O muzyce:
Jedna z najciekawszych płyt rocka lat 90-tych, jej nieblaknące walory artystyczne i świeżość robią wrażenie do dziś. Opus magnum frapującego bandu Faith No More, nagrana w najsłynniejszym składzie, jeśli mieć w dorobku jedną płytę to właśnie tę. "Angel Dust" nie jest przesadnie łatwa w odbiorze, utwory "Smaller and Smaller" czy "Malpractice" wydawały mi się na początku zahaczać wręcz o kakofonię ale z pewnością warto przebrnąć przez trudne początki /pomągą w tym zdecydowanie melodyjne i bardziej przyswajalne utwory typu "Midlife Crises" czy "Kindergarten", żeby w pełni docenić jej harmonię i klimat, postindustrialny, momentami niepokojący i alienacyjny, oddający atmosferę czasu i zatrzymujący ten czas. Operując dość oszczędnymi środkami wyrazu muzycy Faith No More stworzyli zaskakująco urozmaicony materiał, pozornie eklektyczny, faktycznie spójny i przejmujący, osadzony w dość ciężkim gitarowym kontekście wzbogaconym wszakże o dość ekstrawaganckie rozwiązania melodyczne i stylistyczne. Zdecydowanie warto tej płyty posłuchać. Tym bardziej że już od kilku lat jest do kupienia za niewiele ponad 30 zł w księgarniach, np. w merlin czy gigant.pl. Lepiej wybrać wersję z bonusem - utworem Lionela Richie (!) "Easy" w oryginalnej wersji by Faith No More.
O dźwięku:
Poziom realizacyjny – bez zastrzeżeń, w roku '93 było co najmniej dobrze, po latach również bez zastrzeżeń.