Skocz do zawartości
IGNORED

Wzmacniacze słuchawkowe wysokiej klasy


Piotr Ryka

Rekomendowane odpowiedzi

Znalazłem coś takiego popularnego i sprzedawanego u nas do studia rezyserskiego, oznaczenie symetrix 304 zalecana cena 1161 zł pewnie można się potargować ma toto wyjście na 4 pary słuchawek link tutaj

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

może ktoś to słuchał

pozdrawiam

Rafaell

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Parsec, 24 Mar 2007, 22:04

Czy od tego dżwięku karty nie będą się ślizgać po suknie ? a tak serio to czy ktoś to słuchał czy trzeba samemu pojechać do dystrybutorów (jest paru)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Kilka spostrzeżeń po wstępnych odsłuchach słuchawek AKG 701 podłączonych do wzmacniacza Audio Dynamic.

Na początek krótki opis sprzętu.Słuchawki /z nowym symetrycznym kablem o dł.4,5 m/ są podłączone do wzmacniacza przy użyciu 4pinowego konektora.Kabel jest wykonany z posrebrzanego przwodu miedzianego i doprowadzony do każdej muszli oddzielnie.Wzmacniacz i odtwarzacz CD /CEC TL51XR/ są zasilane z listwy Furutech TP80. Kable użyte do połączenia listwy z gniazdkiem w ścianie oraz listwy z urządzeniami to FP-314Ag tego samego producenta.Kable XLR to tymczasowo profesjonalne przewody kupione w sklepie dla muzyków.Juz niedługo porządne DIY/czyli bez szaleństw/.

Jest to mój pierwszy system słuchawkowy.Jedyne porównanie mam do wzmacniacza ProJecta, który rozgrzewał słuchawki przez dwa miesiące.Był bardzo szybki,przestrzenny i szczegółowy.Zalety te nie przekładały sie jednak na dobry dzwięk.Ten był , jeśli chcieć go opisać jednym słowem, plastikowy.Wesoło gnał do przodu ,ale gubił po drodze klimat muzyki i zdejmowałem słuchawki zawsze ze smutną miną.

Wniosek dot. słuchawek po odsłuchach na dwóch wzmacniaczach jest taki, że cechuje je duża kultura i wyczucie muzycznego nastroju . Ogólnie trzeba pochwalić średnicę.Głosy ulubionych wokalistek,instrumenty dęte itd brzmią znakomicie.Wysokie tony płynnie wychodzą ze średnicy i właściwie można powiedzieć,ze ich nie ma.Naprawdę trudno rozpatrywać te zakresy oddzielnie. O jakichkolwiek wyskokach przed szereg nie ma mowy ale ilość szczegółów może człowieka, takiego jak ja, nieobytego ze ,słuchawkami wysokiego lotu'' zaskoczyć. Ale nie o ilość idzie. Wystarczy posłuchać blachy .Słychać metal,a nie zawsze to przecież takie oczywiste.

Wzmacniacz osadza muzykę na potężnej platformie basowej. Dzwięki w dole skali są gęste i mają bogate barwy.Gdyby jeszcze się ociągał byłaby katastrofa. Ale się nie ociąga.Jest coś,co rzadko się zdarza.Przynajmniej przy odsłuchach głośnikowych. Potęga i kontrola. Bas ma wiele odcieni i z przyjemnością słucha sie kontrabasu,gitary basowej jak i syntezatorowego bitu.Mogę sobie wyobrazić jednak osoby,które wolałyby bardziej suchy rodzaj dolnego zakresu.

Aura wokół instrumentów, pogłosy, klimat sali nagraniowej są oddawane bardzo wiernie.Jeśli słuchamy Stańki słyszymy wszystko,a nawet więcej ,ale stoimy dośc blisko niego. Lokalizacja też potrafi być bardzo dokładna,ale nie podejmę się porównań do odsłuchu przez głośniki.

Ogólne wnioski są takie,że to wzmacniacz wtłacza pożądaną atmosferę muzyczną do słuchawek o nienagannych manierach.

Holy

 

Dziękujemy za cenny opis. A ten Audio Dynamic to nowa produkcja, czy second hand?

Gdybyś był z Warszawy bardzo ciekawe byłoby ewentualne porównanie brzmienia tego systemu z zestawem kolegi Inżyniera, gdzie te same słuchawki i CD pracują ze wzmakiem Paradoxa.

W sobote na wiosennych targach w Aalborg mialem okazje posluchania Sennheiser Orpheus. Byla to jedna z wersji przeznaczonej wlasnie na takie okazje. Sennheiser jak sie dowiedzialem ma dwa takie komplety wystawowe, z ktorych jeden obsluguje USA a drugi glownie Europe. Do wzmacniacza podlaczone byly 2 pary sluchawek.

 

Wrazenia - nooo.. wrazenie jest! :-) Sluchawki brzmia nie sluchawkowo a dosc blisko stereotypu duzych kolumn z tym, ze dzwiek ma sluchawkowa precyzje i detale sa podawane na tacy. Bas jest przeogromny, namacalny i ma silne tapniecie typowe dla duzych kolumn. Do tego doskonale sprecyzowane w przestrzeni zrodlo dzwieku co w przypadku basu jest rzadka cecha. Srednica bajkowa a instrumenty brzmia jak zywe. Ciekawe jest wnikanie w detale tak subtelne jak sklad dzwieku skrzypiec czy fortepianu, gdzie Orpheuse dokonuja prawdziwej analizy skladu. Mimo to nie gubia muzyki i potrafia dbac o harmonijna calosc. Wysokie tony - no tu byl maly problem ale nie wiem czy to nie kwestia zrodla lub nagrania. Sybilanty bylu podkreslone w sposob lekko niemily za to wysokie tony generalnie skrzyly sie i mienily kolorami. Stereofonia fantastyczna i zludzenie przestrzenne pelne. No fajna rzecz ale ta cena - 80 tys. koron czyli 40 tys. zl. Fuj!

I jeszcze jedno - na glowie nie leza zbyt miekko. Ma sie wrazenie dwoch malych zolwii przytroczonych do palaka, ktory nie jest zbyt wygodny a na dodatek zolwie dosc ciezkie. Widac cos za cos.

 

pzdrw

 

soso

  • 2 tygodnie później...

Wrzucam obiecane fotki zamontowanego tłumika z drabinek SMD.

Muszę przyznać, że to dość drogie urządzonko szybko pokazuje co potrafi. Jeśli chodzi o wpływ na brzmienie, to nie ma na nie żadnego :-), to znaczy, że nie psuje i nie ingeruje tak jak potencjometr w mniejszym czy większym stopniu, ale jednak ingeruje. Na początku sądziłem też, że zakres skoków może być niewystarczający (zwłaszcza przy cichym odsłuchu) ale poziom regulacji komfortowo pokrywa cały zakres.

Z ciekawostek percepcyjnych - całkowite tłumienie to ustawienie gałki na godz. około 18:30, a pełne odkręcenie na 17:30.

 

Obserwacje dalsze i odsłuchy trwają.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-6860-100004763 1175811505_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>> Paradox

CZy przewidujesz możliwość upgradu starszych wersji Extreme jeśli task to kiedy można się zgłaszać , i czy masz może w zanadzu jakieś inne możliwości na upgrade ?

..i jeszcze mała errata, bo ktoś mógł mnie źle zrozumieć:

napisałem, że tłumik nic nie robi z dźwiękiem, to znaczy tylko i wyłącznie w sensie pozytywnym! bo nie wtrąca od siebie nic - jest przezroczysty jak powietrze, czego nie można powiedzieć o nawet najlepszym potencjometrze.

Różnice nie są jakieś diametralne (w porównaniu z niebieskim Alpsem), ale jak najbardziej słyszalne.

Dla zwolenników tranzystorowego napędu słuchawek mam dobrą wiadomość: otóż podobno wyruszył już w moją stronę pocztą kurierską sławny przedstawiciel tego rodu – Grace Design m902. Percypowanie go przez dni parę, mam nadzieję, będzie bardzo ciekawym doświadczeniem, którym nie omieszkam się z Wami podzielić.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotrze to który jest tym najsłynniejszym możliwym do kupienia aktualnie wśrod tranzystorowych wzmacniaczy słuchawkowych ? ten jest tylko albo aż słynny .tak pytam zupełnie serio może podzieliłbyś się swoją wiedzą taki ranking właśnie tranzystorowców ,bo o lampkach to tu dużo było, nie wiem dla czego cisza była o Klimo bo w sumie 7W to i do słuchawek i do głośników by podszedł i podobno jest wybitnie muzykalny ?może piszę głupoty,popraw mnie "czym więcej potu w ćwiczeniach tym mniej krwi w walce"

 

Pozdrawiam

Rafaell

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Dane z ich strony www.gracedesign.com wyglądają pięknie i czego tam nie można podłączyć i waży tylko 2,2 kg -po ile to cudo faktycznie Piotrze. Rozumiem dostałeś je z LPI Polska trochę denerwujące może być to że mają tylko telefon komórkowy jakby się coś zepsuło to można by się nie dodzwonić-trochę to niepoważne.

 

 

specifications

Gain

Normal Mode

 

+0dB

Boost Mode

 

+10dB

Frequency Response

@ 0dBu out +/- .25dB

 

22Hz - 120kHz

@ 0dBu out +/- .5dB

 

12Hz - 260kHz

@ 0dBu out +/-3dB

 

4Hz - 600kHz

Maximum Output Level

@1kHz, 50 Ohm load

 

+21.4dBu (9.11Vrms)

Impedance

INPUT

 

106K Ohms balanced

INPUT

 

53K Ohms unbalanced

OUTPUT

 

1 Ohm

Dynamic Range

@ 0dB gain

 

116dB

@ -10dB gain

 

119dB

THD+N

+10dBu out, 50 Ohm load SMPTE 4:1

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

nawet nie zauwazyłem okrągły 1500 wpis należy do mnie czuję się zaszczycony

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Rafaell, 14 Kwi 2007, 18:52

 

>denerwujące może być to że mają tylko telefon komórkowy jakby się coś zepsuło to można by się nie

>dodzwonić-trochę to niepoważne.

 

Nasza perelka jazz ma tylko jedna komorke....

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

Parsec

 

Ale ja go lubie, tylko stwierdzam fakt, ze MDPolska ma tylko jedna komorke... Zaprzeczysz???

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

Piotr Ryka -> Takie powazne podejscie nie jest zdrowe. Powoduje stress. Warto sie od czasu do czasu wyluzowac. Po to miedzy innymi jest to forum.

Jedynym lekarstwem na wpisy nie na temat, jest zalozenie wlasnego moderowange forum. Moze powinienes o tym pomyslec.

Wiesz co, Parsec, mnie by na nerwy dużo lepiej zrobiło przeczytanie paru interesujących mnie merytorycznie wpisów, bo luzackiego pierdolenia o dupie Maryni i wszystkich innych dupach jest tutaj tyle, że prawie niczego innego już nie ma.

A mi się wydawało, że ten wątek to jeden z tych bardzo przydatnych i obfitych w tresci wyłącznie merytoryczne. Ja wolałbym aby tak zostało. Dlatego popieram słowa Pana Ryki i jestem jak najbardziej za tym aby w tym wątku nie zajmować się pojedynczymi personami tylko skupić się na temacie obranym na samym początku. Poza tym nigdzie nie jest tez napisane, że jest przymus zbaczania z tematu aby się wyluzować. Można to robić czytając inne wątki...niech ten zostanie taki jaki był...

pozdrawiam

New Czech headphone/pre amp Casea LYRA! Really good hifi component.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

GRACE DESIGN m902

 

 

 

No i przyjechał. Bujał mi się najpierw przed nosem, bo pan kurier jakoś nie mógł utrafić i tylko śmigał przed bramą raz z prawej, raz z lewej (a u mnie w obie strony pod górę, takie ciężkie życie). W końcu jednak zahamował gdzie trzeba i mogłem go odebrać. Tym sposobem obietnica dystrybutora Jazza, złożona jakiś rok temu, przybrała kształt realny, co wypada skwitować wyrazami uszanowania, bo jak uczy me recenzorskie doświadczenie bardzo często kończy się na samych obietnicach.

Sławny jest ten Grace, a jest to już jego drugie wcielenie, o czym informuje końcowa dwójka w numeracji. Sławę zdobył przede wszystkim jako znakomity napęd do jeszcze sławniejszych słuchawek AKG K-1000, które prąd żrą jak foka śledzie, toteż mało który słuchawkowy wzmacniacz jest im w stanie podołać. A ten to właśnie potrafi. Kiedy jeszcze żadnego dobrego słuchawkowca nie miałem, mlaskałem nad jego zdjęciem myśląc sobie – takiego by mieć...Wydawało mi się wtedy, że jest duży jak CD-ek, albo niewiele mniejszy, tymczasem to napakowana prądem malizna. Odkryłem to dzień wcześniej, zastanawiając się, gdzie go też ulokować. Wziąłem wymiary z netu, przymierzam centymetrem, a tu się okazuje, że to pikolo. Rozmiar ma podobno kluczowe znaczenie, ale w innej bajce. W audiofilskiej bywa inaczej; RS-1 też są małe, a dużo potrafią. W każdym razie zwierzaczek m902 mały jest, niemniej prądem bogaty, a wygląda jak profesjonał. Tu żadnych ukłonów w stronę audiofilskich rozmarzeń – wytyki, pokrętła, wskaźniki, gniazda – skomasowana ergonomia i praktyczność. A że to czysty tranzystor, w dodatku od czysto profesjonalnego wytwórcy a nie jakichś audiofilskich kombinatorów, przeto wyszło rozmiarowo skromnie, wszakże użytecznie.

Skoro już jesteśmy przy użyteczności – gniazd na panelu tylnym tego pudełeczka mnogość jest niespotykana gdzie indziej, a to w postaci pary wejść symetrycznych, dwóch par (we i wy) RCA, USB, SPDIF, AES3 i jeszcze TOSLINK, jakby komuś było mało. Pudełko skrywa też funkcję przedwzmacniacza. Na froncie są dwa wyjścia niesymetryczne na słuchawki (duże jacki), cyfrowy potencjometr, odnośny doń cyfrowy wskaźnik aktualnej potencji (mogący także służyć jako wskaźnik wysterowania balansu), przełącznik wejść, duży, zielono podświetlony power, lampka trybu pracy headphone/line, lampka trybu normal/cross oraz wskaźniki trybu próbkowania dla źródeł cyfrowych. No, jest tego.

Co do wyglądu, to ścianki są srebrne a grzbiet i spód czarne; macie zresztą zdjęcia. Całość sporo waży i sprawia solidne wrażenie. Profesjonał. Dostajemy do niego zgrabnego, solidnego pilota, obsługującego wszystkie ważne funkcje.

Interesującym wyróżnikiem jest fakt, że wpięcie słuchawek w oba gniazda naraz nie ma żadnego wpływu na jakość dźwięku ani poziom głośności. Na użytek porównywania jest to zatem ideał. Kolejna sprawa, to funkcja krosowania kanałów. Rzadka umiejętność w słuchawkowych wzmacniaczach, znana z topowych konstrukcji Meier-Audio i HeadRooma.

Kiedym go już wypakował z trzech pudeł, co go miały przed okrucieństwami świata ochronić, podłączyłem przybysza do synowskiego Sony, by sprawdzić czy działa. Nie chciało mi się bowiem odpinać Twin-Heada, a kabla symetrycznego nie miałem. CD Sony 222ES to oczywiście jak na dzisiejsze standardy nędza, niemniej głos jakowyś z siebie dobywa. Przybysz zagrał z nim przyzwoitym, ale całkowicie wypranym z czaru dźwiękiem. Przy okazji raz jeszcze wyszło na jaw, że w takich retro-budżetowych kombinacjach Grado RS-1 łoją Sennheiserom skórę wręcz niemiłosiernie, pyszniąc się swoją wyrazistością brzmieniową. Co jednak Gracek potrafi naprawdę mógł pokazać dopiero porządny odtwarzacz spięty z nim porządnym symetrycznym kablem. Nie robiłem wprawdzie nigdy porównań takich samych kabli w wersji symetrycznej i niesymetrycznej z tymi samymi klockami, bo nigdy sposobność po temu się nie nadarzyła, niemniej audiofilskie przykazanie powiada, że po symetrycznych zawsze jest lepiej. No to niech i tak będzie. Mnie akurat jest to na rękę, bo do Cairna wepnę dzięki temu Gracka z Dwugłowcem naraz.

Aby zyskać symetryczny kabel konieczna była wycieczka do zaprzyjaźnionego Nautilusa. A skoro już trzeba tam jechać, to czemu nie zabrać tego malucha i słuchawek, i nie posłuchać rezydującego tam dzielonego Accuphase DP-800/DC-801, co to z samych wyżyn high-endu zstąpić zechciał. Tak też zrobiwszy, a płyt paru nie omieszkawszy zabrać ze sobą, miałem już po jakiejś godzinie możność porównania leciwego Sony ze średniej półki z autentycznym topem dzisiejszych czasów. Przepaść? Jasne, że przepaść. Słodycz w miejsce szarości, gładź, a mimo to zdobna ornamentem szczegółów, urok, czar i kultura w najwyższym wydaniu, miast chleba naszego powszedniego zwykłych audiofilów. Trochę żałowałem, że mi się Twin-Heada zabrać nie chciało, ale to pakowanie lamp jest nużące nadzwyczaj i czasochłonne, a ja czasu wiele nie miałem. Może kiedyś, choć z drugiej strony nie w smak będzie potem słuchać własnego sprzętu, a widoki na luksusowy odtwarzacz w dającej się przewidzieć przyszłości są raczej marne.

W tym na chybcika skleconym i bardzo pobieżnym odsłuchu brał też udział pan Tomasz z Nautilusa i prawdę powiedziawszy kręcił nieco nosem. Grado za ostre na górze, Sennheisery HD 600 z kablem od 650 za mało szczegółowe (?!), a wzmacniacz słuchawkowy za 1700 dolarów mógłby być lepszy. To odeń usłyszałem. Ze swej strony wyraziłem opinię, że prawdziwa perkusja mojego syna brzmi jednak dużo bliżej tej z Grado niźli tej z Senków, a wzmacniacz gra całkiem, całkiem. Pan Tomasz po chwili wahania się zgodził. Obstawał jednak przy tym, że Sennheisery grają jak na jego gust przyjemniej i by je wolał. Istotnie, HD 600 w tym zestawieniu zagrały znakomicie, czarując przestrzennością i klimatem muzycznej impresji jak spod pędzla Moneta. Moje obyte z Grado uszy łapały oczywiście wyższość tychże w mierze realizmu i rozciągnięcia pasma, bez negatywnych przy tym odczuć w postaci nadmiernej ostrości, niemniej łatwo przychodziło mi zrozumienie tego rodzaju zastrzeżeń.

W tym miejscu nachodzi mnie refleksja nad własną mądrością. Zachwycam się sobą i szanuję siebie nadzwyczaj. Wszak dawno już temu przepowiedziałem, że w miarę doskonalenia sprzętu towarzyszącego dystans pomiędzy RS-1 a HD 600 będzie malał. W zestawieniu Accuphase DP-800 z Grace Design m902 po zacnym kablu symetrycznym WireWorld Silver Eclipse (sporo droższym od samego Grace, co jest oczywiście absurdem) dystans ten przeistoczył się już raczej w kwestię gustu. Tak, tak, drodzy Forumowicze, jeżeli dążycie do doskonałości brzmieniowej, to nade wszystko inwestujcie we wzmacniacz.

Po powrocie do domu zabrałem się na tej kanwie za eksperyment. Wpiąłem Gracka w Cairna świeżo zdobytym kablem i dalejże porównywać Senki z Grado i wzmacniacze, ale przede wszystkim to pierwsze.

Jak może wiecie sporo ostatnio w brzmieniu T-H zmieniłem za sprawą nowych, topowych 2A3 Emission Labs oraz 350B, które zastąpiły KT-66. Ta ostatnia zmiana pociągnęła za sobą powrót do ECC88 NOS Tesli double-gold, zastąpionych onegdaj przez E188CC Mullarda. Mullard ów jest jednak dla 350B zbyt mrocznym partnerem, a Tesle są akurat. Po tych wszystkich zmianach i powrotach jednak żadnych Sennheiserów nie słuchałem, bo mi się najzwyklej nie chciało. Niemniej po doświadczeniu wyniesionym od Nautilusa dłużej zwlekać i lenić się nie wypadało. Wnioski? Wnioski są moiściewy te same: różnica jest tak nieznaczna, że nieomal o sam gust oparta. Nie będę ukrywał, bo nie o partyzanckie przewagi przecież tu idzie, że rasowany Twin-Head z Cairnem gra lepiej od Grace Design z Accuphase i to na jednych i drugich słuchawkach. To jednak dla Grace nie jest żadna ujma, bo jego cena jest dwu i pół krotnie niższa od łącznych kosztów doprowadzenia Twin-Heada do jego obecnego stanu. Do różnicy pomiędzy wzmacniaczami niedługo powrócę, ale wpierw dokończę sprawę porównania słuchawek.

Co się rzuca od razu w uszy? Dosadność i wyrazistość Grado. Porcja realizmu jest w ich kreacji doprawdy kolosalna, a krawędzie dźwięków są wykrojone z chirurgiczną precyzją. Gdyby nie synowski instrument sam byłbym skłonny podzielić opinię o ich nadmiernej ostrości. Lecz żywa muzyka, zwłaszcza w kameralnych pomieszczeniach, jest niemiłosierna: prawdziwa perkusja daje po uszach jak brzytwa po gardle, a dźwięk mocno rąbniętego talerza wierci niczym dentystyczne wiertło. Jest to jednak zarazem bardzo złagodzone wewnętrzną przestrzennością prawdziwego grania, której to przestrzenności nie dane mi było usłyszeć na prawdziwą jej miarę w żadnej reprodukcji. Najbliższy tej realistycznej wizji był dźwięk systemu Waszczyszyna, i tu pojawia się pytanie – czy chcemy, aby nasze domowe audiofilskie instrumentarium reprodukowało muzykę w taki właśnie sposób? Aż tak dosadnie, aż tak dosłownie? Ja osobiście lubię tego typu brzmienie, choć równocześnie nic nie mam przeciw upojnym, łagodnym słodkościom w rodzaju prezentacji Staxa Omegi. I to jest właśnie kwestia w pierwszym rzędzie gustu – prawdziwy zespół w salonie, czy może w jakiejś mierze ułagodzony? Pamiętam, że z klubu jazzowego Akwarium dałem nogę po jakimś kwadransie, bo nie szło wytrzymać. Ale tak ostro to nawet Grado ani Ancient Audio na szczęście nie grają.

Wracając do słuchawek, otóż ten wychuchany i wypieszczony Twin-Head podaje teraz sygnał takiej jakości, że HD 600 stają się high-endem już nie na miarę chudych portfeli przeciętnych polskich audiofilów, ale na pełną skalę. Nie powiem, że w swym złagodzonym, przestrzennym i subtelnym brzmieniu są w stanie powtórzyć doznania osiągane przez szczyt oferty Staxa, niemniej to jest już ten sam gatunek, a tylko pośledniejszy egzemplarz. Tego się naprawdę słucha i to się już naprawdę kocha. RS-1 grają oczywiście wyraźniej, uporczywiej i realniej, ale nawet pod ich ostrzałem HD 600 utrzymują najwyższą klasę, omiatając muzyczny materiał łagodniejszym niemniej wszystko dostrzegającym spojrzeniem.

 

W tym miejscu ucieknę się do porównawczej metafory. Przychodzi mi na myśl, że wzmacniacz można dość trafnie porównać do reflektora rzucającego światło na obraz wykreowany przez słuchawki. W tym porównaniu samo źródło możemy albo całkowicie zignorować, albo przyrównać do napięcia prądu zasilającego reflektor, przy czym decyduje ono w pewnej mierze nie tylko o sile światła, ale i o jego barwie. Obraz prezentowany przez słabsze słuchawki jest naturalnie konturowo zatarty i w słabszym jakościowo świetle kolorystycznie wypaczony (zbyt stłumiony, albo przeciwnie, nazbyt krzykliwy, bo pozbawiony półcienia). Jest przy tym perspektywicznie ułomny i całościowo mało strawny. Każdy fotograf wie, że kluczem do sukcesu jest właściwe oświetlenie, a jego uzyskanie pozostaje nie lada sztuką. Nie chcę tego rozwijać i powiem krótko: nawet kiepski obraz podany przez kiepskie słuchawki da się dalece podciągnąć dobrym oświetleniem pochodzącym od dobrego wzmacniacza, a kiedy słuchawki są już - jak na przykład HD 600 - same z siebie bardzo dobre, to we właściwym świetle pokażą cuda. Dlatego moim zdaniem lepiej wydać 10 tysięcy na wzmacniacz i półtora na słuchawki, aniżeli odwrotnie, bo dobre słuchawki za tysiąc pięćset złotych są, a naprawdę dobrych wzmacniaczy nie ma nawet za trzy razy tyle, przy czym nawet najlepsze słuchawki (może poza RS-1) w świetle choćby tylko przeciętnego wzmacniacza niczego intrygującego żądnemu wrażeń audiofilowi nie zaprezentują. Dowodem na to jest obecny lament na amerykańskim słuchawkowym forum, gdzie ludzie rwą na sobie audiofilskie szaty, targani rozpaczą nad brzmieniem Grado GS-1000 i Ultrasonów Edition9, zapominając lub nie chcąc przyjąć do wiadomości, że napędzane mp trójkami, laptopami bądź DVD-kami i zasilane wzmacniaczami (częstokroć przenośnymi) za 150-500 dolarów nie zagrają one dobrze, żeby nie wiem jak je o to błagać. To oczywiście w głównej mierze pokłosie mody na noszenie dźwięku wszędzie ze sobą. Można bowiem dźwigać stale na głowie w zasadzie każde słuchawki, a jakiś szukający rozgłosu ekscentryk nie zawahał się nawet czynić tego z AKG K-1000, niemniej dzielonego SACD Accuphase i Twin-Heada pod pachy się nie zabierze. Nie zabierze się nawet bohatera niniejszej recenzji, choć jest niewielki, bo potrzebuje masy prądu i na baterie nie pójdzie. W ostateczności można nosić ze sobą bateryjnego Grado RA-1, i faktycznie, użytkownicy bardzo chwalą sobie jego brzmienie z GS-1000, doradzając innym jego zastosowanie. Na zasilające to wszystko ewentualne źródło przenośne spuszczę zasłonę milczenia, jako że nie mam orientacji w brzmieniowych możliwościach najlepszych obecnie odtwarzaczy tego rodzaju.

 

Dobrze, nałaziliśmy się trochę po dygresyjnych opłotkach, a miało być przecież o Grace Design m902. Należy mu się w takim razie od zaraz porządna audiofilska analiza in abstracto (czyli w oderwaniu), by móc się przysłuchać, jak też to on gra, lub - nawiązując do mojej przenośni - jakie też rzuca światło.

Istotna sprawa - mimo że to tranzystor, potrzebuje rozgrzania. Nie wiem dlaczego i mnie to nie obchodzi, ale tak jest. Przez pierwsze pół godziny gra nieco gorzej. Potem dźwięk łagodnieje i się wysubtelnia.

Wzięty w całkowitym oderwaniu, bez żadnych porównawczych wycieczek, gra bardzo interesująco. Obraz jest żywy, wyraźny i doposażony w głębię zarówno samych dźwięków jak i przestrzeni. Szczegółowość nie pozostawia nic do życzenia, a barwa i scena są wysokiej klasy. Bas schodzi nisko a góra jest bardzo górzysta i z nutką pikanterii, która jednych drażni, a innym, na przykład mnie, sprawia swego rodzaju satysfakcję, pozwalając odrzucić myśl o tłamszeniu naturalnego brzmienia.

Znowu ucieknę się do porównania i ujmę to w taki sposób: można wędrować po górach w rodzaju Pienin albo Beskidów, gdzie ostrych szczytów się nie napotka, przez co wędrówka jest mniej męcząca a widoki mimo to piękne. Można się jednak wybrać także w wysokie Tatry albo nawet jeszcze wyższe i bardziej strome góry, gdzie zapierające dech krajobrazy trzeba jednak okupować trudami wspinaczki. Zależy co się woli. Jedno i drugie jest dobre i najlepiej w takim razie mieć jedno i drugie. W przypadku słuchawkowego słuchania jest to wyjątkowo łatwe – wystarczają przecież dwie pary słuchawek. Grace Design m902 jest ze swej strony w stanie zapewnić obie te uciechy, jako że z RS-1 jest pikantny, a z HD 600 relaksujący. Jego pikanteria nie jest przy tym na szczęście w rodzaju tej od Vincenta, która nie miała żadnego waloru estetycznego, będąc zwyczajną wadą. Tu jest inaczej, piki smakuje się całkiem satysfakcjonująco, bo pojawiają się w aurze całościowej brzmieniowej kultury. Ale jak komuś to nie w smak, to przecież wystarczy zmienić słuchawki.

Smakuję przeto różnych słuchawek, zmieniam płyty i się przysłuchuję. Wnioski? Wzmacniacz nie ma problemów z żadnym gatunkiem muzyki, wszystkie obsługując z równą łatwością. Stoi za tym zarówno brak podkreślenia dolnych rejestrów, które są naturalnie osadzone w materiale, jak i wyraziście, bez złagodzenia podana góra, a bogactwo swobodnie wiwlującej pomiędzy nimi średnicy daje naprawdę dużą satysfakcję.

Kiedy tak słucham, myślę sobie (choć nie mam ku temu żadnych materialnych poszlak), że Grace był prawdopodobnie strojony pod inne niż Grado nauszniki. Całkiem możliwe, że pod AKG K-1000, bo wytwórca wiedział wszak z góry, że wypuszcza na rynek jeden z niewielu słuchawkowych wzmacniaczy zdolnych je napędzać. To jednak tylko domysł, a fakt jest taki, że Sennheisery wypadają z nim od Grado w sumie nieco lepiej. Nie w sensie absolutnym (przynajmniej nie według mnie) ale w relacji do takiego choćby T-H, który raczej nikogo nie faworyzuje. Zresztą, to być może wyłącznie następstwo faktu, że mamy do czynienia z czystym tranzystorem, a Grado wolą lampę. Niemniej zaznaczyć należy, że taki na przykład również w stu procentach tranzystorowy C.E.C. HD-51 górę ma spokojniejszą.

Spokojniejsza góra, spokojniejszą górą, ale przecież nie to decyduje o wszystkim – ważna jest całość spektaklu. A jaka jest całość?

Jak dla mnie satysfakcjonująca. Nie pokuszę się o porównanie do innych dobrych konstrukcji tranzystorowych, jakich miałem możliwość słuchać, bo doświadczenie uczy, że nader łatwo w takim przypadku o pomyłkę. Niemniej byście nie byli rozczarowani i nie zarzucali mi uników powiem, że chyba tylko Audio Dynamic mógłby z Grace stanąć do walki jak równy z równym. Grace wydaje mi się bardziej wyrazisty i dynamiczny, a Audio Dynamic bardziej przestrzenny. (Nazwy bywają jak wiadomo mylące.) Nie znaczy to wcale, że C.E.C., Amadeus albo Paradox jakoś wyraźnie odstają, może nawet wcale nie są gorsze, ale w porównawczej retrospektywie odnoszę wrażenie, że nieco gorsze jednak są, że nie były w stanie operować aż tak żywym dźwiękiem.

Nadchodzi nieubłagalnie pora porównania ze wzmacniaczem, którego słucham na co dzień. Użycie go w roli porównawczego zwornika względem wcześniejszych wzmacniaczowych gości nie może być jednak wiarygodne, bo jak już mówiłem gra on obecnie inaczej niźli naonczas i w tym sensie porównanie to nie może stanowić punktu odniesienia. Niestety.

Różnica jest i jest od razu słyszalna, trudniej jednak ubrać ją w słowa. Grace ma bardzo zbliżoną szczegółowość i dynamikę, i tylko bas nie schodzi aż tak nisko, a szum tła jest na nim trochę bardziej dokuczliwy. Niemniej nie to staje na pierwszym planie. Różnicy pomiędzy nimi na imię powab i potęga. Nie umiem nazwać tego lepiej: dźwięk wydobyty z Twin-Heada jest przy tej samej głośności jakiś większy, dostojniejszy i bardziej szlachetny. Bardziej się go chce. Lokuje się przy tym nieco dalej i na rozleglejszej scenie, a naturę ma bogatszą i mniej jednorodną. Coś jakby skrywa w zanadrzu, jakąś muzyczną magię i tajemnicę, czego w bardziej prostodusznym graniu tranzystorowca nie ma. Chodzi prawdopodobnie w głównej mierze o większą ilość muzycznych planów i o większą plastyczność dźwięku. O klasę. Wybrzmienia są na T-H głębsze i bardziej dystyngowane, a wrażenie uczestnictwa w żywym spektaklu znacznie bardziej przekonujące, zwłaszcza kiedy lampy są już porządnie rozgrzane. Sunie przez muzykę jak wielka chmura po niebie - potężny, majestatyczny, naładowany energią, hipnotyzujący. No ale my mamy nie o nim.

Wracając do Grace – to na pewno bardzo solidny wzmacniacz, niemniej za równie solidne pieniądze. Tysiąc siedemset dolarów to przecież w chwili obecnej jakieś cztery tysiące osiemset złotych. Nie da się zatem uniknąć próby odpowiedzi na pytanie, czy jest aż tyle warty? Odpowiedzi tego rodzaju przy głębszym namyśle zawsze okazują się względne, o ile sprzęt nie ma jawnych wad albo w oczywisty sposób absurdalnej wyceny, a tak jest w tym przypadku. Fakt, dużo trzeba wydać, ale potem już nic nie kosztuje, a na przykład moje lampy to w porównaniu worek bez dna. W dodatku wszystko jest w stanie ten Grace wysterować, nawet AKG K-1000. Wiem, w Polsce ich prawie nie ma, ale przyjemnie mieć takie zabezpieczenie, a inne słuchawki często też chcą masę prądu i ten problem mamy tu z głowy. W każdym razie by móc udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o rzetelność kalkulacji musiałbym mieć pierwej możność bezpośredniego porównania z rzeczywistą konkurencją, bo Twin-Head ustawia poprzeczkę jednak za wysoko. Ale ani Grahama Slee, ani Naima, ani Ragtimea, ani też Cordy Prehead nie słyszałem. Nie słyszałem też najbardziej chyba bezpośredniego konkurenta – symetrycznego RudiStora za 1000 euro i jego nieco kosztowniejszych braci. (Co ja w ogóle słyszałem? Nic prawie. I po co Wy to czytacie?) W tej sytuacji, błądząc nieco we mgle domysłów powiem, że cena jest chyba jednak nieco za wysoka względem jakości brzmieniowej, ale wydaje się z grubsza odpowiadać walorom użytkowym.

Na sam koniec zostawiłem sobie kwestię bardzo ciekawą, mianowicie skrzyżowanie kanałów. Nie myślcie, że o tym zapomniałem, a gdzieżby. To przecież pierwsze urządzenie dysponujące tą funkcją jakiego mogłem posłuchać. Zaimplementowane rozwiązanie nie jest własnym patentem Grace, ale licencyjnym nabytkiem od Meier-Audio (ma je jego wyrobu Corda Prehead za prawie pięć tysięcy złotych, przy czym w niej procesor krzyżujący ma zakres trzystopniowy, a w Grace jest tylko on/off).

Ogólnie rzecz biorąc – rozczarowanie. Nie wyobrażajcie sobie, że po załączeniu dzieje się cokolwiek dramatycznego; nie dzieje się prawie nic. Nie wydaje mi się też, by było lepiej. Jest chyba nawet gorzej – dźwięk odrobinę mięknie i trochę się zamazuje, a lokalizacja źródeł staje się trudniejsza (co jest paradoksalne, bo miało być właśnie na odwrót). Na niektórych utworach nie słychać właściwie żadnej różnicy poza sceną, która zawsze się zwęża. Być może są płyty, źródła albo słuchawki, z którymi po skrosowaniu brzmienie staje się lepsze, ale ja ich nie napotkałem. Być może są też podatniejsi na ten wynalazek słuchacze. Nie wykluczam również, że przy podłączeniu kablem cyfrowym wypada to całkiem inaczej – sam nie sprawdzałem. Recenzent „Stereophila” napisał, że po skrosowaniu dźwięk staje się cieplejszy. Rzeczywiście – odrobinę – ale chyba nie o to chodziło? Ja w każdym razie oczekiwałem czegoś całkiem innego.

Reasumując: Grace Design m902 to solidna porcja tranzystorowego grania na niewątpliwie wysokim poziomie. Jak we wszystkich znanych mi tranzystorowych przykładach brzmienie jest prostolinijne, dosadne i trochę ujednolicone, niemniej w przypadku Grace także żwawe i pełne życia. Miara wizualizacji wykonawców jest wysoka, barwa soczysta, a przestrzeń rozległa. Muzyka jest blisko nas i ma na szczęście to bogactwo rysunku tekstury oraz werwę, które sprawiają, że jej słuchaniu towarzyszy dreszcz emocji.

Mała rzecz za duże pieniądze, niemniej wydajna. Posiada całą masę funkcji dla źródeł cyfrowych, może być sterowana zewnętrznym zegarem, służyć za przedwzmacniacz, pracować w dwóch trybach wzmocnienia i diabli wiedzą co jeszcze. Zabawa na całego.

 

 

Na koniec zwyczajowo uwagi z cudzych recenzji, a konkretnie z jednej – „Stereophila”, bo tylko tą zdołałem odnaleźć.

 

“I was most impressed with the m902's punch and immediacy, which was enhanced by Grace's version of the Meier crossfeed filter, which added an extremely subtle but crucial amount of warmth to the sound. (…)

The Grace m902 Reference is pretty miraculous. I really enjoyed it as a headphone amplifier. As a workhorse in a prosumer digital work station, it's hard to beat (although I have not yet read JA's take on its performance relative to the Benchmark DAC-1). It can process hi-rez digital inputs and act as a pretty darn spiffy preamplifier in a high-end hi-fi system. While I didn't love the m902's performance as a CD DAC, both the Ayre C5xe and the Musical Fidelity X-RayV3 are among the best I've heard in their respective premium and budget price brackets, and the Grace may well offer improvements over your current converter.”

 

Wes Phillips

Stereopnile, April 2006

 

 

Od siebie dodam, że pan recenzent nie raczył nawet napisać, na jakich słuchał słuchawkach. Osobliwe.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotr, nawet nie śmiem stawać z Tobą w szranki, ale błagam z dołu: jak Maciej Kydryński zechciej poskromić swój przebogaty język w imię czytelności swoich recenzji! Wiem, że to łatwe nie jest, ale proszę uwierz: ludziom zależy na przyswojeniu Twoich tekstów !!! Mnie też rajcuje forma, ale treść jest sednem ! Są tacy "dziwacy", którzy na widok wybujałej formy zamykają książkę i przez to nic do nich nie dociera - chcemy ich dobijać?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.