O muzyce:
Making Movies jest zwrotem w krotkiej dyskografii Dire Straits. Koniec z nieco mainstreamowym brzmieniem, ktore kupuje sie przy pierwszym odsluchu. Zaczyna sie opowiadanie historii, urozmaicanie smaczkow muzycznych poprzez zmiany tempa, brzmienia, zabaw z aluzjami do innych stylow muzycznych czy wrecz konkretnych utworow. Mimo calego tego przemyslnego zaplecza plyta jest bardzo dobrze wywarzona co do stylu i moze za wyjatkiem karykaturalnego Les Boys trzyma sie latwej do uchwycenia konwencji. Utwory szybsze nie sa bardzo szybkie a wolne nie hamuja nadmiernie rozkolysanego nastroju zaproponowanemu na wstepie. Pierwsze 3 utwory sa nalepka Making Movies i sa najbardziej znane. Czyzby plyta nuzyla skoro reszta jest trudniejsza do zapamietania? A moze troche brakuje nam feeling pierwszej plyty bo podobny w brzmieniu Soild Rock jest osamotnionym grzybkiem w sosie? Trujacym czy prawdziwkiem?Trudno na te pytania jednoznacznie odpowiedziec. Na pewno zaleta Making Movies jest zrobienie przez Dire Straits kroku do przodu, nabranie pewnosci i zaufania do siebie. Zaowocowalo to proba, udana, poruszania sie po nowych dla zespolu obszarach. Uczciewie jednak mowiac nie slucham tej plyty zbyt czesto, chyba nawet rzadziej od dosc powszechnie krytykowanego albumu On Every Street. Mimo tych wszystkich uwag o roznym wydzwieku wlasnie ta plyta chyba utwierdzila sluchaczy, ze na rynku umocnil sie porzadny zespol.
O dźwięku:
Dzwiek jest dobry choc nie tak zauwazalnie dobry jak na Brothers In Arms. Moze to skutek generalnie lekko stonowanego brzmienia, jakie zapewne bylo zamiarem tworcow. Chwilami jednak stopa perkusji daje przyjemnie znac o sobie dobitnym oomp a gitary rozbiegaja sie po scenie w mily dla sluchacza sposob. Dobrze takze slychac niuanse wokalu Knopflera.