Skocz do zawartości
IGNORED

8. Festiwal Beethovena 31.02 - 09.03


gutten

Rekomendowane odpowiedzi

Żeby nie kończyć tak pesymistycznie, to dodam, że jednak było warto pójść. Najpierw we foyer zobaczyłem taką rudą, że stałem jak ten idiota i gapiłem się jak w obraz. A potem przy wejściu na salę, inna ruda: włosy kręcone do pasa, piegi - no po prostu miód. Tak więc o ile wrażenia słuchowe do bani, tak bodźce wizualne wyjątkowo bogate i liczne. Może by tak abonament jaki wykupić?

Też jestem ciekaw, jak wypadł "Kwartet na koniec czasu". A czyje masz wykonanie na płycie? Moje to Moś, Rosengren, Bauer, Olejniczak (CD Accord). Bardzo je sobie cenię, ale też nie miałem za bardzo z czym porównać.

Ach te rude cudeńka...

 

Wracając do Kwartetu...

Mam trzy wykonania:

1) Yordanoff, Tetard, Desurmont, Barenboim - DG 1979 z serii 20th Century Classics. Dostojne i dość powolne granie, ale zrealizowane w obecności samego Mistrza i przez niego autoryzowane. Nagranie poprawne i dość przestrzenne, dobre brzmienie instrumentów;

2) Loriod, Poppen,Fisher-Dieskau, Meyer - EMI Classics 1991 (wydanie w 2000 w ramach serii Encore) - lepsze od poprzednika: żywsze, więcej emocji i dynamiczniej nagrane - obie płyty w dobrych cenach circa 25-29 zeta, oraz

3) Wspomniany przez Ciebie CD Accord - najlepsze z tych trzech!

 

Sam utwór jest absolutnie genialny, biorąc pod uwagę, że facet to pisał w obozie i tam odbyło się pierwsze wykonanie...Sam Messiaen wspomina, że nigdy potem nie miał takiej publiczności...Fascynujący utwór! Muzyka z rodzaju takiej, po której nie ma czego wrzucić w odtwarzacz....

Zainteresowanym koncertem w S-1 szybko donosze... ze nie bylo warto. Szostakowicz piekielnie nudny. Dalo sie odczuc ze spotkalo sie 3 solistow pare dni przed graniem. Wszyscy grali swoje, nikt nie gral razem. A formalnie to Trio jest dosc trudne. Lepiej wypadli we czworke w kwartecie Pendera, ale jak to ktos powiedzial "nie jest to utwor wymagajacy wiele od wykonawcow". Mimo to stworzyli atmosfere i juz. No ale Messiaen !!??

To jednak byla kicha. Tam jak jzu kwartet nie gra razem to slychac nuta po nucie. Jedynie Lethiec cos zrobil ze swoja czescia (choc wedlug mnie to przeszarzowal) - no ale dla niego to pewnie nie po raz pierwszy grany utwor w zyciu. Arto Noras... usypial chyba. Forma sie walila, sola smyczkowe niewytrzymane dramaturgicznie.... dramat !! I taka szkoda, bo Studio daje tak wiele przestrzeni do zapelnienia

Lepiej wracac do plyt - polecam zwrocenie uwagi na nagranie z klarnecista Guy Deplus (Erato). Stare, szumiace lekko, ale piekny klarnet.

Natomiast zdecydowanie warto było pójść na wczorajsze "Deutsche Requiem" Brahmsa, choć estetyka romantyczno-monumentalno-natchniona średnio do mnie przemawia. Jednak muszę obiektywnie przyznać, że wykonanie było na najwyższym poziomie. Doskonały, spójnie brzmiący chór, rewelacyjna solistka (Kaune) - już dawno nie słuchałem sopranu solo z taką przyjemnością. No i Sinfonia Varsovia - nie mogę zrozumieć dlaczego to właśnie nie oni są orkiestrą Filharmonii Narodowej, skoro prezentują poziom odniesienia dla innych orkiestr w kraju i nie tylko.

Z wrażeń pozamuzycznych, godnych odnotowania - w czasie arii sopranu, pierwszy skrzypek sie rozsmarkał i rozkichał :-))) Z daleka wyglądało to tak, jakby dał upust wzruszeniu i zalał się łzami.

Biedaczek się wzruszył, ale czy smarkał w chustkę z materiału, czy ordynarną jednorazówkę? ;-)

 

Sinfonia Varsovia to najlepsza polska orkiestra bez dwóch zdań, a każdy pobyt w FN tylko umacnia mnie w przekonaniu, że nasi filharmonicy "akademicy" niestety poza dość sztywne ramy uczelnianego podejścia nie wyszli, a szkoda.

 

Jakkolwiek potrafią czasem nieźle zagrać w romantycznym, przyciężkim repertuarze, to już cokolwiek innego ich przytłacza. Myślę, że czas na odfraczenie co niektórych z tego zespołu, bo wyraźnie odstają. Ale nie zapominajmy, że FN to INSTYTUCJA PAŃSTWOWA i tam zmian się nie wprowadza, bo po co?

rzeczywiście wczorajszy koncert był świetny. SV zagrała świetnie, ale najbardziej podobał mi się chór.

wczorajszy koncert, obok requiem verdiego, uważam za najlepsze momenty festiwalu (z tego co miałem okazję usłyszeć/zobaczyć).

Zachwyty nad SV sa sluszne, ale dotyczace jedynie "ich" reperturaru - miedzy poznym Mozartem, a wczesnym Brahmsem wliczajac w to glownie pozycje pokroju Wloskiej Mendelsohna.

Z tego punktu widzenia, to nikt nie gra koncertow Chopina tak jak FN - tylko co z tego?

Paulus, a słyszałeś Ty takie produkcje Sinfonii Varsovii jak "Selected Works" Lutosławskiego? Pewnie nie, bo to przecież wraży kompozytor. Musisz mi więc ponownie uwierzyć na słowo, że takiej interpretacji "Muzyki Żałobnej" jak ta, którą prezentuje SV pod dyrekcją Michniewskiego można ze świecą szukać. Zaznaczam, że nie jest to ich jedyne wybitne nagranie z muzyką wykraczająca poza ramy Mozarta/Haydna.

Niniejszy obrazek chciałbym zadedykować Broyowi oraz wszystkim tym, którzy nie pozostają obojętni na uroki złoto-miedzianych pukli oraz boskiego sopranu Michaeli Kaune :-))

[obrazekLUKASZ-111652_1.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

->gutten: A czy my tu rozmawiamy o nagraniach plytowych czy o koncertach SV??

A poza tym , to moze troche wiecej argumentow. Co to znaczy takiego nagrania? A moze slyszales, jak SV gra Strawinskiego, Ravela, Weberna (zeby chocby klasykami), z moze Mahlera kiedys pieknie wykonala ? ;-))

Z drugiej strony gutten masz pewnie slusznosc - ze swieca szukac nagran Muzyki Zalobnej, bo takowych w ogole poza polskimi orkiestrami brak.

A bardziej personalnie, to moze tak kolega zejdzie ze mnie, insynuujac ciagle ze nie lubie Lutoslawskiego?? Bo moze sie okazac ze jednak bardziej lubie niz kolega i piekniej rozumiem :-)

->gutten, znowu mnie nei polubisz ;-), ale jak Muzyke Zalobna nazywasz "nowa muzyka" to jednak w klubie pozostaniesz sam.

BTW czy ktos moze sluchal auducji o Lutoslawskim w Radio Bis 3 dni temu gdizes tak ok 23.00?

Żeby zdołować Papamka, który postawił na wypraną z emocji i wrażeń wizualnych transmisję radiową, dodam jeszcze, że kiedy pani Kaune nabiera oddechu przed dłuższą frazą, to żaden dekolt nie jest w stanie zamaskować tego, co się wyłania. Miejsce w siódmym rzędzie okazało się trafnym wyborem :-)

>> Paulus

Czy według Ciebie seria dwunastotonowa i akordy zespolone należą do klasycznych technik kompozytorskich? Bo jeśli to nie jest Nowa Muzyka, to już naprawdę nie wiem, co.

-> Gutten, jesli ostatnia lektura ktora czytales byl Adorno i jego Nowa Muzyka, to faktycznie masz racje. Ale to lata 30-te !!

Co jak co ale seria dodekafoniczna, to akurat najbardziej "klasyczna" z technik XX wieku. Akordy zespolone... phi, u Wagnera czy Straussa mozna by sie ich doszukiwac.

Jednakze troche racji masz... w tym ze niewiele nowych technik powstalo w ostatnim polwieczu. Ale rozmawiamy tutaj raczej o calosci kompozycji, a nei jedynie o warsztacie kompozytorskim. Tym samym powtorze ze "muzyka Zalobna" nie jest nowa muzyka. Technologicznie nawiazuje do czegos co powstalo z gola 50 lat wczesniej. Srodki wyrazu, brzmienie/ instrumentacja, forma - raczej nie awangardowe, a rowniez i nie postmodernistyczne. Klasyka, klasyka, w najlepszym tego slowa znaczeniu.

>> Paulus

Termin "nowa muzyka" ma tyle znaczeń i jest tak "rozciągliwy" w czasie, że chyba nie ma o co kopii kruszyć. Dla jednych nowa muzyka zaczyna się od Strawińskiego, dla drugich od Cowella, a dla trzecich na początku XX wieku - nieważne. Przeciwstawaienie sobie pojęć klasyka/awangarda też już dawno straciło na znaczeniu, bo kto tak naprawdę należy dziś do tzw. awangardy? Cage, który jeszcze nie tak dawno szokował i zadziwiał, jest dziś traktowany jak szacowny klasyk, a aleatoryzm - jak sam słusznie zauważyłeś - to dziś technika z długą brodą.

Natomiast dalej upieram się przy twierdzeniu, że gros kompozycji Lutosławskiego to muzyka nowa - w tym sensie, że na bazie wcześniej istniących technik (aleatoryzm, dodekafonia, klastery, bartokowskie "komórki interwałowe" itd.) kompozytor wypracował własny i niepowtarzalny system, którym nikt dotąd się nie posługiwał. Akordy zespolone u Wagnera czy Straussa a akordy zespolone u Lutosławskiego mają jedynie wspólną nazwę, nic poza tym. Podobnie jak a.z. w kompozycjach Strawińskiego, od którego Lutosławski zaczerpnął sam pomysł (tam chodziło wyłącznie o nakładanie na siebie akordów durowo-molowych, żeby doprowadzić do ambiwalencji trybu i wyzwolić się od typowych "ciążeń" jakie niesie ze sobą akord zbudowany na skali diatonicznej). Podobnie ma się rzecz ze skalą dwunastotonową: u Lutosławskiego jest to tylko jeden z elementów służących organizacji wysokości dźwięku, natomiast w żadnym utworze nie jest zastosowany explicite, jako jedyna technika porządkująca materiał dźwiekowy.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.