Skocz do zawartości
IGNORED

N-a-j-większe wasze wpadki i gafy :)


Polik

Rekomendowane odpowiedzi

---------------------------------------------------------------------------------------

 

W szkole,pracy,domu,u znajomych,u marsjan czy wenusjanek :D

 

---------------------------------------------------------------------------------------

 

 

POMIDOR !!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/32373-n-a-j-wi%C4%99ksze-wasze-wpadki-i-gafy/
Udostępnij na innych stronach

Wpadek intymnych z kobietami opisywać nie będę :). Wstydliwych wpadek z doborem sprzętu audio również.

 

Prawie najgorsza:

 

Druga klasa liceum. Wymiana z młodzieżą z Niemiec. Na wycieczce w Kolonii. McDonald's.

Siedzę z kumplem (pozdrawiam Cię Seba) i jemy frytki. Na cheese- i hamburgery kasy nie starczyło. Przed nami, przy tym samym stoliku wspaniale zbudowana, prześliczna, w letniej, czerwonej sukience (ramiączka, wielki dekolt -te sprawy, rozumiecie) Trzydziestka.

No i jak to nabuzowane testosteronem, wtedy "jajcarskie"( teraz chamskie nastolatki) komentowaliśmy Jej wygląd i mówiliśmy co byśmy z nią zrobili gdybyśmy byli z nią "sam na sam". Jak byśmy jej sukienke zdjęli, gdzie byśmy ją całowali i jak byśmy ją całowali, a jak Ona nas.... Przecież Niemka i tak nie zrozumie, nie? Fajnie się chłopaki bawią...

Trwało to z 5 minut. W końcu mówię do Seby: "Wiesz co, jeszcze głodny jestem, chyba jej ze dwie frytki podwędzę". Ona na to piękną polszczyzną : "Jak chcesz to się poczęstuj, wystarczy poprosić".

Szkoda, że nie widziałem swojej miny. Przepraszam Cię Trzydziestko.

20 kilka lat temu. Szpital Ortopedyczny w Poznaniu. Kolega po operacji łękotki, leżący na sali 2-osobowej. Odwiedzam go z innym kumplem. Przynosimy z sobą piłkę od kosza (co by kolegę "pacjenta" trochę podenerwować) i zasuwamy standardowe "rozbawiające", ostre teksty typu: - "..i tak z tego nie wyjdziesz", "amputują ci tą nogę", "...będziesz miał jedną krótszą i jedną dłuższą... ", kwitujemy "buahahhahaha" itd.

 

Kolega oczywiście znał nasze specyficzne poczucie humoru ale drugi osobnik leżący na tej sali niestety nie. Dodatkowo, jak się potem okazało, osobnik ten miał jedną nogę krótszą i jedną (co oczywiste) dłuższą. Było to powodem jego bytności w szpitalu.

 

Ot, takie malutkie "fo-pa".

Re: kyuss3, 22 Mar 2007, 01:30

 

>Przepraszam Cię Trzydziestko.

 

haha - raczej nie musisz jej przepraszać, sądzę, że była wniebowzięta :-))

kobiety są bardzo próżne a nic ich tak miło nie łechce jak buzujące hormony dużo młodszych mężczyzn :-)

 

pewnie w życiu nikt jej tak nie skomplementował jak wy wtedy

będzie to wspominać jako starowinka

 

sprawiliście jej wyjątkowy prezent

podejrzewam, że w sprzyjających warunkach oddałaby się wam wtedy, "zbiorowo"

graaf

 

"haha - raczej nie musisz jej przepraszać, sądzę, że była wniebowzięta :-))

kobiety są bardzo próżne a nic ich tak miło nie łechce jak buzujące hormony dużo młodszych mężczyzn :-)"

 

 

graaf --> skąd TY czerpiesz takie bezcenne informacje na temat kobiet?

Czyżbyś był namiętym czytelnikiem Plejboja albo innego magazynu dla metroseksulanych meżczyzn?

A może po prostu sam jesteś mentalną kobietą ;)

 

"sprawiliście jej wyjątkowy prezent podejrzewam, że w sprzyjających warunkach oddałaby się wam wtedy, "zbiorowo""

 

... podejrzliwy z Ciebie gość ... sugeruję oglądać mniej pikantnych filmów ;)

 

zdezi

Nowy Jork, początek lat 90. Rano przed pracą wpadam do zaprzyjaźnionej cukierni na bajgla z serkiem filadelfia i kawę. Mam jeszcze jakieś 10 minut, a praca tuż. Nagle czuję, że muszę pilnie udać się do toalety i to w tej poważniejszej sprawie. Ale gdzie?! W cukierni nie ma toalety dla gości, jednak mnie jako stałemu bywalcowi, właściwie zaprzyjaźnionemu, pozwalają w drodze wyjątku skorzystać z przybytku na zapleczu. Pędzę, robię co należy (czas leci, nie chcę się spóźnić), spłukuję i... woda zamiast spływać podnosi się, podnosi, sięga już prawie krawędzi - rozpaczliwie próbuję to powstrzymać, tylko jak? - i wreszcie wylewa się na posadzkę wraz z... hm... całą resztą. Zaczynam w popłochu to zbierać jakąś miotłą, zużywam cały papier, ale to na nic: cała podłoga jest uwalana wodą i ekskrementami. Co robić? Do pracy nie mogę się spóźnić za nic w świecie! Wybiegam więc, rzucam "thanks, guys" i - więcej się już tam nie pokazuję. Spotykam jeszcze potem oczywiście chłopaków w okolicy i nie jest to nic miłego. Żenada podwójna: raz że nabrudziłem paskudnie, a dwa - nie umiałem tego jakoś w miarę elegancko, powiedzmy, załatwić.

zwolennik łagodności

Gwoli wprowadzenia: w latach sześćdziesiątych po miastach jeżdzili wozacy, którzy skupowali surowce wtórne. Każdy miał duży dzwonek, którym głośno dzwonił, krzycząc przy tym "Szmaaaty, butelki!!!

Jako 4-latka rodzice zabrali nie nieopatrznie na uroczystą sumę w Katedrze poznańskiej. Tłumy ludzi, arcybiskup, biskupi, itd. I kiedy w absolutnej ciszy zadzwoniono na podniesienie ja rozdarłem się wniebogłosy "Szmaaty, butelki!!! Zostałem natychmiast wyniesiony i więcej mnie do kościoła nie zabierano.

>lenam

 

Nie przejmuj sie, dokladnie taka sama wpadke i to z piekna, wlasnie poznana kobieta

(ktora pomagala mu TO sprzatnac ! :), mial Henry Miller !

(przeczytalem to w "Seksusie" albo innym z tomow "Rozanego Ukrzyzowania").

A wiec jestes w tym co Cie spotkalo, w bardzo dobrym towarzystwie ! :))

 

Ja zawiodlem kiedys (z wyczerpania !) pewna rozentuzjazmowana kobiete,

i speszony zacytowalem (tez Henry Millera) wspominajac cos o swoich "regularnych"

"erekcjach mogacych stluc fajansowy talerz"

 

Dwa slowa ktore wypowiedziala, bede pamietal do konca zycia : "Ty fajansie ! :))

>Vlad

 

Dzięki, druhu, za dobre słowo!

O swoich żenujących gafach mógłbym dlugo, bo ja już taki pechowy jestem, a może po prostu trochę pierdoła. Też zapadła mi w pamięć szczera uwaga pewnej damy, która miast pochwał - na które, jak każdy, po cichu liczyłem - post factum wyszeptała do siebie: "I jak zawsze wszystko się kończy, kiedy powinno się zacząć". Tłumaczyłem sobie potem jak dziecku, że miała na myśli nasz krótki romans, ale w głębi duszy oczywiście dobrze wiedziałem, że nie o to jej chodziło...

zwolennik łagodności

>ganzz_gut

 

Nawet tak niecodzienne pochlebstwa przyjmuję z wrodzoną obojętnością ;-)) Dajmy jednak szansę innym kolegom. Zresztą, i ja mogę coś jeszcze dorzucić.

 

>josef

 

Spokojnie, jeśli mnie nie poczęstujesz bajglem z serkiem wszystko powinno się skończyć dobrze.

zwolennik łagodności

Moje z czasów liceum:

 

Godzina wychowawcza. Czytam pod ławką zeszyt do biologii. Franca (tak nazywaliśmy naszą wychowawczynię) każe mi schować. Ja - oczywiście - ignor. Baba podchodzi i wyrywa mi zeszyt, szarpiemy się trochę. Potem donos na zebraniu rodziców.

 

Geografia, jakieś pilne skupienie na lekcji. Siedzę w ostatniej ławce z kolegą. Dłuższą ciszę przerywa dialog: "B2?" "Trafiony, nie zatopiny!"

 

Wpadki kolegi:

 

Lekcja łaciny. Nauczycielka w starszym wieku opowiada jak to ostatnio zmarł sąsiad z piętra w bloku - z jednej i drugiej strony. Na to kolega pokazuje palcem na lewo i prawo, mówiąc wyliczankę, raz..., dwa..., trzy... i pokazuje na łacinnicę.

 

Lekcja biologii. Ktoś częstuje cukierkami bo ma urodziny. W pierwszej ławce kolega z innym kumplem. Po lekcji - skandal! Koledzy zeżarli cukierki dla nauczycielki, a zostawili puste sprytnie zawinięte papierki.

 

Lekcja polskiego, kolega w ramach rozluźnienia atmosfery opowiada o swojej najnowszej sztuczce "gumowa ręka". Mówi: "Jak pani chce to mogę pokazać". Nauczycielka, zawstydzona: "Nie, Marcin, wiesz, lepiej żebyś nic nam tu nie pokazywał". Kumpel: "Ale ja nie to miałem na myśli!"

 

Lekcja polskiego, temat "Chłopi". Kolega (inny) coś tam opowiada, ale nie bardzo mu wychodzi. Zirytowana nauczycielka pyta: "Adam, byłeś kiedyś na wsi?" Odwoiedź: "Eee, yyyy, no tata mi opowiadał..."

 

Lekcja chemii, ten sam kolega. Temat - hydroliza sacharozy. Doświadczenie - trzeba ogrzewać probówkę z rostworem nad palnikiem. Nauczycielka mówi - weź w łapę. Kolega zamiast w drewnianą klamerkę chwyta próbówkę ręką :D

Potem, kiedy ma ją zamknąć i wstrząsnąć - zatyka kciukiem!

kilkanascie lat temu studia w innym mieście: rodzice koleżanki wyjeżdzają zostawiają jej pustą chatę, jestem w łóżku gotowy ona w łazience , nagle mnie przycisnęło mocno (to drugie) chodzę po domu nie mogę wejść do lazienki ona bierze pryznic a ja już nie mogę, jest znajduję w kuchni za drzwiami kosz z brudną bielizną otwieram

a tam pies śpi. zrobiłem tam mówie będzie na niego.

ranek: wyciągam się ona też ,

ona nagle :ale tu coś śmierdzi

ja: może się pies zrąbał

ona : coś ty misiu pluszowy?

Prędzej musiał zwiewać dlatego że spał z niepełnoletnią :))) Zapytam Monikę czy pamięta takiego Jazza :-) W końcu nie zawsze zdarza się nastolatce zostać nakrytym in flagranti z podstarzałym lovelasem, na pewno będzie pamiętała to niezapomniane przeżycie :)))

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.