Skocz do zawartości
IGNORED

Wind and wuthering 2006 remix/remaster


zildjian

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za info GEN_KBFH.

 

W moim odczuciu najlepiej brzmiące Genesis na CD to te wydane przed remasterami w 1994 roku czyli źle nie można trafić kupując wszystko co wyszło w latach 80tych. To najbardziej analogowo brzmiące wydania mimo, że czasami słychać w przerwach między utworami szum. Dla mnie one mają klimat czego brakuje wielu zremasterowanym wersjom. Poza tym z reguły mają dużo lepszą dynamikę niż spłaszczone wersje z lat późniejszych. Podobnie rzecz się ma np. z Marillion. Jeśli ktoś nie ma gramofonu albo nie ma czasu na zabawę z winylem to płyty, które oryginalnie wyszły w latach 70tych są najlepiej podane w wersjach CD z lat 80tych. Rzadko spotykam wyjątki. Posłuchajcie np. Roxy Music Avalon pierwsze wydanie albo Dire Straits pierwszą płytę Blue Swirl lub Red Swirl. Brzmią cudownie, ciepło, analogowo, dynamicznie, z wypełnieniem. To namiastka winyla.

... i tak jest z prawie wszystkimi wczesnymi tłoczeniami. Brzmią lepiej niż późniejsze remastery.

A ludziska dają się nabierać i wciąż kupują coraz to nowsze "ulepszone" wersje. ;-)

Wiadomo, że tak jest prawie ze wszystkim. Pierwsze Wartburgi i Trabanty też były najlepsze - te póżniejsze z silnikami Volkswagena już tak fajnie nie dymiły.

Parker's Mood

Po serii niezliczonej ilości doświadczeń z różnymi formatami dochodzę do wniosku, że jeśli się nie ma możliwości sprawdzenia każdego wydania danej płyty w różnych formatach a gra się z CD, to po prostu warto kupić te najstarsze. Mówię tu o zespołach, które nagrały płyty od lat powiedzmy 60tych do końca 80tych. Jeśli natomiast ma się czas i chęci do sprawdzania kolejnych wydań, kolejnych remasterów to może znajdzie się coś lepszego od pierwszego wydania na CD. Ale ile czasu trzeba by poświęcić na odszukanie najlepiej brzmiącej wersji danej płyty danego zespołu? Nie mówiąc o kwestiach związanych z wydatkami... Jeśli zaś nie ma się czasu na tyle zabawy, to rozwiązanie stare a dobre jest zawsze w cenie. Proszę sprawdzić tą metodę w przypadku np. Genesis, Marillion, Eloy, Peter Hammill itd. Tak jest po prostu bezpieczniej. Gwarancja dobrej jakości dźwięku jest wyższa w przypadku starych wydań. Ten wywiad mówi też o tym precyzyjniej

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Akurat mam różne wydania cd i niejednokrotnie po kilka, killkanaście wersji tej samej płyty - zarówno z epoki jak i nowych masterów! Nie podzielam Twojego zdania, ponieważ nie jest to takie oczywiste jak opisałeś w swoim opowiadaniu. Mam pierwsze płyty na cd LZ, BS, DP, Dire Straits, Marillion - w zasadzie mam wszystko co powinienem mieć i są tego pokażne ilości - płyty Yes, pierwsze wydania cd Queen, pierwsze Jethro Tull, Marillion - to są jakościowe pażdzierze. Wygląda to mniej więcej tak: jak płyta została dobrze nagrana i został wykonany bardzo dobrze mix, to każdy remaster jest co najmniej dobry i powinien być lepszy od poprzedniego. Jak te pierwsze czynności zostały zaniedbane (recording & mix), to choćby nie wiadomo jak się starać, żaden remaster nie wniesie nic dobrego, ani nic nowego - od tego moi drodzy należałoby wyjść i jak tego nie zrozumiecie, to napiszecie kolejne tysiąc postów i będziecie się wzajemnie przekomarzać, że stare to dobre, a nowe to be, albo nowe to dobre, a stare to be. Nagranie i mix - tu leży tajemnica!

Parker's Mood

Nagranie i mix, oczywiście. Ale gdybyś miał wybrać nowe czy stare Marillion? Nowe czy stare Genesis? Mówię oczywiście o wydaniach na CD a nie o epokach w życiu danego zespołu.

Jak płyta od początku była zrealizowana bardzo dobrze to żaden remaster nie będzie lepszy, bo po prostu nic nie wniesie do brzmienia,

poza większym nasyceniem i podbiciem różnych zakresów częstotliwości.

Początkowe wrażenie jest takie, że wydaje nam się taka płyta lepiej nagrana, ale to jest wrażenie złudne i po dokładniejszej analizie dochodzimy do wniosku, że daliśmy się nabrać na to "gęstsze" brzmienie, pozbawione pierwotnej naturalności.

Nie uogólniam, bo rzeczywiście jest sporo remasterów lepiej zrobionych niż pierwsze wydania, albo takich, które nie psują pierwotnego brzmienia, choć brzmią nieco inaczej poprzez np. nowy mix (Steven Wilson).

Remaster powinien być zrobiony wtedy, gdy oryginalne tłoczenie nie brzmi najlepiej, poza oczywistymi przypadkami w myśl powiedzenia: z gówna bicza nie ukręcisz.

Niestety ogromna większość remasterów jest zrobionych nieprofesjonalnie i takie nic nie poprawią, tylko zepsują oryginalne brzmienie, nawet jeśli ono nie było perfekcyjne. O takich remasterach pisze Grendel i ja się z nim zgadzam.

 

płyty Yes, pierwsze wydania cd Queen, pierwsze Jethro Tull, Marillion - to są jakościowe pażdzierze.

 

Grupy Queen i Jethro Tull dorobiły się dobrych remasterów, które rzeczywiście brzmią lepiej,

natomiast nie znam takich w przypadku Yes, czy Marillion.

 

LZ, BS, DP, Dire Straits

 

LZ i BS - zgoda - udało się poprawić brzmienie.

DP - dyskusyjna sprawa, a Dire Straits - wolę pierwsze tłoczenia.

Tak, podpisuję się pod tym postem soundchasera. Ja po prostu z braku czasu nie podejmuję ryzyka przesłuchiwania remasterów i od razu wchodzę w stare wydania. Mam wtedy dużo większą szansę na co najmniej dobre wydanie. Co do Genesis nie mam żadnych wątpliwości.

Początkowe wrażenie jest takie, że wydaje nam się taka płyta lepiej nagrana, ale to jest wrażenie złudne i po dokładniejszej analizie dochodzimy do wniosku, że daliśmy się nabrać na to "gęstsze" brzmienie, pozbawione pierwotnej naturalności.

 

Sound, wystawiaj opinię w pierwszej osobie liczby pojedyńczej, a nie w trzeciej liczby mnogiej - tak będzie chyba lepiej. Skąd wiesz, że pierwsze nagranie jest naturalne? Wydaje Ci się, bardziej Ci się podoba czy po prostu wiesz, że masz rację, bo wiesz? Wszystkie wrażenie poszczególnych odbiorców będą inne i będą się różniły - przede wszystkim będą się różniły względem posiadanego systemu audio i jego brzmienia - na jednym zestawie audio, remaster może zabrzmieć po prostu lepiej, a na innym gorzej. Tu nie ma odpowiedzi, tylko wróżenie z fusów i większa mojszość według wskazania prywatnego wahadełka. Sprawa komercyjnego remasteringu to głównie poprawa kontrastu nagrań i w przypadku gotowego miksu, z którego ten remaster jest robiony, pewnie w większości wypadków jest to manipulowanie głośnością w sekcji masteringu. Na te wszystkie zagadnienia remasteringowe nie ma jednoznacznej odpowiedzi panowie - za dużo względnych. Z komputera plik może ukazać lepszą jakość w jednym systemie i zupełnie gorszą w innym - to samo jest z płytami cd. Jak już wspomniałem, dobrze nagrana płyta i dobry przejrzysty miks to 80% procent sukcesu. Każdy remaster po dobrym miksie to nowe doświadczenie i nowa koncepcja brzmienia inżyniera-artysty, bo tak należałoby do tego podejść. Naturalność zostawiłbym w spokoju, bo nie wiadomo gdzie jej szukać w audio i elektronice - już z gruntu nic nie jest naturalne. Wystarczy uderzyć w struny gitary i póżniej posłuchać podobnego uderzenia z głośników!

Parker's Mood

Wszystkie wrażenie poszczególnych odbiorców będą inne i będą się różniły - przede wszystkim będą się różniły względem posiadanego systemu audio i jego brzmienia

 

Masz rację. Mam kolegę, z którym ciągle się spieram o to, które brzmienie jest lepsze i chociaż mamy zupełnie inne systemy, to ja zawsze wolę "płaskie" i matowe brzmienie pierwszych tłoczeń, a On - dynamiczniejsze i często kłujące uszy wysokimi i średnimi tonami wydania remasterowane. Nie dotyczy to oczywiście dobrych realizacji jazzowych, czy innych tzw. audiofilskich tłoczeń.

 

Jak już wspomniałem, dobrze nagrana płyta i dobry przejrzysty miks to 80% procent sukcesu. Każdy remaster po dobrym miksie to nowe doświadczenie i nowa koncepcja brzmienia inżyniera-artysty

 

Szkoda tylko, że ci inżynierowie - "artyści" często potrafią spieprzyć dobry materiał wyjściowy. Posłuchaj sobie np. remasterów Dire Straits,

które od razu po ukazaniu się kilkanaście lat temu były w ciągłej promocji w Mediamarkt (19,99 PLN).

Albo znakomicie nagrany koncert Camela - A Live Record - po ukazaniu się remastera z rozszerzoną wersją - kupiłem sobie w sklepie dla idiotów i posłuchaniu, po prostu załamałem się. Na szczęście na drugi dzień bez problemu oddałem i nawet sprzedawca zgodził się ze mną co do fatalnego masteringu.

W takich przypadkach nie ma znaczenia jaki masz sprzęt, wystarczy, że jest przyzwoitej klasy.

Nie chce mi się przekomarzać z Tobą - to co napisałem wyżej, tak mniej więcej widzę i odbieram, a Ty dalej swoje. Napisałem już przecież, że kiepskich nagrań i słabego miksu nie da się poprawić w jakiś jakościowo absolutny i perfekcyjny sposób, przynajmniej ja takich przypadków nie znam! Mam DS w pierwszym wydaniu amerykańskim i mam w drugim remasterowanym, też amerykańskim (pierwsze trzy płyty plus B&A) - jak dla mnie brzmią bardzo dobrze obydwie wersje, a różnice to niuanse. Mam też XRCD B&A i ta też brzmi wybitnie. Nie słucham już tych rzeczy od dawien dawna, choć mam wszystko co z klasyki rocka powinienem mieć, włącznie z japońskimi wydaniami (leciałem kiedyś całymi dyskografiami jak mi się coś podobało i przede wszystkim odkupiłem sobie prawie wszystko na cd, co miałem na winylach w Polsce, a było tego trochę) i w sumie to nie jest mój problem jak ten cały rock brzmi, jednak pamiętam z przeszłości, że większość pierwszych wydań, oprócz oczywiście wybranych rzeczy, dobrze brzmiała na mini wieży - na wypasionym sprzęcie audio różnie to bywało. Z jazzem jest tak, że przykładowo na dziesięć tysięcy płyt, tylko ok.40% brzmi bardzo dobrze i w miarę poprawnie - jest też dużo shitu jakościowego i to nawet dzisiejszych wydań. Jak ktoś słucha tylko ACT i ECM, to faktycznie może mu się wydawać, że wszystko co jazzowe jest super! To nie jest prawda! Poza oczywiście żelaznymi wyjątkami jak RougeArts, Hat Hut, CIMP, Intakt... i pewnie kilkoma lub nawet kilkunastoma przypadkami rasowych labeli. Dużo dużo produkcji jest tak samo tylko średnich albo nawet lekko średnich pod względem jakości realizacji.

Parker's Mood

Nie chce mi się przekomarzać z Tobą - to co napisałem wyżej, tak mniej więcej widzę i odbieram, a Ty dalej swoje

 

Ależ nie chodzi o przekomarzanie się. Dyskutujemy i wyrażamy jedynie swoje zdanie. Przecież nie kłócimy się. ;-)

 

Mam DS w pierwszym wydaniu amerykańskim i mam w drugim remasterowanym, też amerykańskim (pierwsze trzy płyty plus B&A) - jak dla mnie brzmią bardzo dobrze obydwie wersje, a różnice to niuanse.

 

Remastery amerykańskie mogą brzmieć lepiej niż EU, które były dostępne w Polsce. Przekonałem się o tym już kilkakrotnie.

Nie od dziś wiadomo, że między tymi samymi masterami, tłoczonymi w różnych krajach są różnice w brzmieniu. Czasem odnoszę wrażenie, że do naszych marketów trafia najgorszy szajs.

 

Mam też XRCD B&A i ta też brzmi wybitnie

 

Domyślam się, że chodzi o Brothers in Arms. To prawda, no ale XRCD to wydanie audiofilskie i nie ma co porównywać ze skaszanionym remasterem, o którym pisałem wcześniej.

 

Co do płyt jazzowych to zgadzam się całkowicie. Nie znam aż tylu co Ty, ale zdarzało mi się słyszeć gorzej nagrane.

Generalnie jednak mam o nich jak najlepsze zdanie jeśli chodzi o jakość brzmienia. Być może rzeczywiście bierze się to stąd, że znam głównie produkcje ECM, Chesky, ACT, itp.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.