Skocz do zawartości
IGNORED

Warszawski Klub Audiofila i Melomana


Rekomendowane odpowiedzi

Marku, ja je tylko zawiozłem do klubu, przy pomocy wózeczka-platformy - najlepszego audiofilskiego zakupu od wielu lat. ;-) Reszta, to już nie ja - przyjaciele wiedzą, że nie wolno mi dźwigać.

No to może sobie po prostu darujmy, ja też nie wpadnę - także obowiązki.

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

Umka, jedno muszę Ci przyznać, nikt nie ma tak gustownego standu jak Ty! Swoją drogą, bardzo miły pokój, przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale zapomniałem, że to już 52 strona leci :) A jak tam wygrzewanie, jak jest teraz? I jak one grają u Ciebie???

 

Wesołych, Spokojnych i Bogatych we wszelkie Odchudzacze Świąt Życzę! Odpoczynku, uśmiechu, dystansu do otaczającego nas świata, muzyka niech pozostanie naszą pasją, uśmiechu!

 

Jacku, oby nowe kolumienki, już za parę miesięcy, zagrały Ci jak trzeba i byś jednak o bożym świecie nie zapomniał!

 

Jarku, obyś skończył swój upragniony odtwarzacz, przytargał go w końcu do klubu, udanych przyszłych projektów i byś nadal narzekał na brzmienie, bo wychodzi Ci to idealnie :D No dobra, żartowałem hehe!

 

Piotrku, życzę jakiegoś super płatnego kontraktu, może pomysłu na biznes, byś załatwił w końcu tą sprawę! Mam nadzieje, że wiesz o czym mowa? Ja też tak pier.... dobrze będzie!!!!!

 

Jak ktoś będzie rozmawiał z Andrzejem: życzcie mu ode mnie wszystkiego dobrego i żeby w końcu ten swój system przeniósł do jakiegoś sensownego pokoju! O życzeniu zdrowia i uśmiechu nie muszę chyba wspominać! Dziękuję za przekazanie!

 

Hornet, jeśli mnie słyszysz? Życzę Ci byś nie jadł tyle ciastek!!!! :D

 

 

Dla Rodzin waszych i dla Was zdrowia i dobrego samopoczucia! Bądźcie zawsze sobą!!!!

 

A na koniec?

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

Edytowane przez neomammut

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

>> neo

 

Dzięki za życzenia i pozdrowienia dla Ciebie i bliskich. Jak trochę opadnie kurz świąteczny to skrobnę kilka zdań. Po początkowym zachwycie mam już kilka punktów, których szukam dodatkowo w kolumnach.

pozdr.

>> neo

 

Dzięki za życzenia i pozdrowienia dla Ciebie i bliskich. Jak trochę opadnie kurz świąteczny to skrobnę kilka zdań. Po początkowym zachwycie mam już kilka punktów, których szukam dodatkowo w kolumnach.

pozdr.

Ladny pokoj >

Czy te elementy jasnoniebieskie na scianach , to ustroje akustyczne , czy dekoracja ?

pozdr swiatecznie

Czy te elementy jasnoniebieskie na scianach , to ustroje akustyczne , czy dekoracja ?

 

Służą jako rozpraszacze. Mój pokój to ok.19 kw., ale dość niski 210 cm. Na podłodze jest wykładzina i rozpraszając dźwięk chciałem trochę go ożywić. Kiedyś miałem gąbki i jak wchodziło się na górę to w czasie rozmowy słychać było ewidentnie jak głos gaśnie. Teraz jest ok. Na pewno są dołki i górki w charakterystyce, ale dobrałem już optymalne kolumny niwelujące te niedogodności i teraz czekam na zastrzyk gotówki od żony.

pozdr.

No to w ramach swiatecznych zyczen dla umki i innych klubowiczow - bogatej zony i spelnienia audio-marzen :-)

 

Ps. Pomysl nad robionymi domowym sumptem Schroederami - sa relatywnie proste do wykonania a na prawde sporo zmieniaja.

Posłuchałem kilka dni klonów ART Emotion i "trza" coś skrobnąć. ;-)

 

Po zataszczeniu tych kloców na górę i wstępnym ustawieniu zapodałem muzyczkę. Niestety konstrukcje prawie z pod igły i było różnie. Raz góra potrafiła napastliwie dać po uszach sybilantami, innym razem dźwięk kontrabasu rozlewał się potrafiąc zabuczeć. Jednym słowem "masakra", oczywiście mając na uwadze, że to klony kolumn za ponad 40 kz. ( ale jednak klony i w kilku szczegółach się różnią). Niemniej dając im szansę pograły kilka dni bez przerwy i zaczęło się granie. :-)

Próbując wysnuć jakąś konkluzję końcową muszę rozebrać dźwięk na składowe.

- Zaczynając od góry, ze spodziewanym skutkiem zrobiło się aksamitnie, bez cienia krzykliwości. Blachy w składach jazzowych wypadają fantastycznie. Uderzenie w talerz skutkuje dźwiękiem wibrującej blachy, a nie monotonnego przestereowanego szelestu. Wokale nawet nagrane z mocnymi sybilantami (Jacintha) wypadają łagodnie i bez zbytniego szelestu. Przy tym wszystkim nie odczuwa się wycofania wysokich tonów.

- Średnica, hmm.., to najtrudniejsze dla mnie pasmo do opisania po skażeniu Harbeth-ami. Jest równa, dobrze współgrająca z resztą pasma. Nie jest to co prawda średnica jak w słuchanych kilka miesięcy wcześniej Art Deco 15 Signature, bowiem tam za to pasmo odpowiedzialny jest dedykowany 10 cm głośnik. Tam góra połączona ze średnicą to jak dla mnie bajka. Może nie tak nasycona jak w posiadanym wzorcu, ale mógłbym z tym żyć. ;-) Tutaj jest po prostu dobrze.

- Na dole mamy 27 cm woofer z bassrefleksem skierowanym w dół. Po doświadczeniach z 15 -kami tej firmy, gdzie w dwóch przypadkach był problem z basem (wzbudzający się wpadając w lekkie buczenie niezależnie od pomieszczenia, a słuchałem ich w dwóch różnej konstrukcji i wielkości salach), miałem sporo obaw. Słyszałem je również w bardzo małym ok.20 metrowym pokoju dystrybutora z lampowymi końcówkami i tam okazało się, że bez problemu mieszczą się z dźwiękiem.

Trochę długie wprowadzenie do najniższego pasma, ale chciałem zwrócić uwagę na moje największe obawy. I tak po wygrzaniu (początki trochę bez kontroli) bas jest bdb. Piękny nisko schodzący, konturowo wypadający kontrabas (nawet w wirtuozerskich frazach free jazzu). Wszystko w ryzach i kolorową barwą. Może trochę za mało wyższego i średniego, ale to mogłoby skierować dźwięk w stronę braku kontroli tego pasma. A tak jest dopełnieniem reszty wyrównanego dźwięku (całość podobno wypada bardzo równo w pomiarach).

 

Konkludując, są to kolumny mocno zbliżone do moich oczekiwań. Obecnie posiadane Harbeth SHL 5 mogą konkurować z nimi tylko średnicą. Ta niestety jest ciężka do pobicia. Reszta bije je na głowę. Ale będąc sprawiedliwym przypominam, że moje to monitory, a ART-y to pełnopasmowe podłogówki. Co prawda dla niektórych większa otwartość góry w SHL-kach (dwie aluminiowe kopułki) czasami mogąca zaszaleć szeleszcząc w niektórych nagraniach może za nimi przemawiać to niestety bas jest nie do dogonienia. :-(

 

Kończąc opis, wyznam dlaczego nie są to kolumny dla mnie.

Wtajemniczonym wiadomo, że moje docelowe kolumny to Harbeth 40.1. Słuchałem ich w swoim systemie i mogę pokusić się o porównanie tych dwóch konstrukcji.

I tak:

-góra bardo podobna (może trochę bardziej powściągliwa, ale niewiele, co nie wpływa na swobodę przekazu). :ok:

-średnica niestety bez szans dla Art-ów (chyba wiadomo o co chodzi :-P)

-jedynym pasmem mogącym powalczyć z 40-kami to bas. Niestety jak zaznaczałem wcześniej trochę go mało. Mając piec 2x 150 W przy 8 ohm-ach i wcześniejszy odsłuch pozwalają mi spokojnie patrzeć na topowe Harbeth-y pod tym kątem. Niestety lubię jak dolne pasmo zdecydowanie czuć podczas słuchania :-D, a że na chwilę obecną z założenia nie widzę "suba" u mnie w systemie pozostaje czekać na te gigantyczne monitory.

pozdr. Jacek

Edytowane przez umka

Usłyszeć od zdeklarowanego Harbeciarza, że "średnica jest po prostu dobra", to i tak duży komplement... ;) Nie miałem złudzeń, że duża 44-gramowa membrana z powlekanego papieru zagra tak samo jak mała membrana z radialu o charakterystycznym "wysyconym" brzmieniu (które skądinąd też bardzo mi się podoba)... :)

 

Co do basu, to 77 litrów dla tego Seasa jest objętością optymalną dla maksymalnie "płaskiego" strojenia niskich tonów. Basrefleks został dostrojony do ok. 31 Hz, co daje bardzo równą charakterystykę ze spadkiem -6dB przy ok. 27 Hz. Nie jest źle - najniższy klawisz fortepianu ma właśnie ok. 27,5 Hz. Niestety, taka równa charakterystyka powoduje wrażenie braku "potęgi" basu. Jednym słowem - jak to powiedział kiedyś zaprzyjaźniony audiofil ze Śląska - "stopki nie ma"... ;-)

 

Harbethy 40-tki mają głośnik niskotonowy 30 cm w teoretycznie za małej dla niego obudowie (ok. 100 litrów), więc chociaż basrefleks jest strojony jeszcze niżej (wg pomiarów Stereophile do ok. 25 Hz), to ma podbicie średniego basu o kilka decybeli ze szczytem przy 70 Hz - stąd ta "mięsistość" czy "potęga". Nie ma w tym nic złego - większość firm tak robi, zwłaszcza w przypadku większych kolumn, bo duże pomieszczenia potrafią ten bas "zeżreć". Gorzej może być w mniejszych pokojach.

 

W tych moich można po prostu przestroić basrefleks wyżej - skracając rurę z 20 do 14 cm uzyskamy strojenie do ok. 37-38 Hz. Średni bas podbije się o ok. 2 dB z apogeum przy ok. 50 Hz, a zejście do -6dB przesunie się do ok 31 Hz - czyli stracimy trochę najniższego basu. Jak zawsze - coś za coś. ;-)

Tylko nie odbierzcie tego jako totalnej krytyki tych kolumn. Opisałem jak to słyszę w porównaniu do moich wzorców. Nie jest to test bezstronny, ale kolumny bardzo dobrze bronią się dźwiękiem. Grają naprawdę bdb. Jeśli nie miałbym kasy na 40-ki to pewnie grzebalibyśmy w tych. Piszesz, że da się zrobić bas, jednak z gradacją planów w głąb jak mówiłeś może być lekki problem. W topowych Harbeth-ach głębia jest bezkresna i to jest dodatkowy punkt przemawiający na nimi.

Już jak słuchaliśmy w klubie i bas spokojnie mieścił się bez buczenia miałem obawy, że u mnie będzie chudo. Moje piątki mocno tam dudniły czego nie słyszę u siebie. Tak więc można powiedzieć, że mam pokój pożerający bas. A to jest najważniejszy punkt pchający mnie do wymiany kolumn.

pozdr.

Wcale tak tego nie odebrałem - wręcz przeciwnie, jestem bardzo wdzięczny za wszelkie uwagi. Co więcej - cieszę się, że chciało Ci się je wygrzać w towarzystwie tak zacnego sprzętu. :)

 

Co do "gradacji planów" - to już trudniejsza sprawa, bo wymagałaby sporych zmian w zwrotnicy. "Wybudowanie sceny wgłąb" polega bowiem zazwyczaj na obniżeniu charakterystyki w zakresie górnej średnicy. Robi tak wiele firm - m.in. Harbeth, Vienna Acoustics, a także B&W. Załączam pomiary dwóch kolumn, które słyną z "głębokości sceny" - właśnie Harbethów 40.1 oraz Vienna Acoustics Beethoven Concert Grand. Obie mają dosyć podobne charakterystyki - pasmo od 1,5 do 7 kHz zostało wyraźnie obniżone.

post-827-0-59867200-1325079788_thumb.jpg

post-827-0-68884300-1325079801_thumb.jpg

Twonk-u drogi

Zabierz mu te kolumny bo Ci je zacheta w trakcie sylwestra.....a podobno u Umki będzie się działo))......pozdrawiam noworocznie.

Posłuchaliśmy tych quasi-Artów w piątek z dwoma wzmacniaczami - ASR Emiter 1 Jacka (wielki kloc z małej niemieckiej manufaktury z zasilaczem w osobnej obudowie, połączonym monstrualnym kablem z wzmacniaczem właściwym) oraz z Ugodą Jarka. Za źródełko służył nasz klubowy Lector IV. Kable - Furutech Reference oraz Sapr.

ASR to mocny tranzystor - 150W przy 8 ohmach, 250 przy 4 i 400 przy 2. Pewnie przez dużą ilość harmonicznych gra trochę jak lampa - wysyconym, barwnym dźwiękiem, ale przy okazji "dużym". ;-) Można go słuchać długo i bez zmęczenia. W zestawieniu z głośnikowym Furutechem i mocno wytłumionym pomieszczeniem klubowym było to niekiedy (na niektórych płytach) "too much of a good thing" - ale i tak chętnie bym sobie go kupił (tylko zestawił go z ciut jaśniejszymi kablami). To taki wzmacniacz, który zniechęca do "rozbierania" dźwięku na czynniki pierwsze, za to zachęca do słuchania.

Ugoda nie ma aż tak wysyconych barw, w tym zestawieniu była "szczuplejsza", bardziej punktowa, kładła większy nacisk na rytm. Ale biorąc pod uwagę, że stanęła w szranki z "klockiem" wartym ok. 30 tys. zł (zresztą już nie po raz pierwszy), to i tak poradziła sobie bez kompleksów. Co ciekawe - przy porównaniu Ugody z relatywnie tanimi tranzystorami, to zazwyczaj właśnie ona jest "ciemniejsza", bardziej wysycona i brzmi "wytrawniej".

W pomieszczeniu klubowym nie potwierdziła się opinia Jacka na temat basu tych kolumn - bo średniego nie brakowało. Czyli bardzo dużo zależy od pomieszczenia. Potwierdziła się natomiast jego opinia na temat gradacji planów - scena rzeczywiście mogłaby być głębsza. Ale tak naprawdę w historii klubu (a testowaliśmy co najmniej kilkadziesiąt par kolumn) tylko raz mieliśmy rewelacyjnie "wybudowaną" scenę - kiedy pan Waszczyszyn przywiózł monobloki Grand Silver Mono i spiął je z monitorami Holography - a i wtedy ustawiał je przez ładnych kilka godzin, żeby zagrały tak jak zagrały... ;-)

Poza tym, w przypadku kolumn dwudrożnych z tak dużym wooferem dużo zależy od tego, gdzie się siedzi - kiedy woofer jest mniejszy, albo kiedy jest dodatkowy głośnik średniotonowy, łatwiej o iluzję punktowego źródła dźwięku i o "znikanie" kolumn.

Ja tam się cieszę, bo kolumny zagrały IMHO całkiem przyzwoicie, dobrze różnicowały jakość nagrań na poszczególnych płytach i natychmiast pokazywały każdą, nawet małą zmianę w systemie. Jak dla mnie (a nie jestem Harbeciarzem, za to nadzwyczaj sobie cenię barwę instrumentów i wokali) średnica była wystarczająco dobra, a wysokie tony wręcz bardzo dobre. No, ale mogę nie być obiektywny... ;-)

Napiszę coś, bo nie do końca się zgadzam;)

Jest sporo róznych aspektów dotyczących samego dźwięku. Relaks i barwa, to jedynie dwa. Przypominam, że istnieją jeszcze takie, jak dynamika, spójność, dokładność, klarowność.... i można jeszcze wiele innych.

Muzyka jest medium oddziałującycm poprzez emocje. Człowiek odbiera i wyraża rózne emocje. Dlatego są rózne rodzaje muzyki. Jest muzyka kojąca, relaksująca oraz pobudzająca i żywa - tak w skrócie. Człowiek raz potrzebuje wyciszenia i uspokojenia a raz pobudzenia. Jednym z ważnych aspektów muzyki jest również rytm.

Jestem zdania, że dobry zestaw muzyczny powinien dobrze odtwarzać wszystkie rodzaje muzyki. Wtedy, w zalezności od mojego samopoczucia i potrzeby, sięgam po taki rodzaj muzyki i taką jej realizację, jaka mi w danej chwili odpowiada i słucham. Płytę dobieram do nastroju a nie kryguję zestawem płytę.

Teraz odnośnie powszechnie panującego pojęcia "audiofilskiego" jak niemęczące, długie słuchanie. Czyli taki sobie relaksik... w stylu a stopka jest? ;) Bo co to w rzeczywistości oznacza? Ano to, że wydobywająca się muzyka nie wywołuje w nas emocji, nie jest wystarczającym bodźcem, by realnie zaabsorbować. To tak, jakby szukać brzydkiej żony , żeby nas nie pobudzała ;) I czy o to w tym wszystkim chodzi? Słuchanie muzyki jest również zajęciem i to niekiedy bardzo aktywnym. Wtedy naprawdę nie chodzi o relaks.

Jeśli zestawi się taki zestaw, który z każdego rodzaju nagrania próbuje zrobić muzykę relaksującą albo kołysankę w stylu "Lulaj, że Jezuniu", to nie ma szans uzyskania z niego nic innego. A przecież poza słuchaniem plumkającego kamienia w studni w muzyce istnieje znacznie dużo więcej, Na "uspokojonych" i "uszlachetnionych" audiofilsko zestawach nigdy nie zrozumie się geniuszu np, E. Claptona, bo nie usłyszy się jego iskrzącej alikwotami gitary z rytmicznymi szarpnięciami strun. Nie usłyszy się również mocy i potęgi wokalu wielkich artystów, gdzie po ekspresyjnym wybuchu powietrze dalej drga i wibruje.

 

Podsumowując, Furutechy są nie dla mnie.

Edytowane przez jar1

Niestety ostatnie spotkanie pokazało mi dokładnie jakie mamy pomieszczenie w klubie. Jeśli u mnie w domu zestaw grałby tak jak w klubie to nie zostawiłbym na kolumnach suchej nitki.

Po przytarganiu kolumn i wzmaka na drugie piętro i zapodaniu muzyki dostałem "zonka". Zmulony powolny dźwięk z basem zbliżonym do buczenia. Dopiero sukcesywne zmiany komponentów na jaśniejsze "chudsze" ( najpierw kabelki, a na końcu wzmak) zbliżały nas do przyzwoitego odsłuchu. Trochę ucierpiało wypełnienie barwy, ale nie było tragedii. Mój wzmacniacz mimo, że tranzystorowy jest mocno skierowany dźwiękiem w stronę lampy i dodatkowo dociążające średnicę kable dopełniły czarę porażki. Z drugiej zaś strony, jeśli zabrałbym do domu ostateczne zestawienie z Kaimu to sądzę, że byłby to chirurgiczny bezbarwny przekaz. Przecież u siebie narzekałem na słabo dociążony środek pasma. Tak więc po raz kolejny doświadczyłem jak pomieszczenie determinuje dobieranie komponentów stereo.

W sumie dobrze, że mieliśmy możliwości zmian komponentów bo udało się zestawić ciekawy dźwięk pozwalający cieszyć się materiałem muzycznym rzadko słuchanym w klubie. (pieśni chóralne i takie tam "Savall-o podobne kawałki).

pozdr.

Jacku, myślę, że dodatkowym aspektem moga być Haerbethy - może niekoniecznie jedynie sprawa pomieszczenia.

To kolumny stworzone do cieszenia emocjami, moim zdaniem raczej nie do pasywnego, relaksującego słuchania. Napewno nie są neutralne - na tym, zresztą polega ich cały urok.

Dlatego 'dociążenie" dźwięku w tym przypadku nie powoduje aż zmiany od, nazwijmy to, neutralności. Jako całość plus pokój jest dobrze.

Jarku, zgadzam się z Tobą, że najlepiej byłoby mieć wszystko naraz. ;-) Niestety, to się rzadko udaje, nawet na abstrakcyjnych poziomach cenowych. Jak pamiętam, w ciągu ostatnich 7-8 lat tylko dwa razy (no, może trzy) byliśmy całkiem zgodni, że wzmacniaczom niczego nie brakuje. Ale ich ceny były już nie pięcio-, tylko sześciocyfrowe. A skoro już trzeba wybierać, to - upraszczając - Ty raczej poświęcisz barwę dla timingu, a ja odwrotnie. Oczywiście, w jakichś tam proporcjach, nie zero-jedynkowo. I w sumie bardzo dobrze, że się różnimy... ;-)

Jarek, masz rację. Chciałem tylko zwrócić uwagę na mocny wpływ posiadanego przez nas pomieszczenia na zachowanie się kolumn. Moje piątki często buczały, jednak mając na górze dwie metalowe kopułki jakoś dawały radę, a okablowanie było takie same. Tutaj duży głośnik basowy plus tekstylna góra już się nie wyrabiały. Obydwa zestawy mam osłuchane w dwóch pomieszczeniach i mogę wysnuwać takie wnioski.

pozdr.

Witam,

na wstępie chciałbym podziękować Wam za możliwość posłuchania nowych dzieł Twonka, kolumny piękne, fornir mój ulubiony, jakby były w połysku to .. cudo.

 

Kolumny są bardzo "barwne", co było słychać na Monteverdim, było mięcho i średnica.. niestety moja płyta Beatelsów to jakby coś się zepsuło.. grały tylko dobrze zrealizowane płyty, co trochę mnie zmartwiło.

Kolumny są bardzo "barwne", co było słychać na Monteverdim, było mięcho i średnica.. niestety moja płyta Beatelsów to jakby coś się zepsuło.. grały tylko dobrze zrealizowane płyty, co trochę mnie zmartwiło.

0

 

 

Moja teoria jest taka, że Twoja płyta pokazała jak trzeba "obedrzeć" z barwy i nasycenia dźwięk, żeby zmieścił się w tym pomieszczeniu. Dobrze grające płyty były z wytwórni kładących nacisk na jakość realizacji i dlatego grały dobrze (specjalnie nie piszę bardzo dobrze bo słuchałem tych nagrań z tymi kolumnami u mnie). Na szczęście wzmacniacz Jarka jako rasowy tranzystor nie przechylający się w stronę ocieplenia w przeciwieństwie do mojego okiełznał temat. Do tego szybkie przezroczyste kable Andrzeja i miałeś poszukiwane emocje (szkoda, że negatywne) w słuchaniu swojej płyty.

pozdr..

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.