Skocz do zawartości
IGNORED

Jaka muzyka na jesien?


rdest

Rekomendowane odpowiedzi

>romekkp

 

Słuchałem jej wczoraj pierwszy raz, od początku do końca. Po ostatnim utworze puściłem od nowa, ale doszedłem do połowy, dochodziła już północ i trzeba było iść spać.

 

Lizz ma typowo murzyński, głeboki niski głos, chyba alt, ale nie taki ponury jak Cassandra W. To nie jest wokal naznaczony cierpieniem, doświadczeniem i papierosami, ale pełen świeżości i entuzjazmu. Muzycznie taki lekki jazz z silną domieszką soulu, gospel i innych przypraw korzennych. Ładnie zrealizowane (mastering by Doug Sax), może troszeczkę podkręcone na końcach pasma, ale sybilanty pod kontrolą. Lekkie, ale bardziej świeże i nie tak cukierkowe jak np. ostatnia studyjna Diany Krall. Oprócz sekcji z akustycznym basem pojawia się sporo róznych instrumentów: gitary, blacha, fortepian, smyczki. W sam raz na jesień :-)

Przesłuchałem swoją, na razie na słuchawkach w pracy (tanich). Przyjemne, spokojne plumnanie, miły kobiecy głos, fortepian, gitara, perkusja. Nagrane bardzo szczegółowo, słychać pedał fortepiau itp.

 

Lacrimosa, DZIĘKI!

 

Zbig, Twój opis Ms. Wright był na tyle sugestywny, że idzie w następnym zamówieniu :)

musze przyznać, że jaki miłośnik jazzowych kobiecych głosów przesłuchałem i kupiłem ms lizz - i chyba niestety dla mnie jest to ostatni 'worst buy' - płyta efektowna przy pierwszym słuchaniu (dlatego ją kupiłem) potem raczej nie czaruje. mam wrażenie, ze głoś pani wright jeszcze nie jest w pełni rozwiniety. wydaje mi się, że spiewa raczej gardłowo, czego strasznie nie lubię. poza tym nie podobają mi się aranże na płycie. sądzę, że przy innym prducencie lub śpiewaczce z większą charyzmą muzyka miała by bardziej osobisty charakter. a tak wyszedł pic mydło i powidło na miarę początkującej piosenkarki pop, której ambicją jest mieszanka soulu i r&b.

na szczęście płyta podoba się mojej żonie. tylko dlatego jeszcze ją trzymam w domu.

a na jesien polecam "silent feet" weber-a. albo "as falls wichita, so falls wichita falls" methenego i maysa z vasconcelosem. no ciepłą herbatę z sokiem malinowym.

"na szczęście płyta podoba się mojej żonie. tylko dlatego jeszcze ją trzymam w domu." - oczywiście miałem na myśli płytę, nie żonę.

cholera zaczyma się sam cytować, niedobrze, idę spać/słuchać

muzyka na jesienne wieczory - proszę bardzo:

Charlie Haden - "Nocturne"

Fourplay - "Yes, please!"

Joe Henderson - "So Near So Far"

Kirk Whalum "Unconditional"

Michael Brecker "Nearness Of You"

i wszystko Gerry'ego Rafferty'ego - żadna jesienna ulewa i szaruga nie zmącą ciepła jego głosu :-)))

szef kuchni na jesień poleca:

 

Miles Davis - In a Silent Way

....jazz rockowa motoryka, w sam raz na deszczową pogodę - urzekająca paleta barw i nastrojów, świetna gra w tle (hancock, zawinul), świdrujący Miles... czego chcieć więcej?

 

a na deser:

drugi koncert fortepianowy Sergiusza Rachmaninowa, pisany pod wpływem silnej depresji (w sam raz ;))

Ashkenazy zrobił z tego cudeńko - wypieścił to ślicznie, dolał bólu, goryczy i smutku... czuć tutaj mateczkę rosję, oj czuć :)

proszę bardzo - z cyklu "atom poleca i mąci" - jesienny TOP 10 :-)

 

Labradford - A Stable Reference

Gas - Zauberberg

DJ Shadow - Entroducing...

The Third Eye Foundation - Little Lost Soul

Coil - Musick To Play In The Dark (1 & 2)

Gastr Del Sol - Camoufleur

Tarwater - Silur

Jan Jelinek & Computer Soup - Improvisations And Edits, Tokyo 26.09.2001

Chicago Underground Duo - Synesthesia

Dave Douglas - Charms Of The Night Sky

 

kolejność przypadkowa

 

-> sovajazz

a propos "In A Silent Way", wymieniona przeze mnie wyżej płyta Jana Jelinka jest często właśnie do niej przyrównywana

oczywiście to nie ten sam kaliber - "improvisations and edits" do historii raczej nie przejdzie, w przeciwieństwie do dzieła Milesa

 

Ale można zaryzykować stwierdzenie, że to "In a silent way" epoki post-techno czy click-techno - muzyki cyfrowych trzasków i zniekształceń.

To co napisałem powyżej brzmi groźnie, ale słucha się tej płyty dobrze,

choć początkowo wydaje się nieprzystępna. Trzeba wejść w jej klimat.

Ciekawe, czy by Ci się to spodobało, sovajazz :-)

Obawiam, się że nie :-)

Nowy2

Znalazłem w empiku reedycję płyty This Mortal Coil >Blood< z Elką Fryzjerką (Elisabeth Frazer), spiewającą tylko po angielsku. Klimatyczna muzyka, pasuje do słuchania jesienną nocą.

na jesień:

Herreweghe, Mit Fried und Freud (kantaty BWV 8,125,138) - na deszczowa i depresyjną

Joni Mitchel, Mingus oraz Shadows and Light - dla podniesienia nastroju po porzednim

Hasidic New Wave, Psychosemitic - dla jeszcze większego podniesienia (patrz oststni numer!)

i

cokolwiek Goulda, najlepiej Bach - na kaca po poprzednim

kraftwerk - tour de france soundtracks

gdybym miał możliwość to wziąłbym tydzień wolnego i zapętił w kompie tę płytkę , 56 min elektronicznego raju

stare dobre lata 80

balsam dla uszu i serca

sluchać słuchać sluchać

dobrze że jutro niedziela

pzdr 207

Coś z folkowych, pogodnych klimatów:

 

Clannad "In Concert" (Shanachie 79030) 1989

Shantalla "Shantalla" (Wildboar Music WBM 21004) 1998

Bert Jansch "Dazzling Stranger" (2xCD; "zbieranka") (Castle 81143) 2002

Badi Assad "Rhythms" (Chesky JD 137) 1995

The Byrds "Greatest Hits" (Sony 9516) 1990

 

 

Pozdrawiam

Biosphere - Shenzou

Dead Can Dance - Toward The Within

Einsturzende Neubauten - Silence is Sexy

Tortoise - Standards

Kronos Quartet performs Philip Glass

Dj Spooky - Optometry

Ballady morderców w wykonaniu: Kinga Preis i Mariusz Drężek

 

spory mix, ale na różne pory popołudniowo-wieczorne jak znalazł

 

-->aTom

tym Shadow'em raczej z jesiennej deprechy nie wyjdziesz, no chyba, że liczysz na przesilenie ;-)

To i ja się dopiszę.

Portishead - obie płyty. Nie pocieszy, ale wprowadzi w nostalgiczny nastrój, świetne na jesienne poranki, szczególnie deszczowe (w Poznaniu nie chce padać..). "Portishead" (druga płyta) ma nieco cięższy klimat niż "Dummy" (nastrojowo, nie brzmieniowo), jest też lepiej nagrana. Piękny wokal Beth Gibbons.

 

PS. Może słuchał ktoś solowej płyty B. Gibbons i może się wypowiedzieć jaka jest?

Znam tę płytę. Beth Gibbons and Rustin Man "Out of season". Smutna i piękna. Troche może "rozmyta" w porównaniu z triphopowymi klimatami Portishead (też je uwielbiam). Pierwsze dźwięki na płycie to szum wiatru, w oddali jakby nadawała stara stacja radiowa lub grał patefon. Potem słychać deszcz i ulewa zaraz chyba przechodzi, bo śpiewa ptak. Tak delikatnie razem z ptakiem zaczyna śpiewać Beth. Cicho akompaniuje jej gitara i towarzyszy chórek. Dalej nie jest weselej :) Na płycie obecny jest Paul Webb z Talk Talk. Nie jest to płyta dla wszystkich. Ale polecam.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.