Skocz do zawartości
IGNORED

Dlaczego vinyl brzmi lepiej/inaczej niz CD?


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze radia tranzystorowe beznadziejne były bo miały tranzystory germanowe co bardzo szumiały, szczególnie po nagrzaniu.

A Ty słuchałeś czy tylko powielasz slogany?

trany germanowe szumiały ale grały, dźwiękiem bliskim minionym lampom

Edytowane przez mamel

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Zeby ta dyskusje nieco rozluznic powiem od siebie co czuje uzywajac czarnej plyty (pomijajac wyzszosc jednego formatu nad innym i jakosci brzmienia z nimi zwiazanej) przed weekendem odebralem przesylke w ktorej byla plyta vinylowa zespolu A-HA z 1986r czyli wydanej wtedy gdy poznalem sie z zona i jak mozna sie domyslic ma ona dla nas znaczenie ktorego nie da sie przeliczyc na zadne pieniadze czy jakosc dzwieku...poprostu najwazniejsza pozycja w moim zbiorze z lat 80'tych a dlaczego wiem tylko ja i ta ktora kocham niezmiennie od tylu lat...na rekach gesia skorka w oku lza a dzwiek powalil iloscia szczegolow i tego czego nie slyszalem z posiadanego wtedy sprzetu podczas pewnego zimowego wieczoru nagrywajac ja na mojego MDSa ,cos takiego poczuc po latach - bezcenne... dotknac -zobaczyc- powachac -posluchac !

 

Ps. Kazdy szuka w analogu zupelnie czegos innego i rozne sa powody jego reaktywacji w systemie ,moj juz znacie.

 

robix

Edytowane przez robix

Piszecie, nie mam pojęcia, po co, wielkie poematy. Mogę wiedzieć jakie jest w tym sens?

 

Muzyka to ANALOG, a ANALOG to ŻYCIE, żadna cyfra tego nie zapisze i nie odtworzy. Trzeba jednak słuchać i móc wybrać właściwie... A formaty cyfrowe powstały tylko i wyłącznie dlatego by zyskać:

1) lepszą wytrzymałość nośników

2) zapisywanie i odczyt wielokrotny bez niszczenia powierzchni i mechanizmu odtwarzającego

 

powinienem jeszcze napisać o wierności zapisywania i odtwarzania sygnału, ale nie ma to kompletnego związku z pełnym przekazaniem informacji o danym instrumencie!

 

I jeszcze jedno: jak można pisać, że skoro instrumenty mają zakres częstotliwości o wiele szerszy niż płyta CD (czyli maks do 20kHz) to znaczy, że na płycie Cd jest wszystko obcięte. Tzn, że jak słucham trąbki na żywo to wtedy słyszę grubo ponad 100kHz i więcej? A jak słucham z płyty CD to wtedy słyszę tylko maks 20kHz? Nie trzeba być naukowcem, żeby stwierdzić, że niezależnie od tego, czy słuchamy CD, czy słuchamy instrumentów na żywo to i tak słyszymy maks 20kHz (w zasadzie mniej, bo człowiek, czym starszy tym wychwytuje mniejszy zakres). Ja akurat, na teraz, słyszę maksymalnie 18kHz i to i tak jest niezły wynik. W sygnale cyfrowym brakuje czegoś innego i nie chodzi tu o zakres częstotliwościowy! A czego brakuje? Jak myślicie?

 

To tyle odemnie.... :)

 

neomamut....

 

Ja wychowałem się na Radiu....monofonicznym.Lampowym od anteny do głosnika.

Miało zakres pasma przenoszenia od 200Hz do 3kHz . Słuchałem Symfonii i składów wieloosobowych. Czy to przeszkadzało w odbiorze? Nie .

Ale jak pojawił się w domu FM z zakresem do 12kHz to poprawiło się w przyjemności odbioru. Jak pojawił sie magnetofon to była "bajka" gdyż można było powtórzyć ... on także miał zakres poniżej 8kHz .Ale jak pojawiło się Stereo , to było to "3D". Póżniej Hi-Fi , więc było jeszcze inaczej . To że 'postzregasz" na jedno ucho do 18 kHz , nie oznacza że zawarta informacja o pozornym żródle sygnału ( przemieszczenie trąbki z lewej na prawą do mikrofonu) jest nie wystarczająca . To kanał transmisyjny musi być szerszy i dokładniejszy.W naturze sygnały budują czoło fali które na nas naciera, wraz z odbiciami o coraz niższych poziomach, z całego widma, z zawartymi harmonicznymi które powstają po załamaniu i zdudnieniu tworząc tło danej strefy (pokój, ulica , sala koncertowa, sala klubowa) - powstają inne fale które są krótsze od podstawowych. Tam są drgania o tak złożonej strukturze w czasie (fazy), że 'przeniesienie" tego w skali 1:1 jest....trudne.

"A Ty słuchałeś czy tylko powielasz slogany?

trany germanowe szumiały ale grały, dźwiękiem bliskim minionym lampom "

 

Może wtedy nie miałem takiego super sprzętu Mamel jak teraz, ale tak słuchałem. Szumiały jak szalone, wg dzisiejszych standardów oczywiście.

To co mamy wrócić do "germanów" ?

 

Divaldi to nie masz w komputerze jakiegoś programiku do podliczenia tych mikrofonów? Dla mnie piszesz OK, Ale Neomamut chyba ze śmiechu nie wytrzyma ;-) .

 

No tak masz w pełni rację widmo jednego instrumentu to nie muzyka, bo muzyka to: "progresywna sekwencja dźwiękowych struktur wertykalnych i horyzontalnych, zintegrowanych współczynnikiem harmonicznym, melodycznym i metrorytmicznym, adekwatnie do aktualnie funkcjonującego paradygmatu norm epoki" I co ty na to Neomamut ?

Divaldi. Tak sobie myślę na temat tego co piszesz o wkładkach MM i MC, że mimo wszystko tworzą one w miarę proste układy LC. Owszem sieją i podbarwiają. Natomiast przetwarzanie cyfrowe generuje "cyfrowe" artefakty, które się mają nijak do jakichkolwiek drgań czegokolwiek, lecz wynikają z cyfrowych algorytmów przetwarzania sygnału. Dla przykładu wbrew sugestiom Mulsa np."ten szum nosnika ma cenna wlasciwosc bo powoduje ze igła ciagle jest w stanie plyniecia w powietrzu a to przypomina dzialanie smaru.taki efekt daje tez sztuczne dodawanie szumow w procesie kwantyzacji znaczaco zmniejszajac zniekształcenia.", dithering nie smaruje niczego lecz jest sposobem na poradzenie sobie z ułomnościami zapisu liczb "cyfrowo". Jak takich cyfrowych ułomności jest za wiele to ludziska narzekają że sztucznie brzmi.

 

Neomamut a propo życia polecam lekturę - Francis Collins "Język życia - DNA a rewolucja w medycynie spersonalizowanej". To dopiero śmieszne.

Edytowane przez Dzius

Mnie to dzisiaj wszystko śmieszy, a już najbardziej to jak audiofile mówią o dynamice! :)

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

quote name='neomammut' timestamp='1309636973' post='2225683']

Mnie to dzisiaj wszystko śmieszy, a już najbardziej to jak audiofile mówią o dynamice! :)

 

To podpowiedz ;) (tak myślę), bo słowo 'dynamika' ma dwa znaczenia ;

właściwe i to "potoczne". Ale samo słowo nie oznacza jeszcze "wszystkiego" ;)Nie zawiera "świadomości".

 

 

Wczoraj byłem u znajomego który odpalił system ok. rok temu. Cały czas coś zmienia. Posiada Acoustic Solid uzbrojone w 12"ramię Ortofona i SPU Synergy "G" (). Kolumny trójdrożne - wstegi. Na dole 20cm bas, środek to Bohlender , całość na wysokość ok 2m. Amplifikacja na lampach , monobloki i pre - Jadis.

Zaczęliśmy odsluch od Vinyla poprzez CD oraz kopię na DAT. Repetuar i dźwięk za każdym razem wypadał blisko, ale Vinyl inaczej ukazywał scenę , a CD niby blisko, niby lepiej ale tak jak z deski, trochę nerwowo, DAT barwowo wypadał cieplej niż CD ale scena już mniejsza. Po chwili okazywało się że brakuje w CD czegoś, a DAT jednak ograniczał szczegóły (ale brzmiał).

Póżniej znajomy zmieniał okablowanie - od trafa do preampu Phono .

Najpierw był VdH , pózniej miedziany kabel i na koniec ze srebra ( nazw nie pamiętam). Za każdym razem zmiana powodowała poprawę w elementach sceny , odbrudzenia na dolnym zakresie i w górze.

Ale dopiero na końcu odsłuch sprawiał przyjemność w wibracji strun, pudeł i odbić , nawet charczenie które wcześniej było odbierane jako coś nieprzyjemnego, teraz zostało odebrane jako perełka ,

blachy bliżej realu i powietrze, które wcześniej niby było ...ale nie sprawiało wrażenia obecności w zdarzeniu.

 

W tej klasie systemu odsłuchowego, kable to duże zmiany. Na 10-15 litrowych np. Dynaudio (nie ujmując im) prawdopodobnie efekt byłby śladowy. Tak prporcjonalny jak powierzchnia promieniowania drzwi do książki .

Bez dobrania kabli nie byłoby efektu.

Elementu który NIE MA(!) wpływu na dane techniczne wkładki, głośników, wzmacniaczy itd.

Ma wpływ na transmisję sygnału ('odkształcając", , lub ograniczając, lub też zmniejszając te efekty)

powodując na niskim poziomie w składowym sygnale ( Lewym i Prawym ) niewielkie zmiany w amplitudach i przesunięciu .

No "...bo cóż takiego kabel może zmienić ...." .

 

....w pewnym sensie dynamikę .

Czyżbyś Neomamut wolał mówić o maksymalnej rozpiętości amplitudy względem wartości oczekiwanej procesu stochastycznego jakim jest muzyka ?

Są dwie szkoły:

 

- chęć nauki i sprawdzenia na własnej skórze, czy to faktycznie prawda

- opieranie swojego światopoglądu poprzez swoje ego

 

Na oko widać, kto do której drużyny należy...

 

Reklama Panie, REKLAMA DŹWIGNIĄ HANDLU!

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

Aby pobudzić waszą wyobraźnię troszeczkę coś innego. Kiedyś w zamierzchłych czasach gdy nie było elektroniki i ludziska i nie wzmacniali sygnałów.... Zaraz, zaraz to nie tak. Załóżmy że jakiś nasz zamierzchły przodek rozpiął wysuszone, pocięte w paski jelita jakiegoś zwierzęcia na kawałku gałęzi i zauważył że jak je wzbudzać palcami to grają, ale trochę jakby cicho. Więc co wymyślił? Pudło rezonansowe. W efekcie taki instrument strunowy z pudłem grał głośniej, ale pewnym kosztem którym była zmiana barwy dźwięku. Ale tak się akurat zdarzyło że indukowane przez struny wibracje pudła dodawały dźwiękom ładnej barwy. Przez długie wieki eksperymentowano, aż w XIX wieku wszystko było prawie w tym systemie doskonałe, w tym np. fortepian. Inaczej mówiąc te instrumenty często były zintegrowane z takim mechanicznym wzmacniaczem, który charakteryzował się tym że dodawał silne zniekształcenia harmoniczne względem dźwięków strun, czy innego źródła fali. Można powiedzieć że wzmacnianie odbywało się kosztem dodania alikwot do dźwięków, i co z tego wynika, kosztem zmiany barwy instrumentu. Z tym że te koszty podniosły wartość samej muzyki.

Potem przyszedł wiek XX i wraz z lampami elektronowymi zaczęła się elektronika, w której podejście jest zupełnie inne. Zaczęto rejstrować dźwięk i narzekać że nie brzmi tak jak w oryginale. Albo też używać mikrofonów i wzmacniaczy na koncertach. W związku z tym długie dziesięciolecia naukowcy i inżynierzy starali się wyeliminować wszelkie zakłócenia z odtwarzanej muzyki, aż wymyślili zapis cyfrowy. Czym się mechaniczne wzmacnianie dźwięku różni od cyfrowego? W elektronice i "cyfrze" staramy się usunąć wszelkie zakłócenia, a to co pozostaje zmienia nam muzykę w sposób wynikajacy z samych układów, elektronicznych i cyfrowych. Bardzo często zakłócenia te mają się nijak do samej muzyki i ją nam zaśmiecają. Chociaż obiektywnie trzeba stwierdzić, że w stosunkowo już niewielkim stopniu. W sposobie mechanicznym, czy jakby to nazwać fizycznym, elementy wzmacniające współgrają ze źródłem drgań i stają się wręcz integralnym elementem instrumentu jako takiego. Zakłócenia można rzec są kolosalne. Więc różnica jest zasadnicza. Można na to popatrzeć jeszcze z innej strony. Nie bez przyczyny mówi się, że zakłócenia pojawiające się w naszym sprzęcie elektronicznym jako druga harmoniczna sygnału są bardziej muzyczne niż trzecia harmoniczna. A jeszcze wyższe to już całkiem nie. Druga to po prostu dźwięk o oktawę wyżej, a trzecia w stosunku np. do nuty C, to nuta G z oktawy wyżej. Tymczasem nasze wzmacniacze i inne odtwarzacze często mają całe szerokie pasmo zakłóceń na różnych częstotliwościach. A jak w tym umiejscowiony jest nasz gramofon ?

Są dwie szkoły:

 

- chęć nauki i sprawdzenia na własnej skórze, czy to faktycznie prawda

- opieranie swojego światopoglądu poprzez swoje ego

 

Na oko widać, kto do której drużyny należy...

 

Reklama Panie, REKLAMA DŹWIGNIĄ HANDLU!

 

Tak są dwie szkoły.... a ja myślę że Neomamucie jest i ta trzecia , ta na oko , z fotela , ona nic nie kosztuje ...

bo jak nic nie wiadomo - nie pasuje do białego / do czarnego, to o "piniądze" chodzi, to Panie czarne na pewno musi być ! (.......)

 

Ale powtórzę tekst Paczkowskiej;

."...o wspaniałościach winyli wypowiadają się tu Ci którym się chce. Zakładam, że wielu albo nie czyta tego akurat forum, albo jak czyta to nic nie pisze, a najpewniej, Ci którzy mają sprzęt najwyższych lotów (mniemam że chodzi Ci o jakiś kosztowny zestaw), albo nie mają czasu pisać bo biorą nadgodziny w pracy, by spłacić, albo, najpewniej [!] są tak zasłuchani w dobry analogowy dzwięk, że nie mają czasu na bzdury."

 

Krakowskim ; "no właśnie" ;)

Kiedyś w necie natknąłem się na rozsądne wyjaśnienie przewagi vinylu nad CD. Niestety nie mogę tego teraz znależć, ale posiłkując się własną wiedzą i tym co pamiętam z tego artykułu spróbuję to wyjaśnić bez specjalnego wchodzenia w detale:

 

Są dwie zasadnicze rzeczy, dla których vinyl gra/brzmi lepiej od RBCD. Pierwsza to pasmo przenoszenia, które dla RBCD kończy się na ok. 22Khz / zgodnie z zasadą Nquista/. Wkładka gramofonowa przenosi do ok. 50Khz. Nie od dzisiaj wiadomo,że zawartość wyższych harmonicznych z pasma powyżej 20khz ma wpływ na to co dzieje się w paśmie słyszalnym przez człowieka. Przyjemne „analogowe” brzmienie to właśnie ta „góra” , której teoretycznie nie słychać. Druga sprawa to dynamika. Okazuje się , że 60Bb - mniej więcej tyle mamy z gramofonu – w ogromnej większości przypadków zupełnie wystracza, ponadto nasze uszy wyczulone są bardziej nie na bezwzlędną dynamikę określaną jako sygnanał max do sygn .min. /która dla RBCD jest znacznie wyższa niż z vinylu/ tylko na tzw. dynamikę względną określoną jako sygnał max do sygnału średniego czyli np. do aktualnej treści muzycznej utworu. I tutaj znowu gramofon jest lepszy niż RBCD. Ponadto jak się okazjue poziom szumów wkładki gramofonowej chociaż wyższy niż dla CD /warość bezwzlędna/ jest zdecydowanie „lepiej” rozłożony. Koncentruje się głównie dla częstotliwości poniżej 500Hz a w pozostałym zakresie pasma jest porównywalny z RBCD. Taki stały szum o określonej częstotliwości jest dla naszego systemu analizującego (wiadomo główka pracuje :)) dużo bardziej zjadliwy – „wycinamy” go z przekazu i koncetrujemy się na treści muzycznej - niż niski ale rozproszony szum RBCD.

Wszystkie te zalety mają najnowsze gęste formaty, które łączą w sobie wszystko co najlepsze z vinylu i RBCD.

W fotografii jest tak. Rozpiętość tonalna negatywu BW to 10-12EV. Na odbitce uzyskujemy 4V + 2 czystą biel papieru i czerń bez szczegółów. I to nam się podoba. Korekcja zdjęć cyfrowych sprowadza się do poniesienia kontrastu i zmniejszenia rozpiętości tonalnej. Jeżeli tego nie zrobimy to zdjęcia są mdłe i byle jakie. Dopiero ich "ograniczenie" dodaje im wyrazu. Przy czym analog daje niezliczone możliwości modyfikacji tych materiałów i nieskończenie wiele możliwości łączenia film, sposób naświetlania, wywoływacz, rozcieńczenie, temperatura papier o od nowa to samo. Inaczej - nie przyjmujemy tego co jest zbyt doskonałe, idealne. Jak coś jest potargane, inne od razu jest lepsze. Wspomniałem tu o 4EV dla fotografii BW, bo tyle ma fotograf (a raczej laborant) aby oddać wszystkie przejścia tonalne i niuansy z materiału o rozpiętości 10EV. Ale te 4EV daje tak popalić cyfrze, że do dziś się z tym nie uporali...

Zenonie ja już o tym pisałem. I miłośnicy winylu odebrali to jako "zamach na ich świętość". Bo "jak mniej może znaczyć więcej" jak pisałem. Ryzykujesz więc wiele :-). Dodajmy jeszcze że "cyfraki" mają nieustanne problemy z "przesterowaniem" w światłach.

 

Tym nie mniej zachęcam też do pomyślenia trochę niestandardowo. Np. wg powszechnych poglądów dobry wzmacniacz ma dużo mocy, bardzo szerokie pasmo częstotliwości, małe całkowitą sumę zniekształceń harmonicznych (poprzez silne ujemne sprzężenie zwrotne) i duży tzw. współczynnik tłumienia (damping factor), bo wtedy lepiej "panuje na ruchami membrany każdego głośnika. W pewnym czasie Nelson Pass zaczął zachęcać do rozwiązania typu First Watt F2 - słabowity tylko kilka watt, bez ujemnego sprzężenia zwrotnego, ze wzmocnieniem prądowym a nie napięciowym, i o niskim damping factor. Do tego autor twierdził że najlepiej to działa z wysokowydajnymi głośnikami szerokopasmowymi. I co więcej brzmi świetnie o ile pogodzimy się z brakami w dole pasma.

Jakoś to nie przyjęło się powszechnie. Ale jak myślicie skąd taki pomysł ? O co tu chodzi ?

Edytowane przez Dzius

Zdania typu "Przyjemne „analogowe” brzmienie to właśnie ta „góra” , której teoretycznie nie słychać." są nieco mylące.

 

Sugerują że muzyka brzmi również poza granicą 22kHz i to akurat jest prawdą. Ale sugerują również że my coś słyszymy poza 16-20kHz, a czego nie chcą uznać "głupi naukowcy i inzynierowie". Pogląd taki jest totalnym nieporozumieniem. Na tej "fali" pojawiają się tacy co to chcą być lepsi i słyszą np.do 25kHz. Pomijając aspekty fizycznie i psychiczne które mogą usprawiedliwiać takie ich wrażenia, widzę że trzeba by to nieco wyjaśnić.

Przede wszystkim dźwięk jak każdy sygnał jest nieustannie poddawany różnego rodzaju filtracjom i wzmocnieniom. Filtracja następuje np. gdy nasza wkładka gramofonowa nie przenosi więcej niż 20kHz, a na płycie jest coś więcej. Wszystko przez co sygnał przechodzi wywiera nań jakich wpływ i filtruje. Filtrują wzmacniacze, przedwzmacniacze, wszystkie kable, głośniki i nasze pomieszczenia w których słuchamy. Wzmocnienia następują natomiast poprzez rezonanse mechaniczne lub układami elektronicznymi. (Dzięki rezonansom możemy np. słuchać radia).

Aby wyjaśnic jak to jest z tą górą pasma częstotliwości akustycznych trzeba popatrzeć na sygnał jako całość, a nie tylko na to co słyszymy.

Zacznijmy od tego że nie ma idealnych filtrów, każdy z nich wnosi jakieś zniekształcenia do amplitudy, częstotliwości i fazy sygnału.

(Tu często ludzie mylą fazę z np. biegunowością zasilania np. głośników. Owszem faza obrócona o 180st zmienia biegunowość, ale chodzi tu zmianę w czasie czoła fali konkretnego sygnału.) Filtry mogą być analogowe - są to układy elektroniczne,

lub cyfrowe - są to odpowiednie algorytmy przetwarzania sygnału. Trzeba tu od razu powiedzieć że filtry cyfrowe mogą być ze 100 razy bardziej dokładne niż te analogowe. Ale wróćmy do naszego sygnału muzycznego, który jest konkretnym przebiegiem zmian amplitudy fali akustycznej w czasie. Jeżeli nasz sprzęt nie przenosi powyżej pewnej częstotliwości, to analogowo je filtruje zmieniając cały sygnał, który nie jest już tym samym przebiegiem co poprzednio. Inaczej mówiąc usunięcie/złagodzenie drobnych zafalowań w sygnale zmienia go w całości. Sygnał raz zmieniony nie będzie już nigdy takim samym. Powtarzam jeszcze raz cały sygnał się zmienia. Widmo częstotliwości, o którym często mówimy to tylko przybliżenie matematyczne. Matematyczny rozkład na sygnały elementarne typu sinusoida, oznaczający że za pomocą złożenia iluś tam sygnałów elementarnych uzyskamy dobrze przybliżony nasz sygnał rzeczywisty. Ale rzeczywistość to sygnał w domenie czasu i jako taki cały się zmienia - w naszym przybliżeniu tłumione są składowe sygnały elementarne o wyższych częstotliwościach. Ten zmieniony przez filtrację sygnał może w nas wywoływać, lub nie, takie same wrażenia muzyczne jak przed filtracją. Tym nie mniej wcale to nie oznacza że będziemy coś słyszeć ponad granicą słyszalności, absolutnie.

Marzy mi, się aby nikt już nie powtarzał że: "Przyjemne „analogowe” brzmienie to właśnie ta „góra” , której teoretycznie nie słychać.",

bo posługuje się w tym przypadku "nieanalogowym" językiem matematycznej analizy sygnałów bez pełnego zrozumienia.

Edytowane przez Dzius

>>divaldi

Oj, to fakt, masz rację, ta z fotela to nie tak za free, za necik też trza zapłacić co miesiączek :)

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

Zdania typu "Przyjemne „analogowe” brzmienie to właśnie ta „góra” , której teoretycznie nie słychać." są nieco mylące.

 

Sugerują że muzyka brzmi również poza granicą 22kHz i to akurat jest prawdą. Ale sugerują również że my coś słyszymy poza 16-20kHz, a czego nie chcą uznać "głupi naukowcy i inzynie...

........>>>>

......<<<< ...z filtrację sygnał może w nas wywoływać, lub nie, takie same wrażenia muzyczne jak przed filtracją. Tym nie mniej wcale to nie oznacza że będziemy coś słyszeć ponad granicą słyszalności, absolutnie.

Marzy mi, się aby nikt już nie powtarzał że: "Przyjemne „analogowe” brzmienie to właśnie ta „góra” , której teoretycznie nie słychać.",

bo posługuje się w tym przypadku "nieanalogowym" językiem matematycznej analizy sygnałów bez pełnego zrozumienia.

 

Dzius ....

 

Widzę że "trawisz" na gorąco .

 

Głosnik wysokotonowy którego zakres graniczny to 18-22kHz, jak dostanie impuls w okolicach 5kHz, to jego odwzorowanie w "czasie" (bezwladność - czyli "dokładność" z błędami) będzie w odstępie jak 1:4. Jesli inny głośnik którego graniczny zakres wyniesie 100kHz, przeniesie impuls 5kHz, to jego zdolność do odwzorowoania jest w odstępie 1:20 . To jest zasadnicza sprawa w odwzorowaniu kształtu w pasmie słyszalnym. Pomijam skłonności tych głośników do liniowości i nieliniowości, kształtu budowy jako promiennika itd. To własciwie dotyczy całego toru.

Te zjawiska mozna także "spieprzyć" ( tak po prostu, bez glowy) dobierając żle elektronikę i osprzęt.

Znajomość pewnych własności , ułatwia wyeksponowanie cech akustycznych określonych urządzen i systemów.

Jeśli teraz te głośniki są elementami zespołów , to współpracujące z nimi pozostałe głośniki, muszą być "wkomponowane" cechami do "zwartości" odtwarzanego widma . Tak w dziedzinie amplitud (sprawności), częstotliwości i czasu ( faza ). Normalnie, to się je dobiera (dzwonienie/harmoniczne itd).Jak coś nie spełni tego warunku, sumaryczny sygnał i odpowiedz na impuls od razu będą słyszalne ; dotyczy to prawidłowego odwzorowania sygnałów i lokalizacji pozornych "elementów" .W przypadku odtwarzania jednopunktowo "sygnału" mono, można odpuścić. W odtworzeniu stereofonii (w dwupunktowym systemie nagłosnienia) - dopiero powstają problemy z jakością "odtworzenia" sygnałów. Niewielkie różnice czasowe pomiędzy kanałami są natychmiast wyłapywane. Mają krótsze czasy niż te fale świadomie odbierane na jedno ucho....;) Jeśli się "TO" zniekształci, (uproszczenie)to nici ze stereofonii. A co się dzieje jeśli "elementy" mają w takt "samplowania" rozsunięte "punkty" dynamicznie w czasie?

..lekki stroboskop.

 

Zaczynając na igłach i CD, a kończąc na powietrzu w pokoju odsłuchowym, wszystkie elementy żle dobrane nie sprawią przyjemności. Jest jednak arytmetyczna średnia mówiąca że ; w połowie na pewno się to wszystko uda.

A na setkę - to niestety bardzo długie prace i "cedzenie" dźwięku ,

albo błyskawicznie do Baru . Zawsze to też rozwiązanie.

Zenonie ja już o tym pisałem. I miłośnicy winylu odebrali to jako "zamach na ich świętość". Bo "jak mniej może znaczyć więcej" jak pisałem. Ryzykujesz więc wiele :-). Dodajmy jeszcze że "cyfraki" mają nieustanne problemy z "przesterowaniem" w światłach.

Przepraszam Cię bardzo - one się po porostu wykładają na światłach!!! i leżą równie wspaniale w głebokich cieniach ;-) Filmu w pewnych warunkach nie można przepalić lub niedopalić lub wpłynąć na to wywołaniem. Ale cyfrze po prostu brakuje 0 i 1 i powstają szkarłatne plamy. Zrobiłem kiedyś dla żony typowe amatorskie zdjęcie. Twarz dziecka w połowie oświetlona ostrym zachodzącym słońcem, a po drugiej stronie cień. Na cyfrze lewy policzek był plamą białych jedynek. Na analogu widać było fakturę skóry. Oba aparaty w trybie automatyki. Fuji Superia 200 konta Pentax K10D. Pentax poległ ;-) Pomijając to co napisałeś. Cyfra ma określony skok membrany i ilość tych skoków czego nie ma analog. Teraz słucham sobie Iron Maiden "Iron Maiden" z MP3 i słyszę jak dławi się dźwięk kiedy gra zbyt dużo instrumentów jednocześnie (320kbps). Moja żona mówi, że jestem głuchy ale ja rozróżniam bitrate od 96 do 192kbps na ucho. tych do 128kbps nie nazwałbym dźwiękiem i nie rozumiem "piractwa" o którym mówią koncerny muzyczne ;-) Przecież takie MP3 to shit ;-)

 

Jedno jest pewne - każda cyfra jest powtarzalna i to jest jej zaleta!

Każdy analog jest inny i to jest jego zaleta!

 

wracając do fotografii co może być pomocne w analogu. Przeciętna cyfra ma rozpiętość tonalną powyżej 8EV. Najlepszy technicznie slajd Fuji Vielvia 50 ma 5,6 EV podobnie jak Provia 100. I jak to jest, że wszystkie cyfry dążą do doskonałości tych filmów i jak to jest, że rzesza ignorantów kupuje cyfrę, bo jest lepsza? w czym? Wprost - przeciętny aparat cyfrowy to 8 bitów. 256 odcieni na kolor. 12 bitów to już 4096 na kolor (np. Nikon D90). Pytanie - jak takim skromnym zakresem przenieść to na odbitkę, nie wspominając o śmiesznej rozdzielczości tam około 4000 x 3000 punktów? Co to jest? 10MPixeli? Z negatywu ADOX CMS20 małoobrazkowego można wydusić 500MPx i na tym kończą się możliwości dostępnych skanerów ale nie tego filmu! Spójrzmy na to inaczej - malarz ma namalować portret. Jednemu dajemy 10 tys kwadracików, gdzie każdy musi przylegać idealnie do drugiego, a drugiemu dajemy pędzel i 3 tubki farby... który obraz Ci się bardziej podoba?

 

Wzmacniacz cyfrowy? Fotograf wykonuje zdjęcie polaroidem, następnie robi jego duplikat cyfrą po czym drukuje i ponownie fotografuje publikując na 5 krotnie powiększonej odbitce. Patrząc na to nie widać procesu technologicznego ale efekt powala. To taka abstrakcja dla lampowych i tranzystorowych wzmacniaczy ;-)

 

Dzius ....

 

Widzę że "trawisz" na gorąco .

 

Znajomość pewnych własności , ułatwia wyeksponowanie cech akustycznych określonych urządzen i systemów.

Jeśli teraz te głośniki są elementami zespołów , to współpracujące z nimi pozostałe głośniki, muszą być "wkomponowane" cechami do "zwartości" odtwarzanego widma . Tak w dziedzinie amplitud (sprawności), częstotliwości i czasu ( faza ). Normalnie, to się je dobiera (dzwonienie/harmoniczne itd).Jak coś nie spełni tego warunku, sumaryczny sygnał i odpowiedz na impuls od razu będą słyszalne ; dotyczy to prawidłowego odwzorowania sygnałów i lokalizacji pozornych "elementów" .W przypadku odtwarzania jednopunktowo "sygnału" mono, można odpuścić. W odtworzeniu stereofonii (w dwupunktowym systemie nagłosnienia) - dopiero powstają problemy z jakością "odtworzenia" sygnałów. Niewielkie różnice czasowe pomiędzy kanałami są natychmiast wyłapywane. Mają krótsze czasy niż te fale świadomie odbierane na jedno ucho....;) Jeśli się "TO" zniekształci, (uproszczenie)to nici ze stereofonii. A co się dzieje jeśli "elementy" mają w takt "samplowania" rozsunięte "punkty" dynamicznie w czasie?

..lekki stroboskop.

ja wymiękam - dalej gadajcie sami;-)

Widzę że moje przydługie wypowiedzi, spowodowały takie same odpowiedzi z w waszej strony. Trochę się obawiam że reszta dojdzie do wniosku że zepsułem ten temat.

Tym nie mniej do rzeczy, ja mimo wszystko staram się raczej w temacie winylu.

Jeżeli chodzi o głośniki szerokopasmowe to opinia Nelsona jest niby oczywista:

Po pierwsze - głośnik szerokopasmowy nie wymaga podziału pasma częstotliwości dla różnych głośników,

bo jest tylko jeden. Stąd unika się przesunięć fazowych i innych zniekształceń wynikających z filtrowania.

Po drugie - dźwięk promieniuje z jednego punktu = odpadają dyfrakcje i interferencje dźwięku z przesuniętych

lokalizacyjnie głośników. Po trzecie - elektryczne i mechaniczne właściwości tych głośników powodują, że subiektywnie są dość dobre dynamicznie oraz są detaliczne, zakładając że mamy rzeczywiście dobry głośnik szerokopasmowy.

 

Zaraz potem jednak dodaje jescze jedną rzecz jeżeli chodzi o wzmacniacz:

Za małe tłumienie (damping factor) powoduje że membrana głośnika pozostaje w ruchu nieco dłużej niż wzmacniacz by chciał.

Za duże tłumienie ma dobrą odpowiedź impulsową, ale niestety również znaczną utratę basów.

 

Inaczej mówiąc jak popuścimy nieco takiemu szerokopasmowcowi, to zacznie grać lepiej w niskich tonach.

Jest to nieco w poprzek "inzynierskich" zaleceń, wiernego odtwarzania tego co jest zapisane w nagraniu, ale to jest muzyka.

Stąd moja sugestia że igła gramofonowa też nie zawsze jest w pełnej kontroli rowka, lub też sygnał generowany we wkładce gramofonowej takim nie jest

i wygląda że czasem zniekształcenia jakie te efekty wnoszą ubarwiają muzykę.

 

Może podam inny przykład. Byłem kiedyś na niezwykłym, choć dość prostym koncercie. Grał zespół 4 różnych saksofonów - sopranowy, altowy, tenorowy i barytonowy. Przed samym koncertem profesor od akustyki przy pomocy zespołu tych saksofonów wyjaśnił dlaczego sala filharmoni w której się znajdowaliśmy ma dobre właściwości akustyczne. Sama sal wygląda zupełnie zwyczajnie i niepozornie, ot taki prostokąt, czy raczej prostopadłościan.

Gdy zagrali szybki dynamiczny fragment utworu całe pomieszczenie było neutralne i nie psuło muzyki. Gdy jeden z saksofonów zagrał muzykę z fragmentami przeciągłymi w wyższych nutach, całe powietrze w sali drgało wraz z nim. Te efekty były wyraźnie słyszalne. A potem to już normalnie grali i brzmiało to super.

Edytowane przez Dzius

Jeszcze na temat szumu czarnej płyty, który zmieniany jest poprzez charakterystykę RIAA. Znalazłem taką opinię niezależną opinię: Vinyl surface noise tends to have a "pink" or "brown" profile, with more energy in the lower frequencies than in the higher frequencies." Można to oczywiście sprawdzić również samemu nagrywając cyfrowo ten szum i robiąc spectrum sygnału. Ten szum każdy słyszy, a nikt nie mówi że wpływa na dźwięk.

 

Dlaczego jakoś nikt nie narzeka że koniec nagrania na płycie (środek płyty) jest odtwarzany około 1,5 raza wolniej niż na początku ? Zdolność odtwarzania i dynamika dźwięku przecież się zmienia. Wydawałoby się że wszyscy obdarzeni super słuchem powinni takie różnice wyłapywać? Również szum w tym przypadku będzie nieco inny. Zamiast tego ciągle słyszę opowieści i paśmie powyżej 20kHz, i prawie nic więcej. Dlaczego nikt nie zachwyca się super jakością Maxi Singli ? One przecież przenoszą jeszcze więcej "góry".( w tym ostatnim przypadku niestety nie mam żadnych wiarygodnych doświadczeń więc czekam na wasze opinie).

Edytowane przez Dzius

No nic nie popsułeś - dużo można się dowiedzieć ;-) A co do tego szumu to jak odszumować dokładnie wszystko, to będzie jeszcze gorzej. Ludzie zaczną się się skarżyć na braki rowków w płycie ;-) Zauważ że jak rozmawiasz przez telefon i na chwilę zniknie "szum\tło" w słuchawce, to zaraz pytasz "jesteś tam?" i sprawdzasz zasięg ;-) I tu jest też śmieszna sprawa, bo transmisja jest cyfrowa, a kodeki właśnie dodają ten "szum" aby można było komfortowo prowadzić rozmowę. To się oczywiście jakoś fachowo nazywa ale mnie dziś jeszcze pływa browar w mózgu i nie mogę sobie przypomnieć ;-)

Edytowane przez Zenon

Jak to nikt się nie zachwyca jakością maxi-singli?Ja się zachwycam!:)

Maxi i same Single oczywiście że dają lepszą jakość; większość radiowych i DJ'skich jest na 45.

I Audiofilskie także.

 

Dzius...

Jak poruszyłeś głośnik szerokopasmowy , to dalej zostaje poruszyć "dokładność" sygnałów .

Zapis jest ograniczony. Zmieszczenie w kanale wszystkich sygnalow jest sztuką .Specjaliści od mastreingu i efektow mają zupełnie inny świat pracy . Używają technik które mogą "wzbogacać" sygnały lub tez selektywnie je izolować od siebie. W procesie odtwarzania zachodzą jednak dodatkowe straty, związane z pogorszeniem "dokładności" sygnałów. Właściwie w popularnym sprzęcie (CD) Nigdy nie zostało osiągnięte pełne odwzorowanie dynamiki w formatach 16 bit , mimo deklaracji . Aby to osiągnąć muszą być spełnione warunki pracy - zasilanie,jakość elementów towarzyszących, aplikacja . Wg.d.katalogowych dla układów scalonych DAC, zniekształcenia na poziomach 0dB były fantastyczne, by przy -60dB mieć 2-4%. Dopiero 20 bit DAC pozwoliły osiągnąć poniżej 1%, czyli odwrotnie do sygnałów analogowych - max sygnału i duże zniekształcenia, min sygnału i minimalne zniekształcenia.Jest to naturalne zjawisko występujące w powietrzu ; krzyk wyzwala reakcję obronną (słuch) , zbyt ciche dzwięki powiększają skupienie . Jeśli powstające zniekształcenia "odwrócimy", to przy cichych dźwiekach skupienie nic nie da ; nic nie zrozumiemy z tych informacji lub niewiele ale z większym wysiłkiem. To byłoby nienaturalne.

 

Igła we wkładce niesie informację odczytaną z....jednego kanału . Jest to monofoniczny "kanał", który został wykorzystany do przeniesienia dwóch zrównoleglonych sygnałów .Sposób zakodowania jest prosty ; jedna cześć zbocza rowka jest modulowana dla jednego kanału stereo, druga po przeciwnej stronie dla drugiego. Powstające różnicowe pomiędzy kanałami mają wspólną ch-kę czasową i fazową. Zależy ona od ustawionej igły w stosunku do oryginalnego zapisu. Nie ma takiej możliwości aby oderwać w takt zmian (pracy) od osi czasu jeden kanał od drugiego...... co znaczy że nie może powstać rozbieżność w sygnałach przecząca oryginalnej informacji .Problemem może być drżenie lub wypadanie igły z rowka , lub żle ustawiona igła .Jest także pewna zależność dotycząca fizycznych możliwości do powstania różnicowych i w konkretnym wycinku pasma. I dlatego jest specjalne przygotowanie sygnałów przed RIAA .Różnicowe podaje się jako przenikanie kanałów w paśmie . Teoretycznie jest to 20 dB dla 1 kHz ( 1;10 dla V/V), w praktyce może byc 12 i ponad 35 dB . Wazne jest więc ustawienie igły i jaka to igła......

W praktycznych warunkach , wieksza tłumienność niż 1:10 jest trudna do uzyskania w powietrzu . Ba, nawet 1:10 jest trudne. Tu decydują czasy sygnałów docierających do słuchacza - tak jak w naturze, a nie osobny kanał lewy , kanał prawy (1:10000).

Wszystko to prawda Divaldi. Zgodność kanałów wynikająca ze wspólnego rowka jest wadą - przesłuchy między kanałami, ale też i zaletą - całkowita zgodność fazowa między nimi. Chyba dzięki temu, o czym już pisałem, niektóre stare płyty które mają wyraźne braki w paśmie sygnału, całkiem fajnie brzmią przestrzennie. Mam dwa winyle w których stwierdziłem odwrócenie fazy jednego z kanałów. Jak odwrócę jeden kabel głośnikowy od razu słychać różnicę lokalizacji muzyki na plus, ale jakości nagrania nie można poprawić tak do końca. To nie źródło cyfrowe. Rowki na płycie są wycięte nie w fazie i nawet po odwróceniu fazy generowanego przez wkładkę sygnału nigdy nie będzie to takie samo jak prawidłowo wycięta płyta. Inaczej mówiąc drgania na płycie są odwrócone, zbocza rowka są niezgodne, a przecież igła drga wg nich. Stąd nieuniknione są zakłócenia przy odczycie, a przy zapisie na pewno też powstały. Ale wróćmy to tematu. Ja ciągle w podtekście chce wam zwrócić uwagę i pod rozwagę, że gramofon jest urządzeniem elektromechanicznym, gdzie słowo mechaniczny jest ważne nie tylko z punktu widzenia kłopotów z odczytem płyty. Ale również dlatego, że drgania z igły jakoś tam wibrują we wkładce i przechodzą na ramię gramofonu i tam też drgają. Tym na pewno gramofon się różni od odtwarzania cyfrowego. Stąd moja opowiastka o koncercie w filharmonii w Amsterdamie, o głośniku szerokopasmowym, albo te o wzmacnianiu dźwięku instrumentów strunowych pudłem rezonansowym. Przy takich drganiach są dwa rozwiązania skrajne, albo psują dźwięk, albo go podbarwiają. Jakikolwiek jitter, czy inne zakłócenia wynikające z natury cyfrowego przetwarzania sygnału nie mają szans na jakikolwiek dodani wpływ na dźwięk, bo są z nim z punktu widzenia falowego niezgodne. Pomyślcie również o przykładzie z odwróceniem fazy jednego kanału na płycie. Moja teza jest taka że gramofon potrafi czasem lepiej odtwarzać nie sygnał, ale muzykę.

Edytowane przez Dzius

Zenon. Co do tego szumu, to w moim sprzęcie (poza gramofonem), nawet na pełnym wzmocnieniu przykładając ucho do głośnika nic, ale to absolutnie nic, nie szumi. I wcale mi tego nie brakuje. Przedwzmacniacz gramofonowy na pełnym gazie daje troszeczkę szumów z tranzystorów, ale on daje większe napięcia maksymalne na wyjściu niż sygnał z CD. Natomiast szum płyty z pustego rowka słyszy każdy. Szum ten choć dużo głośniejszy to jednak jest inny

pod względem widma częstotliwości od tego z tranzystorów - znaczy jest różnica.

 

PS: przypomniało mi się jak to kiedyś niejeden właściciel poloneza, czy innego produktu krajów RWPG, przesiadł się na jakiś dobry samochód i w mieście po stanięciu na światłach, próbował zapalić silnik, bo myślał że on zgasł.

Jakby ktoś chciał pozbyć się swoich starych CD to może bezboleśnie zrobić to tutaj:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) .

Nawet płacą za przesyłkę do siebie i płacą też za płyty - ale niezbyt dużo. Wpisujesz kod kreskowy, lub wczytujesz go za pomocą kamerki internetowej i od razu masz cenę jaką ci zapłacą.

Dla winylomaniaków jak znalazł ;).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wszyscy wiemy że w gramofonie drga igła by przenieść zapis muzyki z płyty do naszych głośników.

Ale wszyscy też wiemy że nie sama igła. Nawet bez jakiegoś wzmocnienia można ułyszeć muzykę promieniowaną przez igłę i ramię gramofonu. A przy włączonym sprzęcie, jak pukniemy lekko palcem w obudowę to usłyszymy to w głośnikach.

Mówimy że gramofon "mikrofonuje". Ramię ewidentnie też musi drgać i jest to dobrze znany fakt. Do tego drgania z igły wchodzą również w płytę i mogą dalej przechodzić w talerz i być tam tłumione. Porozmawiajmy więc nieco o ramionach. Ramiona mogą być mechanicznie różnie zawieszone,

czyli mogą mieć nieco inną zasadę działania. Są obrotowe i są tzw. tangencjalne. Ale akurat te szczegóły mechaniczne dotyczą dokładności "śledzenia" rowka przez igłę. Im lepsze tym mniejsze zniekształcenia. Niektórzy ponoć mówią, że ramiona łożyskowane punktowo (unipivot) brzmią bardziej "słodko", natomiast na łożyskach kulkowych są bardziej "dynamiczne". Niezależnie od tych mechanicznych szczegółów ramiona mogą mieć różny kształt i co wydaje mi się nie mniej ważne mogą być wykonane z różnych materiałów.

Zazwyczaj jest to jakiś metal. Ale ostatnio najmodniesze są ramiona z włókna węglowego i żywicy epoksydowej, tzw. "karbonowe". Ich włóknista struktura, twierdzą producenci, dobrze tłumi drgania. Tym nie mniej nie tylko włókno węglowe dobrze tłumi drgania. Są tacy któzy twierdzą że odpowiednie drewno jest pod tym względem lepsze.

Dla przykładu na stronie:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

jest wymajsterkowane "Tangencjalne" ramię gramofonowe zrobione z drewna o nazwie bubinga (palisander afrykański).

Ten gatunek drewna między innymi służy do wyrobu instrumentów muzycznych takich jak gitary, czy bębny i jest cenione za dobre łagodne brzmienie. Zmagania majsterkowicza z konstrukcją tego ramienia trwały kilka lat i twierdzi, że to drewno sprawdziło się najlepiej. Nie twierdzę, że musi to jest cała prawda bo np. drewno świerkowe stosuje się na wierzch i spód skrzypiec, dlatego że wzmacnia rezonanse instrumentu (boczne ścianki są olchowe).

Więc w zastosowaniach gdzie wymagana jest neutralność nie będzie dobre.

(Jest np. taki "natchniony"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) , co twierdzi że świerk jest najlepszy na kolumny głośnikowe - wszystkiego najlepszego). W każdym ramieniu gramofonowym powstają jakieś fale, więc jeżeli już, to może .... bubinga, albo inny teak? Przynajmniej ładniej wygląda niż metal i jak okładka płyty wnosi jakieś wrażenia estetyczne ;-) .

Podążając tym śladem można znaleźć innych - tutaj

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ktoś twiedzi że ramię drewniane jest lepsze niż karbonowe. Kiedyś dawno temu były drewniane ramiona firmy Grado i są bardzo cenione. Najlepsze ponoć ramię w włókna węglowego - Cobra (

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ) ma kształt taki jakby nie tylko miało wewnętrzne drgania tłumić, ale je wypromieniowywać (ponoć zaprojektowano je przy pomocy oprogramowania Reshape, wykorzystującego analizę elementów skończonych.) Niestety w moich dwóch gramofonach ramiona są zwykłe metalowe.

Tak mi się wydaje że ramiona mają większy wpływ na dźwięk niż drgania wchodzące w płytę winylową. Ale o tych ostatnich może podyskutujemy później.

 

PS: Ostatnimi czasy są również próby robienia instrumentów akustycznych takich jak wiolonczela czy nawet flet z włókna węglowego.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Dzius

Wszyscy wiemy że w gramofonie drga igła by przenieść zapis muzyki z płyty do naszych głośników.

Ale wszyscy też wiemy że nie sama igła. Nawet bez jakiegoś wzmocnienia można ułyszeć muzykę promieniowaną przez igłę i ramię gramofonu. A przy włączonym sprzęcie, jak pukniemy lekko palcem w obudowę to usłyszymy to w głośnikach.

wiesz, można wszystko... ale czy nie taniej będzie kupić pod gramofon komorę próżniową? Jak ktoś chce igłę, bo są jeszcze gramofony laserowe i te z technicznego punktu widzenia rozwiązują każdy problem związany z graniem winyla. Reszta to juz magia. Wczoraj zerwałem boki, jak przeczytałem, że jeden cyfrowy (optyczny) kabel jest lepszy od drugiego, bo ma większe pasmo przenoszenia i daje niższe basy. Tak samo jest z kablami do gramofonu, a wystarczy w zupełności dobry podwójnie ekranowany z marketu za 40-50 zł.

gramofony laserowe i te z technicznego punktu widzenia rozwiązują każdy problem związany z graniem winyla.

Nie rozwiązują. Są bardziej wrażliwe od igłowych na zabrudzenia, głupieją przy winylach kolorowych.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Wszystko to Zenonie prawda, ale problem w tym że w platońskim ideale drga sama igła. A w rzeczywistości dużo więcej. Można powiedzieć że Jitter to drgania, ale jak już pisałem ma się to nijak to "drgań muzycznych". A w gramofonie tak. Masz również rację że najlepiej byłby przyssać płytę do podkładki na talerzu i do samego talerza. Wtedy wszystkie fale wchodziłyby w podkładkę i talerz jak w masło. W porównaniu z grubością płyty fale akustyczne są za długie by w takiej sytuacji następowało jakiekolwiek odbicie na granicy winyl- guma (prędkość dźwięku z winylu to 2230 m/s, znacznie za dużo by grubość płyty równała się lub była większa niż 1/4 długości fali). Dla niektórych wybór talerz akrylowy, czy metalowy jest rzeczywistym problemem. Jak dla mnie jeszcze nie :-). Co do ramienia mam inne zdanie.

Wokół "cyfry" też jest wiele mitów i to dwustronnych. Jedni przekonują że wszystko jest najlepsze, bo to zapis sygnału jest w liczbach itd. Drudzy wręcz odwrotnie.

Przykładem ślepej wiary w dobrodziejstwa "cyfry" jest np. strona:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) facet ze strony:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) chociaż bardzo uzdolniony mocno momentami "przegina" w drugą stronę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Dzius
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.