Muzyka - ocena
Dźwięk - ocena
|
||
O muzyce: | Śledziłem na bieżąco na własnych uszach jak rozwijały się nurty takiego porządnego "łojenia". Niegdyś była taka Trójca amerykańskiego trashu (oczywiście było też wiele innych znakomitych kapel) Metallica, Slayer i Anthrax. Każdy z tych zespołów szedł swoją drogą. W '86 Metallica wydała bardzo liryczną "Master of Puppets" (dla mnie najlepsza ich płyta) - to było wydarzenie w światku metalowym. Ale w '87 Slayer wystartował z "Reign in blood". Szedł konsekwentnie swoją drogą, miał rozpoznawalny na każdej płycie swój styl (w latach 90-tych tyle powstało i nadal powstaje różnych epigonów, "naśladowaczy", mieszających cudze dokonania w jakieś wtórne "papki"). Ale z każdą płytą do tej właśnie Slayer (3 płyta w dorobku) grał coraz bardziej "ekstremalnie". Tutaj chłopaki zradykalizowali maksymalnie swoją grę i dali niejako samą kwintesencję własnych dążeń. Na płytę składają się kompozycje trwające po dwie minuty z kawałkiem, bez jakiegoś rozdrabniania się na intra, wstępy, rozwijania poszczególnych utworów. Każdy rozpoczyna się "jak w m..dę strzelił" i równie gwałtownie się kończy. Jak na tamte czasy najszybsza, najbardziej dzika, wściekła - REWOLUCYJNA. A przy tym to nie "działania paramuzyczne" a'la "Scum" takiego Napalm Death tylko prawdziwe ekstremalne "łojenie". Z perspektywy czasu solówki może delikatnie mówiąc niezbyt finezyjne (kiedyś byłem na to ślepy:)) ale poza tym ekstra. Cała płyta trwa niespełna 30 minut. Można byłoby pomyśleć, że jest krótka ale kiedyś słuchając pomyślałem, po co miałaby być dłuższa skoro w tym czasie chłopaki powiedzieli wszystko, co do powiedzenia mieli. Jeśli ktoś czułby niedosyt... to można przecież od początku. W '87 roku ta płyta to jeden z momentów przełomowych w metalu. Jeśli z gąszczu płyt chcieć wyłonić najważniejsze płyty w historii "ostrego" grania, to ta jest jedną z najważniejszych. Była punktem rozwoju Slayera ale także całej muzyki metalowej - bo wtedy metal rozwijany był między innymi przez chłopaków ze Slayer. Mimo, że łojenie to już dla mnie odległa historia ale sztandarowe i fantastyczne "Reign in blood" oraz "South of heaven" w zbiorach płyt zostawiłem, odsunąłem tylko daleko od Bacha żeby chłopaki się nie pogryźli:) Płytę polecam, warto znać nawet gdy się nie spodoba bo to kawał historii. | |
O dzwięku: | Słabieńko, słabieńko. Kiepskie nagranie zabiera dużo przysłowiowego "kopa". Ale to był rok bodaj '87, chociaż już koejna płyta - "South of heaven" - dźwięk jak z innej bajki a wyszła rok później. |
Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe.
Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.
Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.
Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.