia dokonuje składając oświadczenie. Na upartego może to zrobic nawet bez wystawiania tytułu egzekucyjnego - podstawą jest istnienie zobowiązania wymagalnego.

Niesłusznie wzbogacony może oczywiście walczyć nawet składając do Sądu pozew z jednoczesnym wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia - ale to już będzie jego problem :)

 

Zaspokojenie roszczenia Banku nie zwolni kasjera z odpowiedzialności pracowniczej (ale oczywiście kiedy zadzwoni do niesłusznie wzbogaconego a ten pieniądze zwróci, to problem przestanie istnieć).

 

Szansa niesłusznie wzbogaconego jest w tym, że windykacją zajmują sie inne działy i zanim one rusza tyłek to muszą mieć wszystkie dokumenty przekazane i przeprowadzone postępowanie upominawcze. Ale nic mu to nie da jesli trafi na trochę bardziej operatywnego windykatora.

Na jego szczęście w działach operacyjnych banków nie zatrudnia się prawników... Gdyż naczelnicy nie lubią mądrzejszych od siebie, z pieciokrotnie mniejszymi pensjami, czatujących na ich wygodne stołki ;)

Większość z Państwa ma rację, ale -z całym szacunkiem- chyba trochę przypadkowo trafiliście z poprawną odpowiedzią, gdyż nikt nie wspomniał o okolicznościach wyłączających odpowiedzialność wzbogaconego, które mogły mieć miejsce.

 

Bezpodstawnie wzbogacony może bowiem uwolnić się od odpowiedzialności, a więc nie oddać kasy a prawo będzie po jego stronie i żadna siła ani bank ani adwokat tego nie zmieni;-)

 

Qubric,

wiem, że czytałeś art. 405 kc o bezpodstawnym wzbogaceniu i prawidłowo zakwalifikowałeś tę sytuację właśnie z tego przepisu. Mój szacunek. Ale chyba nie doczytałeś do końca tego tytułu. Otóż odpowiedzialność roszczeniowa z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia wygasa w razie ZUŻYCIA KONSUMPCYJNEGO KORZYŚCI W DOBREJ WIERZE.

Gdyby zatem vader44 zachowując dobrą wiarę - czyli nie mając świadomości pomyłki i będąc przekonanym, iż korzyść mu się należy- wypłacił uzyskaną korzyść i zużył ją na konsumpcję, czyli np. rozrywkę w kasynie lub domu uciech cielesnych, jego odpowiedzialność by wygasła. Warunkiem wygaśnięcia jednak byłoby zachowanie dobrej wiary aż do wyczerpania korzyści.

W opisanej sytuacji dobra wiara została wykluczona od razu na początku przez telefon z banku informujący o pomyłce.

Dlatego vader44 musi oddać pieniądze, ale -jak widać wyżej- nie zawsze ten obowiązek ma charakter bezwzględny.

Advocat, 17 Gru 2005, 17:45

 

No taaa... I moze własnie dlatego natychmiast zatelefonowali z banku żeby niemógł sie zasłonic dobrą wiarą.

 

Ale nawet w braku takiej informacji nie widze możliwości skonsumowania w dobrej wierze pieniędzy z przelewu bankowego. Zasadą obrotu bezgotówkowego jest wykonywanie przelewów wyłącznie z tytułem. Krótko mówiąc każdy własciciel konta wie kto i za co mu wpłaca pieniądze. Musiałyby istnieć naprawdę uzasadnione okoliczności uniemożliwiające sprawdzenie stanu konta i historii rachunku a kwota przysporzenia tak mała że łatwa do przeoczenia, żeby niesłusznie wzbogacony mógł się zasłonić dobrą wiarą...

 

Można taką sytuację sobie wyobrazić... Wzbogacony jest w ciepłych krajach, płaci wyłącznie kartą i nie ma w pobliżu bankomatu ani oddziału banku... Przez dwa tygodnie przepuszcza wszystkie pieniądze i jeszcze robi długi ;)

 

Ale zaraz... To było 50zł. jeśli na koncie miał 20tys.zł. i jeszcze debet do 2,5tys.zł. czy musi wyczyścić kompletnie wszystko i zadłuzyc sie na -2,5tys.zł. żeby mozna uznać iż skonsumował także te 50zł.? Czy jesli zostanie mu na koncie lub nawet na niewykorzystanym debecie np. 100zł. to można uznać, że pieniędzy z niesłusznego wzbogacenia jeszcze nie skonsumował.

 

PS. A dziękuje za uznanie zwłaszcza że z k.c. nie miałem do czynienia od kilku długich lat i teraz też nie pisałem tego z kodeksu tylko z nieczego - tj. z głowy ;)

No i zmusiłes mnie do otwarcia ksiąg uczonych ;)

 

k.c. Art. 409. Obowiązek wydania korzyści lub zwrotu jej wartości wygasa, jeżeli ten, kto korzyść uzyskał, zużył ją lub utracił w taki sposób, że nie jest już wzbogacony, chyba że wyzbywając się korzyści lub zużywając ją powinien był liczyć się z obowiązkiem zwrotu.

 

Jest tu nie tylko wymagana dobra wiara ale jeszcze takie zuzycie korzyści żeby nic w zamian nie powstało. Czyli wzbogacenie nadal istnieje jeśli cos za te pieniądze zostało kupione.

 

Ciekawe zagadnienie moim zdaniem... Mozna się wyzbyć kazdej korzyści - darowując ją osobie trzeciej - wtedy odpowiedzialność roszczeniowa przechodzi na inna osobę. Ale czym jest zuzycie korzyści? Zużycie lub utrata rzeczy to sprawa oczywista - miałem-zużyłem/zgubiłem-nie mam. Ale jeśli wzbogacenie dotyczy pieniędzy za które nabyłem inne rzeczy to one nie przepadły.

 

Czy wiec korzyść pieniężna za którą niesłusznie wzbogacony pojechał na wakacje została zużyta lub utracona?

Mam tu wątpliwości - co prawda usługa jest produktem zużywanym w momencie wytworzenia... Ale jednak czuję w tym jakąś niekonsekwencję... Samej zużytej usługi wydobyć od zobowiązanego nie można tak jak np kupionego telewizora. Jednak czy rzeczywiście nabyta i zużyta usługa sprawia, że wzbogacony nie jest już wzbogacony, bo akurat na moment składania roszczenia nie ma pieniedzy? A jeśli będzie miał pieniądze za rok??? To już nie musi oddawać bo roszczenie wygasło?

Torchę to dziwne.

 

Tak naprawdę to na myśl jako zużycie wartoci pieniężnej w taki sposób żeby nie być już wzbogaconym przychodzi mi do głowy tylko utrata w skutek przegranego hazardu.

Co to jest ZUŻYCIE KONSUMPCYJNE ?

 

Jesli w to wchodzi również wydanie pieniędzy na zakup rzeczy tak samo jak na zakup usług, to wszystko mi się zgadza i nie mam juz wątpliwości :)

Jakby było tak jak piszesz Qubrick, to by nie było takich siupów jakie miała moja znajoma.

Wpłaciła w banku kasę za szkołę (spora sumka). Po kilku miesiącach dostała pismo ze szkoły, że skreślili ją z listy bo nie wpłaciła. Poszła do banku z kwitkiem. Okazało się, że pomyłkowo bank przelał kasę na inne konto niż było na kwitku (było prawidłowe). Ewidentna pomyłka banku, ale kasy nie ma. Sprawa do wyjasnienia, w banku informacja, ze bedą to wyjasniać, ale to potrwa. Za szkołę musiała wpłacić jeszcze raz, żeby jej nie skreślili. Kasę pozyczyła. Czekała na zwrot co najmniej kilka miesięcy. Nie wiem dokladnie ile, bo pozniej juz nie pytalem jak sie skonczylo, ale nie bylo to szybko, i najwiecej problemow i wyjasniania miala ona, chociaz wina byla po stronie banku.

 

A przecież jeśli miała prawidłowy kwitek w ręku, to reakcja banku powinna być niemal natychmiastowa, czyż nie?

Jeszcze drugi przykład, o którym co piszą gazety.

Ludzie płacą rachunki w Agencji Pewnego Dużego Banku.

Nagle okazuje się, że od kilku miesięcy rachunki nie wpływają na właściwe konta, bo pracownik agencji zdefraudował.

I co?

I ludzie najpierw płacą rachunki jeszcze raz, z odsetkami dla energetyki, gazowni, czy czego tam jeszcze...

A potem dopiero się sprawa wyjaśnia...

Chociaż tak naprawdę sprawa powinna być oczywista, i bank powinien nie tylko opłacić wszelkie błędy swoje lub swojej agencji, ale jeszcze klientow przepraszać.

Tymczasem w praktyce "winna jest agencja".

Albo "winny jest pracownik", bo z punktu widzenia drobnego klienta to jest to samo.

Ha! Miałem nadzieję, że połkniesz haczyk Qubric. I nie zawiodłem sie:) Dlatego właśnie Cię lubie; zawsze można na Tobie polegać.

Bardzo chciałem odpowiedzieć już wczoraj tuż po Twoich postach, ale nawalił mi internet i dopiero dziś przd chwilą go odzyskałem.

A teraz do rzeczy.

Każde zużycie konsumpcyjne zwalnia z obowiązku zwrotu. Jeśli kupiłby za uzyskaną korzyść samochód, TVC lub cegły i wmurował je w dom, korzyść nadal powiększałaby jego aktywa, a więc obowiązek zwrotu by istniał.

Zużycie to np. przejedzenie, przepicie, wizyta w kasynie, domu publicznym, podróże, wszelkie inne usługi, rozdanie biednym, rozdanie bogatym, itd itd.

Jeśli na koncie miałby po żużyciu nadal otrzymaną bezprawnie kwotę to by się nie wymigał od zwrotu, bo nie byłby w stanie udowodnić, że zużył akurat korzyść, a swoje oszczędności zostawił. Ciężar dowodu w tym zakresie obciążałby jego, a nie bank. Bankowi wystarcza wykazanie okoliczności bezpodstawnego wzbogacenia, a potem piłeczka wraca na stronę dłużnika. Teraz on musi dla uniknięcia odpowiedzialności udowodnić zaistnienie okoliczności egzomeracyjnych. Nie widzę możliwości wykazania, że akurat zużył korzyść a swoje oszczędności zostawił, a nie odwrotnie, zwłaszcza że nie miał przecież wiedzy, iż operuje korzyścią otrzymaną bez tytułu prawnego. Słowa dłużnika brzmiałyby: "ja nie wiedziałem o wzbogaceniu, ale wydając pieniądze wydawałem tylko te ze wzbogacenia". Jak widać, nie trzyma się takie tłumaczenie... zasad logiki, jest wewnętrznie sprzeczne. Ale gdyby wyczyścił konto do zera, nie byłoby wątpliwości.

 

Nie masz natomiast racji, Qubric, iż dobra wiara zależna jest od potwierdzenia tytułu posiadanych środków na podstawie wydruku wpłat czy jakiegokolwiek innego zaświadczenia.

Synonimem DOBREJ WIARY na gruncie prawa cywilnego jest dołożenie NALEŻYTEJ STARANNOŚCI. Dolną granicą należytej staranności jest niedbalstwo. W dobrej wierze jest więc ten, kto nie zna z przyczyn usprawiedliwionych niekorzystnego dla siebie stanu prawnego a stan ten nie wynika z ZANIEDBANIA JEGO OBOWIĄZKÓW.

Przykładowo, posiadaczem rzeczy w dobrej wierze jest ten, kto nią włada w błędnym ale usprawiedliwionym przekonaniu, iż istotnie jest włascicielem, a w złej wierze ten, kto wie lub w danych okolicznościach POWINIEN wiedzieć, że właścicielem nie jest - orz. SN z 17.06.1948 OSN 1949 poz. 22, utrwalone w późniejszym orzecznictwie. W KAŻDEJ zatem sytuacji dotyczącej powinności posiadania wiedzy o prawdziwym stanie prawnym rzeczy, punktem wyjscia do rozważan nad zaistnieniem niedbalstwa - jest OBOWIĄZEK nałożony na dłużnika, któremu on nie uczynił zadość. W opisanej sytuacji zużycie korzyści byłoby usprawiedliwione, ponieważ ŻADEN przepis nie nakłada na posiadacza konta OBOWIĄZKU każdorazowego sprawdzania przed dokonaniem jakiejkolwiek operacji na koncie, czy zgadzają się wszystkie tytuły wpłat.

Ja przynajmniej nie znam takiego przepisu, który by wymagał od posiadacza konta sprawdzania prawidłowości przelewów przed każdym np. użyciem karty płatniczej w sklepie na zakupach. To skrajny przykład, ale dobrze ilustruje samą zasadę.

 

A zatem wystarczyłoby wyczyścić konto w dobrej wierze, niekoniecznie będąc na bezludnej wyspie jedynie z dwiema palmami i bankomatem, a następnie przehulać całą kasę na swoje lub cudze przyjemności, aby zwolnić się z obowiązku zwrotu korzyści.

adse,

te stany faktyczne ocierają sie jedynie o bezpodstawne wzbogacenie.

W pierwszym przykładzie bank miał obowiązek zwrócić pieniądze i zwrócił. Zgodnie z ogólnymi zasadami prawa cywilnego, znajomej należy sie odszkodowanie za szkody wynikłe z winy banku, choć trudno je tu wykazać kwotowo, chyba że od pożyczonych od znajomej pieniędzy płaciła odsetki, bo wtedy te odsetki obciążają bank.

Tak, masz rację, reakcja banku powinna być natychmiastowa, tylko co z tego, że powinna? :) Lukas Bank mowi w reklamie "tak powinno być w każdym banku" a jak stoje u nich 45 minut w kolejce to mam ochotę ich ścignąć za oszustwo w reklamie...

 

W drugim przykładzie mówisz o ewidentnym przestępstwie przywłaszczenia. Bank powinien ponosić odpowiedzialność za fukcjonowanie agencji i z tym też sie zgadzam. Ja bym nie płacił za burdel w agencji (fajnie to zabrzmiało;-).

Advocat, 18 Gru 2005, 11:11

 

Jeżeli znajdziesz na ulicy portfel z pieniędzmi to on jest twój???

 

Nie.

 

Tak samo jest jeśli na koncie znajdziesz wpłatę która Ci sie nie należy. Dlatego 50zł. mozna przeoczyć. Da sie udowodnić że nie byłes świadomy uzyskania takiej korzyści bo jej niezauwazyłeś.

Jednak spróbuj to samo wykonać z kwotą znaczącą.

W dodatku regulaminy prowadzenia rachunków zawierają zapisy o drukowaniu sald i historii, przesyłaniu ich lub pozostawianiu do dyspozycji klienta przynajmniej raz na miesiąc. Wystarczyłoby, że raz na jakis czas dostaniesz wyciąg z rachunku, na którym będzie operacja ktorej tam byc nie powinno.

To nic innego jak odpowiednik portfela znalezionego na ulicy.

 

Nie chodziło mi o to że na posiadaczu rachunku spoczywają jakieś obowiązki których musi dopilonać żeby nie można mu zarzucić niedbalstwa a tym samym posądzić o złą wiarę.

 

Miałem na mysli fakt polegający na tym że zachodzą zdarzenia - dostarczające informacje o tym ze nastapiło niesłuszne wzbogacenie. Jeśli taka informacja o posiadacza rachunku dotrze, to po jej uzyskaniu nie może on zasłanać się już dobrą wiarą w wydawaniu pieniędzy... - to tak jakby własnie podniósł na ulicy portfel z pieniędzmi i zamiast zwrócić przeliczył zawartość a znajdujące się w nim dokumenty z adresem posiadacza wyrzucił do śmieci ;)

Qubric, nie powtarzaj moich słów, bo przestanę Cię lubić.

własnie to napisałem wyżej: telefon babki z banku informujący o błędzie wykluczył dobrą wiarę. Tak samo by wykluczył wyciąg z konta przysyłany raz na miesiąc oraz każda informacja w jakiejkolwiek formie świadcząca o bezprawnym uzyskaniu korzyści. Czy ja pisze po chińsku?

A znalezienie portfela na ulicy to niestety, ale się mylisz, jest to całkiem inna sytuacja, w innych przepisach uregulowana (o rzeczach znalezionych) i nie ma nic wspólnego z bezpodstawnym wzbogaceniem, przynajmniej nie w rozumieniu cywilno-prawnym.

adse, 18 Gru 2005, 01:10

 

Żeby nastąpiło niesłuszne wzbogacenie to musi istnieć niesłusznie wzbogacony. Problem z bankiem polega na tym że pieniądze, które przepadły w drodze pomiędzy rachunkami nie należą do banku. Pieniądze na rachunkach bankowych nadal są własnością posiadaczy rachunków. Dopóki nie wiadomo co się z nimi stało i dopóki nie wypłyną na czyimś rachunku to zobowiązanie banku jest mocno wątpliwe. Nie ma tutaj analogi z sytuacją dokonania przelewu na nieprawidłowe konto - dopóki pieniądze nie zostaną znalezione na cudzym koncie.

 

Należy wykazać, że istniała przyczyna po stronie banku w tym że przelew nie dotarł na miejsce.

 

Jazda zaczyna się w sytuacji gdy przelew został zaksięgowany zgodnie z dyspozycją, a mimo to nie dotarł na miejsce. I teraz uwaga - jeśli to była dyspozycja ustna to mamy w plecy :))) Kij ma dwa końce - wygoda składania dyspozycji ustnej oznacza większe ryzyko pomyłki przy podawaniu konta odbiorcy. A dowodem na treść dyspozycji jest wydruk wpłaty z naszym podpisem - a na nim nazwa i konto odbiorcy taka sama jak zarchiwizowana w systemie księgowym. Jeśli adres jest nieprawidłowy, to żadną siłą nie udowodnili, że powstał z winy kasjera.

 

Pieniądz z drogi niestety nie ma formy materialnej. Materialnie można sprawdzić stan kasy w dniu dokonania przelewu. Jeśli przelew był zaksięgowany prawidłowo to znaczy że wyszedł i bank nie ponosi odpowiedzialności od tej chwili. Gdyby to była rzecz materialna to odpowiedzialność ponosiłby dzierżyciel. W przypadku zapisów elektronicznych które powinny były a się nie pojawiły na koncie odbiorcy samo ustalenie "dzierżyciela" jest problemem.

 

Banki oferują ubezpieczanie rachunków i transakcji. Np. standardowo ubezpiecza się operacje dokonywane kartami kredytowymi. W przypadku kart płatniczych są klauzule na wypadek nieuprawnionego zadysponowania środkami (też płatne tak jak ubezpieczenia).

 

Kwestia druga - jest oczywista. Wpłata przez pośrednika to polecenie lub zlecenie. Zlecasz mu czynność. Pośrednik odpowiada za jej wykonanie wobec zlecającego. Jeśli jej nie wykona to bank nie ponosi za to odpowiedzialności.

Znam przypadki kiedy pośrednicy nie tylko nie dokonywali wpłat ale zawierali aneksy do umów bankowych (umowa była między bankiem, a klientem - pośrednik jedynie przedstawiał ją do podpisu aneks wiec nie mógł dotyczyć tej umowy). W ten sposób klient miał w rzeczywistości dwie różne umowy - jedną z bankiem i drugą z pośrednikiem, któremu np. wpłacał pieniądze sądząc że wpłaca bankowi – kiedy zgodnie z umową z bankiem powinien wpłacać bezpośrednio do kasy banku i w dodatku w późniejszym terminie.

Kiedy pośrednik upadł okazywało się, że bank od dawna nie otrzymywał wpłat od klienta. I w tej sytuacji zobowiązanie klienta wobec banku cały czas sinieje.

Advocat, 18 Gru 2005, 16:33

 

No to przecież mnie cały czas chodzilo o zdarzenia faktyczne wykluczajce mozliwość zasłaniania sie dobrą wiarą. A nie o nałożenie obowiązku którego niedopełnienie od razu wyklucza działanie w dobrej wierze.

 

Wątpliwość dotyczyła sytuacji w której składasz w banku dyspozycję że wyciagi z kąt będziesz odbierał osobiście. One mogą być drukowane i pozostawiane w banku. I rzecz w tym czy ich nieodebranie mozna uznac za niedbalstwo?

Chyba nie...

 

Ja na wszelki wypadek zakreślam w dyspozycji - "wyciągów nie drukować" bo banki przesyłają wyciągi zwykłymi listami :)))

 

PS. Znaleziony portfel, to był tylko przykład.

>Qubric, 18 Gru 2005, 16:58

>Dopóki nie wiadomo co

>się z nimi stało i dopóki nie wypłyną na czyimś rachunku to zobowiązanie banku jest mocno wątpliwe.

>

>Należy wykazać, że istniała przyczyna po stronie banku w tym że przelew nie dotarł na miejsce.

 

To jeszcze raz:

Przyjście do banku z prawidłowym kwitkiem. Po minucie sprawdzania w komputerze wiadomo, że:

1. Pieniądze poszły na niewłaściwe konto i się tam znalazły.

2. Kwitek jest prawidłowy, a więc wina jest po stronie banku (pomyłka pracownika).

 

A mimo to wyjaśnianie sprawy trwa miesiącami.

Z tego co pamiętam bank tłumaczył właśnie tak jak mówisz Qubric, że oddadzą kasę dopiero jak ściągną od tego do którego omyłkowo wpłacili.

No to gdzie jest ta odpowiedzialność banku?? Bo ja jej nie widzę. Pomyłka ewidentnie po stronie banku, a całe konsekwencje ponosi klient.

No to dobrze tłumaczyli.

Jakby wyrównali stratę klienta - tak jak powinni, to już by tak nie mogli tłumaczyć. Dlatego własnie jej nie wyrównali...

 

Bo to zły bank był ;)

adse,

...już dosyć!!! Świat nie jest zły...- śpiewa Doda. Tylko który świat, bo są dwa światy: jeden świat realny: bank powinien płacić i nie płaci-dla mnie i dla Ciebie sytuacja oczywista, i świat forum, w którym ja czuję się jak bohater "Procesu" Kafki za każdym razem czytając niektóre wątki -coś złego się dzieje, ale nie wiadomo co, nie wiadomo po co i nie wiadomo dlaczego i w ogóle o co chodzi.

Qubric, ja dłużej już tak nie pociągnę. Zlituj się.

Advocat, 19 Gru 2005, 11:41

HA!

Nie ma, że boli :)))

 

Bank może i powinien płacić. Ale jeśli ma mozliwość niepłacić, to niezapłaci... Powie Ci to każdy radca prawny i jeszcze zauwazy że opinia na piśmie będzie zgoła inna od tego co poradzi "na gębę" zrobić w celu wykorzystania słabości w realizacji uprawnienia strony przeciwnej ;)

  • 1 miesiąc później...

PILNE !!! Witam ! Pisze wlasciwie do forumowiczow: ADVOCAT,QBRIC,ADSE lub innych na temat tzw. bankowej pomylki. Rzeczowo i zgrabnie ten temat zostal przez Was ujety. Byly to teoretyczne rozwazania. Ja natomiast chce przedstawic swoj przypadek "prosto z zycia". Ciekawy jestem Waszej oceny i nie ukrywam, ze przy okazji licze na "podpowiedz" jak sie zachowac. Teraz konkretnie: moje konto w banku ( dzialalnosc gospod.) zostalo przez komornika zajete (zaleglosc wobec US),wiec z niego nie korzystalem. Po pol roku mojej bankowej bezczynnosci bank wypowiedzial mi umowe (brak obrotow) informujac zarazem, iz mam maly debet za prowadzenie konta. Nagle kilka miesiecy po rozwiazaniu umowy bank przyslal pismo zadajace zwrotu kilku tys. zl. !!! Stwierdzili,iz na moje konto (jak jeszczce istnialo)przelana zostala pomylkowo kwota ( na przelelwie wplacajacy przypadkowo podal moj numer), a bank z winy swojej nie sprawdzil beneficjentow przelewu. Poniewaz bank juz przelał komornikowi, a po reklamacji z innego banku zwrocili im te kwote, to teraz chca kase ode mnie, bo zostalem nieslusznie wzbogaconym. W miedzczasie zlikwidowalem firme. Teraz mam od banku pozew do sadu, a za 3 dni mija termin na jego odpowiedz ! Jak sie bronic ? Prosze pomozcie ! Moja obrona: bank dopuscil sie niedbalstwa. Ja dzialalem w dobrej wierze - bo wszystko dzialalo sie poza mna (nic nie wiedzialem). Korzysc zuzylem na dzialalnosc firmy (zamknalem firme ze strata) i nie jestem wzbogaconym. Jaki bedzie werdykt sadu ? Prosze,POMOZCIE !!!. Kresle pozdrowienia i oczekuje ew. odpowiedzi

evat,

Jesli dobrze rozumiem , to nie z twojej dyspozycji srodki zostały przelane na konto komornika ale poszły na zaspokojenie roszczeń komorniczych wobec ciebie . A więc z tych pomyłkowo przesłanych pieniędzy spłacono część twoich nalezności . Moim zdaniem musisz oddać pieniądze.

...there is no spoon...

Bank się myli, evat na to nie ma żadnego wpływu, nie wie nawet o sprawie, a mimo to ma zapłacić za pomyłkę banku? (nie swojego przecież) To byłby przykry przykład na rozbieżność prawa i sprawiedliwości.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Dzieki za odpowiedz, ale chce dodac co nastepuje. PO pierwsze: o naleznosci dowiedzialem sie, gdy juz nie mialem przeciez konta (minelo kilka miesiecy). Czy jest to bez znaczenia ? PO drugie: jedym pismem (wypowiedzenie umowy) pisza o kilku zl. zaleglosci (tytulem zaleglej prowizji), a drugim pismem po prawie roku pisza juz o tysiacach zl. PO trzecie: pieniadze faktycznie zmniejszyly mi dlug wobez US, ale likwidujac firme znowu bylem na minusie. Czy nie spelnilem wiec warununeku z art.405.KC, iz "korzysc zuzylem w taki sposob ze nie jestem juz wzbogacoby" ? PO czwarte: to bank zrobil blad (przyznaje sie do tego), to i niech i poniesie konsekwencje swego bledu, a dlaczego obarcza mnie ?. Pozdrawiam.

evat, 7 Lut 2006, 16:27

 

Moim zdaniem powinieneś pieniądze oddać. Wywód tego byłby jednak bardzo długi, a to mi niezgrabnie idzie. Jeżeli masz jakiekolwiek aktywa to niesłusznego wzbogacenia nie zużyłeś.

 

Ponieważ kończy ci sie termin odpowiedzi na pozew a i tak pieniądzy nie masz żeby uznac roszczenie to powołaj się w odpowiedzi na to ze zużyłeś i czekaj co na to powie Sąd.

Less:

 

>Bank się myli, evat na to nie ma żadnego wpływu, nie wie nawet o sprawie, a mimo to ma zapłacić za

>pomyłkę banku? (nie swojego przecież) To byłby przykry przykład na rozbieżność prawa i

>sprawiedliwości.

 

Mylisz się - evat nie ma płacić z tytułu pomyłki banku, tylko z tego powodu, że prowadząc działalność gospodarczą narobił długów. Efektem pomyłki jest natomiast to, że w sprawie tej konkretnej kwoty ściga go bank, nie zaś komornik który wczesniej zajął mu konto.

Teo, 7 Lut 2006, 17:58

 

>Mylisz się - evat nie ma płacić z tytułu pomyłki banku, tylko z tego powodu, że prowadząc

>działalność gospodarczą narobił długów. Efektem pomyłki jest natomiast to, że w sprawie tej

>konkretnej kwoty ściga go bank, nie zaś komornik który wczesniej zajął mu konto.

 

Gdyby bank się nie pomylił, komornikowi zapewne nie chciałoby się evata ścigać - ma intratniejsze zajęcia.

Tak więc bank przez własną pomyłkę spłacił dług evata i przez co evat zapłaci coś, czego płacić być może by nie musiał, gdbyby bank porządnie wykonywał swoją robotę.

Bank nie nabył od US czy komornika długu evata, nie trudni się chyba też windykacją na zlecenie osób trzecich. W takiej sytuacji kwestia długu powinna być rozwiązywana między dłużnikiem a wierzycielem.

Co nie zmienia faktu, że długi płacić należy.

 

Porządny bank po takiej pomyłce dołożył by do interesu te kilka tysięcy z własnego skarbca, byleby tylko klienci nie dowiedzieli się, do jakich to pomyłek u nich dochodzi.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.