O muzyce:
Co tu duzo pisac. Joss ma glos i talent rzadko pojawiajacy sie na Ziemi. Nie ma moze tak pieknego wygladu jak hollywoodzkie czekoladki przypisane muzyce soul ale co z tego skoro spiewa o klase lepiej. Amerykanie maja problem i problem ten nazywa sie Joss Stone. Modlic sie jedynie nalezy, by dziewczynie nic sie nie stalo na prostej jak na razie drodze do kariery.
Pierwsza plyta, ktora powstala niemal z doskoku i swietnie pokazala talent Joss znalazla kontynuacje w niecaly rok pozniej. 'M,B and S' jest plyta nieco bardziej gladka niz debiut, staranniejsza, nie tak spontaniczna. Na szczescie cala ta roztoczona opieka nad materialem wyszla na dobre. Glos wciaz na pierwszym planie, wciaz trzymany w ryzach i pozbawiony histerii a mimo to ekspresyjny i wyrazisty. Piosenki swietne mimo, ze tym razem sporo kompozycji Joss. Znakomita rzecz. Warto chyba dodac, ze plyta ta ma dosc ciekawa kolejnosc utworow - im blizej konca tym lepiej a kulminacja nastepuje w numerkach 9 i 10. Szczytowanie z Joss ;-) Jezeli lubic latac wysoko i nie boicie sie to siegnijcie po ta plyte.
O dźwięku:
Dzwiek jak wspomnialem wysokiej proby i bije jakoscia ten z debiutu. Nagranie dokonane w USA ma wszelkie cechy doskonalosci. Ladna barwa instrumentow, dobrze oddane studio no i co najwazniejsze - nie przewalony wokal. Dzieki za to!