Skocz do zawartości
IGNORED

Dzisiaj 70 rocznica "Krwawej niedzieli" - Ludobójstwo na Wołyniu.


ambient noise

Rekomendowane odpowiedzi

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Właśnie dałeś dowód, że rozumiem. Dla ciebie zdrajca, dla innych bohater. I nie dogadacie się za żadną cholerę. Jedyne możliwe rozwiązanie tego sporu na dziś, to będzie wasze wzajemne wymordowanie się w imię waszej prawdy historycznej. Niestety zapewne policja do tego nie dopuści, więc pozostaje wam hałłakowanie na forach w tej sprawie.

Sprawę rozsądzą potomni za lat może sto, którzy podejdą do problemu bez emocji i jakieś tam miejsce w historii Kuklińskiemu przyznają.

 

 

Z polskiego punktu widzenia? Tak. Z ukraińskiego? Niekoniecznie.

Oczywiście twoja racja jest najtwojsza, ale świat tak nie działa. Będą tacy, którzy zauważą tragizm postaci Bandery i jego chybione, nieskuteczne i straszne działania, które podejmował w celu zbudowania wolnej i niepodległej Ukrainy.

 

(...)

 

 

Kolejne brednie. Bandera skończył jak powinien, tragiczny błąd Polaków naprawili Rosjanie. Tak samo powinien skończyć Kukliński.

 

(...)

20 listopada 1917 po raz pierwszy zostało ogłoszone powstanie niepodległej (choć mającej być w federacji z Rosją) Ukraińskiej Republiki Ludowej (która nie miała - dla jasności - nic wspólnego z ukraińską republiką radziecką ). Po definitywnym jak się wydawało upadku Rosji w wyniku rewolucji 25 stycznia 1918 roku Ukraińska Centralna Rada ogłosiła pełną niepodległość Ukraińskiej Republiki Ludowej. Niepodległość państwa została uznana w traktacie brzeskim pomiędzy "państwami centralnymi" a właśnie powstającą republiką (9 lutego 1918) i potwierdzona Traktatem Brzeskim z 3 marca 1918.

A jeśli sięgnąć dalej to była Ruś Kijowska, która słusznie uważana jest za protoplastę dzisiejszej Ukrainy. Historia obeszła się z Ukraińcami gorzej niż z Polską, a rozbiory trwały dłużej. Polska była jednym z zaborców.

Ergo nie znasz historii albo celowo kłamiesz. Jeśli kłamiesz, to nie może ci zależeć na pojednaniu między narodami, bo tego kłamstwem się nie osiąga.

 

 

"Do traktatu pokojowego przystąpiły Niemcy ,Austro-Węgry ze swoimi sojusznikami Turcją i Bułgarią oraz Rosja bolszewicka. To właśnie owy traktat pokojowy był jednym z bardziej podstawowych postulatów bolszewików przed rozpoczęciem rewolucji październikowej. Drugim z postanowień było wycofanie się Rosji z wojny co też miał zapewnić traktat brzeski. Już w listopadzie 1917 roku rząd rosyjski wysłał oficjalny list pouczający swoich ambasadorów, by ci przygotowali grunt pod przyszłe rokowania pokojowe. Jak się później okazało tylko ambasadorzy przebywający na terenie Niemiec wykonali swoje zadanie z sukcesem. Gdy 3 marca 1918 roku w Brześciu Rosjanie podpisywali dokumenty pokojowe stało się jasne, że wycofując się z wojny zrywają z Ententą. Jednym z postanowień pokojowych była całkowita demilitaryzacja armii rosyjskiej. Z drugiej strony Niemcy z Austrią odstąpiły od proklamowanej wcześniej Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz z guberni chełmskiej, którą wcześniej odebrali Rosjanom. Ponadto Austria zobowiązała się do stworzenia z Galicji i Lwowa odrębnego państwa, które przeszłoby pod protektorat bolszewików. Wywołało to jednak olbrzymi protest głównie Polaków przebywających na terenie Lwowa, stąd Austria anulowała to postanowienie a rząd austriacki wymusił zniszczenie dokumentu sankcjonującego wolne państwo Galicję. Jedną z wielowarstwowych konsekwencji pokoju brzeskiego była współpraca bolszewików z Niemcami do końca I wojny światowej. To znów wykluczyło obecność Rosjan na konferencji pokojowej w 1919 roku. Gdy Cesarstwa Niemieckie i Austro-Węgierskie upadły, Rosja jednostronnie anulowała traktat uważając, że została zmuszona do jego podpisania." http://www.historia.net.pl/news,156.html

 

Ruś Kijowska to taka sama Ukraina w linii prostej jak Słowianie Połabscy są Polakami.

 

Znawco historii.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Kolejne brednie. Bandera skończył jak powinien, tragiczny błąd Polaków naprawili Rosjanie. Tak samo powinien skończyć Kukliński.

 

No i na tym kończymy dyskusję o pojednaniu narodów ze zwolennikiem skrytobójczych mordów dokonywanych przez komunistyczne służby specjalne.

 

<br /> Gdy Cesarstwa Niemieckie i Austro-Węgierskie upadły, Rosja jednostronnie anulowała traktat uważając, że została zmuszona do jego podpisania<br />
A później w sierpniu 1939 została do niego ponownie zmuszona. Biedna Rosja, ktos ją ciagle do czegoś zmusza. Nie kcom, ale muszom.
Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

No i na tym kończymy dyskusję o pojednaniu narodów ze zwolennikiem skrytobójczych mordów dokonywanych przez komunistyczne służby specjalne.

 

 

I słusznie, bo ze zwolennikami Bandery nie rozmawiam.

Ale to jest nasza prawda. Oni mają swoją.

 

 

Warto by poznali naszą....znasz ich prawdę??

 

Nie ma żadnych rzeczywistych pojednań dopóki ludzie nie zaczną być dla siebie ludźmi. Czy tak może być?

 

 

Tak zaczyna być.

Tylko wyobraź sobie rozmowę o tych sprawach z sąsiadem ze wschodu i widzisz jak robi wielkie oczy i wręcz się oburza.

On zna tylko ich "prawdę", czasem nawet żadnej. To jest smutne.

 

A ludzie nie będą sobie ludźmi dopóki będą choćby religie, jakiekolwiek uprzedzenia rasowe, obyczajowe…

Każde z takowych jest pożywką na owe impulsy degeneratów.

 

 

 

A religie ci w tym przeszkadzają ?

To mi wystarczy!

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

Ten wykład:

 

Warty każdej minuty poświęconego czasu. (+)

Taki niepoprawny politycznie a tu cisza. ;)

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

dzięki takim ludziom ,jak Kukliński, Wałęsa, Reagan, Thatcher, możemy sobie teraz spokojnie pisać w necie, jeden drugiego opieprzać, i powinny zrozumieć to nawet dziady zwane Włodkiem!

One to w gruncie rzeczy rozumieją, tym bardziej zazdroszczą w/w politykom, że wśród nie było ich ulubieńców.

 

Zazdrość i zawiść to straszliwe uczucia, a jak dodać do tego podłość i głupotę, otrzymamy dziadygę + spółkę z nieograniczoną nienawiścią do wszystkiego.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Nie będę wdawał się w polemiki z osobami, które nie potrafią uszanować wątku poświęconego pamięci 200 000 ofiar ludobójczej zbrodni.

 

Tu kolejny przykład zakłamywania historii:

 

"Orędzie biskupów Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w sprawie zbrodni na Wołyniu to akt o charakterze bardziej politycznym niż religijnym. Biskupi, kierując się przesłankami politycznymi, usprawiedliwili morderców, zbilansowali cierpienia. Polaków uznali za równorzędnych sprawców, czym wpisali się w zręby strategii ukraińskiego nacjonalizmu, niemającego nic wspólnego z etyką chrześcijańską. Przesłanie sformułowane przez politycznych doradców Cerkwi jest obliczone na przeczekanie obchodów 70. rocznicy tragedii Polaków. Nie można stawiać na jednej płaszczyźnie agresora i napadniętego, bandyty z bronią lub siekierą i bezbronnego. Inspiratorami, organizatorami i dowódcami tzw. UPA na Wołyniu byli nie ateiści, lecz wierni Cerkwi greckokatolickiej. Taka jest niewygodna prawda i trzeba o niej mówić.

 

Orędzie biskupów Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w sprawie zbrodni na Wołyniu to akt o charakterze bardziej politycznym niż religijnym

 

Przed obchodami 70. rocznicy ludobójstwa dokonanego przez zbrojne formacje Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) na Kresach Południowo-Wschodnich II RP apologeci OUN-UPA podjęli szereg inicjatyw mających na celu usprawiedliwienie ludobójców. Zwieńczeniem tych działań jest orędzie biskupów Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej wygłoszone do wiernych na Ukrainie. Rozpoczyna się ono słowami: „W przededniu obchodów 70. rocznicy ukraińsko-polskiego konfliktu na Wołyniu”. Początek dokumentu, wzięty wprost z ukraińskiej nacjonalistycznej historiografii, wskazuje, że jest to akt o charakterze bardziej politycznym niż religijnym. Nie ma dowodu na istnienie „konfliktu”, była to doktrynalna, zaplanowana w 1929 r.

rzeź bezbronnych. Dokonana przez margines narodu ukraińskiego, skrótowo nazywany OUN-UPA, nie tylko na Wołyniu, lecz także na obszarze objętym duszpasterstwem Cerkwi greckokatolickiej.

Cerkiew ta miała ogromny wpływ na Ukraińców mieszkających na terenie Małopolski Wschodniej, gdzie mordy dokonywane przez zbrojne formacje OUN były nie mniej okrutne niż na Wołyniu. Gdyby ta przeszłość została oceniona z pozycji chrześcijańskich, mogłoby to dać odpowiedź na dylematy moralne i złagodzić ból pamięci. Niestety, tak się nie stało. Przesłanie sformułowane przez politycznych doradców Cerkwi jest obliczone na przeczekanie obchodów

70. rocznicy tragedii Polaków.

Ukraiński ruch nacjonalistyczny był częścią faszyzmu europejskiego. Skompromitowana doktryna faszystowska została w Europie potępiona przez rządy, parlamenty i Kościoły. Orędzie, w którym pomija się problem integralnego ukraińskiego nacjonalizmu, jego ideologię i zbrodnie dokonane w czasie wojny i po wojnie, w którym nie wymienia się inspiratorów ani wykonawców „oczyszczania ziem ukraińskich”, pochodzących głównie z rodzin księży greckokatolickich, podzieli los dokumentów podpisanych przez prezydentów Kwaśniewskiego i Kuczmę oraz pojednawczych przesłań duchowych przywódców obu obrządków Kościoła katolickiego.

 

Rozgrzeszenie

dla ludobójców

 

Teza o „bratobójstwie”, „wzajemnej wrogości” i „winie obu stron” była głoszona z okazji obchodów 60. i 65. rocznicy rozpoczęcia przez tzw. UPA rzezi kresowych Polaków. Wówczas także wzywano do poszukiwania prawdy przez historyków, do pojednania dwóch bratnich narodów, do wybaczania wzajemnych win. Teraz sytuacja się powtórzyła. Biskupi, kierując się przesłankami politycznymi, usprawiedliwili morderców, zbilansowali cierpienia. Polaków uznali za równorzędnych sprawców, czym wpisali się w zręby strategii ukraińskiego nacjonalizmu, niemającego nic wspólnego z etyką chrześcijańską. Fundamentem owej etyki jest prawda. A tej ukryć się nie da.

Wobec ogromu cierpienia wypowiedzi duchownych są szczególnie uważnie analizowane. Świadkowie wydarzeń i ich potomkowie czekają na rozliczenie i potępienie sprawców zła. Nie można stawiać na jednej płaszczyźnie agresora i napadniętego, bandyty z bronią lub siekierą i bezbronnego. Prawda o banderowszczyźnie i ukraińskich esesmanach z Dywizji

SS Galizien stanowi wstrząsający przykład zła. Duchowni Cerkwi greckokatolickiej wiedzą o tym, a jednak milczą. Poprzez zrównanie krzywd sprawcy ludobójstwa są rozgrzeszani bez aktu ekspiacji.

Na wstępie przesłania biskupi przestrzegli, „że manipulowanie okolicznościami tych wydarzeń na zamówienie polityczne i zacięte nieprzejednanie ludzkich serc pojedynczych osób lub grup mogą tylko rozdmuchać przygasły ogień narodowej wrogości”. Nie określono, jakie grupy na Ukrainie ten ogień wrogości rozdmuchują. Do jego wzniecenia są bowiem zdolni jedynie obrońcy ówczesnych oprawców, którzy kreują na bohaterów narodowych ukraińskich, faszystowskich zbrodniarzy wojennych.

Biskupi sugerują, by nad szczegółami przebiegu „konfliktu” jeszcze popracowali historycy. Rzecz w tym, że ludobójstwo dokonane przez ukraińskich faszystów jest dobrze udokumentowane. Zrekonstruowano przebieg wydarzeń i ustalono nazwiska ofiar. W dobrze udokumentowanym opracowaniu dotyczącym zagłady duchownych obrządku łacińskiego ustalono nazwiska zamordowanych przez OUN-UPA 160 księży, 17 zakonników,

22 zakonnic oraz wielu rannych, jak również ponad 100 księży, którzy ratowali się ucieczką. Dokumenty te zostały przyjęte przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Biskupi wiedzą o tym, a jednak wprowadzają wiernych w błąd.

Hierarchowie dokonali oceny tragedii wołyńskiej i napisali, że „z chrześcijańskiego punktu widzenia na potępienie zasługuje polityka ukierunkowana na pozbawienie prawa samookreślenia się Ukraińców na swojej ziemi”. Polityczni propagandziści od lat piszą w tym samym stylu, choć teraz inaczej tę myśl sformułowali. Czy duchowni mogą polityką tłumaczyć barbarzyństwo OUN-UPA? W etyce chrześcijańskiej i ogólnoludzkiej nie istnieją przyczyny, które mogłyby usprawiedliwić ludobójstwo.

 

Fałszywa „wzajemna wrogość”

 

Trudny jest dialog z ludźmi, którzy sięgają po atrybut boży i od razu zastrzegają, „że Bóg stworzył nas jako różnych... więc narody polski i ukraiński będą mieć inną pamięć zbiorową”.

Czy w imieniu narodu ukraińskiego mogą się wypowiadać hierarchowie Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej, której wierni stanowią niewielki procent społeczeństwa Ukrainy? Za największą w historii tragedię Polaków odpowiadają wyłącznie ukraińscy nacjonaliści, obywatele polscy, kierowani przez faszyzujące zwierzchnictwo obu frakcji OUN, banderowców i melnykowców. Obciążanie tym haniebnym dziedzictwem całego narodu jest zręcznym wybiegiem propagandowym. Nic nas nie dzieli z Ukraińcami. Wielu przecież pomagało Polakom przeżyć kataklizm, który nawiedził tę nieszczęsną ziemię. Naród ukraiński w tym czasie bronił swojej biologicznej egzystencji przed hitlerowskimi najeźdźcami, a OUN wspomagała Hitlera.

Tezę o „wzajemnej wrogości” wymyślił Mykoła Łebed, organizator rzezi Polaków, i ten absurd bezmyślnie w orędziu powielono. Mykoła Łebed w książce wydanej w 1946 r. przy pomocy księży bazylianów w Rzymie jako pierwszy napisał o „historycznej nienawiści Polaków do narodu ukraińskiego”. Nie wspomniał oczywiście o mordowaniu Polaków, o Służbie Bezpeky, której był zwierzchnikiem, ani o wykonywaniu wyroków na tysiącach ukraińskich cywilów niepopierających OUN-UPA.

Biskupi w przesłaniu, powołując się na naród, wyrazili chęć kontynuowania dzieła „pojednania dwóch bratnich narodów – dla wzajemnego wybaczania”. Nie sprecyzowali, czego dotyczy „wzajemne wybaczanie”, kto był sprawcą nieszczęś-

cia, komu należy wybaczyć. Ponadto, powołując się na „objawioną prawdę”, biskupi zataili zaszłości historyczne z Małopolski Wschodniej. A są udokumentowane fakty dowodzenia przez księży greckokatolickich bandami podczas napadów na polskie wsie. Duchowni tej Cerkwi wzywali wiernych do niszczenia „kąkolu” i rozgrzeszali ludobójców.

Pojednanie w przestrzeni religijnej dokonuje się na gruncie najwyższych wartości etycznych. Warunkiem wybaczenia jest przyznanie się do winy, wyrażenie żalu i prośba o wybaczenie. Pojednanie i wybaczenie oparte na kłamstwie nie są żadną wartością. Ubolewać należy, że tak ważna kwestia moralna została podporządkowana celom politycznym.

 

Broń w katedrze

 

Inspiratorami, organizatorami i dowódcami tzw. UPA na Wołyniu byli nie ateiści, lecz wierni Cerkwi greckokatolickiej. Taka jest niewygodna prawda i trzeba o niej mówić. Obarczanie „bratobójstwem” wołyńskich Ukraińców jest świadomą ucieczką od własnej odpowiedzialności.

Stwierdzenie, że „polityczne i ideologiczne racje, które wydawały się przekonujące dla naszych przywódców, doprowadziły do zabójstwa niewinnych ludzi i wzajemnej zemsty”, ma charakter czysto propagandowy. Czy „wzajemną zemstą” było palenie kościołów wraz z wiernymi, mordowanie w amoku całych polskich wsi i rabowanie mienia? Stanowisko biskupów dalekie jest od zrozumienia tych wydarzeń i jednoznacznie wskazuje na kierunek, w jakim zmierza Cerkiew greckokatolicka. Przyjęcie sprzecznej z faktami postounowskiej tezy o „winie obu stron” uwiarygodnia kontynuatorów idei odradzającego się zbrodniczego ukraińskiego nacjonalizmu.

Pominięcie przez biskupów źródeł ideowych, na których opierała się ludobójcza działalność OUN-UPA, pozwoliło ukryć oblicze ukraińskiego faszyzmu. Zwierzchnik Cerkwi greckokatolickiej

abp Andrzej Szeptycki znał dokument programowy OUN oraz pracę Dmytra Doncowa „Nacjonalizm”, drukowaną w drukarni

o.o. bazylianów i rozprowadzaną przez sieć parafii greckokatolickich. Duchownym nie przeszkadzało ósme przykazanie „dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”: „Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmować wroga Twojej Nacji”. Czołowym działaczem OUN był doktor teologii Iwan Hrynioch, późniejszy kapelan ukraińskiego batalionu Nachtigall. Antychrześcijańską „etykę” potępił bp Grzegorz Chomyszyn, który pisał: „Nacjonalizm wprowadza pogańską etykę nienawiści”, ale nie poparli go ani metropolita Szeptycki, ani większość kleru greckokatolickiego.

Ukraiński ruch nacjonalistyczny, który powstał w Galicji przed I wojną światową, rozwinął się na terenie II RP tam, gdzie w stosunku do Ukraińców panująca była Cerkiew greckokatolicka. Ukraińskie nacjonalistyczne organizacje UWO i OUN podjęły działania przeciw państwu polskiemu, prowadziły akcje sabotażowe i szpiegowskie na rzecz Niemiec. Niemcy w zamian dostarczali broń. Dr Aleksander Korman odnotowywał: „Ujawniono m.in. nielegalne składowanie znacznej ilości broni i amunicji pochodzenia niemieckiego w rozległych podziemiach katedry greckokatolickiej pw. św. Jura we Lwowie, będącej pod zarządem metropolity J. E. A. Szeptyckiego”.

Po wejściu Niemców do Lwowa w 1941 r. abp Szeptycki moralnie wspierał Hitlera. W liście pasterskim pisał: „Z woli Wszechmogącego i Wszechmiłościwego Boga zaczyna się nowa epoka naszej Ojczyzny. Zwycięską armię niemiecką witamy z radością i wdzięcznością”.

Cerkiew greckokatolicka nigdy nie służyła interesom Polski. Patriarcha Szeptycki był wdzięczny Niemcom za traktat brzeski zawarty z Ukraińską Republiką Ludową 9 lutego 1918 r. Układ ten obiecywał wydzielenie „prowincji ukraińskiej”, oddawał URL Chełmszczyznę i część Podlasia. W odpowiedzi na protesty strony polskiej arcybiskup stanął w jego obronie. Rozwój wydarzeń sprawił, że umowa ta nie weszła w życie. Podczas walk polsko-ukraińskich o Lwów (w listopadzie 1918 r.) metropolita stanął po stronie ukraińskiej. Po zawarciu traktatu ryskiego w 1921 r. Szeptycki u rządów Wielkiej Brytanii i Francji zabiegał o uznanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej powołanej przez galicyjskich Ukraińców w październiku 1918 r. Państwa ententy przedstawiały go jako agenta niemieckiego. Po ustaleniu granic w 1923 r. Szeptycki wrócił do Polski.

Podczas okupacji niemieckiej w 1942 r.

na Wołyń przybywali aktywiści OUN z Małopolski Wschodniej. Jedni zajmowali się organizowaniem zbrojnych bojówek, drudzy podburzali społeczność ukraińską przeciw Lachom i komunistom. Duchowni obu Cerkwi, którzy nie akceptowali założeń programowych OUN, byli mordowani przez banderowską Służbę Bezpeky. Kowelski biskup Emanuel za odmowę wstąpienia do tzw. UPA został powieszony, a prawosławny ksiądz z Kupiczowa, Zakidalski, miał ochronę AK.

 

Odpowiedzialność

abp. Szeptyckiego

 

Duchowi przywódcy zapewniali wołyńskich Ukraińców o pomocy Boga, otaczającego synów Ukrainy specjalną opieką. Tłumaczyli, że wszyscy Ukraińcy występują przeciw Lachom i Moskalom, których zabicie nie jest grzechem. Gdy twór Bandery, tzw. UPA, dowodzona przez grekokatolików, prowadził już na Wołyniu rzeź masową, w katedrze

pw. św. Jura we Lwowie (kwiecień

1943 r.) odprawiano mszę z okazji utworzenia Dywizji SS Galizien, składającej się z Ukraińców. Na stanowisko szefa duszpasterstwa abp Szeptycki powołał ks. Wasyla Łabę. Kapelani tej zbrodniczej dywizji otrzymali stopnie oficerów SS. Swoich kapelanów miała również UPA.

Rzymskokatolicki arcybiskup metropolita lwowski Bolesław Twardowski w listach do abp. Szeptyckiego błagał o powstrzymanie rzezi Polaków. W tej sprawie rozmowy z nim prowadzili przedstawiciele polskiego rządu emigracyjnego, niestety bez rezultatu. Za zbrodnie popełnione przez OUN-UPA i Dywizję SS Galizien odpowiedzialność moralną ponosi osobiście abp Szeptycki.

Cerkiew greckokatolicka w 1946 r. została zdelegalizowana przez władze USRR. Po zmianach geopolitycznych reaktywowano ją w 1991 r. Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka pod nowym przywództwem nie dokonała analizy przyczyn zagłady Kresów Wschodnich II RP ani roli, jaką odegrali najwyższy dostojnik tej Cerkwi i inni duchowni. Współcześ-

ni jej zwierzchnicy wiedzą o kolaboracji ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego z Niemcami, o pomocy ukraińskiej policji w likwidacji Żydów, o rozmiarach zbrodni dokonanej przez OUN-UPA na ludności polskiej, a także ukraińskiej i obywatelach innych narodowości, ale nie podjęli kroków w kierunku potępienia zbrodniczej organizacji i jej agend wykonawczych. Wręcz przeciwnie – kształtują fałszywy obraz wydarzeń historycznych. Banderowcy mówią: „My walczyli o sobornu derżawu”, a duchowni: „Nie mamy władzy nad przeszłością”. Nie rozumieją, że mordowanie bezbronnych nie jest walką i że poprzednicy działali wbrew zasadom Ewangelii. Realia są takie – nie ma winnych okrutnego wymordowania 200 tys. Polaków.

Ukraiński ruch nacjonalistyczny w symbiozie z Ukraińską Cerkwią Greckokatolicką został reanimowany na Ukrainie i ma protektorów w Polsce. Jeśli na odradzanie się hydry nie zareagują państwa europejskie, historia może się powtórzyć nie jako farsa, lecz jako krwawa rzeczywistość.

 

Monika Śladewska

 

Autorka opublikowała wspomnienia „Z Kresów Wschodnich na Zachód”, w których na przykładzie dziejów swojej rodziny opisuje dramat Polaków na Wołyniu"

 

http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/antychrzescijanska-ocena-ludobojstwa

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Niemiecki dziennik "Frankfurter Rundschau" krytykuje inscenizację Zbrodni Wołyńskiej w Radymnie. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,14307054,Niemiecka_prasa_o_inscenizacji_masakry_wolynskiej_.html

 

Innego zadania jest ks. Isakowicz-Zalewski: "- Prawa o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich z UPA i SS Galizien oraz innych organizacji kolaboranckich jest ciągle tematem tabu. Również świat filmowy boi się tej tematyki. Jedyne filmy np. "Ogniomistrz Kaleń" czy "Zerwany most" powstały za czasów PRL. Po 1989 żaden reżyser się nie odważył. Dlatego też rekonstrukcja, bardzo plastyczna w swej wymowie, jest zapełnieniem pustki. http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-isakowicz-zaleski-polityka-zaklamywania-histori,1,5564153,wiadomosc.html

 

Mam negatywne uczucia do wszelkich tego rodzaju inscenizacji. Nie zmienia to faktu, że nie w sposób nie zgodzić się z tym co mówi ks. Isakowicz-Zalewski.

 

Dziwi mnie ta troska o los polsko-ukraińskiego pojednania w obecnej chwili. Nie da sie ukryć, że Niemcy też ponoszą odpowiedzialność za ludobójczą Zbrodnię Wołyńską. To przecież Niemcy w okresie II RP nie szczędzili sił i środków na wspieranie zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego przeciwko państwu polskiemu (podobnie było z Litwą). To Niemcy w czasie II WŚ obiecywali Ukraińcom utworzenie państwa ukraińskiego. Wreszcie to Niemcy wspierali bandy UPA we wczesnym PRL-u, a potem udzielili ukraińskim zbrodniarzom schronienia i wsparcia przez dziesiątki lat.

 

Tak na marginesie.

Nie można też nie dostrzegać, że prasa niemiecka coraz częściej pisze o Polsce i Polakach źle. Z Lewandowskim na czele.

Ostatnio też dostało się nam za antysemityzm przy okazji ustawy o zakazie uboju rytualnego oraz połączenia kolejowe ze Szczecinem i z Tallinem. I raczej nie jest to troska o stan polskich szlaków kolejowych, a dochody niemieckich kolei. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,14300250,Niemiecka_prasa_o_polaczeniach_kolejowych_z_Polska_.html#TRNajCzytSST

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

"Chciał zniszczyć Polskę

 

Rosenberg, uważający się za eksperta od spraw polityki zagranicznej, podobnie jak wielu niemieckich polityków tamtych czasów domagał się zniszczenia państwa polskiego. Hołdował koncepcji, że poprzez sojusz z ukraińskim ruchem narodowym i ustanowienie pod niemieckim protektoratem państwa ukraińskiego ze stolicą w Kijowie Niemcy powinny dążyć do okrążenia Polski i jej likwidacji oraz do odepchnięcia Moskwy. W publikacji „Der Zukunftsweg der nationalsozialistischen Aussenpolitik” („Przyszła droga narodowosocjalistycznej polityki zagranicznej”) z 1927 r. za „narodową i państwową konieczność polityki niemieckiej”, która pozwoli również na „sprzątnięcie państwa polskiego”, uznał „sojusz Kijowa z Berlinem” i „ustanowienie wspólnej granicy” między Niemcami a Ukrainą."

 

Podobno jest to zapisane w niedawno odnalezionych pamiętnikach Artura Rosenberga. http://media.wp.pl/kat,1022945,wid,15821029,wiadomosc.html

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

I jeszcze o ukraińskich bohaterach:

 

"Dywizja SS Galizien, twór Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, została utworzona w 1943 r. na terenie Małopolski Wschodniej, przekształconej przez Niemców w dystrykt Galicja i przyłączonej do Generalnego Gubernatorstwa. W skład dywizji weszli Ukraińcy, do 1939 r. obywatele polscy, inspirowani przez faszyzujące kierownictwo OUN i kler greckokatolicki. Ochotnikom sugerowano, że będą prekursorami przyszłej narodowej ukraińskiej armii, zachęcano ich też korzyściami materialnymi. Ukraińscy rekruci do SS Galizien przysięgali wierność na całe życie Hitlerowi. Żołnierze SS Galizien mają na rękach krew 1,1 tys. Polaków zamordowanych w Hucie Pieniackiej i 800 w Podkamieniu. Galicyjska dywizja do ostatniego dnia wojny była w strukturach Waffen SS.

 

70 lat temu rozpoczęto werbunek do ukraińskiej dywizji SS Galizien

 

Na temat zbrojnych formacji OUN ukazało się wiele opracowań, do najistotniejszych należą prace „Dowody zbrodni OUN i UPA” dr. hab. Wiktora Poliszczuka oraz „SS-Galizien” prof. Edwarda Prusa. Autorzy zawarli w nich aspekty historyczne i politologiczne ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego i opisali działalność jego zbrojnych struktur w czasie II wojny światowej.

 

Dywizja SS Galizien, twór Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) – frakcji Melnyka, została utworzona w 1943 r. na terenie Małopolski Wschodniej, przekształconej przez Niemców w dystrykt Galicja i przyłączonej do Generalnego Gubernatorstwa (GG). W skład dywizji weszli Ukraińcy, do 1939 r. obywatele polscy, inspirowani przez faszyzujące kierownictwo OUN i kler greckokatolicki. Ochotnikom sugerowano, że będą prekursorami przyszłej narodowej ukraińskiej armii, zachęcano ich też korzyściami materialnymi.

Dywizja SS Galizien była częścią machiny wojennej hitlerowskich Niemiec, ciąży na niej odpowiedzialność za zbrodnie przeciw ludzkości popełnione na ludności polskiej i żydowskiej, partyzantach polskich i radzieckich oraz na powstańcach słowackich.

70. rocznica ogłoszenia informacji o werbunku (kwiecień 1943 r.) skłania do przypomnienia ponurych epizodów II wojny światowej, tym bardziej że ideowi spadkobiercy OUN podają w wątpliwość zbrodnie popełnione przez ukraińskich esesmanów, robią z nich bohaterów i dystansują się od SS.

 

Od batalionów

do dywizji

 

Strategicznym celem powstałej w Wiedniu w 1929 r. OUN było zbudowanie sobornej Ukrainy z nieomylnym wodzem na czele. Drogę do osiągnięcia celu wskazał Dmytro Doncow w pracy pt. „Nacjonalizm”, w której zamieścił złowieszczy „dekalog ukraińskiego nacjonalisty” wzywający wprost do ludobójstwa. OUN działała nielegalnie wyłącznie na terenie II Rzeczypospolitej, była finansowana przez niemiecki wywiad wojskowy, w zamian świadczyła usługi szpiegowskie na rzecz Niemiec. Kierująca się ideologią faszystowską OUN nie miała od narodu ukraińskiego mandatu do działania w jego imieniu. Należy pamiętać, że w uznaniu wkładu narodu ukraińskiego w zwycięstwo nad faszyzmem USRR w 1945 r. uzyskała status członka ONZ.

Po aneksji Kresów Wschodnich przez ZSRR działacze OUN przemieścili się na tereny Generalnego Gubernatorstwa, ich siedzibą był Kraków. W 1940 r. nastąpił rozłam OUN na dwie frakcje – Bandery i Melnyka. Obie wyznawały tę samą ideologię i choć się zwalczały, w zakresie „usuwania okupantów z ukraińskich etnicznych ziem” ściśle ze sobą współpracowały.

Na terenie GG obie frakcje rozwijały działalność pod skrzydłami Abwehry. W 1940 r. z inicjatywy OUN Melnyka utworzony został Ukraiński Komitet Centralny (UKC) pod przewodnictwem Włodzimierza Kubijowycza. UKC, oficjalnie ukierunkowany na działalność kulturalną i społeczną, de facto aktywnie wspierał OUN Melnyka. Kubijowycz był jej przedstawicielem w rozmowach politycznych z Niemcami w sprawie statusu Ukraińców w GG i organizowania ukraińskich oddziałów wojskowych. W kwietniu 1941 r.

utworzono dwa bataliony ukraińskie: Nachtigall i Roland, oba wzięły udział w agresji Niemiec na ZSRR (22 czerwca 1941 r.). Nachtigall pierwszy wkroczył do Lwowa, jego żołnierze krwawo zapisali się w historii tego miasta i innych w drodze na wschód. Zbrojna kolaboracja nacjonalistów ukraińskich podczas okupacji niemieckiej na Kresach Południowo-Wschodnich stanowiła śmiertelne zagrożenie dla Polaków, Żydów i osób innych narodowości, także Ukraińców.

Hitler nie zamierzał dzielić się zwycięstwem z ukraińskimi faszystami. Odwołał proklamację państwa ukraińskiego, oba ukraińskie bataliony cofnięto z frontu i przekształcono w batalion policyjny. Mimo rozczarowania polityką niemiecką w stosunku do Ukraińców Melnyk, wspierany przez Kubijowycza, nadal zabiegał o utworzenie ukraińskiej jednostki zbrojnej do walki z bolszewizmem. Jednak wysyłane w tej sprawie memoriały Niemcy zbywali milczeniem. Dopiero po klęsce pod Stalingradem (luty 1943 r.) i przegranej bitwie pancernej pod Kurskiem dostrzeżono przydatność wojskowych jednostek ukraińskich. W lutym 1943 r. Kubijowycz został zaproszony do Berlina, a dokument o utworzeniu dywizji w ramach Waffen SS oficjalnie podpisano 30 lipca 1943 r.

 

Dziękujemy wielkiemu führerowi

 

Historia SS sięga 1923 r. Powstał wtedy niewielki oddział do ochrony Hitlera. Po jego zdelegalizowaniu w 1925 r.

ponownie utworzono formację pod nazwą Schutzstaffel der NSDAP, w skrócie SS. Jej celem była ochrona funkcjonariuszy podczas wieców partyjnych. Na czele SS od 1929 r. stał reichsführer SS

Heinrich Himmler. Do elitarnych oddziałów SS starannie dobierano kandydatów, przede wszystkim pod względem czystości rasy. W czasie wojny połączonym oddziałom nadano nazwę

Waffen SS (zbrojna SS). Na okupowanych terenach wojska SS stanowiły główny filar terroru, brały udział w masowych egzekucjach, eksterminacji Żydów, mordowaniu jeńców wojennych, pacyfikowaniu wsi. Szczyt rozwoju Waffen SS nastąpił w końcu 1944 r. W skład tych autonomicznych sił wchodziło 38 dywizji, dwie armie pancerne, 18 korpusów SS i kilka mniejszych formacji.

Trudności w administrowaniu podbitymi ziemiami i straty osobowe na frontach zmusiły Himmlera do obniżenia kryteriów naboru pod względem czystości rasy. Niemcy zaczęli tworzyć dywizje SS z obcokrajowców, jedną z nich była

SS Galizien, która w 1944 r. otrzymała nazwę 14. Dywizji Grenadierów Waffen SS.

W czasie gdy UPA rozpoczęła masową rzeź Polaków na Wołyniu, Kubijowycz 8 marca 1943 r. złożył gubernatorowi GG Hansowi Frankowi propozycję zorganizowania formacji SS składającej się z Ukraiń-

ców. Hitler bez deklaracji politycznych wyraził zgodę na utworzenie dywizji nie ukraińskiej, lecz galicyjskiej. 28 kwietnia 1943 r. o decyzji Hitlera poinformował organizatorów gubernator dystryktu Galicja Otto Wächter. Kubijowycz, dziękując gubernatorowi, powiedział m.in.: „Zezwolenie na wystawienie strzeleckiej dywizji SS to dla nas uznanie i jednocześnie specjalny honor... Należy się nasze podziękowanie wielkiemu führerowi Zjednoczonej Europy” („Lwiwski Wisti”, 29.04.1943).

Nieformalny nabór trwał od maja, pierwszym zarejestrowanym ochotnikiem był Kubijowycz. Zgłosiło się ponad 80 tys. osób, do służby wojskowej zakwalifikowano ponad 50 tys., wezwano 19 tys. Rekruci przysięgali wierność na całe życie Hitlerowi. Greckokatolicki metropolita Szeptycki na stanowisko szefa duszpasterstwa powołał ks. Wasyla Łabę. Z okazji utworzenia ukraińskiej dywizji w katedrze we Lwowie odprawiono archirejską mszę. Kazanie wygłosił dr Łaba. „Otrzymujemy możliwość wziąć w tej walce udział z bronią w ręku... Do tego woła nas Bóg, tak jak kiedyś wołał krzyżowców”, powiedział do uczestników, wśród których był gubernator Wächter ze swoją świtą. Kapelani otrzymali stopnie oficerów SS. Himmler dostrzegał nastroje żołnierzy, lecz aby nie pobudzać ich nadziei na własną państwowość, nie zezwolił na posługiwanie się narodowymi emblematami. Na sztandarze umieszczono galicyjskiego lwa z trzema złotymi koronami na błękitnym tle.

 

Mord w Hucie Pieniackiej

 

Z pierwszego naboru utworzono pięć pułków policyjnych przeznaczonych do zadań pacyfikacyjnych, zwalczania polskiego ruchu oporu i partyzantki radzieckiej. 28 lutego 1944 r. wyposażony w ciężką broń maszynową 4. pułk dywizji SS Galizien przy wsparciu bojówkarzy tzw. UPA otoczył bezbronną wieś, Hutę Pieniacką. Akowska samoobrona, uprzedzona o możliwym ataku, wycofała się wcześniej i nie podjęła zbrojnego oporu. Mieszkańców grupami wpędzano do budynków, które podpalano, a zgromadzonych w kościele bestialsko wymordowano. Zginęło ponad 1,1 tys. osób, wieś zrównano z ziemią. W Hucie Pieniackiej skryło się wielu uciekinierów z sąsiednich wsi zagrożonych napadami band upowskich.

Taki sam los spotkał ludność polską w Podkamieniu. 12 marca 1944 r. z rąk esesmanów i banderowców zginęło

800 osób, zwłokami pomordowanych oprawcy wypełnili ogromną przyklasztorną studnię. Pod pozorem walki z partyzantami ukraińscy esesmani spacyfikowali, jak ustalił dr Aleksander Korman,

40 miejscowości. Po ich „akcjach bojowych” zostawały zgliszcza i grobowa cisza.

Pułki dywizji SS Galizien, przy współdziałaniu UPA, policji ukraińskiej i miejscowych grup paramilitarnych, na początku 1944 r. przypuściły generalny szturm na polskie i radzieckie siły partyzanckie na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie. Żołnierze dywizji SS brali udział w akcjach pacyfikacyjnych o kryptonimie „Werwolf” na Zamojszczyźnie, gdzie „oczyszczanie” odbywało się ze szczególną brutalnością. Celem tych operacji było przygotowanie terenu dla niemieckich kolonistów i polityczne opanowanie Chełmszczyzny.

Pułki policyjne stanowiły integralną część dywizji, podlegały jednemu dowódcy, od października 1943 r. był nim SS brigadeführer gen. Fritz Freitag. Po skompletowaniu dywizja została włączona w walki frontowe z Armią Radziecką. W lipcu 1944 r. 11 tys. żołnierzy rozmieszczono w okolicy miasta Brody. 13 lipca wojska 1. Frontu Ukraińskiego marsz. Iwana Koniewa rozpoczęły natarcie w operacji lwowsko-sandomierskiej, 17 lipca na ten odcinek frontu przypuszczono zmasowany atak katiusz i lotnictwa. Galicyjska dywizja znalazła się w okrążeniu, 7 tys. żołnierzy poległo,

3 tys. z dowódcą Fritzem Freitagiem wycofało się z pola walki, niedobitki trafiły do niewoli lub zasiliły tzw. UPA.

 

Dążenia do armii

 

Po klęsce pod Brodami dywizja ponownie została sformowana pod tym samym dowództwem. Włączono do niej niedobitki SS, ukraińskich policjantów i ochotników z terenów będących jeszcze pod niemiecką okupacją. We wrześniu 1944 r. dywizję przerzucono na Słowację, gdzie w walkach z powstańcami słowackimi dopuściła się zbrodni na ludności cywilnej. Od stycznia do marca 1945 r. bez powodzenia prowadziła walki w Słowenii z partyzancką armią Broz-Tity. W kwietniu została przeniesiona na front w Austrii, po walkach z Armią Radziecką w okolicach Feldbachu zakończyła swoją haniebną służbę.

W styczniu 1945 r. ukraińscy liderzy: Bandera, Melnyk, Borowiec i inni, prowadzili rozmowy z Niemcami na temat utworzenia ukraińskiej reprezentacji w Trzeciej Rzeszy. Sprawę łączono z powołaniem na bazie SS Galizien nowej jednostki wojskowej, do której weszliby wszyscy Ukraińcy walczący po stronie Niemiec. W niemieckich siłach zbrojnych służyło 220 tys. Ukraińców, obietnicę ich scalenia złożył Alfred Rosenberg, minister Rzeszy ds. Okupowanych Terytoriów Wschodnich. W rezultacie zabiegów obu stron w marcu 1945 r. utworzono Ukraiński Narodowy Komitet (UNK), na jego przewodniczącego Niemcy wytypowali Pawła Szandruka, reprezentanta petlurowców. Pod politycznym zwierzchnictwem UNK miała powstać Ukraińska Narodowa Armia (UNA) dowodzona przez gen. Szandruka.

Na utworzenie ukraińskiej armii zabrakło jednak czasu. 18 marca 1. Armia Wojska Polskiego zdobyła Kołobrzeg, 1. Front Białoruski zlikwidował zagrożenia na Pomorzu Zachodnim, przystąpiono do przegrupowania sił do operacji berlińskiej. Naczelne dowództwo niemieckie było w agonii i mimo że niektóre jednostki ukraińskie zgłosiły akces do UNA, w zaistniałej sytuacji nie wydano rozkazu przekazania oddziałów złożonych z Ukraińców do dyspozycji UNK.

 

Pod brytyjskim parasolem

 

Do drugiej dywizji UNA miała wejść samodzielna brygada złożona z ukraińskich policjantów i brygada przeciwpancerna utworzona w lutym 1945 r. na terenie Niemiec. Do połączenia tych brygad nigdy nie doszło. Brygadą przeciwpancerną dowodził płk Petro Diaczenko, były dowódca Legionu Wołyńskiego, stworzonego pod nadzorem SS. Legion ten „wsławił” się pacyfikowaniem wsi podejrzewanych o pomaganie partyzantom radzieckim oraz tłumieniem powstania warszawskiego. 15 kwietnia brygada Diaczenki została skierowana w rejon Budziszyna, na odcinek frontu 2. Armii WP. Za pomoc feldmarszałkowi Schörnerowi w rozbiciu 16. brygady pancernej i sztabu 5. dywizji 2. Armii WP oraz za torturowanie polskich żołnierzy wziętych do niewoli podczas walk obronnych Diaczenko otrzymał Żelazny Krzyż I Klasy.

18 kwietnia 1945 r. do stacjonującej w Alpach austriackich dywizji SS Galizien przybył gen. Szandruk w towarzystwie gubernatora Wächtera. Generałowi zależało na ratowaniu dywizji, Wächterowi – na ratowaniu życia. Pobyt w Felkenmark wykorzystano do nawiązania kontaktu z zachodnimi aliantami. Gen. Szandruk oznajmił oficerom niemieckim, że w przypadku kapitulacji Trzeciej Rzeszy jednostka pod jego dowództwem przejdzie na stronę aliantów. 7 maja radio nadało komunikat o zawieszeniu broni. Dywizja rozpoczęła marsz w kierunku Judenburga, natknęła się na kolumnę czołgów radzieckich i została rozdzielona na dwie części. Grupa licząca 8 tys. żołnierzy dotarła do brytyjskiej strefy w Austrii i poddała się Brytyjczykom, gen. Freitag popełnił samobójstwo, a 1,5 tys. żołnierzy z gen. Szandrukiem 10 maja poddało się Amerykanom.

Galicyjska dywizja do ostatniego dnia wojny była w strukturach Waffen SS. Ukraińscy esesmani otrzymali status członków wrogich sił, które dobrowolnie poddały się aliantom. Zostali osadzeni w obozie jenieckim w Rimini we Włoszech. Otto Wächter znalazł schronienie w klasztorze w Rzymie, ukrywał go aus-

triacki biskup Alois Hudal, zmarł w 1949 r.

Na Zachodzie ludobójcza działalność zbrojnych struktur OUN nie była znana, więc gen. Szandruk mógł snuć kłamliwe opowieści o świetlanej przeszłości formacji, uznanej przez trybunał norymberski za zbrodniczą. Sytuacja polityczna sprzyjała głoszeniu mitów o narodowej ukraińskiej armii. Paradoksem jest, że za zbrodniarzami ujęli się gen. Władysław Anders i Watykan oraz to, że przed ekstradycją do ZSRR uchroniło ich obywatelstwo polskie.

W 1947 r. ponad 7 tys. ukraińskich grenadierów SS zostało przetransportowanych do Anglii, gdzie pod parasolem brytyjskich i amerykańskich służb specjalnych wiodło spokojny żywot. W 2007 r. ich spokój zakłócił dokumentalny film Juliana Hendy’ego „SS w Wielkiej Brytanii”. Jednak i tym razem nie było klimatu do wszczęcia śledztwa. Film był komentowany w prasie światowej i w Polsce. Zareagowali obrońcy dywizji Hałyczyna, bo ta nazwa brzmi lepiej niż Waffen SS. IPN problem zignorował.

Próbę dotarcia do prawdy o tym, kim byli żołnierze dywizji SS Galizien, podjął kanadyjski historyk Sol Littman w książce „Zwykli żołnierze czy groźny legion”. Littman potwierdził ludobójczą działalność ukraińskich esesmanów opisaną przez Wiktora Poliszczuka i polskich autorów."

 

http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/esesmani-spod-sztandaru-oun

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Piotr Tyma o Banderze i Zbrodni Wołyńskiej: http://www.youtube.com/watch?v=crRYWwT9-wE

 

i komentarz na temat jego jednej z wypowiedzi:

 

"~Kóma : Obejrzałem tę inscenizację na Polsat News i choć miałem wiedzę o tej rzezi, to mimo wszystko bylem wstrząśnięty ! Ten mój stan nie był tylko podyktowany obrazami z Radymna, ale też spowodowała to dyskusja w studio, która leciała w tle przekazu na żywo. Otóż, wśród zaproszonych gości był tam niejaki Piotr Tyma - prezes Związku Ukraińców w Polsce. Z wypowiedzi tego osobnika, jasno czytelnie wynikało, że nadal nie rozumie tego co zaszło na Wołyniu. Jego butne wypowiedzi nawet nie były skomentowane, ani skrytykowane przez innych dyskutantów, a już brak reakcji ze strony prezentera Polsatu- Macieja Stroińskiego, powinny zdyskwalifikować tego dziennikarzynę z tego zawodu !!! Piotr Tyma umiejętnie rozmywa odpowiedzialność Ukraińców, w tej dysproporcji pomordowanych Polaków i Ukraińców szuka na siłę znaku równości, zapominając przy tym, że rzezie rozpoczęli Ukraińcy stosując przeokropne metody ! I o ile mogę jakoś zrozumieć podłoże historyczne takiego nastawienia ukraińskiego, to już metod realizacji tych okrucieństw już nie pojmuję ! Trzeba być wyzutym z jakichkolwiek cech człowieczeństwa, aby w tak bestialski sposób mordować, jak to robili Ukraińcy i właśnie z tego tylko powodu, to nie Polacy powinni inicjować proces pojednania. To Ukraińscy powinni zrozumieć, tymczasem wśród nich nie ma pokory, jest tylko buta i celowe zniekształcanie faktów ! Wizyta Komorowskiego w Łucku, to zły krok naszego państwa, to porażka polskiej racji stanu i dyplomacji ! I jeśli Komorowski i Sikorski nie zdawali sobie sprawy, jak do tej wizyty podchodzą władze ukraińskie (brak w trakcie wizyty prezydenta Ukrainy), to świadczy o braku jakiejkolwiek rozpoznania sytuacji !!!! Dobitnym wyrazem tego był ten fatalny dla wizerunku Polski atak jajkiem na Komorowskiego !!! Bagatelizowanie tego incydentu przez polskiego prezydenta i nasze MSZ świadczy źle o naszej racji stanu i honorze !!!!!!!!!! zwiń

dzisiaj, 08:30 | ocena: 97%" http://wiadomosci.onet.pl/forum/rekonstrukcja-zbrodni-wolynskiej-w-radymnie,0,945661,111766561,czytaj.html

 

Czy Петро Тима jest Polakiem ukraińskiego pochodzenia? Uważam, że nie. Natomiast jest to z pewnością Ukrainiec mówiący po polsku.

No właśnie takie postawy i relatywizowanie historii prowadzi do takich "kwiatków".

 

"Chodzi o nielegalny pomnik ku czci OUN/UPA znajdujący się od 1994 roku na cmentarzu komunalnym w Hruszowicach w powiecie przemyskim. Obiekt w kształcie łuku chwały z godłem Ukrainy w centrum zawiera napis „Chwała bohaterom UPA, bojownikom o wolną Ukrainę”. Fragmenty kamienne i tablice z brązu zostały przywiezione ze Lwowa, a na zbudowanym przez siebie cokole umieścił je mieszkaniec Hruszowic, były członek UPA."

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

a gdzie katolickie przebaczenie , gdzie nauka Jezusa . Maju na Jazusa naukę sraju .

 

P.S.

 

czas na donos w własnej obronie , Maju do dzieła znowu chamstwo jedynego sprawiedliwego poniewiera

...a gdzie katolickie przebaczenie , gdzie nauka Jezusa .

 

Wladz ja im przebaczyłem, chodzi o to czy oni to zrozumieli (swoją winę), skoro tak prowokują.

Ty zresztą też masz podobne ciągotki i prowokujesz. :))

 

"Organizator meczu Lechia Gdańsk – FC Barcelona odmówił kibicom prezentacji wystawy upamiętniającej ofiary rzezi wołyńskiej...

...Zejer potwierdza, że do prezentacji ekspozycji na stadionie obiekcji nie zgłaszał zarząd klubu Lechii, który wyraził zgodę na jej pokazanie w czasie meczu„ Biało-Zielonych” z Podbeskidziem Bielsko-Biała, rozpoczynającego pierwszą kolejkę sezonu ekstraklasy 2013/2014.

 

A gdzie pamięć o tych wydarzeniach?!

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

czy oni zrozumieli a jak nie zrozumieli co wtedy ?

 

i jeszcze mi tutaj świętą kopaną chcesz krwią zachlapać , poszedł won . Właśnie takich akcji mściwych patriotów , nie mających szacunku do nikogo poza sobą się obawiam .Już za wczesnego PRL podobne typy rządziły . Tylko teraz siebie nazywają katolickie patrioty zamiast towarzysze. I Jezus tylko ideowym symbolem jak swastyka czy sierp z młotem . Ciekawe dlaczego polski KK nie protestuje przeciwko wykorzystywaniu Jezusa na krzyżu do walki politycznej ?..... odpowiesz

<br />"Organizator meczu Lechia Gdańsk – FC Barcelona odmówił kibicom prezentacji wystawy upamiętniającej ofiary rzezi wołyńskie<br />
Powieś sobie taką prezentację na własnym płocie.

... odpowiesz

 

Patrząc na te wpisy nie widzę sensu by brać udział w tej dyskusji.

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

Powiesiłeś wreszcie ten wołyński protest na swoim płocie (balkonie, oknie, kominie itd)? Nie powiesiłeś? Zapomniałeś o tych wydarzeniach!

a gdzie katolickie przebaczenie

 

Komu przebaczyć?

Ukraińskim Oprawcom, czy Ukraińcom w ogóle w tym przypadku?...

 

..a w innych Hitlerowi i jego siepaczom, czy Niemcom.

Stalinowi i jego ludobójcom, czy Rosjanom?

 

O czym Ty w ogóle bredzisz wladz?

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Maju - pokaż fotkę z wołyńskim protestem na Twoim płocie. Boisz się ciecia, patryjoto? Nie bój się, PiSS Cię obroni.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.