Skocz do zawartości
IGNORED

Czy to prawda ? Legane kopiowanie CD ?


WOJTEK2

Rekomendowane odpowiedzi

IvanM - nie do końca.

Tak samo jak uważam że interpretacja paserstwa została rozszerzona na nabywców w dobrej wierze (bo paserstwo zawsze było rozumiane jako pomoc w sprzedaży i ukrywaniu rzeczy pochodzących z przestępstwa a nie nabywanie rzeczy w dobrej wierze). Tylko przez komunistycznych prawników chroniących bardzo „mienie społeczne” zostało tak sformułowane, że każdy się musi tłumaczyć co nabył, od kogo i za jaką cenę. Ale na razie nikt nie zinterpretował go inaczej.

 

Tak samo wykładnia sądowa dotycząca praw autorskich i możliwości kopiowania. Oczywiście ze inny Sad może wydać inne orzeczenie - tak w przypadku prawa autorskiego. Ale na razie nikt nie twierdzi ze jest inaczej. Przepis cytowany przez Yayacka jest jasny i jego cel raczej też.

IvanM, 13 Lip 2006, 13:08

 

A wiesz jaka masz licencję Microsoftu??? Założe się że nie wiesz, bo nigdy jej nie przeczytałeś. Oczywiście jesteś winien... Tylko, że... Klient kupuje program, płytę czy inna dowolną rzecz nie po to żeby wczytywac się w umowy licencyjne.

Przepraszam bardzo, ale ja ide do sklepu kupic program komputerowy i jedyne co musze przeczytać to instrukcja obsługi. Z jakiej racji ktos narzuca mi obowiązek doszukiwania sie niuansów napisanych drobnym drukiem gdzieś wewnątrz okładki płyty??? Uważasz że to jest w porządku??? Gdybyś znał wszystkie zapisy licencyjne nigdy nie kupiłbyś Windowsa bo płacenie za to co nabywasz 400zl. to stanowczo znacznie przepłacona cena.

IvanM, 13 Lip 2006, 13:08

 

A wiesz jaka masz licencję Microsoftu??? Założe się że nie wiesz, bo nigdy jej nie przeczytałeś. Oczywiście jesteś winien... Tylko, że... Klient kupuje program, płytę czy inna dowolną rzecz nie po to żeby wczytywac się w umowy licencyjne.

Przepraszam bardzo, ale ja ide do sklepu kupic program komputerowy i jedyne co musze przeczytać to instrukcja obsługi. Z jakiej racji ktos narzuca mi obowiązek doszukiwania sie niuansów napisanych drobnym drukiem gdzieś wewnątrz okładki płyty??? Uważasz że to jest w porządku??? Gdybyś znał wszystkie zapisy licencyjne nigdy nie kupiłbyś Windowsa bo płacenie za to co nabywasz 400zl. to stanowczo znacznie przepłacona cena.

A ty uwazasz, ze w sprawie spornej sad uwazalby, ze niemasz obowiazku czytania umowy licencyjnej????

Choc niem to nic do rzeczy, to akuratnie niemam jedynego produktu Microsoftu oprocz Amiga Basic i to smiechu warty produkt, ktorego nigdy nieuzywalem.

>Nawet jak masz legalnie kupiona plyte, to niemozesz ja bez zgody rozpowszechniac (oprocz owego

>przygladu uzytku osobistego), nie mozesz ja publicznie odtwarzac.

 

-----

 

Przecztaj to co sam napisales powyzej.

Jak byk wyklikales "oprocz uzytku osobistego" Czy ja gdziekolwiek pisalem o innym zastosowaniu niz na uzytek osobisty?

UZYTEK OSOBISTY chlopie! Przeczytaj posty raz jeszcze i zwroc uwage co znaczy owe stwierdzenie. Ustawa jasno precyzuje, ze uzytek osobisty to ja, moja rodzina, znajomi i osoby pozostajace w stosunku towarzyskim!

Jesli sobie zrobie prywatna dyskoteke dla moich 100 znajomych i nie bede pobieral jakichkolwiek oplat za cokolwiek to moge grac do woli z kadej plyty i nikt mi tego nie zabroni. Identycznie, mozesz grac kazda plyte na kazdym rodzinnym spotkaniu o ile nie pobierasz z tego tytulu zadnych profitow.

Jesli bede mial prywatne radio i sluchac go bedzie moglo tylko 100 moich znajomych (przekaz kodowany) i nie bede mial absolutnie zadnych profitow z tej dzialalnosci to moge puszczac co tylko chce.

To wlasnie jest uzytek osobisty!

W sformulowaniu "uzytek osobisty" nie ma zadnego nawiazania do rozpowszechniania.

Rozpowszechnianie to publiczne udostepnianie utworu a ja publicznie niczego nie mam zamiaru udostepniac. Uzytek osobisty wyklucza bowiem udostepnianie publiczne i basta!

Kupujac plyte nie zawieram zadnej umowy licencyjnej. Czynnosc Kupno/sprzedaz to zwykla umowa cywilno prawna. Umowa licencyjna jako specyficzna forma przeniesienia autorskich praw majatkowych wymaga zachowania formy pisemnej pod rygorem niewaznosci. Wiec prosze nie mylic pojec.

Producent towaru ma prawo napisac sobie na opakowaniu co tylko przyjdzie mu do glowy - np. Disc Made In Hell. Moze sobie napisac cokolwiek by chcial, napis na produkcie nie stanowi prawa do ktorego nalezy sie stosowac. Gdyby tak bylo powstalby absurd totalny. Producent zapalek napisalby na opakowaniu - tylko do uzytku o poranku, przy kawie. I co? trzeba by sie do tego stosowac?

 

Cos widze, ze chcesz zrewolucjonizowac prawo autorskie - z takim podejsciem powinienes skontaktowac sie z Instytutem Prawa Cywilnego na Uniwerku Warszawskim.

 

Wojsciech Machala, doktor nauk prawnych, Instytut Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi:

legalne jest pozyczenie zakupionej plyty

legalne jest skopiowanie pozyczonej plyty

legalne jest konwertowanie i sluchanie muzy na kompie/odtwarzaczach przenosnych

Wolno kopiowac plyty od osob z rodziny badz jak to nazywa ustawa, od osob pozostajacych w stosunku towarzyskim. Mozna te utwory odtworzyc w domu, na prywatce, przeslac mailem itp. To wszystko nazywa sie "dozwolonym uzytkiem osobistym" Na takie korzystanie z utworow nie wymagana jest zgoda i mowi o tym art.23 prawa autorskiego

Pobieranie plikow muzycznych z sieci takze jest dozwolone w ramach wlasnego uzytku osobistego

 

Twoj skan znow tyczy czego innego. Zawarto w nim zdania tyczace przeniesienia autorskich praw majatkowych. Mowi o tym rozdzial 5 prawa autorskiego. Przeniesienie autorskich praw majatkowych nie ma miejsca w przypadku kupna/sprzedazy towaru - w tym przypadku nosnika CD. To co wkleiles tyczy opcji pozbycia sie/przeniesienia autorskich praw majatkowych do stworzonego dziela w celu jego opublikowania oraz rozpowszechniania na wymienionych w umowie polach eksploatacji. Czyli tyczy to producenta (np. wytworni plytowej), ktory chcialaby wydac dzielo tworcy.

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

IvanM, 13 Lip 2006, 14:00

>A ty uwazasz, ze w sprawie spornej sad uwazalby, ze niemasz obowiazku czytania umowy licencyjnej???<

 

Raczej by nie uznał... ALE - własnie na okolicznosc podobnych wypadków stworzono wyjątek dla konsumentów - w ustawie o szczególnych zasadach sprzedaży konsumenckiej. Wiele osób nawet nie zauwaza że ta ustawa wiele rzeczy np z gwarancji i rekojmii wyłączyła w przypadku sprzedazy konsumenckiej. Nałozyła też wieksze obowiązki i ograniczenia na sprzedawcę.

 

Zrobiono to własnie dlatego, że sprzedawcy wykorzystywali zaposy k.c. do naciągania konsumentów i stosowania róznych mało przyjemnych i niekorzystnych dla konsumentów praktyk, przed którymi konsumenci nie mieli obrony na gruncie k.c.

 

PS. Obecnie nawet nabycie przedmiotu pochodzącego z przestępstwa moze podlegac przepisom o sprzedazy konsumenckiej. Czego prokuratorzy zapewne nie polubią bo o ile łatwiej jest im stosować komunistyczne przepisy o paserstwie ;)

@Yayacek

Albo piszesz, ze mozesz robic cokolwiek, albo nie. Z twojich wpisow wynikalo, ze uzytek osobisty umozliwia ci robic z plyta cokolwiek - i teraz juz jest to cokolwiek, co jest w ramach prywatnego uzytku zezwolone.

Jedyn spornym punktem wiec w calosci jest, czy moge plyte skopiowac i podarowac przyjacielowi jest jescze uzytkiem zezwolonym, czy nie. Opinia prawnika jest zawsze tylko opinia.

"... Z twojich wpisow wynikalo, ze uzytek osobisty

>umozliwia ci robic z plyta cokolwiek - i teraz juz jest to cokolwiek, co jest w ramach prywatnego

>uzytku zezwolone..."

-----------

Tak jest, moge zrobic cokolwiek co jest dozwolone w ramach wlasnego uzytku osobistego. Wszak wlasny uzytek osobisty nie moze ograniczac nabywcy do dysponowania produktem.

 

Skopiowanie plyty i podarowanie jej przyjacielowi jest jednoznacznie dozwolone jako uzytek osobisty. Nie wymaga to niczyjej zgody jak i nie musimy z tego tytulu uiszczac zadnych oplat.

Artysci z tego powodu nie cierpia zbytnio, poniewaz od wszystkich nosnikow do rejestracji oraz od urzadzen do rejestracji pobierany jest 3% oplata na rzecz tworcow -> art.20 prawa autorskiego

 

Juz w pierwszym poscie pisalem o dozwolonym uzytku i co z tego wynika - prosze czytac posty DOKLADNIE

 

"...Opinia prawnika jest zawsze tylko opinia..."

-----------

A kto ma niby wydawac opinie prawne jesli nie prawnik czy sad?

Moze opinia gornika czy pana sprzedajacego pietruszke ma dla Ciebie wieksza wartosc niz wyzej wymienionych.

 

Nie mam juz sil tlumaczyc, ze kopiowanie CD jest w stuprocentach legalne.

Jak chcialbys sie podzielic swoimi rewelacjami na temat prawa autorskiego to zapraszam na ponizsze forum

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

oraz na strone:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

IvanM miał chyba na mysli precedens, a nie opinię. Precedens nie wiąże Sądu. Dwa różne składy mogą teoretycznie w tej samej sprawie wydać różne orzeczenia opierając się na tych samych dowodach.

 

Z tego co napisał Advocat wynika że Polska jest chyba ewenementem w skali cywilizowanego świata. Mozna bowiem jednocześnie z tych samych przyczyn występować w dwóch sprawach - np. w cywilnej będąc poszkodowanym i w karnej będąc oskarżonym. Czyli poniesienie szkody jest jednoczesnie przestępstwem ;)

Po raz chyba kolejny na tym forum pozwolę sobie skopiować post z innego forum (wraz z cytatem - fragmentem ustawy):

 

_Damian_ napisał:

 

2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

 

Art. 23.1. Nie wymaga zezwolenia twórcy przejściowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworów, niemające samodzielnego znaczenia gospodarczego, a stanowiące integralną i podstawową część procesu technologicznego oraz mające na celu wyłącznie umożliwienie:

1) przekazu utworu w systemie teleinformatycznym pomiędzy osobami trzecimi przez pośrednika lub

2) zgodnego z prawem korzystania z utworu.

 

Z ustawy wyłaczone zostały wszelkie programy komputerowe, więc do niech nie stosuje się prawa o dozwolonym użytku.

 

Koniec cytatu od _Damian_

 

A to oznacza, że mając w domu jakąś niedużą (ja to nazywam "niehandlową") liczbę płyt CD-R z muzyką czy filmami możemy je mieć legalnie, jeżeli skopiujemy je od kumpla z pracy czy szkoły, do której chodzimy już od kilku lat, albo od kuzyna z którym raz na tydzień spotykamy się na piwie. Zgadza się?

Problem tu widzę inny. Dlaczego to my mamy udowadniać, że te CD-Ry mamy legalnie, czyli w ramach własnego użytku osobistego? Czy musimy ściągać z domów wszystkich krewnych i kumpli od których mamy tą muzę, "bo u mnie są panowie z Policji, przyjedźcie tu szybko błagam, aha i weźcie oryginały tych płyt co mi przegrywaliście"? Przecież to chore. Rozumiem, że to na posiadaczu Windowsa leży obowiązek udostępnienia dokumentu typu licencja i faktura. Ale to są dokumenty, tak samo jak np. dowód osobisty i to trzeba okazywać. Natomiast to, że mam od kogo pożyczyć lub skopiować płytę z muzyką i że to są bliskie i znane mi osobiście osoby, to nie jest żaden dokument i to na prokuratorze przed sądem (jeśli by sprawa zaszła tak daleko) spoczywa obowiązek udowodnienia, że nie mam i nigdy nie miałem żadnych przyjaciół i krewnych z oryginalnymi płytami.

Prawnikiem nie jestem ale co nieco liznąłem Oprócz przepisów (takich jak te cytowane przez _Damiana_) są jeszcze tzw. zasady prawne. Nie znajdziecie ich w tekstach ustaw, ale za to można je przeczytać w podręcznikach do nauki prawa. To są takie zasady, jak np. zasada niedziałania prawa wstecz, zasada kontradyktoryjności, reguły kolizyjne (_Damian_ też o tym pisał przy okazji "licencja vs ustawa") czy najbardziej nas tu interesująca zasada konieczności udowadniania winy a nie niewinności (zgodności z prawem). Moim zdaniem ta zasada jest w Polsce brutalnie łamana, gdy wpada ekipa do sprawdzania komputera, a "przy okazji" smutni panowie rozglądają się po pokoju i mówią "a te płytki z regału to też poprosimy - skąd pan je ma, gdzie pan ma oryginały?"...

Poza tym, jak wszyscy wiedzą, w cenie czystej CD-R(W)/DVD+-R(W), już nie mówiąc o dźwiękowych nośnikach magnetycznych jest opłata z tytułu praw autorskich i pokrewnych. Dzięki właśnie tej opłacie jest możliwy ten legalny użytek osobisty wspólnie z krewnymi i znajomymi z towarzystwa. Przecież to byłby jakiś Kafkowski absurd, gdyby organizacje zarządzania prawami autorskimi brały za coś pieniądze, a potem okazywałoby się "sorry ale to i tak jest nielegalne, to tylko taka ściema z tą opłatą, to jest tylko tak w ustawie - nas interesuje tylko oryginał, gdzie on jest obywatelu!?!?"...

Właśnie mam przed oczami ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, i czytam artykuł o dozwolonym użytku prywatnym... i nijak nigdzie nie jest napisane, że zwielokrotnianie musi się odbyć "z oryginału"... NIGDZIE. Posiadacze CDR-ów mogą spać spokojnie.

W temacie o kasetach audio pochwaliłem Komputer Świat za fajne testy. Teraz ich obsmaruję za porady prawne. Tamtejszy prawnik uważa, że jeżeli skopiujemy sobie CD na CD-R np. do zmieniarki w aucie, to nie możemy jednocześnie używać oryginału pozostawionego np. w domu. Myślałem że udławię się własnym smiechem. Panu radcy chyba pomyliły się nośniki - co do softu to oczywiście byłaby to prawda ale nie co do muzyki!

k.mik, 14 Lip 2006, 00:33

 

Advocat i tak cię oskarży o paserstwo nieumyślne jak sie nie okażesz oryginalnym pudełkiem, abo kupisz program za zbyt niską cenę :)))

 

Co do programu to nie wymaga zgody autora zwielokrotnianie programu jezeli wymagane jest do jego wyswietlania, stosowania, przekazywania, przechowywania. Programu zakupionego na pierwszym egzemplażu nosnika nie mozna dalej rozpowszechniać. Mozna zrobić z niego kopie zapasową - ale nie jest powiedziane ile kopii zapasowych ani że kopia musi być zrobiona z oryginału. Nie ma też zastrzeżenia że kopii zapasowej musi uzywać uprawniony do ryginału albo tylko na swoim sprzęcie (może cos przeoczyłem?).

Jest za to wyraźne zastrzeżenia że kopia nie może być uruchamiana równoczesnie z programem.

 

Mogę zrobic pięć kopii zapasowych - ciekawe czy wtedy kopie mogę uruchamiać równoczesnie? :)

 

Powszechną praktyka jest używanie na prywatnym sprzęcie przez pracownikow kopii oprogramowania stosowanego w firmie.

 

PS. Oczywiście Advocat każe wam udowodnić że uruchamiając kopię zapasową ktoś tam przypadkiem nie uruchamia oryginału, tłumaczyc się z tego ze oryginal uległ zniszczeniu - wiadomo że kopie zapasową to sie robi tak dla sportu a nie na wypadek zniszczenia lub utraty oryginału ;)

Qubric, 14 Lip 2006, 09:14

 

>k.mik, 14 Lip 2006, 00:33

>

>Co do programu to nie wymaga zgody autora zwielokrotnianie programu jezeli wymagane jest do jego

>wyswietlania, stosowania, przekazywania, przechowywania. Programu zakupionego na pierwszym

>egzemplażu nosnika nie mozna dalej rozpowszechniać. Mozna zrobić z niego kopie zapasową - ale nie

>jest powiedziane ile kopii zapasowych ani że kopia musi być zrobiona z oryginału. Nie ma też

>zastrzeżenia że kopii zapasowej musi uzywać uprawniony do ryginału albo tylko na swoim sprzęcie

>(może cos przeoczyłem?).

>Jest za to wyraźne zastrzeżenia że kopia nie może być uruchamiana równoczesnie z programem.

>

>Mogę zrobic pięć kopii zapasowych - ciekawe czy wtedy kopie mogę uruchamiać równoczesnie? :)

 

Chyba trzeba odróżnić kopię płyty instalacyjnej od kopii oprogramowania zainstalowanego. Ale nie odbiegajmy od tematu, bo temat jest o granicach użytku dozwolonego dla posiadacza legalnej płyty z muzyką.

k.mik, 14 Lip 2006, 10:24

 

A czym sie one różnią? Widze tylko zapis o kopii zapasowej. Czyli kopii na wypadek zniszczenia, zgubienia, utraty oryginału oprogramowania - po to sie robi kopie oprogramowania? Płyta instalacyjna to chyba tez oprogramowanie?

 

Granice uzytku dozwolonego sa wyrażnie okreslone... Przynajmniej ja nie mam watpliwości. Mozna robić kopie płyt z muzyką i udostępniac je w kręgu znajomych, wypozyczać, odsłuchiwać, przegrywać itp.

 

Dlaczego nie było takich problemów w dobie płyt LP? Chyba tylko dlatego że jakość LP była kiepska a jakośc przegrania na taśmę juz koszmarna. I wielcy tfurcy się nie martwili. Ale kiedy technika poszła naprzód i mozna robic kopie jakości 1:1 i nawet o większej funkcjonalności to się od razu podniosło larum. Nie lubię prawa tworzonego tylko dla ochrony interesów wąskiej grupy ludzi. Państwo zamienia sie przez to w kastowe Indie.

Jak powiecie że tanio kupiliscie płytę z muzyką, to Advocat was oskarzy o paserstwo :)))

 

Co prawda przegra w Sadzie ale na wszelki wypadek trzeba mówić - mam od kolegi, zrobiłem kopię, orginał uległ zniszczeniu, pożyczyłem itp. :)

A w przypadku kupna podróby to samo - jak kupowałem u tego miłego pana na bazarze to był oryginał, ale się zarysował, zrobiłem kopie, oryginał chciałem wypolerować i sie zepsuł... Miałem tu jeszcze jako podkładke pod kubek ale pękła więc wyrzuciłem :)))

 

Oczywiście Advocat nie da za wygrana i bedzie wymagał pokazania opakowania, paragonu zakupu z odpowiednio wysoką ceną - i powoła się na pogadanki prof. Zolla w rezimowej telewizji.... Tak to jest jak sie komu ustroje gospodarcze mylą.

A co z oszustwami i zlodziejstwem na poziomie WIELKICH KORPORACJI ?

Czy jest jakas szansa wygrania z Nimi ?

Niemal wszystko co pisaly o CD (jakosci dzwieku, prognozie spadku cen etc.),

to - JEDNO WIELKIE OSZUSTWO !

Na poczatku lat 70-tych, nabylem amerykanskie wydanie plyty Franka Zappy - "Hot Rats" (za 2$ !) Brzmiala GENIALNIE !

W polowie lat 80-tych firma Sony, powiadomila mnie, iz moge nabyc plyte CD,

ktorej dzwiek jest ABSOLUTNIE DOSKONALY - CYFROWY ! Ze moje uszy, nie sa tak doskonale,

zeby ocenic wszystkie te - ABSOLUTNE, CYFROWE - JAKOSCI !!!

Ze cena, w zwiazku z wdrozeniem do produkcji (1983), musi byc na razie wysoka (15 $), ale wkrotce (5-7 lat) spadnie

do poziomu 2-3 $ za plyte !

Jako urodzony audiofil, wykorzystalem okazje, ze ktos byl Zappa zainteresowany i sprzedalem natychmiast nowe,

amerykanskie, vinylowe wydania "Hot Rats" i "Lumpy Greavy" i zaczalem polowanie na wersje CD !

Cel osiagnalem, i "lzejszy" o - 60$ ! stalem sie szczesliwym posiadaczem obu CD ! W porownaniu z vinylem, brzmialy jak psie g.... !!!

Wkrotce powiadomiono mnie, ze w zwiazku z dalszym, szalonym postepem techniki cyfrowej, sa juz dostepne - NOWE,

poprawione 10-cio krotnie LEPSZE OD ABSOLUTU - wersje obu plyt ! Ma sie rozumiec - nie moglem sie powstrzymac ! (50$ !)

Brzmialy "ciut" lepiej ale material na plycie byl juz nie ten ("zaginely tasmy", "grzyb zjadl", "bo tak jest fajniej" etc.)

Po paru miesiacach wydano "audiofilska" - ZLOTA wersje "Hot Rats" -"redefiniujaca" to - "co do tej pory slyszeliscie" !).

Oczywiscie kupilem (30$)

Wtedy zaczeto sprzedawac NIESKONCZENIE lepsza od ABSOLUTU, wersje - JAPONSKA ! (40$).

W tej chwili jestem zalamanym posiadaczem 4 wersji "Hot Rats", na ktore wydalem - 125$, a ZADNA z nich nie brzmi lepiej

od mego oryginalnego vinylu (2$).

Z niecierpliwoscia czekam na - "Definitive Edition Remaster" ! ;)

 

Czy nie uwazacie, ze w tej sytuacji, firma Sony powinna pozwolic mi na zwrot wszystkich tych NIEDOSKONALYCH wersji,

i zaopatrzec w te, wg. wlasnych slow - DOSKONALA (?!), badz odkupic moj oryginalny LP (dzis, co najmniej kilkaset $ !!!)

Czy nie uwazacie, ze w MOIM PRZYPADKU, gdy ukaze sie "Definitive Remaster", mam pelne prawo pojsc na Stadion Dziesieciolecia,

i kupic go od "ruskich", za 8 zl. ?! JA TAK UWAZAM !!! Ja juz swoje "frycowe" 125$ za "Hot Rats" - ZAPLACILEM !

 

Dzisiejsze ceny plyt CD sa - CHORE ! (zwlaszcza tych, majacych juz dziesiatki wydan, w milionach sztuk !).

Gdyby sprzedawano je po 2$, bylby to dla firm i artystow - ZNAKOMITY INTERES ! Sprzedawanie ich po 70-80 zl. to - BESTIALSTWO !

Placicie za JAKOSC ?! Spojrzcie chocby na jakosc poligrafii ORYGINALNEJ Abby (Polar Music) ! Wyglada jak kiepska kserokopia,

tureckiego pirata (nawet dumny napis Polar Music - rozmazany !

 

Pozdrawiam

AL

 

Imho, Sciaganie z sieci ma ta przewage, ze przynajmniej jakakolwiek mafia nie bedzie z tego miala kasy ;)

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

k.mik, 13 Lip 2006, 23:40

 

Owszem są określone domniemania i zasady ale one sa wzruszalne. Odbywa się to tak że prokurator oskarżając przedstawia dowody wzruszające domniemanie. Dlatego się musisz bronić przedstawiając dowody na swoja rację. W praktyce prokuratorowi wystarcza tylko uprawdopodobnienie faktu ze popełniłeś przestępstwo. Rzecz w tym że to uprawdopodobnienie często oparte jest na bzdurnych wnioskach.

 

Advocat dał tu przykład, że może ci zarzucić paserstwo nieumyślne bo wg niego niska cena, brak dokumentów i opakowania rzeczy to sa wystarczające okoliczności do przypuszczenia że rzecz pochodzi z przestępstwa. Ktoś kto ma drobne nawet pojęcie o tym czym jest cena i wartość, co ją kształtuje oraz jaki jest sposób zawierania transakcji, będzie wiedział że ani cena, ani brak opakowania, ani brak numerów czy dokumentów nie sa wystarczającymi okolicznościami uzasadniającymi podejrzenie o pochodzeniu rzeczy - jeżeli nie sa one wymagane do korzystania z niej. To sa zaledwie znamiona rzeczy lub transakcji.

Cos co w Niemczech bierze się za darmo z ulicy, w Polsce kosztuje już kilkaset PLN na Allegro - więc mamy setki tysięcy paserów zgodnie z tym pojęciem okoliczności w postaci ceny.

Ani paragonu, ani opakowania NIE MA obowiązku przechowywać, więc nie można z tego czynić zarzutu, a wygląda na to że taki się w Polsce utrwalił zwyczaj - nie masz paragonu, to znaczy że mogłeś ukraść, więc się tłumacz!

 

To się zmieni dopiero kiedy Państwo będzie wypłacało ogromne odszkodowania za nieudolnych prokuratorów oskarżających kogo popadnie. A na razie praktyka wygląda w ten sposób ze nawet jeśli kogoś niesłusznie oskarżono i siedział w areszcie w czasie śledztwa to Sądy mimo ewidentnych dowodów niewinności nie uznawały dowodów ale wymierzały karę w wysokości odsiedzianego aresztu, żeby ochronić dupy prokuratorom. W ten sposób nie miałeś możliwości dochodzenia odszkodowania za niesłuszne aresztowanie. To stara komunistyczna praktyka, którą się stosuje do dzisiaj.

Każdy zdrowy człowiek stwierdzi że jeśli widzi lumpa wyrywającego radio z samochodu to może przypuszczać że jest on złodziejem - może przypuszczać ale równie dobrze może być wujek Gienek który postanowił zmienić radio w samochodzie, a jest trochę wczorajszy po imieninach u cioci. Jeśli później widzi tego typka sprzedającego mu radio za cenę butelki wódki może przypuszczać że pochodzi z kradzieży, a pewność ma wtedy jeśli WIE, że pochodzi z kradzieży, a nie tylko przypuszcza. Tak samo z programem komputerowym - nikt nie ma obowiązku znać postaci w jakiej sprzedawany jest konkretny program komputerowy konkretnego producenta.

 

Jeśli kupuję rzecz w miejscu w którym się nimi handluje i w sposób typowy dla prowadzenia tego typu transakcji to mam prawo przypuszczać ze kupuje rzecz wolną od wad - także od wad prawnych. Kupującego chroni ustawa regulująca sprzedaż konsumencką i rękojmia sprzedawcy obejmująca właściwości rzeczy także właściwości prawne o których zapewnia. Wystarczy że na pytanie stwierdzi że sprzedawany towar jest legalnego pochodzenia. Ta rękojmia obowiązuje także przy sprzedaży prywatnej jeśli nie poinformowano inaczej (są to przepisy UE).

Jeśli okaże się ze mimo tego rzecz pochodzi z przestępstwa to znowu interpretacja Advocata nie przyjmie się tym że jestem chronionym nabywca w dobrej wierze i że sam padłem ofiara oszusta. Nie przeszkodzi mu to oskarżać mnie o paserstwo na podstawie tego że cena zakupy była niska, towar bez opakowania a ja odniosłem podobno ogromną korzyść kupując np. używane radio do prywatnego samochodu.

 

Tak samo nie ma przestępstwa kradzieży jeśli ten kto przywłaszcza sobie rzecz lub program komputerowy nie czyni tego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Nie będzie też zarzutu paserstwa.

Oczywiście zaraz odezwie się Advocat stwierdzając że zaoszczędzenie pieniędzy jest korzyścią… Znowu to komunistyczne rozumowanie.

Zaoszczędzenie jest korzyścią - rzeczywiście jeśli jest zaoszczędzeniem kosztów prowadzących do osiągnięcia przychodu. A jaką kto odnosi korzyść z tego że obrabia swoje zdjęcia z wakacji programem licencjonowanym albo na wolnej licencji??? Dla niego wszystkie wydatki są kosztem - nawet zużywany prąd do komputera. Ale komuchowate móżdżki, lubujące się w wycenianiu ludzkiej przyjemności i zadowolenia, tego pojąć nie chcą i nadal stosują normy i interpretacje, którymi PRL dzielnie bronił mienia społecznego w postaci cegieł i cementu kradzionych w tamtych czasach powszechnie z każdej budowy.

>foxbat

 

Niezly pomysl ! :)

 

Firmy takie jak "Sony" powinny na swoich stronach internetowych oferowac "downloady"

(w nieskompresowanym formacie), najnowszych "poprawek ABSOLUTU", dla wszystkich

legalnych wlascicieli oryginalnego tytulu !!! (podobnie jak "Service Pack-i oprogramowania) :)

(inaczej, to - ZWYKLE ZLODZIEJSTWO !!!)

 

Pzdr

Arsen Lupin, 14 Lip 2006, 11:41

 

No myslę że teraz mógłbys odstapić od transakcji ponieważ towar nie posiada własciwości o ktorych zapewniał sprzedawca.

 

Ale znowu włacza się obrońcy porzadku udowadniając że to co słyszałes o doskonałosci ABSOLUTU było tylko reklamą, nie ogloszeniem, nie zapewnieniem sprzedawcy a zaledwie zaproszeniem do negocjacji. Taką zaledwie mala zacheta do sprobowania czegos nowego ;)

>Qubric

 

Wiec jaka jest (pod wzgledem prawnym) - odpowiedzialnosc reklamujacego produkt,

za slowa (zapewnienia) uzyte w reklamie ?! :)

 

Jesli dokonam wszystkich tych zabrudzen, ktore widze w reklamach proszkow do prania

(natre trawa. psim g....., obleje olejem, sokiem z burakow i wisni, atramentem etc.,

a po wypraniu (zgodnie z instrukcja), plamy na mojej bialej koszuli Elvisa Presleya,

kupionej na aukcji w Londynie za 300.000 funtow - pozostana (!), to czy taki np. "Ariel",

bedzie mi musial zwrocic cala kase, plus za "szkody moralne", "zalamanie nerwowe" etc. ? :)

 

Pozdrawiam

Arsen Lupin, 14 Lip 2006, 12:31

 

Przykład amerykański wskazuje że mialbys szansę (odszkodowania za skutki palenie papierosów mocno reklamowanych marek ktorych producenci nie ostrzegali przed mozliwością zachorowania).

 

Kto wie - ustawa o szczegolnych zasadach sprzedaży konsumenckiej jest dość nowa. Mógłbys sprobowac z tym Arielem - pod warunkiem ze nie bedziesz brudził celowo koszuli Elvisa psim gównem ;) Pewnie byś uniewaznił transakcję, jak z odszkodowaniem za zniszczenia bezcennej rzeczy tego nie wiem. . . Pewnie kauzyperdzi by sie wykręcali tym ze proszek nie był przeznaczony do koszuli Elvisa :)))

>Qubric

 

Dzieki !

Juz lece na pobliski trawnik, troche sie "wytarzac" ! :)

Na psie pozostalosci bede uwazal ! :)

Wisnie tez powinienem dostac w warzywniaku.

 

No, moze wreszcie wyjde z dlugow ! :))

 

Pozdrawiam

@Qubric

"Dlaczego nie było takich problemów w dobie płyt LP? Chyba tylko dlatego że jakość LP była kiepska a

>jakośc przegrania na taśmę juz koszmarna. I wielcy tfurcy się nie martwili. Ale kiedy technika

>poszła naprzód i mozna robic kopie jakości 1:1 i nawet o większej funkcjonalności to się od razu

>podniosło larum. Nie lubię prawa tworzonego tylko dla ochrony interesów wąskiej grupy ludzi. Państwo

>zamienia sie przez to w kastowe Indie."

 

Wychodzilo sie z zalozenia, ze kazda kolejna kopia jest gorzej jakosci. Wprowadzajac DAT naprzyklad wymuszony byl system zabiezpieczajacy tzw. -1na entą. Tj. mozna bylo zrobic jakakolwiek ilosc pierwszych kopii cyfrowo - co druga kolejna generacja jednak musiala przejsc poprzez analog. Gwarantowalo to przynajmniej to, ze kolega, ktoremu cyfrowa kopii podarowalem, niemogl zrobic identyczna cyfrowa kopie i podarowac kolejnemu koledze bez utraty jakosci. Wdzisiejszych czasach jednak ilosc kopii moze rosnac geometrycznie, bo i setna kopia nieodroznia sie od pierwszej.

Dziwne to wszystko, te wszystkie plany ukrócenia "piractwa" pomiędzy mamą a synem, siostrą a bratem, dwoma kumplami ze szkolnej ławki, itp. No i te nasze kombinacje "bosh, czy to jest legalne - a może nie, boję się - i czy w ogóle coś jest legalne - a może twórcy i producenci tylko użyczają nam legalny nośnik i to użyczenie kosztuje te symboliczne 40 PLN"...

 

I tu autocytat:

 

--- Przemysł muzyczny sam zniszczył rynek płytowy, a teraz wszystko usiłuje się zwalić na postęp techniczny, nagrywarki i "piractwo" w internecie. Żeby było jasne, wcale nie jestem fanem programów P2P, bo bezczelne udostępnianie całych nowych płyt faktycznie jest nieuczciwe wobec artystów. Ale już wytwórni płytowych to nie żałuję. Tym bardziej, że większość dobrych artystów ma już własne studia nagraniowe, a wytwórnia to dla nich tylko narzędzie dystrybucyjne - wygodne i sprawne, ale niestety drogie i nie zawsze uczciwe. Bo często zdarza się tak, że sprzątaczka w firmie płytowej (lub dostawca pizzy do studia) ma formalnie większe prawa do nagranej tam muzyki niż ja, który wydał ciężkie kilkadziesiąt złotych na legalny krążek, z którym nic nie wolno mi zrobić bo muzyka tam nagrana nie jest moja! A właśnie w ten sposób wytwórnie płytowe argumentują wysokie ceny płyt: "to wszystko kosztuje, ta pizza i te sprzątaczki, to trzeba opłacić". Skoro zapłaciłem, to chciałbym miec odrobinę więcej wolności w dysponowaniu płytą, niż tylko słuchanie jej prawie w samotności do snu ze ściszonego boomboxa... A tu tymczasem zabezpieczenia, jakieś procesy na horyzoncie, jakieś podobno naloty policyjne... Tfu! To za co w końcu płacimy kupując oryginały? Za kawałek plastiku? Bo skoro z muzyką nic mi nie wolno zrobić... Trochę drogo jak na 120 mm poliwęglanu z dziurką w środku... ---

 

Koniec autocytatu.

 

Spotkałem się też z następującą ciekawą opinią ("Wolnościowiec" z dobreprogramy.pl). Co o tym sądzicie?

 

Cytat:

 

--- „Własność intelektualna ogranicza wolność dysponowania dobrami intelektualnymi.” Idea własności intelektualnej jest w jawnej sprzeczności z ideą własności materialnej, albo masz przestrzeganie własności prywatnej materialnej albo intelektualnej. Jak przestrzegasz jedną to łamiesz drugą. Jeśli coś wynajduję to opracowuję pewien sposób na użycie rzeczy materialnych, ale czy daje mi to prawo do zakazania innym ludziom używania ich własnych przedmiotów w ten sam sposób?. Na gruncie teorii własności nie mam do tego prawa!. Przecież jeśli człowiek ułoży przedmioty materialne w jakąś konfigurację to w żaden sposób nie naruszy mojej własności. Jeśli wystrugam sobie krzesło to czy naruszę w ten sposób ciągłość krzesła mojego sąsiada?, przecież może swoje krzesło sprzedać. Odbieram sąsiadowi coś robiąc takie same krzesło?. JAKIE TO SKUTKI NIESIE W OBRĘBIE POSIADANYCH PRZEZ KOGOŚ RZECZY?. Dematerializują się?. Ty natomiast AUTORYTARNIE! zakazujesz mi robić krzesła (bo ktoś ma monopol patentowy), a więc chcąc niechcąc rozporządzasz się MOJĄ własnością. Ponoć obniża to dochodowość czyjegoś interesu?, co jest możliwe, ale nie stwierdzone, stwierdziłem natomiast zawyżanie dochodu rozliczeniowców kosztem innych dziedzin!:) (post wcześniej). Czy w związku z tym mam komuś płacić wynagrodzenie?, Ile?, Jak długo?, 100 lat, 1 mln lat?. Jak klown w cyrku puszcza ogień z tyłka w specyficzny sposób co bawi publiczność to czy inni klowni nie mogą wykonać tego dochodowego numeru bez opłacenia prekursora?. Powtarzam jeszcze raz. Albo własność intelektualna, albo materialna. Nie będziemy wnikać w pojęcie wolności dodatkowo:), ale to co napisałeś nie ma z wolnością absolutnie nic wspólnego. Udowodnienie tego jest aż nadto dziecinnie proste:). Tak naprawdę zastałaś pewien stan i jesteś za jego utrzymaniem, nic więcej. Powtórzę za haki:), SZKODA chłopaka i Nas też, bo daliśmy się oszukać i pozwoliliśmy ustanowić takie prawo służące wybrańcom. Oczywiście pomysł TO JEST WARTOŚĆ!. Twierdzę natomiast, że NIKT nie ma prawa do WARTOŚCI rzeczy tylko do samych rzeczy. Jeśli masz prawo do wartości rzeczy to czy tego chcesz czy nie chcesz stajesz w opozycji do teorii własności. Cały czas o tym piszę!, jak groch o ścianę, straszne spustoszenie w umysłach robi propaganda utylitarystów... Zenek: „Przestaniemy się rozwijać bo po co? Nikt nic nie kupi, pozostanie chyba jedynie usluga za wsparcie techniczne, Dlatego dobra intelektualne muszą być chronione bo zbyt łatwo się je kopiuje.” to jest typowa postawa ROSZCZENIOWA, nie będę pracował jeśli inni nie kupią mi domu z basenem itd.:) ---

 

Koniec cytatu. Tyle "Wolnościowiec". Od siebie dodam, że cały ten termin "własność intelektualna" to zwykłe hasło i słowo-wytrych, za którym stoi zupełnie coś innego. Raczej powinno to się nazywać "dobra łatwokopiowalne a więc małodochodowe". Wielokrotnie przywoływano analogię z możliwością kopiowania wyprodukowanych przez kogoś innego samochodów czy mebli. Otóż jestem pewien, że gdyby można było skopiować rzeczonego Mercedesa w jakiejś kopiarce przedmiotów, to i na samochodach zobaczylibyśmy napis "copying, hiring, lending, etc... prohibited". Bo czyż zaprojektowanie i wyprodukowanie samochodu nie wymaga też pracy intelektualnej, podobnie jak skomponowanie utworu muzycznego? A nagranie muzyki nie wymaga też użycia mięśni twarzy (wokale) i mięśni dłoni (szarpanie strun), podobnie jak wkręcanie śrub do montowanego właśnie Mercedesa? Jestem przekonany, że gdyby można było klonować dobra materialne tak samo jak niematerialne, to zamiast patroli policyjnych z radarami, mielibyśmy patrole antypirackie, sprawdzające legalność używanych samochodów. Bo przecież do fabryki Mercedesa w Stuttgarcie też przecież zaprasza się sprzątaczkę i dostawcę pizzy - trzeba ich opłacić! Dlatego Mercedes musi być drogi, więc niech samochodopiraci nie krzyczą "obniżcie cenę Mercedesa, to przestanie się opłacać przegrywanie aut na kopiarce".

Ciekawe tylko, za co Daimler-Benz będą kazali sobie płacić te 100000 zł od sztuki, skoro z tą ich "własnością intelektualno-manualną" nabywca oryginalnego "merca" nic nie będzie mógł zrobić, bo przecież oczywiście "copying, hiring, lending, etc... prohibited"..? No i co w tym przypadku będzie owym "nośnikiem myśli motoryzacyjnej", który niczym wytłoczenie płyty CD kosztuje zaledwie 1,5 zł (a "cała reszta" to tantiemy dla tych co ten samochód "skomponowali" i "nagrali"). I oczywiście "dola" dla sprzątaczki i pizza-drivera :-)

k.mik, 14 Lip 2006, 21:05

 

Ochrona patentowa jest łamana nagminnie. Opublikowane rozwiązanie patentowe jest natychmiast kopiowane. A jakoś nie słyszymy o policyjnych akcjach na firmy łamiące ochronę patentową... Nagle walące w bębny, średnio-muzykalne ćpuny stały się tak wielkim dobrem że aż uruchamiany jest państwowy aparat ścigania do zamykania w więzieniach kolegów wypożyczających sobie kopie ich muzyki??? A łamanie patentów rozwiązań technologicznych jak widać jest chyba nie ważne, bo władzy nie przeszkadza.

 

Ten ”wolnościowiec” z przytoczonego wpisu postuluje to samo co wcześniej zauważyłem. Robi się społeczeństwo kastowe przez ustanawianie prawa dla wybranych grup zawodowych. Zgarniających z tego nieuzasadnione beneficja. To jest kwestia co najmniej ideologiczna.

 

Gorzej natomiast kiedy dla realizacji tych samych celów ideologicznych nawet nie zmienia się prawa ale nagina już istniejącego. Dzięki czemu daje się ochronę monopolistom a z konsumentów próbuje uczynić paserów przy pomocy służalczych prokuratorów tańczących na sznurkach wygodnych akurat opcji politycznych.

 

PS. Jest to takie samo podejście jak ideologów z łódzkiej prokuratury, którzy aresztowanemu ”baronowi” Pęczkowi od 9 miesięcy nie są w stanie postawić zarzutów (zamknęli go za to że wybrał sobie kolor firanek w cudzym Mercedesie w zamian za obietnice bez pokrycia) - bo a nuż może się okazać, że jednak jest czemuś winny.

>Qubric

Twoja logika jest jakaś pokrętna. Przecież w art. 291§1 kk, art. 292§1 kk i art. 118 ust. 1 118 ust. 1 u.o.p.a.i.p.p czynności sprawcze wymieniono alternatywnie (lubalbo). Nie pozostają one w stosunku koniunkcji (nigdzie nie ma spójnika "i" czy "oraz"). Nie wiem zatem skąd wziąłeś "przyjęcie do zbycia" itp. Nie ma zresztą co filozofować, bo sądy, w całym swoim majestacie, i tak wolą posługiwać się reżimowymi teoriam Zolla, za nic mając sobie doktrynalne wywody Qubrica :)))))

 

Jeśli już przy jestem przy paserstwie - to zwracam uwagę, iż w myśl art. 118 ust. 1 u.o.p.a.i.p.p, odpowiedzialności karnej podlega, kto nabywa, przyjmuje itd. przedmiot będący nośnikiem utworu. Tak więc w przypadku wejścia w posiadanie skopiowanego utworu za pośrednictwem internetu przepis ten chyba nie będzie miał zastosowania. Co ciekawe, paserstwo własności intelektualnych popełnione umyślnie ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego, którym jest zazwyczaj organizacja zrzeszając twórców (powstaje tu pewien paradoks, bo żeby prowadzić postępowanie karne potrzebny jest wniosek pokrzywdzonego, natomiast żeby ustalić pokrzywdzonego trzeba prowadzić postępowanie). Ściganie paserstwa nieumyślnego odbywa się z urzędu. Advocat zatem, jako rzecznik oskarżenia publicznego, winien specjalizować się w ściganiu nieumyślnych paserów ;)))

 

Z tego co wiem, w praktyce organy ścigania nie zawracają sobie głowy ściaganiem posiadaczy skopiowanych utworów muzycznych, a skupiają się na poszukiwaniu nielegalnego oprogramowania komputerowego. Jest to podyktowane właśnie brzmieniem art. 23 i art. 77 u.o.p.a.i.p.p oraz art. 278§2 kk i art. 293§1 kk (może Advocat ma odmienne doświadczenia w tej materii). Oczywiście w zainteresowaniu policji i prokuratury pozostaje produkcja handel płytami pirackimi (chociaż działania w tym zakresie określiłbym jako pozorację)

 

Co do paserstwa nieumyślnego, to jednak kryterium zbyt niskiej ceny, nieadekwatnej do rzeczywistej wartości rzeczy ma najbardziej istotne znaczenie dla oceny, czy popełniono przestępstwo. Oczywiście zachowanie ewentualnego sprawcy należy rozpatrywać w kontekście całokształtu okoliczności towarzyszących transakcji, bo np. zupełnie czym innym będzie kupno po okazyjnej cenia odtwarzacza samochodowego - dajmy na to - za pośrednictwem Allegro, czym innym natomiast będzie kupno takiego samego odtwarzacza, za taką samą cenę od pijanego małolata w nocnym barze. Czasem jednak, to wyłącznie cena przesądzać może o sprawstwie, np. w sytuacji, gdy osoba zajmująca się profesjonalnym obrotem danymi przedmiotami nabywa je za rażąco niską cenę, znacznie odbiegającą od przeciętnej, czy nawet okazyjnej wartości takich przedmiotów. Co więcej, można tu nawet zastanawiać się nad przyjęciem paserstwa umyślnego. Nie ma się zresztą co nad tym rozwodzić, bo na temat nieumyślności wylano morze atramentu, a jest to chyba najbardziej zagmatwana kwestia prawa karnego. Wywody teoretyczne w tej materii są raczej niezrozumiałe dla przeciętnego śmiertelnika.

 

Niezmiernie rozbawił mnie casus policjanta służącego jako niezwykle precyzyjne urządzenie do pomiaru prędkości. Współczuję nieszczęśnikowi, który został skazany w oparciu o taki "niewątpliwy" dowód, a prawnikowi, który dopuścił do wydania (nie daj Boże uprawomocnienia się) takiego wyroku skłądam serdeczne gratulacje :))))

stryjek, 18 Lip 2006, 00:49

:)))

 

nawet nie tyle koniunkcji tam nie ma co jednego przecinka (w przepisach o paserstwie ;) Troche się zagalopowałem :)))

 

Z tym ze paserstwo jest wtedy kiedy występuje korzyść - taka sama jak w przypadku kradzieży. Na czym polega korzyść jesli używasz programu spiratowanego do oglądania zdjęć z wakacji skoro mógłbyś uzyc takiego samego darmowego?

 

Po drugie - rezimowe wywody Zolla miałem na mysli jak chodzi o interpretację okoliczności wystarczających do przyjęcia że nabywca powinien przypuszczać ze nabywa rzeczy z przesępstwa... Advocat podał niską cene i brak opakowania - ale chyba za komuny i jej cen urzędowych! Facio nie ma pojęcia o tym czym jest cena i skąd się ona bierze.

Niska cena i brak opakowania oraz paragonu nie sa ŻADNĄ okolicznością a juz na pewno nie dają powodu do przypuszczeń o nielegalnym pochodzeniu rzeczy. Jesli ktoś idzie na bazar albo kupuje na Allegor to musi byc durniem żeby oczekiwać tam towaru jak od producenta - z opakowaniem, instrukcją, paragonem i jeszcze moze w wysokiej cenie (ludzie generalnie o niczym nie marzą jak tylko kupować drogo używane przedmioty z bazarów - prawda??? :)))

 

Advocat akurat "specjalizuje się" az za bardzo w ściganiu nieumyslnych paserów - do tego stopnia że postawi nawet idiotyczny zarzut który pozwoli mu wszcząc postepowanie przeciwko komuś kto kupił rzecz taniej niż mu się jemu wydaje że powinien kupić...

 

Ciekawe - na tej zasadzie musimy przypuszczać, że kable Velum i kilkanaście marek bardzo drogich zegarków sprzedawanych przez internet pochodzą z kradzieży!

 

Nie odpowiedziałeś też na inną moją uwagę. Co ze sprzedażą konsumencką??? Nabywając cokolwiek od kogokolwiek (z małymi wyjątkami) jestem chroniony rękojmią sprzedawcy.... Czy ona nie obejmuje wad prawnych??? Jaki się dzieje że mając ochrone prawną przed nabyciem rzeczy kradzionych mogę byc jednocześnie oskarżony przez prokuratora o paserstwo nieumyslne (bo cena była za niska??? - a zupa była za słona...).

 

PS. Gdyby prokuratorzy z Łodzi tak wnikliwie słuchali Zolla to przyszłoby też im do głowy że jest coś takiego jak usiłowanie nieudolne i może nie trzymaliby w areszcie "barona" Pęczaka od 9 miesięcy bez oskarżenia i to po 12 miesiącach podsłuchiwania jego rozmów... Jakos nie wierzę w tak działających "rzeczników oskarżenia publicznego".

 

Inna praktyka tych rzeczników - najpierw wzywają Cie jako swiadka, bo nie możesz odmówić zeznań a jeszcze tego samego dnia kiedy juz wszystko opowiesz stawiają zarzuty i jesteś oskarzonym... Był przypadek, że osoba przesłuchiwana jednego dnia jako oskarżony a za kilka dni wezwana jako swiadek (prokuratorowi się zaplanowana kolejność pomyliła :)))

stryjek, 18 Lip 2006, 00:49

>Niezmiernie rozbawił mnie casus policjanta służącego jako niezwykle precyzyjne urządzenie do pomiaru prędkości...<

 

To akurat była normalna praktyka kiedys w kolegiach ds. wykroczeń... Moze sie to przeniosło na sądy greckie ? ;)

 

Tak jak pisałem - ciągle straszą w polskim wymiarze sprawiedliwości te pozostałości komuchowatego myślenia...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.