Skocz do zawartości
IGNORED

Dzisiaj się zaczyna. Czy Wagneromania ma jeszcze sens?


Rekomendowane odpowiedzi

PS. Skoro płyty są w EMPIKU to najlepiej zrobić mały odsłuch - i sama wyrobisz sobie zdanie.

 

Tak właśnie zrobię. Tylko warunki do odsłuchu to tam są czasami koszmarne. Szum w słuchawkach, połowa stanowisk nie działa,

a ta co działa oblegana.. Ale zawsze lepszy taki odsłuch niż żaden ;-)

Pozdrawiam,

Ola

Tak właśnie zrobię. Tylko warunki do odsłuchu to tam są czasami koszmarne. Szum w słuchawkach, połowa stanowisk nie działa,

a ta co działa oblegana.. Ale zawsze lepszy taki odsłuch niż żaden ;-)

 

Jeśli chodzi o "Śpiewaków", to gorąco polecam Karajana (1951) i Kubelika. Ponoć dobry jest też Reiner i Bohm z Orfeo (nagranie z Bayreuth z 1968).

 

A w kontekście samego Wagnera - ciekawy tekst z mozarthobby:

 

MUZYKA PRZYSZŁOŚCI

 

W lutym 1860 r. Baudelaire wystosował entuzjastyczny list do Ryszarda Wagnera, który był zapoczątkowaniem bliższych stosunków pomiędzy dwoma artystami; poniekąd pośrednikiem między nimi był Liszt. Publikowany tu fragment późniejszego artykułu Richard Wagner et Tannhauser" a Paris wydrukowanego w Revue Musicale" l kwietnia 1861 r. - jest swoistym wykładem wydrukowanego w correspondance des tras, jak ją pojmował Baudelaire w ostatnim okresie.*

 

Tu przedruk wg: C. Baudelaire, Richard Wagner et Tannhauser" aParis, Oveurres completes

 

Nieraz słyszałem, jak mówiono, jakoby muzyka nie mogła się poszczycić odtworzeniem czegokolwiek z taką ścisłością, jak to czyni słowo lub malarstwo. Jest w tym prawda, ale prawda niecałkowita. Muzyka odtwarza po swojemu i środkami sobie właściwymi. W muzyce, podobnie jak w malarstwie, a nawet w słowie pisanym, będącym przecież sztuką najbardziej konkretną ze wszystkich, istnieje zawsze jakaś luka, którą dopełnia wyobraźnia słuchacza.

 

Te właśnie rozważania skłoniły zapewne Wagnera do uznania sztuki dramatycznej, czyli zestawienia równoczesnego zbiegu kilku sztuk, za sztukę par excellence, najbardziej syntetyczną i najdoskonalszą. Otóż jeżeli odsuniemy na chwilę pomoc plastyki, dekoracji, wcielania wyśnionych postaci w żywych aktorów, a nawet pomoc słowa śpiewanego, pozostanie nam jednakże niezaprzeczalnie fakt, że im bardziej wymowna będzie muzyka, tym szybsza i wierniejsza sugestia i tym więcej będzie szans powstania u ludzi wrażliwych idei będących w bliskim związku z tymi, jakie inspirowały artystę. Biorę natychmiast jako przykład słynną uwerturę do Lohengrina, której wspaniałą pochwałę językiem fachowym napisał pan Berlioz;

 

ja ze swej strony pragnę się ograniczyć do weryfikacji jej wartości poprzez sugestie, jakie nasuwa.

 

Czytam w programie rozdawanym w owym czasie w Theatre Italien:

 

Od pierwszych taktów dusza nabożnego samotnika czekającego na świętą czarę zagłębia się w nieskończonych przestworzach. Widzi on tworzącą się stopniowo dziwną zjawę, przyjmującą postać cielesną. Zjawisko to uwydatnia się coraz wyraźniej i przybierając kształt cudownego grona aniołów niosących świętą czarę przesuwa się przed nim. Święty pochód przybliża się; serce Wybrańca Bożego ogarnia coraz to większe uniesienie, budzą się w nim niewymowne pragnienia, poddaje się wzrastającemu błogostanowi, przybliża się ciągle ku świetlistemu zjawisku. Kiedy wreszcie święty Graal ukazuje mu się pośród świętego pochodu, samotnik zapada w ekstatyczną adorację, jak gdyby nagle cały świat zniknął mu z oczu.

 

Tymczasem święty Graal błogosławi rozmodlonego i pasuje go na swojego rycerza. Następnie palące płomienie łagodzą stopniowo swój blask. Ogarnięte świętą radością grono aniołów powraca do niebiańskich wyżyn, uśmiechając się do opuszczonej ziemi. Pozostawiły świętego Graala pieczy ludzi czystych, w których sercu rozprzestrzenił się boski nektar; dostojne grono znika w głębiach przestworzy w ten sam sposób, jak się w nich ukazało."

 

Czytelnik zrozumie wkrótce, dlaczego podkreślam te ustępy. Biorę teraz książkę Liszta i otwieram ją na stronicy, gdzie wyobraźnia sławnego pianisty (będącego artystą i filozofem) tłumaczy po swojemu ten sam ustęp:

 

Wstęp ten zawiera i ujawnia element mistyczny, zawsze obecny i zawsze ukryty w tej sztuce... By ukazać nam niewypowiedzianą moc tej tajemnicy, Wagner pokazuje przede wszystkim niewymowne piękno sanktuarium zamieszkanego przez Boga, który jest mścicielem uciśnionych, a żąda od swoich wiernych jedynie miłości i wiary. Wtajemnicza nas w misterium Graala, olśniewa oczy obrazem świątyni z niezniszczalnego drzewa, o wonnych murach, o drzwiach ze złota, belkowaniach z azbestu, kolumnach z opalu, ścianach z cymfanu, a której wspaniałe portyki dostępne są jedynie dla tych, co mają wzniosłe serca i czyste ręce. Nie ukazuje nam tej świątyni w jej okazałej, realnej budowie, ale jakby chcąc oszczędzić słabość naszych zmysłów pokazuje nam ją najpierw odzwierciedloną w jakiejś błękitnej toni lub odtworzoną przez opalizujący obłok.

 

Z początku jest szeroką drzemiącą powierzchnią melodii. Zwiewny eter, co się rozprzestrzenia po to, by uświęcony obraz zarysował się oczom profanów. Efekt ten powierzony został wyłącznie skrzypcom, które podzielone na osiem różnych pulpitów po kilku taktach harmonicznych dźwięków kontynuują w najwyższych tonach swoich rejestrów. Motyw zostaje następnie podjęty przez najłagodniejsze instrumenty dęte. Waltornie i fagoty przyłączając się przygotowują wkroczenia trąbek i puzonów, które powtarzają melodię po raz czwarty w olśniewającym blasku barw, jak gdyby w tej jedynej chwili święta budowla zabłysła przed naszymi oślepionymi oczyma w całej swojej świetlistej i lśniącej świetności. Ale to jaskrawe roziskrzenie doprowadzone stopniowo do siły promieniowania słonecznego nagle gaśnie jak błysk na niebie. Przejrzysta mgławica obłoków zamyka się, wizja stopniowo zanika w tych samych tęczowych oparach kadzidła, w których się ukazała, i część ta kończy się sześcioma pierwszymi taktami, które stały się jeszcze bardziej powiewne. Idealnie mistyczny charakter został osiągnięty przede wszystkim przez to pianissimo stale zachowane w orkiestrze i przerwane zaledwie przez krótką chwilę, gdy blachy kazały rozbłysnąć cudownym liniom jedynego przewodniego motywu tego wstępu. Taki właśnie obraz narzuca się w pierwszej chwili naszym poruszonym zmysłom przy słuchaniu tego boskiego adagio."

 

Czy wolno z kolei mnie samemu opowiedzieć, oddać słowami przekład tego ustępu, którego tłumaczenia w sposób nieunikniony dokonać musiała moja wyobraźnia, gdy słuchając go po raz pierwszy z zamkniętymi oczyma poczułem się jakby uniesiony ponad ziemię ? Nie ośmieliłbym się oczywiście mówić z upodobaniem o moich marzeniach, gdyby dołączenie ich do marzeń poprzednich nie wydało mi się rzeczą pożyteczną. Czytelnik wie, do jakiego celu zmierzamy; do wykazania, że prawdziwa muzyka sugeruje myśli podobne różnym mózgom. Nie byłoby zresztą nic śmiesznego, gdybyśmy rozumowali tu a priori, bez analizy i bez porównań, ponieważ byłoby doprawdy rzeczą zaskakującą, gdyby dźwięk nie mógł zasugerować koloru, gdyby kolory nie mogły narzucić wyobrażenia melodii, a gdyby dźwięk i kolor były niezdolne do wypowiedzenia idei, rzeczy bowiem wyrażały się zawsze przez wzajemną analogię, odkąd Bóg ogłosił świat jako złożoną a nierozdzielną całość.

 

Natura jest świątynią, kędy słupy żywe

Niepojęte nam słowa wymawiają czasem.

Człowiek śród nich przechodzi jak symbolów lasem,

One mu zaś spojrzenie rzucają życzliwe.

Jak oddalone echa wiążące się w chóry,

Tak sobie w tajemniczej, głębokiej jedności

Wielkiej jako otchłanie nocy i światłości

Odpowiadają dźwięki

 

Ch. Baudelaire, Oddźwięki, Kwiaty zła, Warszawa 1958, s. 37, przełożył Antoni Lange. 35*

 

Kontynuuję więc. Pamiętam, że od pierwszych taktów osiągnąłem to uczucie uszczęśliwienia, którego zapewne wszyscy ludzie obdarzeni wyobraźnią zaznali w marzeniu, w śnie. Poczułem się oswobodzony od więzów ważkości i odnalazłem poprzez wspomnienie niezwykłą rozkosz krążącą na wyżynach (zaznaczmy przy sposobności, że nie znałem wówczas programu cytowanego przed chwilą). Mimo woli wyobraziłem sobie rozkoszne doznania człowieka ogarniętego jakimś bezkresnym marzeniem w najzupełniejszej samotności, ale z olbrzymim horyzontem i wielkim rozproszonym światłem. Sam tylko ogrom bez żadnej ozdoby poza sobą samym. Doznałem wkrótce wrażenia większej światłości, intensywności światła wzmagającej się z taką szybkością, że nie starczyłoby odcieni wymienionych w słowniku dla wyrażenia tego odradzającego się wciąż przyrostu żaru i bieli. Wówczas uzyskałem całą pełnię pojęcia jakiejś duszy poruszającej się w kręgu światłości, jakiejś ekstazy złożonej z rozkoszy i poznania, unoszącej się bardzo daleko ponad światem rzeczywistym.

 

Z łatwością dostrzec można różnice tych trzech tłumaczeń. Wagner wskazuje grono aniołów niosących świętą czarę. Liszt widzi budowlę cudownie piękną odbitą w mglistym mirażu. Moje marzenie jest w o wiele mniejszym stopniu ilustrowane przez przedmioty materialne, jest znacznie mniej określone, bardziej abstrakcyjne. Ale ważne tu jest podkreślenie podobieństw. Gdyby były nieliczne, nie dawałyby dostatecznego dowodu. Na szczęście są liczne i aż nadto uderzające. We wszystkich trzech tłumaczeniach odnajdujemy wrażenie błogostanu duchowego i fizycznego, odosobnienia, kontemplacji, czegoś nieskończenie wielkiego i nieskończenie pięknego, intensywnego światła, radującego oczy i duszę aż do omdlenia i w końcu wrażenie przestrzeni rozległej do ostatnich granic pojmowania.

 

Żaden muzyk nie potrafi z równą doskonałością jak Wagner odmalować przestrzeni, głębi materialnej i duchowej. To uwaga, od której nie mogły się powstrzymać przy różnych okazjach liczne i najwybitniejsze umysłowości. Posiada on zdolność przedstawiania poprzez subtelne stopniowanie wszystkiego, co" nadmierne, olbrzymie i dumne w człowieku duchowym i fizycznym. Niekiedy przy słuchaniu tej płomiennej i władczej muzyki wydaje się, że odnajdujemy odmalowane na tle ciemności rozdartych przez marzenie zawrotne fantasmagorie zrodzone przez opium.

 

Począwszy od tej chwili, to znaczy od pierwszego koncertu, zostałem opętany pragnieniem bliższego zapoznania się z tymi szczególnymi dziełami. Dokonało się we mnie (tak mi się przynajmniej wydało) jakieś duchowe działanie, jakieś objawienie. Doznanie rozkoszy, tak było we mnie silne i przemożne, że nie mogłem się powstrzymać od pragnienia bezustannego powrotu do tych dzieł. W odczuciach moich było niewątpliwie wiele z tego, co poznałem już dzięki Weberowi i Beethovenowi, ale również i coś nowego, czego nie byłem zdolny określić, a ta niezdolność wywoływała we mnie gniew połączony z ciekawością, którą się dziwnie delektowałem.

 

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Cały czas myślałem,że Pristine Audio to tylko pliki Flac więc dawno do nich nie zaglądałem a tu proszę normalne cd masa Wagnera wersje stereo Ringu pod Clemensem Kraussem,Furtwanglerem i wiele innych rzeczy.

7 Brucknera pod Toscaninim itd cz ktoś z was ma już od nich jakąś pozycję ciekawy jestem tego masteringu i ustereofonizowania przez Marka Oberta Thona.

Sam na razie zamówiłem nagrania Reinera.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

cz ktoś z was ma już od nich jakąś pozycję ciekawy jestem tego masteringu i ustereofonizowania przez Marka Oberta Thona.

 

Ja nawet chciałam zamówić u nich "Ring" w wykonaniu Kraussa, tylko odstraszyła mnie trochę cena. 163 euro za 13 płyt. Wcześniej było ponad 180 euro. Za 1/4 tej ceny kupiłam Kraussa z Orfeo.

 

Sample na ich stronie pokazują, że faktycznie zrobili ciekawy remastering. "Ring" Furta z RAI brzmi o wiele lepiej niż wydanie EMI, które mam. Znacznie lepszy dźwięk, stereo nie razi niczym sztucznym. Tylko drogo. A płacenie ponad 100 euro za same pliki flac, żeby nagrywać je na CDR to też mi się jakoś nie uśmiecha.

Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Marco, dzarro, Jazzy. A znacie może wykonanie Śpiewaków norymberskich z Bayreuth, ale pod Silvio Varviso?

 

Widziałem to w DAG między używanymi płytami. Karl Ridderbusch, Hans Sotin. Chodzi dokładnie o to

 

61F2T-T2rmL._SS500_.jpg

A znacie może wykonanie Śpiewaków norymberskich z Bayreuth, ale pod Silvio Varviso?

 

Widziałem to w DAG między używanymi płytami. Karl Ridderbusch, Hans Sotin. Chodzi dokładnie o to

 

 

Mi się barwa głosu Karla Ridderbuscha bardzo podoba. Może dla purystów zabrzmi to jak herezja, ale mam taki fajny boksik, gdzie są obszerne fragmenty Ringu "pod" Bohmem, obszerne fragmenty Parsifala "pod" Levine, Tristana "pod" Soltim i właśnie Śpiewaków "pod" Varvisio. Boks nazywa się "Ultimate Wagner" i często, jak nie mam czasu na całe utwory, puszczam sobie te składankowe płyty z nieukrywaną przyjemnością :-) Jakość znakomita bo to Decca. Nie jestem zwolenniczką żadnych "highlightsów" i "master pieces", ale ten boks jest ciekawie pomyślany i przyznam że często gości w moim odtwarzaczu:

 

51%2Bz5mUZowL._SL500_AA300_.jpg

Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Newbi

Nie nie znam tego nagrania.

Tutaj fajne porównanie na dole strony cztery fragmenty Złota Renu pod Furtem wersja LP wersja CD z wydania EMI wersja z masterigiem Gebharda (Archipel),oraz wersja stereo z masteringiem Pristine.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Marco, dzarro, Jazzy. A znacie może wykonanie Śpiewaków norymberskich z Bayreuth, ale pod Silvio Varviso?

 

Widziałem to w DAG między używanymi płytami. Karl Ridderbusch, Hans Sotin. Chodzi dokładnie o to

 

61F2T-T2rmL._SS500_.jpg

 

Słyszałem fragmenty - od strony dyrygenckiej jest nieźle, wokalnie raczej słabo. Ja też lubię Ridderbuscha ale jako Sachs jakoś mnie nie przekonywał. Niestety bardzo słaby jest Walter, śpiewany przez skądinąd ciekawego tenora Jeana Coxa, który niestety zaczął robić dużą karierę dopiero około 50-ki, ewidentnie po swoim primie. Bardzo ciekawa jest natomiast jego kreacja Zygryda wydana przez Myto(nagrania z orkiestrą RAI, dyryguje Sawallisch) z końca lat 60-tych. Co do Meistersingerów jest wiele innych mniej znanych interpretacji, które będą bardziej godne uwagi - np. Haitink(niestety teraz chyba niedostępny)nagranie Sawallischa też jest chyba ciekawe. No i Jochum - z kontrowersyjnym Fischerem-Dieskau i rewelacyjnym Placido Domingo(niemiecki nienajlepszy - ale głosowo nikt chyba mu nie dorównuje), sam Jochum to jest wg mnie poziom Kubelika - wyraźnie wyższy od Soltiego.

Edytowane przez dzarro

To jak przy Meistersingerach jesteśmy, to znacie może wersję Furtwanglera?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Zastanawiam się czy w tym wydaniu (M&A) był jakiś remastering. Nie mogę namierzyć sampli nigdzie..

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

To jak przy Meistersingerach jesteśmy, to znacie może wersję Furtwanglera?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Zastanawiam się czy w tym wydaniu (M&A) był jakiś remastering. Nie mogę namierzyć sampli nigdzie..

 

Słynne nagranie z 1943 roku (brak kilku fragmentów)nagranie typowe dla M&A jednym wystarczy , kto inny powie że jakość słaba.

Rekonstrukcją zajmował się niejaki Ed Wilkinson (2004 rok)

Jako bonus na płycie są jeszcze 4 fragmenty instrumentalne z innego okresu.

 

Ps.Ja mam inną okładkę,więc może w tym nowszym wydaniu coś jeszcze poprawili.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez marco1972

Słynne nagranie z 1943 roku (brak kilku fragmentów)nagranie typowe dla M&A jednym wystarczy , kto inny powie że jakość słaba.

 

A pomijąjąc jakość dźwięku (przy Furcie to jakby najmniej istotna kwestia dla mnie), to jak oceniasz to wykonanie (głównie o stronę wokalną mi chodzi oczywiście)?

Pozdrawiam,

Ola

A pomijąjąc jakość dźwięku (przy Furcie to jakby najmniej istotna kwestia dla mnie), to jak oceniasz to wykonanie (głównie o stronę wokalną mi chodzi oczywiście)?

 

Stara gwardia wagnerowska czyli Maria Muller,Max Lorenz,Josef Griendl,Jaro Prohaska więc poziom wybitny.

Może Dzarro coś dopisze bo jest specjalistą od spraw wokalnych.

Janowski i wagnerowskie plany na najbliższe 3 lata:

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Janowski "NEW WAGNER EDITION" :-)

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

JazzyFan

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

A pomijąjąc jakość dźwięku (przy Furcie to jakby najmniej istotna kwestia dla mnie), to jak oceniasz to wykonanie (głównie o stronę wokalną mi chodzi oczywiście)?

 

Ja nie znam nagrania Furta, z tego okresu bardziej cenione są chyba nagrania Abendrotha (alternatywna wersja z tego samego Bayreuth z zupełnie inną obsadą)oraz Bohma, oba ze słynnym Schoefflerem w roli Sachsa. Może marco ma te nagrania i może to ewentualnie zweryfikować. W obsadzie Furta - sądząc z próbek - Lorenz brzmi nie najlepiej, on wtedy brzmiał już bardzo nierówno do tego dochodziła denerwująca nadekspresyjna maniera wykonawcza. Poza tym powinno być OK. Biorąc pod uwagę Twoja fascynację Furtem zakup nie będzie chyba ryzykowny.

Edytowane przez dzarro
Gość oh_mercy

(Konto usunięte)

Wspaniały temat, jestem wiernym czytelnikiem. No i cóż...nie mogę się powstrzymać od dołożenia swoich 5 groszy (jako, że jestem "pod wpływem" to tym bardziej ;) ). Proszę mi wybaczyć prosty język oraz momentami nadmierny entuzjazm.

 

Padło sporo słusznych opinii na temat Ringów, wspaniale też, że wspomniano o nagraniu Tristana pod Reinerem z cudowną partią pani Flagstad, której Liebestod jest wprost poruszające. BARDZO trudne zadanie zadanie stoi przed śpiewakami Tristana - nawet nie tyle co ze względu na dłuuugie i ekspresyjne partie, ale też ze względu na konieczność ciągłej "walki" z głośnymi pasażami orkiestry. Kiedy słuchałem II aktu w gdańskiej filharmonii byłem świadkiem takiego wykonania, kiedy to orkiestra wręcz pożarła tych biednych solistów. Odnoszę wrażenie, że w Tristanie sama muzyka niesie w sobie tyle emocji, że głosy śpiewaków momentami stanowią w pewnym sensie tylko dodatkowe instrumenty. Takowe wrażenie sprawia na mym amatorskim uchu to dzieło. Co do najlepszych nagrań to tak jak napisano - Reiner, Furtwangler, Karajan 52' oraz Bohm to klasyki. Poza tym Max Lorenz był świetnym Tristanem, takim naprawdę dostojnym i rycerskim. Dołączam się też do fanclubu pani Stemme - wspaniała artystka (warto też posłuchać świetnego nagrania pieśni Straussa) i piękna kobieta.

 

Co do Ringów, to poza Soltim, Keilberthem 55', oba Furtwanglerami, Kraussem, Bohmem oraz studyjnym Karajanem warto raczej skupić się na nagraniach pojedynczych dzieł. Co bym polecił...hmm...na pewno Gotterdammerung z Bayreuth 51'. Przede wszystkim ze względu na wręcz wirtuozerskie prowadzenie orkiestry. Te wszystkie smaczki, poczucie rytmu, zmiany tempa i narracja Knappertsbuscha pozostają niedoścignione. KAŻDE nagranie Zmierzchu Bogów wydaje się przy tym malutkie. Ja odnoszę wrażenie, że nikt tak nie rozumiał muzyki Wagnera jak Knappertsbusch, Furtwangler czy Karl Muck. Może trochę podkoloruję rzeczywistość, ale kiedy słucham niektórych ich nagrań to odnoszę wrażenie, że oni nie odgrywali po prostu tej muzyki z nut, kłaniali się i wracali do domu, siadali przed kominkiem i pili wieczorną herbatę. Oni tę muzykę przeżywali na bieżąco razem z widownią i jak mało kto próbowali sprawić, że Parsifal, Tristan czy Ring nie były po prostu takimi sobie ot scenami teatralnymi z muzyką w tle z odrobiną patosu, ale były prawdziwym muzycznym przeżyciem dla każdego słuchacza obecnego na sali. Niesamowitym świętem musiał być pierwszy powojenny festiwal w Bayreuth. Nie tylko ze względu na okoliczność reaktywacji festiwalu, ale przede wszystkim ze względu na przewspaniałe wykonania. Zawsze mam dreszcze przy podróży Zygfryda po Renie czy nawet lekko wzruszam się przy końcowej apokalipsie. Monolog Parsifala z II aktu ("Amfortas! Die Wunde...") - chyba nigdy później w historii fonografii nie został przedstawiony w tak cudowny sposób, kiedy to Windgassen swoim okrzykiem nadaje postaci Parsifala naprawdę ludzką twarz. To jest chyba klucz do prawidłowej interpretacji postaci wagnerowskich - przedstawić je, mimo ich niezwykłości (bogowie, rycerze znikąd itd.) jako te z drugiej strony bardzo ludzkie, pełne wątpliwości oraz ludzkich wad. Tu od razu wspomnieć można o Melchiorze i Aldenhoffie, których głosy tak naprawdę nie były "piękne". Trudno zachwycać się ich brzmieniem tak jak to zdarza się nam przy słuchaniu takiego Domingo czy Vickersa. Śpiewacy ci natomiast dodawali niebywałego autentyzmu odgrywanym postaciom, często kosztem wokalnej doskonałości. I na tym polegał w dużej mierze ich geniusz. Obstawiam też, że byli z pewnością świetnymi aktorami...

 

Wracając do nagrań - za jeden z muzycznych highlightów uważam monolog Holendra w wykonaniu powszechnie uwielbianego Hansa Hottera (oczywiście w pełni zasłużenie - niemal każde jego nagranie jakie słyszałem to wyżyny interpretacji postaci wagnerowskich). Chodzi o nagranie pod Reinerem. Wspaniałą atmosferę tego dzieła stworzył Hotter w tym nagraniu. Swego czasu cieszyłem się jak dziecko na wieść o nagraniu stereo z Uhde, ale z czasem i tak zauważyłem, że wracam raczej do nagrania Reinera. Swoją drogą - właściwie to raczej więcej było dobrych wagnerowskich tenorów niż naprawdę dobrych bass-barytonów. Ile mieliśmy wybitnych Wotanów/Holendrów? Schorr, Hotter, może Morris i...to chyba tyle. London w Walkirii był zbyt sztywny, Frantz z jednej strony dostojny, ale i płaski z drugiej, Stewart przeciętny do bólu i głosik jakiś taki bez mocy, Adam, McIntyre byli nieźli, ale gdzie im do głębi jaką prezentowali pozostali... Ilość naprawdę udanych Alberyków z grzeczności przemilczę. Z kolei świetnych kreacji Tristanów/Zygfrydów/Parsifali/Waltherów było wcale nie tak mało - Melchior, Lorenz, Aldenhoff, Windgassen, Suthaus, Vinay, Kollo, King, Thomas, Heppner, Konya, Hopf, Vickers, nawet i Svanholm momentami.

 

To tyle na teraz. Liczę na to, że wątek nie przepadnie za szybko. Pozdrawiam serdecznie.

A ja tak racząc się dzisiaj Walkirią pod batutą Bruno Waltera z 1935 (co za nagranie!) pomyślałem sobie że

"dziś prawdziwych heldentenorów już nie ma.." :(

 

Lauritz Melchior z Lotte Lehmann powinni dostać za to nagranie nobla.

 

A jak ktoś nie ma jeszcze w/w, to dwa kąski na zachęte z youtube'a:

 

 

 

 

 

JazzyFan

Edytowane przez JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Gość oh_mercy

(Konto usunięte)

Ideał. Jedno z nielicznych, perfekcyjnych nagrań wagnerowskich. Warto posłuchać choćby dla samego prowadzenia orkiestry. Pięknie budują nastrój fragmenty pomiędzy partiami śpiewaków, dopowiadają to czego nie ma w tekście. Melchior, Lehmann i List - wiadomo, dostojność i niedościgniona klasa. Wielka szkoda, że tak mało mamy wagnerowskich nagrań Waltera

Ja akurat uważam, że Melchior miał bardzo piękny głos. Wysoko cenię też Svanholma. Problem ze Svanholmem jest taki, że jego prime przypadał na lata 40-te, w przeciwieństwie do Melchiora wojna dość poważnie zahamowała jego karierę. W dodatku wiele nagrań z tego okresu jest bardzo słabej jakości - na przykład Tristan z Buenos Aires z 1948, gdzie prawie nic nie słychać. z kolei nagranie z 1955 z MET ukazuje już obniżenie formy wokalnej. Dla mnie był to znacznie inteligentniejszy śpiewak niż np. Lorenz, który co prawda miał wspaniały głos, ale jego interpretacje były na ogół irytująco histeryczne.Z Aldenhofem w ogóle nie ma co porównywać, dla mnie to był śpiewak słabszej klasy. Svanholm był zwłaszcza niezwykłym Siegfriedem - ponoć najbardziej przekonującym na scenie. Nie znam jego nagrania pod Furtem(ponoć nie jest tam w formie), za to jego nagranie "Zmierzchu bogów" z 1942 jest najbardziej mroczną i przekonująca wizja tej postaci jaką słyszałem. Generalnie Svanholm idealnie ukazywał indyferentyzm moralny i bosko-zwierzęcy witalizm tej postaci. Melchior przewyższał wszystkich pod względem wokalnym - ale jego Zygfryd jest dla mnie nieco zbyt bombastyczny(choć oczywiście uwielbiam jego interpretację) Wspaniałe jest tez studyjne nagranie finału Siegfrieda (tzn. monolog nad śpiąca Brunhildą+ duet finałowy) gdzie Svanholmowi partneruje równie niesamowita Eileen Farrell (dyryguje Leinsdorf). To jedno z moich ulubionych nagrań wagnerowskich, które spokojnie można zestawić z wspomnianym powyżej I aktem "Walkirii" w wersji Bruno Waltera.

 

Edytowane przez dzarro
Gość oh_mercy

(Konto usunięte)

Z jednym zgodzę się na pewno: pani Farrell zaśpiewała pięknie na powyższych fragmentach. Bez większego wysiłku radzi sobie z b.trudnymi fragmentami, których pod koniec Zygfryda jest kilka. Za Leinsdorfem nie przepadam, za bardzo mu się śpieszy. Słuchałem kiedyś kilku starych broadcastów z Met, gdzie dyrygował i momentami aż irytowały te jego wyścigi. Co do Svanholma to dla mnie jego wykonania mają tyle samo wad, ile zalet. Przede wszystkim nie podoba mi się jego deklamacyjna maniera, jego głos był niezwykle sztywny - kojarzy mi się z kreacją Wotana S.Björlinga (z Bayreuth 51 - warto posłuchać przynajmniej III aktu Walkirii), z którym mam podobny problem. Poza tym jego głos nie miał ani mocy choćby wspomnianego Lorenza, ani głębi tak urzekającej jak np. w wykonaniach Treptowa. Za to z drugiej strony cenię w nim inteligencję jaką wnosił do swoich kreacji. I czasem to właśnie idealne zrozumienie odgrywanej postaci przez śpiewaka odgrywa większe znaczenie niż perfekcja techniki wokalnej. Z tego powodu właśnie uwielbiam Aldenhoffa, który miał momentami wręcz fatalne, chwiejne "góry", ale był takim pełnym energii, szołmeńskim Zygfrydem.

 

wspomnianego Zmierzchu Bogów z Svanholmem można posłuchać tutaj:

 

Jak padło słowo Wotan, to chyba nie sposób pominąć legendarne kreacje Hansa Hottera (o którym wspomniał Jazzy w wątku o alternatywie dla remasteringu). Czy którykolwiek wagnerowski bas osiągnął taki poziom jak Hotter?

 

Końcówka Walkirii z 1956 "pod" Knappertsbuschem to dla mnie wykonawcze szczyty tej części Ringu. Znacie coś równie porywającego?

 

Pozdrawiam,

Ola

 

Cudo. Jakość jak na rok nagrania też godna podziwu. Pomimo potężnie brzmiącej orkiestry, ani przez moment nie przykrywa ona głosu Hottera. Czy ktoś, kto ma obydwa wydania Ringu pod Kna z 1956 (Music&Arts i Orfeo), mógłby napisać, czy ten klip z youtube pochodzi z boksu Orfeo, czy tego starszego M&A? Nie ani słowa w opisie niestety

Czy ktoś, kto ma obydwa wydania Ringu pod Kna z 1956 (Music&Arts i Orfeo), mógłby napisać, czy ten klip z youtube pochodzi z boksu Orfeo, czy tego starszego M&A? Nie ani słowa w opisie niestety

0

 

+

 

 

 

Chyba ciężko będzie odgadnąć z którego wydania to pochodzi ja mam jeszcze inne wydanie z Andromedy,oraz kolejne nagrania z lat 1957 i 1958 również z Hotterem.

pochodzi z boksu Orfeo, czy tego starszego M&A? Nie ani słowa w opisie niestety

 

Z tym nowszym i starszym to chyba bywa różnie. Boks Orfeo został wydany w 2005. Najstarszy i najgorszej jakości jest boks wydany przez Melodram (wg Music & Arts: "cheap set pressed in Croatia"). Natomiast Music & Arts wydało swój boks po raz pierwszy w 1997, ale ostatnia edycja wg jpc jest z 2007:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Wydaje się że robili jakiś remastering, bo po kilku samplach większej różnicy w porównaniu z boksem Orfeo nie słychać.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

A tak jeszcze w kontekście wspomnianego "Ringu" "pod" KNa z 1956. Dla mnie to nagranie mogłoby być wręcz referencyjne, gdyby nie jeden wkurzający szczegół.

Ciekawa jestem czy macie podobne odczucia..

 

Chodzi o słynne "Hojotoho!" z III aktu Walkirii. U Furta z 1950 czy Kraussa (1953), okrzyki pierwszej Walkirii są jakoś dobrze zbalansowane z orkiestrą, wyważone, brzmi to mocno ale dobrze. U Knappertsbuscha, właśnie w nagraniu z 1956 pierwsza Walkiria po prostu niewiarygodnie się wydziera. Poza tym denerwująco przeciąga ostatnią sylabę. Do tego stopnia psuje to efekt, że jak

słucham III aktu w wykonaniu KNa, pomijam ten kawałek. Reszta znakomita, finał Walkirii z Hotterem lepszy niż u Kraussa, wspaniałe operowanie masami dźwięku... Tylko to "Hojotoho!". Co za histeryczna Walkiria tam wystąpiła? Paskudna nadekspresja.

Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

U Furta z 1950 czy Kraussa (1953), okrzyki pierwszej Walkirii są jakoś dobrze zbalansowane z orkiestrą, wyważone, brzmi to mocno ale dobrze. U Knappertsbuscha, właśnie w nagraniu z 1956 pierwsza Walkiria po prostu niewiarygodnie się wydziera.

 

Aż sobie włączyłem żeby się przysłuchać. Chodziło Ci na pewno o pierwszą Walkirię? Jak dla mnie to właśnie druga (która wchodzi po kwestii "Helmwige! Hier! Hieher mit dem Ross!") zaczyna

to drażniące przeciąganie i niemiłe forsowanie głosem w końcówce. Tyle że nie mam pewności czy nie wynika to jednak z jakości nagrania. Słuchając Ringu pod Kna mam wrażenie że partie wokalne są dużo lepiej słyszalne i dużo bardziej wyraźne niż orkiestra (często przytłumiona. Wynika to poniekąd z akustyki Bayreuth, ale ewidentnie jest też efektem starszego nagrania. Dźwięk orkiestry bywa momentami suchy i b. cichy). Może na żywo, kiedy orkiestra lepiej wybrzmiewała, ten wokal Walkirii Helmwigi brzmiał lepiej ;) Mimo to, jak dla mnie to drobiazg i uwielbiam cały Ring prowadzony przez Knappertsbuscha.

 

Mam obie wersje. Orfeo i M&A. M&A kupiłem dla ładniejszego wydania (Orfeo wydaje bardzo eknomicznie. Płyty w zwykłych kopertkach, z czarnobiałym bookletem). Ta wersja która jest na youtube ewidentnie jest z wydania M&A. Specjalnie posłuchałem tego fragmentu na komputerze i na słuchawkach, żeby mieć porównanie z wersją z youtube'a.

 

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Aż sobie włączyłem żeby się przysłuchać. Chodziło Ci na pewno o pierwszą Walkirię? Jak dla mnie to właśnie druga (która wchodzi po kwestii "Helmwige! Hier! Hieher mit dem Ross!") zaczyna

to drażniące przeciąganie i niemiłe forsowanie głosem w końcówce. Tyle że nie mam pewności czy nie wynika to jednak z jakości nagrania.

 

Masz rację. Przepraszam. Oczywiście chodziło mi o tę drugą Walkirię :-)

Pozdrawiam,

Ola

 

 

Mam obie wersje. Orfeo i M&A. M&A kupiłem dla ładniejszego wydania (Orfeo wydaje bardzo eknomicznie. Płyty w zwykłych kopertkach, z czarnobiałym bookletem). Ta wersja która jest na youtube ewidentnie jest z wydania M&A. Specjalnie posłuchałem tego fragmentu na komputerze i na słuchawkach, żeby mieć porównanie z wersją z youtube'a.

 

 

JazzyFan

 

Są jakieś duże różnice w jakości?

Są jakieś duże różnice w jakości?

 

Moim zdaniem bardzo niewielkie. W obszernych fragmentach wręcz niezauważalne. W edycji M&A jest troszkę bardziej wyostrzona góra, w Złocie Renu czasami trochę bardziej suchy dźwięk. Natomiast w edycji Orfeo bywa tak, że momentami słabiej słyszalna jest orkiestra. Mi się edycja M&A podoba. W obu wersjach bardzo ładnie wyeksponowane wokale.

 

No i mimo że to szczegół, to edycja M&A jest ładnie wydana (oczywiście nie z takim wypasem jak Ring Dekki "pod" Soltim ;-)) Ma tzw "klimacik" New Bayreuth Style ;))

 

626851c88da079a9d59b1210.L.jpg

 

8a1051c88da08380469b1210.L.jpg

 

5d0051c88da0c390669b1210.L.jpg

 

09c7c0a398a0bbe5269b1210.L.jpg

 

379851c88da069a9d59b1210.L.jpg

 

 

JazzyFan

Edytowane przez JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.