O muzyce:
Jest to trzecia z kolei płyta projektu pod nazwą Ayreon, pochodzi z 1998 roku. Pierwsza, "The Final Experiment" była wydana w 1995. Dzisiaj aż ciężko mi uwierzyć, że tyle czasu nie wiedziałem nic o tak wartościowym zjawisku na prog-rockowej scenie.
"Into The Electric Castle" jest, jak to autor określa, "space operą". "Operą" ze względu na jej formę - bynajmniej nie chodzi tu o ten operowo-rockowy charakter brzmienia, tak często spotykany wśród zespołów skandynawskich - ale ze względu na sposób konstrukcji całej warstwy tekstowej i narracji (tak, narracji!). Mamy oto 8 osób, wyrwanych ze swoich realiów, umieszczonych w jakimś dziwnym miejscu poza czasem i przestrzenią. Następne 105 minut (ITEC to podwójny album) to opowieść o tym co muszą zrobić, aby się stamtąd wydostać, o ich podróży, którą dane jest nam z nimi razem odbyć. Gorąco polecam przynajmniej raz przesłuchać płytę z książeczką w ręku, czytając teksty. Warto.
Sama muzyka to mieszanka utworów delikatnych i bardziej "zdecydowanych". Pełna harmonia instrumentalna, prawdziwa uczta dla fanów progresywnego grania, ale nie tylko - jest to swoista mieszanka stylów: znajdziemy tu folk, blues, pop, momentami jazz czy gothic a nawet metal - jest to jednak wymieszane w świetnych proporcjach i bardzo zgrabnie podane. Wszystko to w wykonaniu świetnych wokalistów: Fish, Anneke van Giersbergen (The Gathering), Sharon del Adel (Within Temtation) czy Damian Wilson (Threshold) ale również instrumentalistów, chociaż tu sław mniej: Clive Nolan (Arena) czy Ed Warby (ex-Gorefest).
O dźwięku:
Nie wiem jak brzmi oryginalna wersja z 1998, sam jestem w posiadaniu remasteru z 2004 i muszę przyznać, że jakość jest rewelacyjna. Na scenie panuje porządek, wokale będące BARDZO ważną częścią płyty nigdy się nie gubią, nie giną w natłoku dżwięków - mimo, że momentami jest ich kilka na raz i to bynajmniej nie chórków. Nie ma tu oczywiście "hektarów przestrzeni", ale nie jest to rodzaj muzyki który by tego wymagał. Bardzo dobra stereofonia, podobnie równowaga tonalna - żaden z zakresów nie wypycha się do przodu.
Są oczywiście płyty zrealizowane lepiej - ale ja ich znam bardzo mało, dlatego też nie będę rezerwował dla nich najwyższej oceny. Po prostu doceniam bardzo dobrze wykonaną pracę :).