Skocz do zawartości
IGNORED

Nie mam satysfakcji


dudivan

Rekomendowane odpowiedzi

A może to z nami jest coś nie tak?

 

Ludzie po prostu biorą kasę przeliczają i kupują na co ich stać. Może to tylko DIYowcy ciągle marudzą.

 

Np. od miesiąca chce kupić jakiś tani rower i stwierdzam, że nic dla mnie nie ma. Kiedy już cos znalazłem bardzo prostego we w miarę niskiej cenie to się okazało ze nie mogę nawet za dopłata zażyczyć sobie wymiany kół na inne, przekładni ani korb i trybów suportu. Owszem taki prawie jakbym chciał jest innej firmy ale z kolei ma wyzszej klasy pozostałe wyposażenie i jest trzy razy droższy.

 

Może to jest nasza wada? Mamy za dużo inwencji i zbyt wysokie wymagania?

jar1, 21 Maj 2005, 23:42

 

Tak. Bo uwazam że za to co płacę - powinienem dostać to co ja chce, a nie to co marketingowiec wymyslił ze powinienem chcieć kiedy długo myślał właczając mnie do targetu na produkt o którym mniemał ze będzie mi potrzebny.

>Tak. Bo uwazam że za to co płacę - powinienem dostać to co ja chce, a nie to co marketingowiec

>wymyslił ze powinienem chcieć kiedy długo myślał właczając mnie do targetu na produkt o którym

>mniemał ze będzie mi potrzebny.

 

Ale on mysli zupełnie odrotnie;-) Sam wiesz. Sam nam to tłumaczysz.

jar1, 21 Maj 2005, 23:58

 

Nie sądze zeby to wynikało z jego myslenia. Raczej z mozliwości masowej produkcji. Producent daje gwarancję na całośc roweru więc sklep nie będzie chciał wymienić nawet jednego wkrętu. Co innego gdyby sam osprzętawiał ramy. Ale ponieważ suma części jest droższa od całego roweru to taka zabawa staje się sztuką dla wyczynowców lub maniaków.

"Tak jakby to w restauracji i w kwiaciarni nie było DIY. Chyba że koteczek chodzi do Mac Donaldsa i

>kupuje sztuczne kwiaty :-)"

"Dlaczego tak wielu ludzi nie stać na Porsche?"

 

Zbig, nie w tym sprawa. Powiem to po prostu: DIY jest czesto reakcja na brak satysfakcji z tego co jest dostepne na rynku.

Nie ma zadnych technicznych problemow by wyprodukowac pyszny glosnik za np. 3 tysiecy PLN i miec z tego godziwy profit.

To co robia producencji z starej Europy czy USA to mysla tak: jak chce sprzedac glosnik za 3000 PLN, to moj koszt nie moze przekroczyc 3000: 10 = 300 PLN ( wersja optymistyczna), lub 3000:50= 60 PLN ( wersja czesta). A za 60 PLN to zgadnij sam co sobie mozna kupic nawet jak sie jest dobrym producentem. I teraz juz wiesz dlaczego wiekszosc glosnikow to smierdziele.

To byl wstep. Teraz bedzie rozdzial I: Nisza HI-END'u ( cokolwiek to znaczy :)): cena detaliczna pary glosnikow np.: 20 000 PLN, maly , niszowy rynek, droga reklama, koszt nie moze przekroczyc 20 000 : 50 = 400 PLN. Matko z corka, cos tu jest nie tak. No dobrze, moze to nie jest algorytm Conrad-Jonson, pary srednej klasy ekonomistow x 50, jestesmy mnej agresywni , wiec x25. Czyli cena detaliczna= 20 000 PLN: 25= 800 PLN. Za 800 PLN mamy kupic drivery, mamy zaplacic stolarzowi i lakiernikowi wszystko razem za 800 PLN, by to trafilo do sklepu z etykietka 20 000 PLN. Matko z corka to nawet nie jest wesole. I jak tu nie byc DIY.

koteczku -> jak widzisz, odkryles wiec zyle zlota. Nuze porzuc swoje dotychczasowe zajecie i zabierz sie za inne zajecia. Jak sam zauwazyles, mozna zaoferowac za 3kPLN dzwiek swietny wiec za 10kPLN pewnie dzwiek absolutny - skoro tak, powinienes zalozyc wlasna manufakture, zaczac zarabiac krocie i stac sie niedlugo jedynym potentatem na swiatowym rynku audio :-) Mowie serio, wysmienity produkt za 3kPLN kupie z checia, bo na taki za 100kPLN nawet jesli byloby mnie stac, nie bylbym zbyt chetny (widze wiele innych przyjemnosci, ktore za 100 kPLN moglbym sobie sfinansowac).

 

Pozdr.

Qubric -> jak widzisz wiec, w kwestii roweru pozostaje Ci DIY - niepelny, gdyz jak mniemam na produkcje ramy marki Qubric (swoja droga marka moglaby byc przednia) nie bedziesz sie porywal. Mozesz wiec zlozyc rower z czesci podlug swoich potrzeb i widzimisie. Sam trafilem na problem, ktory opisujesz i tak wlasnie postapilem...nie odbylo sie to z korzyscia dla mojego portfela, efekt finalny za to mnie satysfakcjonuje od strony funkcjonalnej.

Qubric -> poza tym ta sama rada - zaloz albo pomoz komus zalozyc sklep, ktory bedzie podchodzil do wymagan klienta indywidualnie.

 

No i jeszcze odnosnie narzutu pytanie do Was obu - jaki narzut liczycie sobie za wlasna prace. Mniemam, ze podsumowujecie swoich klientow nie tylko za materialy jakie wykorzystujecie do pracy ale takze za to, ze WIECIE jak wykonac potrzebna mu prace i to robicie. I to chyba konczyloby temat niedobrych producentow.

Zasadniczo to wszyscy Szanowni Państwo macie swoje racje. Producenci źli, sprzedawcy źli, itd. itp. a najgorsza jest chyba fizyka i biologia. Bo drgania powietrza się rozchodzą a nasze mózgi po przetworzeniu tych drgań je analizują. Aby tyko nie przesadzić warto rzucić okiem na pewne stadia audiofilizmu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-7887-100006776 1170269494_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

qb_1, 22 Maj 2005, 00:52

 

Nie wiem dlaczego ale odnoszę wrażenie że chcesz mnie w czymś zdystansować :) Nigdy nie napisałem o "niedobrych producentach". Sens wypowiedzi był wręcz przeciwny. Jeśli wykażesz odrobinę dobrej woli to przeczytasz, ze poddałem w wątpliwość własna akceptacje wartości rynkowej towaru.

 

Ludzie po prostu kupują rowery (albo sprzęt audio) taki jak jest dostępny i się nim cieszą. A DIY owcy nie potrafią.

 

Sklepy składające rowery są - a nawet robi to każdy warsztat. Ale taki rower nie będzie kosztował 600zł. Minimum jakie się daje wycisnąć to ok. 1000-1200. Dlatego rowery składane sa dla zawodników, klubów sportowych lub maniaków. Którzy są gotowi zapłacić przynajmniej o 30% drożej za otrzymanie adekwatnej jakości ale dostosowanej do ich potrzeb i specyfiki zastosowań.

 

Problem jest nie w sklepie ale u samego producenta składającego rower (zazwyczaj taki rower idzie przez wiele rąk - Tajwańczyk robi ramy koła, szprychy, piasty, Chińczycy i Japończycy osprzęt - ogumienie czasem jeszcze jest europejskie. Całość wędruje w różnym stanie złożenia do Polski, Słowacji, Czech gdzie w zależności od wyposażenia producenta są one dalej składane w jeden rower (czasem też lakierowane), jakaś ilość niezastosowanch części (głównie ram, widelców i kompletnych kół) trafia do sklepów i serwisów ale z ceną oczywiście uwzględniającą odpowiednio wysokie narzuty. No i potem mamy rowery Author, Merida, Accent, Dema, Kross, Magnum - te tańsze, albo coś zza oceanu (wcale nie jestem pewien czy rzeczywiście płyną do nas z Ameryki) Mongoose, chyba niby niemieckie - Wheeler itp.

 

Żeby była możliwość o jakiej myślę to producent musiałby oferować jakiś szkielet - np. kompletna rama (rama, widelec, stery, suport, sztyce kierownice, kupę klamerek do tego) a reszta osprzętu byłaby dostępna w opcjach. Tylko że to raczej mało opłacalne przy produkcji roweru za 600zł. który musi wyjść w ilości kilkudziesięciu tysięcy sztuk żeby pokryły się koszty organizacji produkcji, promocji marki itp. ogólne.

 

Acha - jeśli chodzi o wycenę własnej pracy to wyceniam ją zgodnie z kapitalistyczną zasadą że trzeba robić mało, a brać dużo (maksymalizacja zysku :))) Więc to pytanie chyba było retoryczne.

Qubric -> no w przypadku roweru za 600 zl masz racje. Tyle tylko, ze 600 zl to jest jakies 180 $. Obaj dobrze wiemy, ze jak sam zauwazyles, nie bedzie sie oplacalo nikomu, zwlaszcza dystrybutorowi za te cene skladac roweru dokladnie pod potrzeby klienta. Zakladajac optymistycznie, ze zysk dystrybutora na 1 sztuce to po wszystkich kosztach 300 zl, trzeba sprzedac dosyc duzo tych rowerow, zeby calkowity zysk stal sie niebagatelny. Z drugiej strony trudno troszczyc sie o krecacego nosem klienta.

 

Wyzej jest oferta takich dystrybutorow jak np. Ski Team (w sprawach polityki cenowej cos podobnego do Audioklanu czyli ceny skalkulowane wyraznie wyzej niz w pozostalej czesci rynku). Kupujac rower z nieco wyzszej polki od producentow takich jak Kona, Specialized, GF itp., mozesz chyba pokusic sie o wymiane wielu elementow w sklepie. Oprocze tego wisza na wieszakach czesci. Zakup roweru na czesci wyjdzie tym razem minimalnie drozej niz w secie.

 

Podobnie jest z rynkiem audio. Nikt przeciez nie wypozyczy Ci do odsluchu do domu jakiegos tainego Technicsa z Media Marktu. Salony zas musza swoj sprzet wypozyczac, gdyz inaczej raczej go nie sprzedadza...

 

Niezadowolenie z produktow fabrycznych jest raczej naturalona konsekwencja kazdego hobby :-) i nie jest przeciez niczym nagannym, wrecz przeciwnie i to jest w 100% zgodne z tym co napisales o DIY'owcach.

 

Wreszcie odnosnie pracy -> no ja mam nieco inne podejscie. Kiedy sie podejmuje wykonania danego projektu, staram sie to zrobic tak, zebym i ja byl zadowolony z wynikow pracy (czasem nawet mi sie udaje :). Oczywiscie za swoje umiejetnosci i profesjonalizm licze sobie odpowiednio. Jesli ktos nie chce tyle zaplacic, to zazwyczaj znajduje (albo nie) sobie kogos tanszego lub lepszego...

 

Pozdr.

Wyjatkowo popipowana dyskusja.

Komunizm sie skonczyl. Nie podejrzewajcie zmowy na kazdym kroku. Wierzcie w siebie. w koncu to wy wybieracie towar i nikt was do niczego nie zmusza. Ja wierze, ze wybieracie cos, co wam najlepiej pasuje. To jest gwaracja rzetelnosci rynku i sprzedawcow. No i klient w ten sposob dyryguje rynkiem i producentami. A oni, coz maja za wybor - musza starac sie produkowc rzeczy lepsze od konkurencji. W koncu wszyscy mamy uszy.

 

pzdrw

 

soso

qb_1 -

 

No. Jak powiedział kiedyś Golec – praca za grosze psuje rynek. I się tego trzymam. Niestety nie zawsze się to da zrealizować. Trzeba tez pamiętać że klient chce często rzeczy niemożliwej. Lepiej wtedy odmówić zamiast go ściemniać.

W sektorze w którym godziwy zysk bierze się i ilości produktu lub usługi, ściemnianie jest niemal obowiązkowe, tyle że wtedy nazywa się to marketingiem.

 

Ja też nie miałbym problemu z kupnem roweru gdybym chciał wydać 10-13tys.zł. Całkiem przyzwoite toczydło na dobrym osprzęcie da się złożyć ca jakieś 1200-1500zł. Tylko ze mi takie nie potrzebne więc trzeba pomyśleć jakby za tę cenę dostać „więcej”, to jest chyba od zawsze problem DIY :)

 

Soso –

 

Taka uwaga ogólna nie tylko do Ciebie. Kiedy gdzieś pojawia się zwrot "zmowa cenowa", "oligopol", "ustalanie ceny", "podział rynku", to nie kryje się pod nim spotkanie producentów, niczym ojców chrzestnych rodzin mafijnych umawiających się co do postępowania względem masy klientów. Tylko zwyczajnie wywoływanie presji rynkowej na sposób zachowania pozostałych producentów. Na piśmie, ani nawet werbalnie nikt się z nikim nie musi umawiać żeby stosować odpowiednio zawyżone ceny na jakieś produkty. Akurat rynek farmaceutyczny w Polsce był tego dobrym przykładem. Lobowanie za wpisywaniem na listę leków refundowanych najdroższych medykamentów.

Miałem to nieszczęście odczuć wtedy i obecnie na liście refundowanej są znacznie tańsze (bo albo zamieniono je na tańsze odpowiedniki albo ich ceny spadły), to pożyteczna strona częstej zmiany na stołkach ministerialnych. Do tego doszła konkurencja aptek sieciowych – mimo zapisów ustawowych o zakazie koncentracji (za którym to zapisem lobbowali przedsiębiorcy zrzeszeni w samorządzie zawodowym aptekarzy, oni też wbrew pozorom nie ustalali cen, a jedynie warunki które miały im umożliwić ich podnoszenie).

Jeśli w jakiejś dziedzinie jest naprawdę wolna końkurencja, to zmowy cenowe sensu nie mają - bo przyjdzie ktoś, kto się wyłąmie i zrobi zmawiającym się koło pióra. Ostatnio w tej roli coraz częściej występuje Chińczyk. Zmowy są skuteczne tylko w przypadku rynku sterowanego (koncesje państwowe, refundacje, "opieka" mafii) albo oligopolu - mamy np. tylko trzech producentów i nikogo, kto by mógł wystapić w roli Chińczyka.

>Jeśli w jakiejś dziedzinie jest naprawdę wolna końkurencja, to zmowy cenowe sensu nie mają

 

I to jest podstawowy i konieczny warunek.

 

Trzeba równiez pamietac, że ten, co juz ma, nie lubi konkurencji. I za wszelką cenę będzie starał się ją 'zmarginalizować' stosując metody, które nu ten cel zapewnią.

A co będzie gdy na rynku pozostanie tylko taki jeden 'hińczyk'?

Jakoś nie mogę uwierzyć w zmowy cenowe w takim sektorze jak filskie audio. Jeśli zostanie tylko Chińczyk, to znaczy, że albo Chińczyk potrafi albo większość audiofili jest głucha. Poza tym między Chińczykami też będzie następować coraz ostrzejsza konkurencja.

mimik, to o czym piszesz przywodzi mi na mysl los dysydentow w CCCP. Caly narod z partia, partia z narodem, tylko paru pokaralo "maskami depresyjnymi". Kierowalo sie takich nieszczesnikow na przymusowe leczenie do slynnych psychuszek i wystawiano niezmiernie interesujaca diagnoze "schizofrenia bezobjawowa". Po jakims czasie, okazalo sie, ze zdaje sie, bylo odwrotnie w kwestii tego, kto leczyl a kto mial byc leczony.

John Kenneth Galbraith uważał ze przy pewnej wielkości rozwoju firm (takiej jak dawno już wystąpiła w USA czy zachodniej Europie) nie ma wolnej konkurencji. Firmy korporacyjne osiągnęły już taką wielkość, że żadna nowa firma bez ich przyzwolenia lub pomocy nie ma z nimi szans. Krótko mówiąc marginalizacja konkurencji nastąpiła już dawno i obecnie nie ma wolnego rynku w pojęciu ultraliberalnym (jest wolność zawierania umów ale nie znaczy że jest realna szansa ekonomiczna).

 

Ururam Tururam, 23 Maj 2005, 08:45

Jeszcze raz podkreślam, że w tym ujęciu "zmowa" ne ma charakteru porozumienia werbalnego.

Moze dla mnie jest to taki wielki problem bo znajduje upodobanie w repertuarze choralnym. Slucham bardzo duzo glosu ludzkiego acapella, "instrumentu" jednego z najtrudniejszych w reprodukcji. Prawidlowe brzmienie, jego naturalny wzorzec kazdy ma zakodowany w glowie od dziecinstwa a jak twierdza najnowsze badania nawet od okresu prenatalnego i wszelkie zafalszowania sa latwe do wychwycenia uchem. Jesli ktos slucha pojedynczego wokalisty z grupa instrumentow akompaniujacych jego uwaga zostaje odwrocona w strone innych zakresow i aspektow brzmienia. Im wiekszy sklad tym maskowanie lepsze.

Wytresowany, zaprogramowany audiofil automatycznie zaczyna wykonywac po kolei komendy zapisane w algorytmie audiofilskim, linia kodowa po linii: czy na dole robi bum-bum i czy zadowalajaco bombastycznie, czy na gorze robi cyk-cyk i czy dosc wyraziscie ale bez ranienia uszu oraz czy cyk nie goruje aby przesadnie nad bum, wzglednie odwrotnie. Przy czym bum-bum zdaje sie miec hipnotyzujacy wplyw na sluchacza, jesli jest go odpowiednio duzo i przy tym w miare przyzwoitej jakosci (nie rozlazle), to chetnie przymyka oczy na cala reszte.

Posadzcie przed swoim sprzetem wytresowanego milosnika car-audio odrazu zakrzyknie ze basu nie ma wcale !

Ururam Tururam, 23 Maj 2005, 08:45

Zajmij się lepiej fizyką ;)

 

Największym oligopolem w Polsce od czasów Gierka są rolnicy, którym pozwolono prowadzić sprzedaż indywidualną (bezpośrednią). Jest ich znacznie więcej niż trzech, czy nawet trzech tysięcy. A jednak ceny towarów nisko przetworzonych sa unich dziwnie zawsze w jednakowej cenie, nawet wtedy kiedy na bazarze stoi kilkudziesięciu sprzedawców obok siebie.

Jasnie Oswiecony I Tysiacgodzinnie Osluchany I Tym Samym Dobrze Wytresowany arku67 !

 

Nie daj nam usychac z tesknoty i objasnij fenomenalne rozwiazania pana Gerharda z punktu wiedznia inzynierskiego.

Co do empirii: nie sluchalem dawniejszych wersjii Virgo (za to sluchalem Stepa, Sparka i Avanti) ale wersja III to tragedia. Fatalnie grajaca pierscieniowa Vifa (detale wysokotonowe gina posrod reszty dzwieku, mala rozdzielczosc i malo powietrza, oj zle gra z boku tenpierscionek, zle, jak stozkowa wysokotonowka z Tonsila), prostacko grajacy aluminiowy sredniotonowiec. Co do naszego fetysza - wbrew zakleciom arka67 wiolonczella jest pogrubiona choc sprytnie jest to maskowane szybkoscia dzwieku. Bardzo podejrzana role pelnia w tym przypadku membrany bierne, niestety.

>A jednak ceny towarów nisko przetworzonych sa unich dziwnie zawsze w jednakowej cenie, nawet wtedy kiedy na bazarze stoi kilkudziesięciu sprzedawców obok siebie.

 

He, he. A gdzie Ty widział sprzedających na bazarach rolników? Ceny sa jednakowe u handlarzy (hurtownie) ...

jar1, 23 Maj 2005, 09:47

>gdzie Ty widział sprzedających na bazarach rolników

 

W kazdym mniejszym mieście. Do niedawna były także popularne bazary także w większych miastach. Czasem wręcz w centrach miast. Rusz dupę z tej swojej zasmrodzonej Warszawki to zobaczysz :)

 

A u hurtowników też dziwnie jednakowe ceny, choć jest ich duzo.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.