Skocz do zawartości
IGNORED

Egzamin za punkty - masakra...


parantulla

Rekomendowane odpowiedzi

>> Lavender, 19 Lut 2009, 21:42

 

Jak będę się przymierzał do jeżdżenia ciągnikiem, to najpierw będę musiał się nauczyć do czego służą poszczególne rumple w tym ustrojstwie. Na kursie nie uczyli, na egzaminie praktycznym nie wymagali.

 

A potem przewertuję kodeks pod kątem wymagań specjalnie dla ciągników przed wyjazdem na drogę publiczną. Na razie mi to nie grozi, jak potrzebuję usług ciągnikowych, dzwonię do sąsiadów. Trochę kiepski ze mnie redneck, ale na razie nie opłaca mi się kupno ciągnika do 2ha.

 

I ciekawostka - w Polsce jest możliwość zrobienia prawka z wbitką "tylko automatyczna skrzynia". Ciekawe czy to jest uwzględnione w egzaminie teoretycznym - żeby na pewno nie wyskakiwały pytania o to kiedy wciskamy sprzęgło itd.

misiomor, 18 Lut 2009, 15:33

 

>Choćby niewolnicze trzymanie się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. W imię przepisów wyłapujesz

>wszelkie dziury prawymi kołami...

 

Nie prawda. Przeczytaj uważnie. Skoro "możliwie", to nie "niewolniczo". Akurat ten przepis uwzględnia wszelkie niedogodności, jak dziury, studzienki, czy inne garby, które najczęściej występują w pobliżu prawego krawężnika. Nikt Cię nie zmusza do ich "zaliczania". Problem tkwi raczej w niezrozumieniu zapisu, czy też mówiąc wprost - jego "naciąganiu" na niekorzyść osoby egzaminowanej. Ale to już inny temat.

Pomijając fakt, że dziury wyłapujesz wszystkimi kołami, bo inaczej się nie da. Ale to też inny temat.

 

>Albo świętość linii ciągłej - już bym ileś razy nie żył albo kogoś zabił gdybym miał to traktować

>poważnie.

 

Też trochę nie tak. Nikt Cię nie zmusza do potrącenia pieszego, kosztem nienajeżdżania na linię ciągłą. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia, masz obowiązek podjąć czynności zmierzające do jego uniknięcia, lub przynajmniej zminimalizowania skutków. Dotyczy to również np. zakazu używania sygnałów dźwiękowych w obszarze zabudowanym.

 

Ale rozumiem, o co Ci chodzi. Również w kontekście egzaminu.

 

Jechałem pewnego razu na "niskiej dwójce" za durnym rowerzystą, który nie miał ochoty skorzystać z pobocza. Nędzne, bo nędzne, ale jednak istniało. Pas ruchu bardzo wąski i ta nieszczęsna ciągła. W lusterku wstecznym miałem radiowóz policji, więc pomyślałem: trudno, nie dam się przyłapać, choć tak naprawdę miejsca do wyprzedzania było full. Ciągnęliśmy się jak g... przez morze. Jakieś 700 metrów. Potem policjanci mnie wyprzedzili - musieli mieć niezły ubaw, bo w bocznej szybie ujrzałem uniesiony kciuk i promienny uśmiech:)

Redaktor, 19 Lut 2009, 22:54

 

>Haki wewnątrz haków w hakach... Ja osobiście jestem uwrażliwiony szczególnie na jeden typ

>wykroczenia, które dla mnie równa się morderstwu. Jest to wyprzedzanie samochodu, który zatrzymał

>się przed pasami. Widuję to regularnie. Zawsze wtedy czuję pokusę, żeby dogonić drania i skuć mu na

>poboczu głupi ryj. Taka drobna słabość, mam nadzieję, że wybaczycie.

 

Mam podobnie. Taki, jak sobie tłumaczę, usprawiedliwiony rodzaj agresji. Agresji skierowanej przeciwko debilom łamiącym prawo "oczywiste". Jaki stąd wniosek? Tak zwanemu normalnemu człowiekowi wystarczy odrobina rozsądku, ostrożność. Choćby ta zwykła, w odróżnieniu od kodeksowej - szczególnej. Plus umiejętność przewidywania potencjalnych zagrożeń, zdobywana zapewne wraz ze zwykłym życiowym doświadczeniem - jako cecha ludzi przynajmniej przeciętnie inteligentnych. Dlatego właśnie potrzebny jest tzw. paragraf - mniej, czy bardziej szczęśliwie sformułowany, ale jednak. Po to, by debila "było z czego pociągnąć" do odpowiedzialności karnej, czyli choćby chwilowego wyłączenia z ruchu drogowego. Może mu to "rozjaśni mroki". Pod warunkiem, że zostanie przyłapany na przewinieniu. A ponieważ w 90% nie zostanie, więc ponownie wykazuję zrozumienie dla Twojej irytacji. I dorzucam solidarność:)

misiomor, 19 Lut 2009, 23:07

 

 

>Jak będę się przymierzał do jeżdżenia ciągnikiem, to najpierw będę musiał się nauczyć do czego służą

>poszczególne rumple w tym ustrojstwie. Na kursie nie uczyli, na egzaminie praktycznym nie wymagali.

 

 

Oj wiem, wiem. Przecież nie zapieram się wszystkimi łapami w obronie obecnej formy egzaminowania jako doskonałej. Sam wcześniej wspomniałem, że w/g mnie taką nie jest. Ale pytanie o światła dotyczy jedynie ruchu drogowego. A "rumplami" zajmiesz się dopiero na polu. Jeśli zechcesz. Czyż nie tak? Podobnie z samochodami. Przecież nie uzyskujesz "prawa jazdy" na niebieskiego Fiata, czy czarnego Citroena. Masz się wykazać ogólnymi umiejętnościami kierowania pojazdem, a szczegółową instrukcję obsługi przeczytasz sobie w domu.

 

 

>I ciekawostka - w Polsce jest możliwość zrobienia prawka z wbitką "tylko automatyczna skrzynia".

>Ciekawe czy to jest uwzględnione w egzaminie teoretycznym - żeby na pewno nie wyskakiwały pytania o

>to kiedy wciskamy sprzęgło itd.

 

 

Faktycznie, nie jest uwzględnione. Ale (plizzz!) nie obwiniaj mnie za to i spójrz na komentarz powyżej. Ja naprawdę nie bronię bezkrytycznie obecnej formy egzaminowania.

...pytanie kiedy należy jeździć na światłach mijania. Zaznaczyłem, że przsez całą dobę i okrągły rok. I co? I k**wa, ŹLE, bo należało zaznaczyć, że również w tunelu.

 

Debilu, który układałeś to pytanie, czy nie przyszło ci do zakutego łba że "przez całą dobę i okrągły rok" oznacza, że również i w tunelu? Czy może wyobrażałeś sobie debilu że wjeżdżając do tunelu będę specjalnie, celowo i złośliwie wyłączał światła?

KRETYNIZM NA MAKSA!

I niech mi nikt nie mówi, że any zdać te testy to wystarczy perfekcyjna znajomość przepisów! A gówno! To trzeba wykuć na pamięć, inaczej się nie da!

i czy to uczy czegoś pożytecznego? Nie. Uczy tylko pogardy dla przepisów, bo pokazuje że są tworzone przez durniów.

Jakby ktoś w tunelu wyłączał światła... logika godna co najmniej milicjantów z drogówki!

Również uznawanie za błędne wyboru wariantu odpowiedzi bardziej bezpiecznego (np. niższej prędkości dopuszczalnej), który automatycznie zawiera się w poprawnej jest dyskusyjne.

>abcde, 19 Lut 2009, 22:58

 

>tam gdzie mieszkam, niedaleko jest takie przejście, ale obcy kierowcy zwłaszcza gdy ciemno tego nie

>wiedza/nie widza, ja bym zrobił wysoko pulsujące żółte światło z oznaczeniem znakiem

 

Może coś się zmienia w tej sprawie bo niedaleko mnie właśnie coś takiego postawili plus to tego dwa halogeny nad przejściem a wcześniej stały pachołki ostrzegawcze przed i za skrzyżowaniem kiedy to wprowadzali.

>> McGyver, 20 Lut 2009, 01:39

 

To jest test wielokrotnego wyboru. Każda możliwość to tak jakby oddzielne pytanie.

 

Dlatego też sprawdzenie tych odpowiedzi pod kątem logiki - np. jeżeli A zawiera się w B i B jest prawdziwe to A też jest prawdziwe - pomaga w rozwiązywaniu takich testów. Skoro okrągła doba i cały rok to również w tunelu.

 

Co nie znaczy że przy niektórych najbardziej absurdalnych nie można chwilowo zgłupieć. Może w tym jest jakiś sens, niektórzy uczestnicy ruchu tacy właśnie są - absurdalni w swoich zachowaniach.

a'propos przejść dla pieszych - tu akurat jest jeden problem do rozwiązania...

Dość często widzę sytuację w mieście, iż na przeciwnym pasie jest korek, samochody stoją w rzędzie jeden tuż za drugim i nagle z pomiędzy dwóch aut z tego rzędu wychodzi pieszy i na pewniaka wali przez jezdnię.

No i bingo - idzie po przejściu, jest "w prawie", a że pasy prawie już niewidoczne, błoto itp, znak dość skutecznie zasłania ozdobne drzewko posadzone tuż przy przejściu, to i jadę tym wolnym pasem swoim ciesząc się, że korek jest w przeciwną stronę i nawet mi przez myśl nie przejdzie, że tu jest przejście...

 

Tu akurat nie pogniewałbym się, gdyby przepisy wymusiły w takiej sytuacji zatrzymywanie się minimum 10m przed przejsciem i przejazd dalej, gdy poprzedzający samochód jest co najmniej kolejne 10 za przejściem. Naprawdę w takiej sytuacji permanentnych korków i zapchanych pasów łatwo przeoczyć to nieszczęsne przejście.

Niby są przepisy mówiace, iż na skrzyżowanie można wjechać dopiero wtedy gdy poprzedzający pojazd je opuscił, ale jakoś w tym konkretnym przypadku nie ma to praktycznego zastosowania, o ile przejscie dla pieszych to w ogóle można postrzegać jako skrzyżowanie...

Wiadomo że przepisy mające zastąpić myślenie oznaczają bardzo poważne ograniczenie przepustowości dróg. To działa w Szwecji czy Kanadzie, jednak próby implementowania tego u nas, w warunkach zapchanych dróg skutkuja tylko irytacją i w efekcie ignorowaniem przepisów.

 

Wiadomo że jak np. dwa pasy stoją w korku a jeden jedzie, można się zdziwić kiedy zza TIR-a wyskoczy nam piechur prosto pod koła. Gdyby TIR jechał - mamy wyprzedzanie na przejściu (też zakaz bez sensu przy dobrej widoczności i szybkiej jeździe) choć wtedy prawdopodobieństwo znalezienia się tam pieszego jest niewielkie. Ale jeżeli stoi - w przypadku kolizji albo prawie kolizji linia obrony może wyglądać tak - zabronione jest omijanie pojazdu który zatrzymał się W CELU ustąpienia pierwszeństwa pieszym (26.3.2). A ja myślałem że on się zatrzymał bo był korek...

misiomor, tylko co Ci po linii obrony, jak przemielisz Pieszego? Dlatego w tym konkretnym przypadku wymuszenie przepisami jakiejś konkretnej odległości zatrzymywania się przed i za przejściem (odległości umożliwiającej innym zauważenie tego Pieszego) mogłoby mieć sens...

>> Staszek_s, 20 Lut 2009, 10:58

 

Polska to dziki wschód - tutaj bywają kozacy, którzy w nocy, w ciemnych kurtkach potrafią stać na tle czarnych "szczebli" pasów przejścia i jak go walniesz to będziesz winny. Ciekawe czy będziesz miał moralniaka, czy jednak będziesz się bronił na wszelkie możliwe sposoby.

 

Z tym zostawianiem miejsca na przejściu - obawiam się że zaraz znajdą się miliony cwaniaków czy "nieśmiertelnych przedstawicieli handlowych" którzy zaraz taką lukę wykorzystają do zmiany pasów. Jak choćby teraz wykorzystują pas do prawoskrętu z zieloną strzałką do przejechania na przejście dla pieszych i jazdy prosto z "pole position". A uczciwych kierowców szlag trafia i zaczynają sami kombinować zwłaszcza jak godzinami stoja w korku a taki spryciarz przecież nie widzi sygnalizatora więc opóźnia przejazd wszystkich za nim.

To jest w ogóle problem trudny do ugryzienia.

 

- z jednej strony rząd chciałby pochwalić się przed towarzyszami europejskimi i obniżyć liczbę wypadków do poziomu "cywilizowanego". Bez "cywilizowanych" dróg coś takiego jest nie do zrobienia bez totalnego zakorkowania. Już to widzimy na wielu "nowo-bezkolizyjnych" skrzyżowaniach.

 

- przepisy nadmiernie asekuranckie sprawiają że nikt ich nie przestrzega i w rezultacie bezpieczeństwo się obniża. Jak z półzaporami opuszczanymi na 10 minut przed przejazdem pociągu i podnoszonymi 2 minuty po jego przejechaniu. Gdzieś jest optimum i czasem lepiej zdać sobie z niego sprawę niż na siłę ograniczać wszystko "bo przecież musimy dorównać do europy". To jak z przełożeniami w samochodzie - co z tego że "wydłużymy" nadbieg jeżeli mocy nie starczy żeby osiągnąć pożądaną prędkość maksymalną. A w praktyce - przepisy i mandaty służą tylko łataniu dziury budżetowej co zmniejsza i tak już niski szacunek jakim darzą je kierowcy.

 

- Gdzieś widziałem statystyki że niemiecki przedstawiciel obsługuje np. 50 sklepów. Polski - 10 bo stoi w korkach. A pensję ma 2 razy niższą. To się przekłada na ogólną efektywność gospodarki. Ciekawe kto płaci "ekologom" blokującym budowę dróg...

 

- Budowa dróg i wywłaszczenia. Przy obecnym poziomie etyki w społeczeństwie (zarówno ze strony urzędników jak i właścicieli gruntów) jest to totalny węzeł gordyjski. Albo ogromne koszty i żądania luksusów do końca życia za kawałek pola, albo nadużycia i wyrzucanie ludzi z domów do chlewów bo urzędnik kręci swoje lody.

 

Niestety rozwiązania nie widać, bo jedyne rzeczy zdolne rzeczywiście podnieść poziom etyki to albo opresja z zewnątrz (okupacja) albo głód od warunków naturalnych (w Skandynawii w XIX w. był trąd a na przednówku robili chleb z mielonego igliwia) i śmierć głodowa w razie braku współpracy opartej na pozytywnym rozwiązywaniu "dylematu więźnia".

a co powiecie na to

 

"Seryjny pirat z Polski - nazwisko: Prawo Jazdy

 

Irlandzka policja rozwiązała sprawę polskiego recydywisty, który popełnił 50 wykroczeń drogowych i zameldowany był pod różnymi adresami. Według policji Polak nazywał się... "Prawo Jazdy".

misiomor, 20 Lut 2009, 10:38

 

...Ale jeżeli stoi - w przypadku kolizji albo prawie kolizji linia obrony

>może wyglądać tak - zabronione jest omijanie pojazdu który zatrzymał się W CELU ustąpienia

>pierwszeństwa pieszym (26.3.2). A ja myślałem że on się zatrzymał bo był korek...

 

 

Wrzucasz do jednego wora całą masę różnorodnych zagadnień. Trudno ustosunkować się do wszystkiego hurtem. Ale pozwolę sobie na słówko komentarza do tego, co powyżej. Jedyną sensowną linię obrony widzę w hipotetycznej sytuacji, kiedy przejście dla pieszych jest nie oznakowane (np. brak znaków pionowych), lub z innych powodów niewidoczne. Sam się zastanawiam, z jakich - wszystko zasypane śniegiem w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza?

Ale jeśli powiesz, że myślałeś... (patrz: własny tekst), to według mnie sam się pogrążysz. Właśnie trudne warunki ruchu drogowego zobowiązują kierującego do zachowania szczególnej ostrożności. A mówi się o niej w kontekście umiejętności przewidywania potencjalnych zagrożeń. Jeżeli inny pojazd zwalnia lub zatrzymuje się przed przejściem, czy w innej niejasnej sytuacji, a dodatkowo zasłania Ci widok drogi i jej otoczenia, powinieneś założyć, że kierujący tym pojazdem reaguje na faktyczne zagrożenie.

Ruch kierowany (np. sygnalizatory świetlne) kasuje zakaz wyprzedzania na przejściu dla pieszych. Ale i tak staram się nie korzystać z tej możliwości, jeśli nie jestem pewien, że jest bezpiecznie. Jestem po lekturze opisu wypadku - pieszy (w identycznej z opisywaną sytuacji) wtargnął na przejście przy czerwonym świetle i został śmiertelnie potrącony. Kierowca tłumaczył się, że wyprzedzał, ponieważ "był na prawie" (zielone światło). Sąd co prawda orzekł, że sprawcą był pieszy, ale skutek pozostał. Dlatego wbiłem sobie do głowy bardzo prostą i jak dotąd skuteczną zasadę: nie jedź szybciej, niż widzisz.

 

Przed chwilą wróciłem z sąsiedniego miasta. Jakieś 60 km. Oprócz ograniczonej widoczności (wiadomo - wieczór), ileś tam procent uwagi musiałem poświęcić na dziury w jezdni. Co mi w tym pomogło? A otóż przestrzeganie ograniczeń prędkości + wzrok skierowany daleko do przodu. No dobra, przyznam się, zdarzały się jakieś drobne przekroczenia o 10 - 15 km/h, jednak tylko na prostych i dobrze widocznych odcinkach, by nie łamać naturalnego rytmu ruchu drogowego. Efekt? Dobra kontrola i spokojne reakcje na sytuacje nietypowe.

Nie chcę, broń Boże, aby odbierano mnie jako "przemundrzałego" belfra. Ale doświadczenia nie zdobywa się w ciągu 30 godzin szkolenia praktycznego na kursie. A tym bardziej właściwych nawyków. Trzeba to jakoś mądrze połączyć. Jeszcze dziś, po dobrym ćwierćwieczu od zdobycia prawka, cytuję sobie tzw. złote myśli mojego instruktora (miałem szczęście trafienia na naprawdę dobrego), ojca, wujka i innych nauczycieli. Nie stronię od poradników uznanych autorytetów, spośród których pierwszym był Pan Sobiesław Zasada (mówi dziś komuś coś to nazwisko?). Wplatam to wszystko we własne doświadczenia, które nie zawsze były wesołe. Ale dobrze je zapamiętałem, myślę że potraktowałem właściwie i... jakoś się udaje (stuk, stuk). Oczywiście przy założeniu, zmisiomor, 20 Lut 2009, 10:38

 

...Ale jeżeli stoi - w przypadku kolizji albo prawie kolizji linia obrony

>może wyglądać tak - zabronione jest omijanie pojazdu który zatrzymał się W CELU ustąpienia

>pierwszeństwa pieszym (26.3.2). A ja myślałem że on się zatrzymał bo był korek...

 

 

Wrzucasz do jednego wora całą masę różnorodnych zagadnień. Trudno ustosunkować się do wszystkiego hurtem. Ale pozwolę sobie na słówko komentarza do tego, co powyżej. Jedyną sensowną linię obrony widzę w hipotetycznej sytuacji, kiedy przejście dla pieszych jest nie oznakowane (np. brak znaków pionowych), lub z innych powodów niewidoczne. Sam się zastanawiam, z jakich - wszystko zasypane śniegiem w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza?

Ale jeśli powiesz, że myślałeś... (patrz: własny tekst), to według mnie sam się pogrążysz. Właśnie trudne warunki ruchu drogowego zobowiązują kierującego do zachowania szczególnej ostrożności. A mówi się o niej w kontekście umiejętności przewidywania potencjalnych zagrożeń. Jeżeli inny pojazd zwalnia lub zatrzymuje się przed przejściem, czy w innej niejasnej sytuacji, a dodatkowo zasłania Ci widok drogi i jej otoczenia, powinieneś założyć, że kierujący tym pojazdem reaguje na faktyczne zagrożenie. Ruch kierowany (np. sygnalizatory świetlne) kasuje zakaz wyprzedzania na przejściu dla pieszych. Ale i tak staram się nie korzystać z tej możliwości, jeśli nie jestem pewien, że jest bezpiecznie. Jestem po lekturze opisu wypadku - pieszy (w identycznej z opisywaną sytuacji) wtargnął na przejście przy czerwonym świetle i został śmiertelnie potrącony. Kierowca tłumaczył się, że wyprzedzał, ponieważ "był na prawie" (zielone światło). Sąd co prawda orzekł, że sprawcą był pieszy, ale skutek pozostał. Dlatego wbiłem sobie do głowy bardzo prostą i jak dotąd skuteczną zasadę: nie jedź szybciej, niż widzisz.

 

Przed chwilą wróciłem z sąsiedniego miasta. Jakieś 60 km. Oprócz ograniczonej widoczności (wiadomo - wieczór), ileś tam procent uwagi musiałem poświęcić na dziury w jezdni. Co mi w tym pomogło? A otóż przestrzeganie ograniczeń prędkości + wzrok skierowany daleko do przodu. No dobra, przyznam się, zdarzały się jakieś drobne przekroczenia o 10 - 15 km/h, jednak tylko na prostych i dobrze widocznych odcinkach, by nie łamać naturalnego rytmu ruchu drogowego. Efekt? Dobra kontrola i spokojne reakcje na sytuacje nietypowe.

Nie chcę, broń Boże, aby odbierano mnie jako "przemundrzałego" belfra. Ale doświadczenia nie zdobywa się w ciągu 30 godzin szkolenia praktycznego na kursie. A tym bardziej właściwych nawyków. Trzeba to jakoś mądrze połączyć. Jeszcze dziś, po dobrym ćwierćwieczu od zdobycia prawka, cytuję sobie tzw. złote myśli mojego instruktora (miałem szczęście trafienia na naprawdę dobrego), ojca, wujka i innych nauczycieli. Nie stronię od poradników uznanych autorytetów, spośród których pierwszym był Pan Sobiesław Zasada (mówi dziś komuś coś to nazwisko?). Wplatam to wszystko we własne doświadczenia, które nie zawsze były wesołe. Ale dobrze je zapamiętałem, myślę że potraktowałem właściwie i... jakoś się udaje (stuk, stuk). Oczywiście przy założeniu, że poziom bezpieczeństwa nie jest funkcją liniową stażu za kierownicą. Biorę to pod uwagę. Choć starcem nie jestem, mam świadomość gorszych czasów reakcji niż przed dwudziestu laty, mimo tego, że ostatnie badania psychotechniczne wypadły lepiej niż zadowalająco. Mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie trzeba być Robertem Kubicą, by bezpiecznie poruszać się w ruchu drogowym. Wystarczą podstawy właściwych technik kierowania pojazdem, wyobraźnia i wreszcie świadomość własnych umiejętności.

 

Dobra, dosyć tego wykładu. Mógłbym jeszcze długo, taką mam słabość. Gratuluję tym, którzy przeczytali do końca:)

Cholera. Coś się idiotycznie powklejało. Ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodziło.

Dlaczego nie ma na tym forum funkcji edytowania wpisów? Redaktorze!!!

Dobra, niech będzie retoryczne.

posiadam prawo jazdy kat. B,C,D,E. Kat.B od 11lat reszta od około 4lat. Wszystko zdane za pierwszym razem (da się) .Jeżdżę obecnie zawodowo dużym zestawem. W teście zrobiłem 2 błędy.Myślę że to niezły wynik.

Wiem wiem, chwalę się... :)

>> Lavender, 21 Lut 2009, 22:58

 

Mi chodziło o sytuację w rodzaju czegoś takiego - ul. Puławska w Wawie, 3 pasy, jadę lewym i szykuję się do zawracania, a więc wolno. Widzę piechotę przed przejściem (w tym kobita z wózkiem), która zachęcona moim ślimaczym tempem szykuje się do desantu na przejście. W związku z tym się zatrzymałem, piechota weszła i wtedy środkowym pasem śmignął jakiś dziadek w Oplu Kadecie zmuszając piechotę do wycofania się na mój pas. Miał pecha, bo za nim jechał radiowóz, złapali go od razu. 10 pkt i maksymalny mandacik.

 

Tu wszystko było idealnie widoczne więc nie próbuję go usprawiedliwiać. Jednak w warunkach korka zapis kodeksu o którym piszę (.. W CELU ...) może skłaniać "ślepo posłusznych" do zaniechania myślenia i ostrożności.

 

A tak w ogóle to jak mawia Nelson Pass "Legal is what you can get away with".

 

PS. Inny zapis kodeksu o bezwarunkowym pierwszeństwie niewidomych i mających trudności z poruszaniem się, nawet poza przejściami sprawia że w korku jedyną 100% bezpieczną strategią jest zatrzymanie się kiedy pozostałe pasy stoją, nawet jak nasz jest wolny.

misiomor, 22 Lut 2009, 11:24

 

Rozumiem Cię doskonale, im lepsza znajomość przepisów, tym więcej wątpliwości. Pozorny paradoks, dotyczący zresztą różnych dziedzin życia. Czego przykładem orzeczenia sądów wyższych instancji, wykorzystywane jako podpórka (komentarz) przez inne sądy, orzekające w podobnych sprawach. Taka namiastka precedensu. Skoro sąd ma dylemat, to co dopiero my - zwykli użytkownicy dróg. Wynika to z prostej przyczyny, mianowicie kodeks nie odnosi się do miliona hipotetycznych sytuacji. Operuje przepisem natury ogólnej, uchyla go lub modyfikuje przepisem szczególnym, jak się okazuje niekoniecznie precyzyjnym i jednoznacznym dla wszystkich zdarzeń, a i tak próbując to wszystko ogarnąć, można dostać kociokwiku. Analizując wszystko tak skrupulatnie, możemy dojść do sytuacji absurdalnej. Oprę się na Twoim przykładzie: widzisz piechotę, jak to fajnie określiłeś, stojącą jedną nogą na przejściu. Co należałoby zrobić? Ano zatrzymać się, otworzyć okno i zapytać piechotę, jaki ma zamiar. Być może piechota ma kaprys podziwiania krajobrazu i nie zamierza zmieniać pozycji, więc jedziemy dalej, bo przecież obowiązek ustąpienia pierwszeństwa odnosi się do osób przechodzących przez jezdnię, a nie stojących na niej. Pomijając fakt, że takie zachowanie piechoty jest łamaniem przepisów, ale to już inne paragrafy. Chyba, że piechota jest kulawa, głucha i ślepa, a na dodatek białą laskę wyrwał jej jakiś psychol i uciekł, a Ty tego zdarzenia nie widziałeś i upośledzenia piechoty nie jesteś w stanie się domyślić. I co teraz? No to znów masz przepis ogólny o szczególnej ostrożności (choć to dziwnie brzmi) i ograniczonym zaufaniu. Podkreślam - ograniczonym, a nie zupełnym jego braku. Bo wtedy pełna blokada. Już sobie wyobrażam te hopki, wynikające ze stuprocentowej asekuracji każdego uczestnika ruchu i robi mi się coraz weselej. A że moja fantazja lubi urywać się ze smyczy, zaczynam widzieć w wyobraźni niezłą komedię: kierowcy wysiadają z samochodów, ustalają między sobą dalsze poczynania, potem zapraszają do dyskusji pieszych, bo przecież trzeba uwzględnić również ich interesy, robi się z tego monstrualna debata. Na koniec wkracza policja i rozpędza całe zgromadzenie, bo przecież jest nielegalne - nie ma odpowiednich zezwoleń. A niezabezpieczone samochody zostają uznane za porzucone, więc będą usunięte na koszt właścicieli. Dooość! Chyba odpocznę:)

  • 3 tygodnie później...

No i mamy sądny dzień... no i oczywiście dałem dupy koncertowo...

na pierwszym skrzyżowaniu po wyjeździe z ośrodka egzaminacyjnego, buehehe :D

Pan Egzaminator był ode mnie chyba z dziesięć lat młodszy i nie bardzo miał pomysł jak by mi tu powiedzieć, żebym już dał sobie spokój ;) To wszystko nic, bo przeczuwałem porażkę biorąc pod uwagę wszystko to co musiałem przyswoić przez dwie godziny jazd, które sobie wziąłem, żeby wiedzieć co i jak... ale najgorsze jest to, że po zdaniu testów i oblaniu jazdy, ośrodek wysyła papiery do wydziału komunikacji, a ten automatycznie cofa uprawnienia i kieruje na kolejny egzamin... znowu z testami, co już mnie wpieniło nie na żarty, bo ile razy mam te testy pisać do ch...a wacława?!

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

"Potem można zdawać tylko z jazdy do skutku."

3 razy jak nie zda praktyki lub po upływie 6 miesięcy musi jeszcze raz zdawać teorię. (+wymagane dokupienie 5h jazd doszkalających)

A sam się podłożyłem jak dzieciak normalnie :)

To skrzyżowanie jest non stop oblężone przez eLki, bo raz że jest to wyjazd z ośrodka egzaminacyjnego, a dwa że wszyscy instruktorzy przywożą tam swoich podopiecznych na ćwiczenia ;)

No i stały takie trzy pizdy, po jednej z każdej strony, wszyscy się gapią jeden na drugiego, to w końcu się wpieniłem i pierwszy ruszyłem... z podporządkowanej ha ha!

Za skrzyżowaniem zjechałem na chodnik i zakończyłem swój udział w egzaminie, ups :)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

>To skrzyżowanie jest non stop oblężone przez eLki, bo raz że jest to wyjazd z ośrodka

>egzaminacyjnego,

 

 

 

hehehehe,

 

wiem, gdzie to jest parantula,

 

tam jedziesz jako ostatni, OSTATNI,

 

jak jest pusto to jedziesz i tyle

 

czekasz az bedzie pusto, to proste

Staszek_s, 17 Mar 2009, 10:09

 

>...tak z ciekawości: czy traktor można wyprzedzić na ciągłej?

 

 

to jest polska mentalność właśnie-

 

to samo pytanie inaczej:

 

czy mogę nie przestrzegać przepisu kiedy uznam to za stosowne?

 

 

staszek ja ci zadam pytanie, równie dobre jak twoje:

 

czy możesz zabić swojego ojca i swoją matkę?

abcde - nadpobudliwy jesteś. Są pojazdy, które w takiej sytuacji można wyprzedzać, pytałem tylko, czy traktor się do nich zalicza. Weź jakieś ziółka pij chłopie, bo się zamęczysz...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.