Skocz do zawartości
IGNORED

interkonekt Van Den Hul i inne (krotkie wrazenie)


PauluS

Rekomendowane odpowiedzi

Co do "małyszowania" w muzyce - oczywiście że to jest bzdura. Ale brak naszego bezpośredniego kontaktu z muzyką jest spowodowane także tym że dzisiaj na nic nie ma czasu. W dawnych Atenach aby być wolnym pełnym Obywatelem należało mieć wolny czas a nie ciągle pracować - wynikało to z tego że należało zapoznać się z polityką, prawem i procedurami - a głosowania były dla nich obowiązkowe - jeśli ktoś wstrzymuje się od głosu to trudno tu mówić o demokracji.

Jeśli ktoś jest bogaty ale ciągle pracuje w swojej branży a inne rzeczy poza rozrywką go nie obchodzą to jego kompetencje obywatelskie są prawie zerowe.

Przecież ostatnie wybory prezydenckie czy parlamentarne w Polsce to parodia. Ludzie olewają wszystko i nie chodzą na wybory. Sami są sobie winni tego co teraz mamy. Do tego te bzdety o UE - zamiast mówić o potrzebnych reformach w Unii i realnym życiu w jej zbiurokratyzowaniu (niecałe 3% rolników wie jak wypełniać podania o dopłaty a co dopiero się do nich przygotować) to leje się mnóstwo pierduł o jakichś teoriach i ideach (już mieszanie do tego Beethovena jest szkodą dla jego samego).

.....

to chyba nie ten wątek

sorry ;-)

Gość Krzysiek>Piotr.

(Konto usunięte)

Piotrze, po stokroc przyznaje Ci racje.

Podaje Ci reke i gdybys byl moim zacnym przyjacielem, poprostu bym Cie za te dwa posty powyzej usciskal.

 

Ech, spoleczna degrengolada teraz jest w modzie, nikt juz nie ma w sobie "czucia", albo malo kto.

 

Pozdrawiam.

Do dyskusji o "wygladzaniu" lub "maceniu" dzwieku dodam swoje doswiadczenie z ostatniego tygodnia.

Przypomne ze slucham ostatnio na CD Kenwood DP-7090 (wyjscie sluchawkowe) i Sennheisery HD-600 (reszta zmienila wlasciciela).

Standardowe okreslenie mego zestawu to:

1. CD bardzo jaskrawy, szczegolowy, precyzyjny, z duza przestrzenia, wysokiej klasy chirurg, slaba muzykalnosc, brak charakteru brzmienia (prawda, ze podobne cechy do opisu sluchawek HD-600 ?).

2. Sluchawki HD-600 (niemal identycznie okreslam ich charakter jak charakter CD)

 

CD kupilem w lekkiej nieswiadomosci tego co biore.

Pozdrawiam salon "Meloman" w Lublinie, ale panowie nie bojcie sie tej opinii, jestem z niego bardzo zadowolony, bede zaraz pisal superlatywy :-).

 

Do niedawna moj obecny zestaw mnie "draznil". Czytalem tutaj opinie niejakiego "soso" o sluchawkach Sennheiser HD-600 i AKG K-501 i tam znalazlem tylko potwierdzenie mojej dawnej opinii.

Jednak w tym tygodniu nastapil przypadek podzczas sluchania.

Bylem zmeczony, chcialem zasnac i puscilem sobie muzyke "na pol gwizdka".

I cos sie "wydazylo".

Udalo mi sie w ten sposob, calkiem niechcacy ustawic taka sile glosu na wyjsciu sluchawkowym, ze nastapilo optymalne wyrowanie tonalne.

 

Proponuje wszystkim ktorzy maja sluchawki zrobic taki manewr, tak dlugo sciszac dzwiek, az glos wokali odejdzie w tyl i zrowna sie z reszta sceny.

 

Co sie okazalo. Sluchawki nie dostawaly juz tak duzego sygnalu, co odebralo im sile "na gorze", ale ich jakosc pozwolila, aby (przy bardzo zredukowanej mocy) nadal wszystko bylo czytelne i precyzyjne. Czyli uklon w strone tak nielubianej i wyszydzanej w nich chirurgicznosci.

Teraz basy nadal byly pelne, dobrze zbudowane, otworzyla sie srednica - cala przestrzen, slychac bylo wszystkie dodatki dzwiekow i nareszcie odslonily sie wszystkie inne obecne w nagraniu niuanse.

Dzwiek nabral kolorytu, barw, instrumenty zaczely pokazywac swoje charaktery, glosy wokalne barwy, a w nocy przy dobrym "wejsciu w klimat" slysze jak facet czy babka spiewa plynnie, czy nagle braknie im tchu.

Cale "zycie" nagrania stanelo przede mna otworem.

 

Potwierdzilo to moje wczesniejsze doswiadzczenia z przerobkami kolumn, z kablami VDH CS-122 i z interkonektami weglowymi.

Otoz tutaj, wyrownala sie tonacja prezentowanego dzwieku. Zostalo to wykonane przez "zgaszenie" gornego pasma. Jednak nie nastepuje tutaj "zabicie" dzwikow na gorze, ale zmiana ich charakteru. One nadal sa, ale teraz sie wycofuja i nadaja koloryt innym zakresom. Juz nie graja "pierwszych skrzypiec", ale sa elementem "orkiestry tonalnej".

 

Podczas gdy zrobic to samo w sluchawkach mniej przejzystych wszystko traci ksztalt i znika.

W sluchawkach HD-600 nabiera "zycia".

 

Co ten opis daje w dyskusji o interkonektach weglowych ?

Ano to, ze wlasnie sluchalem wzmacniacza sluchawkowego Pro-Ject Head Box i VDH The Second i to samo dalo sie uzyskac na wyzszych poziomach natezenia dzwieku.

 

Jaki stad wniosek.

Moim zdaniem, a opieram to na wielokrotnych zestawieniach i odsluchach, interkonekty weglowe VDH daja dobre rezultaty w systemach "jasnych".

Ale te rezultaty maja znacznie leszy charakter jakosciowy niz rozjasnianie systemow "ciemnych" roznymi Silltechami, Audioquestami, czy kolejnymi polepszaczami.

 

Co chce przez to powiedziec.

Mysle, sadze, niemal jestem pewien, ze lepsze efekty daje sprzet oryginalnie swobodny w prezentacji i jego rownanie tonalne weglem, niz "rasowanie" ciemnych systemow, pseudo neutralnych", ostrymi jak brzytwa interkonektami ze stebra.

 

Wiem, czuje to, ze barwy i "zycie" nagran ten drugi rodzaj polaczen gdzies zatraca.

Ale jest to opinia tylko do tranzystorow. Bo lampowce maja "to cos" co ja sukcesywnie sledze w prezentowanych tu dyskusjach, a i czasem slucham.

 

Jednak sluchalem juz pare razy pewnego "swobodnego chirurga" i jestem nim zachwycony.

Teraz zbieram na niego kase.

Audio Analogue Bellini & Donizetti. To "mistrz" jak gra z weglowcami. A przy tym jaki muzykalny.

Tylko te 7000PLN. Echhhhhhhhh.

We stand in the Atlantic
We become panoramic

Czy sluchaliscie kiedys w nagraniach "oddechu fortepianu", uchodzacego powietrza z miecha akordeonu, "duszy skrzypiec", drgan powietrza wibrafonu i wybrzmiewania charfy ?

Ja nie szukam tych niuansow samych w sobie.

Ale obraz muzyki jest zupelnie inny gdy te elementy w niej sa slyszalne i gdy nie sa.

 

Bo muzyka musi "zyc" a nie tylko byc.

 

Ktos powie, "no dobra, ale to dobre do klasyki". Zla opinia.

Moj kumple slucha wiecej rocka. Slucha gitar elektrycznych i perkusji.

Zanim pokazalem mu jak pracuje w jego systemie VDH The Second,

sluchal "lomotu" i "jazgotu", cieszyl go rytm i ekspresja.

Wielu powie "a czy to nie jest najwazniejsze". Tak to jest wazne.

Ale kumpel teraz slucha rowniez jak wybrzmiewaja gitary, jak fuzuja,

jak to wszystko barwnie brzmi i "micha" mu wciaz opada.

A wydal tylko 540zl za VDH The Second (w tamtym roku).

 

I da sie to poczuc juz w "budzecie" a nie tylko "na wyzynach".

Interkonekty weglowe to umozliwiaja.

Trzeba tylko wiedziec jak one pracuja i w jakich warunkach.

We stand in the Atlantic
We become panoramic

do PauluS: należy czytać między wierszami. To miało być na otuchę dla Piotrka, żeby nie myślał,że jak się odkrył to dużo stracił w moich oczach :). Mam dużo szacunku dla ludzi którzy potafią muzykować. W tym sensie grajek z Ukrainy, próbujący odegrać na zdezelowanych klawiszach "Dla Elizy" Bethovena gdzieś w podziemnym przejściu w Warszawie , będzie dla mnie zawsze wiarygodniejszy niż stado małolatów przebiegających obok niego z uszami zatkanymi dźwiękami z walkmenów. Nie sądzę, żeby takie podejście zmniejszało moje postrzeganie muzyki.

p.s.

A "Ich Troje" to już nawet mój 5 letni syn przestał słuchać

Gość Krzysiek>Wojtek

(Konto usunięte)

Nie jest istota, czy ktos kogos przekona czy nie.

Rowniez nie rzecz w tym, ze okazalem sie dla Ciebie kims, kogo stylu, podejscia nie pochlebiasz (czy dobrze rozumiem ?).

Wazne jest co kogo w muzyce rajcuje.

 

Ja tylko i wylacznie pokazuje swoje wrazenia, dazenia, doswiadczenia i ani sie tym nie chwale, ani nikogo nie namawiam na wydawanie jakiejs wielkiej kasy.

 

Bronie sie przed pewnego rodzaju stereotypem jaki ukuto na wielu grupach dyskusyjnych, ze kable takie to a takie sa nic nie warte i nie wiadomo za co sie placi, a te konkretne sa super. Czesto tym latwiej glosi sie takie opinie, bo poparte jest to rowniez w uznawanych czasopismach - te akurat docenily role VDH.

Takie opinie czytane przez ludzi powoduja potem, ze nikt nie chce takiego kabelka wetknac w swoj system, nawet jak sie mu go poprostu pozycza w dobrej wierze, aby cos pokazac.

 

Jeszcze raz powtorze. Tak myslal moj kumpel - zagorzaly audiofil - ale "podstepem" udalo mi sie mu ten kabelek zaprezentowac. A inny po tym go z kolei kupil (nie ode mnie, w sklepie).

Facet do dzis jest w "siodmym niebie" i kilkakrotnie mial okazje jeszcze raz konfrontowac The Second z innymi interkonektami, ale w jego systemie rezultaty byly zawsze na minus.

 

I zeby zmienic zle wrazenie (tak mi sie wydaje) co do mojej osoby, ze slucham tylko "kabli", chwale sie (tak tym razem musze tak powiedziec), ze od ostatniego tygodnia (kiedy znalazlem swoj nowy sposob sluchania na sluchawkach) przesluchalem swoje wszystkie plyty od nowa.

Wczesniej malo ktora grala. Teraz malo ktora nie gra (bazarowki).

A z perelek ktore powodowaly "gesia skorke", to:

Santana-"Supernatural", Dire Straits-"On Every Street", Bjork-"Vespertine" (te pania daze szczegolna sympatia, mam wszystkie plyty), YES-"Union", Patricia Barber-"Companion", Pink Floyd-"A Momentary Laps Off Reason", Roger Waters-"Amused To Death", INXS-"Greatest Hits", i wiele innych.

 

Generalnie slucham tak duzo i tak szerokiego repertuaru, ze trudno mi jest nawet powiedziec co lubie.

Ale lubie sluchac tez jak gra, nie tylko co ?

Krzysku, twoje ostatnie zdanie zainspirowalo mnie by moze poruszyc inny topic - Jak bardzo w muzyce ktora sluchamy interesuje nas wartosc artystyczna, a jak bardzo sposob w jaki nagranie jest zrealizowane, jak swietnie brzmi na naszym sprzecie. Wbrew pozorom nie jest to oczywiste rozroznienie, bo kto z nas moze powiedziec, ze slucha jedynie dlatego ze podoba mu sie muzyka jako stan "idei" a nie dla tego jaki jest jej konkretny twor brzmieniowy ( upss , troche pojechalem, ale nie wiem jak to bardizej obrazowo wyjasnic).

Zatem - Jak wazne jest "Jak" cos gra, a nie "Co" gra.

Gość PauluS-> Wojtek

(Konto usunięte)

Oczywiscie ze czytam miedzy wierszami, i pewnie zbyt impulsywnie zareagowalem na twoj badz co badz krotki post, ale to pewnie takie stwierdzenie do ogolu - zbyt poblazliwie podchodzimy do wielu produkcji muzycznych i pozniej sami narzekamy ze sa one na zbyt niskim poziomie ( no i wtedy nie ma na czym sprawdzac naszych ulubionych klockow ;-)). Mysle ze sluchajacy/kupujacy plyty tez powinni troche wziac odpowiedzialnosci na siebie.

Gość PauluS -> Krzysiek (2 raz)

(Konto usunięte)

A nawiasem, skoro masz pare doswiadczen z roznymi VdH - jak myslisz czy do konfiguracji o ktorej pisze na poczatku tego tematu , na dluzsza mete te kable moga sie sprawdzic? Wedlug mnie Primare+VA to dosc analityczne brzmienie i wlasciwie jedynie kablami moge mu "ociosac" troche gory

do Krzyśka: napisłeś:

"Nie jest istota, czy ktos kogos przekona czy nie.

Rowniez nie rzecz w tym, ze okazalem sie dla Ciebie kims, kogo stylu, podejscia nie pochlebiasz (czy dobrze rozumiem ?). " -> źle rozumiesz - bo "wszyscy audiofile to wielka rodzina":)

A co do kabli VDH to niestety pozostanę przy swoim. No, może poza The Second... :).pozdr.

Gość Krzysiek>Wojtek

(Konto usunięte)

Wojtku.

Przewaznie takie dyskusje toczy sie nie dla przekonywania, nieprzekonywalnych, albo moze raczej ukierunkowanych i pewnych swego wyboru (jak Ty), ale raczej do pokazania swego punktu widzenia tym niezdecydowanym, ktorzy jeszcze sa w stanie "przedzakupowym" (niemylic z przedzawalowym ;-) ).

 

Pozdrawiam.

Gość Krzysiek>PauluS>The First ;-)

(Konto usunięte)

Bardzo dobre pytanie jako "Nowy topic". (Na koniec widze ze mi sie niezle pojechalo).

Otoz mysle ze prozno sie silic na te wynioslosc gatunku muzycznego.

Nie przyloze reki do stwierdzenia, ze jak ktos slucha Bacha (ktorego ja nie slucham) to jest "Gosc przez duze G" i znawca, a jak ktos slucha ..... no wlasnie trudno dac dobry przyklad, aby nie wypasc z zakletego kregu audiofilstwa - niech bedzie, mam pare plyt "The Best Off", takich z dawnych lat i poczatkow mojej drogi klockowo, kablowej.

Czyli jak ktos nie slucha nic wynioslego, to jest "slabiak".

Mysle ze kazdy z nas slucha tego co mu sie podoba, jednak istnieje pewna subtelna granica, po ktorej przekroczeniu dostrzega sie "inny swiat" audio.

To np. wtedy gdy zagozaly zwolennik kina domowego mowi, co za kwas, sprzedaje to i kupuje chocby najprostsze, ale dwa kanaly.

Takiego stwierdzenia nie uzyje ktos komu "slon na ucho nadepnal".

 

Pamietam z lat szkoly podstawowej ze gusty do lepszego sluchania juz wtedy sie krystalizowaly.

Wyraznie bylo mozna policzyc na palcach jednej reki kolegow ktorzy smakowali cos za co zaplacili nieco wiecej (jakosc sprzetu, jakosc kaset, winyle) i cala reszte, ktorej bylo naprawde wszystko jedno - aby glosno i rytmicznie. Wiekszosc nawet nie potrafila zanucic do rytmu tego co sluchali.

 

Mam kilku kolegow, co wraz ze mna zaczynali pasjonowac sie audio. Ich bylo stac na pierwsze decki Diory, aplitunery RADMORA (echhhhh, to bylo marzenie - to eksportowe cudo).

Mnie nie bylo stac.

Ja sie wsluchiwalem w dzwieki na swoim GRUNDIGu, ale na lekcje muzyki, na ktorej mozna bylo zaprezentowac swoja ulubiona muzyke, nikt nie chcial przyniesc ani sprzetu, ani nagran.

Ja przynioslem GRUNDIGA i plyte Kitaro, ktora zdobylem przez nagranie w "Wieczorze plytowym" w Trojce. Ustawilem GRUNDIGA tak, jak uwazalem ze bedzie optymalnie.

I to byla 45 minutowa uczta muzyczna. Na tamte czasy wszyscy oniemieli, a pani od muzyki (wyksztalcona i muzykalna bestia) sama sie zasluchala i widac bylo ze jej sie podobalo.

 

Kiedy sluchamy "nagrywanych", a kiedy nagrania.

Zawsze mozemy posluchac "nagrywanych". To nie wymaga zadnego wysilku.

Jednak tak moze zrobic ta cala reszta ktorej jest wszystko jedno.

Jesli sie czuje ze w przekazie jest cos wiecej, to przynajmniej jest sie o te wiedze bogatszym i chyba tutaj jest poczatek audiofilizmu.

Teraz pozostaje dluga droga i praca nad wydobyciem tego, o czym wiemy, ze jest.

 

A co tam na ogol jest.

Dla jednych potezna orkiestra, dla innych wokalistka i akompaniujacy jej facet na gitarze.

Dla jeszcze innych zupelnie nierzeczywista przestrzen muzyczna i dla kolejnych dzwieki wytworzone przez maszyny (Jarre, Vangelis, Kitaro).

Ale to wszystko to muzyka. Ani gorsza, ani lepsza.

Bo co dla jednych jest wszystkim, dla innych jest niczym i na odwrot.

Dobrze ze tak jest bo inaczej swiat bylby pelen kolejek do jednej kasy.

 

Ale w tym czyms czym jest muzyka sa tez cechy akceptowalne i nie.

Kazdy wie jak na ogol jest na koncertach w Polsce. Malo ktory dobrze naglosniony, tak aby wszyscy slyszeli dobrze. Zalezy to od sektora i ceny biletu, a i wtedy jest "umownie".

Ale idzie sie tam aby z przyjaciolmi badz bez spedzic jednorazowo godzine lub dwie.

Aby zobaczyc grajacego/grajacych, aby poczuc klimat, aby sie nim napedzic na przyszlosc.

Raz i koniec - wydazenie. Bardzo mocno obnizamy wtedy swoj prog akceptacji muzycznej i jestesmy sklonni wybaczyc.

Ale w domu, gdy przenosimy to na grunt klimatu sluchania, przyjemnosci, oczekujemy, ze oto spedzimy milo "plyte lub dwie" z kims lub bez, z czyms (lampka czegos mocniejszego) lub bez i to nas uspokoi, wyciszy, albo przeciwnie napedzi.

Oczekiwanie jest jednak zupelnie inne niz na koncercie. Tutaj prog wybaczalnosci bledow sie diametralnie podnosi. Nie oczekujemy ze porwie nas sam tytul plyty na okladce i przedstawiony wykonawca, ale ze bedzie to zasluga przekazu dzwiekowego.

Juz nie dzielimy wrazen zmyslowych na: czesc oczami i "gibniem", czesc uszami, a reszta to juz psychoza tlumu.

Teraz jest juz tylko swiat slyszalny i czesto wymagamy ciemnosci i totalnego spokoju.

Caly przekaz odbieramy tylko zmyslem sluchu, a ten w tych okolicznosciach jest nieslychanie precyzyjny.

 

I co sie okazuje.

Plyta lub dwie maja porwac rytmika, klimatem, wykonawstwem, aranzacja, produkcja.

I generalnie tak sie nastrajamy do sluchania.

Ale sluchajac zaczynamy odbierac spojnosc nagrania, bo nasze umysly do takiej spojnosci sa przyzwyczajone na codzien. Swiat w ktorym zyjemy jest spojny dzwiekowo, naturalny dla naszych umyslow, bo to do niego jestesmy dostrojeni.

Nagrania tez sa spojne same w sobie, poniewaz w wiekszosci przypadkow rejestruja mozliwie precyzyjnie calosc materialu, jego charmonie i raczej nie ma wprowadzanych przebarwien czy znieksztalcen.

Moga byc niedostatki w krancach pasma ale to jest akceptowalne.

 

Ale teraz puszczajac to wszystko przez nasze domowe audio, dostajemy "namiastke chaosu".

Zalezna od zestawienia.

Sluchamy i nasz umysl porownuje to ze znanym sobie wzorcem spojnosci tonalnej naszego otoczenia.

 

I tu zaczyna sie wlasciwe sedno dla naszej dyskusji.

 

Pozdrawiam.

Gość krell@

(Konto usunięte)

Przepraszam ,że wtrącę coś od siebie . Kabel jest dobry. Jeżeli jest coś nie tak to radzę zmienić sprzęt lub poszukać innego kabla co pasował by do systemu. Całość ma tak grać ,że kidy słuchamy to nie będziemy mogli powiedzieć , tzn scharakteryzować np.dobry bas, dużo soopranu.Jeżeli tak się dzieje to z dzwiękiem jest żle.

Gość Krzysiek>PauluS>The Second ;-)

(Konto usunięte)

W materii myslenia trzeba wziac pod uwage technologie tych kabli.

The First Ultimate jest w pelni weglowym kablem bez zadnych domieszek. Jak sama nazwa wskazuje - ultimatum dla sygnalu.

Albo jest czysto i plynnie i kabel to odda, albo na skrajnych zakresach uslyszysz wypadkowa sygnalow podanych zbyt slabo lub beznadziejnie mocno.

The second jest hybryda wegla i srebra. Wiecej wybacza dla zrodel sygnalu, poniewaz srebro dodatkowo "podciaga" pasmo, lub inaczej, przekaz staje sie bardziej chirurgiczny.

 

A wiec, The First Ultimate moze niespodobac sie na dluzsza mete, poniewaz jesli na sprzecie X czesc materialu zagra dobrze, to czesc nie zagra, bo uslyszymy wrazenie ciecia skrajnych zakresow pasma. I to jest najbardziej odczuwalne w gorze, a gora ma charakter taki, ze jak brakuje jej decybel to od razu nastepuje wrazenie spadku glosnosci i przekladamy to na nieslyszalnosc przekazu. Pozostale pasma sa bardziej tolerancyjne.

 

Zlego odbioru tego kabla spodziewam sie wszedzie tam, gdzie sprzet nie podaje rownego pasma i ma niezestrojone zakresy, np. wiecej miecha w basie (wzmak NAD C-370, chaos w dole), czy "audiofilskosc" (CD Yamaha CDX-396, cieta gora juz na poziomie samego CD).

The First pieknie stroi te klocki, ktore sa bardzo rowne i toleruje niedomagania w dolnym pasmie, ale zupelnie odrzuca wszelkie miecho w dole.

Efekt jaki ja widze jest taki, ze wzmaki i CD z przesterowanym dolem powoduja chaos o jakim mowi Wojtek, a wyrazne niedomaganie w basie powoduje odczucie jego malego natezenia i braku.

The First Ultimate najradykalniej obchodzi sie wlasnie z dolem pasma i to ten jego aspekt powoduje jego przyjecie badz odrzucenie.

Gora pracuje tak, ze jak jest jej zbyt duzo to jest przygaszana i wycofywana, co daje efekt rozpostarcia sceny, odsloniecie dzwiekow i instrumentow na ktore wczesniej nie zwracalismy uwagi, bo byly przesloniete wlasnie gornym zakresem, przebarwione i nieczytelne.

Jesli gora jest w sam raz, efektem jest "czucie" wokali i instrumentow, czyli wysoka muzykalnosc.

Jesli gora niedomaga (CD Yamaha CDX-396) to czujemy rozlozenie sceny znacznie szerzej niz jej oczekujemy, wszystko sie oddala, skraje pasma sie wyraznie wyciszaja.

 

Jakie klocki dobrze sie spisaly z The First ?

Wzmcniacze: Yamaha AX-496 (dobrze kontrolowany dol, ostrzejsza gora; zle wypadl AX-596 bo dol jest bardziej miesisty), Sphinx Myth 3 (Rowny w calym zakresie, z lekko obcietym dolem - nieznaczne czucie malej ilosci basu, ale calosc to wynagradza), Audio Analogue Bellini & Donizetti (poezja).

CD: Tutaj znacznie mniej przerzucilem egzemlarzy. Powiem od razu o plusach i minusach.

#1. Moj Kenwood DP-7090 (precyzja w dole i jaskrawa chirurgiczna gora). Zastosowanie The First wygasilo gorne pasmo i wyrownalo charakterystyke tonalna przekazu z CD. Dalej za wzmacniaczem mozna bylo stosowac jednolite przewody bez roznicowania pasma.

#2. Yamaha CDX-396 (audiofilskosc lepsza niz moj Kenwood, dobra rownowaga tonalna).

Hm, przekaz poprostu zgasl, zostala niemal sama srednica - VDH ODPADA.

#3. NAD C-541 (niemal rowny w pasmie, nieco podkresla dolny zakres ale go dobrze kontroluje, ladna duza scena przekazu). Kabelek nie mial problemu z dolem, ale nieznacznie wycofal gore. Nie sluchalem dlugo na tym CD. Moje zdanie nie jest wiec 100%-owe.

 

 

 

No i teraz The Second.

Generalnie kabel znacznie bardziej uniwersalny i lepszy w odbiorze, poniewaz zastowano domieszke srebra, ktora wiele "wybacza".

Wegiel pracuje tak samo jak w The First Ultimate, ale srebro powoduje jakby podbicie wszystkiego o kilka decybeli.

To co w The First jest wycinane/wycofywane tutaj pozostaje i jest dobrze kontrolowane.

Ale zaleta niezaprzeczalna - wszystko sie pieknie wyrownuje tonalnie.

Na tych samych klockach wrazenie bylo takie, ze oto scena jest bardziej przejzysta, czysta (ginie mgla), wszystko nabiera nieslychanej precyzji polozenia i umiejscowienia, a takze wzrasta rozdzielczosc, co procentuje slyszeniem cichych, oddalonych planow w przestrzeni.

Znikaja sybilanty. Bas sie uprecyzyjnia i zamiast lomotac, zaczyna ubarwiac pozostale pasmo.

Generalnie nieslychanie wzrasta "czucie" przestrzeni nagrania, niemal widac ja w 3D.

Poniewaz nie wygladza az tak gornego pasma jak czysty wegiel, stosowalem jeszcze przewody kolumnowe i glosnikowe rowniez VDH. Wykonywalem dalsze rownanie tonalne na drodze wzamcniacz>glosniki ale na moich kolumnach wymagalo to bi-wireingu, poniewaz na glosnik srednio-nisko tonowy dawalem maksymalnie czysty przekaz Sound Projectem S4 (super !!!), a na glosnik wysokotonowy puszczalem VDH (zielona koszulka, dwie zyly).

Z glosnikow usunieto Kimbery PBJ i wstawiono rowniez VDH (ciemno-brazowa koszulka).

Niestety nie pisze jakie to byly kable bo wtedy nie zwracalem na to az takiej uwagi, a porownywalem je brzmieniowo (na sluch).

 

Efekty przeszly najsmielsze oczekiwania.

Ale uwaga, zmieniono rowniez charakterystyke kolumn, co - jak zdaje sobie sprawe - dla wielu audiofilow jest zupelnie nie do przyjecia, w obliczu ich "firmowej boskosci".

Dlaczego tak pisze ? Bo sam tak traktowalem wczesniej sprzet. Ale ktos mi pokazal taka przerobke i przezylem audiofilska traume. Zrobilem to samo. Reszta byla juz pasowaniem tonalnym.

 

Nie moge powiedziec, ze ten kabel znam z kazdym systemem, bo trafil mi w rece pod koniec pewnego "audiofilskiego Tour de France". Ale zrobil z conajmniej trzema systemami cos czego prozno szukano przez 3 miesiace z wieloma dostepnymi interkonektami. Wiekszosc z tych ktore tutaj wymieniacie, nie robila z systemem nic naprawde korzystnego.

Przypominam ze w tym systemie kolumny byly rasowane kablami.

Gość Krzysiek>PauluS

(Konto usunięte)

Jeszcze do watku o muzyce "Co" i "Jak".

Do pewnego momentu "Cztery pory roku" Vavaldiego byly dla mnie taka tam fajna muzyczka powazna. Gralo, ale nie porywalo.

 

Bylo, zdazylo sie w moim zyciu, ze posluchalem tego na plycie z dobrej wytworni, dobrego wykonawcy i na dobrym sprzecie.

Poprostu lzy mi lecialy. Tam sie dzieja takie rzeczy ze nawet nie chce tego opisywac bo sie nie da.

To czego ja szukam w muzyce, to swego rodzaju wydzielanie endorfin od przezycia muzycznego.

Moja nazwa tego stanu to "Ł&C" .... lzy i ciary.

I zdarza mi sie to dosc czesto, niemal za kazdym dobrym odsluchem, bo ja jestem dosc wrazliwym czlowiekiem i muzyka mnie zawsze pozytywnie napedza.

 

A im lepszy przekaz tym "Ł&C" wystepuje czesciej.

Czy nie jest to swego rodzaju uzaleznienie ?

:-)

Kabelki VDH maja u mnie bardzo wysoki wspolczynik "Ł&C".

 

Pozdrawiam wszystkich i jak na dzisiaj,

 

.... dobranoc panstwu (cyt.: Jan Kobuszewski).

We stand in the Atlantic
We become panoramic

Gość PauluS -> The First & The Second

(Konto usunięte)

No Krzysztofie chyle czolo [ tu nastepuje pauza, na dokonanie ceremonialu] przed Toba i twoim dychotomicznym podejsciem do sprawy. Ludzi ktorzy tak wnikliwie badaja sprawy techniki docierania dzwieku do ucha a jednoczesnie tak blisko byli by z estetyka odbioru dzwiekow, chyba nie jest zbyt wielu ( a moze sie myle - moze wszyscy na tej grupie maja wlasnie takie cechy - niech sie ujawnia podobnymi wpisami co Krzysiek, bo czytac je jest duza przyjemnoscia). To bardzo piekne, ze poza swiadomoscia tego jak sluchasz, mozesz wydobyc to swoje Ł&C - tak na prawde istote kazdego przekazu sztuki.

Dzieki za tak wnikliwe porownanie obu VdH -teraz z bagazem spostrzezen, sprawdze czy podobne sprawy wystepuja na badanej przeze mnie konfiguracji.

Co do nowego topicu, to mam wrazenie ze w czesci sie zrozumielismy, ale w czesci nie. W mojej tezie "Jak i Co" nie ma miejsca w ogole na ocene "czy Bach jest lepszy od Pink Floyd" - nie tedy droga. Chodzilo mi raczej o to ( co chyba podjales po czesci w swojej wypowiedzi) ze sluchajac muzyki zachwycamy sie jej artystycznym walorem ( ktory troche jest tozsamy z Ł&C, ale troche nie) badz jej technicznymi aspektami( jakosc nagrania studyjnego, brzmienie instrumentow, efekty sonorystyczne itp), bodz obiema na raz. Sam pamietam z czasow mlodosci jak zachwycalem sie perlista technika wykonan koncertow skrzypcowych Paganiniego, ktorego tworczosci jako kompozytora nie trawie w zupelnosci. Ale te fajerwerki brzmieniowe jakos tam mnie kusily. Podobnie chyba moze byc ze sprzetem, ktory moze dodawac blasku nagraniom, ktore jako kompozycje/utwory/piosenki nie posiadaja wysokich muzycznych walorow. Moze w konfiguracji Musical Fidelity Tri-Vista + Sonus Faber Cremona, to i chrypka M. Wisniewskiego moze zachwycac swoja muzykalnoscia ;-))

 

Jeszcze w sprawach kabelkowych : czy mozesz potwierdzic, ze The Second wyrownojac tonalnie cale pasmo, nie powoduje jego jednoczesnego zmatowienia. Piszesz ze wyszsto zostalo jakby podbite o kilka decybeli i poprawila sie scena, ale czy nie dzieje sie tak ze poszczegolne zrodla dzwieku zaczynaja byc bardziej spojne, jednolite? To wazne w moim przypadku, gdzie glowne zastrzezenia mialem co do przejrzystosci orkiestry symfonicznej, gdzie w nagraniach otrzymanie odseparowanych instrumentow na rowni ze spojnoscia brzmienia jest glownym problemem w realizacji.

"Cztery pory roku" byly tak fantastycznie rozdzielcze, ze rozroznialem barwy poszczegolnych smyczkowych i roznice w ich polozeniu (blizej/dalej), a klawesyn byl poprostu niesamowity.

We stand in the Atlantic
We become panoramic

  • 1 rok później...

a ja do paulusa ktory tak ocenia Ich troje.chcialam zauwazyc ze ta trojka wcale nie gra w zespole.oni maja od tego muzykow i uwazam ze sa oni dobrymi muzykami a to ze graja z Ich troje nie oznacza ze sa dyletantami moze troche chalturnikami;).graja tam gdzie moga zarobic.muzycy sesyjni sa przeca naprawde dobrzy a gdy posluchac nawet ich troje mozna znalezc ciekawe aranze.prosze nie mowmy ze muzyke(nie mowie o nutach czy akordach tylko o samych slyszalnych dla odbiorcy dzwiekach) tworzy ta trojka.owszem moze i jeden z nich siegnie po jakis instrument ale sa to sporadyczne przypadki.nie deprecjonujmy muzykow grajacych z tym zespolem i nie utozsamiajmy ich np z warstwa tekstowa czy sama prostota akordow.oni sa od aranzacji a pewnie tez nie do konca moga zrobic to co by chcieli.i tak od interkonektow doszlismy do ich troje;).pozdrawiam

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.