O muzyce:
Jest całkiem spore grono zagorzałych zwolenników grupy Pink Floyd (szacuję, że w Polsce jest to nawet kilka tysięcy osób, ja sam nie zaliczam się do tego grona), w którym to gronie album ten jest uważany za najlepsze dzieło w historii zespołu. Śmiem nie zgodzić się z tą opinią, chociażby dlatego, że moją płytą no.1 od Floydów jest wcześniejszy "More". Jednak do rzeczy.
Chyba każdy miał co najmniej jedną okazję by przesłuchać ten album, więc na temat zawartości nie ma się co wypowiadać. Świetny, eksperymentalny materiał, którego można sobie posłuchać zarówno po ciężkim dniu w pracy, jak i na imprezce, przy stole. Zawartość na bdb+, wstyd nie mieć, jak pisano kiedyś w nieodżałowanym "Tylko Rocku". Magia Floydów w pełnej krasie.
O dźwięku:
Każdy, kto przyzwyczaił się nadmiernie do nowoczesnych brzmień szybko stwierdzi, że nagrania trącą już przysłowiową myszką. Troszkę się album zestarzał (co bynajmniej nie jest wadą). Trudno mi powiedzieć w czym to tkwi, ale czuje się, że materiał ma swoje lata.
Do niedawna posiadałem dwa albumy na cd: wcześniejszy, nieremasterowany, i wydany w 1992 roku, po czyszczeniu, załączony do wydawnictwa "Shine On". Oba uważam za dobre, chociaż ten starszy jakby miał w sobie więcej przestrzeni.
Prawdziwą rewelacją okazało się jednak wydanie na lp (remaster). Po prostu pływa się w tym dzwięku. Szkoda tylko, że nie można sobie puścić w samochodzie. Ocenki:
cd nieremasterowany - bdb
cd remasterowany - bdb
lp - znakomity.