Skocz do zawartości
IGNORED

Hi-end, racjonalna redefinicja


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

dudivan, 15 Sie 2006, 22:27

 

>Zbig, 15 Sie 2006, 22:05

>

>>Strasznie nie lubię dyskusji nt. hi-endu i w ogóle audiofilskiego audio z takimi co w domyśle są

>>obrażeni na to że:

>>a.) istnieje sprzęt na który ich nie stać,

>>b.) skąpstwo im nie pozwala go kupić,

>>niepotrzebne skreślić

>

>Strasznie nie lubię widoku domu mojego sąsiada-Cygana w stylu "Gargamel" z portykiem, tympanonami,

>wielką rozetą niczym w Notre Dame nad wejściem i przylepionymi ni stąd ni zowąd na rogach

>wieżyczkami dla uwięzionych księżniczek. Nie stać mnie (na razie) na wybudowanie równie pysznej

>rezydencji ale jestem pewien że gdy będzie mnie stać to za Chiny Ludowe takiej kupy (cegieł) nie

>postawię !

 

Chcesz przez to powiedzieć, że nie przepadasz za wzornictwem firmy Sound Art, czy coś jeszcze innego?

miroalien, 15 Sie 2006, 16:28

>W browarnictwie - jest piwo z Lidla za zeta i jest Carlsberg,

>czy choćby Heineken.

Wolę piwo za 2 złote z Lidla jak przereklamowanego carlsberga, gdzie walą tyle chemii, że ludzie muszą chodzić w maskach przeciwpyłowych... dosłownie.

Rolandsinger, 15 Sie 2006, 22:40

 

>Jeżeli chodzi o ocenę prezentacji dźwięku, to jest ona zawsze subiektywna dla każdej osoby.

>Jednakże, (UWAGA!) o subiektywnych odczuciach mówimy tylko w kontekście idiograficznym (jeden

>niepowtarzalny słuchacz). Tymczasem jak wynika z powszechnej definicji obiektywizmu - iż jest to

>rodzaj percepcji niezależnej od wpływu czynników konstytutywnych dla danej osoby (K.R. Popper)-

>odbiór dźwięku (muzyki) przez wielu słuchaczy w ten sam sposób jest odbiorem obiektywnym. W

>statystyce społecznych nauk empiryczncych przyjmuje się próbę >= 30 osób badanych za

>reprezentatywną. A zatem jeżeli taka lub liczniejsza grupa słuchaczy uzna jakiś sposób prezentacji

>za szczególnie realistyczny w odróżnieniu od innych, to sprzęt który za to odpowiada załuguje IMHO

>na miano hi-end`owego.

>

 

I w ten reprezentatywny sposób opisany powyżej masz szansę udowodnić że kicz z jeleniem nad brzegiem jeziora jest bardziej hiendowy od Mony Lisy :-) Takie zjawiska jak hi-end z natury rzeczy nie poddają się uśrednianiu i statystycznej ocenie.

topwinyl,

Nie będę się rozwodził nad definicją tego pojęcia ale w skórócie można określić,że

>każdy produkt widzimy poprzez elementy zbudowanego marketing mixu. Popatrzcie na reklamy telefonii

>komórkowej. Konia z rzędem temu, który korzysta z jakiejś sieci bo przejrzał dokładnie mapę zasięgu

>i przestudiował wszyskie możliwe taryfy!!! A jednak każdy z nas podjął decyzję o zakupie takiego czy

>innego telefonu w danej sieci. Dlaczego? Bo jego zdaniem dokonał najlepszego wyboru. Ale czy

>obiektywnie najlepszego? Najczęściej kierował się EMOCJAMI. Bo reklama była dowcipna ( Plus), albo

>skierowana do jego grupy wiekowej ( Heja) czy wreszcie bardzo racjonalna (Orange)."

 

musiałem zacytować sporo bo ten właśnie cytat mnie rozbawił a i okazał się zupełnym przeciwieństwem tego, co sam uważam;

- "popatrzcie na reklamy tel.kom"......;otóż to, reklama promująca idiotów reklamujących towar dla idiotów

- koń i rząd należy się dla mnie gdyż, przy zakupie telefonu podstawową informacją był zasięg

- analizowałem dość uważnie oferowane taryfy, by wybrać tę, która była najbardziej odpowiednia

- kiedy wiedziałem wszystko, wybrałem aparat

- nie kierowały mną emocje, chciałem kupić tel.kom. by mieć kontakt z ludźmi w czasie jazdy samochodem

- "bo reklama była dowcipna".....to raczej rzadkość

- moja decyzja była bardzo racjonalna, płacę abonament wysokości brutto 12, 20 zł /mies

to jak jest z tym marketingiem mix? może działa on tylko na idiotów?

Eeee,

 

nooo,

 

w ślepej próbie puszka/butelka, Carlberg/Heineken (w sumie 4 szklanki na stole), Heineken został moim faworytem. To jest lepsze pivo, i wcale nie takie drogie (jak masz butelkę na wymianę, to 2.69/duże).

 

A redefinicji hi-endu się zrobić nie da, chyba, że autor zna Tą-Tę Definicję.

Zna Autor definicję???

High End.

Pamietam na targach broni myśliwskiej tak okreslono najnowszą i najdroższą linię sztucerów firmy Accurace.

Super sprzęt. Nabój Magnum, pływająca lufa, czterotaktowy zamek z sześcioma ryglami, celownik Smidt und Bendent (jakoś tak), szkielet z wykokoudarowego tworzywa. Celność na poziomie 25mm na 100 m.

A w praktyce doskonały sztucer, lekki , poręczny , duża siła naboju, nadaje się zarowno do zasiadki jak i pędzeń,

stosunkowo wyskoka szybkostrzelność praktyczna.

 

High end dźwięk, każda forma przekazu dźwiękowego która w 100% zaspokaja potrzeby odbiorcy przekazu.

Definicja sprecyzowana: forma przekazu której rozdzielczość pozwala na 100% odbiór i zrozumienie przekazu przez odbiorcę.

Przepis na high-end (nie tylko audio, dziedzina życia w zasadzie dowolna):

 

1) Weź coś, czego nikt nie ma, co widział/słyszał mało kto, a o czym wszyscy mówią,

2) Dorzuć do tego odpowiednio wysoką cenę (pomijam, jaką - musi być wysoka w ogólnym rozumieniu),

3) Dorzuć do tego odpowiednią dawkę voodoo - legend, opowieści typu "kolega kolegi", wiarygodnie brzmiących pseudo-faktów, internetowych recenzji (najlepiej na jakiejś egzotycznej stronie i najlepiej sprzecznych w wyciągniętych wnioskach), etc,

4) Upewnij się, że to coś dla 99,9999% ludzi będzie króliczkiem, za którym będą bezskutecznie gonić i nigdy go nie złapią.

 

I w zasadzie już. :) Tak właśnie powstają legendy... ;)

 

A prawda (moja prywatna prawda, żeby nie było, że zaczynam za wyrocznię robić... :-P) jest taka, że nie ma czegoś takiego, jak high-end w rozumieniu ogólnym. Każdy ma swój własny high-end. To, co dla mnie jest high-end'em, dla kogoś innego może być "badziewiem, którego się nie da słuchać".

 

Pozdrawiam, z życzeniami miłego szukania własnego high-end'u. :)

->Rolandsinger,

 

Hi-end czy też Hi-endowe brzmienie to pewien problem miary, to subiektywizm, czyli dla każdego z nas inny rodzaj postrzegania świata dźwięków.

I to jest chyba recepta i poszukiwana przez większość z nas formuła.

Witam

Znany jestem na forum z kontrowersyjnych wypowiedzi, więc i tym razem nie inaczej.

Klocki hiendowe to takie które słono kosztują, ale tez takie które coś wnoszą do otaczającego nas swiata sprzętu masowego i nudnego. Idąc tym tropem klocek za 100kzł szybko padnie w ocenach jeśli do zaoferowania będzie miał jedynie pozłacane gniazdka ( i tak prawdziwy audiofil wie że nie wszystko złoto co się świeci), a nawet tańszy klocek utrzyma dobrą opinie dzięki nowoczesnej konstrukcji i przełomowym rozwiązaniom technicznym.

Oddzielną grupę stanowią urządzenia kultowe, często tanie, ale błyszczące cudownym dźwiękiem. Ale to inna para kaloszy. Do tej grupy nalezy słynna kilka lat temu stacjonarna nagrywarka LG czy podobne urządzenia, choć z hiendem miały niewiele wspólnego.

Ale może coś konkretnie dla zbicia mitu o kolosalnej cenie hiendu- co powiecie na nowego Samsunga HD1080 ? Czy zna ktoś na swiecie lepszy odtwarzacz chocby za milion zielonych ? Pytam zupełnie serio, bo pewnie jakaś firma kupi bebechy od Samsunga, może nawet coś poprawi i wystawi za kilkaset tysięcy dowolnej waluty, ale właśnie tu pytanie- który z tych klocków będzie hiendowy, oryginalny Samsung czy zrobiony za rok z jego bebechów angol składany w chinach ?

dbx,

Cena jest jednym z elementów marketing mix. Płacisz abonament 12,20 -(ale jednostkowo drogo za minutę rozmowy). Ale to jest o.k. dla Ciebie ważna była cena za abonament i ewentualnie zasięg. I to też jest element strategii firmy. Swego czasu Philips robił budżetowe cedeki za parę dolców a to som pod marką Marantz (okraszone filozofią i emocjami) sprzedawał o wiele drożej. Dla każdego coś miłego. Popatrz na cd Linna - wszystkie mają zasilacz impulsowy. Tak jak w zwykłym naleśniku. Ale to się nazywa Linn a naleśnik Yamahy kosztujący 10 krotnie mniej zbudowany jest podobnie w dodatku gra również bardzo przyzwoicie. Ale przecież dvd Yamahy za 1kzł nigdy nie nazwiemy hi endem a Linna Ikemi i owszem.

Zgadzam się z tym że powyżej pewnego poziomu nie ma istotnych różnic jakościowych ( są różnice brzmieniowe) i są EMOCJE!

BO NIE MA METKI!!!

ajajajaj toś przywalił brahu z tą metką, i te naleśniki, są super ale teraz gotuję makaron i dodam twarogu by nie odbiegać od tematu...:):)i cukier posypię ; będzie tanio ale smacznie

dbx,

Jak zeszło na wątki kulinarne to zapytam czy jadasz w restauracjach. Ja robię to dosyć często. Są miejsca niesłychanie drogi podające byle jakie jedzenie i knajpy gdzie podadzą Ci naprawdę wyrafinowane danie za 1/4 ceny. Zwykle rzeczywiście w tanich barach podają byle jakie jedzenie ( tam staram się nie chodzić - to taka analogia do sklepów dla inteligentnych inaczej). Ale to że restauracja jest droga wcale nie gwarantuje wykwintnej uczty dla podniebienia. To tylko element komunikacji z klientem: nie wszystkich stać żeby tu jadać - jesteś wyjątkowy. Tak działa cały biznes. Od knajp, butów, spodni, samochodów i sprzętu. Weźmy naleśniki za przykład. Składniki te same. W barze mlecznym - 6,50 w porządnej restauracji nie mniej niż 20 zł. Dlaczego? w restauracji masz gwarancję, że przy sąsiednim stoliku tych samych naleśników nie będzie jadł śmieciarz (po filmie Edi , mam dla nich sporo sympati). Oto właśnie tu chodzi. Kupując high end jesteś wyjątkowy (to jest to na czym zależy firmom, które go produkują).

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Nie kwestionuję tego że porządny sprzęt musi być drogi. Mówię tylko o tym , że wysoka albo wyjątkowo wysoka cena wcale tego nie gwarantują. Trzeba umieć słuchać. Najlepiej jeśli się to robi nie wiedząc jaki sprzęt gra. I oto chodziło, jak sądzę, autorowi tego wątku.

Pozdrawiam

ooooo, widzę, że nasze drogi rozumienia i bycia w tym świecie są różne.

Nie jadam, a raczej nie stołuję się w restauracjach. Jem to, co sam przygotuję lub jem w tanich barach mlecznych , gdzie gotują kucharki, którym zależy by głodny klient zjadł dobre jedzenie i tyle, by się nim najadł. Mnie nie przeszkadza widok człowieka jedzącego obok, niezależnie czy jest to śmieciarz, czy inny, niekoniecznie na codzień wykąpany. W tanich barach podają wyjątkowo dobre jedzenie, przyrządzane na wzór jedzenia domowego i dlatego jest bardzo smaczne. Nie widzę tu żadnej analogii z drogim sprzętem , a jeśli już , to analogia ta wygląda przeciwnie do Twojej. W drogich restauracjach nie mam pewności, że to co jem, nie pochodzi z talerza z którego np. przed chwilą Ty jadłeś. I jeżeli zaliczam się przez to do inteligentnych inaczej, to niech tak będzie dalej, bo dobrze mi z tym i brak potrzeby by to zmieniać mimo, że kłóci się z twoją filozofią i komunikacją z innymi ludźmi.

 

"Kupując high end jesteś wyjątkowy"

 

piszesz tak jak mówią amwayowcy, a ja nie czuję się ani wyjątkowy ani niewyjątkowy.

Kupuję to, co chcę a nie to, co ktoś chce wmówić, że jest mi potrzebne.

Moje zdanie na temat high endu jest wyżej napisane........sprzęt high end to; sprzęt który bardzo dużo kosztuje, jest produkowany właśnie dla bardzo bogatych ludzi i wcale nie musi być to sprzęt brzmiący dobrze.

@topwinyl

 

No to, że jest tak, jak piszesz, że cena jest jednym z najbardziej elementarnych składowych marketingu, to truizm. Ale najbardziej zdumiewające jest to, że ludzie tacy jak my (czyt. audiofile), nierzadko nienagannie wyedukowani mamy przecież świadomość funkjonowania tej merkantylnej machiny, a mimo to niemal każdy w głębi duszy marzy by usiąść na tym samym fotelu, na którym zazwyczaj relaksuje się przy ulubionej muzyce i ujrzeć przed oczyma Linna, McIntosha czy Krella, najlepiej wszystko zatomizowane do granic możliwości (każdy komponent w min. trzech obudowach), a do tego przepiękny fornir B&W, Sonus Faber czy Audio Physic. Włączyć i odlecieć mając cały czas w planie swiadomości, nie muzykę, lecz astronomiczną cenę, którą za to zapłaciliśmy, przy której po prostu MUSI to brzmieć odurzająco.

 

Przy okazji pozdrawiam ludzi trzeźwo myślących, dla których np. wzmak Denon PMA 2000 AE, czy nawet Marantz PM 7001, NAD 352 albo Cambridge Audio 640 nie grają wcale gorzej niż to, co nazywamy obecnie hi-endem.

Rolandsinger,

Całkowicie się z Tobą zgadzam. Właśnie wiedząc o tych sztuczkach marketingu ( co ciekawe z całą premedytacja stosujemy je na co dzień) odczuwamy ten dreszczyk słuchając tych wszystkich wspaniałych, legendarnych rzeczy. No cóż, muzyka to emocje, a muzyka w wysokiej jakości to prawdziwa uczta. Pytanie tylko gdzie ten hi end się zaczyna?

Byłem w ubiegłą niedzielę na wspaniałym koncercie Rafała Blechacza w Dusznikach. Wspaniałe wykonanie i fortepian na żywo!!! Czy jest taki sprzęt, który odtworzy koncert tak, bym myślał że jestem w Dusznikach? A ile jest płyt zrealizowanych tak byśmy mogli ten nasz cały hi end wykorzystać? To jest właściwy problem, jak sądzę. Cała reszta to tylko marketing dla ludzi, którzy kupują drogi sprzęt dla samego faktu posiadania rzeczy wyjątkowych ( w ich mniemaniu). Najgorzej, jeśli się nie potrafią do tego przyznać.

Dbx,

Właśnie oto mi chodziło. Często w barach jest lepsze jedzenie niż w najdroższych restauracjach ( ruskie pierogi najlepsze są w barze dworcowym w Świdnicy). Ale, recenzje w pismach na kredowym papierze są wyłącznie tych droższych restauracji. Bo to kwestia marketingu, a nie tego czy jedzenie jest lepsze czy gorsze. Tak jak ze sprzętem. Jeśli posłuchasz sprzętu za 4kzł za klocek i takiego za 40kzł bez świadomości ile to kosztuje (ani jak się nazywa) - wówczas będziesz mógł powiedzieć, że kierujesz się tylko słuchem a nie wyobrażeniem o dzwięku, który zbudował w Tobie producent/dystrybutor swoimi działaniami marketingowymi. Oczywiście zależność ta działa powyżej pewnego poziomu. Zwykle naleśniki no name nie grają, W ogóle.

Jeśli posłuchasz sprzętu za 4kzł za klocek i takiego za

>40kzł bez świadomości ile to kosztuje (ani jak się nazywa) - wówczas będziesz mógł powiedzieć, że

>kierujesz się tylko słuchem a nie wyobrażeniem o dzwięku, który zbudował w Tobie

>producent/dystrybutor swoimi działaniami marketingowymi."

 

dobra, tyle że ja nie muszę być pozbawiony świadomości tego, z jakiego klocka wydobywa się dźwięk, by móc ocenić jaki dżwięk mi się podoba a jaki nie i by ocenić, jaki klocek gra dobrze a jaki nie. Mogę się patrzeć do bólu w sprzęt za milion i to nie wpłynie na moją ocenę, czy to, co ten klocek potrafi mi się podoba, czy nie. We mnie nikt nie zbudował i nie zbuduje niczego, czego sam nie zechcę. A z reguły nie chcę. Twoje mniemanie, że tego nie da się uniknąć, jest obrazem tego, co właśnie ktoś w Tobie zarejestrował, byś teraz musiał mówić tak jak mówisz. A ja jakoś jestem odporny i nieposłuszny. Dla mnie marketing jest obojętny. I nie jest tak dlatego, że z nim walczę, a dlatego, że tak chcę.

W Twom rozumieniu - bo tak rozumiem to co piszesz - osoby parające się marketingiem, są jakoś tak umocowane, że niby mają szczególną moc i możliwość wpływania na każdego konsumenta. Być może tak jest w wielu przypadkach, ale trzeba mieć i tę wiedzę, że ich starania i działania są nieefektywne w innych przypadkach. Że to co robią nie działa na wszystkich. Nie demonizuj marketingu jako czegoś nieuchronnego, czegoś przed czym ucieczki nie ma, czegoś co działa bez ludzkiej wiedzy i ochoty, bo to nieprawda. To, że recenzje czy restauracyjne menu, jest pisane na kredowym papierze, jest przejawem tego że, kogoś jest na to stać, by taki papier wykorzystać. Faktycznie stwarza to pozory jakości i tego, że po takim menu spodziwać się można równie pięknie podanej potrawy. I będzie ona piękna, lecz czy smaczna, to kwestia osobistej odwagi by umieć o tym głośno powiedzieć. To kwestia tego, czy chce się być dalej w poważaniu towarzystwa w którym się chce przebywać. Towarzystwa w większości przypadków zblazowanego i znudzonego przepychem, ale jednak towarzystwa.

Uogólnianie i marketing na poziomie podstawowym. To już tu było Panowie wiele razy. Może jakieś konkretne nazwy tych knajp, zanim zacznę Was podejrzewać o zwykły brak dobrego smaku.

"........ pozdrawiam ludzi trzeźwo myślących, dla których np. wzmak Denon PMA 2000 AE, czy nawet Marantz PM 7001, NAD 352 albo Cambridge Audio 640 nie grają wcale gorzej niż to, co nazywamy obecnie hi-endem."

 

Nie mogę się powstrzymać od złośliwości , ale to pozdrowienie jest chyba skierowane do niedosłyszących ;-)

 

pozdrawiam Arkadix

Mhm, znałem takich co twierdzili na trzeźwo, że najlepszym samochodem jest Polonez i mieli na to szereg racjonalnych argumentów.

 

Powyższe spory są jałowe. Mogę sobie uważać, czy to w wyniku trzeźwego myślenia, czy też odsłuchu po jednym piwie, że powyżej 10 tys nic już się nie da poprawić w cd, ktoś inny uważa że granica wynosi 20 tys a ktoś jeszcze inny zapewnia że za 40 tys słyszał coś takiego, że poniżej tej ceny nic tak nie zagrało. A privaten i tak stwierdzi że najlepszy jest Samsung za 700 zł.

Pytanie dotyczy tego samego dania. Jest wspaniale zrobiona dziczyzna, najszlachetniejszy fragment dzika upieczonego w hedonistycznej ilosci trufli. W jednym wariancie rzucamy posilem do metalowej miski, Roland przyjmuje pozycje psa, zanurza w niej morde, trzesac uszami i merdajac ogonem, mlaszczac, plujac, pierdzac, rozrywajac, polyka nieskromny kawal zwierzecego ciala. W drugim wariancie czysty, usmiechniety, ladnie odziany Roland siada przy godnym swojego samego wizerunku stole z porcelana z Limoge i srebrem i tak otoczony atmosfera tak ladnej estetyki sztuki kulinarnej jak i tej wiszacej na scianach pieknej jadalni oraz milego towarzystwa rozpoczyna konsumpcje tego samego dania. Czy ono smakuje tak samo?

 

Co do cen. Wszystko jest bardzo tanie. Jezeli natomiast nie jest cie na to (cokolwiek) stac musisz zrozumiec, ze po prostu zarabiasz zbyt malo.

@Jazz :-(

 

Myślałem, że inteligeni ludzie, a tym bardziej nie będący w zażyłych stosunkach, prowadząc dialog, nie posługują się w pierwszej już sentencji kalumniami czy szyderczymi porównaniami. Nie mam do Ciebie żąlu o to człowieku, bo co wieczór oprócz słuchania muzyki i tulenia mojej kobiety czytam pewną książkę, którą napisało kilku mądrzejszych od nas ludzi z okolic bliskiego wschodu, a opowiadającej o przygodach Jednego Faceta żydowskiego pochodzenia. Ty zapewne jej nie czytasz, woisz Forbes.

 

Akurat tak się skłąda, że ja również czytam Forbes, ale w godzinach pracy. Mam szacunek do ludzi, z którymi współpracuję, a którzy są moimi podwładnym. Poza tym stać mnie np. na Audi S8, ale jeżdżę Subaru WRX STI, bo:

 

- jest szybsze

- lepiej się prowadzi

- mniej pali

- łatwiej się parkuje

- jest niepozorne

 

 

a co najważniejsze nie wyglądam w nim jak PRÓŻNY DUPEK, który potrzebuje blichtru by go zauważono w towarzystwie. To samo tyczy się wszystkich innych dóbr, które nabywam. Mają spełniać swoją funkcję jak najlepiej, a nie eksponować pozycję materialną posiadacza (zazwyczaj odwrotnie proporcjonalną do umysłowej).

Oczywiscie masz racje. Pozornosc lub niepozornosc nie maja miejsca w mojej egzystencji. Ich percepcje ze wzgledu, za ich nieistote jako taka pozostawiam osobom trzecim, tym bardziej sledzacym wzgledna wartosc przedmiotow nalezacych do osob trzecich. Porownanie smaku bylo oczywiscie czysto teoretyczne i nie mialem intencji porownania pozycji.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.