Skocz do zawartości

Kim Wilde Select



Wytwórnia: EMI

Wykonawca: Kim Wilde

Tytuł: Select

Ocena ogólna:

(5/5 na podstawie 1 opinii)


Micke 13

Data dodania: 10 czerwiec 2010

Micke 13

Data dodania: 10 czerwiec 2010

Muzyka
Dźwięk
Muzyka
Dźwięk
O muzyce:
Niniejsza opinia jest w większości subiektywna, jak widzicie pisana na luzie, swobodną interpretacją, wiec jeśli komuś niektóre skojarzenia wydadzą się dziwne czy nawet nietrafione, niech potraktuje je z przymrużeniem oka ;) Po dłuższym zastanowieniu i przesłuchaniu wszystkich albumów Kim, doszedłem do wniosku że to chyba najlepsza płyta tej piosenkarki. Owszem, nie porywa legendarnymi przebojami na miarę You Keep Me Hangin' On, też Kim nie śpiewa tu jeszcze na swoim najwyższym poziomie, jednak klimat muzyki, tworzonej przez wysoko grające, pulsujące analogowe syntezatory, automatyczne instrumenty perkusyjne i mroczne teksty, po prostu przebija wszystkie te wady. Słychać czerpanie pełnymi garściami z najnowszych nowinek technicznych, niepowtarzalnych, analogowych syntezatorowych instrumentów, wprost jak z wydanego w 1976 r., przełomowego albumu Oxygene - Jean Michel Jarre'a. Zresztą podobne dźwięki słychać niemal wszędzie w muzyce tego okresu, ot żeby wspomnieć tylko Noc Komety Budki Suflera (tym bardziej jeszcze że to cover grupy Eloy). Sama muzyka słuchana dzisiaj, bardzo mocno się zestarzała i nie wytrzymała próby czasu w przeciwieństwie choćby do rocka lat 70-tych. Oczywiście nie ma w tym nic złego, w każdym bądź razie ja lubię starą muzykę. Nawet śmiało uważam że dodaje to jej jeszcze większej wartości, jest dziś po prostu niezwykła i niepowtarzalna w swojej oryginalności. Niektórzy nie bez racji, uważają wręcz że z muzyką jak z winem, im starsza tym lepsza, cofają się więc do słuchania klasyki z przełomu XVIII i XIX wieku. Wracając do Select, muzyce zawartej na płycie można przylepić etykietkę Hi-NRG / New-Wave, szczególnie w tej pierwszej odmianie. Z pewnością nie jest to płyta dla fanów ciepłych wybrzmień akustycznych instrumentów, jest zimna, nieraz bezlitośnie automatyczna, przez co wydaje się bezosobowa i sztuczna, przeciwnicy takiego grania nazywali je muzyką z puszki. Niektóre kawałki, np. Ego mi osobiście mocno kojarzą się z dźwiękami jakie można było usłyszeć grając w gierki na pierwszych komputerach Commodore czy Amiga, choć te powstały oczywiście znacznie później. To właśnie w owej surowości i prostocie zawiera się sedno piękna gęstych, perkusyjnych pasaży na automatach, nieraz atmosferycznych, wysokich i podniosłych, oraz pulsujących rytmicznie analogowych syntezatorów. Muzyka wbrew pozorom nie jest jednak pozbawiona pierwiastka ludzkiego, bo niemal zawsze da się usłyszeć ledwo przebijającą się (z powodu słabości ówczesnych pieców), grającą elektryczną, czy basową gitarę. Jest i jeden kawałek w starym stylu w jakim Kim nagrała pierwszy album, post-punkowy Can You Come Over, tu wyraźnie słychać że rock nie zestarzeje się nigdy, gdyż jest po prostu ponadczasowy. Ale dla mnie osobiście, najbardziej niesamowity jest View From A Bridge, niemal zawsze włosy stają mi dęba gdy słucham tego kawałka, zwłaszcza na końcu gdy Kim śpiewa: "cos when I look below the bridge; I see its me" (skoczyła z mostu, zabiła się i teraz obserwuje swoje martwe ciało jako duch). W rzeczywistości chyba nigdy się nie dowiemy czy ona skoczyła naprawdę, gdyż śpiewa również: ''I teraz nie wiem co jest prawdą a co wyobraźnią''. Teksty dużej części utworów można interpretować na wiele sposobów, słychać że pisząca je osoba nie potraktowała ich tylko jako przyśpiewek do rytmu muzyki. Ten znakomity i chyba najbardziej charakterystyczny dla wielu utwór Selecta, z pewnością nie jednemu przypomni dzieciństwo, pierwsze hity i audycje nagrywane na magnetofonie. Jak widać w tych wydawać by się mogło prostych piosenkach jest szczypta psychodeli, oczywiście podsycana jeszcze sztuczną, zimną i bezduszną barwą analogowych syntezatorów i automatów perkusyjnych. Bo kto dziś odważyłby się napisać tekst do piosenki pop o chaosie na lotnisku i spadających samolotach, a co za tym idzie śmierci setek ludzi (Chaos At The Airport) ? Czy o tym że diabeł przechodzi się ulicami ? Action City to dla mnie piosenka jakby o sytuacji poprzedzającej Biblijny Armagedon. Nie wiem czy przypadkiem czy z namysłem udało się trafić tak bezbłędnie tekstem do sytuacji obrazującej stan zepsutego, XX wiecznego społeczeństwa. Nie da się tego oczywiście porównać do pisanych współcześnie do takiej muzyki tekstów. Teraz przeważają te miałkie o miłości, w kółko o tym samym, byle do rymu, one jakoby usypiają społeczeństwo, od razu kojarzy mi się chocholi taniec z lektury Wesele jaką przerabiałem w szkole. Trzeba też zwrócić uwagę na "przegadaną" kompozycję Cambodia. Ukłon w stronę wojny w Wietnamie, ta piosenka to swojego rodzaju anty-wojenny protest song. Ja tu słyszę muzycznie inspirację progresywnymi, tasiemcowatymi klimatami grupy Yes czy Pink Floyd, potwierdza to instrumentalne, podniosłe zakończenie Reprise, stanowiące przy okazji wspaniałe zwieńczenie albumu. O każdym utworze na płycie można by napisać jeszcze wiele, pominąłem te spokojniejsze, chyba nie słusznie, bo choćby Take Me Tonight to istne dzieło sztuki. Niesamowity, otwierający przestrzennym, unoszącym się, wysokim syntezatorem początek, perkusyjne przejścia na automacie, pulsujące miękko i miarowo rytmy innych, elektronicznych-magicznych urządzeń, chórki w dalekim tle i moment gdy Kim śpiewa: "When all I believe in is just how I'm feeling tonight; Oh, take me tonight", "Oh, weź mnie tej nocy", a jej głos rozmywa się w przestrzeni tak jakby kochanek naprawdę zabrał ją sprzed mikrofonu. Muzyka instrumentalnie choć opiera się głównie o brzmienia analogowych syntezatorów i automatów perkusyjnych jest bardzo zróżnicowana. Mamy mocne i szybkie, pulsujące syntezatorami i walące automatami perkusyjnymi jak seriami z karabinu, utwory takie jak Ego, Words Fell Down, Chaos At The Airport, oraz spokojne, niemal eterycznie rozpływające się w powietrzu dzięki sztucznej przestrzeni generowanej przez elektronikę, Just A Feeling (wspaniała gitarowa solówka) czy wspomniany Take Me Tonight. Najspokojniejszym utworem jest Wendy Sadd, jakby pogodniejszy... ale to tylko pozory. Mówi o takich przerażających czynach jak gwałt, obłęd i w końcu samobójstwo młodej dziewczyny. Niezwykłe że rodzina Wilde'ów z ojcem i bratem na czele pozwoliła śpiewać 22-letniej, młodziutkiej Kim tak mocne teksty. Różne smaczki urozmaicają kompozycje. Szum wiatru na początku View From A Bridge, jakby obrazujący wielkość i wysokość mostu, dźwięk odrzutowego silnika samolotu w Chaos At The Airport, czy odgłos lecącego śmigłowca pomiędzy Cambodia i Reprise. Co ciekawe, nie są to rzeczywiste dźwięki, a wygenerowane za pomocą syntezatorów tak by przypominały naturalne odgłosy. Przywodzą mocno na myśl rozpoczynające Ciemną Stronę Księżyca Floydów bicie serca, również generowane przez analogowy syntezator, czy w utworze On The Run, gdzie syntetyczne dźwięki naśladują przejeżdżające z prawa na lewo przez peron pociągi. Świetny pomysł i znakomite wykonanie, każdy głupi mógłby nagrać lecący samolot i umieścić go na początku piosenki, wygenerowanie czegoś takiego na syntezatorze brzmi z pewnością znacznie bardziej niezwykle. W Just A Feeling głos Kim wypełnia całą przestrzeń pomiędzy kolumnami, nie jest zawieszony punktowo, brzmi to jakby nagrano ją mono w każdym kanale. Można powiedzieć że w tym kawałku wokal pełni podobną rolę jak grający, elektroniczny instrument. Efekty te brzmią bardzo ciekawie, nietypowo i nieszablonowo, nie przeszkadzają w słuchaniu materiału a wręcz przeciwnie, wzbudzają w słuchaczu jeszcze większą ciekawość, po raz kolejny należą się słowa uznania. Select jest z pewnością za pierwszym przesłuchaniem nieco dziwny, nawet trzeba powiedzieć, jak na muzykę pop do jakiej się zalicza, ostro odjechany, surowy i przez to ciężko przyswajalny. Sam przyznam, słuchając przez wiele lat głównie rocka i metalu podchodziłem do niego pies do jeża. Ale po prostu jak każda znakomita muzyka, również ta płyta wymaga od słuchacza czasu i cierpliwości, by po coraz to kolejnych przesłuchaniach zaczął dostrzegać prawdziwe piękno, wyjątkowość i niepowtarzalność tego brzmienia. Stare już dziś, analogowe syntezatory jak np. Prophet 5, mają swoją niesamowitą, niepowtarzalną barwę, tworzone przez nie efekty dźwiękowe nie raz wprost porażają, zwłaszcza na dobrze dobranym systemie stereo, nic dziwnego że przez wielu uważane są za najdoskonalsze instrumenty muzyczne wszechczasów... Podsumowując, pozycja klasyczna, powinna się znaleźć w każdej kolekcji szanującego się melomana, a na pewno wstyd nie znać tej muzyki. Niestety, z tego co zauważyłem, mimo wielu znakomitych ocen krytyków muzycznych, płyta raczej zapomniana, tak więc warto wydobyć ją z odmętów swoich zbiorów by przeżyć na nowo. Dla mnie osobiście w trójce płyt do za brania na bezludną wyspę, po prostu arcydzieło ! Ocena muzyki: pięć a nawet sześć gwiazdek ! Okładka i tytuł: Spróbujmy zabawić się w omówienie okładki płyty (oryginalne wydanie z wytwórni RAK Records, EMI Electrola 1982). Książeczka Select jest dla mnie równie niezwykła co sama muzyka. Na jednej stronie zdjęcie popiersia Kim na białym tle, na odwrocie niby takie samo ale na czarnym tle. Czy dacie radę odnaleźć szczegółów różniących oba zdjęcia ? Wbrew pozorom nie jest to takie proste, mocno kontrastujące tło potrafi spłatać figle naszym oczkom. Co miałyby przedstawiać te dwa zdjęcia ? Może chodzi o jasną i o mroczną stronę osobowości Kim ? Okładka jest prosta jak sama muzyka na płycie, czy niesie jednak jakieś ukryte przesłanie ? Wewnątrz okładki tylko track lista na futurystycznym tle nie pozwala na snucie jakichkolwiek innych domysłów. Piękno jest sztuką nawet jeśli tkwi w prostocie. Nazwa płyty można powiedzieć również oddaje klimat muzyki. Precyzyjne dobrane, wyselekcjonowane czyste, zimne elektroniczne dźwięki. Gładkie i doskonałe jak pół-naga postać młodej Kim ze zdjęcia. Twarz Kim kojarzyć się może z obrazem Mona Lizy... choć już może trochę przeginam. Ale Kim ze zdjęcia też ani się nie uśmiecha, ani nie smuci, bije od niej jakiś wewnętrzny spokój i piękno...

O dźwięku:
Mam pierwsze wydanie tej płyty, sygnowane przez wytwórnię RAK Records 1982. Najprawdopodobniej wydanie CD jest z roku 1990, tocznia niemiecka EMI Electrola. Jak brzmi taka stara produkcja ? Na dobrym sprzęcie stereo brzmi wyśmienicie co mnie osobiście wprawiło w duże zdumienie ! (po przesłuchaniu mp3jek na słuchawkach byłem nastawiony mocno sceptycznie). Przede wszystkim brak jest podbicia pasma (loudness) czym częstują na obecnie do bólu i krwi z uszu współczesne wydania z większości gatunków muzycznych. Co za tym idzie płyta gra cicho, acz po podkręceniu gały wzmocnienia na wzmacniaczu dynamika wbija w fotel. Syntezatory i automaty biją z niesamowitą precyzją, motoryczne, rozpędzone kawałki takie jak wymienione wcześniej Ego, Words Fell Down, Chaos At The Airport porywają i dają takiego kopa energią że ciężko wysiedzieć nie podrygując w fotelu. Przestrzeń jest fantastyczna, dźwięk unosi się niemal w cały pomieszczeniu, słychać go za kolumnami, przed nimi, a wystarczy dać nieco głośniej by trójwymiarowe efekty pojawiły się i po naszych bokach gdzie siedzimy. Źródła pozorne są precyzyjnie i punktowo lokalizowane w tej przestrzeni, palcem można wskazać gdzie stoją i grają poszczególne instrumenty. Oczywiście, analogowe syntezatory mają swoją nieco sztuczną, plastikową barwę, a automaty perkusyjne są mocno wysuszone, ja śmiem twierdzić że nie jest to wada a wręcz zaleta, dodaje niesamowitego uroku i niepowtarzalności tej muzyce. Basu jednak jest bardzo mało, a jeśli już przywali to raczej suchym twardym, średnim/wyższym uderzeniem. Pierwsze skrzypce gra średnica, to na jej szczegółowości i przestrzenności skupili się realizatorzy. Z pewnością podczas słuchania płyty warto wspomóc się aktywnym subwooferem, który tu sprawdza się wyjątkowo dobrze, nie ma mowy o dudnieniu i zaburzeniu pasma, gdyż bas nagrany na płycie jest niesamowicie szybki, mocny i precyzyjny. Do nagrania wokalu Kim można mieć jednak zastrzeżenia. Jest on nieco wysuszony i piskliwy na wyższej średnicy gdy piosenkarka wchodzi w wysokie rejestry. Brzmi to jakby mikrofon był nastawiony ze zbyt duża czułością, a Kim śpiewała za blisko niego. Gdyby nie ta łyżka dziegciu w beczce miodu, byłyby cztery gwiazdki. Ocena brzmienia: trzy gwiazdki



  • faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.