Skocz do zawartości
IGNORED

Wzmacniacz stereo do 750 zł


devils

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Poszukuję wzmacniacza stereo do kolumn DIY na peerlessach (ok 200watt)

Wymagania:

ok. 2x100watt (8ohm)

Dźwięk był dobrej jakości jak na tą cenę.

Grał ciepło, nie transyzotorową chłodnią ;D

Bass był na przyzwoitym poziomie - mocny i szybki, w umiarkowanej ilości i ładnie współgrający z całością.

Budował nie złą scenę.

 

Wzmacniacz będzie podłączony pod komputer.

 

(mile widziane recenzję :) )

Z góry dziękuję za propozycję :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/57395-wzmacniacz-stereo-do-750-z%C5%82/
Udostępnij na innych stronach

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

?👈

ebay.com nr 370164355538

 

Anthem Integrated 1 recki:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

A potem tylko poszukać czarodzieja co z papierowej formy 2d zrobi działający wzmak 3d ;]

 

A na serio to raczej nie znajdziesz takiego połączenia wszystkich założeń w tej kwocie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam Mirosław Andrejuk

Gość

(Konto usunięte)

ioletta: Za chwilę zobaczycie człowieka, który nie boi się szokować otoczenia. Posiada wiele odwagi, albo nie ma wielkiego wyboru. Przekonamy się o tym wkrótce, poznając motywy i pragnienia kogoś, kto odrzuca społeczne osiągnięcia XXII wieku. Oto nasz gość!

 

V: Witaj Grzegorzu.

 

G: Witam wszystkich.

 

V: Przyznasz chyba, że to dość niezwykłe – zwracać się do dorosłego męskim imieniem?

 

G: Tak, ale tylko w naszej obecnej kulturze, gdzie indziej, kiedy indziej byłoby to coś najzupełniej normalnego.

 

V: Normalnego... No właśnie. Każda cywilizacja wytycza określone reguły, tymczasem ty je nieustannie łamiesz. Nie masz zatem wrażenia, że to co robisz jest nieco... nienormalne?

 

G: Wedle normy rozumianej jako statystyka z pewnością. Niemal każdy chłopak, uzyskując pełnoletniość, wybiera sobie dorosłe, kobiece imię. Niemal każdy z nich po pięćdziesiątce będzie też jednak stosować nanokorektory soczewkowe. W tym kontekście ci, którym udało się zachować dobry wzrok, są zdecydowanie nienormalni. Nie sądzi pani?

 

V: Nawet wtedy jednak, mogą przecież stosować je, by zgrać kolor tęczówki z cieniem do powiek. Ich odmienność nikogo nie razi. Ty tymczasem, z tym krawatem pod szyją, wyglądasz co najmniej dziwnie...

 

G: W dawnych czasach część osób nosiła okulary tylko, by dodać sobie prestiżu i nie wyróżniać się z otoczenia innych okularników. Nosiła, chociaż nie musiała. Ja nie muszę i nie chcę a poza tym uważam, że są najzwyczajniej niewygodne – że użyję takiej analogii.

 

V: Dobrze. Zostawmy już może okulistyczne metafory i spróbujmy zacząć od samego początku. Kiedy pierwszy raz zauważyłeś, że różnisz się nieco od innych chłopców?

 

G: To było jeszcze w przedszkolu. W odróżnieniu od reszty nie lubiłem wcale bawić się w dom, pokaz mody albo fryzjera. Marzyłem po cichu, żeby mieć własny nóż i pistolet, a kiedy nikogo nie było w domu, zrzucałem sukienkę i rajstopy, by przymierzać, znaleziony na strychu mundur, pradziadka. Wtedy wyobrażałem sobie, że jestem jednym z tych odważnych facetów, oglądanych czasami na bardzo starych filmach. Oczywiście nie przyznawałem się nikomu do takich fantazji.

 

V: Już jako dziecko rozumiałeś, że naruszałoby to pewien porządek społeczny?

 

G: Wtedy na pewno nie rozumowałem jeszcze w takich kategoriach. Czułem, że naraziłbym się na śmieszność. Nikt w moim otoczeniu nie przyznawał się do takich upodobań. Bałem się niezrozumienia, odrzucenia przez grupę.

 

V: S nie bałeś, że ktoś cię może przyłapać na twoich przebierankach? Nie zastanawiałeś się, jak w takiej sytuacji zareagowałoby otoczenie?

 

G: Oczywiście, że się obawiałem. Nawet jako dorosły przez lata nie odważyłem się choćby wyjść za próg własnego mieszkania bez ustawiania holograficznej tapety na twarzy.

 

V: A jednak robiłeś to! Dlaczego? Czy to cię na przykład... podnieca?

 

G: Taka właśnie odpowiedź przychodzi zapewne wielu ludziom odruchowo do głowy. Jeśli wpisać ultranecie hasło „monogenderysta” – lub bardziej dosadnie – „wuj”, na pierwszych miejscach pojawią się zdjęcia umięśnionych facetów w wyuzdanych pozach, noszących na sobie tylko glany i moro. Nie przeczę, że istnieje spora grupa fetyszystów, którym wszystkie te gadżety potrzebne są po prostu dla osiągnięcia satysfakcji seksualnej, ale większość z nich zrzuca z siebie męskie ciuchy zaraz po zaspokojeniu. Czy w takim wypadku siedziałbym tu teraz ubrany w garnitur?

 

V: Chyba nie. Dlaczego zatem decydujesz się narażać na konflikty z otoczeniem?

 

G: Bo wtedy nareszcie czuję się sobą. Do pracy muszę nosić obcasy i spódnicę. Zakładać szpanerskie złote kolczyki, mające akcentować mój status majątkowy. Idąc do teatru i nie chcąc narazić się na karcące spojrzenia, muszę wbijać się w jakąś absurdalną kieckę. Nawet na plaży ludzie zerkają krzywo na mój nieprzekłuty pępek. Dlatego, kiedy tylko mogę zrzucam z siebie ten uniform i zakładam coś, w czym czuję się dobrze. Dżinsy i bluzę, która mi się podoba. Rzeczy, w których najchętniej chodziłbym przez cały czas.

 

V: Ale przecież jesteś facetem! Każdy dorosły mężczyzna w naszej kulturze od dziesiątek lat nosi kieckę i uważa to za naturalne. Skąd zatem twój sprzeciw?

 

G: Gwoli ścisłości, część tradycyjnych Irlandczyków do dziś nosi spodnie. Wracając jednak do pytania... owszem, nosi, ale nie zawsze przecież tak było. Nawet w XX wieku transwestyci stanowili zaledwie awangardę. Dopiero narastający kryzys męskości i wpływy umacniającego się feminizmu, doprowadziły do przedefiniowania społecznej roli mężczyzn, zagubionych i nie mogących się już odwoływać do przebrzmiałego etosu macho.

 

V: Nie o historię jednak pytałam, a o przyczynę twej odmienności.

 

G: Są na ten temat rozliczne teorie. Uwarunkowania genetyczne, bodźce prenatalne, mało kobiecy ojciec, słaba więź z matką, imprinting postaw seksualnych w okresie dorastania. Żadna z nich jednak nie wyjaśnia zjawiska w sposób zadowalający i całościowy, podobnie jak innych cech ludzkiego charakteru nie da się opisać jedynie wychowaniem, czy genetyką.

 

V: A jak twoim zdaniem wyglądało to u ciebie?

 

G: Trudno mi coś wyrokować, ale podejrzewam, że pewne znaczenie miała tu silna, nieco chłopięca matka i ojciec wiecznie niepewny własnej kobiecości.

 

V: A jaka była ich reakcja, kiedy poznali prawdę o tobie?

 

G: Zasadniczo dowiedzieli się bardzo późno. Gdy byłem dzieckiem po prostu ignorowali liczne drobne oznaki, wystarczające by domyślić się prawdy. Gdy jako dorosły już człowiek, powiedziałem im to wprost, decydując się w końcu na swój comming out, matka nadal próbowała ignorować całą sprawę, jako niepoważną fanaberię. Dużo bardziej zmartwiło to mojego ojca. Sam zawsze starał się bardzo dbać o swój kobiecy wizerunek.

 

V: Idźmy jednak po kolei. Jak wyglądało twoje dzieciństwo ze skrywaną w duszy odmiennością?

 

G: W większości aspektów nie różniło się zbytnio od rówieśników. Słuchałem podobnej samej oni muzyki, oglądałem te same filmy, czasami jednak, kiedy zostawałem sam w domu, przymierzałem po cichu, o wiele na mnie za duże, zeszłowieczne trapery, albo stojąc przed lustrem zbierałem włosy w kucyk z tyłu głowy i wyobrażałem sobie jak wyglądałyby obcięte całkiem krótko.

 

V: Jednak nie przyznałeś się do tego nikomu?

 

G: Nie. Po prawdzie, nawet sam przed sobą wstydziłem się czasami owej słabości. Pewien wpływ miał tu zapewne karykaturalny obraz macho kreowany mediach – przerysowany, komiczny troglodyta. Wówczas sądziłem, że tylko tak może wyglądać mężczyzna nie godzący się ze swoją kobiecą rolą społeczną.

 

V: Czy podczas tych sesji zdarzyła ci się kiedyś jakaś wpadka, albo sytuacja kiedy byłeś jej bardzo bliski?

 

G: Kilka razy zdarzyło się, że któreś z rodziców wróciło wcześniej. Chowałem wtedy glany pod łóżkiem i w pośpiechu poprawiałem makijaż. Pamiętam, że kiedyś zagapiłem się tak bardzo, iż nie zdążyłem nawet zdjąć spodni. Po prostu ukryłem je pod kiecką, a że zaraz musieliśmy gdzieś wyjść, przez resztę dnia drżałem, by nikt nie dopatrzył się nogawek pod rąbkiem mojej sukni.

 

V: Wiele osób opisuje jakiś szczególny moment, zazwyczaj we wczesnym dzieciństwie, od którego zaczyna się ich genderyzm. Na przykład bal maskowy w realiach dawnych epok. Czy przypominasz sobie coś podobnego?

 

G: Szczerze mówiąc nie. Osobiście wątpię, by takie jednorazowe doświadczenie, mogło być przyczyną zachowań ciągnących się przez całe życie. W wieku dziecięcym wielu chłopców bawi się zarówno w Helenę Trojańską jak i... Herkulesa, co nie przeszkadza im później w odnalezieniu swojej żeńskiej tożsamości.

 

V: Przejdźmy zatem do okresu dojrzewania. Wtedy właśnie w sposób szczególny zaczynamy uświadamiać sobie istnienie płci...

 

G: Owszem. I wtedy też większość chłopców szczególnie mocno marzy o tym, by być już kobietami. Pindrzą się, fryzują, malują paznokcie – to był dla mnie szczególnie trudny okres...

 

V: Wtedy właśnie najtrudniej było ci znaleźć z rówieśnikami wspólny język?

 

G: To nie jest nawet kwestia tematów rozmowy, bo oprócz, budzącej się, seksualności pozostawały przecież różnorakie wspólne hobby. Problem w tym, że w grupach nastoletnich chłopców panuje, specyficznie pojmowany, kult kobiecości. Szacunek zyskuje ten, kto potrafi się bardziej prowokująco zachowywać, bardziej wyzywająco ubrać i umalować. Ktoś, kto nie godzi się na udział w tych zawodach zostaje odrzucony, jako gorszy. Odkrycie, że nie depilujesz w zimie nóg, przysparza szykan na długie miesiące.

 

V: Ludzie w tym wieku, szczególnie niechętnie traktują podobne odmienności. Głośny był niedawno przypadek monogenderysty, który przez grupę dresiarzy został dotkliwie poturbowany torebkami. Skąd bierze się, twoim zdaniem, tak wielka agresja?

 

G: Ponieważ ktoś taki rzuca wyzwanie porządkowi naszego świata. Nowożytna, zachodnia kultura zbudowana została w oparciu o kobiece wartości. Kobiecość jest wzorcem i celem do którego zmierzają przedstawiciele obydwu płci, pragnący osiągnąć życiowy sukces. Ktoś, kto dobrowolnie odrzuca dobrodziejstwa feminizacji i związanego z tym awansu, podważa zasady, na których oparto naszą hierarchię społeczną. Hierarchię, w której ci młodzi ludzie starają się właśnie, zająć jak najwyższe miejsce.

 

V: Myślisz, ze w wieku siedemnastu lat definiują to właśnie w taki sposób?!

 

G: Oczywiście, że nie! Działają często intuicyjnie, w oparciu o pewien stereotyp. Bardziej jeszcze zwracają uwagę na zewnętrzne atrybuty, kojarzące im się z szacunkiem i prestiżem. Myślisz, że dlaczego tylu młodych facetów poci się na siłowniach, trenując taniec przy rurze? Ale tyle im wystarczy jako podstawa rozróżnienia. Ktoś, kto przykoksował hormonalnie, fundując sobie ogromne cycki, budzi trwożny respekt, nawet jeżeli po cichu szepcą, że mu się to odbije na zdrowiu. Ktoś, kto idąc, nie stara się nawet kołysać biodrami, wywołuje pogardę ale i wypierany agresją strach.

 

V: Zdarzyło ci się być kiedyś obiektem ataku?

 

G: Nie. Widok mojej postury skłania chyba do refleksji (śmiech). Zdarza mi się jednak widywać na przykład żuli z butelką wina odwracających się ostentacyjnie na widok moich krótkich włosów i paznokci.

 

V: Czy zatem, nie kryjący swych upodobań, monogenderysta może w ogóle żyć w społeczności bez obaw, może nawet zaskarbiając sobie jakoś jej szacunek?

 

G: Niektórym się to po części udaje. Wybierają zawody artystyczne, aktor, wokalista, modny performer. Wtedy dużo więcej wolno, a ludzie gotowi są przymknąć oko na pewne zachowania, jako składnik scenicznego image’u.

 

V: A w życiu prywatnym? Da się to pogodzić?

 

G: Wiele partnerek niestety tego nie akceptuje

 

V: Dlaczego?

 

G: Przypominam sobie jedno, dość dosadne wyjaśnienie. Żona kolegi zapytała go kiedyś: „A czy ty wyobrażasz sobie, życie pod jednym dachem z gorylem?” Cóż – trzeba przyznać uczciwie, że niewydepilowany mężczyzna, istotnie może nieco przypominać małpę.

 

V: Niektóre kobiety jednak się na to godzą?

 

G: Niektóre z nich potrafi to wręcz pociągać...

 

V: Naprawdę?

 

G: Tak. Mój znajomy żartuje nawet, że tak naprawdę każda kobieta jest po części zoofilką (śmiech).

 

V: To bardzo śmiała teza...

 

G: Ale coś w tym jest. Wystarczy popatrzeć, jak dziewczynki niuniają strasznie swoje zwierzątka i nikogo to jakoś nie dziwi. Albo przyjrzeć się klasycznym wzorcom, choćby taka „dama z łasiczką”. A czy istnieje chociaż jeden portret „pazia z gronostajem”?

 

V: Zostawmy może ten temat, bo robi się coraz dziwniej. Wspominałeś coś o innych. Rozumiem zatem, że istnieje tu jakaś większa społeczność?

 

G: Owszem. Ultranetowe kontakty z innymi osobami, pozwoliły mi zrozumieć kim tak w ogóle jestem. Przedtem sądziłem, że muszę być naturalistą. Myśl o zrzuceniu raz na zawsze żakietu i szpilek po to, by zamieszkać na stałe w dżungli, polować z maczetą i łukiem... to mnie zawsze strasznie intrygowało. Z drugiej strony – nie wiem, czy dałbym radę żyć tak na co dzień. Prawdopodobnie nie przeszedłbym nawet testów kwalifikacyjnych.

 

V: Zatem wraz z innymi urządzacie sobie niekiedy kilkudniowe safari?

 

G: (gromki rechot) Można to i tak nazwać... Dla większości z nich, to jedyna okazja, by posmakować przez chwilę takiego życia, na które normalnie mogą sobie pozwolić tylko w fantazjach. Zazwyczaj nie są tak odważni jak ja. Noszenie bokserek pod spódnicą to już szczyt ekstrawagancji. Bardziej zdesperowani decydują się na nocne wypady do parku w XX wiecznych, wojskowych traperach.

 

V: Jak ten pobity mono?

 

G: Dokładnie! Niestety to nie najlepszy pomysł. W tak ciężkich butach trudno jest uciekać, zwłaszcza, jeśli nie ma się jeszcze wprawy.

 

V: A sam, nie obawiasz się podobnych reakcji?

 

G: Ja nie chodzę nocą po parku. Słyszę czasami głupie komentarze, szeptane teatralnie: „monokl”, ale ludzie raczej szybko przyzwyczajają się i przestają zwracać uwagę. Tylko kiedy nosiłem brodę, zdarzały się bardziej spontaniczne reakcje. Dzieciaki wytykały mnie palcami, nawet dorośli odwracali się za mną ukradkiem.

 

V: Czy nie chodzi czasami o to właśnie? Wyróżnić się z tłumu, zaistnieć „medialnie”?

 

G: Nie sądzę, mam raczej introwertyczną naturę. Jest w tym wszystkim pewien dreszczyk emocji, kiedy na przykład decydujesz się wyjść na ulicę w krawacie, ale gdyby nie było w tym nic niezwykłego, zapewne również chciałbym się tak ubierać. Podejrzewam jednak, że ów niepokój również dodaje sprawie pewnego smaczku.

 

V: Myślałeś kiedyś o leczeniu?

 

G: Leczeniu czego?

 

V: No swojej e... odmienności?

 

G: O ile mi wiadomo, zmiana identyfikacji płciowej nie jest wykonalna.

 

V: A jeśli kiedyś stanie się to możliwe?

 

G: Nie sądzę... wtedy, to już nie byłbym ja.

 

V: O czym zatem marzysz, czego ci życzyć?

 

G: Więcej płaskich pantofli w dużych rozmiarach. Z tego typu butów dostępne są prawie wyłącznie dziecięce lub pokraczne obuwie robocze, a mam niestety dużą nogę. Zostają jeszcze typowo fetyszowe buty, ale nie wyobrażam sobie chodzenia na co dzień w podkutych stalą glanach.

 

V: Czegoś jeszcze?

 

G: Marzy mi się zagrać kiedyś w piłkę nożną, jak faceci ze starych kronik.

 

V: Podobno w Japonii istnieją tu nawet rozgrywki ligowe?

 

G: Owszem. Japończycy zawsze byli pod tym względem nieco inni, nie przeszedł po nich walec feminizmu, wielu tamtejszych artystów poszukuje inspiracji w kulturze samurajów.

 

V: Życzę ci zatem, by w Europie również zapanowała kiedyś podobna swoboda obyczajów.

 

G: Cóż... może za jakiś czas.

 

Violetta: Żegnamy zatem gorąco dzisiejszego rozmówcę, a przed nami kolejny odcinek interaktywnej holodramy: „Ada i Ewa”. Adelajda podejrzewa, że w życiu jej kobiety może być inny transwestyta. Czy znaleziony przypadkiem gorset okaże się kupionym dla niej prezentem, czy też dowodem zdrady małżeńskiej...

>wymagania w kwocie do 750zl sa dziesiatki stron na forum.

 

a o wzmacniaczu za czysta usiem byl tylko jeden... a jakis balwan go skasowal :/

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.