Skocz do zawartości
IGNORED

Wejścia gramofonowe we wzmacniaczach zintegrowanych


NE5532

Rekomendowane odpowiedzi

Rozwiązanie, które jest zaprezentowane w preamp;'ie SL 10 jest moim zdaniem zbyt proste – być może za sprawą księgowego, który niestety często jest zmorą chyba każdego projektanta w firmie

 

To jest właśnie podstawowy błąd w myśleniu i ocenie konstrukcji. Ludzie zakładają z góry, że jeśli coś jest proste to nie może być dobre. Tak się składa, że w czasach kiedy ten układ był projektowany i produkowany księgowi a zwłaszcza w takich firmach jak Krell,Treshold, Mc Intosh mieli jeszcze g…o do gadania. Układ ten zaprojektował Nelson Pass, kiedy tam pracował. Wykonanie jeśli chodzi o design, zastosowane podzespoły były jak na tamte czasy z kosmosu. Trzeba pamiętać, że w latach 70-tych sprzęt tej marki był dla zamożnych mieszkańców USA a co dopiero u nas. W Polsce kupiłbyś za to samochód. Części do produkcji tych urządzeń na szczęście nie pochodziły jeszcze z Azji. Co do japońskiego audio to znam temat bo zrobiłem kilka pre phono na bazie przedwzmacniaczy czy to samodzielnych czy wbudowanych m.in. Yamacha A-1, NEC A7, Kenwood KA-9100. Zapewniam cię, że stopień skomplikowania konstrukcji nie idzie w parze z własnościami sonicznymi. Przykładem jest równie prosty co SL-10 (nawet prostszy bo nie ma DC servo) pre pono Kanedy, który bije na głowę wiele współczesnych nabitych półprzewodnikami konstrukcji. Zrobiłem dwie sztuki, które cieszą melomanów. Tezę swoją mogę poprzeć dodatkowo przykładem wielości cenionych przez melomanów konstrukcji lampowych. Przykładem Audio Note. Wystarczy dwie triody, pomiędzy nimi pasywna korekcja i gra to dużo lepiej od większości konstrukcji nawet na bardzo dobrych operacyjnych, których też trochę przerobiłem. Obecnie na topie jest u mnie prosta konstrukcja Salas Simplistic NJFET, którego zasilacz jest bardziej skomplikowany niż sam pre. Po raz n-ty potwierdza się stara prawda, że im prostsza konstrukcja tym wymagania odnośnie podzespołów i zasilania są większe. Wracając do SL-10, który skrytykowałeś to jest tam dość ciekawy sposób dopasowania impedancji wkładek MC o wartości kilkadziesiąt Ohm do impedancji wejściowej pre pono. Większość firm idzie na łatwiznę i stosuje rezystor o niskim oporze równolegle do wejścia pre phono i załatwione. Nelson Pass wykorzystał układ ze wspólną bazą jednocześnie łącząc 8 tranzystorów niskoszumowych równolegle. Widziałem to jeszcze tylko u Marshalla Leacha Jr. Pass osiągnął dwie rzeczy: uzyskał naturalną metodą niską impedancję wejściową i bardzo małe szumy tak potrzebne przy wkładkach MC. A takie to proste. Ja skopiowałem pre do MC ale na tranzystorach niskoszumnych pnp (zdjęcie) przez co uzyskałem jeszcze mniejsze szumy. Na zakończenie dane techniczne SL-10 (w załączeniu). Zwróć uwagę na parametr SR.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-31341-0-01600600-1425203124_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie podstawowy błąd w myśleniu i ocenie konstrukcji. Ludzie zakładają z góry, że jeśli coś jest proste to nie może być dobre.

Byłem uprzejmy zaznaczyć, że zbyt proste – subtelna nie mniej jednak różnica.

Niektórzy, gdy osiągną wiek dojrzały, mając doświadczenie życiowe i zawodowe starają się stosować proste rozwiązania, ale jest tutaj dosyć trudno definiowalna granica, którą można łatwo przekroczyć, a uzyskany efekt będzie niezamierzony.

Tak się składa, że w czasach kiedy ten układ był projektowany i produkowany księgowi a zwłaszcza w takich firmach jak Krell,Treshold, Mc Intosh mieli jeszcze g…o do gadania.

A skąd taka pewność ?

Czy nam się podoba, czy też nie ale są to jedne z najważniejszych figur w strukturze firm.

Czasami zdarza się, że mają trochę wyobraźni i zdrowego rozsądku i nie są tak destrukcyjni, jak jednak chyba większość, która jest przekonana o własnej wartości i nieomylności.

Części do produkcji tych urządzeń na szczęście nie pochodziły jeszcze z Azji.

W 1981 r. otrzymałem od kolegi z Kanady paczkę z podzespołami i elementami elektronicznymi (przede wszystkim półprzewodniki) made in Japan – był to światowy top. Drugą paczkę niestety zap.....li na cle skur....ny.

Zapewniam cię, że stopień skomplikowania konstrukcji nie idzie w parze z własnościami sonicznymi.

Dla mnie to stwierdzenie to nic nowego. Podejrzewam, że działa tutaj prymitywny mechanizm, któremu czasami ulegają nawet niektórzy doświadczeni w branży ludzie - jeżeli wewnątrz jest mnóstwo elementów (ekspozycje wnętrza urządzenia w prospektach, pismach branżowych) to wywołuje u większości przeświadczenie, że musi być to dobre urządzenie. Mało elementów – eeee, nie warte zainteresowania.

Niestety tak to już jest. Stało się to już od wielu lat powszechne zjawisko dotyczące chyba już wszystkich dziedzin.

Ale wracając do mojej krytyki SL-10.

Sprawia wrażenie niestarannie zaprojektowanego – zbyt duże uproszczenia mają niekorzystny wpływ na istotne parametry moim zdaniem.

Wzmacniacze różnicowe są m.in. używane, gdy na słabe sygnały nakładają się zakłócenia zewnętrzne oraz rozmaite szumy.

Duża wartość współczynnika CMRR jest potrzebna głównie w celu eliminacji sygnałów zakłócających, które zwykle mają charakter napięć niesymetrycznych względem masy.

Aby uzyskać dużą wartość CMRR, konieczne jest zachowanie symetrii układu i zasilanie wzmacniacza aktywnym źródłem prądowym o dużej rezystancji dynamicznej.Użyty rezystor w obwodzie emiterowym zdecydowanie pogarsza wartość tego współczynnika.

Drugi stopień to wzmacniacz z wspólnym emiterem, gdzie RE=0. Właściwie jedyną zaletą takiego rozwiązania jest tylko duże wzmocnienie napięciowe tego stopnia.

Natomiast niekorzystne efekty to; duża nieliniowość, zmieniająca się wraz sygnałem impedancja wejściowa, niestabilność punktu pracy.

Wprowadzenie rezystora w obwodzie emitera (lokalne ujemne sprzężenie zwrotne) poprawia wiele bardzo istotnych w/w właściwości tego stopnia; poprawia liniowość, zwiększa impedancję wejściową, stałość punktu pracy ale to wszystko odbywa się kosztem mniejszego wzmocnienia.

O ile we wzmacniaczu korekcyjnym amplituda sygnału jest jeszcze niewielka to już

w następnym (o liniowej charakterystyce) nieliniowość może odgrywać znaczącą rolę.

Stopień wyjściowy wzmacniacza jest najczęściej zakończony wtórnikiem emiterowym.

Przy symetrycznym zasilaniu korzystniej jest zastosowanie komplementarnego wtórnika przeciwstawnego, który pozwala na uzyskanie małej impedancji wyjściowej oraz dużej wartości napięcia wyjściowego i prądu obciążenia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.