O muzyce:
Płyta zjawisko, rewelacja, sensacja. Dla mnie bardziej szalona niż wiele plumkań wielkich, utytułowanych mistrzów gitary (bez nazwisk ;-). Utwory na gitarę nieelektryczną a idą skry, po prostu OGIEŃ. Wykonanie, aranżacja (jeżeli można o tym mówić w przypadku 2 gitar) takie że trzyma za twarz do ostatniego taktu - nie d się jej słuchać na raty. Ja się zacznie - nie puści do końca. To jak erupcja wulkanu w środku pokoju. Dynamika, życie, brzmienie. Ma się wrażenie że gra z pięć osób co najmniej. Jest fantastyczna perkusja na pudle rezonansowym - brzmi że ho ho. Interpretacje czy wręcz transkrypcje - genialne - nie zawacham się tego słowa użyć - to właściwe miejsce. Wielkie talenty, wielki duet. Gdybym miał z czymś porównać to moim skromnym zdaniem tylko z koncertem stulecia "Fiday night in San Fracisko" jeżeli chodzi o nerw, wirtuozerię wykonania i interpretacji. Brak słów - to trzeba przeżyć samemu. Porywająca.
O dźwięku:
Dźwięk równie dobry jak muzyka i wykonanie. Rewelacja. Brzmi to jak ściana dźwięku w orkiestrze wręcz. Struny brzmią genialnie. Wszystko perfekcyjne od początku do końca.