Skocz do zawartości
IGNORED

Interkonekt z miedzi monokrystalicznej


Andrzej Matusiak

Rekomendowane odpowiedzi

Re: Andrzej Matusiak, 29 Lis 2006, 00:18

 

>obiecuję, że za tydzień stanę na ubitym polu uzbrojony w nowe argumenty.

 

bardzo się cieszę :-)

 

pozdrawiam również!

graaf

  • 2 tygodnie później...

Re: Andrzej Matusiak, 29 Lis 2006, 00:18

 

>>graaf, 28 Lis 2006, 13:50

>

>Straszna obsuwa, przepraszam, w nawale zajęć zupełnie zapomniałem o dyskusji z Panem. Proszę o

>wybaczenie i obiecuję, że za tydzień stanę na ubitym polu uzbrojony w nowe argumenty.

 

tydzień minął, mija drugi...

mam nadzieję, że to nie jakieś nagłe kłopoty ze zdrowiem?

>graaf

 

Witam i przepraszam za długą przerwę w naszej dyskusji.

Na wstępie ustosunkuję się do powołanych przez Pana ustaleń NRC of Canada : "an SPL level of 90dB measured anechoically is very loud and considered far beyond normal listening levels".

Całkowicie się z tymi ustaleniami zgadzam, ale jednocześnie twierdzę, że w żadnym razie nie mogą one posłużyć do wykazania że nie mam racji. Jeżeli mowa o długoczasowym odsłuchu muzyki z głośnością 90 dB to oczywiście jest to bardzo głośno i długotrwały odsłuch z taką średnią głośnością będzie dla większości słuchaczy niezbyt przyjemnym doświadczeniem. Osobiście na co dzień słucham muzyki ze średnią głośnością nie przekraczającą 87 decybeli i w zupełności mi to wystarcza. Jednak słucham muzyki nie tylko jako akustycznego wypełniacza tła, ale dosyć często sprawiam sobie trochę frajdy, robię na kilkanaście minut dużo głośniej i szczytowe poziomy 108 decybeli są bardzo pożądane. Jestem całkowicie przekonany, że znakomita większość miłośników muzyki, niezależnie od jej (muzyki ) rodzaju i wieku słuchaczy doceniłaby (gdyby miała taką możliwość) radość ze słuchania bez ograniczeń dynamiki. Oczywiście rozumiem, że w przeciętnym mieszkaniu Kowalskiego takich możliwości nie ma, bo i sąsiedzi, dzieci, a także brak sprzętu na to nie pozwalają. Ale nie róbmy świętości z konieczności i nie pocieszajmy się, że nie słuchamy głośno bo tak ustalił NRC of Canada. Czasami bywam na koncertach i proszę mi wyjaśnić: Dlaczego jest na nich tak głośno? Myślę, że dlatego, że chcą tego słuchacze. Na ostatnich Andrzejkach byłem w niewielkim klubie, w którym tylko do nagłośnienia gitary basowej wykorzystano wzmacniacz o mocy 200W i kolumnę z czterema potężnymi głośnikami o średnicy 18 cali. Znając skuteczność tego rodzaju głośników zaryzykuję stwierdzenie, że szczytowa głośność samej tylko gitary basowej sięgała pewnie pod 120 decybeli. A to przecież nie cały zespół.

Jeżeli dobrze pojmuję całą tę zabawę audiofilizmem zwaną, to wszyscy dążymy do posiadania sprzętu który odtworzy muzykę w sposób najbardziej zbliżony do rzeczywistego przedstawienia. Jednym z najistotniejszych jego elementów jest dynamika i wykorzystywany do odtwarzania muzyki sprzęt nie powinien tej dynamiki ograniczać, lub ograniczać ją w najmniejszym możliwym stopniu. Oczywiście możemy tutaj dyskutować o pewnych szczególnych warunkach i nakładać ograniczenia. Ktoś może stwierdzić: ja słucham tylko koncertów skrzypcowych i głośności powyżej 96 decybeli nigdy nie wykorzystam. Ja to doskonale rozumiem i proponuję następujący postulat: Do słuchania koncertów skrzypcowych wystarcza wzmacniacz o mocy 20 do 30 watów. Możemy spróbować także rozważać uwarunkowania mieszkaniowo socjalne i postulować: Do słuchania muzyki w mieszkaniu w bloku, w którym mamy nietolerancyjnych sąsiadów, lub niemowlęta za ścianą, wystarczy wzmacniacz o mocy 40 watów. Bardzo istotne mogą być uwarunkowanie ekonomiczne, dobre wzmacniacze dużej mocy są dosyć drogie. Uznajmy to i powiedzmy: Nie stać mnie na mocniejszy wzmacniacz więc zadowolę się słabszym. To wszystko prawda, ale powtarzam: nie róbmy świętości z konieczności, racjonalizując nałożone na siebie ograniczenia. Bo jakbyśmy nie próbowali racjonalizować i argumentować to jedno się nie zmienia: to jest ograniczenie. Przychodzi mi tutaj na myśl porównanie dynamiki systemu audio do dynamiki samochodu. Wiele argumentów natury ekonomicznej i ekologicznej przemawia za stosowaniem w samochodach silników o stosunkowo niewielkiej mocy. Można dosyć sprawnie poruszać się samochodem osobowym z silnikiem o mocy 60-80 koni i, zaryzykuję stwierdzenie, wielu kierowców uważa że taka moc w zupełności wystarczy. Sam tak uważałem. Przynajmniej do chwili w której dzięki uprzejmości kolegi prowadziłem jego auto z silnikiem o mocy 250 koni. Reakcja samochodu z takim silnikiem na chwilowe zapotrzebowanie na moc jest zupełnie inna niż auta z silnikiem słabszym. Radość i bezpieczeństwo jazdy takim taki samochodem to zupełnie inne doświadczenie. Średnie zapotrzebowanie na moc jest w obu przypadkach bardzo podobne, ale w tych krótkich chwilach decydujących o przyjemności jazdy ta dodatkowa moc bardzo się przydaje. A przecież i w naszym audiofilskim hobby chodzi o przyjemność.

 

Przejdźmy teraz do kwestii techniki. W miarę zwiększania gęstości mocy w elementach czynnych malała ich liniowość. Porównajmy choćby liniowość triody i tranzystora bipolarnego. Wzmacniacze triodowe SET, dzięki doskonałej liniowości triody mogą obywać się, i doskonale to czynią, bez sprzężenia zwrotnego. Tak zbudowane wzmacniacze posiadają cechy praktycznie nieosiągalne dla wzmacniaczy budowanych z użyciem innych technologii. Jeżeli dla kogoś podstawowe znaczenie ma magia średnicy to wzmacniacze SET mogą być dla niego doskonałym wyborem. Zaraz jednak pojawiają się ograniczenia. Stosunkowo niewielka moc wzmacniaczy SET na najpopularniejszej lampie 300B wymaga stosowania wysokosprawnych zespołów głośnikowych. Zazwyczaj zespoły takie mają swoje własne ograniczenia. Tutaj mała dygresja. Dawno temu czytałem artykuł w amerykańskim Stereofilu (nie wiem czy jest dostępny w sieci) w którym autor porównywał natężenie dźwięku uzyskiwane ze wzmacniacza SET na lampie 300B, o nominalnej mocy 9 watów, z natężeniem dźwięku ze wzmacniacza tranzystorowego o mocy, jeżeli dobrze pamiętam, około 25 watów. W obydwu wypadkach autor artykułu wykorzystywał takie same kolumny, takie same fragmenty muzyki i miernik poziomu głośności dźwięku. W każdym przypadku odsłuchiwany fragment muzyki doprowadzano do głośności przy której nie pojawiały się jeszcze słyszalne zniekształcenia. Wyniki pomiarów pokazały, że szczytowe poziomy głośności ze wzmacniacza SET były większe niż te uzyskiwane ze wzmacniacza tranzystorowego. Nigdy nie używałem wzmacniacza SET na lampie 300B, ale jego zdeklarowani zwolennicy zalecają używanie kolumn o efektywności 96 i więcej decybeli. Przeprowadźmy teraz prosty rachunek. Biorąc pod uwagę podane wyżej wyniki pomiarów załóżmy że wzmacniacz SET 300B jest równoważny co do postrzeganej przez słuchacza mocy wzmacniaczowi tranzystorowemu o mocy 32 watów. Moc ta doprowadzona do kolumny o efektywności 96 decybeli wytworzy dźwięk o szczytowym natężeniu 111 decybeli. Większość zwolenników tego typu wzmacniaczy uważa takie szczytowe natężenie dźwięku za satysfakcjonujące. Niektórzy jednak (zwłaszcza Japończycy) idą dalej i stosują kolumny tubowe o jeszcze większej skuteczności.

Możemy oczywiście pójść z mocą dalej i nie ograniczać się do wzmacniaczy na 300B i sięgnąć do lamp 845, a może jeszcze wyżej. Rozumiem zwolenników takiego podejścia. Dokonują oni świadomego wyboru, godząc się z oczywistymi niedoskonałościami takich wzmacniaczy i niedoskonałościami wysokoskutecznych kolumn ponieważ najważniejsza jest dla nich magia doskonałej średnicy. Jednak uznają oni potrzebę wysokiej szczytowej głośności.

Wróćmy jednak na nasze podwórko i popatrzmy na to czym dysponujemy. Znakomita większość kolumn ma skuteczność w zakresie 84- 87 decybeli na wat. Ta wyższa wartość dotyczy najczęściej kolumn o znamionowej impedancji 8 omów. Jeżeli chcielibyśmy uzyskać szczytowe natężenie dźwięku na poziomie 111 decybeli, tak jak w przykładzie ze wzmacniaczem na 300B, to przy kolumnach 88 decybelowych musimy użyć wzmacniacza o mocy 256 watów na 8 omach. Dla 4 omowych kolumn 84 decybelowych moc ta musi być na obciążeniu 4 omy dwukrotnie wyższa.

Dopiero takie moce pozwolą nam na osiągnięcie dynamiki zbliżonej do osiąganej na żywo.

W tym przypadku nałożenie ograniczenia na moc wzmacniacza do powiedzmy 40 watów nie da nam żadnej, poza ekonomiczną, korzyści. Liniowość tranzystorów do wzmacniacza 40 watowego jest bardzo podobna do liniowości tranzystorów do wzmacniacza 150 watowego. Ta zależność dotyczy w jeszcze większym stopniu wzmacniaczy impulsowych. We wzmacniaczach SET 300B rezygnując z mocy otrzymujemy cechy prawie nie do osiągnięcia w innych technologiach. Rezygnując z mocy w analogowych i impulsowych wzmacniaczach półprzewodnikowych nie otrzymujemy w zamian, poza ewentualną korzyścią ekonomiczną, niczego. Nie chcę tutaj deprecjonować znaczenia korzyści ekonomicznej. Dla bardzo wielu z nas ma ona decydujące znaczenie. Nie dorabiajmy jednak zbędnej ideologii i powiedzmy to sobie jasno: oszczędzamy, bo jest to dla nas bardzo istotne, ale ograniczamy dynamikę naszego systemu oddalając się tym samym od możliwości wiernego odtworzenia muzyki.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Andrzej Matusiak

>Jednak słucham muzyki nie tylko jako akustycznego wypełniacza tła, ale dosyć często

>sprawiam sobie trochę frajdy

 

rozumiem

chciałbym, żeby była jasność i pozwolę sobie w związku z tym zaprzeczyć sugestii, że ja słucham muzyki jako "akustycznego wypełniacza tła" :-)

po prostu nie sprawia mi frajdy słuchanie łomotu a sytuacja, w której piki muzyczne sięgają ponad ok. 95 dB to dla mnie absolutny łomot

 

>Oczywiście rozumiem, że w przeciętnym mieszkaniu Kowalskiego takich możliwości nie

>ma, bo i sąsiedzi, dzieci

 

e tam dzieci, sąsiedzi :-))

jak Pan myśli - dlaczego nasze małżonki zwykle ostro protestują przeciwko poziomom głośności, które sprawiają nam "frajdę"?

moja małżonka i inni członkowie rodziny i znajomi protestują już przy takim ustawieniu głośności, w którym piki muzyczne sięgają w okolice 85 dB+

przy poziomach 95 dB in peak uciekają z pokoju z przerażeniem w oczach :-))

 

czy my audiofile jesteśmy głusi??!

 

>Ale nie róbmy świętości z konieczności i nie pocieszajmy się, że nie słuchamy głośno bo tak

>ustalił NRC of Canada.

 

:-)) niech Pan nie żartuje

słuchamy TAK JAK LUBIMY, a w tych badaniach po prosty wyszło, że ogromna większość lubi tak a nie inaczej, cicho wg standardu audiofilskiego

te ustalenia potwierdza zresztą moja kwerenda wśród audofilów na forach

nieliczni odważyli się zmierzyć ile tej mocy faktycznie potrzebują (ciekawe skąd lęk przed tą wiedzą?!), ale Ci co zmierzyli nie przekraczają ok. 40W z kolumnami ok. 84 dB/W/m (tak np. u mnie), co odpowiada ok. 10W z ok. 90 dB/W/m

 

>Czasami bywam na koncertach i proszę mi wyjaśnić: Dlaczego jest na nich tak głośno?

>Myślę, że dlatego, że chcą tego słuchacze.

 

no właśnie

niech spróbuję zgadnąć - ludzie, który chodzą na te koncerty lubią hałas? Młodzież jest przygłucha od discmanów i iPodów i zarazem lubi (w sposób charakterystyczny dla młodzieży) extremalne doznania?

 

bo dlaczego i w tych współczesnych kinach "dolby" jest tak głośno? Na reklamach wprost wbija w fotel, może z tego samego powodu - dominuje młodociany widz, przygłuchy i lubiący łomot?

 

dlaczego audiolodzy alarmują i biedzą nad poziomem hałasu na koncertach rockowych i w klubach? Z badań (komentowanych w kolorowych tygodnikach) wynika, że niedługo aparaty słuchowe będą równie powszechne jak okulary i szkła kontaktowe…

 

ale ba - po co koncerty rockowe - byłem niedawno z przyjaciółmi w knajpce pogadać

 

ooops, mieliśmy problem, odbywał się recital młodocianej grupy jazzowej

mała sala a chłopcy tak hałasowali, że uszy pękały

z minami bardzo zadowolonymi, dla nich taki nie mający nic wspólnego z pięknem muzyki łomot to chyba normalka

napawali się, że potrafią tak biegle hałasować, "wymiatać"

 

wśród tych moich znajomych byli muzycy (filharmoniczni), przerażeni łomotem byli wszyscy, na szczęście jeden z nich rozpoznał wśród jednego z tych chłopaków swojego ucznia z wydziału artystycznego i dzięki niemu, po znajomości, chłopcy nieco ściszyli i szybciej skończyli

 

w filharmonii wcale nie jest głośno, jest subiektywnie DUŻO CISZEJ niż w mieszkaniu audiofila

 

>Na ostatnich Andrzejkach byłem w niewielkim klubie, w którym tylko do nagłośnienia

>gitary basowej wykorzystano wzmacniacz o mocy 200W i kolumnę z czterema potężnymi

>głośnikami o średnicy 18 cali... (...) ...120 decybeli

 

no właśnie, przecież to absurd i katastrofa audiologiczna

 

>Jeżeli dobrze pojmuję całą tę zabawę audiofilizmem zwaną, to wszyscy dążymy do

>posiadania sprzętu który odtworzy muzykę w sposób najbardziej zbliżony do rzeczywistego

>przedstawienia.

 

ALE ALE

 

JAKIEJ muzyki??! czy trend dyktują audiofile rockowi i klubowi? (nota bene czysty absurd)

 

i W JAKIM audytorium!!!

 

przecież muzyk, np. pianista dostosowuje dynamikę do audytorium, inaczej gra w na małym audytorium kameralnym , inaczej na audytorium symfonicznym a inaczej w mieszkaniu prywatnym

 

w HiFi owszem chodzi o realizm - ale o realizm osiągalny W POKOJU MIESZKALNYM!!!

o wierność i naturalność a nie przeniesienie koncertu rockowego na 20-30 m2 na miłość boską!!

 

>To wszystko prawda, ale powtarzam: nie róbmy świętości z konieczności, racjonalizując

>nałożone na siebie ograniczenia.

 

trzy sprawy - zdecydowana większość z nas PO PROSTU NIE POTRZEBUJE dużo watów i nie odbiera tego jako ograniczenie

 

muzyka klubowa, pop, rock z poziomami 95 dB "in peak" to jest w mieszkaniu (u mnie w pokoju 30 m2) DISCO LEVEL!!!

dynamika takiej muzyki to może 5-6 dB, więc masujemy uszy średnim poziomem 90 dB

 

to już jest obszar norm audiologicznych, przy takim hałasie zalecane są środki ochronne (stopery itp.)!!!

 

dbajmy o słuch!! (to druga sprawa)

 

ponadto - trzecia sprawa - z perspektywy sprzętu i inwestycji w sprzęt

wzmacniacze wysokiej mocy to jest kwestia "ILOŚĆ ZA JAKOŚĆ"

czy lepiej jest zainwestować w jakość watów niż w ich ilość?

i to bez względu na cenę

 

nawet jeśli ktoś inwestuje 100 000 pln to lepiej wydać je na jakość niż na ilość

 

czy nie lepiej jest inwestować w lepsze choć kosztowniejsze rozwiązania układowe, w selekcjonowane części itd. itp. niż w ogromne zasilacze i mnożenie równoległych elementów wzmacniających?

 

warto pamiętać, że przy SPL 90 dB "average" samo ucho produkuje już tyle zniekształceń harmonicznych (i włączają się różne naturalne fizjologiczne mechanizmy obronne), że trudno w ogóle mówić o jakiejś jakości dźwięku HiFi!!

 

są badania - np. wrażliwość słuchu na zniekształcenia harmoniczne jest najwyższa Bo jakbyśmy nie próbowali racjonalizować i argumentować to jedno się nie zmienia: to jest

>ograniczenie...

 

ta analogia motoryzacyjna jest nietrafna, to co się liczy, czyli duży stosunek mocy silnika do wagi samochodu (KM/kg)

tak samo z mocą w HiFi - liczą się nie wielkości bezwzględne tylko relatywne - W/dB/W/m i Bl/Mms

 

i faktycznie w przypadku większości aut osobowych wystarczy przypadkach bardzo podobne, ale w tych krótkich chwilach decydujących o przyjemności

>jazdy ta dodatkowa moc bardzo się przydaje.

 

... krótka gorąca przyjemna chwila i długa zimna reszta...

 

>A przecież i w naszym audiofilskim hobby chodzi o przyjemność.

 

Ale przyjemność z CZEGO??!!

 

w motoryzacji jest przyjemność jazdy i jest przyjemność z adrenaliny i pędu (bliższa przyjemności ze skoków na bungee niż przyjemności prowadzenia auta)

 

a w HiFi - ze słuchania muzyki czy z adrenaliny i masażu dźwiękiem?

 

po półtorej roku na forum dociera do mnie, że w 99% przypadkach forumowych audiofilów chodzi o to drugie

 

to chyba jakiś wyraz JUWENALIZACJI kultury

kultu młodości, wręcz "młodzieżowości"

i dominacji młodocianych przyjemności w kulturze masowej

 

ale nie zmienia to mojej opinii, że to jest jakaś degeneracja pierwotnej idei HiFi, w której chodziło o muzykę i kulturę muzyczną, rzeczy dla DOROSŁYCH LUDZI!!!

a nie masaż dźwiękiem i akustyczne fajerwerki, "audio-bungee", od których z pokoju audiofila uciekają zwykli, dorośli ludzie...

 

>Wyniki pomiarów pokazały, że szczytowe poziomy głośności ze wzmacniacza SET były

>większe niż te uzyskiwane ze wzmacniacza tranzystorowego.

 

poziomy głośności czy mierzony woltaż?

 

>Niektórzy jednak (zwłaszcza Japończycy) idą dalej i stosują kolumny tubowe o jeszcze

>większej skuteczności.

 

ale nie po to by głośniej słuchać

Ci sami Japończycy słuchają lamp 2A3 także na kolumnach 88 dB (polecam np. stronę SunAudio)!!!

 

mój Boże

przecież wzmacniacze WE 300B służyły wraz ze skutecznymi kolumnami do nagłaśniania SAL KINOWYCH!!!

 

wielkich audytoriów i efektów specjalnych!!

 

a teraz ludzie muszą to mieć w domu?!

czy to jest cywilizacyjna epidemmia głuchoty??

 

a może nie muszą - tylko nie wiedzą

...i NIE CHCĄ WIEDZIEĆ, co pokazuje stosunek tutejszych audiofilów do kierowanych do nich przeze mnie zachęt by zmierzyli ile mocy potrzebują

 

oni chcą wydać dużo pieniędzy i mieć BUM BUM

 

człowiek, który wskazuje na istotę idei HiFi, na muzykę i sugerujący żeby trochę pomyśleć zanim się pójdzie na zakupy jest nazywany trollem

jestem forumowych trollem...

 

>Dokonują oni świadomego wyboru, godząc się z oczywistymi niedoskonałościami takich

>wzmacniaczy i niedoskonałościami wysokoskutecznych kolumn ponieważ najważniejsza

>jest dla nich magia doskonałej średnicy.

 

to jest też najważniejsze w muzyce!!

czy wie Pan ile jest niskiego basu w muzyce? Czy wie Pan jakie znaczenie dla definicji brzmienia instrumentów ma oktawa 10Nie dorabiajmy jednak zbędnej ideologii i powiedzmy to sobie jasno: oszczędzamy, bo jest

>to dla nas bardzo istotne, ale ograniczamy dynamikę naszego systemu oddalając się tym

>samym od możliwości wiernego odtworzenia muzyki.

 

W ZUPEŁNOŚCI ODWROTNIE - oddalamy się od możliwości wiernego odtworzenia muzyki w imię przyjemności czyszczenia sobie uszu hałasem/przyjemności "audio-bungee" raz na tydzień przez 15 minut (Pański przykład)

 

po 1.5 roku zupełnie rozumiem znajomych melomanów dla których audiofilia to śmieszne dziwactwo

co jest tragiczne, bo słuchają na byle czym i idea HiFi - żeby "muzyka trafiła pod strzechy" - jest zaprzepaszczona

 

audiofilia jaką mamy tu na forum to jest ZAPRZECZENIE miłości muzyki i HiFi

 

takze to co mogę kupić w salonie audio jesli chodzi o kolumny to jest zaprzeczenie HiFi

dlatego zacząłem pisać na tym forum bo myślałem, że spotkam tu jakieś choćby niewielkie środowisko ludzi, którzy myślą podobnie

zwłaszcza posiadających możliwości techniczne, których ja (z racji humanistycznego wykształcenia i zawodu) nie mam i że razem uda się coś zrobić dla siebie i dla innych

 

niestety, takiego środowiska nie ma :-(

 

na zakładce "stereo" panuje zakupofilia

a na zakładce "DIY" miłość własna (tj. do własnej dłubaniny, ktora musi być najlepsza i już)

 

moimi pomysłami praktycznie nikt nie jest zainteresowany, moje myślenie jest praktycznie obce wszystkim tu na forum

 

dlatego w zasadzie nie będę tu już pisać, kończę tylko wątki takie jak ten, żeby nie pozostawić niedomówień...

 

dziękuję za rozmowę :-)

pozdrawiam i życze powodzenia w interesach!

graaf

absolutnie nie rozumiem graaf skad ta depresja.zawsze chętnie czytam co piszesz ,bo jest w tym wiele głebokiego zainteresowania i to nietuzinkowego.Do tego popartego przegrzebywaniem internetu.Myślę że jeśli nikt nie odpowiada, to nie świadczy to o braku zainteresowania.Sam chcę spróbować tego stere........ ale jak na razie to nie mam czasu poukladac porzadnie sprzetu który leży na podlodze-stosy.Tak że na depresję walnji sobie małego a przejdzie cholera.Poczytaj sobie trochę głupot na bocznicy i wróc do tematu.Pozdrowienia

-> graaf

 

Ja też nie wiem o co się obrażasz. Podobnie jak kolega powyżej czytam wiele z Twoich wątków, a nie odzywam się, bo moja wiedza bywa za krótka. Swoją drogą to jesteś nabardziej obeznanym technicznie humanistą jakiego spotkałem :-)

 

A wiesz, że ostatnio w KAiMie słuchaliśmy przez chwilę Stereolithu? :D

@muls i Edward

 

jesteście dobrzy koledzy :-)

 

no nic, na razie jestem w dole, too much negative feedback zabija nie tylko dobry dźwięk ;-)

 

ale może jak śnieg spadnie i przykryje całe to gówno, jaśniej się zrobi...

 

listopad dla Polaków to niedobra pora...

 

pzdr.

graaf, 11 Gru 2006, 10:34

 

>dlatego w zasadzie nie będę tu już pisać, kończę tylko wątki takie jak ten, żeby nie pozostawić

>niedomówień...

>

>dziękuję za rozmowę :-)

>pozdrawiam i życze powodzenia w interesach!

 

E tam, obiecanki cacanki ! Już się nieraz żegnałeś. ;-)

graaf..... chyba coś przeoczyłeś, napiszę jeszcze raz... :-)

"A wiesz, że ostatnio w KAiMie słuchaliśmy przez chwilę Stereolithu?"

Dodam, że tylko we dwóch i to w tajemnicy przed resztą składu, ha ha ha :-)

>Andrzej Matusiak

Właśnie przeglądałem forum, zobaczyłem Pana wpis. I naprawdę nie rozumiem. Na wypisywanie pierdołków do takiego/śmakiego forum odbiorców jakoś znajduje Pan czas, a na dopełnienie wierzytelności wobec mojej firmy - nie, mimo ponawianych telefonów i maili. Coś tu jest nie tak, prawda? Czyżby do tego była potrzebna pomoc prawna?

Pozdrawiam, nieco zdegustowany-

gagacek

Wiedza i doświadczenie przychodzą z wiekiem, najczęściej z wiekiem trumny.

Trochę sensu poproszę.

  • 4 lata później...

Pewnie wszyscy tęsknią. Ja również. Niestety zwaliła mi się całą masa obowiązków na uczelni (i nie tylko) w związku z tym nie mam czasu na zbadanie przewodu, który otrzymałem od Pana Andrzeja. Wiem... wiem... to nie jest żadne wytłumaczenie i wcale nie próbuję się wymigać. Zrobię to jak najszybciej się da i zamieszcze stosowne sprawozdanie w tym wątku (po uprzendniej autoryzacji u Pana Andrzeja).

Sprawa miała w końcu finał? Czy Koyotee po prostu udawał że może tem przewód zbadać? Minęła kuuupa czasu, to chyba znalazł by chwilkę :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.