Skocz do zawartości

J.J Cale The Road to Escondido



Wytwórnia: Reprise

Wykonawca: J.J Cale

Tytuł: The Road to Escondido

Ocena ogólna:

(5/5 na podstawie 2 opinii)

sprzet

broy

Data dodania: 24 styczeń 2008

broy

Data dodania: 24 styczeń 2008

Muzyka
Dźwięk
Muzyka
Dźwięk
O muzyce:
Dwóch starych kumpli stylu 'laid back' na jednej płycie. Dla boskiego Eryka to spotkanie dało to dużo lepszy efekt, niż poprzednie z BB. Kingiem, a dla nas to dużo fajnych piosenek, sporo luzu, trochę gitar czyli to, co od razu kojarzy się z obydwoma gigantami. JJ Cale wiadomo na stałym poziomie (w przeciwieństwie do Eryka, który czasem lubi wstawić sample i parapety do swych coraz słabszych płyt). Dla mnie minusem jest zbytnie wygładzenie brzmienia, brak bluesowego brudu i ta kliniczność nagrania - ale i tak jest co najmniej dobrze! Fajnie, że Eryk wraca do muzyki (tribute to R.Johnson i ta płyta)

O dźwięku:
Poprawne, bez fajerwerków. Tylko brudu żal! A blues to brud, surówka. Szkoda.
soso

Data dodania: 07 styczeń 2008

soso

Data dodania: 07 styczeń 2008

Muzyka
Dźwięk
Muzyka
Dźwięk
O muzyce:
Tak naprawde to plyta sygnowana jest przez duet ale nie ma sensu (chyba) mnozyc wykonawcow. Nagranie 2006. Bylem skrajnie ciekawy jak wypadnie pierwszy w historii wspolny epizod 2 wielkich artystow – J.J. Cale’a i Erica Claptona. Cale’a lubie za skromnosc, prostote i ekspresje wyrazana minimalnymi srodkami. Claptona lubie mniej bo zaliczyl siebie to gwiazd i w to wierzy. Muzycznie zas silnie falowal na przestrzeni lat. Jako muzykowi nie mozna jednak odmowic mu warsztatu. Historia plyty jest arcy-ciekawa – Clapton wymyslil sobie J.J. Cale’a jako producenta swej kolejnej plyty. Jak to zwykle bywa, producent ma wplyw na 90% koncowego efektu i tak stalo sie i w tej sytuacji. W efekcie mamy 80% materialu skomponowanego przez Cale’a, spiewane glownie przez Cale’a a produkcje ostatecznie zlecono ‘osobie trzeciej’. Clapton poza kilkoma wokalizami dodal glownie gitare. Ale jaka! Dawno nie bylo okazji sluchania Erica grajacego w stylu Cream – elektryczna gitara jeczaca w rockowym stylu. No i prosze, doczekalismy sie na plycie J.J. Cale’a (!) Calosc robi ciekawe wrazenie. Jest inna od wszystkich plyt Cale’a a to za sprawa wypolerowanej produkcji i pewnego rozmachu nietypowego dla tego artysty. Z kolei Clapton usadowil sie na swej ulubionej pozycji muzyka sesyjnego – jak wiemy rzadko potrafil byc dobrym leaderem zespolu. No i zagrali. Plusy sa takie: - jest to z pewnoscia dobre, bardzo dobre - solowki Claptona rodza sentymenty u tych, ktorzy go znaja z dawnych lat - muzyka ma melodie, odrobine pazura i swietna rownowage brzmienia – organy Billy Prestona i potezna stopa perkusji tworza nowy klimat - co utwor to zmiana kolorow - teksty dosc szablonowe ale milo sie komponuja Minusy? Hmm.. Wole jak blusmeni czerpia wode z wiadra metalowym kubkiem niz sacza krynicznake na kostkach burbona w barze hotelu Hilton. Niestety,’ The Road to Escondido’ zalatuje wyraznie ‘odrobina luksusu’. Po co jednak marudzic! Mamy swietna, dojrzala plyte, ktora slucha sie nieporownanie lepiej niz ostatnie produkcja Claptona solo a odrobina blasku w porownaniu do ‘To Tulsa and Back’ takze dobrze robi muzyce J.J. Cale’a. Naprawde warto!

O dźwięku:
Nagranie jest wiecej niz poprawne a pelne, slodkie brzmienie mile w sluchaniu. Jest w nim magnetyczna sila, ktora sprawia, ze plyte trudno wyjmuje sie z odtwarzacza.



  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.