Skocz do zawartości
IGNORED

Koncert, koncert, koncert...


negra

Rekomendowane odpowiedzi

ale nie na "dwa świerszcze i wiatr w kominie", tylko największy, najpiękniejszy w jakim dane Wam było uczestniczyć. Nieważne, czy odbywał się w filharmonii, na stadionie, czy w lokalnym pubie, w kraju, czy poza jego granicami, wczoraj, czy wiele lat temu...

Podzielcie się proszę wrażeniami z koncertu Waszego życia, koncertu po którym aż trudno było zasnąć z wrażenia.

Niewykluczone, że przy tej okazji dowiemy się, że oklaski kogoś z Was możemy usłyszeć na płycie life jakiegoś znanego muzyka, zespołu...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ł.A. Woman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę takich było;-) Ten jeden naj? Oj, trudno na byłoby mi wskazać na niego. Może zatem tak. Ze szczawięcych lat, największe wrażenie zrobił na mnie koncert Klausa Schulze w Hali Wisły w Krakowie. Był rok 1982, bodaj. Płyta live jest, ale nie obejmuje krakowskiego koncertu. Dość niezapomniane wrażenia mam również z jednego z ostatnich koncertów Klausa Mitfocha w Barbakanie oraz Kultu i De Press/Holy Toy (niestety nie pamiętam pod którą nazwą wówczas wystąpił) w Rotundzie.

Z obecnych czasów, mogę już bardziej konkretnie:

1. The Vandermark 5 w Alchemii (Kraków) (w sumie to 5 nocy)

2. Tim Berne w Hipnozie (Katowice)

3. DKV Trio w Hipnozie (Katowice)

4. Oleś/Trzaska/Oleś na dwu koncertach w Mleczarni i w Drukarni (Kraków).

Wrażenia? Myślę, że nie będę ich tu opisywał - są na stronie www.diapazon.pl

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budgie w Bydgoszczy gdzieś w pierwszej połowie lat 80-tych.

Raczej nie najlepszy, ale na pewno pierwszy duży koncert, który wspominam z rozrzewieniem.

W dodatku wykiwałem ochronę i wlazłem za darmo, a bilet kosztował wówczas 300 zł.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudno wybrać kilka najlepszych, wiele koncertów było genialnych, ale często jest tak, że to tylko chwila, te dwie godziny na sali są takie magiczne. Potem wszystko się zaciera. I dlatego trzeba chodzić na wiele występów. Płyty koncertowe nie są w stanie oddać atmosfery i klimatu.

 

- Koncert grupy Marillion w gdańskiej hali Olivii, chyba to był 1987 rok. Promowali wtedy ostatni album w Fishem. Znakomity występ, nie czuło się, że w zespole coś iskrzy

 

- King Crimson z warszawskim Teatrze Roma, chyba 2001 rok. Mała sala, świetna atmosfera, dobre nagłośnienie. Rewelacja.

 

- Fantastyczny recital Elżbiety Wojnowskiej śpiewającej songi B. Brechta, wspaniały koncert Przemysława Gintrowskiego i wiele, wiele innych w pierwszej połowie latach 80. w Olsztynie na Spotkaniach Zamkowych Śpiewajmy Poezję. Oj, młodszy wtedy człowiek był, wrażliwość nie stępiona, głowa bardziej otwarta niż teraz...

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koncert, po ktorym najtrudniej bylo mi zasnac;) to najpewniej jakas wczesna edycja Odjazdow w katowickim Spodku, przerwana w srodku zawierucha skiniolsko-milicyjna. Z jednej strony łysopałcy skini okladali publicznosc lancuchami, z drugiej zas strony publicznosc uciekającą przed skinami okladali milicjanci palkami. To nie bylo fajne, zwlaszcza jesli komus udalo sie dostac i od tych i od tych...

 

a z przyjemniejszych wspomnien:

 

Fugazi w poznanskim Eskulapie;). Ogien!

Nomeansno w Poznaniu i w Krakowie (choc duuuzo slabiej niz Fugazi...)

 

ostatnio:

V5 w Alchemii

Berne w Hipnozie

Eskelin/Parkins/Black w Hipnozie

 

oraz kiedys tam, hahaha, Elektryczne Gitary w bytomskiej operze. Zostalem tam zaciagniety niemal sila, ale warto bylo:). Na scenie oczywiscie totalna zenada, ale zobaczyc tych wszystkich biznesmenow i ich wyfiurowane zony skaczacych po fotelach w operze, wymachujacych marynarami i wrzeszczacych "wszystko ch*j!!!", hahaha, to bylo warte kazdego poswiecenia;).

 

Jeszcze niezlym 'koncertem' byl Rollins Band w Spodku, na ktory przyszlo chyba ze 200 osob;) ustawionych luzna grupka przed scena... Henryk i jego koledzy byli tym dosyc rozbawieni;) i raczej na pewno potraktowali to wydarzenie jako probe, a nie prawdziwy koncert. Juz najsmieszniejsze bylo, ze byl to chyba pierwszy koncert w Polsce, na ktorym widzialem kamere fruwajaca nad publicznoscia na tym takim bajeranckim ramieniu, ogarniajaca swoim spjorzeniem ten nieprzebrany tlum;). Frekwencja moze dlatego byla taka niska, ze koncert reklamowano na bilboardzie wywieszonym na Spodku jako wystep grupy Rollins Rand;)).

 

Pozdrawiam.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o mnie | ignoruj

stat: 114 / 147 / 1 24 Sty 2005, 17:10

Stempur-

Niestety, moja opowieść o koncercie życia, będzie wiązała się z przyznaniem do pewnego grzechu.

Otóż uległam kiedyś magii grunge'u. Młodość chmurna i durna ;-)

 

Stempur-

Pamiętam, że po koncercie zespołu Pearl Jam, który odbył się 1-go listopada 96r. nie spałam chyba przez 48 godzin. Straciłam też głos, ponieważ znając teksty większości utworów bardzo ekspresyjnie razem z charyzmatycznym E. Vedderem je wyśpiewałam.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz sięgnęłam po jakąś płytę Pearl Jam i najprawdopodobniej nigdy już takiej muzyki słuchać nie będę, ale fakt faktem, żaden koncert nie spowodował już u mnie aż dwudniowej bezsenności. ;-)

 

A teraz już bez przymrużonego oka:

1. Pat Metheny Trio z ubiegłorocznego WSJD. (Żaden z oglądanych wcześniej przeze mnie koncertów PM nie dorównywał temu, co usłyszałam i zobaczyłam w wykonaniu tria Metheny, McBride, Sanchez)

2. Carlos Santana z Torwaru. (nie pamiętam daty) Fantastyczne, gorące granie i wspaniała atmosfera wśród publiczności.

3. Peter Gabriel z poznańskiego stadionu Lecha 2003r. Koncert bez teatralnej, właściwej dla tego muzyka oprawy, ale może właśnie dlatego niezaprzeczalnie wielki. I "Biko" podczas tego tournee zaśpiewany specjalnie tylko dla polskiej publiczności, z uwagi na pierwsze miejsce tego utworu w plebiscycie na najlepszy utwór PG w radiowej Trójce.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ł.A. Woman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Negra

Cholera jasna, zapomniałem o Gabrielu. Faktycznie, to był nieprawdopodobny koncert. Tym bardziej, że był moim zdanie fenomenalnie nagłośniony - stałem na środku, przy samej barierce oddzielającej przejście pod scenę, w połowie drogi między sceną a konsoletą. Dzwięk był rewelacyjny.

Mam jego dwa koncerty na DVD i jednak mimo wszystko żałuję, że nie mogłem na żywo obejrzeć tej całej scenicznej maszynerii w akcji. Ale mimo wszystko koncert był rewelacyjny. A "Biko" to była ta właśnie magiczna chwila, o której pisałem wcześnie: ciarki na kręgosłupie, włoski na skórze stają dęba a ręce sam wylatują do góry i człowiek ryczy na całe gardło, choć ma już bliżej do czterdziestki niż do trzydziestki :-)

A nie mogłem zasną -choć tylko przez parę godzin - jak pierwszy raz zobaczyłem swój ukochany King Crimson.

I wymienię jeszcze Lecha Janerkę - na jego koncertach zachowuje się jak licealista.

Pozdrowienia Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe...na miejscu na którym siedziałem (drugi sektor na prawo od sceny), ciężko było uznać koncert Gabriela za nagłośniony inaczej niż beznadziejnie...głowa mnie rozbolała po 25minutach. Tragedia. Ale i tak było dobrze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja wspominam z łezką w oku granie na grobie ryśka riedla w wieczór jego pogrzebu - to oczywiście bardziej pozamuzyczne wspomnienia.

Negra -> pata z zeszłorocznego WSJZ też mile wspominam. uważam, że to najlepszy jego koncert jaki dał w polsce.

w zeszłym roku była rachel podger i arte dei suonatori w FN. to jeden z genialniejszych w jakim uczestniczyłem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mciej-

-miałam zupełnie to samo wrażenie tylko bez bólu głowy;-) To co słyszałam na koncercie Petera było tylko namiastką tego co mogłam słyszeć posiadając lepsze bilety. Stempur nie pożałował pieniędzy i proszę, słyszał perfekcyjnie :-)

 

parmenides-

Właśnie o to mi chodziło na tym wątku. Żeby powspominać nie tylko koncerty „gigantów”.ale i inne muzyczne impresje. To granie nad grobem Riedla, na pewno nie jest przecież tylko pozamuzycznym wspomnieniem.

 

Na mnie zrobił wielkie wrażenie koncert towarzyszący festiwalowi Camerimage dwa lub trzy lata temu.

Nikomu nieznany łódzki zespół Free Way. Tylko gitara, klawisze, perkusja. Muzyka - trochę unowocześniony fusion, zagrany jednak z wielką pasją i wyczuciem. Trzej panowie (właściwie może raczej powinnam napisać chłopcy) zbudowali swoją muzyką bardzo nieprzeciętną atmosferę i nastrój. Do tej pory pamiętam „smak” tego wieczoru.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ł.A. Woman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie wiem...może ból głowy był wywołany tym, że o drugiej w nocy miałem pociąg powrotny, w domu byłem o 6, a na 8 było kolokwium z prawa karnego :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cradle of Filth, Kraków grudzień 2000, oprawa koncertu + muzyka i też nie mogłem zasnąć... nie tylko z powodu pisku w uszach... :-)

Mam nadzieję że w marcu na Metalmani będą jeszcze lepsi... :-)

I drugi jeszcze: Grzegorz Turnau w Rotundzie zaraz po wydaniu 2 płyty "Pod światło", też był doskonały...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

negra, mciej

Zawsze, zawsze trzeba kupować najdroższe i najlepsze bilety. Wtedy coś słychać. Nie ma sali ani stadionu, który da się dobrze nagłośnić w całości. Wszędzie są miejsca, gdzie słychać bardzo dobrze /podobno nawet na warszawskim Torwarze/, tak sobie i takie gdzie nie słychać nic. Na koncerice G3 stałem w taki właśnie nicniesłyszącym miejscu i właściwie nie wiem, jak wytrzymałem do końca występu.

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

broy-

w tym wieku już takie kłopoty z pamięcią? :-)

 

Przykro mi, że nie chcesz sie wypowiedzieć w tym temacie, a na pewno miałbyś wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia, ale cóż, nie mogę przecież nikogo zmuszać.

pozdrawiam również.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ł.A. Woman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie słucham już Pearl Jam, Broy,

ponieważ taka muzyka, w tej chwili jest dla mnie zbyt agresywna.

A kiedyś mi to zupełnie nie przeszkadzało :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ł.A. Woman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> broy

nie udawaj niekumatego!

audiofil słucha tylko spokojnej muzyki, najlepszy jest smufdżez z samplera Linna ;)

agresywna muzyka ? a tfu, nawet się nie zblizac z nią do prawdziwego sprzętu!

 

negra, wybacz ;)

a juz serio - PJ agresywne?

 

hahaha, no nie wiem... ;)

to prawie tak dobre jak 'żywiołowy Metheny' (też z tego forum;)

 

pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój najlepszy koncert?

Otóż nie wiem jak to się stało, ale trafiłem kiedyś na koncert... Dead Kennedys!

('prawdziwego' - z Biafrą, a nie tych emerytów co śmieli wystąpić nie tak dawno w Polsce pod szyldem DK)

 

I było super, ale... się obudziłem ;)))

 

..................

 

Co do koncertów jak najbardziej realnych to parę takich 'przełomowych' było.

NoMeansNo w Wawie w '96 (ależ to był CZAD!)

potem wypad z kumplami do Pragi na Jam '96 (czy jakoś tak sie to nazywało, wielki festiwal na wielkiej scenie z 'alternatywnie gwiazdorską' obsadą)

kumple bardziej na Bad Religion jechali, ja na Ministry i the Jesus Lizard

ceny okazały się równie wielkie, i o drugim dniu nie było mowy (dobrze, ze na pierwszy starczyło, to byl dla nas wtedy cenowy 'kosmos', a jechalismy troche 'na głupa', po przeczytaniu jakiejś wzmianki w Machinie bodajze, to byl jakos jej drugi numer chyba dopiero ;)

Chumbawambe i Iggy Popa na drugi dzień sluchalismy z jakiegos budynku nieopodal (i oglądalismy przez pozyczoną na chwilę od jakis 'pepikow' lornetkę ;)

 

o rany, zapomnialem, pierwszego dnia grał tam też o ile pamiętam Godflesh (jakoś najmniej ich zapamiętałem ;)

i jakiś czeski support, z ktorego pamiętam jedynie tyle, ze grali Purple haze ;)

 

a konkretnie było tak:

the Jesus Lizard - 'super freak show' (co ten 'zwyrodnialec' David Yow wyprawiał!)

Bad religion - super zabawa w strugach deszczu;)

Ministry - monumentalna miazga (na ich występie już nie padało, tylko lało ;)

 

Naprawdę to było dla mnie wtedy WYDARZENIE

 

Fajna wycieczka była, nie ma co. Pomyśleć, że część moich znajomych z ktorymi wtedy byłem siedzi teraz w jakiś hiphopach i jara się klabingiem, ech... ręce opadają :(

 

Kilka lat potem doslownie zmiażdzyło mnie Neurosis w poznańskim Eskulapie

(ci to dopiero zwyrodnialcy, albo jak mawiał o nich mój znajomy - 'dziady borowe', BTW - spotkalem tez tam znajomych owego kumpla z jego rodzinnnych stron na wschodnich rubieżach, to dopiero byli ortodoks- hardkorpanki i fani (albo fanatycy;) NEUROSIS, jeden z dumą zademonstrował dziarę - napis NEUROSIS na całą nogę ;))

 

A całkiem ostatnio, tj. w zeszłym roku - to już staje się nudne w tym wątku - rozwalił mnie na kawełeczki Vandermark 5 w Alchemii

(strasznie żaluję, że nie wybrałem się na Berne'a :(

 

Myślę, że te najlepsze koncerty jeszcze przede mną ;)

 

pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> pavbaranov

ba! redaktorzy z HFiM twierdzą, ze to najwyższy poziom artystyczny, muzyka elitarna, w ogóle, panie, stratosfera tak artyzmu jak i audiofilizmu ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.