Skocz do zawartości
IGNORED

Cześć Pamieci Lecha Kaczyńskiego,i innych ofiar


GRAND

Rekomendowane odpowiedzi

nie zalujcie sobie,wystawiajcie sobie swiadectwo,jazda bez "trzymanki"

mysle ze jak jestesci tacy odwazni to podpisujcie sie pod tym co piszecie z imienia i nazwiska.prawdziwego,przeciez to wasze wlasne,chyba sie go nie wstydzicie.

jozwa takiego elektra dawno by zbanował, podając powód brak szacunku dla żałoby, ale.. ale elektro ma no właśnie brak szacunku dla tzw. "kurdupla"- i to go ratuje od w/w bana-taka ci tu jest "morderacja"

No i moderacja wprowadziła do wątku swą nową rzeczywistość. Zaraz całkiem inna jakość jak się to teraz poczyta. Nawet wpisy wyglądają jak by je pika i amangarda kultury pisała :-)

Myślę, nasza Para nie byłaby zachwycona Wawelem.

Lech, Warszawiak urodzony na Żoliborzu, wcześniej prezydent miasta - naturalnym miejscem spoczynku powinna być Katedra Św. Jan obok Zamku, gdzie składał przysięgę

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

  • Redaktorzy

"Mimo to dostali dawkę czegoś oczym nie wiedzieli prawie nic,mam na mysli film o Katyniu,to może wywołać sporo refleksji,brzebudzenia,oczywiś cie dla narodu..."

 

 

Wczoraj w radio mówił pewien Białorusin, że na czas emisji "Katynia" główny program rosyjskiej TV na Białorusi (odbierany w całym kraju) zasłonięto lokalnym programem rozrywkowym.

Piotr Lisiewicz

Gazeta Polska

 

 

Prezydentura Lecha Kaczyńskiego, logicznie biorąc, nie miała prawa nam się przydarzyć. W czasach polityków gładkich Polacy wybrali prezydenta chropowatego. W epoce, w której o wynikach wyborów decydują media, postawili na niego wbrew telewizjom, pieniądzom, sondażom. Tak, Polska to jednak wciąż kraj, w którym czasem zdarzają się rzeczy gdzie indziej niemożliwe.

 

Gdyby w Polsce nie było romantyzmu, to prawdopodobnie dziś nadal siedzielibyśmy w Pałacu Namiestnikowskim. Pod tą szerokością geograficzną i w takich czasach, w jakich żyjemy, romantyzm sprawdza się znacznie lepiej niż pozytywizm mówił prezydent Lech Kaczyński w rozmowie z Gazetą Polską 14 maja 2008 r. Być może to ostatnie zdanie można uznać za motto jego prezydentury.

 

On nie miał prawa wygrać

 

Kto wybrał Lecha Kaczyńskiego? Pamiętamy przytaczane przez komentatorów nie bez złośliwości statystyki. Ludzie starsi, z małych miejscowości, bez wyższego wykształcenia, niezbyt bogaci. To oczywiście nie była cała prawda, bo wybrała go także tradycyjna część polskiej inteligencji, przekazującej w swoich rodzinach z pokolenia na pokolenie wartości Polski przedwojennej. Cóż, ta „przedwojenna” inteligencja niezbyt mocno zawyżała średnią, gdy chodziło o status majątkowy wyborców prezydenta... Tak, to przede wszystkim ci wykluczeni z możliwości awansu od czasów PRL Polacy wybrali na prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

 

PR-owcy i specjaliści od wizerunku łapali się wtedy za głowy, choć publicznie robili dobrą minę do złej gry. Bo co im pozostawało, gdy tydzień wcześniej sondaże informowały, że Lech Kaczyński przegra o 24 punkty procentowe? Pamiętam rozmowę z dość znanym socjologiem, o mocno lewicowych, ale demokratycznych przekonaniach, który podzielił się ze mną swoim zaskoczeniem, że polityk tak chropowaty wygrał. Po chwili milczenia dodał, trochę wbrew własnym przekonaniom: „Z drugiej strony to chyba dobrze świadczy o Polakach, że nie kierują się pozorami”.

 

Dziś nie ma czego się wstydzić, należałem do tych, którzy mieli łzy w oczach, gdy Lech Kaczyński meldował bratu wykonanie zadania. Tak, właśnie wtedy. To był gest politycznie nieopłacalny. Zbyt łatwy do ośmieszenia. Krytykowany także przez niektórych ludzi mu życzliwych. Ale także dlatego wspaniały. Pokazujący, że są rzeczy ważniejsze niż marketing, wizerunek, PR.

 

Teraz już można mówić

 

Jak ten wybór był możliwy? Te szczególne dni to czas, w którym trzeba pisać rzeczy, które wcześniej ciężko przechodziły nam przez usta. Bo niezręcznie było tak mówić o żyjącym polityku, który siłą rzeczy uczestniczy w codziennych rozgrywkach. O wyborze Lecha Kaczyńskiego ostatecznie zdecydowała sekwencja zdarzeń z kilku miesięcy 2005 r. 2 kwietnia 2005 r. odszedł Jan Paweł II. Polacy poszli do kościołów i wyszli na ulice, zaczęli myśleć o Panu Bogu i o swojej historii. 23 października 2005 r. wybrali na swojego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nieliczni socjologowie, którzy publicznie połączyli te dwa fakty, mówili, że Kaczyński, rodzinnie wywodzący się z tradycji Powstania Warszawskiego, który rok wcześniej otworzył upamiętniające je muzeum, wpisał się ze swoim wizerunkiem w społeczne nastroje. Ci, którzy wolą mówić nie o wizerunku, lecz o Panu Bogu i historii, użyliby tu zapewne innej terminologii... Oczywiście to niejedyne przyczyny, wcześniej była afera Rywina, a jeszcze wcześniej praca Lecha Kaczyńskiego na stanowisku ministra sprawiedliwości, gdzie na tle słabo funkcjonującego państwa zbudował sobie wizerunek polityka skutecznie walczącego z przestępczością.

 

Tak oto Lech i Jarosław Kaczyńscy, dla których środowiska w latach 90. nie było miejsca w polskim parlamencie, wrócili na szczyty polskiego państwa. Mimo że co Lech Kaczyński powiedział zaraz po wyborze były czasy, gdy myślał, że polityka jest już poza nim.

 

Czy był prezydentem wszystkich Polaków?

 

O Ronaldzie Reaganie pisano, że był prezydentem, który mało przejmował się tym, co wielu innym głowom państw zajmowało większość czasu. Miał tylko kilka spraw, które chciał załatwić. W tym tę najważniejszą dla nas obalenie komunizmu. Prezydent Lech Kaczyński miał oczywiście w Polsce nieporównywalnie mniejsze uprawnienia niż Reagan w Ameryce. Ale pewna analogia jednak istnieje. Gdy chodzi o prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, to jego błędy choćby personalne, był zwolennikiem nominacji nieudanego ministra spraw wewnętrznych nie będą mieć z perspektywy historycznej żadnego znaczenia. Liczyć się będzie te kilka najważniejszych spraw, w których nie oglądając się na koszty, zrobił wszystko, co zrobić się dało. I jasne było, że nie zrezygnuje z nich nie tylko za cenę wyborczej porażki, ale za ŻADNĄ cenę.

 

Lechowi Kaczyńskiemu zarzucano, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków, którym ogłaszał się jego poprzednik. Mylnie. Był prezydentem całego narodu, a nie prezydentem opinii publicznej, wyrażanej w tym czy innym sondażu pod wpływem tych czy innych mediów. Narodu rozumianego jako ciąg pokoleń, które przeminęły i które nadejdą. Dla tego narodu nie było ważniejszych spraw niż przywrócenie mu tożsamości i zapewnienie trwałej pozycji wśród państw wolnych i mających szanse się rozwijać. Ci, którzy go wybrali, widzieli te wartości jako ważniejsze niż preferowany przez innych święty spokój.

 

Jaka miała być Polska Lecha Kaczyńskiego? Miała być państwem, w którym oczywiste jest, że szef banku centralnego i rzecznik praw obywatelskich lecą do Katynia. Mimo że historia nie wchodzi w zakres ich kompetencji. Dla Sławomira Skrzypka i Janusza Kochanowskiego to było oczywiste. Dla ich poprzedników takie jasne to nie było. To Polska, w której jedna z tragicznych ofiar, o której myślimy w tych dniach szczególnie często, czyli Anna Walentynowicz, zginęła odznaczona Orderem Orła Białego. A z nią odznaczonych zostało wielu, którzy byli w PRL gnębieni, a w III RP znaleźli się na marginesie.

 

Ta polityka przywracania tożsamości pozostanie na zawsze dorobkiem Lecha Kaczyńskiego i innych tragicznie zmarłych, w tym prezesa IPN Janusza Kurtyki. Spowodowała ona nieodwracalne skutki, gdy chodzi o młode pokolenie. Młodzież z czasem mogła dać się wciągnąć mediom w rechot z Kaczyńskiego, ale nie śmiała się na filmach o Katyniu, księdzu Jerzym, generale ani w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie łączyła ich z osobą prezydenta. One były dla niej czymś naturalnym. Nie wiedziała, że w latach 90. tego wszystkiego nie było. Nie wiedziała, co swojemu prezydentowi zawdzięcza. I znowu teraz już możemy powiedzieć, że przecież - choć tego nie mówiliśmy - wszyscy myśleliśmy o Januszu Kurtyce jako o kimś, kto mógłby być przez wiele lat polskim mężem stanu, pełniącym najwyższe stanowiska w państwie. Predestynowały go do tego horyzonty intelektualne, determinacja w działaniach, za które był atakowany, oraz umiejętność realizowania osiągalnych celów.

 

Prezydent od przyszłości

 

Jednak Lech Kaczyński był prezydentem nie tylko od przeszłości, ale także od przyszłości. Przeszłość była w jego myśli politycznej kreatorem przyszłości. Jego prezydentura dowiodła, jak idiotyczna jest owa opozycja - zajmować się przeszłością czy przyszłością - funkcjonująca na naszym śmietniku bełkotliwej medialnej mowy. Gdy w czasie rosyjskiej agresji na Gruzję prezydent Kaczyński przemawiał na placu w Tbilisi, przychodziła na myśl powieść „Kontra” Józefa Mackiewicza. Książka o losach żołnierzy z narodów leżących na wschód od Polski. Podczas wojny walczyli przeciwko Związkowi Sowieckiemu, a potem - jako członkowie narodów drugiej kategorii - zostali wydani przez cywilizowany Zachód w ręce Stalina.

 

Gdy w Tbilisi obok polskiego prezydenta i z jego inicjatywy stanęli prezydenci Ukrainy, Litwy i Estonii oraz premier Łotwy, przełamany został przeklęty fatalizm historii. Oto narody drugiej kategorii zachowały się jak narody z tej lepszej Europy. W wywiadzie dla Gazety Polskiej prezydent mówił: „Rosja ma wobec Polski i wszystkich krajów byłego bloku wschodniego swoje cele. Zrezygnuje z nich tylko wówczas, gdy będzie musiała, a nie z powodu jakichś sentymentów”.

 

Nie był wrogiem Rosji, lecz neoimperialnych ambicji Kremla. Także tych, które mają być zrealizowane naszym kosztem. Mówił na naszych łamach: „Rosja musi zaakceptować nas jako pełnoprawnego, suwerennego członka Unii. Dopóki tak się nie stanie, w naszych relacjach nic tak naprawdę się nie zmieni. Nie może być tak, że rozmawiając w Moskwie wysoki rangą polityk rosyjski mówi do wysokiego rangą polskiego gościa: „powiedzcie, jakie macie do nas sprawy, bo my do was nie mamy żadnych”. Otóż nie mam wątpliwości, że spotkania w takiej atmosferze tylko szkodzą Polsce. Nic, dosłownie nic jej nie przynoszą.

 

Rechot - wyraz pogardy dla zwykłych Polaków

 

Gdy Lech Kaczyński zostawał prezydentem, jego wrogowie nie znaleźli sposobu, by wykpić jego patriotyzm i to, co nazwano polityką historyczną. Ale później bardzo mocno nad tym pracowali. Użyto do tego wszystkich możliwych kalek propagandowych znanych z polskiej historii. Przeglądając „Szpilki” z czasów socrealizmu, zaszokowany byłem, jak wiele ówczesnych schematów zostało uruchomionych. Ileż w tamtej „satyrycznej” propagandzie było „zaplutych karłów reakcji”, „kieszonkowych führerów”, „niewielkich człeczyn”, ile nawoływań, by dać sobie spokój z ojczyzną i honorem, bo trzeba się skupić na przyszłości, ile wezwań „Do młodego wyborcy” w rodzaju: „Zniszcz na zawsze, światłem nakryj, rozpędź dnia przeszłego mrok”.

 

W propagandzie przeciwko Lechowi Kaczyńskiego kwestionowano jego „prezydenckość”. Gdy tylko się dało, unikano nawet słowa „prezydent”. Nigdy nie zapomnę głównego wydania pewnego telewizyjnego dziennika (staram się możliwie unikać dziś nazw i nazwisk) z 3 maja (!), w których przy okazji patriotycznego wystąpienia prezydenta umieszczono przegląd jego wpadek, m.in. mówiącego słynne „Spieprzaj, dziadu”. Nie mogłem uwierzyć, że jestem częścią tego samego narodu co ludzie, którzy uznali to za fajny pomysł.

 

Bronią używaną przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu rzadko była satyra czy śmiech. Częściej rechot. Nawet Maria Kaczyńska przynosząca mężowi do samolotu kanapkę w reklamówce stała się obiektem rechotu. Ta sama scenka opowiadana była w ostatnich dniach jako wzruszająca, piękna, będąca dowodem miłości prezydenckiej pary. W tym centralnie sterowanym rechocie było bardzo wiele pogardy dla zwykłych Polaków, których do tego rechotu pobudzano. Trzeba było wielkiego cynizmu, by dla politycznych celów wyzwalać z szarych ludzi najgorsze instynkty. To była próba załatwienia się z nimi jako obywatelskim podmiotem w życiu kraju. Uprzedmiotowienia ich na nowo. To było też zaprzeczenie roli, jaką w narodzie pełnić powinna elita. Odwrotność misji inteligencji, którą jest podciąganie tych zwykłych ludzi na wyższy poziom.

 

Urban w masce Gombrowicza

 

W centrum rechotu był osobnik, którego niektórzy porównywali z Witoldem Gombrowiczem, a był co najwyżej mniej inteligentnym Jerzym Urbanem. Na marginesie tego rechotu było wszystko, łącznie z kwestionowaniem zasług opozycyjnych (!) czy kolportowaniem w internecie bzdurnych plotek na temat ojca prezydenta. Do walki z Lechem Kaczyńskim użyto młodzieży, przede wszystkim studentów. To było chyba największym paradoksem tej prezydentury. Bo to młodzież chcąca się kształcić mogła NAJWIĘCEJ zyskać w wyniku projektu IV RP. Bo to jej szanse rozwoju najsilniej blokowane są w postkomunistycznym państwie, gdzie wykształceni młodzi ludzie często pracują na kasie lub w ochronie, bo kariera jest dla tych z właściwej rodziny, z odpowiednimi układami, z „dojściami” do zamkniętych zawodowych korporacji. Ile bredni upowszechniano na temat tego, jak to cały świat się śmieje z polskiego prezydenta, wiedzą najlepiej ci, którzy wyjeżdżali w tym czasie za chlebem. To tam ze zdziwieniem dowiadywali się, że dla zachodnich mediów Polska nie jest w ogóle przedmiotem tak wielkiego zainteresowania, by poświęcać jej czołówki gazet. A stanowcza polityka naszego prezydenta, rzeczywiście u niektórych wywołująca irytację, budziła też respekt i szacunek.

 

Był twardy tam, gdzie było trzeba

 

Jako prezydent Lech Kaczyński był zwolennikiem jak najsilniejszego związania interesów Ameryki z niepodległością Polski. To jego obóz polityczny pierwszy zgłosił na początku lat 90. (kto dziś o tym pamięta?) koncepcję członkostwa Polski w NATO i z determinacją do niej przekonywał. Polskę do NATO wprowadzili inni, którzy dołączyli do zwolenników naszej przynależności do Sojuszu później.

 

Prezydent Kaczyński odwiedzając Amerykę i spotykając się z prezydentem Bushem, podpisał z nim umowę o współpracy naukowo-technicznej. Wspierał wysyłanie do Afganistanu naszych żołnierzy. Jednym z najważniejszych czynników mających wzmocnić zainteresowanie Ameryki niepodległością Polski miała być instalacja w naszym kraju amerykańskiej tarczy. Opóźnienia w tej sprawie zawinione przez rząd konkurencyjnej partii przyczyniły się do tego, że sprawa nie została zagwarantowana za prezydentury Busha, a Obama z tarczy w Polsce zrezygnował.

 

Zbierzmy to w jednym miejscu. Kaczyński był prezydentem stanowczym tam, gdzie należało być stanowczym, i przyjaznym tam, gdzie należało być przyjaznym. Prowadził twardą politykę wobec neokolonialnych zakusów Putina. Popierał nasze uniezależnianie się od narzędzia tej imperialnej polityki - rosyjskiego gazu. Zdecydowanie bronił naszych interesów w ramach Unii Europejskiej. Jednocześnie zacieśniał nasze związki z Ameryką. Pomagał w umacnianiu się państw, które wyzwoliły się spod sowieckiego buta - zarówno w ich, jak i NASZYM interesie. Budował też przyjazne stosunki z Żydami i Izraelem (kto z młodych wykształconych o tym wie?).

 

Niestety, zbyt często współpracować musiał z polskimi politykami, którzy tchórzyli, gdy trzeba było się o polskie sprawy bić; ustępowali, gdy trzeba było polskie interesy negocjować; natomiast wielką twardość na pograniczu niechęci wykazywali tam, gdzie wystarczyło podać przyjaźnie dłoń.

 

Testament polityczny prezydenta Kaczyńskiego

 

Twierdzę, że w latach 2005 - 2010 mieliśmy w Polsce prezydenta ponad stan. Ponad stan naszych elit intelektualnych, kulturalnych, biznesowych, politycznych. Naszych realnych możliwości, postkolonialnego, postkomunistycznego kraju. Ci, którzy odczuwają niedosyt, że nie udało się osiągnąć więcej, niech zadadzą sobie pytanie, gdzie bylibyśmy bez tej prezydentury.

 

W tym, że wybrali Go nam ludzie prości, tkwił paradoks. Ale gdy głębiej się na tym zastanowimy, dojdziemy do tego, że był to paradoks pozorny. Co dalej z nami? Co dalej z Polską, w której przeciwnicy prezydenta przejmą teraz pełnię władzy? Co zrobi przeżywający najcięższe chwile Jarosław Kaczyński, którego los zachował przy życiu? Co zrobią dawni autorzy rechotu? Czy za parę tygodni nie usłyszymy spekulacji, że to prezydent zmusił pilota do lądowania i zabił polską delegację? Nie łudźmy się, po tamtej stronie siedzą nie tylko ludzie wrażliwi.

 

W cytowanym już naszym wywiadzie z prezydentem padły i takie słowa: „Nie mam wątpliwości, że jestem przeszkodą w odbudowie państwa, w którym wszystko, co było najgorsze w III RP, miałoby powrócić w pełnej chwale”. Jak brzmią one dzisiaj? Uchylę się w tym tekście od stawiania hipotez, co dalej.

 

10 kwietnia 2010 r. dogoniła nas historia. Wydawało nam się, że Oświęcim i Katyń były dawno. PRL też coraz dawniej. Rozpoczął się nowy wiek. A my w czasach internetu i telefonów komórkowych powinniśmy o tej przeszłości pamiętać, ale jako o czymś, co wydarzyło się kiedyś. Pojawiająca się gdzieniegdzie dyskusja, czy dziś młodzież byłaby zdolna podjąć walkę, jak Ci w Powstaniu Warszawskim, to był tylko nieszkodliwy myślowy eksperyment. Tymczasem przeszłość nagle stała się teraźniejszością. Wszystko wróciło w mgnieniu oka.

 

Wypowiedzi, że to „drugi Katyń”, bo znowu straciliśmy kwiat polskiej inteligencji, odruchowo uznałem za przesadzone. Bo wtedy 22 tysiące, a teraz niespełna setka... Ale po chwili dotarło do mnie - wtedy mieliśmy nasze wspaniałe przedwojenne elity. Dziś są one przerażająco nieliczne.

 

Polityka międzynarodowa Lecha Kaczyńskiego znalazła się w ostatnim czasie w odwrocie z powodu strat, których powstrzymanie było ponad nasze siły. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych zdaje się jak na razie mniejszą rolę przypisywać Polsce. Niezbyt korzystny dla nas obrót wydaje się przyjmować sytuacja na Ukrainie. Zapewne dziś wspólny wyjazd pięciu przywódców do Tbilisi nie byłby możliwy.

 

Rzecz w tym, że jeśli zakładamy, iż nasze państwo, polska odrębność jest wartością, to nie mamy innej racji stanu niż ta, którą realizował Lech Kaczyński. Na tyle, na ile mógł, a chwilami bardziej, niż mógł, bo jak Piłsudski z wiersza Lechonia starał się czynić niemożliwe. Tłumy, które wyszły w Warszawie na ulice i dachy, miały prawo czuć to samo, co zgromadzone na Polach Mokotowskich w 1935 r. Walka o przywrócenie naszej narodowej tożsamości i o poszerzanie w Polsce oraz całej naszej części Europy strefy wolności, niepodległości i szans na budowę europejskiej normalności, pozostaje politycznym testamentem Lecha Kaczyńskiego. A śmierć w smoleńskim lesie jest tego testamentu symbolem.

Cześć Pamieci Lecha Kaczyńskiego,i innych ofiar

 

 

to moim zdaniem brzmi obraźliwie dla pozostałych

 

Wielki prezydent i zwykła świta - inni.

Focal + Naim

  • Redaktorzy

"Walka o przywrócenie naszej narodowej tożsamości"

 

Cóż, można uznać, że to brzmi obraźliwie literalnie dla nas wszystkich.

"A komu droga otwarta do nieba, tym co służą Ojczyźnie, Wątpić nie potrzeba"

 

Cześć ich pamięci.

 

[*] [*] [*]

 

 

Mam nadzieję, że pomimo niezwykłej symboliki tego tragicznego wydarzenia zostaną z niego wyciągnięte trzeźwe wnioski. Niech ta jego wstrząsająca symbolika stanie się fundamentem trzeźwego działania.

 

Moje nadzieje to:

 

1. Zmiana poziomu dyskusji publicznej i uprawiania polityki. Każdy ma chyba dość nakręcania się jednych na drugich. Spór może być przecież merytoryczny i cywilizowany.

 

2. Wprowadzenie i co ważniejsze przestrzeganie surowych procedur bezpieczeństwa dla samoltów z przedstawicielami naszego państwa na pokładzie.

 

3. Początek zmian w naszym społeczeństwie - szacunek do władzy, osób ja sprawujących i państwa jako takiego, nie tylko w obliczu tragedii.

 

4. Początek zmian w nardzie rosyjskim - Rosjanie muszą się wreszcie odciąć od chaniebnej spuścizny ZSRR. Będzie to trudne, ale zbrodnie ZSRR również a może przede wszystkim przeciw narodowi rosyjskiemu i innym ciemiężonym przez ZSRR narodom, muszą być napiętnowane i jeśli to możliwe (żyją sprawcy) rozliczone. Przypomnijmy sobie choćby "Wielki głód na Ukrainie", który pochłąnął w tak bestialski sposób tyle ofiar bratniego narodu ukraińskiego.

Rozlicznie przeszłości rosyjskiej związanej z ZSRR jest jedynym możliwym i pierwszym niezbędnym warunkiem do prawdziwej demokratyzacji Rosji.

 

Na koniec wypada przytoczyz znane motto:

 

"Módl sie tak jakby wszystko zależało od Boga, działaj tak jakby wszystko zależało od Ciebie".

  • Redaktorzy

Ale w sumie, gdzie nas to zaprowadzi? Znajdzie się, jak widać, sporo osób, które przyokazji tej śmierci postarają się przyłożyć nieboszczykiem każdemu, kogo nie lubią. Pewien forumowicz został właśnie zbanowany, bo używał śmierci prezydenta jako okazji do wzywania do eksterminacji osób, które mu się nie podobają. Czyżby był zdania, że gdy wznosi takie hasła, prezydent się do niego uśmiecha? To coś jak sikanie na grób.

Rosjanie muszą się wreszcie odciąć od chaniebnej spuścizny ZSRR.

 

 

ruscy dawno się od tego odcięli i nie będą co roku przepraszali za to co zrobili jak tego wymagają Polacy trzeba to pojąć że oni tak to widzą.

 

 

a swoją drogą ciekawe co powiedzą o zasługach LK na pogrzebie

Focal + Naim

mikson, 14 Kwi 2010, 14:04

 

>Rosjanie muszą się wreszcie odciąć od chaniebnej spuścizny ZSRR.

>

>

>ruscy dawno się od tego odcięli i nie będą co roku przepraszali za to co zrobili jak tego wymagają

>Polacy trzeba to pojąć że oni tak to widzą.

>

>

>a swoją drogą ciekawe co powiedzą o zasługach LK na pogrzebie

 

Czy oby na pewno się odcieli, mam jednak wątpliwości?

 

Poza tym czy w tym poważnym wątku nie możemy używać określenia Rosjanie !?

ruscy zawsze patrzyli od góry na polskę ,

prawda jest też taka że ich system zabił tysiące osób jak nie miliony rodowitych rosjan

też chcę o tym zapomnieć ale my mamy Katyń i rozdrapywanie ran do końca świata,

trzeba pamiętać o tym wydarzeniu i oddawać hołd to jest potrzebne ale pokazywać to jako karty historii a nie niekończącą się bolesną drogę łez żalu bólu.

Focal + Naim

poprawka :

 

prawda jest też taka że ich system zabił tysiące osób jak nie miliony rodowitych Rosjan

też chcą oni o tym zapomnieć ale my mamy Katyń i rozdrapywanie ran do końca świata,

trzeba pamiętać o tym wydarzeniu i oddawać hołd to jest potrzebne ale pokazywać to jako karty prawdziwej historii a nie niekończącą się bolesną drogę łez żalu bólu o podsycania nienawiści między narodami a taką politykę stosowali bracia a Rosjanom to się nie podobało dlatego ich media w odpowiedni sposób pokazywały swój punkt widzenia burząc powagę naszego.

Focal + Naim

  • Redaktorzy

Warto pamiętać, że Rosja robiła podobnie, co jakiś czas Polska jest wyciągana jako dyżurny straszak, jako kraj, który podbił Rosję i zajął Kreml w XVII wieku, o mało nie zadusił ZSRR w 1920 roku itd. I jeszcze niewdzięcznicy, co to jakoby nie doceniają, ze Rosjanie z wrodzonej dobroduszności uwolnili Polskę od faszyzmu. Niemieckiego i polskiego, koniecznie. Jeśli obie te tendencje zostaną teraz poważnie i na stałe ograniczone, będzie to ważny i wymierny, choć pośmiertny, skutek prezydentury L.Kaczyńskiego. Dlatego zresztą skandaliczny wypad posła Górskiego (za który zresztą już zdążył obficie przeprosić) wydaje się fatalny.

no i mikson o ta prawdę historyczną chodzi.

Czy Rosjanie znają taka prawdę, czy uczą się jej na lekcjach Historii?

Czy Rosjanie uznali zagłodzenie kilku czy nawet jak podają niektóre źródła kilkunastu milionów Ukraińców za zbrodnię?

Co robią portrety Stalina - Zbrodniarza na uroczystościach państwowych ?

Czy dla prównania w Niemczech publiczne manifestowanie sympatii do Hitlera jest legalne?

 

Tu nie chodzi o pogardzanie wschodnim sąsiadem tu chodzi o prawdę.

 

Czy jest dla Cibie denerwujący corocznie odbywający się "Marsz żwych" i odmawiania modlitwy za zmarłych kadisz?

 

Tak przy okazji wczoraj w polskim parlamencie były tylko diwe delegacji parlamentów innych państwa - parlamentu Litwy i Izreala. Jak dla mnie to coś znaczy.

W kwestii rozliczenia przeszłości ZSRR - za tydzień Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej ma zająć się kolejnym odwołaniem Stowarzyszenia "Memoriał" w sprawie Zbrodni Katyńskiej.

To będzie prawdziwy test jak współczesne państwo rosyjskie odcięło się i rozliczyło ze zbrodniami ZSRR.

my znamy prawdę historyczną i możemy światu ją przedstawiać a na siłę Rosji do niej nie musimy przekonywać i oczekiwać że będą przepraszali do końca świata za krzywdy , zrobili to już raz i dla nich widać wystarczy,

ja ich nie bronią ale uważam że my możemy i mamy prawo głośno świtu opowiedzieć naszą historię ale róbmy przy tym histerii i obrazu polski wybranej czy od wieków pogrążonej w wojnach,

o to mi chodzi że rozwlekanie żalu i podsycanie go nie jest najlepszą metodą opowiedzenia naszej historii.

Focal + Naim

Ja niechcę żeby mnie przepraszali do konca świata. Choć przyznam, że przeprosiny o których mi tu prawisz nie zapadły mi w pamięci. Może powiesz o jakie przeprosiny chodzi.

Ja tylko dobrze rzycze narodowi rosyjskiem - tylko prawda może wyzwolić, głęboko w to wierzę.

Takie wyzwolenie narodu rosyjskiego będzie tez wielkim szczęśćiem dla nas Polaków.

Zapytałbym Cię - czy wspominanie coroczne o holokauście i wielkim głodzie na Ukrainie - też uznajesz za przesadę?

 

A jeśli chodzi o przeprosiny to jesli są szczere - to przepraszający przynajmniej powinień przystąpić do jakiegoś naprawienia krzywdy, będącego w jego mocy,choćby przez wskazanie w wyroku sądowym winnych.

uważam że przy organizowaniu obchodów rocznic powinien być ton poważny dostojny ale otwarty na zażegnanie podsycanej nienawiści od lat pomiędzy narodami a nie odwrotnie, oczekiwanie jako pokrzywdzony naród na coroczne przeprosiny za te wydarzenia jest naiwne. Z tego co pamiętam Jelcyn był osobą która oficjalnie jedyny raz przeprosiła nas za krzywdy, jeżeli się mylę proszę o sprostowanie.

Focal + Naim

Rosjanie byli mocarstwem zbudowanym na zwycięstwie w IIWŚ,

mocarstwo się rozpadło - oni nie mają tożsamosci innej niż mieli za komunizmu

 

musieliby się przyznać ze ich system był przynajmniej rowny hitlerowskiemu, a oni nie wyzwolili a zniewolili pol Europy - do tego potrzebna jest nowa tożsamość - Rosja nie będzie pukać do Brukseli żeby ją przyjeli do sojuzu - jak to widzisz? nie ma rozwiązania, trzeba walczyć o swoje - żeby się historia nie powtorzyła

 

wielkie mial zaslugi na tym polu walki byly Prezydent...

Tak dla szczegółów przemówienie Premiera Putina uważam za całkiem dobre i stanowiące jakis mały krok naprzód we wzajemnych relacjach. Nie wspomnę o późniejszej konferncji prasowej, gdzie zasadniczo zachował sie również bardzo godnie.

Sądzę, że nieesprwiedliwie oceniasz koncepcję obchodzenia tej 70-rocznicy przez Prezydenta Kaczyńskiego, z tego co pamiętam z jego przemówienia nie było ono antyrosyjskie i roszczeniowe.

ja to widzę prościej,

oni nie patrzą tak mocno oczami historii jak my zranieni polacy przez nich,

mi nie zależy na tym aby tam ogłosili prawdę oni mają tak dostęp do informacji

więc mogą wyczytać wszystko o prawdziwej historii jeżeli komuś zależy to ją pozna

 

teraz trzeba patrzyć jak budować przyszłość niż skupiać się na ranach z historii

przyszłość jest ważna , uniezależnienie od dostaw gazu, wymiany handlowe aby polska gospodarka

wzrastała i korzystała nawet jeżeli partnerem głównym handlowym jest właśnie rosja,

Focal + Naim

antaresAN, 14 Kwi 2010, 15:07

 

>Rosjanie byli mocarstwem zbudowanym na zwycięstwie w IIWŚ,

>mocarstwo się rozpadło - oni nie mają tożsamosci innej niż mieli za komunizmu

>

>musieliby się przyznać ze ich system był przynajmniej rowny hitlerowskiemu, a oni nie wyzwolili a

>zniewolili pol Europy - do tego potrzebna jest nowa tożsamość - Rosja nie będzie pukać do Brukseli

>żeby ją przyjeli do sojuzu - jak to widzisz? nie ma rozwiązania, trzeba walczyć o swoje - żeby się

>historia nie powtorzyła

>

>wielkie mial zaslugi na tym polu walki byly Prezydent...

 

Tak, najlepsze rowiązanie to konfrontacja, nie raz już wyszliśmy z niej zwycięsko (chodzi mi o III RP, taka ironia jakby co).

 

Na pytanie jak to widzę? Odpowiem :

liczę na cud , nie mówię, że tego dożyję. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości Rosjanie zbudują swoja tożsmość narodową na zdrowym fundamencie a nie na zbrodni.

 

Niemcy zasdniczo tez mieli najsilniejsza pozycję międzynarodowa podczas II Wojny i co zbudowali jakąś normalna tozsamość narodową.

 

Może Rosjanie powinni sięgnąć do okresu rozwoju Księstwa Moskiewskiego. Ostatecznie nie przeraża mnie nawet Święto w dniu wypędzenia Polaków z Kremla, oczywisty symbol wypchniecia z kraju okupanta. Ba nawet dla Polaka to powód do dumy, że też byliśmy na Kremlu, nie tylko oni w Warszawie.

  • Redaktorzy

"za tydzień Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej ma zająć się kolejnym odwołaniem Stowarzyszenia "Memoriał" w sprawie Zbrodni Katyńskiej."

 

 

Widziałem jak w sieci obrzucono obelgami premiera, że dziękując Memoriałowi i innym Rosjanom, którzy pomagali nam w ujawnieniu prawdy o Katyniu, powiedział słowo o "Przyjaciołach Moskalach"... Bełkot, piana, dzikie wpisy, tępota nie do opisania. Zastanawiałem się, ile z tych wpisów pochodziło prosto od rosyjskiego wywiadu w Polsce.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.