Skocz do zawartości
IGNORED

Może trochę o muzyce?


Gość Kubeł

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kubeł

(Konto usunięte)

Witam wszystkich. Jako nowa osoba na tej stronie pozwalam sobie rozpocząć nowy wątek. Być może juz tutaj poruszany, ale zawsze aktualny. My tu pitu pitu o sprzęcie (i dobrze) ale co muzyką? Jestem ciekaw czego słuchacie, chciałbym zaprosić wszystkich do wymiany informacji o tym co jest, a przynajmniej powinno być celem naszej zabawy. Osobiście jestem tzw. poszukiwaczem, człowiekiem otwartym na wiele gatunków muzycznych, chociaż mam swoje preferencje. Od lat penetruję przepastne zasoby muzyki światowej i jedno wam powiem - prawdziwa muzyka ma się dobrze. Chyba, że włączymy radio, telewizor lub pójdziemy do knajpy. Wtedy faktycznie człek wątpi w kierunek rozwoju nie tylko samej sztuki jaką jest muzyka, ale całej naszej kultury. Właśnie, gdzie idzie nasza kultura muzyczna, czy akceptujecie jej kierunek (kierunki) rozwoju, czy bierzecie czynnie udział w wydarzeniach muzycznych, koncertach... Może polecimy sobie wzajemnie konkretne płyty, konkretnych artystów, których warto poznać, posłuchać, lub przypomnieć ich sobie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byly takie watki, byly

mniej niz o sprzecie, to fakt, ale byly, poprzedladaj watki wstecz i skorzysaj z wyszukiwarki

oprocz tego w opiniach jest juz conieco recenzji plyt

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt...wątek był poruszany kilka razy, ale ja się dotąd nie wypowiadałem w tej sprawie więc skorzystam z okazji. Też słucham praktycznie wszystkiego (oprócz hip-hopu i góralskiej muzyki - jakoś kurde nie mogę :). Nie ma opini co do kierunków rozwoju muzyki, nie obserwuję trendów, raczej staram się wyszukiwac ciekawe rzeczy. Z mało lub mniej znanych wykonawców z którymi zetknąłem w ostatnich kilku latach poleciłbym.

 

Emil Zrihan "Ashkelon" - kantor z synagogi w Aszkelonie płynnie poruszający się w repertuarze arabskim/żydowskim z widocznymi wpływami hiszpańskimi. Gatunek etno - dla mnie wymiata!

 

Misia "Garras dos sentidos" - portugalskie fado w najlepszym wykonaniu, mało osób wie że Misia nagrywa z muzykami którzy współpracowali przedtem z Amalią Rodriguez (legenda fado). Gatunek oczywiście fado.

 

Maria Dolores Pradera - legenda pieśni hiszpańskojęzycznej, jej wykonania wręcz kipią emocjami, dla każdego interesującego się piesnia hiszpańską "must have". płyta - jakakolwiek, ale na początek najlepsze zawsze będzie jakieś "20 exitos" lub inny przegląd. Gatunek - trudny do zdefiniowania bo bolera i tanga śpiewa w konwencji piesni, bliżej etno ale takiego z zadymionego klubu.

 

Paris Combo - mieszanka tygla francuskiego, gitara Django, perkusja z Algerii, śpiew francuskiej ulicy. Wspaniała rzecz. Gatunek - trundy do okreslenia, raczej bliżej jazzu (jak to francuzy mówią le żazz).

 

Eddie Palmieri "El rumbero del piano" - gatunek salsa i trochę jazzu - trudno o lepsze wejście w świat salsy i muzuki z Ameryki środkowej/Karaibów

 

Hed Kandi - to nie wykonawca to londyńska stacja radiowa wydająca od pewnego czasu własne składanki, wzorowali się na Cafe Del Mar ale moim zdaniem przerośli Jose Padille, mieszanka trip-hopu i acid jazzu - ale tylko płyty z serii Chill Out i Winter Chill. Najlepszy sposób żeby po raz pierwszy zetknąć się z takimi wykonawcami jak Mono, Afterlife, Slovo, Lamb, Goldfrapp i wiele innych mniej znanych a znacznie ciekawszych wykonawców od Massive Attack czy Thievery Corp.

 

Santessa - odkrycie w/w stacji radiowej - płyta wyprodukowana przez Stuart Mathewmana przy pomocy Sade Adu. Płyta poszła bez promocji i reklamy i pewnie by zginęła, gdyby nie paru dj'ów z Hed Kandi. Dla miłośników muzyki nastrojowej i ... brzmienia z miasta Bristol.

 

Sarah Jane Morriss "Fallen Angel" - gatunek...hmm..znowu problem, acid jazz/rock/funk. Wydana oryginalnie przez IRMA. Ale jakiekolwiek wydanie tej płyty jest niezwykle trudne do znalezienia.

 

W rocku króluje komercyjny punk więc narazie pozostanę przy Steve Ray Vuaghanie, a w muzyce poważnej i jazzie to nie mam nic nowego wartego polecenia. Może tylko przypomnę - słuchać Stańki bo to wielki muzyk jest!

 

 

Pzdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubeł>lolo

(Konto usunięte)

Co do góralskiej muzyki, to całkowicie się zgadzam - tez nie potrafię zdzierżyć. Jednak słyszałem, że ma ona wielka zaletę - ponieważ generalnie polega nie tyle na śpiewaniu, co na wykrzyczeniu pełnym płucem słów, ma ona walory terapeutyczne. Ponoć "oczyszcza" i zmniejsza napięcie mięśniowe i stres. Serio :-)). Co do hip-hopu sprawa dla mnie nie jest taka prosta. Istnieją bowiem rodzynki, przed którymi chylę czoło. Zaczynając od Miles'a Davisa (Doo Bop), przez projekty pod nazwą Jazzmatazz (to ci jazda, jedne z pierwszych prób połączenia jazzu z hip-hopem) po twórczość Mos Def'a, czy naszego Fisza (ostatnia płyta p.t. Tworzywo Sztuczne, jest nie tylko przejawem wyrobienia muzycznego mlodych Waglewskich, ale także rzetelnego podejścia do realizacji i nagrania materiału). Tak więc wśród plew znajdą się także wartościowe ziarna. Co do reszty, to przepadam za chrypieniem Toma Waitsa, odlotowymi kawałkami Laurie Anderson, opowieściami Joni Mitchell, czy Tori Amos. Świetnie łapię klimat Buena Vista Social Club - że w tych staruszkach jest tyle energii i fantazji (może to zaleta kubańskich cygar?). King Crimson, czy Peter Gabriel to oczywiście pozycje obowiązkowe i co tu dużo mówić klasa sama dla siebie. Najnowsze płyty tych artystów to dzieła wybrańców Boga :-)). Na biegunie ostrych brzmień to nadal mój sentyment budzi Living Colour i ich ex lider Vernon Reid. Czarni muzycy, a muzyka zgoła z innej bajki, chociaż czuć typowo "czarne" poczucie rytmu. Podobnie z łezką w oku wspominam i czasem sięgam po Body Count i Pixies. Ostatnio wpadła w moje ręce płyta UFO (ale nie chodzi mi o tą wątpliwej klasy formację "rockową" z lat 70.), tylko UFO - United Future Organisation. Polecam miłośnikom dobrej elektroniki i klimatów lekko pokręconych.

To oczywiście tylko cząstka moich muzycznych fascynacji. I pomyśleć, że wyrastałem na siermiężnym punk rocku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek>Kubel

(Konto usunięte)

Tylko krowa nie zmienia pogladow.

 

Ja wyrastalem na metalu i gitarze elektrycznej: Metallica, Megadeth, AC/DC, Red Chot Chili Peppers, Nirvana, Van Halen, Steve Vai, Joe Satriani, Jimi Hendrix, ...

Ale w tamtych czasach jednoczesnie: Marillion, U2, Pink Floyd, King Crimson, Peter Gabriel, Dabl, Dire Straits, Led Zeppelin, Yes, Rush, ..., Lady Pank, Perfect, TSA, Kapitan Nemo, Ireneusz Dudek, ..., Pet Shop Boys, Level 42, INXS, , ..., Kitaro, Jarre, Vangelis, Komendarek, Bilinski, Kraftwerk, ...

 

A teraz niemal wszystko procz polskiego "chodnika" i goralskiej muzyki.

Jednak nie gustuje w muzyce powaznej.

Chyba dlatego ze sam jestem powazny, wiec juz dwie powagi to za wiele.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Megadeth...tiaaa...to były dobre czasy, a swoją drogą ktoś tu kiedyś pisał o dziadowskiej jakości dźwieku na płytach metalowych, takim niedowiarkom polecałbym "Countdown to extinction" właśnie Megadeth.

 

Pzdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubeł

(Konto usunięte)

Co do jakości nagrań, to mam świetny przykład który zawsze chętnie przedstawiam. Jest to dowód, że nawet świetną i wartościową muzyję można tak spartolić, że się tego słuchać nie chce. Mam w swej kolekcji płytę Davida Byrne'a i Briana Eno pod tytułem My life in the bush of gosts - świetna muzyka, tylko nie da się tego słuchać!!! Nagranie pochodzi z '81 roku i to może wiele tłumaczyć: pierwsze bezmyślne zachłyśnięcie się "dźwiękiem cyfrowym"... Nagranie jest niemiłosiernie płaskie, wyostrzone, techniczne do bólu, no krew z uszu płynie. Nie mogę odżałować tej płyty do dziś :-((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może jej tak często już nie słucham, ale ją cenię i jest u mnie w obowiązkowym zestawie zabieranym na odsłuchy sprzętu. Do tej Twojej listy kapel dodałbym jeszcze parę softowych np. Motley Crue, Poison, Cinderella, Janek Bon Jovi, Warrant, Winger, Slaughter i parę innych. To dla mnie ten sam okres co Metallica i Megadeth. Zostało mi cos ok. 50-60 płyt z szeroko rozumianego metalu.

 

Pzdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.