Skocz do zawartości
IGNORED

HFiM 10/04


Arek

Rekomendowane odpowiedzi

chyba kupie, głównie z uwagi na płytke Linna

poza tym po przeczytaniu spisu treści ...... zresztą sami zobaczcie, hihihi ;-)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurencja? Audio chyba trzyma się już tylko dlatego, że wchłonęło S&V i przejęło po nim trochę pomysłów. Ale zresztą nie przyglądałem się tak szczegółowo, bo tylko przekartkowałem w kiosku. Nie kupię pisma, którego połowa jest czarno-biała, a właściwą treść, stanowi słownie kilkadziesiąt stron. Już lepsze jest Audio-Video, ale tamte opisy są trochę ogólnikowe. Nie pamiętam dokładnie, ale kiedyś przeczytałem recenzję jakichś kolumn i efekt był taki, że właściwie nic się o nich nie dowiedziałem. No, może coś tam wychwyciłem, że to bardzo dobry wybór w tej kategorii cenowej, coś tam coś tam, no ale ja bym chciał wiedzieć, jak to brzmi. To, że warto posłuchać to ja wiem, bo warto posłuchać wszystkiego, ale niech mnie chociaż trochę naprowadzą. W Hi-Fi mam powiedziane prosto z mostu: ciepłe, zimne, przejrzyste, z dużym basem, super stereofonia itd itd. Jak czegoś szukam dla siebie, to po pierwszych kilku zdaniach już wiem, czy słuchać, czy nie. A cały tekst i tak przeczytam później, bo fajnie napisane i można się pośmiać od czasu do czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślałem,że red.Stryjecki żartuje z felietonami Yaby,a jednak nie.Jeśli ktoś nie ma dostępu do internetu i nagle przeczyta Yabowe dziwolągi,może wziąć Hi-fi za niezbyt poważną gazetę.Dla mnie lekkie przegięcie,chyba,że Yaba przestanie się wygłupiać i stworzy normalny felieton.

Nowego HFiM jeszcze nie mam,redaktorze Yabadabadoo,wypowiedz się co tam nasmarowałeś.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

No i zakupiłem, poczytałem, posłuchałem. :-)

 

I mam parę uwag luźnych.

 

Nadredaktor ładnym wstępniakiem rąbnął, szkoda tylko że od czasu do czasu żółcią strzyka (nie tylko we wstepniaku). Nadredaktorze! Robienie z siebie skopanego po oczach cierpiętnika pomaga tylko na chwilę (a na innych z reguły fatalne wrażenie wywiera).

 

Recenzje ciekawe, zwłaszcza owej szóstki wśród której znalazły sie Diamondy 9.5. Tak się zastanawiam, czy podpiędte były podwójnie, biłajringowato, czy pojedynczo, bo we w artykule ani dudu na ten temat. A jest to fakt w przypadku koństrukcji Hewletta bardzo istotny!

 

Zresztą WD9.5 muszą być wspaniałe, skoro zdobyły oooo za stereo stojąc w odległości 1.2 cm od siebie! Nadredaktorze, wiem, że trza było innym dać szansę, ale czy to nie za duzy handicap?

 

Felieton Yabby niestety za długi i przegadany, a szkoda, bo tu pełnia potencjału mogła wyńść. Ot na ten przykład coś takiego:

 

"Na okładce jaest zgrabna Murzynka bez nóg. Znaczy ona pewnie nogi miała, ale na zdjęciu już ma obcięte. Szwagier powiedział, że temu, co jej to zrobił sam by obciął kochonez. Co to jest ten kochonez, nie wiem, ale znając szwagra na pewno coś paskudnego. Nie będę go pytał, bo znowu by się śmiał. Dobrze że nie śpiewa sie nogami, bo ta czarnulka ma jeszcze okrąglutkie ramiona, cycki większe niż moja teściowa i mięsiste wargi. To nimi śpiewa."

 

Samplerka posłuchałem, dobra płyta! Świetny był pomysł by ją dołączyć. Na moich Quadach 12L dały popalić! Przedostatniemu kawałkowi udało się nawet uzyskanie rozdzielczości instrumentów... w pionie! Jak to dzała nie wiem, czyba odbicia od podłogi mają znaczenie. Ach, i jeszcze jedno, co mi się w uszy rzuciło. W paru miejscach w recenzjach opartych na samplerze trafia się zdanie "w pierwszych utworach z samplera wysokich tonów było za dużo"... Hmmm... U mnie było ich na tych kawałkach za dużo nawet na Wharfedale'ach Diamond 8.4, których o co jak o co, ale o przeeksponowanie góry posądzić sie nie da... Na Quadach też to wystapiło. Może te utwory tak mają i już?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> Odnośnie cytatu w wypowiedzi Ururam Tururam

 

Dla ciekawych:

 

Nie "ten kochonez" tylko, jeśli już, to "te kochonez", bo to są po prostu jaja. Ktoś zapisał, jak usłyszał, choć powinno być końcowe 's'. O ile dobrze pamiętam słowo "kochones" pojawia się w Kilerze I. W pisowni hiszpańskiej wyraz ten wygląda tak: COJONES. Osobliwe zapożyczenie jak na język polski...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równie kolokwialnie, choć nieco delikatniej: CASCAVEL. Szwagierka kiedyś się upierała, że mam to właśnie, a ja nie wiedziałem, co to takiego. Aż załapałem w końcu. Dla wyjaśnienia dodam, że szwagierka jest z Chile, a dosłowne tłumaczenie to GRZECHOTKA :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiszpanie, ja to wiem! :-) Ale starałem się napisać z punktu widzenia kogoś, kto usłyszał, a nie wie... :-D

 

 

A przy okazji jeszcze jedna ciekawostka dotycząca samplera Linna:

 

Dołączenie go do pisma było faktycznie dobrym posunieciem marketingowym ze strony wytwórni. Wczoraj wieczorem otrzymałem od żony listę CD wybranych na podstawie samplera oraz oferty Linna, które to płyty chciałaby ona ode mnie dostać na różne okazje (a może i bez okazji). Trochę zmarkotniała, jak jej powiedziałem, że to dosyc drogie krążki i rzuciłem ceną. Tymniemniej wyraziła nadzieję, że jakoś sobie poradzę. Pozostaje mi zacisnąć pasa i zakasać rękawy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, że znowu będzie o samplerze Linna, ale szlag mnie trafił.

Konkretnie wczoraj, akurat jak wpadł mi w ręce nr 09/04 i przeczytałem text "Spotkanie z absolutem", czyli zapowiedź tego, co się miało zdarzyć w nr 10/04 pod postacia dołączonego cydy;-)

 

Dobra, ja wiem że to reklama, no ale jednak mnie trafiło, bo pismo opiniotwórcze jakby nie było.

Zacytuję fragment, ktory mnie tak ruszył:

"W repertuarze znalazły się dwa najbardziej elitarne gatunki muzyki - jazz i klasyka. (...) Proponując nagrania klasyki i jazzu, Linn z góry założył , że będzie kierował swoje realizacje do elity audiofilów. (...) Podjął się jednocześnie trudniejszego zadania niż w przypadku muzyki rozrywkowej, przy ktorej techniczna jakość nie jest az tak istotna ..."

 

Najmocniej przepraszam, ale część "jazzowa" owego samplera to nic innego, jak muzyka rozrywkowa (o ile już mamy uzywać tych mocno dziś zdezaktualizowanych podzialow)

Na dodatek mdła i bezpłciowa muzyka rozrywkowa! To że jakieś elementy jazzu tam są nie czyni to z niej "elitarnej" i o "najwyższym poziomie artystycznym" (a jedynie i w najlepszym przypadku o wysokim poziomie wykonawczym, tylko co z tego?)

No właśnie - nie cierpię takiego podejścia

muzyka dla elit / muzyka dla mas

Bardzo mi przykro, że jakaś wpływowa grupa nadętych dupków (nie mam tu na myśli red. HFiM, to jest rzecz odnosząca się do zamierzchłej historii właściwie;) przyprawiła jazzowi gębę "muzyki elitarnej".

Litości! Jazz to właściwie muzyka o proweniencji rozrywkowej, ludycznej czy tez buntowniczej (choć wykształcił też i swoich intelektualistów, ale odnoszących się do tych ludycznych aspektów, bo od tego nie da się uciec)

To nie jest muzyka 'salonów', tak tylko się masowemu i niezorientowanemu odbiorcy wmówiło. Mam wrażenie, że salony jedynie zaadaptowały najbezpieczniejsze i "zachowawcze" odmiany jazzu i uczyniły zeń obiekt snobistycznych aspiracji.

Moim zdaniem tego typu texty (jak ten zacytowany powyżej) o elitarności jazzu (czy jakiejkolwiek innej muzyki, ale z jazzem to jest najbardziej rażący przykład) przynosić mogą więcej szkody niż pożytku.

Szkodzi to samej muzyce i potencjalnym odbiorcom.

Ja jestem jeszcze w miarę młody;) I ubolewam, że mało kto z moich znajomych lubi jazz. Wolą jakies hiphopy, techno-transy, rock czy porządny pop (tu akurat nie mają aż takiego strasznego gustu, zresztą IMHO dobrze zrobiony pop jest muzyką bardziej wartościową niż te mdłe pomyje, ktore HFiM wciska ludziom jako "elitarny jazz z najwyższej półki") I mam wrażenie, że ci moi znajomi nawet by mogli polubić jazz, ale nie sa w stanie przekroczyć pewnej bariery. Otóż nie czują się oni żadną elitą :) (Ja zresztą też :) Tym sposobem zakładają sobie, że jazz to muzyka nie dla nich. Wiem, może to trochę naiwne co tu piszę, ale takie mechanizmy czasem w ludziach działają.

Jazz to w opini wielu młodych ludzi muzyka dla sztywnych snobów pod krawatem. Jednocześnie jednak wielu ludzi potarfi się wyzwolić z tych stereotypow i na jazz trafia. Można nawet posunąc się o stwierdzenie, że zainteresowanie jazzem młodego pokolenia wzrasta (o Boże, niedlugo jazz stanie się trendy, nawet nie wiem czy tak już nie jest, ale ja to na wsi mieszkam, nie orientuje sie az tak bardzo ;-)) Ci ludzie tworzą tym sposobem pewną elitę, ale jakby mimowolnie (ech, chyba pierd*** troche ;-) W kazdym razie grupa ludzi naprawdę otwartych na wszelką ciekawą muzykę, (i nieulegających pokutujacym do dziś w "glównym nurcie" podzialom na elitarne/masowe, wysokie/niskie itd.)) to w koncu jakas elita ;-) Choć... w dzisiejszych realiach to jednak raczej offowcy, outsiderzy, niszowcy, czy jak tam zwał, a nie żadna elita ;-) "Prawdziwa" elita chodzi na Diane Krall ;-) I buli za to prawdziwe "elitarną" kasę ;-))

 

No dobra, bo dygresja mi się zrobiła ;) Teraz druga strona. Owszem zgodzę się, że takie pisanie o "elitarności" wpływa na niektórych pozytywnie, mobilizująco. To dobrze aspirowac do jakiś "elit". Trochę gorzej, jak tylko po to sięgamy po jakąś muzykę. Mam czasem wrażenie, że w taki sposob to jednak nakręca się przede wszystkim snobizm, a nie kreuje dobry gust. Oczywiście jedno drugiemu w sumie nie przeczy, sięgnięcie po jakąś muzykę ze snobizmu może być w niejednym przypadku zalążkiem dobrego gustu :)

 

Choć znajdą się zapewne i tacy, ktorzy zamówią pół katalogu Linna i bedą przeświadczeni, że obcują z elitą tego elitarnego jazzu ;-)

(uprzedzę kol. kazika - to nie jest atak na nich! o ile już to na tych co im takie przeświadczenie wyrobili ;-)

......................

Osobiście wolałbym, aby pisać, że dana muzyka jest po prostu dobra, wartościowa. Oczywiście w przypadku, gdy taką jest w istocie (jak to określić to już temat na osobne 100 książek;)

 

No i kolejny raz zwrócę uwagę na jeden "drobny" feler działu muzycznego. Redaktorzy zdają się nie zauważać, że mamy XXI wiek. Wartościownie muzyki wedle etykietek (muzyka elitarna/wysoka / muzyka rozrywkowa = "plebejska", czyli gorsza ;) jest trochę jakby z innej epoki ;) To, że coś lekko tylko zalatuje jazzem, nie upoważnia do wydawania sądów, że jest to lepsze niż cała "muzyka rozrywkowa".

Rozumiem konserwatywne stanowisko redaktorów w tej kwestii, nie raz dawali tego wyraz (z Nadredaktorem na czele). Wnioskuję, ze raczej się wzajemnie nie przekonamy ;-) Dla mnie dział muzyczny zalatuje w wielu miejscach stęchlizną, redakcja zdaje sie trwać w obozie obrońców starego, dobrego porządku, kiedy to było wiadomo co jest dobre a co złe, a raczej co lepsze a co gorsze, tu konkretnie - że każdy muzyk grający w filharmonii jest "lepszy" od jakiegoś tam DJ-a, że posłuże się takim obrazowym przykładem ;)

 

Hehe, ale niby widać że się staracie - w ramach odświeżenia działu muzycznego zatrudniono nowego genialnego (z tym, że jakby inaczej) felietonistę ;-) Gratuluję. Ale zarazem muszę zwrócić uwagę na poważny błąd taktyczny - debiut Yaby w numerze z samplerem utrudnia ocenę, czy wzrost sprzedaży spowodwała okazja spotkania z absolutem na dołączonej płycie czy też owe dwie strony geniuszu przelanego na papier ;-) Mam też propozycję, może by teksty naszego złotoustego kolegi drukować złotą czcionką? ;-)) Naprawdę złotą, a nie tylko w zlotym kolorze. Audiofile są łasi na wszystko co złote, więc nawet zrozumieją, jak trzeba będzie podnieść cenę ;-)

(chłopaki i dziewczyny, bez obrazy! to fajne hobby (o ile nie przybiera form karykaturalnych) ale czyżbyscie nie umieli się śmiać sami z siebie ;-))

 

A wracając do HFiM już w tonie poważniejszym nieco - no cóż, pozostaje mi wydawać 12 zł na inne zbytki ;-)

Mimo wszystko życzę HFiM powodzenia (choć sam się do tego już nie przyłożę ;-)

Mam tylko jedną nieśmiałą prośbę - proszę nie wciskać ludziom kitu.

Albo chociaż wyraźniej zaznaczać, który tekst jest reklamą ;-) Ludzie teraz takie otumanione, nie wiedzom czasem ;-) Chyba, że o to chodzi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, aTom, coś się tak zacietrzewił ? Koń, jaki jest...

Zgadzam się z zarzutami, tylko czemu Ty tak mocno nad tym bolejesz/piejesz ?

Nie żal Ci Nadred, że się stara ? A, że trochę przy tym przesadza - wiemy. Trudno mieć obiektywny stos. do swego dziecka/konstrukcji/pisma... I koRnik lepiej pisze (tylko wolałbym bez naśladownictwa stylu Mistrza - ktoś już na ten t. wspominał), dużo jest testów (czytałem z przyjemnością), lepszy ton odpowiedzi na listy - to wszystko na "+".

 

Wiesz, w jakich czasach żyjemy, to kiego żeś się tak uczepił ? Nie bronię Hi-Fi iM ale po co taki elaborat wysmarowałeś ?

 

Wiesz iloma rzeczami się nie dzielę, gdy czytam takie (i inne pisemka) ? / Zdrowszy jestem ;)/ a umiar - wskazany wszędzie, /nawet jeśli masz rację/.

Co innego z zaufanymi mi osobami na priva. I tak jest lepiej !

 

Wrzodów chesz dostać ;) ?

Zamiast elaboratu mogłeś się przypiać np., że sampler to tylko "wysoki" poziom artystyczny (bądź nie) i "wysoka" jakość dźwięku (zg. z prawdą), a nie, jak na okładce (...)

 

Nr przeczytałem reklamy wzrokiem omiotłem i gitara.

Weź poprawkę, że pismo jest nie TYLKO dla Ciebie (czy dla mnie), ale do szerszej grupy celowej. A ilu w niej wyżeraczy ?

Dyskutować o takich sprawach warto z niektórymi /a nie ze wszystkimi/. Inaczej robisz błąd.

Wiecej tu takich obiektywnych, a zobacz milczą bądź tak mocno nie pomstują.

Nie rób z siebie Rejtana ;))

Sorry za mentorski ton mojej wypowiedzi. /Chciałem dobrze./

 

"Wyjdź z siebie" i popatrz na siebie z boku. Nie teraz - później trochę, jak się zdystansujesz.

Na chłodno.

Co za dużo..., więc kończę ;))

 

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aTom

 

Jak zwykle Twój bardzo dobry i co najważniejsze - potrzebny - nam wszystkim wpis, gdyż zauważam coraz głębsze zatapianie się niektórych kolegów w otchłań samplerowego muzaka...Doprawdy zjawisko zaskakujące!

 

Dla wielu mniej obeznanych osób spoza naszego zamkniętego kręgu tzw. "jazz" jest z założenia muzyką trudną, rzekłbym "porąbaną", o dziwnej rytmice i harmonii. Do tego jeszcze to dziwaczne instrumentarium...Najgorsze, że jazz oznacza również dziedzinę tyle elitarną, co wyższą - w naszym przypadku audiofilską. Dobrze odniósł się tego zjawisko choćby Możdżer na ostatnim koncercie, puszczając oko w kierunku zblazowanych krytyków na sali, oczekujących "jazzu". To tak w telegraficznym skrócie.

 

Nie bedę powtarzał mego ogromnego rozgoryczenia z powodu zawartości omawianego samplera i całkowitej degrengolady działu muzycznego w czasopiśmie HFiM - wszak ktoś powie: nie musisz kupować. Inny, jak kolega powyżej, zacytuje wyświechtane słówka "bo w tym kraju....itd". Mnie jest po prostu szkoda czyjeś wcześniejszej pracy i oczekiwań choćby takich czytelników, jak nieskromnie powiem - ja sam.

Dlatego dobrze, że istnieje ogromny wybór: literatura oraz płyty i można samemu określić sobie, we własnym zakresie i dla własnej choćby satysfakcji, co jazzem jest a co nie jest. I niech tak zostanie.

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> andrea

dzięki za rady :-)

wiem, że nieco przesadzam, mam świadomośc tej mojej ułomności ;-)

może nawet na granicy obsesji / śmieszności ;-))

(może w poprzednim wcieleniu byłem Rejtanem, ktoż wie ;-))

choć wydaje mi sie, ze niekiedy jak się tak "wypiszę", to mi właśnie przechodzi ...

(bo jak przeczytałem ten "artykuł" to mnie rzeczywiście poruszyło)

tylko czasami się rzeczywiście zastanawiam po jakims czasie po co tyle trzaskałem w klawiature ;-)

 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pismo (jak i sampler) adresowane jest do tzw. przeciętnego odbiorcy. Absolutnie nie obrażam się, że jest nie dla mnie. Ja to margines;-) Mozna jednak tak poszerzyć formułe, żeby i wilk był syty i owca cała. Nawet pewne próby dostrzegam i doceniam, mimo, że 1-2 recenzje ciekawych płyt na numer to IMHO i tak stanowczo za mało. W ogole wszystkich recenzji jest za mało, nic dziwnego, że te z muzyką bardziej mnie (a więc margines;-) interesującą albo się załapią, albo już zwyczajnie nie starczy dla nich miejsca.

 

Ale w sumie nie wiem, jaka koncepcja jest lepsza. Czy robienie pisma tak, aby odpowiadało jak największej i jak najbardziej zróżnicowanej grupie odbiorców, czy też świadome odrzucenie czy marginalizowanie 'targetu" w rodzaju "niekonwencjonalnych" melomanów czy też audiofilów-inżynierów chcących rzetelnych opisów technicznych (czy nawet pomiarów, o tym w wątku "do red. Stryjeckiego" toczą się spory). Zdaje się że HFiM juz wybrało. A skoro tak to ja już więcej nie zabieram w tej sprawie głosu i nie będę rozdzierał szat ;-) A przynajmniej będę się starał ;-)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez aTom, o to wlasnie chodzi, ze HFiM nie jest pismem dla 'przecietnego odbiorcy' i to jest jego najwiekszy minus, bo aspirujac do miana elitarystycznego coraz czesciej zaspokaja gusta wcale nie elitarne, rozmywajac w ten sposob granice (a moim zdaniem istnieje kultura wysoka i niska, niestety, natomiast wcale nie przypisuje przymiotnikom 'wysoka' i 'niska' latwych jakosciowych łat typu 'lepsza' - 'gorsza'). Mechanizm ten znany jest juz od lat - pobudzic aspiracje, zorganizowac jakos rynek wokol iluzji i w wygospodarowana przestrzen tych elitarnych aspiracji wpisac swoj produkt - robia tak setki producentow i spoko - zaraz sie zastrzegam, bo znow mi ktos wyzwie od malutkich polaczkow;) - HFiM moze robic co chce, to jest ich biznes, zas kazdy ma prawo sobie ow biznes pokomentowac.

 

Np. TVP robi tak samo, tylko, w przeciwienstwie do HFiM, ktoremu wszystko wolno i tego ich prawa wcale redakcji nie odbieram, TVP robi to chamsko - wmawiajac gawiedzi jakas domniemana kulturalna misyjnosc produkuje w 95% chlam niedoogladania za nasze pieniadze, potem wyciagajac jeszcze pienadze w kinie (to juz jest moim zdaniem dzialanosc wrecz przestepcza - znam wielu rodzicow, ktorzy zwalniali dzieci ze szkoly, gdy szkola przymusowo wybierala sie do kina, niektorzy mieli z tego powodu nieprzyjemnosci na dywaniku dyrektorskim). Ostatnio TVP i HFiM stosuja nawet podobna taktyke - nie dalej jak tydzien lub dwa temu slyszalem jak jakis pan prowadzacy zachwalal w TVP film wyprodukowany przez nich takimi slowy: "wspaniali aktorzy, wspaniala rezyseria, rewelacyjny scenariusz, to wszytko daje w sumie, w opinii olbrzymiej ilosci krytykow, ARCYDZIELO". Szlo o Quo Vadis. Mozna zapytac: czy ta bezsensowna zpunktu widzenia rzetelnej krytyki zacheta wyrazala jakakolwiek pozarynkowa misyjnosc? To pytanie reotryczne.

 

Mysle, ze aTomowi idzie po prostu o to, pisal o tym wielokrotnie, ze mierzi go wycieranie sobie geby slowami 'typu arcydzielo'. Mnie tez mierzi. I choc na komercyjnym rynku wolno niby wszystko, to dziennikarz - osoba slowem zarabiajaca na zycie - do slow wlasnie powinna odczuwac szacunek. W przeciwnym razie bedziemy zyc wkrotce w swiecie mlodziezowego slangu w stylu Beavisa i Buttheada, w ktroym wszystko albo kul albo sux. Zwlaszcza, ze ta polaryacja nastepuje juz wszedzie indziej. Jednak zgadzam sie troche z Andrea29, ze juz tyle napisano tutaj na ten temat, ze moze nie warto psuc sobie zdrowia;).A moze warto...

 

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> broy

Oczywiście, że jazz jest trudny i "porąbany" (choć sensu Twojego drugiego akapitu nie do konca pojmuję ;-)

To kusi tych co go kumają do uznawania siebie za elitę, ot, taka zwykła ludzka słabostka ;-)

I to już wystarczy, nie muszą jeszcze redaktorzy dokładać tu swojej cegiełki w budowaniu przeświadczenia u niezorientowanego słuchacza, ktory jazzu jeszcze nawet nie liznął, a już się go boi, no bo, panie, ten jazz to chyba "za wysokie progi..."

 

Ja tam siebie za żadną elitę nie uważam ;-) Zresztą wcale nie jestem dobrym znawcą jazzu, tym bardziej, ze poznaję go nie od tej strony co trzeba ;-)) lepiej znam tworczość takiego Vandermarka czy Tima Berne'a niż niejednego 'klasyka' (nawet nie podam nazwisk, bo zwyczajnie wstyd ;-) ale spokonie, na wszystko przyjdzie mam nadzieje czas, a ja lubię robić rzeczy na opak ;-)

Zresztą niektórzy ludzie, ktorzy poznawanie jazzu zaczynają (i kończą ;-) na chronologicznym poznawaniu tworczości Milesa w regularnych odstępach czasowych (np. kolejne 2 płyty na miesiąc) przypominają trochę tych, co to się uczą codziennie 10 nowych słówek (w porządku alfabetycznym) ze słownika wyrazów obcych ;-)

jak to ujęła moja koleżanka ;-)) (broy, właśnie ta co Ci dziękuje za pomoc w dobraniu sprzętu, podobno brzmi nieźle :-)

..................

 

Niechęć, czy też "nierozumienie" jazzu przez niektóre osoby wykształcone muzycznie wynika zapewne z tego, że trudno w szkole czy akademii muzycznej nauczyć się oceniania kiedy muzycy jazzowi grają dobrze, a kiedy niedobrze ;-))) a raczej tego, kiedy powstaje z tej gry muzyka dobra, a kiedy niedobra ;-)

co najwyżej można rzetelnie ocenić biegłość techniczną muzyków, z tym że z samej wirtuozerii w jazzie (jak zresztą w muzyce w ogóle) czasem nic nie wynika.

 

Ubolewam nad swoim brakiem wykształcenia muzycznego (nut czytać ni w ząb nie potrafię) czy niedostatkach w podstawowej wiedzy muzykologicznej, terminologii, itd. , lecz czasem mam wrażenie, że polskie (nie wiem jak gdzie indziej) uczelnie muzyczne kształcą ludzi cholernie ograniczonych. A taki Leszek Możdżer, który "mimo" starannego wykształcenia w AM sprawnie porusza się w na różnych muzycznych poletkach uchodzi za kuriozum

;-)

Przy okazji pisania ostatniego akapitu wpadłem na świetny pomysł. Fajnie by było jakby dział muzyczny HFiM zamiast zajmować się mętnym bajdurzeniem o Ewie B. i dowcipasami jednego kolegi (nazwijmy go X, albo lepiej Y ;-) ruszył z akcją "kursu dla lamerów", przystępnego tłumaczenia podstaw wiedzy, nawet dla tych co jeszcze nie rozróżniają 'pizzicato' od 'con arco' (albo rozróżniają, ale o tym nie wiedzą ;-)

Co Wy o tym myślicie? Rzucę tą ideę na ichnim forum, ale trochę się boję, ze mnie Nadredaktor od nieuków zwyzywa i do biblioteki AMFC odeśle ;-)

 

Jednak jak by się to dało sensownie zrobić, to moze i kupowac HFiM bym zaczął ;-)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> i_nemes

HFiM po prostu idzie z duchem czasu, czyli liczy się fasada, a nie treść i głębia

świat oszalał, co sprowadza się do tego, że liczy się efekt

a do efektu wystarczy tylko sprawiać wrażanie, że jest się mądrym pięknym inteligentym, kreatywnym, dobrym, wpółczującym wrażliwym itd niż takim w rzeczywistości być (analogicznie jest z produktami na rynku)

żyjemy w matriksie, ktory kreują nam spece od "wizerunku"

 

a więc zgoda, i_nemes, HFiM na fasadzie ma wypisane "krzewienie" i wielką misję kulturotworczą, więc jest pismem nie dla przeciętnego odbiorcy

schlebiając przeciętnym gustom staje się jednak pismem dla przeciętnego odbiorcy, w tym sensie o tym pisałem

łącząc oba fakty robi się już niezbyt "kul"

 

z TVP to weź mnie nawet nie prowokuj :-/

dobrze ze sie już na dziś "wypisałem" ;-)

 

teraz kwestia kultury wysokiej i niskiej....

tak, jak najbardziej mozna stwierdzić, że wciąż istnieje kultura wysoka i niska

coraz trudniej znaleźć jednak granice i nie można tego rozróżniać miarą sprzed ładnych paru dekad

dlatego niektórzy na wszelki wypadek piszą kultura 'tzw. wysoka' i 'tzw. niska' ;-)

no i proste wartościowanie tak jak to przedstawiłeś nie jest już wcale oczywiste.

świetnie to ująłeś

niby truizmy, ale dla niektórych jakby nie całkiem ;-)

 

weźmy chociażby taki przykład - czy awangardowa muzyka elektroniczna rodem z WJ to jest kultura wysoka?

a tworczość np. Oval to kultura niska? pewnie dałoby się nawet sensownie udowodnić, ze tak jest

zgodzę się też z tymi, co stwierdzą, że Oval to kultura wysoka, bo w zasadzie pasuje i tu i tu ;-)

ale prawdę mowiąc, nie chce sobie tym zaprzątac głowy ;-)

 

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.