Skocz do zawartości

Klub otwarty  ·  192 członków

Leben Klub
IGNORED

Klub_Lebena


Rekomendowane odpowiedzi

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

Moi drodzy, zapomnijcie na chwilę o kablach. Usiądźcie wygodnie, zapalcie świece, do odtwarzacza włóżcie cd nr1 (lub kolejne z sześciu) z zestawu "Lipiński-Kulka" i odpłyńcie na falach cudownej XIX w. muzyki. Pamiętam doskonale barwę skrzypiec koleżanki-skrzypaczki kiedy grała w moje ucho (bo blisko była) Paganiniego kaprys. Ten ton był ciepły, matowy i głęboki. Leben 300XS dziś oddaje wiernie ten sam ton. Czy to jego zasługa? Po trosze tak. Ale nie tylko- płyta, o której wspomniałem, pomaga. Wspaniale są zarejestrowne skrzypce Konstantego Kulki... Wydał tę płytę polski Accord! Polacy też potrafią! I to lepiej niż inni! Wierzcie mi- nie mam w swoich zbiorach równie ciepło, naturalnie i z taką pełnią harmonicznych, grających skrzypiec. Polecam Wam ten zestaw.

To teraz mówisz o tych kablach ?? Tydzień się spóźniłeś, a ja się bardzo zasmrodziłem ;-))

Ale masz rację, ja już na kable patrzeć nie mogę, i pewnie sobie kupię ten zestawik, albo inny, martwi mnie tylko czy F-ka się nada? I czy równie wiernie jak Twój XS, odtworzy ten ton..

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

To teraz mówisz o tych kablach ?? Tydzień się spóźniłeś, a ja się bardzo zasmrodziłem ;-))

Ale masz rację, ja już na kable patrzeć nie mogę, i pewnie sobie kupię ten zestawik, albo inny, martwi mnie tylko czy F-ka się nada? I czy równie wiernie jak Twój XS, odtworzy ten ton..

Najprościej by się przekonać to go kupić... Szczerze polecam. Zapomnisz o wszystkich rozterkach, zapewniam Cię. F'ka jest równie dobra co i XS, jestem przekonany, że ten box zabrzmi tak, że przestaniesz myśleć o innych wzmacniaczach.

 

Wojtek jak zawsze dobrze prawi !!!

Uwielbiam "Cztery pory roku" w wykonaniu Kulki. Być może dlatego, że jako gnojek ciągle słuchałem tego na vinylu?

Kulka uznał zestaw z muzyką Lipińskiego za swoje największe osiągnięcie. A ja dodam, że jest to jedna z najlepszych realizacji audio-CD.

Edytowane przez wpszoniak

W XS głośnikowe solid core znakomite

 

..zgadza się, solid core sprawdza się kapitalnie z Leben'em, dlatego mogę polecić wam jeszcze do sprawdzenia Acoustic Revive SPC-PA, goły drut bezpośrednio w gniazdo... gdy się zrobi "haczyk", powierzchnia styku jest bardzo duża.

Gość intenser

(Konto usunięte)

No tak a dlaczego właśnie solid core dobrze gra z Lebenem?

 

wcale nie jest to prawdą , kiedyś kolega wpadł z audioquestem ze średniej półki i jak dla mnie padaka

 

to czy to solid core, litz , multistrand jest kompletnie bez znaczenia - gra albo nie gra w danej konfiguracji

Edytowane przez intenser

wcale nie jest to prawdą , kiedyś kolega wpadł z audioquestem ze średniej półki i jak dla mnie padaka

 

to czy to solid core, litz , multistrand jest kompletnie bez znaczenia - gra albo nie gra w danej konfiguracji

Fakt, np. Resen też się nie sprawdził tak jak ETI.

...

wcale nie jest to prawdą , kiedyś kolega wpadł z audioquestem ze średniej półki i jak dla mnie padaka

 

...mogło się tak zdarzyć że AQ się nie zgrał z Leben'em, bo to są typowo tranzystorowe kable w moim mniemaniu... i do tego bardzo porządne. Swoją drogą nie pamiętam by AQ robił typowe solid core... zawsze były tam 4,6,8 żył, nigdy nie widziałem 2 żył na kabel. Poza tym jak się wybiera AQ to tylko wysoką i najwyższą półkę.

 

...ale prawdę piszesz, że to nie ma znaczenia jaki rodzaj przewodnika czy geometrii, ma grać! ...ale Leben po prostu lubi solid core i tyle, co nie znaczy, że zagra dobrze z każdym solid core.

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

A u mnie Lebenek uwielbia QED Silver Spiral, który jest specyficznie skręconą linką 5,5 mm do kwadratu. Tak jak Intenser jestem zdania, że należy dobierać pozostałe elementy systemu bardzo rozważnie, ufając przede wszystkim swoim uszom. Na to czy Leben (lub inny) zagra lepiej z tym czy innym drutem, ma wpływ cały układ- od listwy sieciowej aż po głośnikowe kable. Gdy jeszcze w tenże układ wmieszamy akustykę pokoju odsłuchowego to stwarza się sytuacja, którą można udatnie rozwiązać albo przez szczęśliwy przypadek, albo szukając najlepszych rozwiązań przez lata całe, jak w moim przypadku.

Edytowane przez wpszoniak
Gość intenser

(Konto usunięte)

AQ robił typowe solid core... zawsze były tam 4,6,8 żył, nigdy nie widziałem 2 żył na kabel

 

solid core to solid core a zwielokrotnienie żył na stronę niczego nie zmienia, przewodnik zawsze ma tą samą budowę , a że jedna żyłka z czterech na stronę na np. różne przekroje w mm to pomysł producenta

 

ale faktycznie chyba nie zrobił takiego : 2 żyły na kabel

 

dobry przykład Szuba : Reson , prościej się już nie da ( jak w przypadku 47 ) a ni cholery to grać nie chce

Gość intenser

(Konto usunięte)

Ale ETI (stary model nr 6), w którym minusowa żyła jest grubasza od plusowej

 

to tylko potwierdza teorię wyżej opisaną i nie ma sensu dalej drążyć - wpisał się w całość systemu i gra muzykę

 

bardzo fajnie sprawdzały się u mnie głośnikowe Entreqa w których + był miedziany a - srebrny (albo na odwrót nie pamiętam) , czy Zu Libtec w którym żyły różniły się budową i użytym surowcem

F'ka jest równie dobra co i XS, jestem przekonany, że ten box zabrzmi tak, że przestaniesz myśleć o innych wzmacniaczach.

 

Już nie myślę o innych :-))

 

Chciałem się zapytać, czy Waszym zdaniem Leben jest " wyrozumiały dla nagrań, słabszych realizacji "?

I co to oznacza, "wyrozumiały" ? Czy jest to cecha pożądana, czy negatywna? Wiele razy czytałem opinię właścicieli nowo nabytych urządzeń, że super, och, ach, dźwięk analityczny, rozdzielczy, audiofilskie nagrania brzmią spektakularnie, ale... jakaś tam część zbiorów muzycznych nadaje się do kosza... Nie można ich słuchać.

Czy taki kastrator płytotek to wzór audiofilskiego wzmacniacza, czy niekoniecznie ?

Ponieważ ja należę raczej do lubiących muzykę , Leben jest w/g mnie łaskawy. I można go słuchać całymi dniami, głośno i cicho. I nic wyrzucać nie muszę.

A może idealny wzmacniacz godzi przyjemność słuchania każdych realizacji z "przeźroczystością" ? Czy też ten idealny właśnie MUSI selekcjonować nagrania?

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

Mam wrażenie, że słabsze realizacje są trudniejsze w odbiorze w bezpośredniej konfrontacji z płytami wybitnymi. Unikam takich odsłuchów, zwłaszcza gorszej po świetnej. Leben jest tolerancyjny w tym sensie, że te słabsze płyty wypadają wystarczająco czytelnie by je przesłuchiwać. Jednak gdy ostatnio chciałem (i to zrealizowałem) uzupełnić kolekcję płyt o parę pozycji Rubinsteina to wybrałem najlepsze dostępne, to jest- wersje BlueSpec 24bitowe z 2013 roku made in Japan. Jeśli to możliwe to mniej udane pozycje sprzed lat, a wartościowe muzycznie, podmieniam na nowe masteringi, które najczęściej są udane (przynajmniej z listy jazzowej i klasycznej)

Czy ideałem jest ten wzmacniacz, który odstręcza nas od gorszych realizacji? Nie wydaje mi się. Słucham takich z podejrzeniem, że bardziej winnym jest konstruktor wzmacniacza niźli realizator nagrania gdy czegoś nie da odsłuchać.

Edytowane przez wpszoniak

zwłaszcza gorszej po świetnej

 

To tak jak z winem :-))

 

Wiadomo, że im lepsze nagranie tym lepiej się słucha. Mnie uderzyło jednak to powtarzające się określenie " do kosza" .

 

Czy ideałem jest ten wzmacniacz, który odstręcza nas od gorszych realizacji? Nie wydaje mi się. Słucham takich z podejrzeniem, że bardziej winnym jest konstruktor wzmacniacza niźli realizator nagrania gdy czegoś nie da odsłuchać.

O właśnie! Ja też bym się skłaniał ku takiej właśnie interpretacji! Puściłem sobie teraz stareńką płytkę ze suitami orkiestrowymi Bacha w wykonaniu N. Harnoncourta z Concertus musicus Wien a uważałem ją za niezbyt ciekawą. A z Lebenem - zmiana na plus! Duży!

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

Wiesz... Są jednocześnie takie płyty, które prezentują dorobek... Hm... na przykład Heifetza z lat 1930-tych zgrywanych z szelakowych płyt, gdzie trzeszczy i szumi... Mam takie edycje (zresztą japońskie miniLp). Fantastycznie mi się ich słucha! A jak mają się do jakości obecnych realizacji? Mają duszę, a obecne nie zawsze.

 

Albo zestaw cd De Larrochy, gdzie szum jest wszechobecny, ale fortepian nagrano tak wiernie, że próżno szukać w obecnych realizacjach... Dla jednego ten szum będzie dyskwalifikował nagranie, a drugiemu (mnie) przestaje przeszkadzać gdy wsłucha się w tkankę muzyczną, bo to przecież najlepsze interpretacje Albeniza, Granadosa i paru innych hiszpańskich kompozytorów.

Edytowane przez wpszoniak

Tak, dusza w nagraniach.. To coś już kompletnie chyba zaginęło. Uwielbiam nagrania dokonane przy użyciu mikrofonu (ów) , gdzie słychać aurę pomieszczenia, jego rezonanse, pogłosy.. Nawet głos ludzki ma zupełnie inną, niż ta znana z cyfrowych nagrań, barwę, fakturę. Jest po prostu prawdziwy i wyrażnie słychać jego drobne niedoskonałości, lekkie seplenienie, chrypkę, nawet "widać" , że się ktoś śpiewając uśmiecha...

Technika nagrywania każdego instrumentu podłączonego osobnym kablem do stołu i potem sztuczne zmiksowanie całości zupełnie pozbawia przekaz tej właśnie "duszy" . Co z tego, że technicznie wszystko OK, ale to taka Barbie.. Remastering- potrafi wiele zepsuć. To ostry skalpel! Chyba, że chirurg zna się na rzeczy i " czuje ".

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

Masz rację. Stare realizacje przy użyciu 2 najwyżej 3 mikrofonów Telefunkena są bezkonkurencyjne... Na którejś z poprzednich stron zwracałem klubowiczom uwagę na zestaw- RCA Living Stereo 60 CD Collection, który składa się wyłącznie z takich realizacji. Wszystkie pozycje z tego boxu brzmią wspaniale, no i mają to co niemierzalne- DUSZĘ!

 

Remastering- potrafi wiele zepsuć. To ostry skalpel! Chyba, że chirurg zna się na rzeczy i " czuje ".

I tu też masz rację... Dlatego wybieram z rozmysłem, co jednak nie zawsze mi się od razu udaje- w efakcie mam np. 5 różnych edycji "Kind of Blue" Milesa Davisa.

Edytowane przez wpszoniak
Gość jamówię

(Konto usunięte)

Trzy sprawy są dla mnie kluczowe:

Barwa

Muzykalność

Stereofonia,holografia

Połączenie Leben Harbeth jest dla mnie materializacją tych cech. Uciekam i unikam jak ognia urządzeń wypranych z tych cech,śledzących niczym urzędnik skarbowy każdego pierdnięcia czy skrzypnięcia na płycie. Muzyka to emocje a nie wiwisekcja. Jeśli by ktoś pomyślał,że takie cechy posiadają urządzenia zmulone,odpowiem krótko,cóż bracie jesteś lamerem i musisz z tym żyć.

RCA Living Stereo 60 CD Collection, który składa się wyłącznie z takich realizacji. Wszystkie pozycje z tego boxu brzmią wspaniale, no i mają to co niemierzalne- DUSZĘ!

Dużo tam Fritza Reinera- był bardzo wymagający i pewnie to słychać..

Gość wpszoniak

(Konto usunięte)

unikam jak ognia urządzeń wypranych z tych cech,śledzących niczym urzędnik skarbowy każdego pierdnięcia czy skrzypnięcia na płycie

A ja lubię, bo wtedy mogę się po płycie spodziewać, że zarejstrowano oprócz "pierdnięcia" wszystko pozostałe w tym również harmoniczne instrumentu. Gdy sprzęt pokazuje owo "pierdnięcie" mniej się obawiam jego jakości niż gdy go nie usłyszę a wiem, że realizator "pierdnięcie" zarejestrował.

 

Dużo tam Fritza Reinera- był bardzo wymagający i pewnie to słychać..

Tak, świetnie kierował orkiestrą. Ale jest też Munch, nie wiem którego wolę...

Edytowane przez wpszoniak

Trzy sprawy są dla mnie kluczowe:

Barwa

Muzykalność

Stereofonia,holografia

 

 

Dla mnie też. No i jeszcze to " coś" - o czym tu właśnie piszemy.

Ja miałem znowu zwątpienie w Lebena, jakoś tak szaro grał... A dziś metamorfoza- wywija jak ten Twój kozak :-))) Myślałem, że to pogoda, poprzednio zabłysnął jak było wilgotno i mglisto, a dziś jest mroźno i słonecznie.. Głupi już jestem, nic nie ruszam, a potrafi tak róznie zagrać..

Gość jamówię

(Konto usunięte)

 

A ja lubię, bo wtedy mogę się po płycie spodziewać, że zarejstrowano oprócz "pierdnięcia" wszystko pozostałe w tym również harmoniczne instrumentu. Gdy sprzęt pokazuje owo "pierdnięcie" mniej się obawiam jego jakości niż gdy go nie usłyszę a wiem, że realizator "pierdnięcie" zarejestrował.

 

 

Tak, świetnie kierował orkiestrą. Ale jest też Munch, nie wiem którego wolę...

wpszoniak nie zrozumieliśmy się ale nic to.

 

donegal czy dogadana już jest kwestia lamp?ja oszaleje nie mogę się Was doprosić o decyzje.

A ja lubię, bo wtedy mogę się po płycie spodziewać, że zarejstrowano oprócz "pierdnięcia" wszystko pozostałe w tym również harmoniczne instrumentu. Gdy sprzęt pokazuje owo "pierdnięcie" mniej się obawiam jego jakości niż gdy go nie usłyszę a wiem, że realizator "pierdnięcie" zarejestrował.

Ja chyba też to lubię, to właśnie oddaje aurę nagrania .

jamówię chyba miał na myśli takie oderwane skupienie się na wielu szczegółach, że nie można objąć całości przekazu.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.