Skocz do zawartości
IGNORED

HiFi a muzyka, czyli robieni w audiofila


maciek_m

Rekomendowane odpowiedzi

Wprosiłem się wczoraj na odsłuch Klipsch Heresy. Dostałem od Jacka (Vector) kontakt na jego brata mieszkającego w Piasecznie, a on przywiózł je od swojego znajomego. Oprócz Heresy na odsłuchu były Lowthery (nie wiem jakie) i.... oczywiście Rehdeko - bodajże 125 i 145, kilka fajnych wzmacniaczy - Sun Audo 2A3 i Wavac (domyślam się co to były za modele, ale jak będą czytać to ci, co wiedzą na pewno, to niech dopiszą), oraz CD - Lector i jeszcze jeden (nie mam pojęcia co to było).

 

Jak przyszedłem, zabawa już trwała. Przywitałem się - oprócz gospodarza i jego brata, byli jeszcze Piotrek (Lancaster), Krystian i jeszcze 2 osoby, ale że na przywitaniu zakończyłem swoje kulturalne zachowania i głownie słuchałem muzyki, to nie pamiętam imion. Przepraszam najmocniej. Jeśli się nie obrazili śmiertelnie i mają ochotę, to będę wdzięczny, jak się przypomną w tym wątku.

 

A ja, jak ubogi krewny z prowincji usiadłem na kanapie i próbowałem się odnaleźć. Grały Lowthery z Lectora przez Sun Audio 2A3. Początkowo słuchało mi się trochę ciężko, mało komfortowo. Miałem wrażenie, że dźwięk był cokolwiek bałaganiarski i mało audiofilski (czyli np. mało sterylny, nie do końca czytelny). Trochę jak w knajpie. Prawdopodobnie problem wynikał m.in. z nienajlepszej akustyki i małych rozmiarów pomieszczenia oraz sporej głośności. Ale za to muzyka była wszędzie. Dynamika dźwięku i brzmienie instrumentów (w tym wokali) nadrabiały wszelkie minusy. Cokolwiek zapuszczono, od "muzyki dawnej" po współczesną "muzykę świata", byłem pod wielkim wrażeniem. No i początkowy lekki bałagan (przynajmniej ja to tak odebrałem) był coraz mniej zauważalny.

 

Po jakimś czasie, z duszą na ramieniu, poprosiłem o podłączenie Klipsch Heresy przez mojego MF A1. No i ... konsternacja. Zrobiło się ciemno, niewyraźnie, bez życia i w ogóle jakoś kapcaniasto. Nie chcę zajmować się poszczególnymi elementami dźwiękowej analizy. Nie ma sensu. Po chwili jednak poprosiłem, żeby dać Heresy jeszcze jedną szansę i odchylić głośniki trochę do tyłu (w nowym modelu do zestawu dołączane są specjalne podstawki). Bo choć podłogowce, to są one niskie i głośnik wysokotonowy znajduje się na wysokości bioder osoby siedzącej na kanapie. Maciek podłożył dwa grubsze pudełka od płyt i ... o to chodziło. Mimo że dźwięk nadal był z innej półki niż w poprzednim zestawie, to teraz jednak można już było bawić się w jakiekolwiek porównania. Wcześniej brakowało po prostu tak z połowy dźwięku - było tak, jakby odłączyć wysokotonowiec, a średni wsadzić pod poduszkę. Pojawiła się dynamika, drapieżność, rozpiętość, przestrzeń. Wróciła muzyka i zrobiło się naprawdę fajnie. Do tego stopnia, że nowy uczestnik odsłuchu, który przyszedł w międzyczasie z Wavac'ami (sorry, choć rozmawiało mi się tobą fajnie, to imię mi uciekło) dopytywał się, co gra. Był bardzo zdziwiony, że to A1, który w 1992 r. kosztował 300 GBP podpięty do Heresy za 1500 dol (to cena obecnego modelu Heresy III, a model który był podłączony, to wersja wcześniejsza - ok. 2500 zł za używane). Powiem szczerze, że zrobiło mi się przyjemnie. No i upewniłem się, że wzmacniacz to ostatni element do wymiany z mojego zestawu.

 

A potem wróciliśmy do Lowtherów i Sun'ów. Zrobiliśmy też zawody z Wavac'ami (domyślam się, co to były za modele, ale pozostali uczestnicy pewnie dopowiedzą). No i Rehdeko na koniec. Frajda wielka. Generalnie wrażenie miałem takie (a potwierdził to m.in. Lancaster), że można było preferować któryś wzmacniacz (większa kontrola vs. większa żywiołowość, etc.), ale na każdym grały prawdziwe instrumenty i grała muzyka. Każda - nawet ze słabo nagranych płyt. Były np. uwagi, że pomieszczenie nie to i że u Jacka Rehdeko mają dużo więcej dołu. Tylko że nie przeszkadzało to w słuchaniu. I nie tylko mnie, który niewiele jeszcze słyszałem - reszta obecnych na odsłuchu przerzuciła w swoim życiu tony sprzętu. Trochę było to na zasadzie: "niesamowite to wino, przydałby się do tego może trochę dobrego sera, ale ....".

 

Po jakimś czasie spróbowałem porównać dźwięk, jaki był u Maćka do tego, co wcześniej słyszałem. Tak naprawdę to raz były to ponad 10 lat temu SF Electa Amator chyba z Meridianami i ze 2 lata temu jakiś egzotyczny dla mnie zestaw wart przynajmniej 30 tys. zł. No i miało się to nijak do tego, co słyszałem wczoraj, choć ewidentnie zestawy były "audiofilskie". Słuchając Amatorów podobała mi się scena, rozdzielczość i przestrzeń. Gdy słuchałem zestawu "egzotycznego", to byłem pod wrażeniem szczegółów, zrównoważenia i różnych takich (choć muzyki słuchało mi się, o dziwo, lepiej na moich starociach - Marantzu CD-50SE, MF A1 i Celestion 7). Jednak zestawy te, pieczołowicie dobierane i ustawione w przygotowanych akustycznie pomieszczeniach, nijak się miały do wczorajszego, czasami przypadkowego, zestawienia w "przypadkowym" pokoju, gdzie większość słuchających siedziała w takich miejscach pomieszczenia, gdzie nie usiadłby pewnie żaden szanujący się audiofil. Grała żywa muzyka, grały prawdziwe instrumenty. Wszyscy mieliśmy radochę, a audiofilskie analizy pojawiały się sporadycznie. Zajmowało nas co innego - muzyka.

 

Piszę ten tekst, bo jak wielu na tym forum zastanawiam się, dlaczego tak rzadko produkuje się naprawdę dobry sprzęt. Dobry nie znaczy drogi. Bo wczoraj podobały nam się elementy kosztujące (w sklepie) nie tylko dziesiątki tysięcy, ale również 1500 zł czy 3500 lub 5000 zł. Lancaster powiedział mi, że po 15 latach od zakończenia produkcji będzie mi trudno kupić wzmacniacz ewidentnie lepszy od MF A1 nawet za 3000-4000 tys. Rehdeko nie produkuje się podobno od 10 lat i dopiero teraz znalazła się firma, która je "klonuje". Lowthery są doceniane, ale chyba niespecjalnie popularne. Dlaczego tak jest, że w dźwięku jest coraz więcej Hi-End, a coraz mniej muzyki? Czy to "niewyrobieni" audiofile skłaniają przemysł do produkowania sprzętu pod gust zagubionych klientów, czy też cyniczny przemysł niekoniecznie jest zainteresowany produkowaniem zbyt dobrych towarów, bo klienci przestaliby skakać z kwiatka na kwiatek goniąc króliczka i wydawać coraz to większe pieniądze na kolejne odkrycia? Czy na przykład skłonność wielu obecnych na tym forum do sprzętu nawet sprzed 20-30 lat, to sentymenty starszych panów, czy rzeczywista przewaga tego sprzętu?

 

Czy ktoś, k... potrafi mi to wytłumaczyć?

Komercja i marketing osiągają szczyt absurdu. Trudno czymś zaskoczyć - to się np. wymyśla szczoteczkę do zębów, która czyści także język i policzki.

Praktycznie cała produkcja przeniosła się do Chin, gdzie kontrola jakości na pewno jest gorsza, od tych spotykanych w fabrykach europejskich.

Poza tym sprzęt w tej chwili opiera się na elektronice - chipa, chipkach i innych pierdółkach. Ta jest tania jak barszcz, ale nie zawsze niesie z sobą jakość.

I to co mnie najbardziej niepokoi - to świadomość przeciętnego klienta. Jemu zależy na funkcjonalności, ale mniej na jakości. Nie potrafi iść na kompromis. Swą wiedzę opiera na reklamach.

Post końcem cytatem stulecia, który kilka lat temu pojawił się w wątku o wielokanałowości:

"Stereo nie wystarczy. Centralny musi być, bo jak inaczej uzyskać dialogi w środku sceny".

Meloman,

Generalnie masz rację. Tylko skoro mowa nie o produktach mass-marketowych, ale dla, wydawać by się mogło, wyrobionego klienta, to nie będą one podlegać "generalnym trendom". Ja rozumiem, że DVD za 200 zł, albo CD za 100 zł po prostu "coś" odtwarza i trwa 2-3 lata. Ale dlaczego dobry sprzęt relatywnie drożeje? Bo jak rozumiem, tak to właśnie wygląda.

maciek_m

rosnie liczna firm sprzedajacych starzywo/hiendowe/ wiec nie ma sie co matrwic

bedzie raj dla audiofili :-)

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

maciek_m, 16 Gru 2007, 12:52

 

>Dlaczego tak jest, że w dźwięku jest coraz więcej Hi-End, a coraz mniej muzyki? Czy to

>"niewyrobieni" audiofile skłaniają przemysł do produkowania sprzętu pod gust zagubionych klientów,

>czy też cyniczny przemysł niekoniecznie jest zainteresowany produkowaniem zbyt dobrych towarów, bo

>klienci przestaliby skakać z kwiatka na kwiatek goniąc króliczka i wydawać coraz to większe

>pieniądze na kolejne odkrycia? Czy na przykład skłonność wielu obecnych na tym forum do sprzętu

>nawet sprzed 20-30 lat, to sentymenty starszych panów, czy rzeczywista przewaga tego sprzętu?

>

>Czy ktoś, k... potrafi mi to wytłumaczyć?

 

oj, po prostu trzeba więcej dystansu i uważniej przyglądać się temu co jest.

Trochę wstecz; zauważ kiedy produkowane były klocki "uważane" po dziś dzień. Czy w tamtych czasach były super-hiper markety ?

Sprzęt audio sprzedawany był w małych sklepach przez ludzi wiedzących co to muzyka. Produkowany był przez tak samo rozumiejących.

Można uogólnić i rzec, że tak było z wszystkimi produktami. Nawet chleb smakował jak chleb. Teraz co się dzieje ? Aby było na półce i aby ogłupić klienta by kupił. Dlaczego tak jest ? Na to pytanie, trzeba sobie odpowiedzieć samemu, każdy widzi świat inaczej i w czym innym dopatruje się "win i pochwał".

Ja w 1991 r. robiłem zakupy w super-hiper markecie Tesco, czy Sainsbury. I nie były one nowością dla autochtonów.

 

A trend, mam wrażenie, nie dotyczy tylko "rynków wschodzących" (Polska, etc.), ale także "rozwiniętych" (WB, etc.).

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.