O muzyce:
Opinia broy'a w duzej mierze oddaje moje wrazenia na temat muzycznej (za)wartosci tej plyty. Powielanie pomysow z debiutanckiego, wspanialego krazka jest bardzo czytelne.... i przez to odbieram ta plyte troche mniej entuzjastycznie. Nadal jednak poziom jest wysoki. Zagrane z pelnym luzem, ale juz troche bez tej emocji, szczerosci... Moze po prostu po pierwszym sukcesie panowie okrzepli, tak, to slychac. Konczacy plyte, instrumentalny Follow Me Home, z szumem oceanu w tle, jest rownie "zwisowy", co niebanalny. Mimo pewnych zarzutow jest to bardzo dobra plyta. konczaca jednak pewien etap. Nastepna "Making Movies" to juz w sporej czesci zupelnien inne granie, ktore mialo dac nam genialna, wspaniala "Love Over Gold".... ale o tym juz bylo.....
O dźwięku:
Tak jak wiekszosc plyt DS, moja wersja to remaster spod reki Boba Ludwiga. Brzmi niemal identycznie jak poprzednia plyta. Dynamicznie , czysto, ale troche sterylnie. Te same ograniczenia w basie i troche sztuczna przestrzen. Ale i tak Bob zrobil to dobrze. nie przesadzil z "ulepszaniem"
Chetnie posluchalbym pierwszych, "niekombinowanych" edycji CD z analogowych masterow, ale to chyba obecnie nieosiagalne pozycje :-(