Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

Drogi Misimorze

 

To nie jest tak że antypatia wobec psów automatycznie wywołuje ich agresję. Jak z wieloma mitami bywa, często jest właśnie odwrotnie. Sympatia owszem pomaga, jednak antypatia nie przeszkadza.

Psy we wzajemnych a także międzygatunkowych relacjach, nie kumają takich pojęć jak przyjaźń, partnerstwo, miłość. Chyba że za takowe infantylnie uznamy merdanie ogonem. Nawet wśród osobników tego samego miotu musi być ustalona ścisła hierarchia, kto jest najsilniejszy, kto na drugim miejscu, kto trzeci, itd. Zajmowana pozycja to dla nich sprawa wagi najwyższej. Dlatego wobec wszystkiego co się rusza próbują zgadnąć: "oberwałbym od niego czy zdołałbym go dziabnąć?" W związku z tym, aby nie były zbytnio narażone na ryzykowne pojedynki, natura wyposażyła je w cały system detekcji zamiarów, możliwości, i stanu emocjonalnego u potencjalnego przeciwnika. Z naszych ruchów, chodu, mikrozapachów, mimiki, głosu, potrafią odczytać czy bezpiecznie z nami zadzierać, czy raczej mają przed sobą zakapiora.

 

Dlatego jeśli miałbym Ci coś doradzić, to polecałbym jakieś formy psychicznego samonakręcania się. Trzeba zwalczyć w sobie pacyfistę. Przypomnieć sobie z czasów młodości ten smaczek emocji przed solówką i przesłanie: >>no choć, gównozjadzie, ze mną się spróbuj !

>> Burczymucha, 3 Lut 2010, 06:24

 

Ja bym skłaniał się raczej ku teorii że niektóre psy wyczuwają we mnie raczej zagrożenie dla stada niż mięso do łatwego nastukania punktów rankingowych. Bo nawet jak szczekają i warczą, starają się trzymać dystans - trochę jak przed niedźwiedziem na filmach przyrodniczych. Mnie nigdy nie ugryzł pies, z wyjątkiem na jedno złapanie za kostkę kiedy byłem chory i zmulony. Wiem też że nie jest dobrym pomysłem znaleźć się w sytuacji kiedy za zagrożenie uznałby mnie pies tzw. rasy szturmowej - na szczęście czas rozpowszechnienia się takich psów zbiegł się z moim zmotoryzowaniem.

Temat - rzeka. Osobiście musiałem zmienć miejsce zamieszkania z powodu psów. Uważa, że głównym powodem problemów jest bezkarność albo brak skuteczności w karaniu. Gdyby za każdą szkodę wyrządzoną przez psa właściciel zostałby ukarany grzywną w ciągu 24 godzin, a przy następnych wykroczeniach wysokość grzywny ulegałaby podwojeniu, to nie byłoby problemu. Niestety Polska nie dysponuje takim skutecznym systemem karania za wykroczenia. Póki co najlepszym rozwiązaniem jest broń, a nie ble-ble o psychologii zwierząt. Osobiście jogging przwie zawsze uprawiam z potężnym kijem w ręku. Widziałem faceta uzbrojonego w dzidę ze szpikulcem z gwoździa. Bardzo pomaga:) Jakie inne rodzaje broni są skuteczne w sytuacji ataku psa?

ty mądralo gatto, ano przyjdź do mnie z kijaszkami, dzidami, gazem i co tam w durnej pałce jeszcze wymyslisz, ja spuszczę moje dwa pieski i zobaczymy jak bijesz rekord świata na 100m.......

>> gatto1, 6 Lut 2010, 18:12

 

Dzida z gwoździa - obawiam się że na psa rasy szturmowej nie wystarczy, podobnie jak kij nie przeszkadzający w joggingu. Ja kiedyś (grubo przed 1997r i na dodatek w sytuacji wyższej konieczności) wyszedłem na rottweilera z solidną ciężką włócznią i nie mogę nadziwić się swojej ówczesnej głupocie - że zamiast "szlachetnej" włóczni nie wziąłem zwykłych chamskich wideł.

PS. Nic nie zastąpi broni palnej słusznego kalibru. Na psy bez podwyższonego progu bólu (pitbull itp.) można próbować dobrego gazu pieprzowego (na kapsaicynie) najlepiej żelowego a więc nie tak łatwo zwiewanego przez wiatr.

Oczywiście ani kij ani dzida nie gwarantują 100% obrony, ale lepsze to niż nic:) Poza tym jak właściciel psa widzi że mam kija, to od razu biegnie do swojego psiska żeby przyczepić smycz albo go przytrzymać za obrożę (jak nie ma smyczy). Bo zaczyna rozumieć że nie będzie tak jak zazwyczaj, czyli że pies się rzuci, a właściciel jeszcze zwymyśla że sam jesteś temu winny. Pomijając żart o granacie, czy pistolet strzelający gazem nie byłby skuteczniejszy od psikacza? A co myślicie o paralizatorze?

Gość

(Konto usunięte)

...czy pistolet strzelający gazem nie byłby skuteczniejszy od psikacza? A co myślicie o paralizatorze?...

 

gatto1 o sobie: Obecnie jestem muzykiem.

 

Jak na muzyka to ty chłopie trochę mało wrażliwy jesteś, chyba że grasz na etacie w providencie.

haha, dobre ! chyba najciekawszy wpis w tym wątku.

Czyli wrażliwość polega na pozwalaniu na perforowanie własnych łydek. Ciekawe czy analogicznie w ramach wrażliwości pozwalasz np blokersom na okładanie się po gębie.

 

Co zaś do pistoletu, to oczywiście działa skuteczniej. Huk robi duże wrażenie, a i donośność gazu jest lepsza. Ale ja wolę psikacz, bo nie robi widowiska. Trzeba pamiętać że spora część otaczających Cię ludzi to chorobliwi czciciele psów, a w ich oczach będziesz agresorem bez względu na okoliczności. Wśród policjantów możliwe że też. Pół biedy w obcym mieście, ale po co znajomi mają patrzeć na ciebie spode łba. A jeszcze jeśli w tym momencie jakaś staruszka dostanie zawału, albo dzieciak wejdzie pod samochód, to też zwalą na Ciebie.

A gaz nie robi na otoczeniu wrażenia. Jeśli właściciel stoi daleko, to nawet nie będzie wiedział czemu burek tarza się w trawie.

 

Paralizatorów nie polecam. Klasyczny jest zbyt kontaktowy. Pies zdąży Cię ugryźć zanim schylisz się i naciśniesz spust. A taki z wystrzeliwanym widelcem można użyć tylko raz. Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo trafić w stresie i pośpiechu.

Burczymucha

A nie lepiej i oczywiście słuszniej by było właściciela najpierw tym gazem czy widelcem czy dzidą?

Logika to trudna dziedzina i wypada być dobrze wychowanym i to zrozumieć.Skoro pies nie może.Co?

>> modrzew47, 7 Lut 2010, 09:42

 

Czyli jak? Biegnie na nas pies, a my mu powinniśmy rzec "kochany piesku, wstrzymaj się na chwilę z łaski swojej, aż pojadę gazem, widelcem czy dzidą Twojego właściciela, sprawcę całego zamieszania"?

Ciekawe czy skończy się na potrząsaniu szabelką czy faktycznie coś zrobią:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

misiomor

Wyjasniam:gdy uznasz,że to nie właściciela trzeba karać to pozostaje rozmowa z psychologiem lub w przypadkach ekstremalnych psychiatra.Wygląda to tak,jak byście chcieli karać pistolet strzelającego

a nie jego samego.Czujesz jak przekraczacie granice?Absurdu oczywiście.

>> modrzew47, 7 Lut 2010, 10:19

 

Ja nie chcę nikogo / nic karać. Ja chcę się skutecznie bronić. Czy jeżeli pies wygryzie mi pół..pek to czy wszelkie związane z tym problemy ma osładzać mi świadomość że "niewinnemu" pieskowi nic się nie stało?

Niczego w taki sposób nie załatwisz.Rozumiesz?Odpowiedzialność za agresywnego psa czy pistolet musi być egzekwowana przez prawo.Innej drogi nie ma,reszta to bicie piany i bełkot.Zupełnie nie potrzebne.

>> modrzew47, 7 Lut 2010, 10:31

 

Jak to niczego nie załatwię? Jeżeli pies chce mnie pogryźć, a ja mu to uniemożliwię, to załatwię bardzo ważną rzecz - uniknę poważnego uszczerbku na zdrowiu a może nawet ocalę żywot.

misiomor>

 

Bezsporne jest to że w sytuacji zagrożenia masz prawo się bronić.

Bezsporne jest też to że psy z tzw. raz niebezpiecznych powinny chodzić w kagańcu i na smyczy.

Wymagając jednak przestrzegania prawa od innych sam powinieneś również go przestrzegać jadąc autem - jednak więcej ludzi ginie/zostaje rannych w wypadkach samochodowych. Jeżeli wyłączasz pewne przepisy ruchu drogowego i kierujesz się "zdrowym rozsądkiem" pozwól kierować się też nim właścicielom psów.

Natomiast to co się dzieje w tym wątku to nawoływanie do jakiegoś zrywu przeciwko psom. Przedstawiasz to, zresztą nie tylko Ty w ten sposób jakby codzienna egzystencja była walką o uniknięcie spotkań z psami które czają się za każdym rogiem aby skoczyć Ci do gardła. Ten swoisty wyścig zbrojeń który tutaj uprawiacie jest jakimś totalnym nieporozumieniem - dzidy do joggingu, pistolety, gazy, odstaraszacze - o co chodzi. Jeszcze chwilę i naprawdę ktoś podchwyci mój pomysł z granatem posmarowanym smalcem. Apeluję o zdrowy rozsądek, z drugiej strony zgadzam się że właściciele psów przeginają. Sam dzisiaj nasłałem straż miejską na sąsiadów z ulicy - ostatnio wpadli na pomysł że pies - wygląda jak mieszaniec rotwailera z owczarkiem niemieckim - będzie na spacery wyprowadzał się sam - w związku z czym brama od posesji otwarta a pies biega po okolicy. Co prawda nie jest agresywny ale wystarczy że wybiegnie pod jakieś auto i kłopot gotowy. Poza tym nie ma zgody na takie podejście - masz psa - jesteś za niego odpowiedzialny.

To wszystko naprawdę wygląda trochę jak fobia. Z drugiej strony przyznasz że np. czekolady (o której pisałeś albo w tym albo w poprzednim wątku) trudno użyć do samoobrony, raczej do działań, hmm, "prewencyjnych".

 

Gdybyś chciał się przekonać że nie wszystkie psy to mordercy jesteśmy z Arakiem do dyspozycji;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ja psy lubię i się ich nie boję ale podam dwa przykłady.

 

1. mój najblizszy kumpel z lo (też kolega z klasy z podstawówki a potem ze studiów)

 

wżenił się w bardzo zamożną rodzinę- mieli takiego bardzo dorodnego ostrego wilczura

 

nasz wspólny kumpel, prawdziwy mężczyzna tzw, kiedyś tenże wilk wygryzł mu w spodniach dziurę w czasach wizyty w domu tego kolegi, nawet z uśmiechem wspomina jak siedział w gaciach a teściowa tego kolegi szyła mu te portki- psów się na pewno nie bał

 

ja pamiętam taką scenę z tym psem: wchodzę do tego kolegi, teść trzyma wilka za łapy i ściska go między kolanami i mówi domnie "pan się nie boi, pan przechodzi"- zaś wilk przkonująco usiłuje opluć mnie jakby swoimi wnętrznościami w straszliwym rozszczkaniu

 

przeszedłem- ale nie przysiągnę żebym się nie bał- choć psów się nie boję w 95%

 

szczerze mówiąc to był bardzo bliski kolega ale tak jakoś przestałem do niego przychodzić

 

2. równie bliski teraźniejszy kolega, jego rodzice w mieszkaniu 100mkwadr. trzymali w komórce na łańcuchu nie mniejszego wilka, w domu, na łańcuchu, od dawno go się pozbyli- pamiętam ten odrapany tynk koło komórki- zaraz przy drzwiach wejściowych, to naprawdę było dużo więcej niż dubeltowka na ścianie

 

3. ale wy misiomorowi adwersarze jesteście tylko wiochowymi parchatymi kundelkami ujadającymi na człowieka który zrządzeniem losu ma taką jedną fobię- błłeeeeee

>> Walery, 7 Lut 2010, 14:19

 

Zdziwiłbyś się ale w ostatnich czasach samochodem znacznie "zwolniłem" - częstość wyprzedzania i bycia wyprzedzanym zrównały mi się nieco. Tempomat sprawia że daje się trzymać prędkość w założonym limicie, jednocześnie bacznie obserwując drogę i lusterka, bez nieustannego zerkania na prędkościomierz.

 

Nie uważam też wszystkich psów za morderców, tym niemniej poważne pogryzienia wśród znajomych pokazują że problem jednak jest. I niestety w sporej części takich przypadków działania władz są dalekie od skuteczności czy elementarnego poczucia sprawiedliwości - kierowców łapią na suszarki i fotoradary a z psami nie robią praktycznie nic, chyba że kogoś pies zagryzie na śmierć. Stąd emocje towarzyszące takim dyskusjom - rzeczywiście czasem zbyt duże.

 

Za zaproszenie dziękuję - może będzie kiedyś okazja spotkania choćby w KAiM. Myślę że z Arakiem też byśmy się dogadali, choć może bez wielkiej przyjaźni czy wylewności, ja jestem już za stary na polubienie psów i nauczenie się czerpania przyjemności z kontaktów z nimi.

Sądzisz ze jestem wrogiem czworonogów, a konkretnie psów?...po czym to wnosisz?

Jedyne co mnie drażni i czego nie pochwalam to nie umiejętne dobieranie sobie psów.Bo z przytulnego szczeniaczka wyrasta potem duzy agresywny czworonóg z którym "mądry" właściciel nie może dac sobie rady.Osobiście w najbliższym czasie planuje zakup psa...wiec nie widzę w tym nic złego-jesli zakup jest przemyślany i wiesz jaką rasę chcesz mieć i czego po niej sie mozesz w przyszłości spodziewać.

Servantess, 7 Lut 2010, 14:56

 

Rzeczywiście - jest to myśliwski pies, seter angielski. Ten akurat jest niepracujący, ale maskotką też nie jest do końca - świetnie mobilizuje do długich spacerów, też w lesie także w razie czego - nie strzelaj;-)

>>>>Rzeczywiście - jest to myśliwski pies, seter angielski. Ten akurat jest niepracujący, ale maskotką też nie jest do końca - świetnie mobilizuje do długich spacerów, też w lesie także w razie czego - nie strzelaj;-)

Servantess, 7 Lut 2010, 15:34

 

>Gratuluje psiaka..byle sie tylko nie męczył w 30m2 w bloku.

 

Dzięki. Mieszkanie mam większe ale w bloku. Nie to jest jednak problemem, takie psy mogą się męczyć i w 250m domu z 3000m działką. Zresztą pisałem o tym trochę postów wcześniej - takim psom nie trzeba zapewnić dużego wybiegu przy domu tylko dobre spacery. Ostatnio mamy trochę przerwy bo zmasakrował sobie łapę i przechodzi rehabilitację. Co prawda nie wiem na co chcesz polować ale jeśli seter byłby odpowiedni to gorąco polecam. Dobre psy pracujące można znaleźć tutaj:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

w czwartek, idąc wieczorem w centrum miasta napatoczyłem się na kobitę i mężczyznę. Stali i rozmawiali zajęci sobą a obok bawiły się ich pieski. Rasy niewiadomej, dalekiej od amstafów czy rotwalierów ale duże. Gdy się zbliżyłem idąc szerokim chodnikiem jeden z nich podbiegł do mnie i zaatakował mnie gryząc w udo. Mając rękawiczki chwyciłem go za psyk i odrzuciłem, ale podbiegł drugi i zostałem osaczony. Właściciele nic nie zrobili. Spanikowałem trochę i w końcu krzyknałem aby zabrali k... te psy. Odfuknęli źli, ze śmiem im przeszkadzać i chwycili NIESPIESZNIE psy. Zwróciłem uwagę, ze powinny mieć kagańce i że jeden mnie ugryzł. Posypały się bluzgi na mnie. Zdzwoniłem na policję ale chwycili psy, przypięli do smyczy i pospiesznie się oddalili. Pozostali bezkarni. Jak zwykle.

misiomor, 7 Lut 2010, 13:00

 

>>> modrzew47, 7 Lut 2010, 12:53

>

>Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - co robić kiedy biegnie na mnie pies warcząc i szczerząc zęby. Są

>dwie możliwości:

>

>- spróbować przeszkodzić psu w ataku, być może uszkadzając go

>

>- dać się pogryźć

>

>Pytam zatem - co mam robić?

 

Oczywiście musisz ratować własne zdrowie lub życie, w przypadku zaatakowania innej osoby i widzisz to, powinieneś podbiec i pomóc, a później poszukać dobrej cegły i zaj.... właścicielowi w łeb.

Ja bym tak zrobił.

 

Choć u mnie to wygląda inaczej, bo jak moje widzą jak jakiś pies skacze na kogoś nawet w zabawie to już ma przesrane ten pies (więc ich nie puszczam), moje są bardzo za ludźmi i cieszą się do każdego, więc jakbym moje spuścił to ten pies atakujący człowieka byłby rozszarpany.

Czy takie psy też należy zlikwidować?.

>> we, 8 Lut 2010, 18:51

 

Nigdzie nie napisałem że jestem za likwidacją wszystkich psów.

 

Tym niemniej uważaj na taką (ze wszech miar chwalebną) postawę - inny pies kogoś gryzie, to puszczam mojego żeby pomógł gryzionemu. To by najpierw należało sprawdzić w warunkach szkoleniowych z pozorantem i innym psem (oraz kagańcem dla Twojego zabijaki). Słyszałem o przypadku rasowej suki żyjącej od lat w wielkiej przyjaźni z kotem. Suce przyprowadzono równie rasowego kawalera, wielkiego "psa na koty". Skutek był taki że pies i suka szarpały kota z obu stron, dużo z niego nie zostało. Takie zachowania stadne w warunkach bojowych są trudne do przewidzenia jak również kontroli.

misiomor

 

Spokojnie, nie denerwuj się.

 

Moje i inne psy biegały luzem i pies skoczył dla zabawy na kogoś bo właściciel nie nauczył ze ma nie skakać, to jak go złapała to zaraz się uspokoił, kilka razy tak było a później wracała do tego kogoś żeby ja pogłaskał.

Na inne zwierzęta poleci jak każdy pies, ale na człowieka ani razu (mowa o suce w typie molosa, bez rodowodu), natomiast co do teriera to już taki pewny nie jestem, pierwszy i ostatni mój terier, jak ma się rodzinę to tylko molos, jeśli ktoś chce mieć psa.

Molos o niemalże zerowej agresywności i jako jeden z nielicznych zalecany dla rodzin z dziećmi, Buldożek francuski, boxery też.

 

Z innej beczki, jako szczeniak i później starszy gówniarz nie raz dostałem po pysku od ludzi, czy to impreza czy na ulicy, a pies mnie nigdy żaden nie ugryzł.

Moja suka to nie zabijaka, nie pozwalam no konfrontacje ani na ataki na inne zwierzęta, natomiast zdarzy się że inny podleci z zębami do moich na smyczy i no nie jest zabawnie dla tamtego psa, ona zwyczajnie nienawidzi psów dokładnie tak samo jak ty, ale lubi ludzi czego np: o tobie napisać nie można.

 

Jeśli psowate: lisy, wilki, psy, podobne z grupy atakują to atakują razem, tak zwana sfora, jak jeden poleci to za nim reszta i robi to samo.

Wszystko zależy od wychowania i pochodzenia danego zwierzęcia, teriery szybciej się ekscytują i stąd najwięcej ich wszędzie, i problemów i wiadomo....

O molosach bardzo rzadko słychać dopóty, dopóki "dres" nie zwęszy "lepszego" psa dla niego (większa broń, nóż i możliwości).

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.