O muzyce:
Niesamowita płyta. Scofield w najwyższej formie. Przyznam się, że już od dawna nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Ostatnie 10 lat to troche zamknięcie się w obszarze funky groove, z którego chłop nie bardzo wiedzial jak uciec. Nawet nastrojowa płyta Quiet z 1996 nie zmieniła mojego zdania, że Scofield przestał poszukiwać - znalazł bezpieczną przystań, z której nie bardzo mu się chce ruszać. Aż do Uberjam. Pierwszy utwór z tej płyty - Acidhead - sprawił, że wyłączyłem kompakt, wyjąłem płyte, by sprawdzić czy sprzedawca nie wsadził złej płyty do okładki płyty scofielda. niby jest on, niby gra gitara, której frazy brzmią jak saksofon, ale nie ona dominuje. dominuje muzyka hinduska, ale jakby trochę "odleciana", jakby trochę przetworzona przez 'acidhead'. Hipisi, kultura wwschodu, funki rodem z lat 80-tych i początku XXI wieku, z mocną linią basu. Po raz pierwszy u Scofielda kawałek rapowany... Można tak dalej, tylko po co... Wysłuchać MUSZĄ wszyscy, kupić ci, którzy są:
1. miłosnikami Scofielda - jest inna niż wszystko co do tej pory robił, chcoaż słychac charakterystyczny funky
2. miłosnicy muzyki orientalnej
3. ci, którzy poszukują nowych brzmień
O dźwięku:
Poprawna płyta, bez fajerwerków ale z detalami i wykopem