Skocz do zawartości
IGNORED

Niekomercyjne kino artystyczne.


Rekomendowane odpowiedzi

" Prawdziwy ból " to amerykański film J. Eisenberga , reżysera i odtwórcy jednej z głównych ról . To skromna i kameralna historia dwóch młodych Amerykanów żydowskiego pochodzenia  Davida ( J. Eisenberg ) i Benji'ego ( K. Culkin ). Są kuzynami i postanawiają przyjechać do Polski śladami swojej zmarłej babci Dory . Przeżyła ona piekło Holocaustu po czym wyemigrowała do USA. Jak się okazuje ten wyjazd ma dwa cele . Uczczenie pamięci babci oraz ten ważniejszy odbudowę relacji pomiędzy kuzynami. Tak więc to nie jest film o Holocauście ale raczej z Holocaustem i Polską w tle . Chodzi o relacje między bohaterami. Bo różni ich bardzo wiele. David to introwertyk, sztywniak, zakompleksiony i zagoniony wyrobnik korporacji  a Benji to jego zaprzeczenie . To luzak, oryginał , trochę pogubiony w rzeczywistości , lubiany przez wszystkich . W dzieciństwie łączyły ich silne więzy, które później uległy poluzowaniu . W towarzystwie kilku Amerykanów i brytyjskiego przewodnika zwiedzają Polskę śladami Holocaustu. I to jest bardzo ciekawy obraz naszego kraju . Ich oczami widzimy Warszawę , Lublin, Majdanek, Zamość , Krasnystaw a zza kadru dobiega muzyka Chopina.Mogłoby się wydawać , że to obraz pocztówkowy , lukrowany . Ale jednak nie , autorom filmu udaje się jakimś cudem tego uniknąć  . To obraz bardzo ciepły i sympatyczny . A nastrój filmu zmienny bo oprócz chwil zadumy , wzruszenia ( w miejscach pamięci ) mamy także elementy komediowe , satyryczne . Wynikające z różnic charakterologicznych obu bohaterów . A przewodnią myślą filmu wydaje się ta , że fakt przeżycia przez Dorę Holocaustu ( na co się złożyło wiele cudownych zdarzeń ) zobowiązuje potomków do odpowiedzialnego i mądrego przeżycia swojego życia.

Jak gdzieś przeczytałem J. Eisenberg przyjął polskie obywatelstwo .

" The Dead Don't Hurt " to film Viggo Mortensena . Film autorski bo napisał scenariusz , wyreżyserował i zagrał jedną z głównych ról . A i jeszcze napisał muzykę ! Na dodatek jest to western oparty na klasycznych motywach tego gatunku . A więc mamy Dziki Zachód,  lata 60 XIX wieku ( wojna secesyjna w tle ), mieścinę z saloonem, skorumpowanego burmistrza , złego rewolwerowca, dobrego szeryfa , przepiękne krajobrazy .To wszystko oczywiście znamy z klasycznych westernów z lat 50 i 60 . I kochamy (  jak w moim przypadku ) . Ale na szczęście są też różnice . Przede wszystkim akcja rozgrywa się w międzynarodowym środowisku ( oprócz Amerykanów ,mamy Francuzów , Meksykanów, a nawet Duńczyka granego przez Viggo ) . Nowością są współczesne akcenty . A więc okrutne paternalistyczne środowisko oraz postać silnej kobiety czyli Vivien . Którą bohater opuszcza wyruszając na wojnę co prowadzi do tragedii i czego później żałuje . Czyli akcenty antywojenne. No i wątek miłosny dość nieortodoksyjny . Również język filmowy nie jest typowy dla tego gatunku bo narracja prowadzona jest nieliniowo. Zachwycają krajobrazy ( pogranicze kanadyjsko - amerykańskie ) i bardzo sugestywna muzyka podkreślająca nastrój filmu . W sumie film interesujący choć nie wybitny .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
" Prawdziwy ból " to amerykański film J. Eisenberga , reżysera i odtwórcy jednej z głównych ról . To skromna i kameralna historia dwóch młodych Amerykanów żydowskiego pochodzenia  Davida ( J. Eisenberg ) i Benji'ego ( K. Culkin ). Są kuzynami i postanawiają przyjechać do Polski śladami swojej zmarłej babci Dory . Przeżyła ona piekło Holocaustu po czym wyemigrowała do USA. Jak się okazuje ten wyjazd ma dwa cele . Uczczenie pamięci babci oraz ten ważniejszy odbudowę relacji pomiędzy kuzynami. Tak więc to nie jest film o Holocauście ale raczej z Holocaustem i Polską w tle . Chodzi o relacje między bohaterami. Bo różni ich bardzo wiele. David to introwertyk, sztywniak, zakompleksiony i zagoniony wyrobnik korporacji  a Benji to jego zaprzeczenie . To luzak, oryginał , trochę pogubiony w rzeczywistości , lubiany przez wszystkich . W dzieciństwie łączyły ich silne więzy, które później uległy poluzowaniu . W towarzystwie kilku Amerykanów i brytyjskiego przewodnika zwiedzają Polskę śladami Holocaustu. I to jest bardzo ciekawy obraz naszego kraju . Ich oczami widzimy Warszawę , Lublin, Majdanek, Zamość , Krasnystaw a zza kadru dobiega muzyka Chopina.Mogłoby się wydawać , że to obraz pocztówkowy , lukrowany . Ale jednak nie , autorom filmu udaje się jakimś cudem tego uniknąć  . To obraz bardzo ciepły i sympatyczny . A nastrój filmu zmienny bo oprócz chwil zadumy , wzruszenia ( w miejscach pamięci ) mamy także elementy komediowe , satyryczne . Wynikające z różnic charakterologicznych obu bohaterów . A przewodnią myślą filmu wydaje się ta , że fakt przeżycia przez Dorę Holocaustu ( na co się złożyło wiele cudownych zdarzeń ) zobowiązuje potomków do odpowiedzialnego i mądrego przeżycia swojego życia.
Jak gdzieś przeczytałem J. Eisenberg przyjął polskie obywatelstwo .

A ja chciałem 2 razy wyjść z tego filmu. Żeby było jasne, nie chodzi mi o tzw. „wymowę” - bo ta jest oczywista, bezpieczna, humanitarna i mogłaby stanowić „treść” wybitnego filmu. W tym nic do mnie nie gadało - generyczne dialogi, postaci z drukarki 3D, aseptyczna realizacja. Jedyne co nie pozostawia obojętnym - to muza Frycka. Jeśli ktoś szuka anty-chopinowskiego detoksu - to ten film jest jak znalazł. Uważam też, że wizja polski jest tu wyjęta z periodyków rozdawanych za darmo pasażerom Pendolino - aczkolwiek to chyba jest zabieg świadomy (podobnie jak chopinowska bulimia). Niestety efekt jest taki, jakby sympatyczny fajtłapa próbował mówić „ostre żarty” na roast-cie.

Mnie Chopin w tym filmie nie raził . Obraz Polski nie jest tylko sztampowy . Bo gdyby tak było to mielibyśmy Kraków , krakowski Kazimierz , Oświęcim . A mamy Lublin, Krasnystaw, Kraśnik . I mamy ulice czy dzielnice lekko zaniedbane , a nawet brudne ( np. scena rozczarowania bohaterów dawnym domem babci ) . Ciekawe jest również ukazanie stosunku Amerykanów  do tradycji czy pomników związanych z martyrologią . Taki luzacki czy zdystansowany . I różnice mentalne pomiędzy nimi i Polakami w jedynej scenie kontaktu czyli w scenie " balkonowej " .

" Megalopolis " F.F. Coppoli obejrzane . I właściwie na tym można by zakończyć ! Dzieło życia reżysera ,które obmyślał latami ujrzało światło dzienne.  I jakie wrażenia? Żenada. Wielka przypowieść o naszej cywilizacji  , o jej przyszłości a raczej upadku .  Akcja rozgrywa się w NYC ,który w filmie jest współczesnym, antycznym Rzymem . Postaci noszą rzymskie imiona ( Cyceron  , Crassus, Catilina  - ten od sprzysiężenia ) , mamy cytaty z Marka Aureliusza . Budynki ( gmach Chryslera ) , ulice przypominają antyczne . Osią filmu jest konflikt genialnego architekta i uczonego ( A. Driver ) ,który pragnie wybudować utopijne, futurystyczne , doskonałe miasto z dotychczasowym burmistrzem ( Ciceron ) dbającym o doraźne korzyści . Mamy obraz upadku cywilizacji, jej degenerację . Ucieczkę w nihilizm , używanie życia , pustkę duchową . Mamy tu całe sekwencje będące cytatami czy zapożyczeniami z historii, z pop kultury , z odniesień do antyku , do historii filmu, sztuki, literatury .Tylko ,że to wszystko nie układa się w żadną logiczną całość. Panuje niepodzielnie chaos  a reżyser nie panuje nad przebiegiem akcji. To zbitek klisz , cytatów , podróbek a finał jest wręcz tak groteskowy i naiwny ,że wzbudza zażenowanie .Również strona wizualna filmu  nie zachwyca . Ten obraz utopii, futurystycznej przypowieści jest rozczarowujący . Tak więc moja opinia jest miażdżąca i piszę to ze smutkiem . Co prawda z wcześniejszych opinii wiedziałem, że jest źle ale uważałem ,że tak zasłużonemu twórcy trzeba dać szansę .

Nie uważam, że to żenada. Film jest nieudany i nie jest nawet „piękną katastrofą” (nie jest aż tak piękny i nie jest aż tak katastrofalny). Ale w tej porażce jest coś ujmującego - lubię kiedy artyści nie oglądają się na nikogo, zwłaszcza, że współcześni krytycy są jeszcze bardziej zagubieni w swym plastikowym zadufaniu. Szczególnie ujął mnie (fakt-doczepiony i niespójny z całością) happy-end oraz staroświecka wiara w prawdziwy indywidualizm (tzn. zależny od czegoś więcej niż zmiany fryzury i zrobienie kolejnego tatuażu).

Wolę takie porażki od siermiężnych, poprawnych wypracowań - w typie Prawdziwego Bólu.
Ciekawe jest również ukazanie stosunku Amerykanów  do tradycji czy pomników związanych z martyrologią . Taki luzacki czy zdystansowany . I różnice mentalne pomiędzy nimi i Polakami w jedynej scenie kontaktu czyli w scenie " balkonowej " .

W tej scenie nie ma żadnych „różnic mentalnych”. Chłopaki wykonują gest z kamieniem, o którym dowiedzieli się dzień wcześniej od przewodnika, nie-Żyda i nie-Polaka, który jest takim samym turystą jak oni. Trudno, żeby lokator nie interesował się tym kto mu się po podwórku kręci, w Stanach by może nawet strzelbę wyjął… To rzeczywiście najlepsza scena filmu - bo jedyna, w której jest jakichś zgrzyt.

Nie wiem czy jesteś z Warszawy - lokacje są do bólu stereotypowe. Obiadek na odnowionym Placu Grzybowskim i inne takie. Wszystko kręcili na 2-3 km kwadratowych. Lublina za bardzo nie znam - ale o Bramie Grodzkiej każdy słyszał więc pewnie jest jeszcze gorzej.

Nie jestem z Warszawy ale przecież wycieczki właśnie zaliczają takie miejsca. Porównywanie obu tych filmów nie ma sensu. Są z zupełnie innej parafii . Na Coppolę poszedłem wiedząc ,że to słaby film  . Właśnie z szacunku dla jego wcześniejszych osiągnięć.

Nie jestem z Warszawy ale przecież wycieczki właśnie zaliczają takie miejsca. Porównywanie obu tych filmów nie ma sensu. Są z zupełnie innej parafii . Na Coppolę poszedłem wiedząc ,że to słaby film  . Właśnie z szacunku dla jego wcześniejszych osiągnięć.

Moim zdaniem ta folderowa wizja Polski była zamierzona. Zresztą to nie jest w ogóle film o Polsce tylko o dwóch kuzynach, którzy jadą do Polski , żeby coś o sobie dowiedzieć - ale niczego nowego się nie dowiadują i wracają do punktu wyjścia, a dla każdego ten punkt wyjścia znaczy co innego.
Pomysł nawet OK - wykonanie wg mnie gorsze od pomysłu.

Tak , to nie jest film o Polsce jak i nie o Holocauście. To film o relacjach pomiędzy bohaterami .

I jeszcze jedna myśl zawarta w filmie. Pisałem o tym ale rozwinę ją szerzej. David ma pretensję ( a nawet był wściekły )  do Benji'ego ,że podjął próbę samobójczą . Uważa ( zgodnie z sugestią babci ) ,że potomkowie ofiar Holocaustu ( tych co przeżyli ) są szczególnie predysponowani do godnego przeżycia swego życia . Bo sam fakt przeżycia tego piekła wynikał ze splotu cudownych , nadzwyczajnych wydarzeń . Po prostu aby przeżyć potrzeba było kupę szczęścia i pomocy nadzwyczajnych ludzi narażających swoje życie. W tym kontekście samobójstwo to przejaw nieodpowiedzialności i egoizmu .Jak wiemy wielu ocalonych po wojnie miało problemy psychologiczne ze swoją psychiką . Zadawali sobie pytanie dlaczego ja ? Dlaczego ja przeżyłem a inni nie ? Co takiego było we mnie ,że mnie się udało? I było wiele samobójstw .Oczywiście nie ma odpowiedzi na takie pytania. I to jest podstawowe przesłanie tego filmu .To wcale nie mało i to nie jest banał.

31 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Tak , to nie jest film o Polsce jak i nie o Holocauście. To film o relacjach pomiędzy bohaterami .

I jeśli ten folderowy obraz Polski był zamierzony ( też tak uważam ) jak piszesz to czemu stawiasz zarzut ?

I jeszcze jedna myśl zawarta w filmie. Pisałem o tym ale rozwinę ją szerzej. David ma pretensję ( a nawet był wściekły )  do Benji'ego ,że podjął próbę samobójczą . Uważa ( zgodnie z sugestią babci ) ,że potomkowie ofiar Holocaustu ( tych co przeżyli ) są szczególnie predysponowani do godnego przeżycia swego życia . Bo sam fakt przeżycia tego piekła wynikał ze splotu cudownych , nadzwyczajnych wydarzeń . Po prostu aby przeżyć potrzeba było kupę szczęścia i pomocy nadzwyczajnych ludzi narażających swoje życie. W tym kontekście samobójstwo to przejaw nieodpowiedzialności i egoizmu .Jak wiemy wielu ocalonych po wojnie miało problemy psychologiczne ze swoją psychiką . Zadawali sobie pytanie dlaczego ja ? Dlaczego ja przeżyłem a inni nie ? Co takiego było we mnie ,że mnie się udało? I było wiele samobójstw .Oczywiście nie ma odpowiedzi na takie pytania. I to jest podstawowe przesłanie tego filmu .To wcale nie mało i to nie jest banał.
I jeśli ten folderowy obraz Polski był zamierzony ( też tak uważam ) jak piszesz to czemu stawiasz zarzut ?

Czym innym jest zamysł - czym innym jest wykonanie.

Moim zdaniem widzisz w tym filmie rzeczy, których nie ma. To my zajmujemy się Holocaustem i paradoksalnie lepiej go rozumiemy, bo w ogóle rozumiemy co to znaczy być eksterminowanym, w dodatku cały czas ten temat jest łączony z Polską (czemu akurat trudno się dziwić). Rozumienie obcokrajowców jest dużo bardziej powierzchowne - zwłaszcza z innych generacji.

Np. mojego dziadka rozstrzelano na oczach mojej matki i babki, a tylko przez przypadek nie zginęło jeszcze dwóch braci mojej babki. Wtedy cała męska część rodziny mojej mamy przestałaby istnieć. Nawet pomijając traumę - skutki ekonomiczne tego wydarzenia moja babka odczuwała do końca życia, cały jej dobytek spalono i do końca była najbiedniejsza w wsi (zmarła w XXI w.). Jasne, w Holocauście było jeszcze gorzej - ale lepiej to rozumiesz, kiedy twoja rodzina też mogła przestać istnieć i co roku jeździsz na wakacje w miejsce, w którym to się wydarzyło. Babcia ci opowiada, w którym miejscu dziadek leżał i pokazuje pękniętą wierzbę (dziś już jej nie ma), w której mieszkała z dwojgiem dzieci po tym jak dom spalono.

Nie wiem na jakiej podstawie uważasz, że David reprezentuje jakieś pogłębione rozumienie Holocaustu. On jedzie do Polski z powodu kuzyna, z którym ma problem po był jego „bohaterem z dzieciństwa” a teraz jest nieudacznikiem. W dodatku to Benji, nie David, był związany babką, David nawet chyba nie za bardzo ją lubił. Nic nie wskazuje na to, żeby obaj byli przywiązani do żydowskiego pochodzenia. David jest żonaty z Iranką albo Hinduską(dziecko to blondynek, ale twarz żony na zdjęciu użycza aktorka znana z kilku seriali gdzie gra postaci z tego obszaru kulturowego). Oni wszyscy przyjeżdżają do Polski , żeby rozwiązać jakieś swoje prywatne, „syte” problemy, które nawet nic nie mają wspólnego z Hollocaustem. Wyjątkiem jest ten Afrykańczyk - ale to akurat najbardziej bibułowa postać.

To nawet są dobre pomysły na film - ale za dużo tu drętwych, ekspozycyjnych dialogów oraz gotowców mentalnych i stytlistycznych.

Z innej beczki, przepraszam, że wtrącam swe trzy grosze zapewne do zacnej i pożytecznej wymiany zdań.
Cierpię jako człowiek z powodu niskiej jakości współczesnego kina dostępnego w serwisach streamingowych. Po prostu nie ma czego oglądać.
Znacie jakieś tytuły filmów niszowych, na p platformie MAX?
Tam można coś znaleźć ciekawego, ale nie mam czasu na szukanie. Ostatnio wolałem zapłacić 10 zł, żeby obejrzeć "Manhattan" W. Allena, niż tracić czas na coś bezwartościowego

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

A teraz coś z innej beczki .Film nieoczywisty, wieloznaczny ,zagadkowy . Z pogranicza gatunków . Bo thriller , SF, horror ? Mam na myśli obraz " Pod skórą " J. Glasera ( tego od Strefy interesów ) . To historia młodej kobiety ( zjawiskowa S. Johansson ) ,która pisząc w skrócie poluje na samotnych mężczyzn . Akcja rozgrywa się gównie nocą , w ponurych miejscach Szkocji . Mamy tu krajobrazy skalistych klifów smaganych wiatrami  , wrzosowisk, ponurych przemieść Glasgow , obskurnych knajp i spelun , podejrzanych klitek . A więc główna bohaterka ( prowokacyjnie ubrana i uszminkowana )porusza się samotnie furgonetką  po pustych ulicach miasta prowokując samotnych mężczyzn i porywając ich . Jak obserwujemy  ją zachowuje się dziwnie. Jest zimna, pozbawiona uczuć , bezwzględna . Nie nawiązuje relacji z otoczeniem .Nic nie wiemy skąd pochodzi , kim jest i do czego dąży .Jednak z czasem staje się jasne ,że jest kosmitką . Jest również tajemniczy motocyklista , który przemierza szkockie drogi z zawrotną prędkością i który jest prawdopodobnie jej przełożonym . Film pełen jest niezwykłych i sugestywnych scen unicestwienia tych porwanych ,którym towarzyszy odpowiednio sugestywna ścieżka dźwiękowa . To popis wirtuozerii reżyserskiej i operatorskiej . Film jak napisałem jest wieloznaczny , można go różnie odbierać . Są tropy feministyczne, katastroficzne, konfrontacji cywilizacji . Jest suspens , napięcie erotyczne, zagadka . Film do przemyśleń .

Z innej beczki, przepraszam, że wtrącam swe trzy grosze zapewne do zacnej i pożytecznej wymiany zdań.
Cierpię jako człowiek z powodu niskiej jakości współczesnego kina dostępnego w serwisach streamingowych. Po prostu nie ma czego oglądać.
Znacie jakieś tytuły filmów niszowych, na p platformie MAX?
Tam można coś znaleźć ciekawego, ale nie mam czasu na szukanie. Ostatnio wolałem zapłacić 10 zł, żeby obejrzeć "Manhattan" W. Allena, niż tracić czas na coś bezwartościowego

Z rzeczy, które mam odhaczone do obejrzenia na Max:
Przygoda i Czerwona pustynia,Umberto D, Mamma Roma, Głęboka czerwień
Były filmy Bressona - ale chyba już zdjęli.
Z tego co widzę jest też:
Ostatnie tango w Paryżu, Obława, Nocny kowboj, Dziki, Na nabrzeżach, Z zimną krwią, Miłość, Call Me by Your Name, Blue Velvet, Turysta, The Square…

Wystarczy wejść w kartę danego filmu - na dole są zawsze polecanki innych podobnych filmów. Na innych serwisach działa to podobnie. Np. na Prime jest dużo klasyki amerykańskiego kina.
A teraz coś z innej beczki .Film nieoczywisty, wieloznaczny ,zagadkowy . Z pogranicza gatunków . Bo thriller , SF, horror ? Mam na myśli obraz " Pod skórą " J. Glasera ( tego od Strefy interesów ) . To historia młodej kobiety ( zjawiskowa S. Johansson ) ,która pisząc w skrócie poluje na samotnych mężczyzn . Akcja rozgrywa się gównie nocą , w ponurych miejscach Szkocji . Mamy tu krajobrazy skalistych klifów smaganych wiatrami  , wrzosowisk, ponurych przemieść Glasgow , obskurnych knajp i spelun , podejrzanych klitek . A więc główna bohaterka ( prowokacyjnie ubrana i uszminkowana )porusza się samotnie furgonetką  po pustych ulicach miasta prowokując samotnych mężczyzn i porywając ich . Jak obserwujemy  ją zachowuje się dziwnie. Jest zimna, pozbawiona uczuć , bezwzględna . Nie nawiązuje relacji z otoczeniem .Nic nie wiemy skąd pochodzi , kim jest i do czego dąży .Jednak z czasem staje się jasne ,że jest kosmitką . Jest również tajemniczy motocyklista , który przemierza szkockie drogi z zawrotną prędkością i który jest prawdopodobnie jej przełożonym . Film pełen jest niezwykłych i sugestywnych scen unicestwienia tych porwanych ,którym towarzyszy odpowiednio sugestywna ścieżka dźwiękowa . To popis wirtuozerii reżyserskiej i operatorskiej . Film jak napisałem jest wieloznaczny , można go różnie odbierać . Są tropy feministyczne, katastroficzne, konfrontacji cywilizacji . Jest suspens , napięcie erotyczne, zagadka . Film do przemyśleń .

Uwaga dodatkowa - film powstał 12 lat temu. Widziałem go dawno - z tego co pamiętam był ciekawy. Taka ambitna wersja serii „Gatunek” z lat 90-tych.

Dziś wraca jako niedoceniany klasyk. Może się wybiorę. Ciekawe jak ten film wypadnie po - chyba już zamkniętej - epoce post horroru, którą poniekąd zapowiadał.

Nie wiedziałem o tym . Na początku filmu pada stwierdzenie ,że akcja rozgrywa się w 2014 r. Ciekawe.

Nie wiedziałem o tym . Na początku filmu pada stwierdzenie ,że akcja rozgrywa się w 2014 r. Ciekawe.

Johansson się tak dobrze trzyma, że też bym się pewnie nie zorientował.

" Grand Tour " M. Gomes'a  to film zaskakujący i oryginalny . Oryginalny głównie formą bo nawiązującą do lat 20 czy 30 . Mamy zdjęcia czarno białe o ziarnistości charakterystycznej dla wczesnego okresu kinematografii . Film nawiązuje do ówczesnych filmów podróżniczych i do czasów kolonialnych . Gdy do W. Brytanii należało 25 % powierzchni planety , a biały człowiek w koloniach był bogiem . Treścią jest podróż Anglika Edwarda ( urzędnika kolonialnego z Birmy ) przez kraje Dalekiego Wschodu ( czyli tytułowy Grand Tour ) . A właściwie ucieczką przed narzeczoną Molly ,która chce zaprowadzić go przed ołtarz . Dziewczyna  goni uciekającego narzeczonego różnymi środkami lokomocji ( statek , pociąg, riksza )  przemierzając Birmę , Singapur, Bangkok, Indochiny ( Sajgon ) , Manilę , Hongkong, Szanghaj, Japonię , Chiny ( Chengdu ). Goni bezskutecznie zresztą . Streszczenie pobieżne nie oddaje istoty filmu . Bo nie jest to zwykły film podróżniczy .To raczej podróż baśniowa, wyobrażona , to imaginarium.  Ta Azja pokazana w filmie ( oprócz zdjęć autentycznych ) to fantazja , wymyślona przez reżysera w studio filmowym ( niczym w Rzymie Felliniego ) . Również postaci występujące w filmie są fantastyczne . Są dziwaczne , karykaturalne , mówią głównie po portugalsku , francusku, mandaryńsku i japońsku . Głos spoza kadru ( również po portugalsku ) komentuje przebieg akcji a oprócz tego mamy napisy po angielsku i po polsku . Jeśli chodzi o nastrój to na szczęście film nie wpisuje się w obecnie obowiązujący trend oceny kolonializmu . Utrzymany jest w konwencji tamtych czasów ale i dostrzegalna jest nutka tęsknoty czy melancholii . I oczywiście humoru , surrealizmu, fantazji . Ale film nie dla każdego .

P.S. Nieskromnie muszę przyznać ,że byłem we wszystkich tych miejscach ( oprócz Manili ) .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

" Moje ulubione ciasto " to irański film rozgrywający się we współczesnym Teheranie. To historia dwojga 70 latków ,którzy poznają się przypadkowo i umawiają na spotkanie. Obydwoje są samotni i źle tę samotność znoszą  . Ona od 30 lat wdowa , podtyta i zaniedbana , bez rodziny ( na emigracji ). Od czasu do czasu spotyka się z koleżankami ale to jej nie wystarcza. On rozwodnik od 20 lat dorabia jako taksówkarz .Śledzimy ich w codziennej krzątaninie , w domu, na targowisku , na ulicy  . Jednocześnie w tle zauważamy efekty działania irańskiego, represyjnego , religijnego państwa. To policja obyczajowa czepiająca się ludzi , głownie kobiety w związku z " uchybieniami " w sferze ubioru czy zachowania. Głównie w relacjach męsko -damskich . W tym sensie to film oskarżycielski wobec systemu , znamy takie od lat . Jednak film nie jest taki jednoznaczny jak się wydaje . Z chwilą gdy bohaterowie spotykają się na kolacji u bohaterki zmienia się w kierunku komedii obyczajowej nawiązującej do czeskich filmów z lat 60 . Oboje są nieporadni i zabawni w tym podrywaniu . Śmiejemy się z lapsusów, wpadek czy nieporadności . Ale jest to humor ciepły i sympatyczny . I gdy się już nie spodziewamy żadnych zaskoczeń dochodzi do tragedii . Tragedii wynikającej z upodlenia , stłamszenia i zastraszenia tych ludzi przez system . Przez  obłędny , nieludzki system ,który włazi  z butami w życie prywatne ludzi ,który ich stygmatyzuje i zmusza do ukrywania swych pragnień . To krytyka systemu z pozycji zwykłego , przeciętnego człowieka. Tym większa jego wartość .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

" Anora " S. Baker'a ( wcześniej m.in. Florida Project ) to film nieoczywisty stylistycznie. Bo zaczyna się niemal jak Pretty Women , potem  przechodzi w thriller erotyczny , zwariowaną komedię a la Pulp Fiction a kończy jako gorzki romans.To historia przelotnego związku erotycznej tancerki Ani ( tytułowa Anora ) oraz rozkapryszonego syna rosyjskiego oligarchy Igora. Pod wpływem chwilowego zauroczenia , alkoholu i dragów ich romans kończy się szybkim ślubem w Vegas. Cała reszta fabuły to próby odkręcenia tego związku przez rosyjsko - ormiańską mafię . Mamy więc dziewczynę o dość skomplikowanej ( wbrew pozorom i wykonywanemu zawodowi osobowości ) , chłopaka infantylnego i zdemoralizowanego multimiliardera, jego patologicznych rodziców ( matka - caryca i skretyniały ojciec ) oraz goryli rosyjskiej mafii. To rodzi komediowe sytuacje oparte na różnicach mentalności i stereotypach narodowościowych . W tm momencie to zwariowana i absurdalna komedia i kapitalny obraz współczesnej Ameryki  ( nocne kluby NYC , Vegas, ulice miast , kapitalna sekwencja sądowa ). A na koniec nie wszyscy okazują się być tymi za których uchodzili ( Ani nie jest taka głupia , o goryl tak prymitywny ) .W finale okazuje się ,że jednak liczą się też wartości, poczucie godności i szacunku . Nawet w wydaniu tancerki erotycznej .

  • 4 tygodnie później...

" Tatami " to film o współczesnym Iranie ale nie wyprodukowany i nie dziejący się w Iranie. To obraz stworzony przez Izraelczyka i Irankę a nakręcony w Gruzji . Główne bohaterki to Iranki, judoczka i jej trenerka . Obie biorą udział w mistrzostwach świata rozgrywanych w Tbilisi jako reprezentantki Iranu. Właściwie cała akcja rozgrywa się na macie ( tytułowa tatami ) w czasie walk i na zapleczu , w salach treningowych . Śledzimy kolejne walki bohaterki , intrygi na zapleczu turnieju oraz stopniowo zagęszczającą się atmosferę woków judoczki spowodowaną interwencją najwyższych władz religijnych i politycznych Iranu . Bo oto ze względów religijnych i politycznych władze te żądają wycofania się zawodniczki . A w związku z jej oporem nie cofają się przed szantażem , zastraszaniem , presją psychiczną . Wobec sportsmenki ale także jej rodziny . Czyli mamy sytuację gdy totalitarne , represyjne , fanatyczne państwo  niszczy jednostkę , łamie jej opór nie licząc się z niczym . W tej sytuacji obserwujemy różne postawy obu bohaterek wobec przemocy , różnie motywowane. Doprowadza  to do konfliktu między nimi a nawet wrogości. Jednak z czasem dziewczyny łączą siły i nie dają się złamać . Film jest ciekawie opowiedziany bo posiłkuje się formułą thrillera . Stopniowo, w miarę rosnącego nacisku reżimu atmosfera wokół bohaterek się zagęszcza ,robi się duszna . Kamera operuje na zbliżeniach , na twarzach . Same walki też są filmowane osobliwie. Tak jakby kamera była na macie , między walczącymi zawodniczkami . Bezpośrednio odczuwamy strach, frustrację oraz zagrożenie. Podkreśla to format kadrów , ich  ziarnistość ( niczym w naszej Idzie )  oraz czarno - biały film .  Mocne wrażenie.

" Anora " S. Baker'a ( wcześniej m.in. Florida Project ) to film nieoczywisty stylistycznie. Bo zaczyna się niemal jak Pretty Women , potem  przechodzi w thriller erotyczny , zwariowaną komedię a la Pulp Fiction a kończy jako gorzki romans.To historia przelotnego związku erotycznej tancerki Ani ( tytułowa Anora ) oraz rozkapryszonego syna rosyjskiego oligarchy Igora. Pod wpływem chwilowego zauroczenia , alkoholu i dragów ich romans kończy się szybkim ślubem w Vegas. Cała reszta fabuły to próby odkręcenia tego związku przez rosyjsko - ormiańską mafię . Mamy więc dziewczynę o dość skomplikowanej ( wbrew pozorom i wykonywanemu zawodowi osobowości ) , chłopaka infantylnego i zdemoralizowanego multimiliardera, jego patologicznych rodziców ( matka - caryca i skretyniały ojciec ) oraz goryli rosyjskiej mafii. To rodzi komediowe sytuacje oparte na różnicach mentalności i stereotypach narodowościowych . W tm momencie to zwariowana i absurdalna komedia i kapitalny obraz współczesnej Ameryki  ( nocne kluby NYC , Vegas, ulice miast , kapitalna sekwencja sądowa ). A na koniec nie wszyscy okazują się być tymi za których uchodzili ( Ani nie jest taka głupia , o goryl tak prymitywny ) .W finale okazuje się ,że jednak liczą się też wartości, poczucie godności i szacunku . Nawet w wydaniu tancerki erotycznej .

Z 3 filmów Bakera, które widziałem - ten chyba najbardziej mi się podobał. To specjalista od przygnębiających komedii demaskujących nasze złudzenia wobec natury ludzkiej.

Ten film też jest ponury do rozpuku bo pokazuje, że status jest najważniejszy dla tych, którzy go nie posiadają, a transakcja jest podstawową relacją międzyludzką. Może dlatego Anora z taką pogardą odnosi się do Igora - bo jako jedyny znajduje się na drabinie społecznej równie nisko co ona i żadna transakcja między nimi nie jest możliwa. Igor to zresztą jedyna postać, która zna siebie i swoje granicę i dzięki tej wiedzy nosi w sobie swego rodzaju „uczciwość”. Choć gdyby zaszła taka potrzeba to pewnie potrafiłby zabić bez zmrożenia oka.

Anorze trudno współczuć - przecież sama zakochuje się jedynie w złudzeniu, że za jej wybory można otrzymać bardzo wysoką gażę. Działania familii jej wybranka, rzeczywiście uderzają w jej godność, ale dlatego, że nikt nie traktuje jej poważnie jako strony w kontrakcie.

Nawet fakt, że całą tę śmierdzącą robotę muszą odwalać Ormianie - jest wymowny. Baker raczej nie jest artystą politycznym, ale mocno na siłę Anorę można by potraktować jako metaforę zachodniego zadurzenia w rosyjskim złudzeniu kupionym za furę przybrudzonych koksem, niewypranych banknotów.

Nie zgodziłbym się z tezą ,że Anora z pogardą odnosi się do Igora. Wręcz przeciwnie najpierw go podziwia a potem fascynuje się nim  .Zwłaszcza jego bogactwo robi początkowo na niej ogromne wrażenie . Z czasem nawet snuje wspólne plany. Jednak  po tym jak zostaje potraktowana przez Igora i jego rodzinę już tylko walczy o resztki szacunku , o godność ludzką . I tę znajduje niespodziewanie u mafijnego goryla.

Nie zgodziłbym się z tezą ,że Anora z pogardą odnosi się do Igora. Wręcz przeciwnie najpierw go podziwia a potem fascynuje się nim  .Zwłaszcza jego bogactwo robi początkowo na niej ogromne wrażenie . Z czasem nawet snuje wspólne plany. Jednak  po tym jak zostaje potraktowana przez Igora i jego rodzinę już tylko walczy o resztki szacunku , o godność ludzką . I tę znajduje niespodziewanie u mafijnego goryla.

Igor to ten rosyjski szlachetny „goryl”. Ten bogaty to chyba Iwan, chyba tytułuje się Wania. Wania ma oczywiście dla niej dużą wartość. Tydzień z nim wycenia na 15 tyś. $ - za rozwód obniża oczekiwania do 10 tyś. Prawdopodobnie rzeczywiście go lubi - bo jest miłą odmianą, w dodatku płaci lepiej. Skoro jest szansa na związek - to traktuje to poważnie - bez udziału Wani nie ma mowy o zmianie statusu, pieniądzach i ogólnie odmianie życia. Można powiedzieć, że ten związek zapewnia jej wszystkie atrybuty godności . Gdy czar pryska Anora szuka symbolicznych atrybutów godności - bo tylko to jej zostaje.

Żeby było jasne - nie oceniam bohaterki, reżyser tym bardziej jej nie ocenia. Ona po próbuje poprawić swój los - i próbuje grać w grę, której nie ma szans wygrać. Oczywiście bardziej ulega złudzeniom niż kalkuluje - ale tak samo złudzeniom ulegają „ciułacze” padający ofiarą piramid finansowych. Ich dobra i godność też są poniewierane - a przecież tylko chcieli wykorzystać uśmiech losu, uwierzyli, że będzie lepiej.

No tak , pomyliłem imiona. To może film powinien mieć tytuł Stracone złudzenia ?

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
  • 2 tygodnie później...

" Emilia Perez " J. Audiarda to dla mnie chyba największe zaskoczenie mijającego roku . Bo film był zapowiadany jako musical, komedia a nawet czarna komedia. Muszę przyznać ,że w atmosferę filmu wchodziłem powoli i nie bez wysiłku . Aby wyczuć konwencję . Bo to obraz bardzo oryginalny , może nawet szalony bo mylący . Początkowo zapowiada się jako standardowa historia mafijna, o wykorzystaniu kobiet ,  o kulturze macho . Bo akcja rozgrywa się w maczystowskim Meksyku . A tu z czasem mamy historię czterech kobiet uwikłanych w okrutny meksykański mafijny układ ,które łączą siły aby przeciwstawić się tej tradycji. I mamy jeszcze problem zmiany płci jako odpowiedź na ten kult. Finał filmu to niemal pean na cześć kobiecości . Ale to wszystko bez nachalnej i schematycznej propagandy i klisz. Bo film opowiedziany jest bardzo oryginalnym językiem .Mamy oczywiście odwołania do latynoskich kodów kulturowych , mamy musical ( ale nie taki hollywoodzki ) , taniec , elementy komediowe. Zresztą czy to jest musical ? Bo piosenki nie są przebojowe, pełnią raczej funkcje komentarza do akcji. To raczej Hair niż West Side Story . No i strona wizualna ! To radość dla oczu bo zdjęcia przesączone są kolorytem meksykańskiej kultury , meksykańskiego krajobrazu i światła ( wiem  bo tam byłem ). I nie można nie wspomnieć o bardzo dobrym aktorstwie . Znakomity obraz .

„Emilia Perez” jest filmem ciekawym od strony estetycznej, ale w tym aspekcie nierównym - miksuje musical, latynoską telenowelę, kino gangsterskie i manifest feministyczny, ale w tym koktajlu smakuje tylko co 2-3 łyk.

Natomiast dwuznaczność znaczeniowa dzieła wielokrotnie balansuje na granicy demagogii i hipokryzji. Jeden z największych zbrodniarzy Meksyku dokonuje samorozgrzeszenia - całe zło było przecież częścią jego męskiej natury i w formie pokuty wystarczy kupić sobie operację, kupić sobie nowe życie, kupić sobie własne dzieci, które się porzuciło - i jakby tego było mało założyć fundację, która odszukuje ciała ofiar, które - między innymi - sam mordował. Zresztą mordował też drani - i co też traktuje jako formę odkupienia a nawet zakochuje się w żonie jednej z ofiar, chyba dlatego, że ta uświadamia mu, że właściwie nie robił nic złego.


Nie powiem - reżyser te dwuznaczności punktuje i przez długi czas nie wiadomo, w którym kierunku to zmierza. Finał nie jest jednoznaczny - ale bardziej idzie jednak w kierunku apoteozy narcyzmu przebranego w wolnościowe fatałaszki. Film dzieje się w Meksyku, ale jest zrobiony przez Francuza - i to niestety widać.
Cytując więc słynny ocenzurowany przez Politykę rysunek Mleczki powiem na koniec tak: przez chwilę mi smakowało, ale ostatecznie „straciłem apetyt”.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.