Skocz do zawartości
IGNORED

Klub ateistów Audio-Voodoo


Gość StaryM

Rekomendowane odpowiedzi

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Dla Ciebie,StaryM,niepoprawnego,acz w głębi ducha,wrażliwego romantyka, lampa to hi-end,dla mierniczego Grzegorza to jedynie zniekształcenia.

Piękno vs brutalny wynik pomiaru;-)

Coś w tym jest, chyba...

Ale i Grzegorz miewał transcendentalne przeżycia...

Całe audio jest sferą w dużej mierze subiektywnego artystycznego przeżycia. Tu akurat w sporej mierze zgadzam się z SzuBem, który gdzieś coś takiego wyraził. Problem w tym, by nie dać się zwariować.

Co znaczy nie dać się zwariować?

1. Nie wierzyć w voodoo - wbrew pozorom łatwo jest te wszystkie czary odrzucić i wysłać do krainy zabobonów. Płytki Holfi, jakieś kłębuszki jedwabiu, podstawki pod kable, cudowne "miniaturowe" ustroje akustyczne mniejsze od płyty CD itp. Uwaga, dygresja na ten temat.

Troszkę przypomina to stary przedwojenny dowcip kolejowy. Wsiada gość do pociągu i siada naprzeciw starego Żyda, który ze słoika wyciąga łby śledziowe i ssie. Facet na to: "a po co pan to robi?" To środek zwiększający inteligencję - odpowiada tamten. Niemożliwe - myśli pasażer, ale wątpliwości kiełkują i w końcu postanawia kupić ten słoik ze śledziowymi łbami. Od słowa do słowa, w końcu po krótkim targu odkupuje słoik za 5 zł.

Bierze pierwszy śledziowy łeb do ust i nagle krzyczy: "Tfu, co za idiota ze mnie, przecież za pięć złotych miałbym cztery kilo śledzia!"

No widzi pan - odpowiada Żyd - już działa!

O to chodzi, by ta inteligencja zbudziła się PRZED kupieniem tych gadżetów, a nie po.

2. Zachować proporcje. Jeśli chcemy zmieniać sprzęt, myślmy o kolumnach, o wzmacniaczach, a na samym końcu o kablach. Kable mogą przynieść poprawę samopoczucia, ale nie dźwięku. Wydawanie na kable sum równowartych kosztom kolumn trzeba uznać za idiotyzm, a właśnie dziś na własne oczy widziałem gościa, który do budżetowego CA (zestaw wzmacniacz i CD) kupił kable za ponad 2 tysiące. Nie wiem jakie, nie przyglądałem się pudełku.

3. Nie zapominać, że sprzęt ma służyć do słuchania muzyki i radości z muzyki, a nie do porównywania ciągłych zmian na kilku testowych samplerach. Miałem już okazję - było to sporo lat temu - poznać audiofila, który miał sprzęt jak na tamte czasy potwornie drogi, ale nie lubił muzyki.

 

Ale tak samo bym mówił grając na misce ryżu ;)

Ja tam z mojej miski ryżu jestem całkiem zadowolony. Gra ładnie. ;)

Nie dajcie się zwieść.

Nadmierniczy i X Men, jak mnie tu zwą, w jednej osobie również słucha, lampy, gramofonu, taśmy,...

 

No i przede wszystkim piramidki turmalinowe...

może mieli jakieś głosowanie i wybrali najinteligentniejszego.

 

Panowie, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Dziękuję za wspólnie spędzony czas, wymianę zdań, śmichy-chichy, szermierki, przekomarzanki, wreszcie nerwy i wyzwiska, jakimi obdarzyliście awatar "SzuB", co zapewne dało wam chwilę rozkoszy w waszym przygłuchym życiu. Nikt nikogo nie przekonał, nie padł ani jeden ciekawy argument, wątek brnie w kierunku nieskończoności. Ale bawiłem się dobrze. Różnicę w brzmieniu po zmianie kabli potrafię nadal uchwycić, nie używam płytek Holfi, ani podkładek, ani mazaków, ani innych tego typu bajerów. Pozdrawiam wszystkich, kłaniam się nisko i opuszczam tę błazenadę, czyli ten wątek. Bawcie się dalej sami.

Na zdjęciu: grupa melomanów tuż przed wymianą kabli.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Panowie, wszystko dobre, co się dobrze kończy. /ciach reszta/

Cieszę się, że uznałeś to za koniec.

Myślę, że uznajemy wszyscy twoje wysiłki za bohaterskie i przyznamy ci jakiś order. Powiedzmy Order Nietoperza Pierwszej Klasy.

post-38867-0-91210400-1348611348_thumb.png

A jeśli będziesz chciał pogadać ze mną o czymś, to zapraszam do pogawędki. Niekoniecznie w tym wątku. Każdy może stać na swoim stanowisku, jak te dwie kumoszki z Barcelony, które widywałem vis a vis mojego okna jakiś czas temu.

post-38867-0-35372600-1348611369_thumb.jpg

A ja SzuB nie twierdzę, że lampa jest do dupy jak to raczyłeś zaznaczyć we wcześniejszym swoim wpisie.

 

A tak o lampach pisze planetahifi:

 

"Wzmacniacze lampowe:

Czy naprawdę grają piękniej od wzmacniaczy tranzystorowych?

 

Tak. Zdecydowanie tak. To również powód, dla którego wzmacniacze lampowe wykorzystuje większość znanych muzyków. Brzmienie jest pełniejsze, cieplejsze, bardziej nasycone.

Wzmacniacze lampowe są także znacznie dynamiczniejsze. Różnica jest na tyle duża, że osoby, które choć raz posłuchały wzmacniacza lampowego już nie wyobrażają sobie powrotu do konstrukcji tranzystorowych.

(...)

Grają dźwiękiem pełniejszym, soczystszym, znacznie dynamiczniejszym i często przestrzenniejszym. Do niedawna brzmienie wzmacniaczy lampowych było zarezerwowane tylko dla grupy najzamożniejszych audiofili. Wiek XXI to zmienił - na rynku pojawili się nowi producenci, oferujący świetne wzmacniacze lampowe które kompletnie zdeklasowały budżetowe wzmacniacze tranzystorowe zarówno pod względem brzmienia jak i wykonania. Co prawda rzadko się zdarza, by wzmacniacze lampowe miały jakieś dodatkowe pokrętła oprócz gałki wzmocnienia i wyboru źródła (w praktyce gałki basu, sopranu i balansu w przypadku wzmacniaczy lampowych okazują się zupełnie niepotrzebne), ale za to mają coraz częściej sterowanie pilotem oraz świetne gniazdo słuchawkowe.

(...)

"Lampowce" często dysponują mniejszą mocą, co bywa złudne, ponieważ przy swojej dynamice nawet 5-cio Wattowe potrafią brzmieć wystarczająco głośno i wypełnić dźwiękiem kilkunastometrowy pokój."

 

Zapewne sam jakiś czes temu uznałbym to za marketing skierowany do wielbicieli analogowych szumów, zgrzytów i trzasków, kabli i innych magicznych tworów, których zaletą jest unikatowość, klimat i "dziwność" a nie jakość dźwieku, ale jedno spotkanie z lampowcem i kupuję to w całości.

 

Czy zatem naprawdę lampowce trafiają "teorię" prosto w jaja, czy jednak jak tu piszą, są pewne wspólczynniki, takie jak dynamika, w których miernictwo przyznaje lampom pierwszeństwo? Jeśli przyjąć, że w sferze budrzetowej, czyli załużmy do 10k (dalej to w mniemaniu takiego biedaka jak ja jest już hi-end ;) lampowce wygrywają, to co sprawia, że budżetowe tranzysory są takie słabe? Violet (który pisze całkiem fajne recenzje, jak na słuchacza kabli) na swoim blogu prawie wprost pisze, że lampa za 3k wykosiła (tylko prosze mi nie kazać definiować co znaczy wykosiła ;) tranzystorzaki za 10k. W recenzjach magazynowych równierz pojawiają się enigmatyczne stwierdzenia o jakości dorównującej nawet sprzętom wielokrotnie droższym.

No i w końcu co się stało, że lampy teraz są tak tanie a 25 lat temu kiedy jeszcze u moich babć stały telewizory lampowe, a wiadra lamp walały się po piwnicach - wzmacniacze lampowe były zupełnie poza zasięgiem?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

No i w końcu co się stało, że lampy teraz są tak tanie a 25 lat temu kiedy jeszcze u moich babć stały telewizory lampowe, a wiadra lamp walały się po piwnicach - wzmacniacze lampowe były zupełnie poza zasięgiem?

To niezupełnie tak. 25 lat temu w Polsce nikt nie myślał o jakichś fanaberiach lampowych, bo brakowało podstawowych rzeczy i na dodatek lampa kojarzyła się źle z wcześniejszą gomułkowską zgrzebnością. Lampa to Bambino i temu podobne sprzęty, a myśmy marzyli o "kosmicznych" sprzętach z zachodu, które potem zresztą do nas dotarły. Okazało się, że jest to plastikowa tandeta.

Na zachodzie w latach 80' powolutku zaczął się renesans lampy. Wzmacniacze lampowe odkrywano na nowo, choć nadal były to często te same stare konstrukcje w nieco odnowionych kształtach. Poza tym w lampie nie obowiązywał trend oszczędzania widoczny w pozostałym sprzęcie. Wzmacniacze lampowe były duże na przekór miniaturyzacji, pobierały dwa razy więcej energii niż dawały mocy, ale miały w sobie to "coś". Były dostojne i ciężkie, wymagały swego miejsca w pokoju i w pewnym momencie trafiły swym wyglądem w powstającą modę na "retro". Już w połowie lat osiemdziesiątych urządzenia lampowe to było coś prestiżowego. No i były drogie. Przez wiele kolejnych lat budżetówka audio to był tranzystor lub jeszcze gorzej - zintegrowane układy scalone. Lampa to był hi-end. Odkryto też, że stare lampy robiono jakby lepiej, stąd walka o ogień, przepraszam, o NOS. Trochę to jak z budową piramid, dziś wiemy, że pomimo naszej techniki mielibyśmy problem z wybudowaniem piramidy, która miałaby przetrwać kilka tysięcy lat.

Około 10 lat temu lampa zaczęła być modna jeszcze bardziej. Zbudowano rynek dla sprzęty budżetowego i średniego. Zaczęto wbrew ekologicznej modzie promować lampę i zeszła ona pod strzechy (na zachodzie, u nas z kilkuletnim opóźnieniem). A dalszy ciąg to juz wszyscy znają.

Gość partick

(Konto usunięte)

A tak o lampach pisze planetahifi: [ciach]

 

Zapewne sam jakiś czes temu uznałbym to za marketing skierowany do wielbicieli analogowych szumów, zgrzytów i trzasków, kabli i innych magicznych tworów, których zaletą jest unikatowość, klimat i "dziwność" a nie jakość dźwieku, ale jedno spotkanie z lampowcem i kupuję to w całości.

 

a wyrzuciłeś już kolumny i kupiłeś tak polecane przez planatahifi słuchawki wysokiej klasy? - bo jak słuchać ekspertów, to na całego.

 

Kolumny źle brzmią:

 

w pokojach niesymetrycznych

w pokojach mocno lub niedostatecznie umeblowanych (duże degradacje dźwięku występują w przypadku braku dywanu lub zasłon oraz przy dużych, nieosłoniętych powierzchniach ścian)

w pokojach wąskich

w pokojach w których kolumny muszą stać blisko ściany (minimalna odległość dla większości zestawów podłogowych wynosi 1 - 1,5 m - i to bez względu na bass-reflex)

w pokoju dużym, ale słabo umeblowanym

w zestawach połączonych ze wzmacniaczem słabej jakości kablem głośnikowym

gdy zajmujesz inną pozycję niż po środku (gdy leżysz lub siedzisz bliżej którejś z kolumn)

 

Zalety systemów opartych na kolumnach głośnikowych:

 

- dynamika muzyki odbierana jest przez całe ciało

- w pokojach zaadoptowanych akustycznie słychać poprawną scenę muzyczną

- możliwość słuchania w większym gronie oraz nagłaśnianie imprez

 

Wady systemów opartych na kolumnach głośnikowych:

 

- brak izolacji od innych źródeł dźwięków

- problemy akustyczne ograniczające pełne wykorzystanie możliwości systemu

- problemy i konflikty społeczne związane z natężeniem dźwięku lub gatunkiem muzyki

- trudność w zabezpieczeniu kolumn głośnikowych przed uszkodzeniem (dzieci, zwierzęta, zdarzenia losowe)

- tylko jedno miejsce w którym słychać poprawnie scenę muzyczną

wysoka cena

 

 

Zalety systemów opartych na słuchawkach wysokiej klasy:

 

- dźwięk zupełnie niezależny od warunków akustycznych a tym samym niczym nie zniekształcony (właściwa dynamika, przestrzeń, nisko schodzący bas, wybrzmiewa do końca, bez zafałszowań, załamań. Pasmo średnie (zwykle zawierające największą część informacji): - głosy instrumentów naturalnie, pełne wybrzmienia, przestrzeń dzielącą je od siebie. Pasmo wysokie - subtelne, bez zniekształceń, bez syczeń. Głosy wokalistów są naturalne, swobodne, realistyczne.

- intymność docierającej muzyki, wrażenia otoczenia się nią

- izolacja od dźwięków docierających z zewnątrz

- zajmowanie różnych pozycji ciała nie ma wpływu na jakość brzmienia w tym szerokość sceny

 

Wady systemów opartych na słuchawkach wysokiej klasy:

 

- brak możliwości słuchania w większym gronie

- ograniczenie kablem

- inna prezentacja sceny muzycznej

 

www.planetahifi.pl/?44,sluchawki-czy-kolumny-

Gość StaryM

(Konto usunięte)

- inna prezentacja sceny muzycznej

Zapewne główną przyczyną mniejszej popularności słuchawek jest to, co oni skwitowali jednym zdaniem, a nawet kawałkiem zdania.

Zwykle oczekujemy sceny muzycznej przed nami, a nie w nas w środku. ;)

I w czym ty tu widzisz problem? Zapomnieli dopisać, że jak masz małego kota, to może pogryźć majtający się kabel od słuchawek i wspina się po maskownicach, a duży może przewrócić kolumnę, ale za to na kolumny wskakuje jednym susem więc nie drapie maskownic i nie interesują go już kable. Polecam wybór sprzętu w zależności od wieku kota.

 

i na dodatek lampa kojarzyła się źle z wcześniejszą gomułkowską zgrzebnością. Lampa to Bambino i temu podobne sprzęty, a myśmy marzyli o "kosmicznych" sprzętach z zachodu, które potem zresztą do nas dotarły.

 

Najwyraźniej lampy padły ofiarą właśnie takiego postrzegania, sam dopiero niedawno zmieniłem zdanie. Wcześniej przez cały czas lampa kojarzyła mi się z ruskimi czarnobiałymi telewizorami startujacymi przez 10 minut i prezentującymi wspaniale zaokręglony i rozmazany obraz oraz pierwszymi komputerami zajmującymi changary a mocą obliczeniową ścigającymi zegarki montana :)

 

Teraz trudno mi sobie wyobrazić jak lampy dające tak rewelacyjne efekty w audio, można było porzucić na rzecz tranzystorów? Zwłaszcza, że na początku tranzystorowej rewolucji, przynajmniej za granicą, tranzystory nie powinny być tańsze niż lampy. Czyżby piękno zamkniętego metalowego pudła bez wystającyh obleśnych szklanych baniek robiła wtedy tak wielkie wrażenie?

 

Czy może idea samograja: kupujesz, stawiasz na półce i 20 lat bangla jak malina, a w lampwcu co jakiś rok (czy więcej) trzeba coś wymienić i trochę podrególować co nie przeraża dopiero prawdziwych zapaleńców?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Najwyraźniej lampy padły ofiarą właśnie takiego postrzegania, sam dopiero niedawno zmieniłem zdanie. Wcześniej przez cały czas lampa kojarzyła mi się z ruskimi czarnobiałymi telewizorami startujacymi przez 10 minut i prezentującymi wspaniale zaokręglony i rozmazany obraz oraz pierwszymi komputerami zajmującymi changary a mocą obliczeniową ścigającymi zegarki montana :)

Tak było. Moje pierwsze kontakty z domowym sprzętem audio to lampowy magnetofon Tesla i lampowe radio Karioka, coś tam pykało, coś się wzbudzało itd. itp., a potem nagle tranzystorowy jubilat z czyściejszym UKFem i ZK127T - i kształty nowocześniejsze. Lampa kojarzyła się ze starociami, z zacofaniem, z przeszłością. A jednocześnie jeszcze w tamtym czasie nie była zabytkiem. Ileż to "vintage" powędrowało w tamtych czasach na śmietnik. :)

Ale podobnie było na zachodzie. Tylko u nas wszystko było o parę latek opóźnione.

Moje pierwsze kontakty z domowym sprzętem audio to lampowy magnetofon Tesla i lampowe radio Karioka, coś tam pykało, coś się wzbudzało itd. itp., a potem nagle tranzystorowy jubilat z czyściejszym UKFem i ZK127T - i kształty nowocześniejsze.

 

Ale jednoczesnie piszesz, że dostępne wtedy lampy przegrywały jakością z nowymi tranzystorowcami, więc nie ma się co dziwić, że się ludzie na te tranzystorowce rzucali.

U nas to jeszcze można zrozumieć, jeśli nasze lampowce były jakimiś technicznymi zabytkami montowanymi w ZSRR jeszcze na tej samej taśmie z której parę lat temu schodziły czołgi Stalina i wtedy taki tranzystorowiec z zachodu to był szał na każdym poziomie.

Ale na zachodzi rozumiem, że lampowce prezentowały jednak inną jakość?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Ale na zachodzi rozumiem, że lampowce prezentowały jednak inną jakość?

Jak się pojawił tranzystor, a było to wcześniej niż u nas, to szturmem zdobył rynek. Mniejsze pudła, nowoczesne wzornictwo i dużo większa moc. A to była era Beatlesów i Stonesów - im głośniej tym większy fun. Lampa nie odeszła tam całkowicie w niebyt, ale była passe. ;)

Lampa na lata stała sie produktem niszowym, a więc ceny zaczęły rosnąć, to powodowało niszowość nie mniej niż moda na tranzystor.

Moim skromnym zdaniem wyjaśnienie nurtujących was wątpliwości jest bardzo proste.

Każdy audiofil, obojętnie czy słyszący kable czy niesłyszący, rzekomo dąży do idealnie równej charakterystyki częstotliwościowej systemu,

co rzekomo ma gwarantować idealne odwzorowanie tego co zostało zapisane na nośniku czyli tzw. "neutralność" i "naturalność"

tymczasem prawda jest niestety taka, że nawet niekoniecznie idealnie równy, ale powiedzmy że w miarę równy system gra...

sucho, płasko, beznamiętnie i na dłuższą metę po prostu nudno, słuchanie muzyki nie wciąga i nie sprawia żadnej frajdy, ot sobie gra.

Po raz drugi moim skromnym zdaniem wyprodukowanie czy skompletowanie takiego systemu w dzisiejszych czasach

nie stanowi żadnego finansowego wyzwania ani technicznego problemu, jedyny problem polega na tym, że nie chce się tego słuchać,

stąd prędzej czy później, świadomie czy nieświadomie, zaczyna się szukanie tego co nam się podoba, a nie tylko ma dobre parametry.

No, to tyle mądrości póki co :) ciekaw jestem czy ktoś już poczynił podobne obserwacje i może tutaj przybliży skąd to się bierze.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Haha, pamiętam jak Ozzy Osbourne w swojej biografi pisał, że wzięli go do kapeli dlatego, że mu ojciec kupił wzmacniacz mikrofonowy. Koleś z solidnym wzmacniaczem był wtedy królem :) Nie wiem czy to był lampowiec, czy tranzystorowiec, ale zdecydowanie najważniejszym parametrem była moc, więc zapewne jest to jeden z ważniejszych czynników który przysporzył tranzystorom popularności.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

prędzej czy później, świadomie czy nieświadomie, zaczyna się szukanie tego co nam się podoba, a nie tylko ma dobre parametry

Tak, to prawda. Każdy sam sobie definiuje taki wzorzec dobrego brzmienia, który mu odpowiada. Trochę może to w pamięci siedzi, trochę też dadzą możliwości posłuchania rozmaitego sprzętu, a trochę przyzwyczajenia związane ze sposobem słuchania.

Podzielę się kilkoma swoimi wrażeniami, jakem gaduła. ;)

Lubie słuchać, gdy coś robię - używam komputera lub czytam. Gdy posłuchałem kolumn za duże pieniądze firmy Martin Logan, to była dla mnie kompletna porażka. Bardzo kierunkowe, dobre pole odsłuchu było niewielkie, a gdzieś z boku to już w ogóle się kompletnie zmieniało brzmienie. A to był sprzęt za kilkadziesiąt tysięcy złotych (oczywiście i tak poza moim zasięgiem). Słuchałem też B&W od najtańszych po bardzo drogie 803 i żadne mi się nie spodobały. Brzmiały jak angielski dżentelmen, elegancko i z taktem, ale jakieś takie wycofane, trzeba się było wsłuchiwać, dźwięk nie wychodził naprzeciw słuchacza. Po prostu ta koncepcja dźwięku to nie moja bajka. A słuchałem ich z różnymi wzmacniaczami z różnej półki cenowej.

Za to Dali mi odpowiadało. Niektóre z ich kolumn brzmią dla mnie za ostro i natarczywie u góry, ale to jest coś co daje porządny dźwięk. Wolę kolumny z dużymi głośnikami. Swoistym ideałem były niezbyt drogie Concept 10 - bas, jeśli pojawiał się w nagraniu, to w tych kolumnach potrafił ładnie mruknąć. Tak prawdziwie w nienapompowany bas-refleksem sposób. Świetna była też środkowa część pasma, która jest podstawą budowania sceny dźwiękowej. Góra - jak dla mnie - też była ok. Oczywiście Mentor 7 przebijają to znacznie. Szczegółowość, precyzja itd. itp., ale bas już taki wspaniały nie jest - to tylko 18 cm średnicy wooferów.

Nie wiem czy o tym samym mówimy, ale testowałem kilka kolumn, bowersy i jeszcze kilka innych marek (których nie pamiętam bo nie zwróciłem uwagi) to IMHO brzmienie bardzo przeciętne i stonowane, grają "ładnie", delikatnie i poprawnie, to wszystko.

Zupełnie inaczej grają Acoustic Energy, Chario i Monitor Audio - muzyka wypełnia pokój, jest przestrzeń, otwartość, wszystko wychodzi do słuchacza. Nie wiem od czego to zależy, ale wydaje mi się, że to jest zupełna zmiana sposobu reprodukcji wysokich tonów, właśnie, jakby ktoś ściągnął słynny koc z kolumn - żaden wzmacniacz tego nie da. Dali niestety nie słuchałem.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość Gosc

(Konto usunięte)

Nie wiem czy o tym samym mówimy, ale testowałem kilka kolumn, bowersy i jeszcze kilka innych marek (których nie pamiętam bo nie zwróciłem uwagi) to IMHO brzmienie bardzo przeciętne i stonowane, grają "ładnie", delikatnie i poprawnie, to wszystko.

Zupełnie inaczej grają Acoustic Energy,

Chyba nie mam takiego doświadczenia jak Wy ale już pewne wpólne wnioski mamy. Miałem AE Aelite 3. Faktycznie ciekawe i przyjemne brzmienie. Ale jak napisał powyżej StaryM wolę kolumny z dużymi głośnikami. Moje Infinity Kappa 8.2i potrafią przekazać emocje. Mam też solidny piec ASR Emitter 1 i on właśnie gra gra do bólu poprawnie. Niesłychanie czysto. Wokale się materializują w pokoju. Ale niestety mało za tym idzie emocji. Brakuje mu uderzenia, wybrzemienia. Jest jakby zbyt kontrolowany, za zimny jak dla mnie. Po znalezieniu pieca który mi daje radość słuchania muzyki i potrafi w pełni zapanowac nad kolumnami, kable przestały mieć znaczenie. Nie dla mnie zabawa w az takie niuanse. Lepiej skupić się na wzmaku, kolumnach i źródle bo tu róznice są ogromne a nie szukać dziury w całym mając niedopasowany do naszych potrzeb sprzęt.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Zatem po całej tej dyskusji, którą sprowokował parantulla, doszliśmy do odkrywczego wniosku, że w audio również liczą się indywidualne subiektywne doznania - czyli co kto lubi. ;)

"Lampowce" często dysponują mniejszą mocą, co bywa złudne, ponieważ przy swojej dynamice nawet 5-cio Wattowe potrafią brzmieć wystarczająco głośno i wypełnić dźwiękiem kilkunastometrowy pokój."

I wypisuja takie cuda jakby to miało jakieś znaczenie czy te 5W to z lampy czy tranzystora. Lampa pewnie magicznie unika wszelkich ograniczeń. Innym słowy SPL przy tej samej mocy i DF z lampy jest duuużo wieksze niż z tranzystora ;)

 

Zatem po całej tej dyskusji, którą sprowokował parantulla, doszliśmy do odkrywczego wniosku, że w audio również liczą się indywidualne subiektywne doznania - czyli co kto lubi. ;)

I dlatego nie da się obiektywizować doznań. Tylko pomiary :)

Gość Gosc

(Konto usunięte)

I dlatego nie da się obiektywizować doznań. Tylko pomiary :)

 

Nie. Raczej nic nam nie zastąpi indywidualnych odsłuchów u siebie w domu. Żadne pomiary nam niestety nie powiędzą czy będzie dobrze.

Raczej nic nam nie zastąpi indywidualnych odsłuchów u siebie w domu. Żadne pomiary nam niestety nie powiędzą czy będzie dobrze.

Nie to miałem na myśli. Słuchanie to czysto subiektywna sprawa. Dla kogoś system może, być "sterylny", "bez emocji" itd, a dla innego to jest właśnie to. Pomiar ( nie piszę czy on cos mówi o brzmienu ) jest obiektywną oceną techniczą urządzenia.

I wypisuja takie cuda jakby to miało jakieś znaczenie czy te 5W to z lampy czy tranzystora. Lampa pewnie magicznie unika wszelkich ograniczeń. Innym słowy SPL przy tej samej mocy i DF z lampy jest duuużo wieksze niż z tranzystora ;)

 

Generalnie z tego co mi wiadomo, to zakładając większą dynamikę lamp (choć o tym czym jest ta dynamika raczej mam tylko jakieś własne wyobrażenie) moc nie ma takiego znaczenia. Dynamika powoduje, że już cicho grający wzmacniacz daje pełniejszy przekaz muzyczny, więcej szczegułów dociera do ucha. Przy wzmacniaczu trazystorowym z teoretycznie mniejszą dynamiką głośność nigdy nie jest dostateczna i ciągle ma się chęć podgłaszać żeby więcej usłyszeć. Czyli generalnie przy lampie mniejsza głośność jest w pewnym sensie znacznie bardziej satysfakcjonująca - gdyby wziąć wzmacniacz lampowy i tranzystorowy i z jakimś miernikiem dokładnie ustawić im taki sam poziom głosności - to lampa wygra, subiektywny odbiór jej głośności będzie lepszy, tak jakby ta głosność była wyższa.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Nie. Raczej nic nam nie zastąpi indywidualnych odsłuchów u siebie w domu. Żadne pomiary nam niestety nie powiędzą czy będzie dobrze.

Paradoksalnie zgodzę się i z Jackiem i z Tobą.

Jeśli chcemy oddzielić audio-voodoo od rzeczywistych różnic, to żadne "ja słyszę" nie ma sensu. Dlaczego? Bo słyszy nasza pamięć, nasze preferencje w pamięci, dobre wspomnienia i złe wspomnienia. Podam ponownie przykład z wymianą lamp. Skoro nawet niedoskonały pomiar jakieś tam różnice pokaże, to jest o czym mówić.

Drugą sprawą jest to, co już Jacek napisał. Pewne parametry można pomierzyć i czegoś się po nich spodziewać, np S/N Ratio. To jest ta właśnie techniczna ocena.

A to, co się komu podoba to właśnie ta druga strona medalu. Dobrze posłuchać czegoś we własnym pokoju. Czy dobrze gra, czy jest to coś, czego oczekujemy, ale takich możliwości przeważnie nie mamy.

Pomiar ( nie piszę czy on cos mówi o brzmienu ) jest obiektywną oceną techniczą urządzenia.

 

Gdyby mierzyć dokładnie i podawać ze 30 współczynników to zapewne tak, ale teraz podaje się zniekształcenia i moc. Bierzesz dwa wzmaki, tranzystorowca za 5k i lampowca za 3k. Tranzystorowiec Moc 100W i zniekształcenia np 0,2, a lampowiec moc 3 razy mniejsza, zniekształcenia 10 razy większe, a gra lepiej.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość Gosc

(Konto usunięte)

Pomiar ( nie piszę czy on cos mówi o brzmienu ) jest obiektywną oceną techniczą urządzenia.

Tak, ale niewiele mówiącą. Nie mająca przełożenia na poziom naszego zadowolenia.

Mam końcówkę mocy 4x80W i ok.10kg wagi może a ostatnio położyła piec 30kg wagi i 2x200W( nawet dwa bo mam jeszcze tej samej mocy Pioneera Elite m-91, a to co słuchaliśmy to Nakamichi PA7E). I to w słyszlanym poziomie mocy również. Nie mówiąc o 50kg wagi mojego ASR Emittera1 który do obu konstrukcji w moim oczuciu nie ma staru. Więc po co mi pomiary?

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Tak, ale niewiele mówiącą. Nie mająca przełożenia na poziom naszego zadowolenia.

Nie zawsze i niekoniecznie tak.

Dane techniczne jednak coś mówią o wzmacniaczu.

A poziom zadowolenia ma zbyt wiele niewiadomych, by go oszacować. ;)

Gość Gosc

(Konto usunięte)

Dane techniczne jednak coś mówią o wzmacniaczu.

Tak, to prawda. Ale już znam przypadki gdy ten mniejszy na papierze, gra dużo potężniejszym, pełniejszym, bogatszym i lepiej kontrolowanym dźwiękiem. Więc te paramtry mogą coś nam powiedzieć ale równie dobrze moga być całkowicie mylące.

Generalnie z tego co mi wiadomo, to zakładając większą dynamikę lamp (choć o tym czym jest ta dynamika raczej mam tylko jakieś własne wyobrażenie) moc nie ma takiego znaczenia

To jest właśnie jakieś voodoo. Żeby było prościej badać. Weź sobie sinusa np. 1KHz, dwa wzmaki , lampowy i tranzystorowy. Ustaw tak aby napięcie na zaciskach tych samych kolum oczywiście było takie samo podaczas badań. I co, lampa będzie głośniejsza bo ma jakąś mityczną dynamikę ? Nic z tych rzeczy. Zakładam w obu przypadkach stabilność wzmacniaczy.

 

Dodając do mojego porzedniego wpisu. To jest bardzo często spotykany błąd przy porównaniach. Weźmie gośc np. dwa wzmaki z innej parafii, odkręci tu na np.9 i tu na 9. i ...." ale ten drugi wymiata ! Ten pierwszy to shit". Potem weźmie tego zwycięzcę i kiedys tam porówna go z następnym i... " ale ten nowy wymiata ! Ten poprzedni jest gorszy o dwie klasy !". W praktyce bardzo często coś gra lepiej bo... gra głośniej. A nikt nie pomysli , że 9 na wzmacniaczu firmy X to zupełnie co innego niż 9 na wzmacniaczu firmy Y.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.