Skocz do zawartości
IGNORED

Świat muzułmański- próba analizy.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, slawek.xm napisał:

czy samoistny bezwolny ekshibicjonizm

a blizej slawus tego tematu moze.Albo szerzej...moze.

21 godzin temu, slawek.xm napisał:

aranów owiec mułów osłów wilków capów i koziczek i lisków

a one o tym wiedza slawus bo moze maja je w duppie czy jak to tam sie nazywa.U nich.No i czy te zasady dotycza niewierzacych rowniez?.

W dniu 23.03.2019 o 12:16, stench napisał:

Po pierwsze nie pracuję z misiomorem w jednej firmie, po drugie nie pracuję w AS. Ostatni akapit jeśli stosujesz wobec mnie to też kłamstwo.

1. «wykonywać czynności mające na celu realizację jakichś zadań lub zamierzeń» (PWN)

2. Praca – miara wysiłku włożonego przez człowieka w wytworzenie danego dobra; świadoma czynność polegająca na wkładanym wysiłku człowieka w celu osiągnięcia założonego przez niego celu; czynności umysłowe i fizyczne podejmowane dla realizacji zamierzonego celu. Wikipedia

PRACA

  • Moderatorzy

kolejna masakra wśród muzułmanów:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

  • Moderatorzy

Obiektem pogromu są członkowie ludu Fulbe, rzekomo sympatyzującego z ISIS.

Sugestia ze strony współobywateli i współwyznawców, że za skłonności terrorystyczne i chęć budowania terrorystycznych organizacji zostaje wprowadzona odpowiedzialność zbiorowa  ?

Niby masakra, ale kiedyś był artykul o niewielkim afrykańskim kraju gdzie miejscowa ludność solidarnie i skutecznie robiła porządek ze wszystkimi zdradzającymi ciągoty do ISIS. Tytuł był jak coś " Jak stworzyć kraj wolny od terrorystów "

 

Co tu komentować ? Może muzułmanie przemawiają do muzułmanów językiem zrozumiałym dla muzułmanów?

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

W dniu 18.03.2019 o 16:50, slawek.xm napisał:

niektórzy nie maja wyboru i muszą taka sytuację akceptować, albo wyrzec się rodziny:)

Ty masz wybór, AudioStereo proponuje randkę a nawet śłub z piękną muzułmanką. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Do wyboru do koloru. Zbadaj islam od wewnątrz. Może być przyjemne z pożytecznym. Najwyżej wyrzekniesz się rodziny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Moderatorzy

Ciekawe jak muzułmanie zareagują na takie wydarzenia:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Gość

(Konto usunięte)
18 minut temu, stench napisał:

Ciekawe jak muzułmanie zareagują na takie wydarzenia

Zwiększeniem i tak już wielkiej miłości do Izraela i USA. ?

Na poważnie to szkoda Palestyńczyków - mieli i mają przesrane (częściowo z własnej winy). Mam znajomego Palestyńczyka (obywatela polskiego) - Żydów nienawidzi, zwłaszcza kiedy wraca z Palestyny z odwiedzin licznej rodziny (której pomaga). Kiedyś w takim momencie z głupoty żartobliwie go spytałem: "Jak tam wasze przyjaciele Żydzi się miewają" - myślałem, że mnie zabiję tak się wciekł. Potem przeprosił ale więcej tematu stosunków Palestyńczyków z Żydami z nim nie podejmuję. Opowiadał m.in. jak Żydzi odbierają Palestyńczykom ziemię i wodę, czy niższą ogrody i drzewa oliwne.

Gość

(Konto usunięte)

wojny stanom nie wypowiedzą

Trump pogrozi palcem, skulą uszy i sami hamas uciszą tak jak posłuchali go Saudyjczycy lub jak opec nie podniósł cen ropy

jeszcze USA rządzi światem

Gość

(Konto usunięte)
9 minut temu, slawek.xm napisał:

jak opec nie podniósł cen ropy

Trump chciał obniżki i ją nie dostał - kasę Arabowie umieją liczyć.

10 minut temu, slawek.xm napisał:

wojny stanom nie wypowiedzą

Jak można - są takie wolnościowe, demokratyczne i sprawiedliwe.

Gość

(Konto usunięte)
1 minutę temu, JuG napisał:

Trump chciał obniżki i ją nie dostał - kasę Arabowie umieją liczyć.

 

baby steps

1 minutę temu, JuG napisał:

Jak można - są takie wolnościowe, demokratyczne i sprawiedliwe.

ach!

  • 2 tygodnie później...

Polskie władze kwestionują decyzje szwdzkich sądów.

Ojciec musi "wykradać" swoje córki muzułmańskiej rodzinie zastępczej

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Szwecja nie odpuszcza. Władze złożą wniosek o wydanie dzieci zabranych przez Rosjanina

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Będzie happy end?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Przeczuwam jednak, że na forum znajdą się obrońcy postępowych własz szwedzkich

Przy okazji możemy nadrobić braki w polityce imigracyjnej przyjmując azylantów skandynawskich uciskanych przez politpoprawne biurokratyczne reżimy

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

uid_82dc2363d69be57d775a5ada6d1a97e51550

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

a CO TO ma wspolnego z islamizmem.Rodzina islamska porwała dzieci rosjanina?A co to ma wspolnego z idiotami z ordo.Rodzina islamska dostajac dzieci była odpowiedzialna za dzieci.Moze raczej wyslji petycje do rzadu szwecji i zademonstruj..Bo to znowu heca  ......zrobiona przez TVP/Jak ci sie nie podoba rodzina zastepcza szwedzka to dowiedz sie ile dostali polska para zastepcza za znecanie sie na dziecmi.Polskimi/

to tylko jeden przypadek a jest ich dziesiatki.A gdzie ku..wa byla ta wtedy ordo kurwis/

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nie było w niezaleznej.To pewnikiem katolicy byli az do zesrania.Moze zapisz tu jakies fragmenty  z tych tekstow i barbarzynstwo tych ludzi to porownamy z sytauacja dzieci w szwecji w rodzinie islamskiej.W TVP nie było?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość

(Konto usunięte)

Norwegia: Polski konsul wydalony, MSZ domaga się odwołania

Zdaniem MSZ Norwegii, wydalenie Kowalskiego z kraju jest podyktowane "niezgodną z rolą dyplomaty działalnością konsula w kilku sprawach konsularnych, w tym jego niewłaściwym zachowaniem wobec funkcjonariuszy publicznych". Co ciekawe, w 2016 roku Kowalski wygrał konkurs organizowany przez polskie MSZ na "Konsula Roku" "za adekwatne działania i umiejętną współpracę ze stroną norweską w sprawach małoletnich obywateli polskich, znajdujących się pod opieką miejscowych służb socjalnych".

- Możemy potwierdzić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało Polskę do odwołania tego konsula - mówiła ne Haavardsdatter Lunde, rzeczniczka norweskiego MSZ.

 

--------------------------

Chrześcijańska Koalicja Norwegii wręczyła konsulowi RP w tym kraju dr Sławomirowi Kowalskiemu nagrodę „Certificate of Honor”. To wyraz uznania dla jego działalności w obronie polskich rodzin prześladowanych przez Barnevernet. Z tego samego powodu władze w Oslo uznały dra Kowalskiego za persona non grata.

Zdaniem Chrześcijańskiej Koalicji Norwegii (Kristen Koalisjon Norge, KKN) postawa polskiego konsula powinna być wzorem dla innych narodów. Sławomir Kowalski podczas swej pracy na placówce w Oslo pomógł około 150 polskim rodzinom, którym norweski urząd ds. dzieci (Barnevernet) próbował odebrać dzieci.

Jak tłumaczy w rozmowie z portalem tvp.info mecenas Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris, organizacji współpracującej z polskiej strony z KKN, „Certificate of Honor” jest wyrazem szczególnego uznania za służbę na rzecz rodzin. Jest to nagroda przyznawana osobom fizycznym.

Nagrodę wręczyli konsulowi prezes KKN pastor Jan-Aage Torp i dr Einar Salvesen, specjalista z zakresu psychologii klinicznej i członek eksperckiej grupy zajmującej się kwestią nadużyć w strukturach Barnevernet.

 

 

mulsik dla ciebie poczytaj co ojciec dzieci pisze o GW i tvn

https://www.tvp.info/41088236/ojciec-rodziny-nekanej-przez-norweski-urzad-ds-dzieci-konsul-bardzo-nam-pomogl

slawu ja wiem co pisze ojciec, matka ale to nie jest twoja sprawa.To jest sprawa rzadu szwecji i gowno ci do tego.Jak rzad szwecji zwroci sie do polskiergo to ten mu powie to samo,a raczej pewne ze tak mu powie slawus.I ku..wa nie wklejaj mi tego TVp gowna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 tego w TVP nie było?Katolickie rodziny zastepcze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
1 godzinę temu, muls napisał:

a CO TO ma wspolnego z islamizmem.

Uwarzam, że powierzanie dziewczynek wychowywanych w chrześcijańskim kręgu kulturowym zastępczej rodzinie muzułmańskiej jest barbarzyństwem.

1 godzinę temu, muls napisał:

le dostali polska para zastepcza za znecanie sie na dziecmi.Polskimi

To bardzo brzydko, że się znęcali. Ale to zawiedli ludzie. Natomiast przekazywanie dzieci muzułłmańskim rodzinom zastępczym w Szwecji ma charakter systemowy

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Godzinę temu, Less napisał:

warzam, że powierzanie dziewczynek wychowywanych w chrześcijańskim kręgu kulturowym zastępczej rodzinie muzułmańskiej jest barbarzyństwem.

zwroc sie do rzadu szwecji.Rosjanin jako kultura chrzescijanska to tez dziwota swiatowa.

Godzinę temu, Less napisał:

bardzo brzydko, że się znęcali. Ale to zawiedli ludzie. Natomiast przekazywanie dzieci muzułłmańskim rodzinom zastępczym w Szwecji ma charakter systemowy

zwroc sie do rzadu szwecji i nie mieszaj do tego muzulmanow.A oni ci odpowiedza zebys ich w dupe pocalował tak jak ziobro niemcom.

Godzinę temu, slawek.xm napisał:

zytasz gówno gazety wyborczej i ogładasz gówno gówno tvnu to i posmakuj i innych źródeł

no to poczytaj sobie tego gowna troche w oryginale i sie zglos  tumanie j.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nka dwie godziny po rozmowie z Barnevernetem jechała z dziećmi do Polski. Iza z dwuletnim synkiem uciekła z Norwegii nocą. Tak samo Iwańscy z ósemką dzieci i Norweżka Silje Garmo z niemowlakiem.

Nie działo się nic nadzwyczajnego, ale nagle córka zaczęła się moczyć w nocy. Z dokumentów, które później dostałam od Barnevernetu, wynika, że od kwietnia do sierpnia ub.r. byliśmy obserwowani, a urzędnicy przesłuchiwali moją czteroletnią córeczkę w przedszkolu bez mojej zgody. Zarzut: mąż bije dziecko. Jakaś bzdura! – unosi się Anka, ale tylko na chwilę. Milknie, gdy zbliża się młodszy syn. – Dzieci po pół roku od powrotu do Polski wciąż są pod opieką psychologa – tłumaczy przepraszająco.

ozmawia ze mną, siedząc na placu zabaw w małej miejscowości na południu Polski. Opowiada: – Nasz kontakt z przedszkolem był wzorowy, byłam aktywną matką, codziennie rozmawiałam z nauczycielkami. Wszystkie chwaliły, że mamy świetne dzieci. Z dokumentów wiem, że do Barnevernetu doniosła jedna z nich. W sierpniu ubiegłego roku wezwali nas na przesłuchanie. Dzieci gdzieś zabrali. Oddali je po pięciu godzinach i powiedzieli: „Będziemy się lepiej poznawać”. Moja czteroletnia córeczka dygotała ze stresu. „Możemy już iść do domu?”– powtarzała jak nakręcona. Obie zaczęłyśmy płakać i mocno wtuliłyśmy się w siebie. Obiecałam sobie, że nigdy więcej na to nie pozwolę. Dostałam dokumenty o wszczęciu postępowania w sprawie córki i automatycznie też młodszego synka. Wyznaczono nam siedem spotkań, kolejne miało się odbyć następnego dnia, miałam przyjść z córką. Dwie godziny po tej rozmowie wyjechaliśmy spakowani w dwie reklamówki, żeby nie budzić podejrzeń sąsiadów.

Jedną bezpodstawną decyzją o wszczęciu sprawy Barnevernet zniszczył spokój naszej rodziny i wszystko, na co pracowaliśmy przez prawie 10 lat życia w Norwegii.

Następnego dnia zadzwonili z BV, żeby powiedzieć, że zmienili zdanie i nie będę mogła być obecna podczas przesłuchania córki, „bo dziecko się stresuje”. Grałam na zwłokę, odpowiedziałam, że córka zachorowała i idę z nią do lekarza, przyjdziemy następnego dnia. Ale wtedy byliśmy już w Szwecji, następnego dnia zeszliśmy z promu w Gdańsku. Ja już nigdy nie pozbędę się strachu o dzieci. I nigdy już nie wrócimy do Norwegii. Wyjazd stamtąd to najlepsza decyzja w moim życiu.

Po czterech miesiącach odwołań

– Jeśli istnieje ryzyko, że dziecko odniesie szkodę fizyczną, pozostając w domu, to szef służby opieki nad dziećmi w gminie może wydać nakaz natychmiastowego zabrania dziecka bez zgody rodziców. Jest to zgodne z Ustawą o ochronie praw dziecka – tłumaczy Kristin Ugstad Steinrem, dyrektor ds. kontaktów międzynarodowych w norweskim Urzędzie ds. Dzieci, Młodzieży i Rodziny (Bufdir).

Nagłaśniane przypadki interwencji Barnevernetu to najczęściej właśnie te, kiedy urzędnicy zabierają dziecko prosto ze szkoły lub przedszkola i oddają pod opiekę rodziny zastępczej. Procedury odwoławcze ciągną się miesiącami. Rodzice twierdzą, że nie było powodów do interwencji, a brak transparentności Barnevernetu obiektywnej oceny nie ułatwia. Urzędnicy nigdy nie komentują przypadków. Znane są przykłady, kiedy decyzje urzędników Barnevernetu są błędne, co potwierdzały późniejsze postępowania sądowe. Kilka lat temu „Wyborcza” opisywała historię polskiej rodziny, której urząd odebrał dwójkę dzieci po jednym dniu badania sprawy. Po czterech miesiącach odwołań rodzice odzyskali prawa do opieki.

W ubiegłym roku brytyjska stacja BBC ujawniła, że jeden z rzeczoznawców BV, okazał się pedofilem. Jego opinie przyczyniły się do rozbicia wielu rodzin, lecz decyzje nie zostały wzruszone nawet po skazaniu eksperta prawomocnym wyrokiem na 22 miesiące odsiadki.

Bo mama była nieumalowana

– Co czuje dwulatek zabrany od rodziców, który nagle znajduje się wśród obcych ludzi mówiących w niezrozumiałym języku, w obcym miejscu? Ktoś się nad tym zastanawia? I dla dziecka, i dla rodziców to niewyobrażalna krzywda – mówi Iza. Po jej rzeszowskim mieszkaniu przechadza się ogromny kocur, jedyna pamiątka po pięknym norweskim domu, w którym mieszkała z rodziną. Wciąż za tym domem tęskni. Iza i Marek wyjechali do Norwegii zaraz po ślubie, w 2011 r. Po trzech latach kupili dom na kredyt, rok później urodziło się wyczekane dziecko. Spełniał się ich norweski sen. Kiedy pod osłoną nocy opuszczali Norwegię, Patryk miał dwa i pół roku. – Pokochałam Norwegię za to, że wszystko jest takie uporządkowane. Wyjechałam z poczuciem, że to najbardziej absurdalny kraj na ziemi.

Opowiedziała, dlaczego uciekała przed Barnevernet. Internauci: "Nie zabierają dzieci bez powodu". Posypał się hejt

Iza jest przekonana, że jej synkiem urząd zainteresował się po wizycie u dentysty z powodu podejrzenia próchnicy. Że byli obserwowani, że przesłuchiwano ich sąsiadów i przedszkolankę, bo ci zawsze mili i serdeczni ludzie z dnia na dzień zmienili ton. – Ktoś, kto tego nie przeżył, nie może w to uwierzyć – mówi Iza. Decyzja o wyjeździe z Norwegii zapadła po telefonie do znajomych, którzy przechodzili podobną historię. „Wyjeżdżajcie, już nie ma na co czekać” – usłyszeli Iza i jej mąż. Jeszcze tej samej nocy ojciec odwiózł mamę i synka do hotelu w Szwecji. Tam zaczekali na samolot do Polski. Następnego dnia rano Iza wysłała SMS-a na numer przedszkola: „Patryk nie przyjdzie”. Norweska nauczycielka odpisała z prywatnego numeru, że rozumie i życzy powodzenia.

Iza zyskała pewność, że urząd już szykował na nią zasadzkę, gdy otrzymała dokumentację z ośrodka zdrowia. Znalazła tam oceniające komentarze: mąż pali papierosy, pewnie robi to także w domu, i naraża zdrowie dziecka. Ona chodzi nieumalowana, więc pewnie nie radzi sobie z codziennością.

– Byliśmy na celowniku od dawna – wnioskuje Iza: – Nie chcę rozsiewać strachu przed Barnevernetem. Kiedy się tam mieszka, trzeba znać norweskie standardy wychowania dzieci, które różnią się od naszych, i dostosować się do nich, ale należy też pamiętać, że w urzędzie do spraw dzieci pracują ludzie, a ludziom zdarzają się błędy. Każdy podejmuje decyzję sam, my podjęliśmy najlepszą dla nas.

Mama porwała swoje dziecko

Rodzina Iwańskich żyła w Norwegii z ósemką dzieci przez 13 lat w domu niedaleko Oslo. Pewnego dnia trzyletni Julian złamał w domu rękę. Pielęgniarka na pogotowiu zaproponowała paracetamol i wizytę u lekarza rodzinnego następnego dnia. Iwański zdenerwował się, zbeształ pielęgniarkę, stanowczo zażądał wizyty u lekarza. Tak się stało, lekarz nastawił chłopcu rękę, ale po pięciu tygodniach Barnevernet pojawił się w szkole i bez wiedzy rodziców przesłuchał dzieci Iwańskich. Ojciec został wezwany na rozmowę. Donos przyszedł od pielęgniarki, która uznała, że ojciec dzieci jest agresywny. Iwańscy z ósemką dzieci wyjechali pod osłoną nocy. – Tylko z czterema walizkami, bo baliśmy się, że możemy być obserwowani – opowiadał Łukasz Iwański w programie TVN.

Kilka dni po przesłuchaniu w BV cała rodzina była w Polsce i zaczynała od nowa.

Przed Barnevernetem uciekła też – do Polski i z córką – Silje Garmo. Po tym, jak ojciec dziecka oskarżył ją o nadużywanie leków przeciwbólowych, Bernevernet stwierdził, że matka cierpi na zespół przewlekłego zmęczenia, i odebrał jej córkę. Silje zaszła w kolejną ciążę, a dzień po urodzeniu drugiej córki usłyszała, że ją też może stracić z tego samego powodu. Zamknięto ją z dzieckiem w ośrodku, w którym przez całą dobę monitorowano jej zachowanie. Mimo to udało jej się umknąć. Uciekła z niemowlakiem do Polski i w grudniu ubiegłego roku dostała azyl. Dziecko też.

17 lutego br. niemiecki dziennik „Ostsee-Zeitung” donosił, że inna 37-letnia Norweżka, która też „nielegalnie” zabrała 12-letniego syna z norweskiego ośrodka ochrony dzieci, próbowała się dostać do Polski autobusem. W Rostocku oboje zostali zatrzymani przez policję. Chłopiec zostanie zwrócony władzom norweskim, a jego matce grozi zarzut uprowadzenia własnego dziecka.

Już się prawie nie boję

– Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz usłyszałam o Barnevernecie, pewnie – jak spora część Polek i Polaków – przy okazji reportażu o tym, jak detektyw Rutkowski odbił dziewięciolatkę z rąk norweskiej rodziny zastępczej i oddał rodzinie w Polsce – opowiada Małgorzata Jonczy-Adamska, autorka bloga „Joszka norweska”. – Kiedy podjęliśmy decyzję o wyjeździe do Norwegii, znajomi pytali: „A nie boicie się tych ich służb socjalnych, że wam zabiorą dzieci?”. Nie baliśmy się. Człowiek wykształcony i racjonalny, chce wierzyć, że w demokratycznym kraju o wysokich standardach ochrony praw człowieka nic mu nie grozi. A jednak ciągle docierały do mnie historie o Barnevernecie: a to protest przeciwko pracownikom BV, a to psycholożka spotkana na lotnisku, która wspiera polskie rodziny przy Ambasadzie RP i sypie strasznymi historiami jak z rękawa, a to grupy na Facebooku. W szkole mój starszy syn Maciek zaczął mieć problemy ze złością i z kontrolą impulsów. Nadal starałam się być spokojna, racjonalna, ale tych historii było zbyt wiele. I żadnej przeciwwagi, żadnych dobrych historii. Mózg matki nie był w stanie obronić się przed niepokojem. Pamiętam, jak siedziałam na podłodze w domu przyjaciółki i płakałam. Bałam się, że BV się nami zainteresuje. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiego strachu o to, że ktoś zabierze moje dzieci. I stało się.

Zadzwoniła dyrektorka szkoły, poinformowała, że rozważa zgłoszenie do Barnevernetu, ponieważ syn wchodzi w konflikty i nie słucha nauczycielki. Telefon z BV zadzwonił kilka dni później.

Małgorzata: – Dowiedziałam się, że urzędnicy już rozmawiali z moim synem w szkole. Cała moja racjonalność, wykształcenie, zdrowy rozsądek zniknęły w sekundę, zamiast tego pojawił się dziki, zwierzęcy strach o dzieci. Chciałam wsiąść w auto, odebrać dzieci i uciekać, schować się. Ale poszliśmy na to spotkanie. Urzędnik był surowy i poważny. Na stole woda i chusteczki. Dowiedziałam się, że zgłoszenie dotyczy podejrzenia przemocy ze strony męża wobec mnie. Nic takiego nie było. Rozmowa była długa, szczegółowa, dużo płakałam.

Po godzinie Małgorzata słyszy upragnione słowa: „Teraz porozmawiamy z mężem, potem odbierzecie dzieci”. Przez kilka kolejnych miesięcy – seria spotkań w szkole i w domu. Wreszcie zamknięcie dochodzenia i raport.

– Otrzymaliśmy wsparcie, m.in. doradczynię rodzinną, opłacenie treningów piłki nożnej Maćka i kieszonkowe przez kilka miesięcy (200 koron tygodniowo, czyli 20-30 zł). Dali nam książeczkę z biletami wstępu do muzeów i innych atrakcyjnych miejsc plus kurs umiejętności wychowawczych dla rodziców. Sprawa syna została zamknięta po roku. Już się prawie nie boję, znam system dużo lepiej. Choć jest taki mały drucik, który zaczyna się żarzyć, jeśli tylko dostanie paliwo w postaci negatywnego artykułu o BV. Kocham Norwegię, nie chcę przenieść Maćka do polskiej szkoły, cenię norweski system edukacji. Po tym, jak opisałam moją historię na blogu, dostałam wiele podziękowań i komentarzy w stylu: „Mnie też BV bardzo pomogło”. Jednak nie umiem zlikwidować tego drucika.

PS Imiona Izy i Anki zostały na ich prośbę zmienione.

Wyborcza to Wy. Czy Twoja rodzina miała kontakt z Barnevernetem? Poinformuj nas! Wyślij e-mail na adres: [email protected].

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

gdybys jednak chcial wiedziec jeszcze wiecej slawus co nie sadze, to mozesz takie cos jeszcze wchlonac.A czego nie ma w TVP.

Dlaczego Norwegowie odbierają dzieci Polakom?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

a to fragmencik jakze ciekawy

- Nie można oprzeć się podejrzeniom, że być może duch owego prawa jest wciąż obecny i że w wielu praktykach Barnevernet ochrona społeczeństwa przed niechcianymi efektami imigracji jest ważniejsza lub co najmniej równie ważna jak dobro dziecka. Gdyby było inaczej, skąd ów brak poszanowania dla wiary, języka, kultury?

Gdy konsul kończy, Fulger po prostu wraca do swej prezentacji. (Potem jako jedyna z prelegentów nie zgodzi się na opublikowanie swojego wystąpienia w sieci).

W przerwie konsul, ambasador i ja rozmawiamy z nią przez chwilę w kuluarach. Opowiada z dumą, że jej rodzice byli rodzicami zastępczymi. Zaadoptowali muzułmanina. Sami nie wyznają islamu, ale dużo o nim czytali, a nawet kupili Koran.

Nawet Szwedów porywamy

Mimo badań lekarskich 29 października sąd odrzuca odwołanie Kasi i Sebastiana. Dwóch sędziów uznaje, że istnieje ryzyko przemocy i należy dalej obserwować rodzinę na cotygodniowych spotkaniach. Jeden uważa, że żadnej przemocy nie było, tylko klepnięcia.

Zaczyna się sprawa o odebranie na stałe praw do opieki nad dziećmi.

- Nie kusi was, żeby je porwać? - pytam Kasię i Sebastiana.

Po uprowadzeniu do Polski 9-letniej Nikoli Norwegia zażądała zwrotu dziecka rodzinie zastępczej. Sąd w Szczecinie orzekł, że zostanie ono w Polsce.

- To najgłupsza rzecz, jaką moglibyśmy zrobić - mówi Sebastian. - Wtedy mógłbym już nigdy nie zobaczyć dzieci. Jakikolwiek błąd - i idziemy prosto do więzienia. Jeśli będziemy się ukrywać, do końca życia będzie nas ścigał Interpol. A najważniejsze: wiemy, że jesteśmy niewinni.

Niektórzy ryzykują.

- Po Nikoli mieliśmy około 15 podobnych akcji. Zgłaszają się Polacy, Rosjanie, Litwini. Nawet Amerykanie i jeden Szwed - chwali mi się Krzysztof Rutkowski.

- A co, jeśli zgłoszą się tacy, którym naprawdę należało zabrać dziecko?

- Widzimy, kto do nas przychodzi. Rozmawiamy z ludźmi. Sprawdzamy, jak żyją, czy nie nadużywają alkoholu.

Państwo - najlepszy opiekun

- Korzenie norweskich instytucji opieki nad dziećmi sięgają 1896 roku, gdy parlament uchwalił ustawę o odbieraniu dzieci patologicznym rodzinom. Chodziło o to, by nie wychowywać kolejnych pokoleń kryminalistów - tłumaczy mi prawnik prof. Mons Oppedal.
 

Kawiarnia w Oslo. Kątem oka obserwuję telewizor nad barem. Puszczają norweską komedię "Obywatel roku". Widziałem ten film w Polsce. Groźny gangster dostaje reprymendę od żony, bo nie dał synkowi do szkoły organicznych owoców.

Oppedal opowiada, że przed wojną ubodzy sami prosili państwo, by zaopiekowało się dziećmi, których nie mogli utrzymać. Prawo z 1896 roku było wykorzystywane także przeciw Cyganom. W 1939 roku pewien sędzia sądu najwyższego uznał, że sam fakt, iż dziecko jest cygańskie, wystarczy do wydania decyzji o jego odebraniu.

- Co z tych poglądów przetrwało do dziś?

Oppedal się krzywi: - Obecna ustawa o Barnevernet pochodzi z 1992 roku i stawia na pierwszym miejscu dobro dziecka. Jeśli coś przetrwało, to przekonanie, że nikt nie zadba o nie lepiej niż państwo.

Ten pogląd również ma długą tradycję. W latach 30. szwedzcy inżynierowie społeczni Gunnar i Alva Myrdalowie przekonywali Skandynawów, że ludziom "niepełnowartościowym społecznie" należy odbierać dzieci, a ich samych sterylizować.

- Dlatego dzieci odbierane Polakom nie trafiają do krewnych w Polsce?

- Barnevernet miałby problem z wysłaniem dziecka nawet do Szwecji, bo uważa, że sam musi go doglądać. To kwestia zaufania do instytucji za granicą. Tradycyjnie norweskie państwo nie przyznawało też opieki nad dziećmi wujkom czy babciom, bo byli oni za blisko związani z rodzicami. Trzeba byłoby wówczas pilnować, by nieformalnie nie zwrócili im dziecka, by nie wróciło ono do złych warunków. Racjonalniejsze wydawało się rekrutowanie przez państwo rodzin zastępczych. Czasem pewnie byłoby lepiej, gdyby dzieci trafiały do krewnych, ale nie oceniam tego systemu źle. W wielu sprawach najgorszy byłby brak reakcji.
 

Eugenika, czyli jak wyhodować nadczłowieka



Romantyczna gorączka to dewiacja

Pochodząca z Polski prof. Nina Witoszek mieszka w Norwegii od lat 80. Jest historykiem kultury na Uniwersytecie w Oslo. Dziennik "Dagbladet" zaliczył ją do grona 10 najwybitniejszych intelektualistów w Norwegii. W 2012 roku Witoszek napisała dla "Aftenposten" felieton o polskiej rodzinie ze Stavanger, której urzędnicy w kontrowersyjnych okolicznościach odebrali synów. - Ku mojemu zdziwieniu gazeta przyjęła go do druku - mówi profesor. - Norwegowie zwykle tłumią takie dyskusje, bo zbyt wiele było spraw, w których służby powinny zareagować, a tego nie zrobiły. Uważa się, że lepiej czasem zabrać dziecko na wszelki wypadek, niż pozwolić je zakatować.

Dlatego najgłośniej protestują obcokrajowcy.

Niedawno prezydent Czech porównał norweskich urzędników do nazistów. W Indiach burza wybuchła, gdy Barnevernet zabrał dziecko Hindusom, bo karmili je ręką i spali z nim w jednym łóżku, choć w ich kulturze jest to powszechne. Na Litwie Barnevernet ma tak fatalną prasę, że niedawno wynajął agencję PR-owską.

Z najświeższych danych rządowej Dyrekcji ds. Dzieci, Młodzieży i Spraw Rodzinnych (BUFDIR) wynika, że w 2012 roku Polacy stracili opiekę nad 25 dziećmi spośród 13 869 polskich nieletnich żyjących w Norwegii (1,7 na 1 tys.). Dla rodowitych Norwegów ten współczynnik wynosi 6,9 na 1 tys. Dla ogółu imigrantów - także 6,9 na 1 tys. Najgorzej wypadają Afganistan i Somalia. W 2012 r. Barnevernet interweniował - głównie poprzez dozór czy rozmowy z rodzicami - w przypadku co trzeciego z 1,5 tys. afgańskich dzieci!

- Po publikacji zostałam mimowolnie pasowana na obrończynię uciśnionych. Dzwonili do mnie Polacy, Rosjanie, Szwedzi, a nawet Norwegowie, nie wspominając o Albańczykach i Ormianach. Pytali, co robić, czasem płakali, mówili o myślach samobójczych. Zrozumiałam, że to nagminny problem - opowiada Witoszek.

Rozmawiamy w jej mieszkaniu w dzielnicy Majorstuen, z pięknym widokiem na dachy Oslo. Raz zaprosiła tu polską przedszkolankę, której odebrano dziecko.

- Kobieta zadzwoniła w środku nocy, krzyczała, że się zabije. Spotkałyśmy się następnego dnia. Zapytałam, jak zachowywała się w rozmowach z Barnevernet. "A jak zachowuje się matka, której ukradli dzieci?". Powiedziałam: "Na rozprawie proszę łyknąć valium i zamienić się w automat. Nie ma mowy, by rozdzierała pani szaty, bo będzie to kolejny argument dla Barnevernet. Proszę być racjonalną osobą, która umie wyciągać wnioski z błędów, oceniać na chłodno, współpracować". Zarzekała się, że nie jest w stanie tego zrobić, ale w końcu posłuchała - i odzyskała dziecko. Te sprawy można wygrać, próbując przechytrzyć Norwegów. Nie walczyć polskimi sposobami, ale ich własną bronią - racjonalnym, trochę pozytywistycznym spojrzeniem na świat. Norwegowie nie rozumieją polskiego romantyzmu. Romantyczną gorączkę traktują jak dewiację, bo ich kultura opiera się na chrześcijańskim oświeceniu. Te tradycje są w sprzeczności, nie umieją ze sobą rozmawiać. U podstaw norweskiej kultury leżą wartości powiązane z kultem rozumu, empirii, racjonalnego działania, logiki, indywidualizmu. Straciły religijne odniesienia, ale wciąż funkcjonują. I napędzają takie instytucje jak Barnevernet.

Witoszek napisała o Norwegii książkę "Najlepszy kraj świata". Zastrzega, że tytuł jest ironiczny, ale tylko trochę: - Norwegowie uwierzyli, że za pomocą kooperacji i współpracy stworzą doskonałe społeczeństwo, które nazywam "reżimem dobroci". Bogiem a prawdą, prawie im się udało. Pod względem dobrobytu rzeczywiście biją wszystkich na łeb, na szyję. Matki mają tu najdłuższy urlop, zresztą ojcowie też, dostają najwięcej pieniędzy od państwa za wychowanie dziecka, mają znakomitą opiekę medyczną.

Tyle że "ideał" ma też jednak swoje patologie. Chodzi nie tylko o system, ale i niekompetencję młodych pracowników, którzy nie umieją poradzić sobie w sytuacjach wymagających bardziej wsparcia się na mądrości życiowej niż odpowiednim przepisie. Do tego dochodzi czasem niechlujstwo i nepotyzm: skoro paru psychologów uznało, że rodzice są nieobliczalni, to komisja - która trzyma z psychologami - powie: tak, jasne! Poza tym powiedzmy sobie szczerze: w interesie Barnevernet leży, by mieć jak najwięcej przypadków oddawania dzieci rodzinom zastępczym, bo od tego zależą jego fundusze...

Druga strona medalu to Polacy. Skoro przyjeżdżają z dziećmi, powinni dokładnie przestudiować zwyczaje tego kraju. W Norwegii nie wolno dawać dzieciom klapsów i basta. Podobnie jak w Arabii Saudyjskiej nie wolno chodzić z nagimi udami.

W komunikacji z Polakami Norwegowie popełniają masę błędów, ale jest też we wzajemnej interakcji dużo polskiego lenistwa i niechęci poznania kultury kraju, w którym się pracuje. My czujemy się tu jednocześnie i niższą, i wyższą rasą. Niższą, bo przyjeżdżamy jako robole. Wyższą - bo wiemy, co jest najlepsze dla dziecka, i to my mamy model rodziny, który zasługuje na najwyższe uznanie. A tak nie jest. Rodzina w Polsce niekoniecznie funkcjonuje lepiej niż w Norwegii. Nie robiłam na ten temat badań, ale norweskie rodziny, które znam, wydają mi się często bardziej przyjazne dla dziecka - i bardziej partnerskie - niż polskie.
 

Jak się robi dzieci w Norwegii



Ślad na czole

20 stycznia zbiera się specjalna komisja przy wojewodzie. Ma postanowić, czy na stałe odebrać opiekę nad dziećmi Kasi i Sebastianowi. Obraduje w innym składzie niż wcześniej.

Po tygodniu wydaje jednogłośną decyzję: dzieci mają wrócić do rodziców.

"Komisja uważa, że ślad na czole Natalie powstał najprawdopodobniej w wyniku trafienia zabawką. Nie jest prawdopodobne, by taki ślad powstał po uderzeniu otwartą dłonią".

"Natalie nigdy nie spytano, czy to możliwe, by została zraniona w sposób, który opisała. Przeciwnie, została pochwalona za opowiedzenie o tym. Komisja uważa za prawdopodobne, że to spowodowało, iż opowiadała później o szeroko zakrojonej przemocy, również wobec brata. Wizja, że rodzice bili ją i brata, stała się dla niej prawdą. Powtarzała to przed rzecznikami, a żaden nie postawił krytycznych pytań".

"Natalie składała odmienne zeznania przed różnymi osobami".

"Wykonanie badań lekarskich [miesiąc po interwencji] było niepoprawne. Barnevernet powinien zacząć badania bezpośrednio po decyzji o zabraniu dzieci z domu".

"Kwestią oceny jest to, czy Natalie i Karol [rzeczywiście] są narażeni na przemoc ze strony rodziców. Nie ma jednak powodu, który uzasadniałby przejęcie nad nimi opieki".

Sobota na promie

- W piątek oddali nam dzieci, a w sobotę byliśmy na promie do Polski - opowiada Kasia.

Jest wiosna, rozmawiamy już w Katowicach. Kasia wynajęła tu mieszkanie, Sebastian dalej pracuje w Norwegii. Przyjeżdża co dwa tygodnie.

Kasia: - Mieszkaliśmy w Norwegii tyle czasu, ale nie zastanawialiśmy się ani przez chwilę. Dzieci są najważniejsze. Na ostatnim spotkaniu w Barnevernet pytali nas: "Co będziecie robić? Wyjeżdżacie do Polski?". Trzeba było ich uśpić do końca. "Ależ skąd, mam nową pracę! Mąż dostał awans! Jutro jedziemy na basen".

Natalka całą noc nie spała. Stała przy oknie. Sąsiad odśnieżał, trzasnął drzwiami od traktora. "Mamo, idą po mnie!". Mówię: "Natuś, teraz nic ci nie zrobią, mamy takie pismo". Mały płakał całą noc. Jadł tylko frytki i suchy chleb. Leżał na wznak. Natalka powiedziała, że był wiązany na noc, by nie wychodził z łóżka.

Dwa czy trzy razy przejechał radiowóz. Mówimy: aha, to już wiemy, co jest grane. W nocy wywieźliśmy walizki do koleżanki. Rano wyjechaliśmy zabytkowym golfem z 82 roku, niby w krótką trasę na basen - na tylnej szybie nadmuchane koła, porozrzucane ręczniki. Przebraliśmy się u koleżanki, zabraliśmy walizy i wieczorem byliśmy już na promie.

Sąsiedzi powiedzieli nam później, że w poniedziałek znów byli u nas urzędnicy z policją.

Organizuję polski marsz

Kasia: - Natalka poszła do szkoły w Polsce. Na początku wszystkiego się bała. Teraz jest lepiej, ale ma w sobie dużo agresji. Chodzi do terapeuty. Nie chce spać sama. Zapytałam ją: "Czemu mówiłaś, żeśmy cię bili?". "Bo powiedzieli, że jak tak powiem, to wrócimy do domu". Powiem do niej głośniej, upomnę, chwycę za rękę, jak biega po mieszkaniu, robi poważną minę: "Mamo, nie wolno bić dzieci". Karol długo nie chciał nic mówić, a ma już dwa lata. Dopiero po miesiącu oduczył się spać jak w trumnie.

Sebastian ma depresję, kłopoty z sercem. Ja jakoś sobie radzę, mam powera, żeby działać. Chcę pokazać innym rodzinom, że da się wygrać z Barnevernet. Stworzyć organizację, która będzie im doradzać, publikować w sieci filmy instruktażowe, jak zachowywać się, gdy przyjdą. Prowadzę stronę na Facebooku dla ofiar.

30 maja w wielu miastach Europy odbędą się manifestacje pod ambasadami Norwegii. Ja organizuję polski marsz w Warszawie. Połączymy siły z Rosjanami, Litwinami, Norwegami i innymi narodowościami. Jestem z nimi w kontakcie. Będziemy zbierać podpisy, by zmieniono przepis o doraźnym zabieraniu dzieci. Tym, co dzieci leją, molestują, trzeba je zabierać. Ale nie bez dowodów!

Najśmieszniejsze, że nasza sprawa dalej się ciągnie.

25 lutego Barnevernet odwołał się od decyzji komisji. Dopiero dzień po tym wymeldowałam dzieci. Trzeba wpisać powód, więc napisałam wszystkim urzędom: podatkowemu, meldunkowemu, że Barnevernet w Royken rozwalił naszą rodzinę i dzieci nie mają ochoty dalej w tym kraju mieszkać. Teraz pewnie ich krew zalewa.

7 kwietnia napisali do naszej adwokatki, że nie ma mowy o odebraniu dzieci, skoro opuściły ono królestwo "realnie i długoterminowo". Ale Sebastian dalej pracuje w Norwegii, ja przylatuję raz na miesiąc. Musieli sprawdzić na policji, w liniach lotniczych. Myślę, że dlatego nie zamknęli sprawy. Dla mnie to już prześladowanie.

 

papachek 14.05.2015, 23:35

"Dlatego sami ostrzegali innych: nie bij dzieciaków, uważaj, gdy podnosisz głos, a jak robisz grill w ogródku, to tylko do 22, bo jeszcze sąsiad zadzwoni po policję". To rzeczywiście drastyczne pozbawienie wolności: nie wolno się wydzierać na siebie nawzajem, a zwłaszcza na słabszych (dzieci), nie wolno bić - z definicji słabszego i uzależnionego od siebie - dziecka i nie wolno nocą hałasować i przeszkadzać sąsiadom. Rzeczywiście, jak obserwuję ludzi w Polsce, to wielu nie rozumie, że ww. po prostu się nie robi. Dobrze że chociaż w Norwegii powstrzymują swoje zdziczałe nawyki, ale szkoda, że tylko ze strachu przed strasznym urzędnikiem, a nie z szacunku dla dziecka czy sąsiada. Przykre.

ruukku 14.05.2015, 13:47

"W Indiach burza wybuchła, gdy Barnevernet zabrał dziecko Hindusom, bo karmili je ręką i spali z nim w jednym łóżku, choć w ich kulturze jest to powszechne." Tylko że się okazało, że matka była niezrównoważona i wszystkich biła. Ciekawe ile innych takich historyjek o złych Norwegach jest zmyślonych. Zgaduję, że większość. Źródło: artykuł "Indian government, media backtrack as Norway child custody case unravels" w Woshington Post

esa11 14.05.2015, 08:59

Norwegia w dalszym ciagu wyplaca odszkodowania dzieciom, ktore zamknieto w domach dziecka przed 50 laty. Do poznych lat 70- tych lobotomowala, przede wszystkim kobiety, ktore "sprawialy klopoty". W latach 80- tych przed szpitalem psychiatrycznym w Oslo demonstrowal w namiocie czlowiek, ktorego wladze gminne oskarzaly o klotliwosc i upor w dochodzeniu swoich racji. Dlatego trzymano go latami w tym szpitalu. Ta norweska racjonalnosc i logika nie funkcjonuje, kiedy terrorysta strzela do dzieci. Wtedy poslali mniej policji, niz kiedy wzywa barnevernet. Ale to nasza policja i nasze panstwo oddawalo dzieci bernardecie i kk. I nikt nie reagowal kiedy sie skarzyly czy uciekaly.

 

Coś w tym musi byc, prawie wszędzie tam, gdzie zjawiają sie Polacy z rodzinami, są kłopoty z urzędami do spraw młodzieży i dzieci.

cotti 22.05.2015, 11:52

Tak, bo to nienormalne nie bić dzieci, nie krzyczeć na nie, nie szarpać i traktować z szacunkiem? To, że ktoś był wychowywany tak, jak tresuje się psa, to nie powód, żeby takie same metody stosować do dzieci...

stach-poraj 14.05.2015, 03:14

Mysle, ze rozwiazaniem dla norwsekich wladz i rodzicow-imigrantow bylyby soldne, obowiazkowe kursy dla rodzicow o tym czego robic nie wolno, jak zapanowac nad zloscia czy zniecierpliwieniem. Dzieci w krajach nordyckich wychowywane sa bezstresowo: nie wolno ich bic czy dac klapsa, nie wolno na nie krzyczec, nie wolno je szturchac. Wszystkie problemy rozwiazywane sa na drodze spokojnej rozmowy i negicjacji. Dlatego tez w norweskich (dunskih, szwedzkich) szkolach nie sa znane zjawiska bullying czy wkladania nauczycielowi na glowe kosza na smiecie. Dzici, ktrore nie ucza sie przemocy w domu, nie uciekaja sie do niej w szkole. Dziecko w szkole ma te same prawa czlowieka co nauczycuel. Wszystko jest oparete na wzajemnym szacunku. KUltura protestancka jest zupelnie inna niz katrolicka czy bardzo do niej podona prawoslawna. I przyjezdzajac do cudzego kraju warto mie o niej jako-takie pojecie.

bystryskrzat 14.05.2015, 09:16

Co się dziwić? Artykuł na pierwszej stronie Wyborczej o tym, jak winni za gwałt nie dostają żadnego wyroku (w zawieszeniu,a sędzia chyba gó... zamiast mózgu). Norwedzy są uczuleni, wiedzą jak dzieci traktuje się w Polsce, wiedzą jak samo Polacy się traktują i pewnie stąd problemy polskich emigrantów. Na pewno czasem niesłusznie, nie wątpię, a może tylko nam się tak wydaje? U nas wystarczy wjechać na drogę, by w kilka minut doświadczyć przemocy, o czym tu pisać, zezwierzęceni ludzie dziwią się, że im dzieci zabierają.

 

  • Moderatorzy

Mamy XXI w a tu takie coś.

Nie rozumiem takich ludzi:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

a co to ma wspolnego z wiekiem XXi.Takie rzeczy dzieja sie caly czas ..... u tych ,u  tamtych i siamtych.Tyle ze ci zawsze wytykaja tamtym.I dziwia sie okropnie.

tak jak i to jest zawsze od wiekow tyle ze tam ucza jak to robic a tu kazdy uczy sie sam.

Katarski socjolog szkoli nastolatka... jak bić żonę. Oburzające nagranie trafiło na YouTube

pewne filmy w internecie, po obejrzeniu których zupełnie nie wiadomo jak je skomentować, bo po prostu aż odbiera mowę. Z całą pewnością należy do nich jedno z kontrowersyjnych nagrań kanału MEMRI TV Videos, które trafiło niedawno na YouTube. Widać na nim jak socjolog z Kataru, Abad Al-Aziz Al-Khazraj Al-Ansari pokazuje nastolatkowi jak ma bić swoją żonę, by było to zgodne z islamem.

Na wstępie ostrzegamy, że treści, które padają w nagraniu, są bardzo kontrowersyjne, naganne i surowo zabronione prawodawstwie europejskim oraz niemieszczące się w zachodniej kulturze.

W filmiku, który trafił na serwis YouTube za pośrednictwem kanału MEMRI TV Videos, występują dwie osoby – nastolatek Nayef i katarski socjolog Abd Al-Aziz Al-Khazraj Al-Ansari, który tłumaczy młodemu człowiekowi, prawdopodobnie synowi, jak powinien bić swoją żonę i być w zgodzie z islamem.

Sam akt przemocy jego zdaniem nie musi być regularny, ale "mężczyzna, jako pan domu, musi czasem pokazać swój autorytet i zdyscyplinować swoją żonę z miłości, żeby życie mogło toczyć się dalej".

Według Al-Ansariego bicie powinno być lekkie, ale jednocześnie bolesne na tyle, żeby "mąż poczuł swoją męskość i siłę, a kobieta swoją kobiecość". Zabronił jednak bić kobiety po twarzy. Wszystkie "rewelacje" i "techniki" Katarczyk demonstrował na chłopcu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość

(Konto usunięte)

Stany Zjednoczone uznały wczoraj Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej - elitarną gałąź sił zbrojnych Iranu, która odpowiedzialna jest za "obronę rewolucji islamskiej" - za organizację terrorystyczną. Po raz pierwszy w historii USA wpisały siły zbrojne innego państwa na listę ugrupowań terrorystycznych. Korpus wspiera m.in. palestyński Hamas i libański Hezbollah oraz bierze udział w wojnie domowej w Syrii, walcząc po stronie wojsk prezydenta Baszara el-Asada. Organizacja ma duże znaczenie w polityce wewnętrznej i życiu ekonomicznym Iranu.
Odpowiedź Iranu: decyzja USA to "niebezpieczny błąd" oraz "prezent wyborczy dla Netanjahu"

W odpowiedzi Iran uznał Centralne Dowództwo USA, które formalnie odpowiada za region Bliskiego Wschodu, za organizację terrorystyczną, a Stany Zjednoczone - za państwo wspierające terroryzm. W telewizyjnym oświadczeniu, prezydent Iranu Hasan Rowhani w mocnych słowach skrytykował decyzję USA.

- Strażnicy poświęcają swoje życia, aby chronić nasz naród, naszą rewolucję. Dziś Ameryka ma im to za złe i umieszcza Strażników na czarnej liście - mówił podczas przemówienia.

- Ten błąd zjednoczy Irańczyków, a gwardia będzie jeszcze bardziej popularna w Iranie. Ameryka używa terrorystów jako sposobu działania w regionie, podczas gdy Strażnicy walczą z nimi w Iraku i Syrii - przekonywał irański prezydent, i zapowiedział, że jeśli USA nadal będą naciskać na Iran, kraj ten wznowi prace nad programem jądrowym.

We wtorek Hasan Rowhani ponownie odniósł się do sprawy podczas przemowy w trakcie Narodowego Dnia Nuklearnego.

- Kim jesteście, żeby określać rewolucyjne instytucje jako terrorystów? - pytał prezydent Iranu - To Wy chcecie wykorzystywać organizacje terrorystyczne jako narzędzia przeciwko narodom regionu... jesteście liderem światowego terroryzmu - oświadczył.

Minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif określił posunięcie USA jako "prezent wyborczy dla Benjamina Netanjahu oraz nazwał go "niebezpiecznym błędem". Z kolei jego zastępca Abbas Araqchi stwierdził, że Centralne Dowództwo USA jest odpowiedzialne ze kryzysy w Syrii, Jemenie i Palestynie oraz wspiera terrorystów Państwa Islamskiego. Zadeklarował również, że amerykańscy żołnierze będą odtąd traktowani jako terroryści.
Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24632107,prezydent-iranu-usa-to-prawdziwy-lider-swiatowego-terroryzmu.html#a=66&c=154&s=BoxNewsLink

  • 4 tygodnie później...
Gość

(Konto usunięte)

"Typowy dla “Gazety Wyborczej” artykuł autorstwa Katarzynyy Zając-Malarowskiej zatytułowany “Mówili, że mąż będzie mnie bił i trzymał w piwnicy”. Polskie muzułmanki w Egipcie” prezentuje to medium na weekend.

Autorka zebrała wypowiedzi kilku Polek, które wydały się za tamtejszych mężczyzn i jednocześnie dokonały konwersji na islam. Zmiana religii podyktowana była m.in. względami “praktycznymi”, gdyż łatwiej dostosować się do większości, zwłaszcza do nowych krewnych. Ale powodem bywa też bunt wobec Kościoła Katolickiego.

– Dotarło do mnie, że w religii katolickiej są rzeczy, które mnie uwierają. Na przykład spowiedź. Dlaczego muszę księdzu wyznawać moje grzechy? Dlaczego to on decyduje, czy mnie rozgrzeszyć, czy nie? Poza tym jak ksiądz może przygotowywać mnie do założenia rodziny, skoro sam jej nie ma? – zwierza się Aniela.
Podobnie mówi Marta.

– – Muzułmanką zostałam jeszcze przed ślubem. Wychowałam się w religijnej rodzinie. Chodziłam do katolickiego liceum, a potem studiowałam na katolickiej uczelni. Ale miałam wiele wątpliwości co do katolicyzmu, jednak nikt nie potrafił odpowiedzieć na moje pytania. A ja potrzebowałam duchowego wsparcia. Okazało się, że islam bardzo jasno mówi, co jest dobre, a co złe. I nie ma w tej religii pośredników między mną a Bogiem. To bardziej intymna relacja.

Rozmówczynie “Wyborczej” podkreślają, że konwersja była ich własnym wyborem, do którego nikt ich nie zmuszał. Aczkolwiek mężowie i reszta egipskiej rodziny są z tego bardzo zadowoleni. Wszystkie przyznają, że w Polsce masowo były przestrzegane, iż wybranek “po ślubie się zmieni na gorsze”. Nic takiego jednak się rzekomo nie stało.

– W szkole mieli mnie za dziwadło, mówili, że mąż kiedyś będzie mnie bił i trzymał w piwnicy. Nawet nauczyciele rzucali aluzje. Ksiądz na religii puścił film o tym, że islam jest zły. Chciałam nosić chustę na głowie, hidżab, jak inne muzułmanki. Raz wyszłam w niej z domu. Wtedy dwóch chłopaków zaczęło mnie gonić. Biegli za mną przez park i krzyczeli, że mnie zaj***bią – skarży się Aniela, która na islam przeszła jeszcze w kraju.

Dopiero wyjazd z tkwiącej w mrokach średniowiecza Polski do tolerancyjnego Egiptu pozwolił kobietom odetchnąć pełną piersią.

– Regularnie dostaję groźby i wiadomości z hejtem. Codziennie blokuję kilka osób na swoim profilu. Na liście zablokowanych użytkowników mam ich siedem albo osiem tysięcy. Rozpoznaję już fejkowe konta – “żona muzułmanina”, “egipska żona”, bez zdjęć i obserwatorów. Zakładają je osoby, które wcześniej zablokowałam – skarży się Aniela. – Zależy mi, żeby ludzie przestali myśleć o Egipcie jako więzieniu dla kobiet. Regularnie dostaję pytania, czy mogę pracować i wychodzić sama z domu. Polacy naczytali się książek typu “Arabska żona”, gdzie są same bzdury, a autorki piszą pod pseudonimem. Zawsze obowiązuje w nich ten sam schemat: piękna Polka poznaje muzułmanina, biorą ślub, ona zakłada chustkę, wyjeżdża do jego kraju, mąż ją bije i więzi.

Egipt, co prawda w przytoczonych relacjach, nie jest rajem – ale kobiety twierdzą, że jego obraz jest przez polskie media wykrzywiony. Do tego dochodzą islamofobiczne uprzedzenia i hejt zaściankowych Polaków, którzy np. nie akceptują (ponownie samodzielnej) decyzji o noszeniu hidżabu i “nie rozumieją, że taką decyzję podjęłam i dobrze się z tym czuję. Ludzi dziwi, że noszenie chusty może się komuś podobać, że ktoś chce się tak ubierać. Hidżab jest częścią mnie, jest pośrednikiem między mną a Bogiem”.

Dżihad – jak cytuje jedna z rozmówczyń swoją egipską przyjaciółkę, “to bycie dobrym człowiekiem. Jeśli pomożesz mamie wnieść zakupy albo otworzysz drzwi sąsiadce, to jest twój dżihad”.

niezłe prawda?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.