O muzyce:
Kolejna płyta islandzkiej artystki. Producent ten sam co przy "Debut"; Bjork jest autorką wszystkich znacznej większości tekstów; niektóre wspólnie z producentem płyty Hooperem, czy Tricky'm.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, słuchając teraz tej płyty nie pierwszy oczywiście raz:)), to to, że jest ona bardzo dynamiczna. O ile pierwsza była bardziej smutnawa, to ta prezentuje już jakby jaśniejszą i mocniejszą muzycznie stronę artystki. Chciałoby się powiedzieć, że jakby "agresywniejszą", żywszą. Podkłady są niesamowicie dynamiczne, w ogóle dźwięk jest żywszy i lepiej nagrany niż na debiutanckim "Debut". Na drugim albumie Bjork - "Post" - jest wyraźnie więcej stricte audiofilskich smaczków w postaci szczegółów, namacalnej barwy instrumentów/podkładów. Bardzo ciekawa barwa basu.
Płyta zawiera 11 piosenek. Wokal artystki jest wyraźnie bardziej wyeksponowany niż na 1. płycie. Utwory są radośniejsze. Nie ma jednej określonej stylistyki. Bjork nie tyle nie ma swojego określonego stylu, co po prostu nie potrzebuje jakby imitacji pseudo samookreślenia muzycznego, co nie oznacza tego, ze nie wie co tworzy, ale spectrum jej możliwości znacznie wykracza poza wszelkie szufladki:))) Pisałem o tym w poprzedniej opinii nt. "Debut". Bo nie można nazwać tego tylko popem, tylko elektroniką z wokalem damskim, jakimś post rockiem czy pop rockiem itd. Bjork proponuje nie tyle określone gatunki starannie wymieszane razem, co po prostu siebie i swoją muzykę, nie dającą się zaklasyfikować.
"Post: jest zdecydowanie bardziej elektroniczna - jest to plus, zważywszy na oryginalność podkładów; elektronika w jej muzyce nie sprowadza się do prostego bitu, czy gęstego basu; jest to o tyle oryginalne, że znakomicie zżywa się z instrumentami obok, szczegółowością przekazu, oczywiście wokalem islandzkiej artystki oraz ogólną emocjonalnością muzyki; czymś często niemożliwym do werbalnego określenia, a sprawiającym, że odbieramy muzykę bardzo osobiście: Bjork potrafi zaniepokoić i stworzyć wrażenie tajemnicy (Enjoy; Cover Me); wzruszyć (You've been flirting again); uspokoić (Hyper-Ballad; Possibly Maybe); rozbawić czy sprawić że chce nam się tańczyć:))) (It's Oh So Quiet; I Miss You). Bjork potrafi świetnie zacząć płytę, prze-dynamicznym utworem (Army of Me). Oczywiście są to stricte subiektywne wrażenia czy doświadczenia z tą muzyka, nie zmienia jednak to faktu, że przekaz na "Post" jest nie-obojętny, nie-nudny, potrafiący wciągnąć i wywrzeć na odbiorcy bogate doświadczenia (emocjonalność Bjork osiągnie dopiero kwintesencję na kolejnych płytach "Vespertine" i "Homogenic":)))
Podsumowując, kolejny, drugi album Bjork, jest bardzo udany. Zarówno muzycznie i wokalnie jest to coś oryginalnego, wymykającego się zaszufladkowaniu, pełnego muzycznych smaczków oraz dużej dawki emocjonalności przekazu. Płyta jest dynamiczna, bardziej elektroniczna; raczej optymistyczna, głos Bjork żywy i wciągający. Zdecydowanie polecam.
O dźwięku:
Jest wyraźna zmiana w stosunku do "Debut", jeśli chodzi o dźwięk. In plus:)) O ile dźwięk "Debut" był dobry, momentami wydawał mi się w jakimś sensie analogowy, o tyle "Post" jest bardziej żywy: dynamiczny; elektronika jest wyraźnie zaznaczającym się składnikiem przekazu. Płyta jest znakomicie zgrana, elektronika bez nieporozumień łączy się z instrumentami, głos Bjork wyraźny. Nie mam zastrzeżeń do nagrania tej płyty, jestem w pełni zadowolony. Płyta łatwo dostępna na CD i tania. Wersja winylowa rzadko dostępna i dosyć droga.