Typ sprzętu: Słuchawki
Producent: Hifiman
Model: HE-400
(4.09/5 na podstawie 11 opinii)
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: słuchany w sklepie/salonie
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: nie kupilem
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Bo nie mam innego
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Yamaha RXA-820 AWENTAGE
Nie mam ich, ale wierze ze uslyszawszy brzmienie z nich usiade wygodnie i poplacze się z piękna dochodzacego dzwieku
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: sprzęt posiadany kiedyś
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Grado 1000i, Sennheiser HD 800, Beyerdynamic T1, HiFiMAN HE-500
Miałem je do testów. Bardzo fajnie grały, ale ciężar nie do przyjęcia. HE-500 to już zupełny dramat - 0.5kg na głowie. Wybrałem Grado 1000i - wiem, trochę wyższa półka i ciężko porównywać. Lepiej grają i dużo lżejsze.
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Taki dostępny
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Senheiser HD 650
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: NAD c356, dac NuForce.
Witam Szanownych kolegów,
Zacznę może od budowy, słuchawki Hi-FI MAN HE-400 prezentują się zacnie/solidnie i że tak powiem rasowo.
Od pierwszego kontaktu mamy wrażenie z obcowania ze sprzętem klasy premium. Pałąki z metalu nietuzinkowego od razu rzucają się w oczy, mocowania na konkretnych śrubach. Między elementami obracanymi zastosowano podkładki sprężynowe i teflonowe. Znaczy to, że producent podchodzi do sprawy profesjonalnie. Samo dopasowanie w/w słuchawek jest ok, nie uwierają, dostosowują się automatycznie do kształtu głowy/uszu. Regulacja wysokości działa prawidłowo, dość sztywno ale tak ma być aby słuchawki się nie przesuwały. Same przetworniki są dość pokaźnych rozmiarów i mając na głowie takie kolosy można usłyszeć od bliskich osób porówniania do teletubisia Cóż wyglądać wygląda a ciekawe jak gra.
Otóż dźwięk na pierwszy rzut pokazuje ogromną przestrzeń, co jest rzadko spotykane w słuchawkach. Naprawdę można poczuć tak zwane hektary rolne Proszę nie mylić ze zmysłem zapachu, mówimy o słuchu i tego się trzymajmy. Odwzorowanie detali na bardzo wysokim poziomie, nie przesadzonym ale dosadnym. Spokojnie można odrzucać źle zrealizowane płyty bo wszystkie niesmaki wychodzą na wierzch. Cóż to już jest klasa sama w Sobie i hajendowe zabawki taki urok mają. Coś za coś. Basy bardzo dobrze artykułowane, fakturowe nie jednolite a zróżnicowane, ciekawe. Dają odczuć niskie zejście bębna i tworzą mocną podstawę dla reszty pasma. Mi się to bardzo podoba. Wyższy bas też jest ok, delikatniejszy i szczegółowy ale nie suchy. Idąc kroczek wyżej trzeba by napisać o średnicy a ta jest bardzo fajna, daje wrażenie obcowania przed artystą, słuchawki HIFI MAN-a dają swego rodzaju wyrazistość obcowania z piosenkarzem. Czuć ducha osoby w przekazie a to jest trudne do osiągnięcia! Jednym zdaniem bliskość i naturalność. Średniak nie wybiega przed resztę pasma, jest konkretnie zaznaczona na scenie jak reszta dźwięków, tak powinno być.
Górę mógłbym określić jako szczegółową i ciekawą. Z tego względu, że wybrzmieniami poprostu czaruje. Dzwoneczki czy blachy są żywe, mocno artykułowane, zawieszone w przestrzeni. Mocno pokazane jakby zarysowane dokładnie jak na desce kreślarskiej. Proszę nie kojarzyć tego z precyzja chirurgiczną bo to nie ten sam temat, tutaj bardziej bym określił grę jako neutralną ale cholernie czystą. Coś ala górski potok.
Ogólnie bardzo dobra hi-endowa konstrukcja, czysty przekaz z mocna podstawą basową i kryształową górą oraz naturalnym wokalem, przestrzeń koncertowa. Mi się podoba. Aby dodać smaczku i zobrazować Wam mój wgląd w w/w słuchawki, walnę porównanie niczym Jerremi Clarkson. HIFIMAN HE400 są niczym, średnio wysmażony steak lekko krwisty ale dobrze przypieczony z ziarnami pieprzu. Smacznie jak u mamy :D
Sprzęt : Laptop Toshiba/Dac Nu-Force Air Dac/ Wzmacniacz NAD C356 bee/
Muzyka: Vangelis/AC/DC/Ed Sheeran / Westbam/Josh Groban/ Sam Bailey/Justyna Steczkowska
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: słuchawki do testu od dystrybutora
Ile zapłaciłeś/aś?: słuchawki do testu od dystrybutora
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: słuchawki do testu od dystrybutora
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: słuchawki do testu od dystrybutora
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Wzmocnienie: Black Pearl
Sygnał: zintegrowana karta dźwiękowa
PIERWSZY KONTAKT:
HiFiMAN-y dostałem w środku tygodnia i chociaż docelowy odsłuch zaplanowałem na sobotę, to jednak nie mogłem się oprzeć, aby chodź na chwilę ich nie podłączyć. Nim się obejrzałem, chwila zamieniła się w dwie godziny, a czasu do pobudki dnia następnego było coraz mniej. Zanim jednak napiszę o doznaniach muzycznych, wspomnę kilka słów o wrażeniach wizualnych. Czterysetki wyglądają tak, jak wg mnie powinny wyglądać słuchawki. Nie rzucają się w oczy przesadną ekstrawagancją czy też elegancją. Są po prostu miłe dla oka. Biorąc je do ręki można poznać, że mamy do czynienia z dobrym sprzętem. Ich słuszny rozmiar zwiastował, że będą wygodne i tak też było. Muszle obejmują całe ucho (przynajmniej moje ;), a konstrukcja otwarta sprawia, że uszy się nie grzeją. Do dyspozycji mamy również bardzo funkcjonalny futerał, gwarantujący bezpieczeństwo przy transporcie słuchawek.
ODSŁUCH:
Ogólnie słuchawek używam tylko nocą przy komputerze, a więc i HiFiMAN-y podłączyłem pod komputer. Źródłem, chodź to określenie na wyrost, była zintegrowana karta dźwiękowa, natomiast wzmacniacz jakiego użyłem do testu to Black Pearl (dzięki uprzejmości użytkownika walkman6).
Test zacząłem od pozostawienia „włączonych słuchawek” na pół godziny celem rozgrzania. Po wspomnianym rytuale czas na odsłuch. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to bas, który jest dość miękki (ale nie misiowaty), zróżnicowany i rozciągnięty do dołu. Może nie są to jeszcze bramy piekieł, ale moje Senki (HD555) mimo szczerych chęci tak nie potrafią. Uderzenia perkusji są dynamiczne, nie zlewają się ze sobą, natomiast gitara basowa wydaje piękne pomruki. Dolne pasmo wywołało u mnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenie i tak już pozostało do końca testu.
Do reszty pasma, musiałem się najpierw przyzwyczaić, ponieważ to jest trochę inny sposób prezentacji niż ten na moich codziennych Senkach. Tutaj wokal delikatnie schodzi na drugi plan. Niewątpliwą zaletą HiFiMEN-ów jest przestrzeń i to „audiofilskie powietrze”. Ono wynika chyba poniekąd z konstrukcji otwartej słuchawek. Dźwięk jest swobodny i nie ma uczucia ścisku, którego doświadczyłem po powrocie do Senków. Jak już wspomniałem na początku recenzji, czas odsłuchu wydłuża się bardzo szybko, a sprzyja temu niekiedy intymny charakter przekazu. „Besame mucho - Andrea Bocelli” zapętliłem sobie na dobre kilkadziesiąt minut. Bardzo przyjemnie brzmiał również utwór „Isabel – Il Divo”. Tu akurat zaletą było to dyskretne wycofanie wokalu. Michael Jackson za to potrafił zagrać niespokojnie i hałaśliwie.
A na koniec zonk. Wada słuchawek jaka się u mnie niestety pojawiła to sybilanty i nienaturalny przydźwięk przy pewnej wysokości pasma. Po zabawach z equalizerem doszedłem do wniosku, że należy przyciszyć 10 i 14 kHz o około 1 do 3 dB i wówczas było dobrze. Myślę, że część tej górki w paśmie można złagodzić dobrze dobraną elektroniką i kablami, a część wynika z charakteru słuchawek oraz słabego toru.
PODSUMOWANIE:
Czterysetki to propozycja warta przesłuchania. Żal mi było się z nimi rozstawać pod koniec testu. Klasą brzmienia porównałbym je do HD600. Przy następnych testach zwróciłbym jednak uwagę na elektronikę. HiFiMAN-y są bardzo wymagające względem reszty toru. U mnie słychać było niedostatki prądu, chodź myślałem, że Black Pearl sobie poradzi nawet przy słabym sygnale.
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Mimo iż to konkurs, zależało mi żeby posłuchać słuchawek ortodynamicznych. Należy też dodac iż model te bardzo mi się podoba wizualnie.
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Technics SL 1210 MkV - ATH440 - CS Blue DIY - Earstream Signature
oraz
Macbook - UAE23 - ZENEK DIY by Cefi (klon O2) - IC DIY by Perul
Pierwszy kontakt
Wiedząc że jestem pod koniec listy testerów zastanawiałem się w jakim stanie dotrą do mnie słuchawki HE-400. Z jednej strony są to słuchawki do typowego odsłuchu domowego, z drugiej strony przez wiele rąk przede mną się przewinęły.
Sztywny futerał z tworzywa sztucznego praktycznie nie nosił śladów użytkowania. Co po kilku wysyłkach, wyjmowaniu i pakowaniu dobrze wróży na przyszłość i pozwala sądzić że słuchawki można zabrać w dłuższą podróż, również w innym bagażu.
Po otwarciu futerału zobaczyłem konstrukcję, która od razu wzbudza zaufanie. Spodobało mi się to że mimo że są to słuchawki już z nieco wyższej półki to pozbawione są wodotrysków, a konstrukcja jest względnie prosta. Za dopasowanie w dwóch płaszczyznach odpowiada stalowa obejma, która jest ładnie wykończona. Jednak to co jest zaletą, ma swoje drugie oblicze. Słuchawki kosztem solidności i uczucia wysokiej jakości wykonania są dość ciężkie, a przynajmniej takie wydają się być trzymane w dłoniach. Na głowie natomiast ten problem przestaje doskwierać... prawie. Pochwaliłem słuchawki za możliwość dopasowania do kształtu, jednak nie mogę tego samego powiedzieć o dopasowaniu do rozmiaru głowy. Słuchawki po wyjęciu z pudełka były ustawione na najmniejszy rozmiar głowy, mimo to dla mojego komfortu jeszcze trochę przydałoby się zmniejszyć rozmiar - niestety nie było takiej możliwości.
Słuchawki założone na głowę już nie wydają się być ciężkie, dla mnie subiektywnie mogłyby nieco bardziej ściskać głowę, ale uważam że siła jest bardzo dobrze dobrana. Gdyby była możliwość lepszego dopasowania to raczej nie byłoby się do czego przyczepić.
Słuchawki dysponują dwoma oddzielnymi wejściami kanałów w muszle do których wkręca się przewód. Tam gdzie jest rozdwojony przewody są miękkie i wygodnie. Natomiast pojedynczy kabel jest dość ciężki i sztywny, a jego każde otarcie o elementy zewnętrzne jest głośno słyszalne. Przejazd po suwaku brzmi jakby miał własne wzmocnienie.
Co słychać
Wszystko w porządku. Dźwięk jest poukładany. Praktycznie w każdym zakresie bardzo dobrze wypełnia przestrzeń. Jest równo rozłożony wokół głowy, dobrze napowietrzony. Ale do rzeczy.
Separacja instrumentów stoi na dość wysokim poziomie, ale dźwięk fortepianu wydawał się nieco przygłuszony a jego niskie dźwięki generowały za mało basu. Początkowo sądziłem że to kwestia innych elementów toru lub źródła, ale na tym samym winylu elementy elektroniczne zagrały idealnie. Basu było dokładnie tyle ile trzeba. Nadal dla bassheadów by go trochę brakowało, ale dla mnie osobiście było idealnie. Jedynie wedle moich preferencji bas mógłby być trochę szybszy.
Słuchawki świetnie odtwarzały muzykę filmową i mieszankę elektroniki z wokalami.
Na pochwałę zasługuje na pewno odwzorowanie dźwięków w przestrzeni. Gdy wydaje się że już wszystkie strefy zagrały, słuchawki nadal potrafią zagrać dalej lub bliżej słuchacza.
Słuchawki grają ciepło, dość jasno, ale trochę za wolno i zbyt mało analitycznie na smyczki.
Wedle moich odsłuchów i w odniesieniu do mojego toru zdecydowanie lepiej brzmiała na nich elektronika i wokale. Mimo iż basu trochę brakuje to na górze słuchawki zdają się grać czysto bez końca. Gdy sądziłem że już wyżej dźwięk się załamie potrafiły mnie ponownie zaskakiwać czystym i trafnym odwzorowaniem.
Teoretycznie można by dalej dywagować, ale nie umiem lać wody a kolejne przykłady byłyby tylko powtórzeniami. Przejdę zatem do podsumowania.
Słuchawki wydają się być doskonałym wyborem dla kogoś kto słucha różnych gatunków muzycznych. Nie są specjalistami w żadnym z nich, ale w rewanżu nie posiadają wad sprzętu wyspecjalizowanego w konkretnym kierunku. Można z powodzeniem słuchać praktycznie wszystkie czerpiąc dużo satysfakcji, choć słuchawki zdają się lepiej odtwarzać muzykę cieplejszą i bas z elektroniki ponad separację klasykę i instrumentalizm.
Jakość wykonania, spasowania i materiały wróżą długi okres bezproblemowego użytkowania. Inni producenci mogą brać przykład.
Pozostaje jeszcze aspekt najmniej istotny a mianowicie wygląd zewnętrzny.
W moim odczuciu ta linia słuchawek Hifiman jest najładniej zaprojektowaną ze wszystkich słuchawek jakie widziałem. Są modele bardziej efektowne, przykuwające uwagę, ale dla mnie właśnie Hifiman są wzorcem, dzięki minimalizmowi w budowie i prostocie projektu.
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: udostępniony do testów przez firmę RAFKO
Ile zapłaciłeś/aś?: test bez opłat/cena rynkowa ok 1500 zł
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Chęć posłuchania muzyki na słuchawkach planarnych.
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Brak porównań
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Odtwarzacz wieloformatowy Oppo 105 (jako źródło i wzmacniacz słuchawkowy), wzmacniacz Hegel H80 (jako wzmacniacz odniesienia), Kolumny Dynaudio DM 3/7(do wzmacniacza odniesienia), wzmacniacz Yamaha AX-550 (jako wzmacniacz słuchawkowy), Gramofon Akai (jako źródło)
Jak dotąd moje spotkania ze słuchawkami były raczej rzadkością. Pewnie spowodowane to było kontaktami ze słuchawkami zamkniętymi, które zawsze podczas dłuższych sesji odsłuchowych powodują u mnie zmęczenie. Dla kogo więc ta recenzja? Pewnie dla takich osób jak ja, które słuchają muzyki prawie tylko na kolumnach głośnikowych. Systemem referencyjnym będzie więc dla mnie mój system „głośnikowy” - Hegel H80+Oppo 105+Dynaudio DM 3/7+kable(zgodnie z zasadą 10% wartości całego sprzętu). W całym teście będę się do niego odnosił.
Na samym początku zanim założyłem słuchawki HE-400 zadałem sobie pytanie, czy słuchanie z ich pomocą będzie równie miłe jak na moim systemie który posiadam. Wybrałem kilka płyt, które zabieram na odsłuchy różnych systemów muzycznych oraz dwie, które są ze mną bardzo krótko. Słuchanie rozpocząłem od mojej ulubionej płyty Karen Souza – Essentials, utwory 1 i 14. Jakież było moje zdziwienie gdy popłynęła muzyka. Zupełne zaprzeczenie tego czego doświadczałem do tej pory słuchając na słuchawkach. Właściwie poczułem się jakbym słuchał na swoim sprzęcie. Oczywiście były różnice w przestrzeni, scena budowana przez głośniki jest większych rozmiarów. Jednak ten dźwięk był bardzo miły. Kolejne co mnie zaskoczyło to brak wciskania muzyki do środka głowy i zupełny brak zmęczenia. To słuchanie zaczęło wciągać, zmieniłem więc płytę na Artura Rojka, utwory 1,6. Tutaj zaskoczenie było jeszcze większe. Wszyscy, którzy znają tą płytę wiedzą, że w utworze pierwszym pojawiają się bardzo niskie rejestry i to właśnie usłyszałem na tych słuchawkach. Po prostu piękny nisko schodzący bas. Kolejne minuty słuchania utwierdziły mnie że słuchanie HE- 400 to sama przyjemność. Zastanawiam się jak grają wyższe modele tej firmy. Z drugiej strony skoro słucham głównie na głośnikach takie słuchawki byłyby zupełnie wystarczające dla moich potrzeb. Wieczorami gdy pozostali domownicy stają się mniej wyrozumiali, słuchanie HE-400 byłoby bardzo miłym rozwiązaniem. Rozochocony sesją muzyczną , którą sobie zafundowałem włożyłem do napędu kolejną ulubioną płytę Jorgosa Skoliasa i Bogdana Hołowni – Teles, utwór 3. Wciągający głos Jorgosa i piękne brzmienie fortepianu za sterami którego siedzi Bogdan. Tego trzeba posłuchać i poczuć się jak na kameralnym koncercie. Pomyślałem czas na klasyków i włożyłem do napędu kolejną płytę The Best Of Blue Note, utwory 5 i 7. Bardzo lubię saksofon więc chciałem go posłuchać na HE-400. Wybornie to zabrzmiało, scena rozciągnęła się jeszcze bardziej i znów pomyślałem, czy to nie moje Dynaudio grają. Jednak nie, tym razem grały fantastyczne choć przecież budżetowe słuchawki HE- 400. Ostatnio byłem na kameralnym „koncercie” Piotra Barona (saksofon), towarzyszyli mu Panowie grający na perkusji i kontrabasie. Zacząłem się wsłuchiwać i przypominać sobie tamte dźwięki. Kontrabas nie jest łatwym instrumentem do odwzorowania, a tu zagrało to jak dla mnie bardzo naturalnie, spodobał mi się też dźwięk blach perkusji, nie mówiąc już o saksofonie w którym jestem zakochany. Tak, tak, cały czas grały HE- 400, a nie mój sprzęt referencyjny. Pojawiły się też pewne ograniczenia mojego sprzętu. Słuchawki HE-400 wymagają mocnego wzmacniacza słuchawkowego. Mój Oppo 105 ma zbyt małą moc do swobodnego wysterowania HE-400. Jest to ograniczenie, bo można słuchać tylko na ¾, później pojawiają się zniekształcenia. Nie da się więc osiągnąć tego poziomu, co za dnia w moim systemie referencyjnym. To jednak szczegół, poziom głośności jest do zaakceptowania. Pomyślałem, że jak zmienię wzmacniacz na H160 to lepszy wzmacniacz słuchawkowy przyjdzie tu z pomocą (H80 go nie posiada, stąd podpięcie do Oppo). Tyle narzekania. Przyszedł czas na moją nową płytę, którą przyniósł Aniołek. Berjozkele- Kołysanki Jidysz. Tu nie podaję utworów, bo przesłuchałem ją w całości. Bardzo nastrojowa płyta z miłym kobiecym wokalem. Kołysanka to dobre określenie, bo muzyka otacza nas zewsząd jakby kołysząc do snu. Doskonale się tego słucha na słuchawkach HE-400. Tutaj poziomy głośności mogą być dużo niższe, no może poza pierwszym utworem gdzie nisko schodzący bas wybrzmiewa na tych słuchawkach przepięknie. Tak też doszedłem do końca krótkiego testu, który uświadomił mi, że posiadanie słuchawek HE-400 byłoby bardzo mile dla każdego fana muzyki, który ma dobry zestaw Hi Fi i nie posiada jak dotąd satysfakcjonujących słuchawek. Dodam jeszcze, że budowa słuchawek HE-400 jest bardzo solidna i jak widać na zdjęciu, doskonale pasują do dobrego sprzętu Hi Fi.
Podsumowanie:
Słuchawki HE-400 to doskonałe uzupełnienie każdego dobrego zestawu Hi Fi. Zachęcam wszystkich, którzy zbudowali swoje systemy aby sięgnęli po te słuchawki. Zaskoczenie będzie bardzo miłe. Muzyka sączyć się będzie jak dobra whisky single malt o wieku kilkunastu lat. Muzyka, której użyłem do testów to głownie jazz i ballada. Jestem jednak przekonany (bo puściłem na nich kilka innych płyt), że każda muzyka wypadnie na nich wybornie. Czego to zasługa? Dla mnie dobrze wykorzystanej konstrukcji planarnej (cokolwiek by to znaczyło). Są to słuchawki otwarte, więc lepiej budują scenę muzyczną i powodują, że nawet jak długo słuchamy czujemy się bardzo dobrze. Brak też dyskomfortu, który odczuwałem używając wcześniej słuchawek o budowie zamkniętej, efekt wciskania muzyki do środka głowy.
Na koniec wielkie podziękowanie dla firmy RAFKO za udostępnienie do testów słuchawek HE-400. To bardzo mile spędzony czas.
P.S.
Ale to jeszcze nie koniec. Nastał sylwester, a HE-400 szczęśliwym trafem zostały u mnie. Okazało się, że zostaję w domu. Postanowiłem zająć się katalogowaniem płyt CD w formacie flac. Najlepszy do tego celu komputer jest w pokoju syna, szczęśliwie On wyjechał na sylwestra i miałem wolny sprzęt. Zasiadłem więc do pracy i pomyślałem, że skoro obok na komodzie stoi sprzęt jak na zdjęciu.
To warto podczas pracy posłuchać HE-400 na czarnej płycie. No i zaczęła się sesja, która wywróciła moje postrzeganie muzyki. Kładłem na talerzu kolejne czarne płyty i rozkoszowałem się brzmieniem. Grali: Pink Floyd, John and Vangelis, Simon and Garfunkel, Mobi i było pięknie. Muzyka naturalna z której bije ciepło. Dużo miłego dla ucha środka ale basy i soprany też bardzo przyjemne. W niektórych miejscach słychać było basowe tąpnięcia. To wywołało we mnie refleksję, jak grało by to gdybym podłączył HE-400 do dobrej klasy wzmacniacza słuchawkowego i użył budżetowego ale jednak trochę lepszego gramofonu niż ten na zdjęciu. Wyobraźnia zadziałała. Myślę, że słuchawki HE-400 mogą być referencyjnym sprzętem dla wielu melomanów słuchających czarnych płyt. Ich też gorąco namawiam do posłuchania HE-400. Ja zakochałem się dzięki nim w czarnej płycie ponownie.
PS39
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: dostałem na 7 dni od dystrybutora do przetestowania
Ile zapłaciłeś/aś?: :) jeden złoty polski, warunek udziału w teście
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: nie miałem do tej pory możliwości odsłuchów słuchawek tej klasy, a przymierzałem się do zakupu AKG Q701
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: AKG K420, AKG K514
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Marantz PM8005, SA8005,
Van Den Hul the Name, Kimber Kable PR4.
zasilanie Wireworld,
Sony Z3, iPhone 5, PC
Słuchawki ortodynamiczne HiFiMAN-HE400
Rzeczone słuchawki otrzymałem od organizatora konkursu: Portal Audiostereo, dystrybutor HiFiMAN firma RAFKO Dystrybucja w ramach udziału w konkursie „Przetestuj to sam – i wygraj słuchawki o wartości 1500 zł!!!”
I już na początku pojawia się problem, chrapka na słuchawki przeogromna, ale żeby wygrać trzeba napisać opinię, która spodoba się czytelnikom portalu Audiostereo, a może jednak czytelnicy docenią inne zalety mojej recenzji.
Moje wcześniejsze doświadczenia ze słuchawkami „ze średniej półki” były niewielkie i sporadyczne, a już ze słuchawkami ortodynamicznymi, lub inaczej magnetoelektrycznymi, czy jak kto woli planarnymi żadne. Dlatego moja ciekawość nie mogła doczekać się chwili, w której otrzymałem paczkę z wiadomą zawartością.
Niestety słuchawki do testu dostałem bez opakowania, więc nie napiszę ani jednego słowa jak były zapakowane jako nowe. Pierwsze niesamowite wrażenie po rozpakowaniu paczki zrobił na mnie futerał z pięknym złotym napisem HiFiMAN, który swoją solidnością tylko wyostrzył moją nienasyconą chęć ujrzenia i usłyszenia tego cacuszka, tak dobrze ocenianego wśród audiofilów i nie tylko.
Po otwarciu naprawdę solidnego czarnego futerału oczom moim ukazały się surowe, a jednocześnie finezyjne słuchawki, które w pierwszym momencie zaskoczyły mnie wielkością nauszników i po wyjęciu swoim ciężarem. Jako, że wcześniej miałem doświadczenia tylko z plastikowymi i dynamicznymi słuchawkami firmy AKG pierwsze wrażenie solidności i jakości wykonania było powalające. Pomyślałem produkt naprawdę wart swojej ceny i już teraz wiem, dlaczego taka cena.
Wrażenia słuchowe
Jeszcze większą ciekawość budziła chęć poznania, co będzie jak je założę na głowę i usłyszę muzykę. I tu nie doznałem rozczarowania, to co potrafią te słuchawki naprawdę może zaskoczyć prawie każdego, kto nie miał do tej pory kontaktu ze słuchawkami orodynamicznymi. Jakość dźwięku i niesamowita kreacja przestrzeni, pełna detali, głęboka i szeroka scena, a zarazem swobodne i subtelne brzmienie i tak oczekiwany w moim przypadku realizm odtwarzanej muzyki, bez nadmiernych upstrzeń i dodatkowego wyostrzenia wprawił mnie w zachwyt. Naprawdę istnieją urządzenia, które tak pięknie potrafią przedstawić najcenniejsze walory muzyki.
Przesłuchałem kilkanaście moich ulubionych płyt i nawet nie zauważyłem kiedy zrobiło się bardzo ciemno i późno, a moja ochota na słuchanie nie mijała, a wręcz czym dłużej słuchałem, tym bardziej chciałem słuchać jeszcze więcej. Pomyślałem no, ale jutro też jest dzień i nagle zaskoczył mnie telefon, że minęło 6 dni i dnia następnego zjawi się u mnie kurier, trzeba będzie się rozstać ze słuchawkami.
Były to pierwsze słuchawki, które w jakiś sposób potrafiły zastąpić kolumny i nie odczuwałem braków w kreacji przestrzeni i pełnej gamy dźwięków od najniższych częstotliwości do najwyższych, co jednak w kolumnach wyposażonych w głośniki dedykowane do odpowiednich częstotliwości jest dużo prostsze. Można by oczekiwać jakichś braków przy najniższych i najwyższych partiach dźwięków, jednak nic takiego się nie dzieje. Słuchawki radzą sobie w pełnym zakresie dając niesamowite przeżycie muzyki.
Wcześniej zamierzałem kupić słuchawki AKG Q701 w podobnym przedziale cenowym firmowane przez Quincy Jones’a jednak teraz już wiem, że za podobne pieniądze mogę mieć wyrób cechujący się muzykalnością z innej rzeczywistości, a i trwałość tego produktu trudna będzie do pobicia.
Budowa
Na zdjęciach które zrobiłem widzimy dokładnie sposób wykonania, w którym trudno się do czegoś przyczepić. Pałąk i strzemiona nauszników wykonane są z metalowego płaskownika odpowiednio obrobionego termicznie, co nadaje mu wyjątkową sprężystość, a zarazem odporność na zagięcia i złamania. Płaskownik jest patynowany na kolor antracytowo-złoty, co nadaje charakteru surowości, a zarazem patyny i dostojności. Wszystkie łączenia są skręcone śrubkami imitującymi nity. Obudowa nauszników wykonana z ciemno-granatowego plastiku wysokiej jakości w połączeniu z czarną siatką chroniącą mylarową membranę i delikatną skórką na samych nausznikach robi ogromnie pozytywne wrażenie i co najważniejsze, całe nauszniki świetnie leżą na głowie i zapewniają wysoki komfort użytkowania. Pałąk obszyty tą samą delikatną skórą, co nauszniki jest na głowie praktycznie „nieobecny”. Delikatne malutkie literki L i P na pokrywkach mocowania suwaków pomagają rozpoznać zagubionym słuchaczom gdzie jest głośnik lewy, a gdzie prawy, co bez tych literek byłoby bardzo trudne, bo budowa obu słuchawek jest identyczna.
Dodatkowo na czołowej powierzchni osłon suwaków jest umieszczona nazwa firmy i rodzaj modelu, co niewtajemniczonym zdradza, co ich tak bardzo urzekło.
Można się trochę przyczepić do długości kabla, który okazał się za krótki przy kolumnach z tylnym bass-reflexem. Jego solidność i grubość powoduje, że nie jest najlżejszy i musiał wisieć w powietrzu, albo podpierałem go stolikiem okolicznościowym. Przydałaby się przedłużka, która jednocześnie pełniłaby rolę krótkiego kabla w roli słuchawek mobilnych i uniwersalnych.
Słuchawki podłączone do smartfona Sony Z3, który śmiało można nazwać walkman’em nie mogły pokazać swoich możliwości, bo Z3 nie był ich w stanie dostatecznie napędzić, co troszkę ogranicza możliwości, aczkolwiek nie wyklucza ich uniwersalności. Dla wymagających zastosowanie przenośnego wzmacniacza na pewno doda odpowiedniej mocy i umożliwi zastosowanie dowolnego źródła dźwięku.
Po podpięciu słuchawek do DACa odtwarzacza Marantz SA 8005 i dostarczeniu mu muzyki z PC ze zripowanych płyt w postaci plików w formacie bezstratnym flac jakość dźwięku była jeszcze lepsza, niż bezpośrednio z napędu.
Podsumowanie
Słuchawki planarne HiFiMan HE-400 zrealizują się praktycznie wszędzie i będą w stanie zaspokoić wymagania nawet najwybredniejszych użytkowników dostarczając dźwięku bogatego w przestrzeń, głęboką, pełną scenę, naturalność, bogactwo dźwięków i perfekcyjną dynamikę. Za cenę nieznacznie przekraczającą 1000 zł otrzymujemy produkt pozostawiający daleko w tyle słuchawki dynamiczne, a i w porównaniu w wyższymi modelami nie będzie się czego wstydzić.
Możliwość przetestowania tych słuchawek uzmysłowiła mi, że mój poprzedni wybór był błędny i w tym zakresie cenowym bez potrzeby dodatkowego rozbudowywania sprzętu odsłuchowego nie ma lepszego wyboru.
Polecam, bo ja już wybrałem :).
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: dostałem do testów
Ile zapłaciłeś/aś?: nic ale kosztują około 1500 zł
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: byłem ciekaw jak grają
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?:
Sennhiser HD 497
Sennhisery PXC 450
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
CD palyer DCD Denon 3300 abgreidowany i używany jako napęd
wzmacniacz Acuphasse E 206
Cambridge Audio DacMagic (z poprawionym zasilaniem)
różne kable zasilające , interconecty molibdenowe , kable coaxialne , kondycjonery , filtry ..................
Słychawki Hifiman HE-400 – czyli primabalerina w czołgu.
Dzisiaj kurier przywiózł długo oczekiwane słuchawki Hifiman HE-400 , ze środkowej półki cenowej o których mam napisać recenzję . Nie będę ukrywał , że bardzo mnie kusiła możliwość przeczytania recenzji tychże słuchawek w Internecie , ale byłem twardy i opinia fachowców jest dla mnie białą plamą . Recenzja polega przecież na opowiedzeniu własnych wrażeń , co czynię .
Budowa , wygląd , oraz ergonomia słuchawek .
Słuchawki są dostarczone w solidnie wyglądającym etui , o sztywnej konstrukcji , ze złotym napisem Hifiman , i od razu widać , że mamy do czynienia z produktem o wysokom poziomie jakości . Środek futerału jest wyłożony czarnym aksamitem oraz są wycięcia na wygodne ułożenie słuchawek . Poza tym jest czarny aksamitny woreczek , w którym znajdują się kable.Całość wygląda bardzo elegancko i ma się wrażenie , że to słuchawki o wiele droższe niż w rzeczywistości . Niektórzy audiofile to uwielbiają , ten przerost formy nad treścią , jednak ja mam odmienny pogląd . Lepiej gdyby firma pieniądze włożone w opakowanie , przeznaczyła na zapasowe poduszki na uszy, ale wiem, że jestem w mniejszości , a na marketing chyba jest inna pula pieniędzy , więc futerał bierzmy z dobrodziejstwem inwentarza. Same słuchawki są bez kabli , Każdy użytkownik osobiście je podpina . Jak Hifimany HE 400 wyciąga się z tego eleganckiego futerału , to mamy wrażenie, że powstały one w fabryce czołgów Leopard , jako produkt uboczny . Metal , solidność , precyzja i spora waga – która lekko niepokoi . Kabłąk – przypuszczam, że metalowy jest obszyty skórą z miękkim wkładem , a muszle są zawieszone na oksydowanych uchwytach z metalu . Przykręcone są one śrubkami i nie mają żadnych zatrzasków , plastikowych uchwytów i innej tego typu konfekcji , która po latach pęka i często powoduje problemy z ich użytkowaniem . Regulacja wysokości muszli jest na metalowym , oksydowanym wysięgniku , przesuwa się ją z mocnym oporem , co jest zaletą , bo słuchawki centruje się zazwyczaj jeden raz i tak zostaje , więc odpada ciągłe poprawianie wysuwającego się regulatora wysokości . Zewnętrzna obudowa muszli Hifimanów HE-400 jest wykonana z a z malowanych na czarno soildnych siateczek okolonych grubymi obręczami z błyszczącego tworzywa w głębokim cienmogranatowym kolorze. Te siateczki nadają konstrukcji wrażenia pewnej lekkości , pomimo rzucającej się w oczy solidności . Teraz dochodzimy do zmory melomanów słuchawkowych - kabla . Wydaje mi się, że producent bardzo się przyłożył do okablowania słuchawek i można tu wymienić dwa tego aspekty . Pierwszy , to sam kabel, który jest dosyć gruby i sprawia bardzo dobre wrażenie i przekonanie że wytrzyma wiele. Jest on zakończony z jednej strony mini jackiem z przejściówką na duży wtyk . Wszystkie końcówki kabla , oraz gniazda w słuchawkach są pozłacane . Z drugiej strony kabla są dwa specjalne wtyki , które wkręca się bezpośrednio do muszli . Złocone wejścia i wyjścia a także gruby solidny kabel powodują idealne połączenie słuchawek ze źródłem , a sam przewód jest również bardzo elastyczny . To wszystko jest zapowiedzią zerowych problemów z pękającymi wewnątrz kabla drutami , czy zimnymi lutami na końcówkach . Trudno sobie wręcz wyobrazić , żeby taki system okablowania mógł kiedyś nas zawieść . Ważną sprawą jest również wielkość miękkich nakładek na muszle, które można wymieniać w przyszłości we własnym zakresie . Welurowa , delikatna poduszeczka, która obejmuje ucho , jest tak duża , a miejsce na uszy jest tak głębokie , że poduszki stykają się z głową zupełnie nie dotykając uszu . Nie powoduje to problemu z długim słuchaniem , jak w innych tego typu konstrukcjach. Po włożeniu naszych słuchawek na głowę czuje się ich wagę i ma się wrażenie , że nie specjalnie mocno dolegają . Jednak po chwili to wrażenie mija , a po usłyszeniu muzyki po niedługim czasie robią się one nieważkie, przestajemy je zauważać i pozostaje tylko muzyka . Ten pozornie łatwy do rozwiązania problem z długimi sesjami używania słuchawek , jest bardzo trudno rozwiązać i dobrze wie to rzesza użytkowników słuchawek , oraz ich producenci . Nie wiem jak wytwórca to zrobił , może są one świetnie wyważone , może znaczenie ma fakt , że żaden element słuchawki nie dotyka ucha , albo specjalnej jakości pałąk , bardzo ale to bardzo elastyczny . W każdym razie moje obawy o brak wygody przy dłuższym użytkowaniu Hifimanów się nie potwierdziły . Uważam że producent przyłożył się solidnie do ergonomicznej strony słuchawek , którym nie sposób odmówić nietuzinkowej elegancji z rzucającą się w oczy czołgową solidnością .
Jak będą przebiegały testy
Przed otrzymaniem słuchawek do testów , obawiałem się tylko tego , że podłączę je pod swój sprzęt i usłyszę „audiofilskie plumkanie „. Nie raz takich konstrukcji , miałem okazję posłuchać na Audio Show w Warszawie . Dźwięku tego typu osobiście nie akceptuję , bo czy to słuchawki czy kolumny głośnikowe mają plumkać jak gra altówka z trójkątem , ale jak gra jakiś zespół z mięchem , to ma być mięcho i tyle . Więc śmiało je podpiąłem pod swój wzmacniacz Acuphasse E 206 , odkręciłem gałkę głośności sporo w prawo . Jak usłyszałem pierwsze dźwięki , to już wiedziałem , że nie jest źle i co jak co ,ale Hifimany do „ plumkaczy „ nie należą . Od lat mam osobiście skompilowaną płytę testową i muzyka nagrana na mojej płycie testuje różne aspekty dźwięku na różnych urządzeniach więc przy jej pomocy zabiorę się do odsłuchów . Jedna rzecz mnie w reklamie Hifiman HE-400 lekko zdziwiła , a mianowicie fakt , że producent pisze , iż słuchawki są przeznaczone do każdego źródła muzyki od wzmacniaczy słuchawkowych , do i Poda . W związku z tym od razu przypomina mi się dawna reklama Wańkowicza „cukier krzepi „. No to zobaczmy jak Hifmany HE-400 nas pokrzepią . Słuchawki postanowiłem przetestować w 4 kategoriach : mój system audio , dźwięk bezpośrednio z CD playerów , iPod , oraz laptopy . Żałuję, że nie przetestuję ze wzmacniaczem słuchawkowym , bo go nie posiadam . Zanim napiszę jak słuchawki grają , to małe wprowadzenie i przypomnienie, że z dźwiękiem jest podobnie jak z potrawą i jakich składników do niej użyjemy, taka będzie potrawa.
Jak słuchawki grają na stacjonarnych porządnych systemach
CD palyer DCD Denon 3300 abgreidowany i używany jako napęd , wzmacniacz Acuphasse E 206 , Cambridge Audio DacMagic (z poprawionym zasilaniem) , oraz różne kable zasilające , interconecty molibdenowe , kable coaxialne , kondycjonery ................... Acuphasse E 206 jest wyposażony w regulacje dźwięku i producent zrobił je po coś , więc ja ich używam .
Wrzucam do Denona pierwszą płytę .Charlie Haden - Vignette i zaczyna się od bardzo delikatnego fortepianu, który jest zawieszony w przestrzeni , słychać długie echa poszczególnych strun instrumentu , wrażenie subtelności i delikatności , potem zapada cisza i następnie wchodzi głęboki kontrabas od dołu, nieśpiesznie wypełnia całą przestrzeń , gra on dwie krótkie frazy i wchodzą szczoteczki po talerzach . Słychać namacalnie nierówność talerza i wiemy ,że to szczoteczka, której włosy przesuwają się po talerzu , a nie odgłos smażonej jajecznicy . Przestrzeń i kryształowa czystość , selektywność , separacja , ale przede wszystkim fantastyczna muzykalność , rzekłoby się chwilo trwaj …. Wszystko jakby zawieszone w powietrzu .
Kolejny utwór , to sztandarowy mój tester Al DiMeola, John McLaughlin & Paco De Lucia – Beyond The Mirage .Ma się wrażenie ,że jest się blisko muzyków , gitary są mocno tłuste , czuje się wręcz grubość strun , a ich leciutko przeciągnięty dźwięk , jest trochę podobny do hawajskiej gitary , taki słodko leniwy , choć tempo utworu od początku szybkie z biegiem czasu coraz bardziej przyspiesza . I jest w tym sprzeczność , ale o tym w podsumowaniu . Przepiękna stereofonia , oraz mnóstwo powietrza , każdą strunę słychać jakby oddzielnie , ale to nie jest lodowata analityczność dźwięku ciętego na plasterki . Odnoszę wrażenie , że to jest dźwięk idealnie czysty , chociaż gra dynamicznie trzech wirtuozów gitary w hiszpańskim stylu . Nie ma tu ani odrobiny bałaganu i ten brak bałaganu jest bardzo charakterystyczną cechą tych słuchawek , a pomimo, że gitary są dość ostre , nie ma śladu zapiaszczenia . Dźwięk jeszcze bardziej namacalny da się zauważyć odgłosy przeciągania palców po strunach , czasem delikatny stuk w pudło gitary i te niby brudy tworzą jeszcze bardziej przekonujące wrażenie uczestnictwa w koncercie . W drugiej części artyści nieźle przyspieszają i jedno co mi przychodzi na myśl , to fascynacja tym co się słyszy , oraz zdziwienie jak coś takiego można zagrać, nagrać i zaprezentować słuchaczowi . Niemały w tym udział mają opisywane Hifmany HE-400 , bo choć ten utwór słyszałem ze sto razy , to nigdy aż w takim perfekcyjnym wykonaniu .
Acoustic Solutions - to kolejna płyta wyprodukowana przez samego Kena Ishiwatę , od początku do końca akustycznie , na dawnych analogowych magnetofonach 16-sto śladowych . Na kompakcie jest logo Marantz. W założeniu ma ona służyć do ustawiania i oceny systemów audio . Na tej płycie gra typowy band w stylu orkiestr amerykańskich Glenna Millera, a śpiewa Judith Nijland . Utwór zaczyna się ciszą , w którą wchodzi jedwabisty wokal Judith , a na to w pięknej stereofonii po kolei sekcje dęte , oraz rytmiczne i możemy określić , w którym miejscu na scenie siedzą poszczególne sekcje – stereo idealne i zawsze pięknie pokazane przez słuchawki szczoteczki na blachach oraz różne kolory wybrzmiewania talerzy i różnych przeszkadzajek . Nasze słuchawki lubią kobiety i świetnie sobie radzą z damskimi wokalami . Wszystko jak zwykle selektywne , melodyjne , rytmiczne ,przestrzenne ciepłe i przenormalne .To określenie normalności , to najwyższy komplement , bo to znaczy, że mamy wrażenie uczestnictwa na żywo w wydarzeniu muzycznym . Wydaje nam się , że siedzimy w , lokalu z epoki , pod sufitem obraca się lusterkowa kula a na scenie stoi ubrana w błyszczącą długą suknię wokalistka . Jak słucham tego nagrania to zadaję sobie pytanie – co by tu można ewentualnie zmienić na lepsze i zaraz sobie odpowiadam, że nic . Te nagranie to doskonałość / przez magię . Hifmany HE-400 pięknie pokazują klimat pomieszczeń, w których gra muzyka ale oczywiście że trzeba do tego odrobiny wyobraźni. Słuchawki bardzo realistycznie tworzą scenę i piosenkarka stoi przed zespołem , a za nią od lewa do prawa całe spektrum orkiestry i fenomenalnie słychać przestrzeń , a najbardziej efektowne są instrumenty dęte . I co bardzo ważne , wokal nie wpada nam do środka ucha i nie wgryza się w mózg , a słuchawki prezentują nam to wszystko w prawidłowej odległości . Zresztą kolejną właściwością słuchawek jest perfekcyjne pokazywanie sceny muzycznej .
Ostatnią artystką testu Hifimanów HE-400 na wzmacniaczu Acuphasse , będzie uwielbiana przeze mnie słowacka pianistka Sylvia Capova , grająca Revolution Etude In C Minor Op. 10/12 – Chopin .Utwór pochodzi z amerykańskiej płyty The Best Chopin . Fortepian solo , to jeden z najtrudniejszych do odtworzenia instrumentów , może dlatego że ma tyle odsłon , ilu artystów na nim gra i ogromną paletę opcji ukazywania tej samej muzyki w jakże odmienny sposób . Zaczyna się od trzęsienia ziemi i prawie widać jak artystka mocno uderza palcami w klawisze ,natychmiast wykonując serie pasaży po klawiaturze . Na tych słuchawkach po raz pierwszy usłyszałem metaliczne odgłosy strun instrumentu , taki w klimacie klawesynu i występuje to na samym skraju słyszalności , oraz rezonans fortepianu – drewnianego pudła fortepianu . I jest tak jak z gitarami , które opisywałem wcześniej - te wibracje to brud w dźwięku , który jest cechą instrumentów skrzyniowych , ale realizatorzy starają się zawsze to ukryć . Potem nastąpiły dobitne dźwięki i z całej siły uderzanych klawiszy , a wszystko skąpane w mocnych, ale już subtelniejszych pasażach . Jedno co mi przychodzi do głowy to emocje , które wprost tryskają z pod palców artystki grającej na tym instrumencie a martwy przedmiot jakim jest przecież fortepian stanowi z Sylvią Capovą jedność . Wydaje mi się, takie uczucia muszą płynąć z głębi duszy artysty i to wszystko słuchawki nam pięknie pokazują . Tutaj mam wrażenie, że siedzę obok artystki i przewracam jej nuty i to jest bardzo realistyczne . Pomimo mega szybkiego tempa i maksymalnej głośności jaką można wykrzesać z fortepianu , jak zwykle w scenie muzycznej panuje wzorowy porządek . Potem tempo delikatnie spada , słyszymy cały wachlarz barw instrumentu , zdecydowany lecz jakby lekko jedwabisty i oddalony dźwięk , choć dalej się bardzo dużo dzieje to plany się nie mieszają ze sobą ,słychać doskonale każdy z osobna a całość tworzy harmonijną muzykę . Jest to bardzo trudna sztuka i słuchawki poradziły sobie z tym jakoś tak naturalnie . Słyszę również duże zróżnicowanie planów dźwiękowych , w zależności w które struny uderzają młoteczki instrumentu . Fenomenalnie słychać użycie pedału tłumiącego ,słyszymy dźwięki wyraźnie ostre i zgaszone ,nie wymieszane ze sobą i choć wybrzmiewają jednocześnie, słychać każdy z osobna - pięknie . Zastanawiam się czy dałoby się odtworzyć taki utwór , z którym Hifimany HE-400 by sobie nie poradziły .
Jak słuchawki grają na stacjonarnych przeciętnych źródłach .
Ponieważ większość sprzętu mam z lat 90tych , to w prawie we wszystkich źródłach posiadam wyjście słuchawkowe , o które w dzisiejszych czasach trudno . Podpinam Hifiman pod wyjście słuchawkowe CD – DCD Denon 3300 i Marantz 63 Se . Powiem tak , że obydwa cedeki grają podobnie , czyli dalej bardzo dobrze , ale z mniejsza potęgą , instrumenty nie są tak tłuste i pasmo nie jest tak rozciągnięte i oczywiście lepiej było na Acuphasse . Ale o czym my mówimy, o wyjściach słuchawkowych CD playerów , więc powinno to zagrać jak się spodziewaliśmy , czyli słabo . Dopiero porównanie do innych słuchawek sprowadza nas na ziemię . Podpinam Sennhisery HD 497 i dopiero słyszę różnicę a właściwie przepaść . Te słuchawki ,które kiedyś bardzo lubiłem, grają skrzecząco i słychać w nich melodię , ale połowa dźwięków zniknęła i dźwięk z gniazda CD playerów jest już taki jaki być powinien , czyli przeciętny . Następnie podpinam Sennhisery PXC 450 i choć one są dużo lepsze od HD - 497, to wiele na plus się nie zmienia . Czyli to nie sygnał z CD był taki dobry, tylko Hifimany HE-400 wyciągnęły z odtwarzaczy wszystko a nawet więcej niż można by się spodziewać .
Jak słuchawki grają na i Podzie .
Podpinam słuchawki i Poda Creative Zen Sleek Photo i odpalam swoją płytę testową z plików Mp3 320 kb/s i znowu słyszę sposób w jaki Hifiman prezentuje muzykę . Przestrzeń ,separacja , głębia sceny . Jednak muzycy są oddaleni od słuchacza , przestrzeń jakby się powiększyła , a dźwięki wydobywają się gdzieś z oddali i czuć ,że słuchawkom trochę brak prądu . Gra bardzo kulturalnie i selektywnie , ale” mięcha „ w tym nie ma – takie granie „audiofilskie „ trochę . Na innych i Podach oraz telefonach słuchawki również grają podobnie i dosyć cicho . Można by było to ostatecznie zaakceptować , ale jednak przydałoby się odrobinę więcej życia , bo np. w samolocie może być sporo za cicho .
Jak słuchawki grają na komputerze .
Odpalam swoja płytę testową nagrana w Wav czyli plik audio i powiem szczerze, że zostałem bardzo zaskoczony . Słuchawki grają świetnie , nie chce się wierzyć , że to gra z laptopa . Powróciły wszystkie cechy które opisywałem wcześniej i jest przepięknie . Tylko że mój laptop jest z najwyższej półki z dedykowaną kartą dźwiękową i czy to ma znaczenie zobaczmy na laptopie budżetowym za 2000PLN. I tutaj niestety już nie jest tak dobrze , mimo że niby obiektywnie gra poprawnie , to różnica jest spora . Pliki Mp3 320 kb/s jakoś nie porywają , może by grało lepiej na plikach Flac , albo przez wzmacniacz , np. Creative 2,1 on ma wejście na słuchawki i swój wzmacniacz i przez analogię przypuszczam , że będzie bardzo dobrze .
Czas na podsumowanie .
Pozornie idealną sytuacją byłoby, jeśli słuchawki byłyby całkowicie neutralne , ale realnie tak nie jest , bo słuchawki mają cechy delikatnie dominujące, jednak bardzo pożądane , przynajmniej przeze mnie . Są w nich ustawione idealne proporcje w wielu aspektach dźwięku . Kolejna rzecz to dynamika , tu wytwórca oparł się trendowi bardzo dużej dynamiki . Hifimany HE-400 mają jej, w sam raz , a przez to grają bardzo naturalnie i nie męczą , są spokojne i nie grają tak , jakby się spieszyły na odjeżdżający autobus . I pomimo że są wolne , a właściwie dlatego w nagraniach panuje idealny porządek i każdy dźwięk dotrze do słuchacza ,a te dźwięki są precyzyjnie umieszczone w przestrzeni . Poza powietrzem mają idealną stereofonię gdzie dosłownie widzimy jak artyści umieszczeni są na scenie , plany muzyczne są selektywne i to wszystko tworzy naturalną scenę muzyczną . Jeśli w nagraniu są niskie tony , to dokładnie je słyszymy razem z resztą pasma . Jak utwór ma sporo basu i odkręcimy potencjometr , żeby go było więcej , to zrobi się głośniej , ale nie tak jak w zwykłych słuchawkach , że niskie tony zdominuje resztę i słychać wszechobecny bas – nic z tego . Te słuchawki budują swoją prezentację na średnicy i dlatego wydają się ciepłe i przyjazne dla naszych uszu . Dźwięk z słuchawek osnuty jest taką aurą , jak w dawnych nagraniach analogowych . Dominuje kryształowość , wysokie tony są bardzo różnorodne , ale nigdy nie doszły do miejsca , gdzie góra pasma zaczynała niemiło i za ostro grać , a dół jest podany w świetnej proporcji do reszty pasma . No i cecha maksymalnie ważna , jest taka , że słuchawki wyciągają emocje płynące z utworu , pokazują przestrzeń pomieszczenia , i a prezentacja muzyki nigdy nie jest letnim budyniem . Jest to pozorna sprzeczność , że wolne , spokojnie grające słuchawki pokazują emocje , ale dokładnie tak jest .
Na koniec powiem , że przy świetnym zasilaniu słuchawki grają fenomenalnie , a przy gorszym grają świetnie i jakby nie sprawia im różnicy pod jakie przeciętne źródła stacjonarne zostaną podpięte i po niżej pewnego dobrego poziomu nie schodzą . Firma Hifiman do napędzania słuchawek rekomenduje swój wzmacniacz słuchawkowy . Widziałem go i wygląda bardzo ciekawie i można przypuszczać ,że gra w podobnej klasie co słuchawki . Czy warto za Hifiman HE-400 dać 1400 zł ? Jak się ma porządne źródło , to każda złotówka na te słuchawki jest dobrze wydana i wejdziemy na zupełnie inny poziom muzyki , szczególnie jak się nie ma rewelacyjnych kolumn . Do porządnego komputera zdecydowanie tak i do stacjonarnych urządzeń audio , łącznie z mp3 , ponieważ słuchawki potrzebują pewne minimum zasilania , wtedy się odwdzięczą słuchaczowi , bardzo dobrze grając nawet na przeciętnych źródłach .
A teraz kilka minusików , bo nie ma rzeczy bez wad .
Po całodziennym trzymaniu słuchawek na głowie doszedłem do wniosku że słuchawki mogły by odrobinę mniej ważyć . No i przydałyby się może kątowe jacki, przykręcane do słuchawek lub wręcz w innym miejscu zainstalowane gniazda , bo jak ubrałem polar i ruszałem głową , to mi delikatnie kabelki obcierały o kołnierz , ale oczywiście tragedii nie było .
Przenośne odtwarzacze plików audio na których robiłem testy nie są najnowsze a współczesne pewnie mają bardziej wydajne zasilanie i możliwe , że słuchawki by grały na nich lepiej niż na tych moich . Lecz te nieliczne wady nie są za bardzo uciążliwe , jak się pomyśli o ogromnej ilości pozytywów Hifiman HE-400 ich nietuzinkowej grze to zdecydowanie wskazuje na plus i to duży plus. pikop58
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: otrzymałem do testów
Ile zapłaciłeś/aś?: wypożyczone
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Świetny wybór do szeroko pojętej muzyki rockowej
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Ear Stream Black Pearl
Yamaha CD S1000
AriniAudio AcousticStarr
Już od dłuższego czasu chodzi za mną zmiana użytkowanych obecnie słuchawek AKG K701, lub ewentualnie powiększenie kolekcji o kolejne nauszniki. Nie wynika to z faktu, że coś z nimi jest nie tak, bardzo mi odpowiadają, sprawdzają się znakomicie w jazzie, klasyce, starym rocku, jednak kiedy przyjdzie do posłuchania mocnego rocka, lub metalu… cóż, wychodzi ich słaba strona, czyli brak niskiego basu oraz niedociążenie zakresu niskich częstotliwości. Przy czym problem jest większy, niż się może wydawać, bo nie znoszę mocnego słuchawkowego basu, który pulsuje, radośnie łupie w uszy, wali po głowie dźwiękami bez wyraźnego konturu oraz większego zróżnicowania. Z zaciekawieniem podpiąłem więc pod swojego Ear Stream Black Pearl nadesłane HiFiMANy HE400, licząc, że coś interesującego usłyszę.
Jeśli chodzi o wygląd i budowę, to z pierwszego wrażenia słuchawki przypominały mi… czołg, albo nawet buldożer. Są duże, ciężkie, sprawiają bardzo solidne wrażenie, trzymając je w ręku, czuć słuszną wagę. Tu nie ma plasticzków, szmatek, welurków, jest za to metal, profil stalowy, śruba, skóra (miękka i miła w dotyku). Całość robi bardzo dobre wrażenie, choć jest jeszcze miejsce na cyzelowanie detali, przede wszystkim w wyglądzie stalowych obejm i łączników, które są solidne, ale ciut mało wyrafinowane. Słuchawki leżą na głowie w wygodny sposób, pozwalają szybko przyzwyczaić się do ich wagi, a wielogodzinne odsłuchy nie powodują dyskomfortu.
Opis brzmienia najlepiej zacząć od basu, który jak już pisałem, jest dla mnie podzakresem newralgicznym - nie jestem basolubem, ale wymagam wyraźnego basu, dobrze zdefiniowanego, z wyraźnym konturem, a przy tym krytyczna jest jego ilość, gdyż jakakolwiek przesada w tej materii nieprzyjemnie drażni moje uszy. Czy bas HE400 spełnia te wyśrubowane wymagania?
Wyjaśniam: bas schodzi bardzo nisko, ma moc, solidność, a nawet potęgę. Natomiast nie określiłbym go jako bardzo duży, a już na pewno nie wielki; jest dobrze zdefiniowany, z zarysowanym konturem, ładnie zebrany. Wskaźnik kontur/wypełnienie, gdzie łącznie uzyskujemy 100 pkt, określiłbym na 38/62 – dla porównania K701 dałbym 70/30. Może takie skalowanie to trochę „paculizm”, ale myślę, że dobrze obrazuje przedmiot opisu. Zróżnicowanie basu, prędkość, a przy tym wyraźne akcentowanie powodują, iż szybkie przebiegi gitary basowej lub kontrabasu są czytelne, rytm jest świetnie trzymany, przy tym dźwięk ładnie pulsuje, wybrzmiewa i gaśnie, nie ma tu ani śladu „boomboxowania”, którym niektóre słuchawki nas raczą. Fenomenalnie słychać i czuć stopę perkusji, bardzo dobrze pokazana jest wielkość membrany dużego bębna, słuchawki kapitalnie oddają energię i impet tego elementu zestawu perkusyjnego – za to należy się HiFiMANom duży plus. Tak więc podzakres basu z nawiązką spełnia moje wymagania: nic nie dudni, nie wlecze się, czytelność i zróżnicowanie są bardzo dobre. Zaznaczam, iż elementem z miejsca dyskwalifikującym dla mnie jakiekolwiek słuchawki jest bas wdzierający się w średnicę, przykrywający jej dolną część, pogrubiający brzmienie. HE400 nawet nie otarły się o taką manierę grania – rozdział pomiędzy podzakresami jest wyraźnie zdefiniowany, nie ma problemów ze śledzeniem instrumentów sekcji rytmicznej w rozdzieleniu z instrumentami operującymi w średnicy - bingo!
Opisując charakter tonów wysokich, chciałbym uciec się do pewnej płyty - otóż jedną z najgorzej zrealizowanych polskich płyt ostatnich lat jest „Źródło” Marka Piekarczyka. Muzycznie album jest znakomity, zawiera klasyczne utwory Klanu, Testu, Niebiesko-Czarnych w rockowych interpretacjach Marka. Ale jeśli chodzi o realizację, to zmusza mnie on do płaczu: nigdy wcześniej nie słyszałem takiego nagromadzenia potwornych sybilantów, które tną uszy niczym nóż wodny płat metalu. Całość brzmi ostro, sztucznie, z podkreśloną wyższą średnicą i górą, dźwięk jest konturowy, wyprany z barwy , brak mu płynności, gitary wiercą w mózgu – słowem czysta masakra! Jest to jedyna płyta, która zmuszała mnie do kręcenia w lewo gałką treble we wzmacniaczu – mnie, dla którego wyłączenie przycisku source direct jest jak dla starozakonnego żyda zjedzenie wieprzowiny - odstępstwem od czci, wiary i fundamentalnych zasad. Ale płyta jest tak fajna, że nie mogłem jej pominąć. Tymczasem na HiFiMAN HE400 da się słuchać, ba, i to z przyjemnością! Sybilanty owszem, wciąż są, ale nie drażnią tak bardzo, całość wygładziła się, nic już tak mocno nie kłuje w uszy, muzyka ładnie „wchodzi”, jakimś cudem całość stała się przyswajalna, miodna, płynna. Co zaskakujące, nie kosztem zamazania, zaciemnienia przekazu, gdyż wszystkie szczegóły są dobrze słyszalne. Jak one to robią, nie wiem, ale tym mnie kupiły.
Daje to pewien obraz górnej części pasma: jest ona odrobinę słabiej akcentowana w stosunku do średnicy, nie pcha się przed szereg, nie strzela fajerwerkami, nie epatuje rojem planktonu i milionem szczególików. Owszem, słychać wyraźnie wszystkie efekty, przeszkadzajki, niuansiki, które są zawarte w nagraniu, jest aura i pogłos, nic nam nie umyka, ale całość prezentacji w wysokim zakresie jest lekko wtapiana w tło i wybrzmiewa niejako przy okazji, nie ma tu projekcji na pierwszym planie. Na mój gust, talerzom perkusji troszkę brak dźwięczności, są sypkie, wyraźne, dość zróżnicowane, ale nie jest to ostatnie słowo w tym aspekcie. Nie jest to jakiś poważny zarzut, jedynie pogłębiony opis charakteru brzmienia HE400… spróbuję jeszcze inaczej: wielbiciele brzmienia trójkąta, mogą być nieco zawiedzeni, gdyż instrument ten może im nie błyszczeć wystarczająco.. Osobiście skierowałbym na nie trochę więcej ”światła”, dodatkowo dobrze zrobiłoby im ciut więcej body, wypełnienia, aby nadać brzmieniu talerzy więcej dźwięczności i perlistości.
Pozostaje nam średnica. Bardzo lakonicznie: jest ona barwna, dźwięczna, rozwibrowana, melodyjna, płynna, emocjonalna. A przy tym nie ma nawet śladu podgrzania, podbarwiania, czy pogrubienia, pozostaje cały czas czysta, wyraźna. Bardzo dobre wrażenie robi detaliczność tego zakresu, instrumenty wybrzmiewają pełnią szczegółów, smaczków, nic się tu nie klei jedno do drugiego.
Omówiwszy poszczególne zakresy, pora przejść do opisu brzmienia jako całości, gdyż uważam, że jest to clou decydujące o atrakcyjności i „fajności” HE400.
Trzeba podkreślić, iż HiFiMANy całościowo robią ukłon w stronę muzykalności, natomiast jest to muzykalność wyrażona poprzez równe granie w całym paśmie, ładne zszycie podzakresów i ogólną harmonijność brzmienia. Dźwięk jest duży, mocny, ale wrażenie to nie wynika z wypchnięcia średnicy lub z walenia basem. Całość przekazu jest nasycona szczegółami, można śledzić partie poszczególnych instrumentów, niuanse artykulacji, ale wszystko jest podawane w sposób nienachalny i niemęczący. Bardzo istotną cechą definiującą brzmienie tych HiFiMANów jest stonowanie, osłabienie ataku – wpływa to na owo wrażenie płynności, spokoju i pozwala na niemęczące, wielogodzinne odsłuchy. Dźwięk jest odrobinę wolniejszy niż w AKG, za to pozbawiony nerwowości i narowistości – ale uwaga: wcale nie pozbawiony impetu! Mnie osobiście bardzo ujęła ta cecha, wydawałoby się, że zmniejszy ona atrakcyjność przekazu, jednak jest wręcz odwrotnie - nie chciało się ściągać nauszników z głowy, każda płyta wciągała jak czarna dziura. I jeszcze jedno, słuchawki lubią wysokie poziomy głośności, przy czym osiągają je z kulturą, równo wzmacniając całe pasmo, a przy głośnym słuchaniu nie drażnią uszu.
Jeśli chodzi o sceną i stereofonię, to AKG są uważane za jedne z przestrzenniej grających słuchawek. Napiszę wprost: jeśli chodzi o przestrzenność grania, odsunięcie sceny, głębię, to do poziomu K701 należy dodać jeszcze 80% efektu i wtedy uzyskamy to, co serwują HE400. Pogłosy, aura są świetnie oddane, nic nie gra do ucha, poszczególne instrumenty są pozycjonowane z perspektywą.
Szczególnie na HE400 podoba mi się dźwięk gitary – daję jej maksymalną ocenę, to jest to! W akustycznej słychać poszczególne struny, z całym bogactwem wybrzmień, zaś w elektrycznej jest barwa, mięso, wibracje, atak, wygaszenie, a przy tym taka analogowość, organiczność brzmienia. Żeby zobrazować jak brzmi gitara elektryczna, proszę sobie wyobrazić brzmienie gitary Jimiego Hendrixa z gramofonu (ale miękko zawieszonego, nie mass loadera) wzmocnione przez wzmacniacz lampowy (ale na lampach KT, a nie EL34). Interesujący jest też saksofon, ma piękną barwę, czuć moc, skalę dźwięku, który jest bardzo naturalny, plastyczny.
Ograniczenia słuchawek słychać za to przy fortepianie. O ile niskie zejście basu sprawia, iż czuć potęgę brzmienia tego instrumentu i brzmienie lewej ręki jest bliskie naturalności, o tyle prawa ręka pozostawia lekki niedosyt, dźwięki mogłyby być bardziej konturowe, perliste i doświetlone. Zapewne w kolejnych modelach HiFiMANa te aspekty dźwięku stoją na wyższym poziomie.
Słuchawki są łaskawe dla kiepskich realizacji, da się słuchać skaszanionych nagrań, fani metalu oraz rocka z lat osiemdziesiątych mogą uznać, iż są to słuchawki im dedykowane. Po obowiązkowych pozycjach testowych, dwa wieczory spędziłem z Comą, Toolem i AC/DC, gdy normalnie wieczorową porą karmię odtwarzacz płodami wytwórni ACT i ECM. Daje to wyraźny drogowskaz dla tych, których preferencje muzyczne orbitują około ciężkiego rocka, metalu, grunge’u i tym podobnych.
Tak naprawdę myślałem, że jako jednorazowy recenzent będę mógł się trochę powyżywać, skrytykować, napisać prawdę i tylko prawdę - a co, czy każda recenzja musi być taka stereokolorowa? No niestety, poddaję się koledzy, decyzja już zapadła: przechodzę na HiFiMANy!
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: dostałem do testów
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: bo bardzo chciałem posłuchać, jak grają słuchawki planarne
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Odtwarzacz: Marantz 17 Ki signature
Tuner FM: Kenwood 5020L
Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity X-Can V1 - modyfikowany
Telefon Samsung Galaxy S3 mini
Wzmacniacz/Dac portable: Fiio 07k
Karat dźwiękwa: Prodigy HD2
Okazja posłuchania HE-400, najtańszego modelu słuchawek z oferty HIFIMAN-a była możliwa dzięki uprzejmości firmy RAFKO, dystrybutora produktów HIFIMAN na Polskę.
Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu dużego kartonowego pudła, w którym przyjechały słuchawki było bardzo pozytywne, wewnątrz ukazało się czarne, zgrabne etui z rączką, wykonane z przyjemnego w dotyku tworzywa. Jednak okazało się, jak później wyczytałem na stronie jakiegoś internetowego sprzedawcy, że w komplecie sprzedawany jest tylko welurowy worek. No dobrze pomyślałem, producent obcinał koszty produkcji, gdzie się tylko dało, jak to w tekstach reklamowych pisano - niższa cena jest efektem zastosowania produkcji maszynowej tam, gdzie w droższych modelach stosuję się montaż ręczny oraz uproszczonej wersji przetwornika z mniejszym magnesem tylko z jednej strony membrany, co poza obniżeniem ceny pozwoliło dodatkowo obniżyć wagę całej konstrukcji. Tutaj należy napisać kilka słów wyjaśnienia, co z tym magnesem po jednej stronie. Większość słuchawek na rynku w "normalnej" cenie, to słuchawki o konstrukcji dynamicznej jednak parę lat temu HiFiMAN zaprezentował przystępne cenowo modele ortodynamiczne (magnetoelektryczne, zwane też planarnymi), które szybko zdobyły uznanie w kręgach melomanów ceniących sobie zdolność kreacji sceny pełnej niuansów i lokalizacji na niej instrumentów podobnie, jak przy odsłuchu na żywo. Nie będę opisywał dokładnie ich konstrukcji jedynie wspomnę, że planarny znaczy płaski, co oznacza, że membrana jest arkuszem folii z zatopionymi w niej płaskimi bardzo cienkimi przewodami pobudzaną do drgań płynącym przez nie prądem w polu magnetycznym. W HE-400 przetwornikami są cewki zatopione w mylarowej folii pokrytej jednostronnie aluminium i umieszczonej jak wspomniałem na początku w sąsiedztwie tylko jednego magnesu. W wyższych modelach słuchawek HIFIMAN stosuje magnesy po obu stronach folii. Natomiast różnicą między słuchawkami planarnymi a elektrostatycznymi polega właśnie na tych cienkich przewodach zatopionych w folii. Można zatem powiedzieć, że słuchawki planarne mają pewne cechy wspólne słuchawek dynamicznych i elektrostatycznych.
Otwieram więc to fajne etui i pierwsze małe zdziwienie, intensywne wrażenia węchowe, zapach podobny, choć nie tak intensywny, jak po otwarciu kabiny nowego samochodu ze skórzaną tapicerką. Producent wyraźnie chciał zasygnalizować, że to produkt z kategorii luksusowych. Nie jestem wielbicielem skórzanej tapicerki i jej zapachu, dlatego mimo, że pady słuchawek są miękkie i wygodne zapach ich przeszkadzał mi na początku w koncentracji na słuchaniu muzyki.
Druga rzecz, która po wyjęciu słuchawek została natychmiast dostrzeżona jako nie sprzyjająca komfortowi użytkowania, to ich dość duża waga (440g) co nie za bardzo pasowało mi do oświadczenia producenta, że HE-400 są słuchawkami uniwersalnymi w dodatku przy ich dużych rozmiarach, chyba że to pojęcie nabrało dzisiaj innego znaczenia widząc na ulicy osoby z pełnowymiarowymi słuchawkami.
Po dokładnym obejrzeniu słuchawek ze wszystkich stron i przykręceniu do każdego nausznika nietypowych złoconych łączówek na końcu dość sztywnego 3 metrowego kabla zakończonego wtyczką z zatopionym mini jackiem nakładam je w końcu na głowę. Jestem po raz trzeci zdziwiony i rozczarowany zakresem regulacji obejmy, która w pozycji minimalnej i tak jest odrobinę za luźna. Moja żona natomiast wyglądała dość komicznie, w tych dużych nausznikach, leżących poniżej uszu na linii szczeki. Nic moim zdaniem nie tłumaczy producenta w takim poślednim traktowaniu osób o wzroście poniżej 170 cm lub z małą głową. Jedynie co mi przychodzi do głowy i może jakoś tłumaczyć, to badania marketingowe wskazujące, że statystycznym posiadaczem słuchawek HIFIMAN-a są rośli mężczyźni, jeżdżący autami ze skórzaną tapicerką.
Nastawiony już dość negatywnie postanowiłem przestać się czepiać i wreszcie przystąpić do odsłuchów, bo bardzo byłem ciekawy tych wszystkich pozytywnych opinii przeczytanych wcześniej oraz porównania do moich Sennheiserów HD600 i Shurów SRH940.
Nie będę szczegółowo opisywał utworów i wykonawców, oraz sprzęt użyty do odsłuchów, którego listę można sobie przeczytać na końcu recenzji, a skupię się jedynie na syntetycznym opisie cech słuchawek, których miałem przyjemność słuchać wiele godzin przez siedem dni.
Truizmem będzie stwierdzenie, że każdy słyszy inaczej i że prawdopodobnie nie ma słuchawek sprawdzających się u wszystkich, na każdym gatunku muzyki. Dlatego starałem się bez uprzedzeń "wysłuchać" w HE-400 tego co mają najlepszego do przekazania.
Brzmienie
Pierwsze wrażenie, to olbrzymia przestrzeń i łagodność przekazu przy zachowaniu szczegółowości i naturalnej barwie dźwięku. HE-400 najlepiej wypadły dla mnie na muzyce symfonicznej. Wrażenie uczestnictwa w koncercie było bardzo realistyczne, dźwięk potrafił oderwać się od głowy i zaskoczyć kierunkami dochodzenia i odległością pozornych źródeł.
Podstawa basowa realizowana przez kontrabasy zawsze mnie dziwiła na koncertach, jak potrafi mocno, nisko i ze swobodą zabrzmieć. HE-400 poradziły sobie w tym zakresie znakomicie, dodać jeszcze należy, że dźwięk nie zlewał się w jedno źródło, tylko słychać było kilka instrumentów, a barwa tego zakresu była zróżnicowana i dość dobrze kontrolowana. Na uwagę zasługuję swoboda i dynamika przekazu tego pasma.
Średnica generowana przez HIFIMAN-y nie była już taka zaskakująca jak bas, choć gładka i naturalna, to moim zdaniem nieznacznie wycofana w okolicach 3-5 kHz. Nic w niej nie drażniło, nawet głośne partie instrumentów dętych blaszanych, które czasami potrafią zakłóć w uszy. Niuanse brzmieniowe były oddane z pełną paletą barw.
Najwyższy zakres oceniam również wysoko ze względu na dobrą szczegółowość, selektywność i naturalne wybrzmiewanie transjentów z lekkim zaznaczeniem górnego skraju pasma, dodającego dźwięczności temu zakresowi, co jest efektowne ale nie zawsze pożądane.
Jakość tego zakresu ma znaczący wpływ na scenę generowaną przez HE-400, która w tej klasie cenowej jest poza zasięgiem dla konstrukcji dynamicznych. Scena jest wielowymiarowa, a przy tym łatwo określić odległość i wielkość pozornego źródła dźwięku, pomiędzy instrumentami jest dużo powietrza, jak to często lubią określać zawodowi recenzenci pism o tematyce audio.
Po przesłuchaniu innych gatunków, takich jak opera, jazz wokalny i inne, w których wiodącą rolę pełni wokal, szczególnie kobiecy, zabrakło mi w przekazie większej dawki emocji z bardziej zaznaczonej średnicy, która w połączeniu z interpretacją pomaga pojawianiu się ciarek na plecach. Z kolei na niektórych nowych płytach z muzyką jazzową podstawa basowa była zbyt silna, ale to już w większym stopniu wina obecnych tendencji przy realizacji płyt, odniosłem przy tym wrażenie, że jednak pasmo średniego basu maskuje minimalnie średnicę, przy porównaniu tych samych nagrań z zamkniętymi SRH940 i otwartymi HD600.
Po odsłuchach na sprzęcie stacjonarnym postanowiłem spróbować odsłuchów najpierw na gołym smartfonie SG3 mini, potem z Fiio O7k, jak również z komputera z kartą Prodigy HD2. Deklaracja producenta o uniwersalności tych słuchawek nie do końca jest prawdziwa - SG3 mini musiałem wysterować na maksimum słuchając wieczorem w domu by uzyskać odpowiedni poziom głośności. Sama jakość dźwięku była na dobrym poziomie jednak z ograniczoną dynamiką w najniższym paśmie i niewielką utratą szczegółów. Dużo lepiej pod względem wysterowania i dynamiki było z Fiio O7k, jednak nastąpiło zauważalne zwężenie i pewne oddalenie sceny. Próba z odsłuchem z komputera była najmniej udana, brakowało po trochu wszystkiego i nawet pojawiła się ostrość na niektórych płytach.
Reasumując, otwarta konstrukcja tych słuchawek, ich ciężar, sztywny przewód i jednak trudność wysterowania w żadnym razie nie predestynuje ich od miana sprzętu uniwersalnego z funkcją portable. Mocny wzmacniacz słuchawkowy, z dobrą kontrolą basu i wygodny fotel to jedyne połączenie z jakim bym dłużej chciał słuchać HE-400.
HiFiMANy HE-400 są według mnie słuchawkami dość wszechstronnymi, dedykowanymi do wielu gatunków muzycznych, których słucham na co dzień, czyli do szeroko pojętej muzyki poważnej od Renesansu do muzyki współczesnej, jazz, R&B, soul, funky. Można ich słuchać długo bez zmęczenia i znudzenia muzyką, znane płyty zabrzmiały ciekawie bardzo przestrzennie i czasami zaskakująco, niektóre z trochę zbyt zaznaczonym basem, co jednak nie było męczące przy jego dobrej jakości, inne z kolei z niewielkim niedostatkiem średnicy na damskich wokalach. Gdybym miał wybierać, które zostawić u siebie jako jedyne miałbym trudny wybór, bo równie często słucham muzyki symfonicznej jak i tej opartej na głosie kobiecym, który SHR940 odtwarza według mnie wybitnie, natomiast do symfoniki nie wahał bym się ani przez moment i nawet uznane HD600 musiały uznać ich wyższość, a jedynie komfort noszenia i lekkość przemawiały by za Sennheiserami. Gdybym jednak nie musiał wybierać jednej pary i miał wolne 1500 zł. na pewno HE-400 zagościły by jako ta trzecia przy budżecie zbliżonym do pozostałych, jednak po wymianie padów na welurowe.
Jestem przekonany, że słuchawki zabrzmiały by jeszcze lepiej na wyższej klasy sprzęcie niż ten, który posiadam, jednak uważam, że w systemach nie powinno być zbyt wielkich dysproporcji cenowych pomiędzy jego elementami i sztuką jest takie jego dobranie, które dopiero jako całość będzie wzajemnie się uzupełniać dając spójny, pełny i przyjemny przekaz dźwiękowy.
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Dostałem, na testy od RMS.pl
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: taki był do testów
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt:
Cambridge Audio DacMagic Plus
ROTEL RCD-1070
Test słuchawek planetarnych HIFMAN HE-400
Na początku zaznaczę iż nie mam dużego doświadczenia w słuchawkach tego typu i tej klasy więc mój test będzie raczej moimi spostrzeżeniami podczas odsłuchu przykładowych utworach które lubię.
Budowa i jakość wykonania
Testowane słuchawki są bardzo dobrej jakości wykonania, pałąk jest metalowy obszyty prawdziwą skóra, połączony jest z kopułkami surowymi widełkami z niezbyt do polerowanej stali – chodź wydaje mi się że nie jest to wada a wręcz urok budowy klasycznej tych słuchawek.
Są dość duże ale dzięki dużym nausznikom w których zastosowano miękkie gąbki z „pamięcią” nie przeszkadzają nawet po kilku godzinach intensywnego słuchania.
Ogólnie mogą się podobać i są bardzo wygodne.
Dźwięk – muzykalność na przykładzie kilku utworów.
Tak jak wspomniałem na początku nie będę podawał wartości czy skuteczności poszczególnych elementów sygnałów – skupię się raczej na własnych odczuciach w czasie przesłuchiwania moich ulubionych utworów.
Szept Lisy Stansfield na początku utworu Dirty Talk, jest tak dokładny i precyzyjnie przeniesiony przez HE-400 że chce się słuchać i słuchać w kółko tej zacnej wokalistki. A precyzyjność uderzeń perkusji na przemian z wtrącającą się trąbką i szarpnięciem gitary jest tak idealnie słyszalny że dla kogoś kto nie używał słuchawek i jest za kochany w swoim sprzęcie stacjonarnym nie będzie chciał słuchać tego utwory na niczym innym.
Kolejnym utworem zagranym przez HE-400 jest Capuchin Swing Jackie Mclean'a na nim bardzo dużą uwagę zwróciłem na stereofonie i przestrzeń która przenosi słuchacza na halę koncertową najwyższych lotów. Trąbka słyszalna z lewej strony a talerze, kontrabas i pianino z prawej – wpędza słuchającego do pewnego rodzaju retrospekcje na temat tak precyzyjnie przeniesionego dźwięku przez te słuchawki.
TOTO I Will Remember – początek tego utworu pokazuje jak dokładny bass, nisko poruszający naszymi ostatnimi receptorami mózgu potrafią wysterować testowane słuchawki. Oczywiście w późniejszej fazie wokal, perkusja uzupełniają ogromną przestrzeń o której wspominałem wcześniej.
A teraz coś mocnego i niekonwencjonalnego: JAFU – Fish Headz – w tym utworze jest tak dużo niskich dźwięków że na nie którym przesadzonym sprzęcie można „usłyszeć” poruszające się rzeczy z sąsiedniego pokoju. Słuchawki te natomiast przekazują niesamowicie potęgę basu, wprowadzając słuchającego w dosłownie opad szczęki powiązany z gęsiną na skórze. Bass jest naprawdę prepozycyjny szybki nie denerwujący, głęboki i tak nisko schodzący że mamy wrażenie że brakuje skali w naszym słuchu.
A teraz coś naszego - Dżem – Autsajder – symfonicznie – to co ta gitara, przeniesiona na nas przez HE-400 robi ze słuchającym... nie da się opisać – tego trzeba spróbować. Całość wraz z chórem widowni – bardzo wyrafinowanie i dość dokładnie – chodź lekki zamęt z nadmiaru ilość dźwięków można wyczuć.
Obywatel G.C. - Nie pytaj o Polskę – tego utworu nie mogło zabraknąć w moim repertuarze. I lekkie zaskoczenie, góra na początku jest lekko przekroczona i denerwująca – w momencie dojścia delikatnego wokalu Grzegorza Ciechowskiego wszystko wraca do normy. Ogólnie bardzo poprawnie lecz saksofon który uzupełnia utwór powinien lepiej i bardziej dosłownie brzmieć – a ma się wrażenie że gdzieś zanika.
Ocena końcowa
Moim zdaniem słuchawki HiFiMAN HE-400 są naprawdę bardzo dobrymi słuchawkami, ich stosunkowo nie wielka cena przekłada się na wysoki poziom wykonania i bardzo dobrą jakość dźwięku który można z nich usłyszeć. Jak dla mnie wszystko co daje muzyka można znaleźć podczas słuchania jej na testowanych słuchawkach. Wysokie dźwięki nie są metaliczne ani natarczywe, bas jest szybki i nisko schodzący – wszystko łączy się w bardzo wysoką jakość dobrze słyszalnej całości.
Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe.
Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.
Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.
Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.