Skocz do zawartości
IGNORED

Demagnetyzer płyt CD, DVD i asfaltów


profes

Rekomendowane odpowiedzi

stempur, 28 Lip 2009, 22:14

>Edward, nie wiem co to znaczy "bit perfect".

 

No bój się Boga! Tyle o tym pisaliśmy! :-)

Krótko mówiąc chodzi o to, czy odtwarzacz CD radzi sobie z poprawnym odczytem.

>stempur, 28 Lip 2009, 18:25

Jak widać jest jednak trochę na AS użytkowników wszelakiej maści demagnetyzerów. Używam podobnie jak Jaro63 Bediniego - Ultra Calarifier od dłuższego czasu i jestem content. Koszt śmieszny, a efekt taki jak u Jarka. Komentarze sceptyków mnie nie obchodzą, najpierw niech spróbują na własnych uszach czy działa :)

„Pomnij, że sąd laika, gdy mówi o dziele

O dziele mówi mało; o laiku – wiele!”

— Henryk Elzenberg

To uszy też trzeba rozmagnesować ? :-)

 

Raz widziałem w jakimś Fakcie czy innym ciulstwie, taki wydrukowany demagnetyzer, który przyklejało się do ciała, podobno leczyło kręgosłup. Więc może to wszystko prawda ?

Mam podstawowe pytanie do właścicieli demagnetyzerów-

 

1. Czy poprawa (zmiana) jakości dźwięku po zdemagnetyzowaniu CD występuje w przypadku:

a) gdy odtwarzacz połączony jest ze wzmacniaczem alanlogowo

b) gdy odtwarzacz połączony jest ze wzmacniaczem cyfrowo

c) w obu przypadkach.

 

2. Jeżeli odpowiedź jest "b" lub "c" to czy po zastosowaniu dodatkowego zewnętrznego dekodera sygnału:

a) demagnetyzowanie CD nie wpływa na jakość dźwięku

b) demagnetyzowanie CD nadal poprawia jakość dźwięku.

Gość cadam

(Konto usunięte)

piromania, 26 Lip 2009, 22:50

 

>fizyczne podstawy efektów działania tego wynalazku, lecz kiedyś miałem okazję zupełnie przypadkiem

>posłuchać jaka jest różnica po demagnetyzacji płyty CD. Zaznaczam, że też podchodziłem do tego

>sceptycznie i z lekkim uśmiechem. Okazało się jednak, że efekt jest wyraźnie słyszalny (oczywiście

>na plus) i potwierdziło to też kilka osób, które były obecne na pokazie.

 

 

Ale nie słuchałeś w teście ABX.

muls, 28 Lip 2009, 19:59

 

>a nie moznej tej rewelacji zastapic garnkiem z woda.na CDika.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Głupota – niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.

Ten pomysł z prodiżem nie jest taki zły. Tylko zapomniałeś, że musi tam być też zupełnie rozmrożona lodówka. Po podgrzaniu dysku należy go natychmiast włożyć do lodówki i włączyć ją. W ten sposób załatwiamy powolne oziębianie co nam CD demagnetyzuje.

 

Powyższa metoda jest dość dobra bo wcześniej CD zostanie też wystawione na działanie zmiennego pola magnetycznego ze spirali co go wstępnie nieco rozmagnesuje, albo ujednolici pole.

 

Dla zainteresowanych dodam, że intensywność (początkowa) tego przemienngo pola musi być w zasadzie o odpowiedniej wartości ustalonej na podstawie analizy pola z samego CD. Potem stopniowo redukuje się natężenie pola demagnetyzującego w każdej połówce cyklu.

 

Zastanawiam się teraz jak działa ten demagnetyzer bo musialby mieć jakiś sensor odczytujący stan namagnesowania dysku aby zacząć poprawny proces demagnetyzacji. W przypadku kilku dysków to tych sensorów musiłoby być całe mnóstwo. A może producent założył generalnie pewną wartość do jakiej się dyski magnesują i basta. Tylko, w takim przypadku nie nie można używać demagnetyzera do wszystkiego.

Tak apropos :

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Denon PMA 925R, Sony TA F690ES, ST-S590ES, NuBERT NuBox 360, AKG K550, Graham Slee Solo klon, BCL.

"Doświadczenie jest ostatecznym kryterium prawdy".

Wiecie co! Dopiero teraz w zasadzie wszedem na stronę Furutecha i to co tam znalazłem mało mnie z krzesła nie zwaliło.

 

Otóż Furutech pośrednio twierdzi, że izolacja kabli głośnikowych zawiera domieszki metali, a w szczególności materiałów magnetycznych. Mówią bowiem, że demagnetyzer umożliwia rozmagnesowanie właśnie kabli głośnikowych, a te jak mi wiadomo są głównie miedziane, miedż posrebrzana, lub srebrne. Na ich nieszczęście te akurat metale są stosowane wszędzie tam, gdzie istnieje silne pole magnetyczne bo one tego pola nie przewodzą, a co za tym idzie się nie magnetyzują. Dodatkowo – pola magnetyczne „odbijają”. Wyszło więc na to, że eliminujemy statyczne pole magnetyczne z izolatorów.

Pamietajmy, że miedź jest baaardzo czysta, nawet bez tlenu czy wodoru.

 

Czy mógłby mi ktoś wyjaśnic o co tu chodzi bo straciłem wiarę w demagnetyzację, a argumenty Furutecha zalatuja voo-doo w najczystrzej postaci.

Darek Ocias, 30 Lip 2009, 09:05

>Czy mógłby mi ktoś wyjaśnic o co tu chodzi(...)

 

Zasadniczo chodzi o to, że stanowisz ułamek promila społeczeństwa, który takie rzeczy wie i nie da się nabrać. Natomiast wiele osób kupuje takie tłumaczenia jak świeże bułeczki.

muls

29 Lip 2009, 20:55

O mnie » Ignoruj » PW »

stat: 1617 / 2492 / 0

 

faktycznie sprzet potem jak nowy.A czy starte napisy tez przywraca???

 

On tak naprawdę przywraca wiarę ludzi kupujących w ....?

Denon PMA 925R, Sony TA F690ES, ST-S590ES, NuBERT NuBox 360, AKG K550, Graham Slee Solo klon, BCL.

"Doświadczenie jest ostatecznym kryterium prawdy".

Kiedy George Stevenson budował swój parowóz "The Rocket", który miał jeździć po gładkich szynach, większość mu współczesnych wyśmiewała się z niego twierdząc, że będzie się on tylko ślizgał i nigdzie nie pojedzie. Od tego czasu minęło prawie 200 lat i chyba nie ma człowieka na świecie, który nie korzystałby z tego środka transportu. Co więcej, który podróżny zastanawia się "jak to działa?"

Przez analogię podchodzę w ten sposób do demagnetyzera. Jestem jego użytkownikiem i nie interesuje mnie sposób jego działania. Ważne, że efekty są słyszalne. Podchodziłem do niego, przed jego zakupem, bardzo sceptycznie ale "usłyszeć znaczy uwierzyć". Dlatego nie podejmuję się dyskusji czytając o "silnych aspektach psychologicznych" czy źle działającym napędzie, z teoretykami którzy tego typu urządzenia widzieli tylko na obrazkach ale najwięcej mają do powiedzenia. Dodam, że jestem przede wszystkim melomanem a dopiero potem audiofilem. Mam dość sporą kolekcję cd z muzyką a nie z audiofilskimi wystrzałami z armat, dzwonkami czy wyjętymi z kontekstu fragmentami utworów. Kupuję płyty dla muzyki na nich zawartych. Sprzęt odtwarzający, wzmacniacz, kolumny, kable czy demagnetyzer traktuję nie jako cel sam w sobie ale jako drogę do muzyki odtwarzanej w taki sposób, aby czerpać z tego jak największą przyjemność.

Czego zresztą życzę wszystkim, dla których MUZYKA jest najważniejsza.

Dzień dobry.

Pic na wodę fotomontaż.

Ale uwaga:

Wierzycie w energetyzujące podstawki pod szklankę z wodą? Otóż zostało już naukowo udowodnione, że woda może mieć wiele stanów struktury molekularnej. Mówi się nawet o „pamięci” wody w kontekście homeopatii. A więc coś zaczyna być na rzeczy.

W długotrwałym okresie ma to znaczenie.

Czy zmiany magnetyzmu na poziomie rozproszonych atomów i cząsteczek mają wpływ na dźwięk. Mają. Tylko pewnie ten wpływ jest na miliony razy mniejszym poziomie niż szumy i zakłócenia. Jest zwyczajnie niesłyszalny.

To tak jak z efektem motyla. . .

>jaro63, 30 Lip 2009, 18:18

 

I masz rację - najważniejsza jest MUZYKA - często puszczam sobie płytę Chicken Shack zgraną z mp3 może i namagnesowaną i naładowaną statycznie i bez części pasma - ale jak grają !

W moim ostatnim wpisie z 29/07 opisałem, może nieco żartobliwie, jak działa demagnetyzator. Nie sądzę aby urządzenie Furutecha działało w ten sposób, a szczególnie na kable wykonane z materiałów z definicji niemagnetycznych. Ale... jak również napisałem, jeszcze wcześniej, to że materiał nie „przewodzi” pól magnetycznych nie znaczy, że w wyniku działania takich pól nie będą sie w nim indukowały prądy, czyli, ze nie nastąpi przepływ ładunków (w szczególności elektronów).

Jednak podkreslam - nie ma to nic wspólnego z demagnetyzacją.

 

Jeżeli „wygrzewanie kabli" wpływa na dźwięk poprzez to, ze elektrony po pewnym czasie znajdują dla siebie odpowiednie „tunele” przez które swobodniej płyną (na zasadzie wyciora) to taki proces „demagnetyzacji” polegał będzie nestety, w przypadku kabli, na zatkaniu wspomnianych „tuneli” i wygrzewać trzeba od nowa.

Wynikałoby z tego, że każda zmiana odbierana jest jako poprawa: najpierw wygrzane kable grają lepiej, potem nie wygrzane.

 

Jest bezsporną prawdą, że w dziewiczym systemie elektrycznym dopiero po pewnym czasie stabilizują się parametry, a przepływ ładunków uwarunkowany jest między innymi strukturą materiałów. Są nawet specjalne skanery wykrywające rozkład prądów celem optymalizacji – szczególnie - prowadzenia masy.

Poddając dowolny materiał przewodzący, w którym nastąpiło ustalenie tych przepływów, wpływowi demagnetyzatora wprowadzamy pewnego rodzaju chaos. To może mieć wpływ tak samo pozytywny jak i negatywny.

 

Jeżeli demagnetyzator działa tak jak opisałem wcześniej to pół biedy, ale jeżeli jest to urządzenie wytwarzające pole o stałej częstotliwości i amplitudzie to byłbym bardzo ostrożny w ocenie wpływu na dźwięk nim demagnetyzowanych komponentów.

 

Jaro, ci co mnie lepiej znają (np. Edward – z tu piszących) to wiedzą, że dla mnie uwierzyć w cuda jest łatwo.

Zaciekle broniłem RGC-24 i płytki Holfi. Z tym, że tam znalazłem wytłumaczenie (bardziej przed samym sobą, bo inni nie uwierzyli), a tu jak na razie mam problem. Ale jeszcze pomyślę.

Właśnie Grzegorz7, idziesz w dobrym kierunku. Chodzi o to, że mogą przecież istnieć zjawiska, które nie są jeszcze poznane i to one powodują, że działa demagnetyzer, płytki lub "patenty" stosowane przez producentów np. kabli (myślę o poważnych producentach). Natomiast irytuje mnie to że krytycznie wypowiadają się ludzie, którzy sądzą, że świat kończy się na marnej wiedzy którą udało im się zgłębić i tą więdzą próbują wytłumaczyć to czego nie rozumieją. Bez obrazy, ale świadczy to jedynie o ograniczonych horyzontach. Może nawet niejednokrotnie sam producent tylko obecnie posiadaną wiedzą tłumaczy zjawiska, które zaobserwował, a istota rzeczy leży gdzie indziej. Niestety autorytet kilku osób, które ceniłem za merytorykę i wiedzę - w tym wątku upadł.

No ten efekt motyla to drzwi do dalszej dyskusji. Aż dziwię się, że nie podjętej.

Krótko: Znikomo mały bodziec może wyzwolić katastrofę. Czy znikomo małe oddziaływania nie mogą wywołać słyszalnych skutków?

Dzisiaj wchodząc po klatce schodowej do mieszkania przypadkowo nacisnął mi się pilot. Samochód odbezpieczył alarm. Ledwie usłyszałem sygnał i po wejściu do domu z okna uaktywniłem alarm. Usłyszała to również Żonka. Niby takich samochodów (o identycznie brzmiącym alarmie) na parkingu jest kilkanaście. Ale zawsze rozpoznajemy nasz. Aż zacząłem się zastanawiać. . . Duże szumy tła, przymknięte okna. Jednoczesne „pikniecie” innych aut. A Żona wie, że to ja. Powtarzam, kilka samochodów brzmi identycznie! I w podobnym czasie „dają” dźwięk ;).

Kiedyś napisałem, że średnio od 40 lat nie słyszymy ponad 16 kHz, ale jak gwizdki w zestawach głośnikowych niosą do ponad 20 kHz (30 i wyżej) i zakładając istnienie takich składowych w sygnale, brzmienie całości polepsza się. Efekt motyla? Jak macie tego typu zestawy i choćby właściwie wydane SACD (choć nie tylko), to możecie to sprawdzić.

Zjawisko znane - mimo, że podczas badania dany człowiek nie będzie słyszał powyżej określonej częstotliwości, to jednak będzie potrafił stwierdzić obecność lub brak składowych powyżej tej granicy. Efekt motyla to bardziej filozoficzne podejście do tematu. Ja raczej upieram się przy aspektach czysto technicznych tj. istnieniu wielu jeszcze nie poznanych zjawisk.

Grzegorz7, 31 Lip 2009, 22:27

 

>No ten efekt motyla to drzwi do dalszej dyskusji. Aż dziwię się, że nie podjętej.

>Krótko: Znikomo mały bodziec może wyzwolić katastrofę.

No właśnie, może ale nie musi to raz, dwa to, że wyzwolony efekt jest zauważalny dopiero po okresie o rzędy wielkości później niż trwał np parę milionów lat.

 

 

> Czy znikomo małe oddziaływania nie mogą wywołać słyszalnych skutków?

to zależy jak naprawdę są znikome, jeśli wywołują realne skutki to znaczy, że nie są wcale takie znikome.

Przykład: jeśli przyjmiemy, że jeden człowiek na milion usłyszy zmianę wielkości 0,1dB to kto usłyszy zmianę o 0,01dB ???????????????

>jaro63, 30 Lip 2009, 18:18

 

>Kiedy George Stevenson budował swój parowóz "The Rocket", który miał jeździć po gładkich szynach,

>większość mu współczesnych wyśmiewała się z niego twierdząc, że będzie się on tylko ślizgał i

>nigdzie nie pojedzie.

 

I niewiele się mylili. Pociąg nie podjedzie pod wzniesienia o nachyleniu powyżej kilkunastu czy kilkudziesięciu promili. Dawniej na oblodzonych torach na wzniesieniu pomocnik maszynisty w parowozie sypał piach na koła.

 

>Od tego czasu minęło prawie 200 lat i chyba nie ma człowieka na świecie, który

>nie korzystałby z tego środka transportu. Co więcej, który podróżny zastanawia się "jak to działa?"

 

Podejrzewam, że na świecie żyje kilkaset milionów ludzi którzy nigdy nie jechali pociągiem.

 

Jak dla mnie - nie ma podstaw fizycznych by taki demagnetyzer działał na płyty CD, a tym bardziej by później wpływało to na odczyt jej zawartości.

 

Mógłbyś zmierzyć w jakim czasie (od-do) Twój odtwarzacz wczytuje np. 10 płyt CD nie poddanych i poddanych demagnetyzacji? Czy zdarzyło mu się w ciągu ostatnich miesięcy nie wczytać zawartości TOC płyty? Ile razy?

Molibden aleś Ty dociekliwy. jaro zaobserwował, że czas wczytywania dysku jest krótszy po rozmagnesowaniu. Nie ma podstaw żeby mu nie wierzyć. A teraz dlaczego?

 

Sam zmierzyłem i mam nadzieję, że potraktujesz moje pomiary jako dowód na to, że dyski się jednak magnetyzują. Co do wzajemnego oddziaływania pól wewnątrz samego mechanizmu też nie masz chyba zastrzeżeń. Jedynie ta skala zjawiska, ale ono bezspornie zachodzi.

 

A teraz do rzeczy. Wpływ interakcji pól będzie rósł w kierunku do środka dysku. No bo tam znajduje się największy silnik obracający dysk, gdzie w zasięg jego pola wejdą elektromagnesy sterujące soczewką oraz wirujace pole z CD.

Najpierw trzeba odczytać TOC, która zajmuje pierwsze ok. 9.2Mb na początku dysku (4500 sektorów – 1 min.). Czas odczytu zależeć będzie od precyzji ustawienia lasera. W tym miejscu następuje ogniskowanie oraz poziomowanie. Wszelkie zkłócenia pola magnetycznego w tym czasie spowodują opóźnienia wymienionych działań, a czy to będzie 10s, 1s czy 0.1s to zależy już od stanu fizycznego napędu. Zauważalne różnice świadczą niestety na niekorzyść samego mechanizmu i w takich przypadkach należałoby pomyśleć o serwisie.

Piromania, wspomniałeś o tym, że poważni (!?) producenci kabli, demagnetyzerów itp. zaobserwowali pewne zjawiska, wykonali produkt i opisali jego działanie istniejacą wiedzą. Nie przeczę, że te zjawiska zachodzą, pytanie mam tylko w jakich warunkach i kierunku wprowadzają one zmiany brzmienia.

 

Nie można jednak pozostać obojętnym na błędnie przedstawione lub interpretowane fakty. Przyznasz chyba, że demagnetyzacja czegoś co się nie magnesuje (to o kablach nie o CD) zakrawa na kpinę. Nawet dokonując pomiarów pola z CD musiałem to zrobić porównawczo ponieważ w miarę dokładny bezpośredni pomiar pola magnetycznego jest tylko możliwy w specjalnie ekranowanej komorze, a najlepiej umieszczonej na orbicie Ziemi.

 

Bardzo często mam do czynienia z ludźmi, którzy coś zaobserwowali, zaprojektowali i teraz chcą przetestować. Wchodzą do labolatorium i ich wiedza się kończy. To co sie wydawało być polem magnetycznym staje się elektrycznym, a elektryczne falą elektromagnetyczną. Nie potrafią pogodzić się z faktem, że zaproponowana innowacja zamiast poprawiać pogarsza. Nie wierzą nawet danym pomiarowym bo ich sposób postrzegania świata jest inny.

 

Zastanawiające jest dlaczego nie ma na te ich urządzenia patentów. Jest tyko taki nieformalny twór jak „Patent Pending”, który nie ma żadnej mocy prawnej i produkt może sobie tak pendować aż do śmierci (z reguły jego twórcy). Ponieważ każdy wniosek patentowy poddawany jest rygorystycznemu procesowi analizy i kontroli. Ludzie którzy to robią to naprawdę kwadratowe głowy i jeżeli zdecydują, że coś nie jest warte funta kłaków to nie jest.

tak na marginesie, bo nadal uwazam ze garnek z woda jest lepszy- trzeba wiedziec ze jest mozliwe uslyszenie 20 khz przez czlowieka, ktory ma ograniczenie do 16khz.Jesli podamy do ucha dwie czestotliwosci 16 khz i 20 khz to człowiek uslyszy 4 khz wynikajace z nieliniowoaci ukladu słuchowego.

muls, 1 Sie 2009, 07:38

 

>...Jesli podamy do ucha dwie czestotliwosci 16 khz i 20 khz to człowiek uslyszy 4 khz wynikajace z > nieliniowoaci ukladu słuchowego.

 

O właśnie muls. A czy możesz wyjaśnić dokładniej mechanizm, bo nadmieniłem już gdzieś o tym zjawisku odejmowania i sumowania częstotliwości, ale zapomniałem szczegółów no i kto to odkrył.

nie wiem kto odkrył bo juz w starych ksiazkach to pisza.Elementy sluchowe działaja nieliniowo.mechanizm opisany w ksiazce Podrecznik Ukustyki-Everesta.jak kazda nieliniowosc miesza i generuje.A slyszymy róznice dolna.jak do jednego ucha dac 20khz do drugiego 18khz dostaniemy 2khz ktore usłyszymy.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.