Skocz do zawartości
IGNORED

Led Zeppelin 2014


flood2

Rekomendowane odpowiedzi

... na koncertach nigdy do oryginału nawet się nie zbliżyli, a często improwizacje wręcz kaleczyły niektóre utwory.

 

Zespół na estradzie to inna bestia niż w studio - adrenalina oraz inna chemia płynąca w żyłach z reguły zaburza

perfekcjonizm wykonawczy (!) :) Sztandarowym przykładem niech będzie, skądinąd prosta solówka Santany w

Samba PaTi czy w Europie .... to dla mnie papierek lakmusowy aktualnej zawartości "ulepszaczy" płynących w

organiźmie mistrza. :) A może po prostu im się ... nie chce, nie pamiętają, nie mają weny, chcą zabłysnąć. :)

No, i wychodzą koszmarki - niestety.

Wczoraj w radiowej "Trójce" puścili kilka kawałków z tych remasterów.

Były to te bonusowe niepublikowane wcześniej inne wersje Black Dog, Rock'N'Roll i Stairway to Heaven.

 

Te wersje były niemal identyczne jak oryginały, różniły się niuansami.

Po co zostały wydane bliźniacze wersje na bonusowej płycie to nawet jestem zrozumieć - chodzi o wyciągnięcie po raz kolejny kasy od fanów.

Jednak zastanawia mnie dlaczego zespół potrafił w studiu nagrać kilka identycznych wersji tego samego utworu,

natomiast na koncertach nigdy do oryginału nawet się nie zbliżyli, a często improwizacje wręcz kaleczyły niektóre utwory.

 

 

A to nie są dokładnie te same nagrania tylko nieco inaczej zmiksowane?

Improwizacja w rocku to dość rzadko spotykany element i może jedynie świadczyć o dojrzałości i klasie zespołu, a takim niewątpliwie był Led Zeppelin, Santana lub Jimi Hendrix... i może jeszcze kilku by się znalazło - oczywiście jest to tylko namiastka języka improwizacji, który jest obecny w muzyce jazzowej i za bardzo tego nie można porównywać. Jazz w studio nagrywa się przeważnie live (czasami są wyjątki i coś się dogrywa), jednak w zdecydowanej większości wszystko odbywa się na żywo. Warto wspomnieć o nagrywaniu w studio kilku take'ów tego samego utworu, po czym wybiera się na płytę ten najwłaściwszy według zespołu, producenta, inżyniera... ect. Być może w przypadku Zeppelinów było podobnie i według mnie należy się tylko cieszyć, że zostało to opublikowane. Dodałbym jeszcze, że czasami zdarza się podczas sesji, że i wybitni muzycy coś namieszają i np. pomylą formę, ale że 'take' dobrze poszedł, to nie przerywają i grają dalej. Te wszystkie techniczne pomyłki są powiedzmy czytelne dla muzyków i ludzi, którzy rozumieją język muzyczny, jednak w przypadku zwykłych standardowych słuchaczy nie będzie to w ogóle zauważalne. Jednym słowem im bardziej w las, tym więcej drzew - bo kto ze suchaczy np. zastanawia się nad standardową i chyba najbardziej popularną formą AABA lub inną, czy też nad niuansami czasowymi, rytmicznymi, niuansami harmonii... itd. Przeważnie wszystko brzmi i wydaje się dla słuchacza takie samo, a w rzeczywistości są różnice, które jednak widzą i słyszą muzycy. Tak mnie więcej to widzę i fajnie by było gdyby ktoś kompetenty wypowiedział się w temacie. Myślę, że wszyscy chętnie poczytają o tych zawiłościach i niuansach muzycznych.

Parker's Mood

Improwizacja w rocku to dość rzadko spotykany element i może jedynie świadczyć o dojrzałości i klasie zespołu, a takim niewątpliwie był Led Zeppelin,

 

Wszystko się zgadza. Ja też uważam, że improwizacja na koncertach to świetna sprawa i utwory zagrane inaczej niż w studio tylko uatrakcyjniają koncert. Taki np. Eagles tego nigdy nie robili. Wystarczy posłuchać ich koncert z 1980 roku, na którym piosenki odegrane są niemal identycznie jak w studio.

Pytanie tylko dlaczego tak dobremu zespołowi jak Led Zeppelin tak rzadko udawało się zagrać naprawdę dobry koncert?

Przesłuchałem ich koncertów całą masę i niestety muszę stwierdzić, że potrafili kaleczyć pod względem wykonania bardzo.

Zwłaszcza Plant, który starał się za każdym razem inaczej zaśpiewać, ale rzadko lepiej, a raczej gorzej, udziwniając, albo śpiewając zupełnie bez emocji i od niechcenia. Zmęczenie i znudzenie popularnością, czy może przekonanie, że fani łykną wszystko?

Na palcach jednej ręki można wymienić naprawdę dobre koncerty Led Zeppelin.

Ja najwyżej cenię oficjalny The Song Remains the Same, a także koncert w Southampton z 1973 r. i fragmentami słynny Destroyer z Cleveland z 77 roku. Inaczej sprawa wygląda we wczesnych koncertach, tak do 70 roku.

Widocznie wtedy jeszcze bardziej im się chciało...

 

A to nie są dokładnie te same nagrania tylko nieco inaczej zmiksowane?

 

Nie. Są to inne wersje, które różnią się naprawdę minimalnymi niuansami.

Dla kogoś kto nie zna na pamięć oryginalnych utworów te nagrania zabrzmią dokładnie tak samo.

 

P.S. Sprawdziłem w necie i faktycznie niby są to inne mixy.

Jednak słuchając tych nagrań w radio wychwyciłem pewne niuanse różniące się od wersji pierwotnych.

W dodatku redaktor mówił o nowych, niepublikowanych wersjach, a nie innych mixach.

Może niech wypowiedzą się ci, którzy słuchali już tych płyt.

Z tego powodu, że dodatkowe cd zawierają mało znaczące wersje "alternatywne" kupuję wersje podstawowe - tak jest również z LZ. Mam pierwszą płytę Black Sabbath 2cd i tak prawdę mówiąc, oprócz Wicked world, ten dodatkowy cd słuchałem może dwa razy - ot tylko taka ciekawostka muzyczna.

Zespoły nagrywały swoje próby nie myśląc wtedy , że po kilkudziesięciu latach ich wytwórnie jeszcze będą chciały wydoić dodatkowe np. 20 zł w Polsce za drugi cd. Zamiast tego mogli by dać raczej teksty utworów a tak wypuszczają takie niepełnowartościowe produkty.

Z tego powodu, że dodatkowe cd zawierają mało znaczące wersje "alternatywne" kupuję wersje podstawowe - tak jest również z LZ. Mam pierwszą płytę Black Sabbath 2cd i tak prawdę mówiąc, oprócz Wicked world, ten dodatkowy cd słuchałem może dwa razy - ot tylko taka ciekawostka muzyczna.

Zespoły nagrywały swoje próby nie myśląc wtedy , że po kilkudziesięciu latach ich wytwórnie jeszcze będą chciały wydoić dodatkowe np. 20 zł w Polsce za drugi cd. Zamiast tego mogli by dać raczej teksty utworów a tak wypuszczają takie niepełnowartościowe produkty.

 

To zupełnie odwrotnie niż moja jazda. Płyty idealne, wypacykowane, znane, lśniące na listach przebojów i piękne, w żaden sposób nie robią na mnie wrażenia i są jak dla mnie właśnie takimi wersjami podstawowymi i powiedziałbym, że generalnie najmniej znaczącymi. Natomiast wszelkie bootlegi, wersje alternatywne, jakieś studyjne próby, pomyłki, nie najlepiej zagrane wersje... itd - stanowią wersje pełnowartoścowe i must have. Calej reszty na nowo remasterowanej i świetnej audiofilskiej nie muszę już mieć - może poza małymi wyjątkami. Co ludż, to inna percepcja i pojmowanie dobrego, ha ha ha.

 

Pozdr, M '-)

Parker's Mood

Teoretycznie masz 100% racji ale w praktyce częstotliwość słuchania utworów, które brzmią praktycznie tak samo lub są bardzo słabej jakości słucha się raz może dwa razy i tyle. Jeżeli są to utwory wartościowe np. rzadkie, z drugiej strony singli lub jakieś koncertowe z inną aranżację to ja to rozumiem.

  • 3 miesiące później...

Improwizacja w rocku to dość rzadko spotykany element i może jedynie świadczyć o dojrzałości i klasie zespołu, a takim niewątpliwie był Led Zeppelin, Santana lub Jimi Hendrix... i może jeszcze kilku by się znalazło -

 

Wibitnym przykładem tej improwizacji są Floydzi. Można ich granie podzielić na dwie działki – albumy studyjne i bootlegi koncertowe.

Zespół mało czasu spędzał w studio gdyż prawie nieprzerwanie koncertowali, i ogrywali kawałki na trasach. Pięknym przykładem jest DSOTM.

 

Kto miał przyjemność porównać pierwsze publiczne granie tego materiału - Rainbow Theatre, London, 17-20.02.72 – z końcówką trasy DSOTM - Empire Pool - Wembley, London, 14-17.11.74 – ten wie o czym mówię.

 

Możemy wejść jeszcze głębiej w las, i np. zabawić się w porównanie

Empire Pool - Wembley, London, 15.11.74 z Empire Pool - Wembley, London, 16.11.74.

Ten sam set, dwa różne koncerty. Według mnie ten z 15 jest lepszy, żywszy, śilniejszy.

 

Koncerty z Empire Pool z 74 to kolejny dobry przykład ich improwizacji, gdyż tam miało miejsce pierwsze publiczne granie Shine On Your Crazy Diamond, Raving And Drooling (Sheep) oraz You Gotta To Be Crazy (Dogs), którą są caaałkowicie odmienne od wersji, które znalazły się na albumie rok później.

W ich przypadku, takich przykładów możemy mnożyć.

MarkN w rocku występuje coś takiego jak jam session, improwizacje, "zabawa" na koncertach, ale jest to zjawisko po prostu rzadsze niż w jazzie czy takim bluesie. A teraz, aby na to trafić, to trzeba przesłuchać tony bootlegów i starych nagrań.

Przypomniał mi się fajny cytat:

 

Kto nie ma talentu, ten gra rocka.

Coś w tym jest. Przyznaje to osoba nazywająca się dzieckiem rocka ;-)

Jak "Physical Graffiti"? Warto? Czy lepiej tłoczenie z epoki czy japońskie?

"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery."

Pisałem już to kilka razy - ta nowa seria nie jest idealna ale najlepsza. Wydanie "z epoki" (było tylko jedno) jest kiepskie.

 

Physical Graffiti trzyma się tej linii (piszę o wydaniu HD)

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

MarkN w rocku występuje coś takiego jak jam session, improwizacje, "zabawa" na koncertach, ale jest to zjawisko po prostu rzadsze niż w jazzie czy takim bluesie. A teraz, aby na to trafić, to trzeba przesłuchać tony bootlegów i starych nagrań.

Przypomniał mi się fajny cytat:

 

Aha o la la! Jesteś nawet młodsza od mojej córki i podziwiam Twoją wiedzę i zaangażowanie w rockowe granie. Jam session powiadasz? Będę się musiał temu przyjrzeć bliżej...! Jak to takie młode i niewinne dziewczynki mogą człowieka czasami zaskoczyć??? Jestem pod wrażeniem! '-)

 

Pozdr, M '-)

Parker's Mood

Raz jak głupia skakałam po youtube'ie (zawsze tak robię jak mam wolny czas i mi się płyty znudzą, za mało ich mam) i trafiłam na jam z Claptonem, Keithem i chyba Buddy'm Guy'em, innym razem trafiłam na nagranie z Jazz Festival w Montreux był tam Santana, reszty nie pamiętam. I w jakimś z moich Stonesowych bootlegów z lat 60-tych było trochę jamowania, ale trzeba pamiętać, że the Rolling Stones w zasadzie zaczęli od bluesa, a ich pierwsze albumy to były covery bluesowe (moim zdaniem często ich covery były lepsze od oryginałów), więc trudno to nazwać rockową improwizacją, raczej bluesową.

Aha o la la! Jesteś nawet młodsza od mojej córki i podziwiam Twoją wiedzę i zaangażowanie w rockowe granie. Jam session powiadasz? Będę się musiał temu przyjrzeć bliżej...! Jak to takie młode i niewinne dziewczynki mogą człowieka czasami zaskoczyć??? Jestem pod wrażeniem! '-)

 

Pozdr, M '-)

:-D Miło mi.

"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery."

Jak "Physical Graffiti"? Warto? Czy lepiej tłoczenie z epoki czy japońskie?

Ja właśnie odebrałem dzisiaj wersję deluxe 3 CD. Cóż mogę powiedzieć - bardzo podoba mi się (o dziwo) sposób wydania! W "boxiku" 3 cardboard sleeve'y, po jednym krążku w każdym, książeczka też się znalazła. Do tego ładne otwory w okienkach, kolorystyka ciekawa, bardzo mi pasuje to wydanie (w przeciwieństwie do poprzednich koślawych, typowych digipacków z mega wąskimi otworami na płyty) ;)

Co do dźwięku - moim zdaniem bardzo dobrze. Na pewno lepiej od japończyków z 2012 roku, gdy wydali serię z okazji koncertu Celebration Day, o taką:

1397118588_akuaukauk.jpg

W Karshmirku więcej powietrza ;)) Moim zdaniem warto, aczkolwiek "Companion disc" lekko rozczarowuje... Ponieważ "specjalny" Kashmir brzmi jak... "zwykły" Kashmir!

SHM-CD w tekturkach nie słuchałem także się nie wypowiadam. Jeżeli chcesz kupić najnowsze wydania Zeppelinów, to kup europejczyka. Japończyk, Amerykaniec czy Europejczyk z serii nowych remasterów to wszystko jedno i to samo. Rozumiem, gdyby wyszedł japończyk z tej nowej serii na SHM-CD do tego jeszcze jakiś mini-lp to z chęcią bym wziął a tak nie ma sensu bo będzie się różnić tylko literkami i będzie miał dodatkową książeczkę po japońsku, dźwiękowo jednak nie będzie różnicy między japońcem a europejczykiem, więc po co przepłacać. Chyba, że miałaś na myśli mini-lp SHM-CD z 2008 roku w tekturach albo pudła (też SHM-CD) - out of print i nic nie poradzisz. Widziałem niedawno chyba jeszcze jakiś jeden tytuł, bodajże Presence, ale reszty nie dostaniesz na pewno (chyba, że Ebay czy coś, ale po kosmicznych cenach).

Pozdrowienia.

Na pewno brzmi lepiej od wersji z która w poprzednim poście porównałem (ponoć to samo co SHM-CD z 2008, nie widzę różnicy bo na szybko ściągnąłem obie i porównałem).

Dla mnie Kashmir brzmi lepiej, jest czystszy, ma więcej "mocy" no i przede wszystkim pięknie brzmiące talerze!

shm gorsze, sprawdzałem.

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

A dla mnie lepsze. Ten nowy remaster też jest OK, nieco "jaśniej" nagrany. Może nawet bardziej przestrzennie.

Jednak SHM ma więcej powera, czego brakuje w innych wersjach.

A Ty Dominiku rozróżniasz impro od kompozycji?

 

tak, a czemu ?

 

W ich przypadku komponowanie wyglądało, mniej więcej, tak - ok. to teraz pograjmy przez godz. w tonacji G i zobaczymy, co się s tego zrodzi, i dokąd nas to zaprowadzi.

Co to jest, improwizacja czy kompozycja?

 

Aha o la la! Jesteś nawet młodsza od mojej córki i podziwiam Twoją wiedzę i zaangażowanie w rockowe granie. Jam session powiadasz? Będę się musiał temu przyjrzeć bliżej...! Jak to takie młode i niewinne dziewczynki mogą człowieka czasami zaskoczyć??? Jestem pod wrażeniem! '-)

 

Pozdr, M '-)

 

Trochę niegrzecznie.

Nie zniechęcaj młodzieży.

W ich przypadku komponowanie wyglądało, mniej więcej, tak - ok. to teraz pograjmy przez godz. w tonacji G i zobaczymy, co się s tego zrodzi, i dokąd nas to zaprowadzi.

Co to jest, improwizacja czy kompozycja?

 

Według moich smaków to bicie gruchy!

 

Trochę niegrzecznie.

Nie zniechęcaj młodzieży.

 

No coś Ty! Przecież napisała Kee'f 98, że było mi jej miło! Nie doczytałeś postu do końca?

Parker's Mood

Fajnie sobie z otępiałego przez szkołę szczuna pożartować? Hę? ;-) Czym mam się nie przejmować?

Zresztą nieważne, idę się pobawić lego :-D

"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery."

Przestań, bo napiszę do rodziców, że flirtujesz z dorosłymi na forum '-)

Nie flirtuję, nawet nigdy nie próbowałam, czyli nie umiem. Co przestań? Eee tam... To wszystko wykracza poza zdolności intelektualne mego ścisłego umysłu.

"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery."

A dla mnie lepsze. Ten nowy remaster też jest OK, nieco "jaśniej" nagrany. Może nawet bardziej przestrzennie.

Jednak SHM ma więcej powera, czego brakuje w innych wersjach.

 

A dla mnie shm ma jakąś taką monotonię na średnich tonach, jakiś banał. Też może być, ale nigdy mi się dobrze nie słuchało tego masteringu. Ten nowy master mimo podobnego poziomu głośności wszystko ma ok, no i jest wersja HD.

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.