Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5762 opinie sprzęt

Focal (dawniej: JMLab) Vestia N°2

Vestia to przede wszystkim bardzo zrównoważone brzmienie. Przed zakupem dokładnie przetestowałem także Chora 826 oraz Aria 926 jak i wiele, wiele różnych kolumn. W porównaniu do tych dwóch modeli gra zdecydowanie gęściej. Średnie tony, które w Arii i Chora są lekko odchudzone Vestia pokazuje w bardzo pełny sposób. Szczególnie słychać to w brzmieniu gitar elektrycznych, które tutaj mają właściwy ciężar i pazur, nie ma żadnego osuszenia średnicy. Wokale są bardzo naturalne i emocjonalne. Do testów wokalistyki służy mi zawsze Songbook Cornella i poszczególny utwory Lisy Gerrard które to zabrzmiały znakomicie. Kolumn tych można słuchać godzinami, wysokie tony mimo iż jest to metalowa kopułka nie gwiżdżą i nie sypią piachem a pięknie ciągną w górę gitarę czy skrzypce. Bas jest zróżnicowany w zależności od nagrania potrafi uderzyć mocno i twardo jak i otulić miękką poduszką. Co ciekawe dobrze wypada również na tych kolumnach klasyka, która w Ariach zwykle wypada dość blado. Skrzypce czy flety to miód dla uszu. Podobnie z rockiem czy metalem, jest moc! Gitary, perkusja w Dark Roots of The Earth Testamentu po prostu wymiatają. O detaliczność nie ma się co martwić także jest na bardzo dobrym poziomie, wszystkie smaczki słychać. Przestrzenność dźwięku też prezentuje wysoki poziom, testowana na ostatniej Wardrunie. To naprawdę udany Focal, nie krzykliwy, nie daje wysokimi po uszach, wyższa średnica też nie wrzeszczy. Poza tym jest na czym zawiesić oko, wyglądają pięknie. Jedna uwaga dla zainteresowanych bass-reflex jest z tyłu dlatego trzeba uważać na ścianę za nimi, trochę odsunąć albo dokupić zatyczki, na szczęście nie jest jakoś bardzo czuły jak w niektórych kolumnach. To spore kolumny także warto je ustawiać w pomieszczeniach powyżej 20m. Czas wygrzewania jest dość długi zanim dźwięk się odpowiednio ułożyć, kilka tygodni trzeba dać im pograć na to się nic nie poradzi. Osobiście parowałbym je z neutralnymi wzmakami, które żadnych pasm nie podbijają.      


Eversolo Dac-Z6

Dac zrównoważony, nie wyróżnia się w żadnym z pasm. Bardzo dobra separacja kanałów, dobra holografia. Posiada 3 filtry które w minimalnym stopniu wpływają na dźwięk, można wybrać który chce się używać. Wyświetlacz bardzo dobrej jakości, jednak z odległości 2m już nie bardzo widać co tam się wyświetla. Można ustawić by wyświetlał tzw wycieraczki (3 różne do wyboru) bądź info o sygnale wejściowym czy aktualny poziom głośności. Obudowa solidna, dac ciężki jak na swoje wymiary. Posiada dość rozbudowany zasilacz zamontowany wewnątrz urządzenia. Posiada wyjścia rca oraz xlr a także słuchawkowe. Słuchawki grają na tym wyjściu na wystarczającym poziomie głośności, jakość dźwięku jest dobra. Porównywałem bezpośrednio z Z-8 i moim zdaniem dopłata 1k zł nie jest absolutnie warta. Różnice są marginalne. W swojej cenie jeden z lepszych przetworników.


STX Soundstation FX-300

Wklejam opinie, którą napisałem jakiś czas temu w którymś z watków na Audiostereo.pl.: Kolumny grają u mnie od 5 dni z zestawem NAD C372 + NAD C542. Są nowe prosto od producenta, więc pewnie musza się wygrzać, chociaż nie wiem czy tak naprawdę musi być. Nie mam dużego doświadczenia w audio i co za tym idzie nie mam dużego przeglądu sprzętu grającego. Kolumny które dobrze poznałem w ostatnim czasie to Tonsil Siesta, Celestion F38 i teraz poznaję STX FX300. Wymienione kolumny grały bądź graja u mnie w domu, dlatego mogę powiedzieć o nich najwięcej. W poszukiwaniu odpowiedniego dźwięku odwiedzałem również salony audio. Dokonałem tam kilku/kilkunastu odsłuchów, ale jak to w salonach nie za bardzo był czas i możliwości dokładnego sprawdzenia kolumn, ponieważ te najbardziej mnie interesowały. Podczas odsłuchów kolumny grały z różnymi wzmacniaczami: Yamaha, Audiolab, Arcam, Camrige. Wiem, że każda konfiguracja zagra inaczej, ale ogólny charakter kolumn można poznać niezależnie od tego z czym grają, a szczególnie w zakresie sprzętu budżetowego w ramach którego ja się poruszałem. Oczywiście ja tak uważam. Przetestowane kolumny to kilka modeli Magnat, Koda, Jamo, Wharfedale, Heco, Paradigm, Yamacha wszystkie w przedziale cenowym 2000-3000 PLN za komplet nowych. Niestety, żadne mnie nie zauroczyły swoim graniem. Po tych wszystkich odsłuchach doszedłem do wniosku, że te wszystkie „chińskie” produkty grają tak samo tzn. nie dosłownie, a chodzi mi o to, ze kolumny różniły się tylko szczegółami. Jedne miały mniej basu, drugie więcej średnicy, a trzecie za dużo góry itp. natomiast jakość dźwięku wszystkich produktów na poziomie miernym lub dostatecznym. We wszystkich bas buczący, a można było to łatwo sprawdzić porównując je do kolumn np. Paradigm Studio. Sprzedawca w jednym z salonów pokazał mi jak to zrobić. Podkręcił na wzmacniaczu regulacje basu na max. Dobra kolumna grała jak przy poziomie „direct” tylko z większą ilością basu o jakości takiej samej, natomiast wszystkie kolumny z interesującego mnie przedziału 2-3 tys. PLN buczały jak... (nawet nie mam porównania). Metoda prosta, ale jak dla mnie skuteczna. Wspomniałem tu o Paradigm Studio i muszę jeszcze wspomnieć o kolumnach Dynaudio seri X. Obie pary zagrały tak jak tego oczekiwałem. Muzyka pełna energii, bas dobrze kontrolowany i przyjemne neutralne brzmienie (porównuję tutaj do kolumn o których pisałem wcześniej). Niestety cena za te kolumny przekraczała mój budżet i nie zdecydowałem się na nie. Po analizie tego co usłyszałem nadal nie wiedziałem co mam kupić i postanowiłem zaryzykować strzał w ciemno. Czytałem sporo o STX i analizowałem ich produkty, niestety nie miałem czasu, a i odległość spora, żeby tam jechać. Rozmawiałem z samym producentem i projektantem kolumn STX i przekonałem się, że to może być dobra droga. Mając wcześniejsze doświadczenia z polskim produktem jakim były Tonsil Siesta nie bałem się ryzyka. Siesty mimo swoich wad nie były wcale złymi kolumnami jak za cenę, którą kosztowały. FX 300 stanęły u mnie, tak jak wcześniej pisałem 5 dni temu i od tego czasu uśmiech nie schodzi mi z twarzy, również mojej żonie. Kolumny jak za tą cenę graja naprawdę bardzo dobrze. Nie boję się porównać ich z dużo droższymi Paradigm Studio i Dynaudio serii X. Wysokie tony bardzo szczegółowe, ale nie męczące tak jak np. w Siestach. Średnica miła dla ucha i bardzo dobrze tworzy całość z wysokim i niskim zakresem. Bas jest taki o jaki mi chodziło. Jest bardzo „sprężysty” tzn. gdy ma zagrać krótko to tak gra, a jak ma być długi to gra długo, ale nic nie buczy i nie dudni jak np. w Celestionach F38, no i dość często zamruczy jak kot pogłaskany za uchem:). Jak na razie tylko tyle mogę powiedzieć, ponieważ za krótko obcuję z nowym nabytkiem, ale z czasem możecie spodziewać się nowych relacji. Pozdrawiam Darek


Yamaha KX-480

Do tej pory u znajomych słuchałem różnych magnetofonów, odtwarzając w nich swoje kasety i próbując zgrywać z nich materiał do formatu mp3. Za każdym razem czegoś mi brakowało. Albo było za płasko, albo jakoś nienaturalnie. Dlatego też postanowiłem przekopać internet w celu znalezienia magnetofonu, który będzie mi odpowiadał.   Po wyregulowaniu głowicy i dostrojeniu "play trimem" magnetofon gra czyściutko. Oczywiście nagrania nie brzmią tak czysto jak orginalny zapis na CD, ale myślę, że analogowy szum dodaje im uroku. Jestem zadowolony z równego, nieprzerysowanego brzmienia we wszystkich pasmach. Zgadzam się z poprzednikiem, że brzmienie jest nieco ocieplone, ale nie przeadnie.


Elac BS 103.2

Piszę tą recenzję ok . tydzień po zakupie - głośniki już pograły, więc powinny być już nieco wygrzać. Kupiłem, bo cena była sensacyjna - dystrybutor wyprzedawał nowe kolumny najpierw za pół ceny (899 zł) potem zniżał cenę jeszcze bardziej. Finalnie wyszło za 1/3 ceny - za takie pieniądze trudno znaleźć jakiekolwiek grające głośniki. Kupiłem z myślą, że jak mi się nie spodobają to bez trudu odsprzedam i odzyskam pieniądze - więc ryzyko praktycznie zerowe. Podłączone zostały do starego, ale przyzwoitego wzmacniacza Marantza PM-64. Za źródło robił też zabytek - Sony CDP-X222ES. Wcześniej miałem zmodyfikowane Tannoie M1. Bardzo je lubiłem - po modyfikacji to fantastyczne głośniczki, jednak nie są uniwersalne (w rozsądnej cenie trudno o kolumny które świetnie zagrają z każdym materiałem). Tannoje świetne były w muzyce dawnej, klasycznej oraz jazzie - np. Jordi Savall brzmiał świetnie, bas Christiana McBride i głos D. Krall również. Ale jak próbowałem z nostalgią wrzucić płytę z "łojeniem" (kiedyś tego słuchałem) to niestety dość szybko wciskałem przycisk stop w cd - Tannoiom brakowało "pazurków" (choć dynamikę miały znakomitą). Elaki pokazały się jako kolumny uniwersalne. Można słuchać na nich zarówno Savalla, Krall ale także i Metalliki, Slayera itd. Wcześniej nigdy nie słuchałem głośników wykonanych z wykorzystaniem aluminium i nieco się obawiałem, że brzmienie będzie inne niż, kolumn w kombinacji midbas - celuloza, kopułka - jedwab. Obawy okazały się płonne. Wysokie nie są w jakikolwiek sposób natarczywe (mimo, że wzmacniacz do "ciemnych" nie należy, cd tym bardziej), w żaden sposób nie próbują dominować. Zresztą żaden z zakresów pasma nie jest w jakiś sposób wyróżniony - wydaje się, że kolumny grają równo. Miłym zaskoczeniem był bas - obfity (bez przesady) ale dobrze kontrolowany. W pokoju 10 m2 nawet sprawia pewne problemy - w razie czego są firmowe zatyczki bas-refleksu. Można przypuszczać, że mimo małych rozmiarów kolumienki te na pewno poradzą sobie bez problemu w pomieszczeniach o pow. 16 m2. Po zakupie Elaców po raz pierwszy z przyjemnoością mogę posłuchać muzyki organowej (za czasów Tannoi - z powodu ich niedostatków - płyty nieco się przykurzyły na półce). Kolumny dobrze oddają barwy poszczególnych instrumentów, skrzypce brzmią jak powinny, werbel i talerze także brzmią jak trzeba, pięknie wybrzmiewają dźwięki lutni i gitary, głosy bez wyostrzeń i sybilantów. Kolumny budują dobrą przestrzeń - zarówno wszerz jak i wgłąb. Są dość detaliczne. Myślę, że wszystkie ich zalety jeszcze sięwzmogą, ponieważ spięte były bardzo kiepskim kablem głośnikowym - jestem w trakcie poszukiwań optymalnego przewodu do posiadanego zestawu, bo każdy z posiadanych niestety nie sprawdzi się w aktualnej konfiguracji. Wydaje mi się, że kolumny są neutralne - kombinowałem z podłączeniem cd Denona opartego na przetworniku Delta-Sigma i dźwięk stał się jakby skrępowany - jednak po różnych eksperymentach winą obarczyć można jedynie Denona. Przypuszczam, że kolumny te raczej nie będą starały się narzucać systemowi jakiegoś swojego charakteru jak np. Tannoie. Ale pewnie nie będą starały się dzięki temu maskować, lub "prostować" czegoś w dźwięku posiadanego systemu (cd Denona z innymi kolumnami grał przyzwoicie - wpięty do Marantza i Elaców okazał swoją nicość wobec Soniaka ES). Jeśli ma się zrównoważony i przyzwoicie brzmiący system (co nie znaczy że drogi:)) to te kolumny mogą być dobrym uzupełnieniem. Jeśli chcecie coś w systemie "wyprostować" to może się to za pomocą tych kolumn nie udać i efekt może być nieciekawy (testowanemu Denonowi pomógł inny system i bynajmniej nie neutralne kolumny) Moja opinia nie jest oczywiście opinią osłuchanego w setki "klocków" audiofila ile raczej melomana, który słucha przede wszystkim muzyki, czasem zmienia sprzęt i wtedy ma okazję posłuchać czegoś nowego. Jeśli Elaki mielibyście nabyć w cenie salonowej 1799 zł - to może znalazłoby się trochę godnych konkurentów. Jeśli jednak weźmie się ich cenę rzeczywistą na wyprzedaży - konia z rzędem temu, kto znajdzie kolumny, które w tej cenie (599zł) dadzą chociaż 60% tej radości, jakiej potrafią dostarczyć Elaki 103.2.


Backes&Muller BM6

Firma mało znana w PL a to światowy lider w produkcji kolumn aktywnych do użytku domowego. Przed zakupem wymagają dokładnego sprawdzenia ( elektronika z lat 80-ych ). Wewnetrzne wzmacniacze budzą szacunek. Wyglądem nie zachwycają. Wbrew pozorom brzmienie nie jest techniczne a raczej niemal "lampowe"


Tara Labs Prism Nexa

Szukajac kabla głośnikowego do swojego systemu trafił do mnie do domu na odsłuch ten właśnie kabel. Znając pozytywne opinie spodziewałem się przynajmniej czegoś poprawnego, a tu wielka niespodzianka - niestety na minus.... Dzwiek zawęził się do "kolumna lewa - kolumna prawa" - zero sceny, dźwięk suchy, bez smaczków i wydźwięków fortepianu; cały czas słuchając czegoś mi brakuje, caly czas cos mi nie odpowiada! Juz zaczalem sprawdzać że może coś źle podłączyłem, ale nie!!! - wszystko jest połączone dobrze!   Ogólnie jakbym miał opisać: góra całkiem poprawna - niesie wiele szczegółów, a przy tym jest łagodna; średnica - brak detali i smaczków, ale to dopiero wychodzi po dłuższym czasie słuchania znanych płyt; bas - wycofany, wychudzony, totalna klapa! Co jak co ale mój Harman HK 680 ma na prawdę monumentalny i nisko schodzący bas, a Tara Labs mi go po prostu "wyłączyła"...   Pożyczałem już wiele kabli ale żadnego jeszcze nie miałem ochoty wypiąć po 15 minutach grania! Jednak zostawiłem go na dłużej, bo miałem nadzieję że się wygrzeje i poprawi, ale nic, jak grał tak gra nadal....   Doskonale zdaję sobię sprawę, iż każdy kabel gra inaczej w każdym systemie, dlatego do mojej opinii proszę podchodzić z rezerwą, bo na innym systemie kabel ten może sprawdzić się wyśmienicie! Opinię tę napisałem tylko ku przestrodze, żeby kabla tego nie kupować w ciemno, tylko pożyczyć i posłuchać zanim się podejmie decyzję.


Straight Wire Symphony II

kabel gra w sposób bardzo zrównoważony, czysty. Przekazuje dużo detali i informacji w każdym z zakresów. Każdy zakres pasma jest odtwarzany bardzo dobrze, bez podbarwień i dziur. Efekty przestrzenne, lokalizacja, swoboda są na bardzo dobrym poziomie. Moim zdaniem, w cenie <300zł trudno o konkurencje dla tego kabla. Na pewno znalazłyby się kable grające bardziej barwnie w jakimś zakresie, ale właśnie owe wyrównanie pasma i brak wyostrzeń zdecydowało w moim przypadku o zakupie tego kabla. W moim systemie, gdzie nie chciałem "modyfikować" brzmienia odtwarzacza CD interkonektem, ten kabel sprawdził się bardzo dobrze. Jedyne, co mógłbym wskazać jako wadę - to lekkie wycofanie górnych zakresów ((może być zaletą) , i lekkie wrażenie "sklejenia" środka z górą. Efekty te występują jednak w niewielkim stopniu, i w większości budżetowych systemów nie powinny stanowić problemu. Po zamianie glosnikowych Jamo Flat na AQ Type4, dzwięk bardzo dużo zyskał.


Cambridge Audio D500SE

odsyłam do mojej opinii nt wzmacniacza A500. Te same walory brzmieniowe. Czysty, uporządkowany, szczegółowy, ekspresyjny, dynamiczny. Bez wad. Uniwersalny


Tara Labs Prism 200a

Co tu można napisać..chyba tylko to że to jeden z tych kabli które w tej cenie naprawdę mają się czym pochwalić. Wg. mnie do 100zł najlepszym kablem jest Sommer the spirit, natomiast ten Tara Labs nie ma się czego wstydzić względem tej konfekcji. Już model 100a preferuje bardzo dobre, zrównoważone brzmienie. 200a dodaje do tego lepsza podstawę basową-nie rośnie względem 100a ale oferuję jeszcze lepszą kontrolę. Do tego średnica i wysokie które również oferują trochę bardziej otwarte, wyraziste brzmienie względem "setki". Kable muzykalny oferujący brzmienie naturalne i neutralne, stawiający bardziej na komfort odsłuchu niż wysiloną precyzje. Ps. zapomniałem dodać że kabel jest kierunkowy i utemperował sybilanty w Piano.


Denon PMA-250 (non se)

Jestem szczęśliwym posiadaczem. W 100% zgadzam się z kolegą kamieniem :-)


ProAc Studio 125

Po wielu testach i próbach w końcu z czystym sumieniem wiecznie poszukującego audiofila, wybrałem Studio 125. Zaczynając od góry - mamy dźwięczną, szczegółową górę pasma, która w żadnym przypadku nie jest męcząca, krzykliwa czy natarczywa. Po prostu nie musimy wytężać słuchu, żeby usłyszeć każdy szczegół przedstawiany z wyjątkową precyzją i kulturą. Środek pasma - to przede wszystkim piękna barwa, co słychać w brzmieniu instrumentów i na wokalach, które sprawiają wrażenie obecności wykonawcy w naszym pokoju. Wrażenie bywa czasem niesamowite. Poza tym plany budowane w głąb i w szerz sprawiają, że muzyka nas otacza, odrywa się od kolumn i tworzy piękny przestrzenny spektakl, który wykracza jakby po zamknięciu oczy poza nasz pokój odsłuchowy. Dół - to po prostu potęga. Tu trzeba mieć na uwadze, że te głośniki nie zagrają w małym pokoju poprawnie. Bas może nam wtedy wprawiać w drżenie nie tylko okna, ale i ściany. Jak ustawimy studio 125 w min. 17-18 m. kw., to już powinno być OK. Jak mamy do dyspozycji 20 m i więcej, to już jest prawdziwy spektakl o mocnym fundamencie. Słuchnaie przez te kolumny muzyki organowej sprawia, że czujemy się jak obecni w wielkiej katedrze gdzie czuć drżenie powietrza - po prostu mamy prawie naturalne brzmienie organów, które bardzo trudno osiągnąć w mieszkaniu. Nie chncę popadać w przesadę, malkontent znalazłby z pewnością jakieś mankamenty brzmieniowe typu - mało słyszalna trąbka w siódmym rzędzie składu - ale jeśli podchodzimy realnie do możliwości zastawu w granicach 6500 zł to ja osobiście nie znalazłem nic lepszego - uczciwie, serdecznie polecam. ProAc Syudio 125 to konstrukcja moim zdaniem wybitna i to nie tylko w swojej klasie cenowej, ale i wyżej. O klasie wykonania szkoda tutaj się rozpisywać - po prostu elegancja i solidność.


Harman Kardon PM655VXI

Swietny sprzet. Spokojny design. Bez bajerow. Kupilem to podbnie jak kolega wyżej - okazyjnie. Dawno temu. U mnie pracuje z kolumnami IQ. Nie zamienie na nic innego. Rzadko zdarza sie, zebym uzywal regulacji barwy.. Klawisz "tone defeat" jest wcisniety na stale. Niesamowite w tym wzmacniaczu jest to, ze kiedy slucha sie cicho - bas pomyka przy podlodze, delikatnie i nienatretnie. Jedyny jego feler jest taki, ze popsuly sie ze starosci przelaczniki zrodel. Trzeszcza. Serwis (AUTORYZOWANY), z ktorym mialem do czynienia trzymal sprzet ponad pol roku i nie usunal usterki. Przy okazji... pomocy, jesli ktos umie to naprawic albo wie gdzie sie z problemem udac. [email protected], 608605629


STX Soundstation Fi Neutrino FX-150

STX Neutrino oferują znakomitą barwę, wspaniałą przestrzeń. Absolutnie nie wymagające odnośnie wzmacniaczy, próbowałem z lampami, z tranzystorami w klasie AA oraz AB. Kolumny mają relatywnie wysoką efektywność więc z każdą lampą powinny zagrać pozytywnie. Największą niespodzianką tych kolumn jest brak efektu "znudzenia". Słucham już ponad miesiąc i nadal zaskakują swoim potencjałem. Próbowałem z kilkoma kabelkami, również bez większych niemiłych niespodzianek. Najlepszymi okazały się kabelki Equilibrium Cello ale niestety zamieniłem się na AQi to był błąd, jest nieco słabiej w detaliczności. Generalnie Neutrino są dość ciekawymi kolumnami, które oferują bardzo wiele w przeróżnych zestawieniach. Ich niesamowitą cechą jest barwa, która po prostu urzeka przenikliwością oraz kulturą przekazu. Kolumny wciągają na długie sesje odsłuchowe. Rock, klasyka, jazz, chillout to sprawdzają się znakomicie.


Melodika BL30

Ten test od początku był niezwykły…   Najpierw długo się zastanawiałem, czy w ogóle się do niego zgłaszać. Ja, który kilka lat temu ze względu na brak miejsca i zamianę dotychczasowej Oazy Muzyki na zwykły salonik, pozbyłem się z mieszkania kolumn podłogowych, zastępując je monitorami, miałbym brać do domu dwa wielkoludy i znowu zagracać mieszkanie? I to w czasie przygotowań domowników do sesji egzaminacyjnej?   Ale niech to – jak nie teraz, to kiedy znowu trafi się okazja, by znowu pobawić się podłogówkami?   Przyjechały dwie paczki, wcale nie takie ciężkie, kryjące dobrze zapakowane kolumny i sprytnie zabezpieczone wyposażenie – podstawy, kolce, a nawet … białe rękawiczki do delikatnego potraktowania elementów w trakcie montażu.   Montaż odbył się sprawnie – elementy dopasowane i intuicyjnie kompletowane – po pół godzinie kolumny dumnie rozpierały się na wyznaczonych miejscach.   Najpierw o wyglądzie. Co prawda, kolumny mają przede wszystkim dobrze grać, a nie wyglądać, ale walorów estetycznych nie można nie doceniać. Jeśli miłośnik muzyki ma do odsłuchu własną Norę Samotnika, to nie musi przejmować się wyglądem – może nawet ściany wygłuszyć wytłaczankami od jajek – dla niego liczy się tylko, by wszystko grało jak najlepiej. Ale nawet wtedy estetyczny wygląd elementów toru muzycznego liczy się. A szczególnie trudno nie uwzględniać w wyborze sprzętu istotnego elementu, jakim jest tzw. WAF, czyli Wife Acceptance Factor, ułatwiający koegzystencję sprzętu i ludzi…   Analizując kolumny Melodica BL30 pod względem estetycznym trzeba przyznać, że są one nie tylko estetyczne, ale wręcz ładne, co wyżej wymienioną koegzystencję znakomicie ułatwia. Zarówno podstawy, jak dolne i górne powierzchnie są pokryte czarnym lakierem „fortepianowym”, co nadaje im elegancji, by nie powiedzieć wręcz, że wrażenia odrobiny luksusu.   Maskownice w lakierowanych ramkach ukrywają dwa głośniki z membranami z plecionki z włókna szklanego o średnicy 13 cm – niskotonowy i średniotonowy oraz polimerowy wysokotonowy zintegrowany z kopułką.   Maskownica, co ciekawe, nie ma bolców, tylko otwory, bolce umieszczone są na ściance kolumny, co może nie podnosi estetyki kolumn, ale za to skutecznie chroni przed powszechnym zjawiskiem, jakim jest wyłamywanie bolców z maskownic. Na szczęście bolce są czarne i zlewają się ze ściankami kolumn, ale i bez nich BL30 należałyby do kolumn, które ładniej wyglądają z maskownicami niż bez.       Z tyłu dwie pary gniazd połączeniowych do przewodów głośnikowych, przystosowane do biampingu, ale oczywiście wyposażone w zworki umożliwiające zasilanie pojedynczym kablem. Przewody głośnikowe można przykręcić albo wykorzystać do wtyków bananowych. Moje kable głośnikowe miały wtyki bananowe Prolink TBC-052, więc je wykorzystałem, bez sprawdzania solidności mocowań gwintowanych, które jednak na pierwszy rzut oka wyglądały nieźle.     Nad gniazdami głośnikowymi w kolumnie BL30 umieszczony jest otwór bass refleksu, co oznacza jednocześnie, że tych kolumn przytulać do ścian nie należy i potrzebują minimum półmetrowej przestrzeni za plecami. To może stanowić pewien problem dla słuchaczy nie dysponujących dużą przestrzenią i co mniejsze pomieszczenia mogą dać się „zagracić”. Pod tym względem dużo praktyczniejsze są rozwiązania z otworem bass refleksu z przodu.   W podstawy kolumn wkręcane są od dołu solidne kolce blokowane nakrętkami z góry. Do regulacji prostsze byłoby zastosowanie kolców wkręcanych od góry, z wkręcanymi od dołu było znacznie więcej zachodu. Kolce wykonane są solidnie i nie ma obawy, że - jak często się zdarza w tej grupie cenowej – cienkie i delikatne końcówki kolców mogłyby się łatwo wygiąć. Ponieważ razem z moimi starymi podłogówkami wywędrowały z domu granitowe podstawki, więc dla ochrony drewnianej podłogi przed kolcami kolumn musiałem zastosować proste, acz całkiem skuteczne rozwiązanie w postaci … jednogroszówek.     Kolumny mają prawie 90 cm wysokości, ale przy szerokości 20 cm wydają się dość zgrabną, optycznie lekką konstrukcją. Czarny kolor sprawia, że dość łatwo dopasowują się do pozostałych sprzętów w pomieszczeniu, o co trudno, gdy próbujemy dopasować do siebie elementy z drewnianym wykończeniem w kolorze czereśni, dębu i tym podobnych. W moim przypadku kolumny ładnie zgrały się z czereśniową komodą posiadającą pionowe czarne wstawki.     Po zmontowaniu, podłączeniu i rozstawieniu kolumn, nadszedł czas na właściwy test – czyli Muzykę!   Rozpocząłem od płyty Massive Atrack – Protection. Celowo wybrałem na początek płytę nagraną z dużą zawartością basu, która w samochodzie zwykła mi rolować skarpetki i wzbudzać wibracje nawet w dobrze spasowanej desce rozdzielczej… Przygotowałem się na masowanie żołądka dużą porcją basu, a tymczasem kolumny zagrały sprężyście, dynamicznie, owszem – z basem, ale z bardzo krótkim, dobrze kontrolowanym. Bardzo dobrze oddane średnie dźwięki, wysokie mocno, ale czysto i bez sybilantów. Bez dominującego basu, bez schodzenia – w sumie też zabrzmiało ładnie.   Ale kurczę - gdzie te basy?!   Zagadka wyjaśniła się w dalszym ciągu testu…   Dire Straits – On Every Street. Płyta znana z bardzo wyeksponowanych gitar zagrała bardzo dynamicznie. „When It Comes To You” – mięsiście, czysto, dużo środka, wysokie tony wyraźne, ale nie za ostre. „You And Your Friend” – Soczysta, wyraźna gitara, czytelne talerze i przeszkadzajki. Bas krótki, ale wystarczająco ciągnięty dla utrzymania więzi z kołyszącym tłem. Klawisze dyskretne, nie dominują – piękne tło. „Freehand” – wyraźna gitara i szelest przesuwanych palców po gryfie, krótki mocny bas, dyskretne klawisze, słyszalne w tle grzmoty nadciągającej burzy zostały bardzo dobrze przeniesione. „Ticket to Heaven” – bogato, przestrzennie, soczyście, pluskająco. Tło klawiszowe z imitacją smyczków bardzo wyraziście.   Diana Krall – The Very Best „‘wonderful” – bardzo szczegółowo przeniesione talerze, miotełki, cykadełka – czysto, szczegółowo, wyraźnie, bez kłucia. Smyczki w tle, mięciutki fortepian. Wyraźny środek, wycofany bas. „Peel Me a Grape” – utwór bardzo akustyczny, wyraźny kontrabas, fortepian, gitara elektryczna jako tło, bez perkusji. Czyściutko, przejrzyście, ale trochę chłodno, wręcz smutno. „Pick Yourself Up” – czyściutki wokal na pierwszym planie, nastrojowe smyczki w tle, mięciutki fortepian, miotełki perkusisty dyskretne, ale czytelne. „The Look Of Love” – szerokie tło, szczoteczki, talerze, pukadełka, bardzo precyzyjnie oddane , nastrojowe smyczki w tle, wokal wyraźny, czysty, ale nie dominuje. „Lets Face the Music and Dance” – dominuje wokal, czyściutka perkusja, pełne smyczki “Little Girl Blue” – Pełna wiolonczela, dyskretny fortepian, wokal pierwszoplanowy, ale nie zagłusza reszty. „Fly me to the moon” (live) – fortepian wyraźny, z przepięknym solo fortepianu i elektrycznej gitary, wyraźnie odczuwalna atmosfera salki koncertowej.   Pink Floyd – Meddle (remaster 2013) „One Of These Days” - Wyraźny “wiatr” I inne sztuczne szumy, mięsisty bas, uderzenia klawiszy nie straszą ale pięknie i miękko wchodzą. Słychać floydowskie niuanse i kombinacje. Bas wyraźny, góra lekko zaokrąglona. „Echoes” – Uderzenia klawiszy uderzają w kompletnej ciszy, ostro i wyraźnie, wyraźnie przytłumiona gitara i klawisze, miękki bas. Wokale czyste, wyraźne ale nie dominują. Słychać niuanse. Szczegółowość, gitary, perkusja. Szeroka scena. Przerażające nawoływanie gitar, ptaki. Od 17 minuty narastanie wszystkiego, bardzo wyraźne gitary, klawisze, perkusja, a szczególnie precyzyjnie słychać talerze. Perkusja sypie rzęsiście. Perlisty dialog klawiszy z gitarą. Wszystko oddane bardzo wiernie, z dużą dynamiką.   King Crimson – Red „Red” – Spodziewałem się nokautu, zapiąłem pasy. Ściana dźwięków, zlewają się, wyraźna perkusja ale bas mało wyraźny – ginie, słabuje, skrada się – nie ma łomotu, jest słaby puls. Potem wyraźniejsza imitacja wiolonczeli i bas. Ściana dźwięków, dużo średnich. „Fallen Angel” – Wokal czyściutki, wyraźna gitara, perkusja, szeroka baza z wycofanymi klawiszami, przepycha się imitacja klarnetu i puzonu. Szczegółowo w refrenie – słyszane pomimo ściany dźwięków. „One more red nightmare” – Mamy marsz gitar z bogatą paletą kolorów. Mimo takiego tytułu nie straszy, gitary grają szczegółowo, wyraźna perkusja. Mimo tego, że znam utwór od lat, usłyszałem kilka całkiem „nowych” dźwięków.   W poszukiwaniu utraconych basów przestawiam kolumny bliżej ściany…   „Starless” – Bas mocniejszy, ale nadal skrócony, nie ciągnie się i nie dudni, duża szczegółowość, wyraźnie słyszane krimzonowskie przeszkadzajki. „Smyczki” bardzo wyraźne w tle. Wokal wycofany, dominują klawisze. Środkowa „zwrotka” instrumentalna i improwizacja zagrała bardzo szczegółowo. Trójkąty i pukadełka myszkują.   Judas Priest – British Steel Tak jak przy Massive Attack liczyłem na masaż basem, tak przy Judas Priest oczekiwałem sponiewierania, łomotu i innych szkodliwych podniet. A tymczasem…   „Rage” – sucho płasko, bas za krótki – nie do zaakceptowania. Pamiętam tę płytę graną na tonsilowskich podłogówkach klasy Bum-Cyk i wtedy miałem, co chciałem…   Odsuwam kolumny 1 metr od ściany…   Nadal mało basu, ale na szczęście równo, stabilnie, scena nieźle szeroka, choć trochę za sucho.   Black Sabbath – Sabbath Bloody Sabbath Ostatnia szansa na szkodliwe podniety… Zagrało szczegółowo, czysto, ale … tak – zgadliście - mało basu!   I tyle łomotu…   Mile Davies – Sketches Of Spain Bardzo szczegółowo, słucha się bardzo przyjemnie, mimo delikatnego szumu (nagranie z lat sześćdziesiątych), szeroko i perliście. Gdy wchodzą dęte robi się naprawdę potężnie, wręcz drapieżnie. Trąbka Milesa pieści w całym „swoim” zakresie. Na granicy przesterowania, ale zaokrąglona góra pomaga, szelest perkusji kojący.   Miles Davis – In A Silent Way. Podobnie, jak w „Sketches Of Spain” przyjemnie i „analogowo” ciepło. Szczegółowo, perliście, trąbka pokazuje, co ma najlepszego. Góra perkusji odrobinę przygaszona.   Led Zeppelin – Celebration Day (2007) Zapis pierwszego po wielu latach przerwy wspólnego grania legendarnego zespołu. Koncert z 2007 roku wydany dopiero kilka lat później na kompakcie, winylu i Blu-rayu. Zagrany po staremu, zmasterowany po nowemu. Niestety.   „Kashmir” – Bas szczególnie potężnie uwypuklony w masteringu miał przyjemnie zagrać na przenośnych odtwarzaczach i boomboxach. Na mocnym sprzęcie miał mocno łupnąć. BL30-ki ten agresywny bas uspokajają, słychać jego mocne pulsowanie, ale nie zabija. Kolumny bezlitośnie obnażają kiepski mastering. Efekt przyzwoity, ale spodziewałem się nokautu. „Dazed And Confused” – Jeśli w tym utworze brakuje basu, to znaczy, że nie słychać połowy muzyki! A w moim odsłuchu basu jednak brakuje. Wokal na granicy przesterowania/przedobrzenia, zaokrąglona góra kolumn ratuje odsłuch przed klęską.   Tonący brzytwy się chwyta, a chwyciłem się ostatniej szansy – profesjonalnego, 24-bitowego ripu wersji wydanej na winylu. I faktycznie – zagrało równiej, pełniej, mniej agresywnie, bardziej „analogowo”. Chyba jednak wersje winylowe są masterowane inaczej od kompaktowych – może ze względu na fizyczne ograniczenia igły gramofonowej nie podbija się górnego fragmentu pasma?   Led Zeppelin – III (Remaster 2013) „Since I’ve Been Loving You” – w 2013 roku Jimi Page przygotowując nowy mastering legendarnej „Trójki”, postanowił wyciąć irytujący odgłos piszczącej stopki perkusji, która była cechą charakterystyczną tego utworu przez dekady. Efekt wycięcia okazał się dla mnie bardziej irytujący niż sama piszcząca stopka, do której się przyzwyczaiłem, a może nawet polubiłem. Na testowanych kolumnach zbyt wyraźnie słyszałem „echa” piszczącej stopki, poukrywane w reszcie instrumentów, tle i fragmentach wokalu. Pierwsza zasada to nie szkodzić, najwyraźniej nie została tu uwzględniona…   Beethoven – Koncert Skrzypcowy D-dur op. 61 Trudno znaleźć nie tylko w tej klasie cenowej kolumny, które doskonale poradziłyby sobie z tak trudnym zadaniem, jak orkiestra symfoniczna. Jednak BL30-ki zachowały się całkiem przyzwoicie. Zaoferowały dużą dynamikę, pełny zakres instrumentów, nie brakowało nawet niskich dźwięków. A gdy po orkiestrowym wstępie zabrzmiały wreszcie skrzypce Josefa Suka, można było odpłynąć. Jasno, szeroko, wyraźnie. Josef Suk z orkiestrą Academy of St. Martin-in-the Fields pod dyrekcją Sir Neville’a Marriner’a zafundowali mi piękny wieczór w filharmonii!   Podsumowując muszę przyznać, że mimo uniesień i upadków mojego nastroju w ciągu całego testu, muszę oddać producentowi BL30-tek należny szacunek. Brak basu, na jaki utyskiwałem podczas odsłuchu Judas Priest, Led Zeppelin czy Massive Attack miał źródło nie w złej konstrukcji kolumn, ale w … anemii prądowej mojego obecnego wzmacniacza.   Wspominałem, że przed laty wyjechały z mojego domu podłogówki zastąpione monitorami Infinity, ale nie zdradziłem, ze wyjechał też wzmacniacz Denon PMA-915R, który potrafił przedmuchać kanały przy pomocy 130 W, a mizerotka, która go zastąpiła (PMA-500AE), daje radę tylko z monitorami i słuchawkami.   Podłączenie PMA-710AE rozwiało wszelkie wątpliwości…   Kto chce poszaleć, musi zapewnić sobie wzmacniacz z lepszym zasilaczem niż 45W przy 8 ohmach impedancji kolumn. Niby na wczasy można pojechać z rodziną i maluchem, ale…   Kolumny Melodiki BL30 mają wszystko „na swoim miejscu” – zapewniają szerokie pasmo, dynamikę, szczegółowość. Wyglądem potrafią rozbroić nawet niechętne „zagracaniu” mieszkania kobiety, a brzmienie dopełni resztę.   Producent otworzył się także na słuchaczy, którzy nie dysponując mocnym sprzętem, potrafią cieszyć się pięknym dźwiękiem a ewentualne niedobory niskich dźwięków występujące przy głośnym słuchaniu agresywnego rocka, korygować przysunięciem kolumn bliżej ścian lub w ostateczności korektą barwy przedwzmacniacza. W połączeniu z optycznie lekką konstrukcją, niemal luksusowym wyglądem, daje to szansę na akceptację kolumn podłogowych tam, gdzie „dozwolone” były co najwyżej monitory.   Pozwalają nawet na to, co umożliwiają tatusiom rodzinne kombi z mocniejszym silnikiem – od czasu do czasu poczuć w sobie zwierzę…   Zapaść się w wygodnym fotelu, zapalić cygaro, nalać coś szkodliwego do szklanki i … jazda! :-)


Rotel RSP 1066

B. dobry procesor-preamp dla osób kochajšcych muzykę i kino-zapewnia dużš porcję emocji!






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.