Skocz do zawartości

Czy Donald Trump powinien zostać prezydentem USA?  

211 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy Donald Trump powinien zostać prezydentem USA?

    • TAK
      103
    • NIE
      108
  2. 2. Czy zdobycie fotela prezydenta USA przez Donalda Trumpa oczyści atmosferę na linii Rosja - USA?

    • TAK
      65
    • NIE
      146
  3. 3. Czy dzięki zwycięstwu Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA jest szansa na odtajnienie umowy TTIP?

    • TAK
      71
    • NIE
      140
  4. 4. Czy zwycięstwo DT w wyborach w USA zmieni coś w ich polityce bliskowschodniej ?

    • TAK
      124
    • NIE
      87
  5. 5. Ilu Generałów w P{entagonie pójdzie na emeryturę jak DT zostanie prezydentem USA?

    • 5
      92
    • 50
      69
    • 150
      50


Rekomendowane odpowiedzi

Chiny są zaniepokojone, to fakt i w momencie triumfu Trumpa, będą fucked. Generalnie wszyscy niedługo będą fucked. Zawsze tak się dzieje podczas komunistycznych rewolucji, i póżniej jej skutków.

Parker's Mood

Gość

(Konto usunięte)

Ja się tylko zastanawiam, dlaczego osiemnastoletni Radek Sikorski nie wrócił po wakacjach do Polski?
Czekał na wprowadzenie stanu wojennego?

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Rados%C5%82aw_Sikorski#%C5%BByciorys

W USA prezydent Duda spotka się także z liderami w Kongresie.

Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych, prezydent Andrzej Duda spotka się z liderami Republikanów i Demokratów w Senacie i Izbie Reprezentantów – ogłosiła Kancelaria Prezydenta. Przedstawiła ona program rozpoczynającej się we wtorek wizyty, której głównym punktem będzie wspólne spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska z prezydentem USA Joe Bidenem.

W południe czasu miejscowego we wtorek (wieczorem w Polsce) ma dojść w gmachu Kongresu do spotkania prezydenta z liderem większości w Senacie Charlesem Schumerem i liderem mniejszości, Mitchem McConnellem. Będzie to pierwszy punkt wizyty. Półtorej godziny później Andrzej Duda ma rozmawiać z przewodniczącym Izby Reprezentantów Michaelem Johnsonem oraz liderem mniejszości, Hakeemem Jeffriesem. Do spotkania z prezydentem Bidenem ma dojść tego samego dnia, z udziałem premiera Donalda Tuska.

W środę prezydent będzie w Savannah, Waynesboro i Fort Stewart. W pierwszej miejscowości złoży kwiaty pod pomnikiem Kazimierza Pułaskiego. W Waynesboro odwiedzi miejscową elektrownię atomową, a w Fort Stewart – 3. Dywizję Piechoty Armii Amerykańskiej.
Po zakończeniu wizyty w USA, prezydent Andrzej Duda poleci do Brukseli, gdzie w czwartek spotka się z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.

 

 

Parker's Mood

Gość

(Konto usunięte)



Podałeś że jesteś w USA od 33 lat i od 28 lat prowadzisz biznes. Right?

To się nie dziw, że intryguje mnie Twoja Zielona Karta.
Ponieważ to się zupełnie nie zgadza czasowo z programem Loterii Wizowej.


https://en.m.wikipedia.org/wiki/Diversity_Immigrant_Visa#Geographical_distribution

fa890e6d002574faa0eb9fcd61870037.jpg

Čím méně toho víte, tím lépe spíte.

Ale podjąłem decyzję, żeby zaoszczędzić osobie węchu & bólu i postanowiłem podpowiedzieć kilka opcji do rozważenia.

Opcja No1.
Jest to opcja wygrania Green Card w Polsce.

Opcja No.2.
Tutaj, mamy opcję wygrania Green Card będąc w Stanach nielelegalnie.

Opcja No.3.
Można się ożenić z obywatelką USA będąc nielegalnie w Stanach. Można mieć GC, można być nielegalnie, można na pracowniczej... jak się chce - ożenek z obywatelem, to ożenek z obywatelem.

Opcja No.4.
Można się urodzić w USA, ale dzieciństwo i młodość spędzić w Polsce, po czym wyjechać do USA. Można? Można.

Opcja No.5.
W tej ostatniej, piątej, bo nie chce mi się dalej pisać, wyliczać i wyjaśniać społeczeństwu rzeczy po prostu oczywistych i prozaicznych - mamy do czynienia z opcją legalnej emigracji do USA poprzez 'obóz niemiecki'... oraz poptrzez kilka innych 'obozów europejskich'.

Parker's Mood

Katie wiedziała, że wszystkie jej kłamstwa wyjdą na jaw, ale nie dbała o to. Wiedziała, że jej historia dotycząca handlu ludźmi sprzed kilkudziesięciu lat, którą próbowała przypisać Bidenowi, mimo że wydarzyła się za rządów George'a W. Busha, zostałaby zdyskredytowana.

Wiedziała, że jej fałszywy płacz i nadmierne działanie w związku z kryzysem granicznym wyjdą na jaw, gdy wyjdzie na jaw, że zniweczyła umowę dotyczącą reformy prawa granicznego. 

Ale ją to nie obchodziło. Wiedziała, że jej kłamstwa dostaną czas antenowy, a wyborcy mający niski poziom informacji nigdy nie sprawdzą niczego, co powie.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Republikanie nie są już w stanie samodzielnie myśleć. Gdyby Trump powiedział im, że księżyc jest zrobiony z sera, przysięgliby, że w ich cheeseburgerze znajduje się prawdziwy ser księżycowy!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość

(Konto usunięte)
Czy jak się kogoś, albo coś kocha, to trzeba z góry wiedzieć za co? Czy można kochać spontanicznie i uczciwie, ze wszystkimi wadami i zaletami? Można. I Ja właśnie w taki sposób kocham USA i Amerykanów.


O pewnie ta miłośc nie pozwala ci realnie ocenić sytuacji .
 Toż przeca owa miłość ślepa jest.


Z tą ślepotą to ja bym jednak nie przesadzał, paszport sprawdził
No i, jak widać w profilu, takie ciacho nie mogło się zmarnować


Można się ożenić z obywatelką USA będąc nielegalnie w Stanach. Można mieć GC, można być nielegalnie, można na pracowniczej... jak się chce - ożenek z obywatelem, to ożenek z obywatelem.


No to sobie pożartowaliśmy
Brałem udział w tych trzech pierwszych losowaniach, no ale widać że Ameryka nie była mi pisana. A fajnie byłoby pozwiedzać Stany mogąc legalnie pracować. Zwłaszcza że żona z dziećmi w Polsce.

Donald Trump w obliczu wojny

Warto wreszcie przyjrzeć się – z pomocą obszerniejszych cytatów – jaka według Donalda Trumpa powinna być rola NATO w latach jego ewentualnej drugiej kadencji na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wielu komentatorów uchwyciło się słów o rzekomej woli republikańskiego kandydata do zachęcania Putina, by zaatakował jedno z państw NATO. Niemal zupełnie pominięto w głównym przekazie politycznym inną część wypowiedzi Trumpa. Niewymieniony z imienia i nazwiska lider, w przytoczonej przez Trumpa rozmowie wprost zasugerował, że Stany Zjednoczone mają obowiązek wypełniać swoje zadania dotyczące północnoatlantyckiego bezpieczeństwa, jednocześnie lekceważąco odniósł się do obowiązku łożenia na wspólną obronność spoczywającą także na jego własnym kraju.

Pracę zebrania w jednym miejscu rozproszonych w różnych tekstach i wypowiedziach elementów doktryny politycznej Donalda Trumpa wobec NATO, konfliktu światowego i wojny na Ukrainie wykonał Rafał Michalski, znany na portalu X obserwator polityki amerykańskiej i badacz amerykańskiego prawa. Swój wątek opublikował 11 lutego. Perspektywa Donalda Trumpa układa się w pewną konsekwentną strategię polityczną, która powinna być w Polsce analizowana bez oburzenia. W kampanijnym programie Trumpa, znanym jako Agenda 47, znajdziemy znane stanowisko republikańskiego polityka wobec wojny na Ukrainie. Od tego fragmentu możemy zacząć analizę.

„Gdybym był prezydentem, wojna rosyjsko-ukraińska nigdy by się nie wydarzyła. Ale nawet teraz, gdybym został prezydentem, byłbym w stanie wynegocjować zakończenie tej straszliwej i szybko eskalującej wojny”.

Równocześnie w tym samym dokumencie Trump jasno daje do zrozumienia, że zadaniem Stanów Zjednoczonych jest odpowiedzialność za los rozsianych na całym globie państw sojuszniczych. „Musimy być w stanie bronić naszej ojczyzny, naszych sojuszników i naszych zasobów wojskowych na całym świecie przed zagrożeniem ze strony rakiet hipersoniczych – niezależnie od tego, skąd zostaną wystrzelone”. Choć w tekście tym jest mowa o zagrożeniu rakietami „niezależnie od tego, skąd zostaną wystrzelone”, jest jasne, że technologią hipersoniczną dysponują na dziś jedynie Rosjanie. A zatem sam Trump i jego doradcy doskonale zdają sobie sprawę, że imperializmu rosyjskiego nie można lekceważyć.

Trump za deklarowany cel w polityce globalnej stawia sobie ograniczanie zagrożenia jakim jest tlące się niebezpieczeństwo III wojny światowej: „Każdego dnia, w którym trwa ta zastępcza bitwa na Ukrainie, ryzykujemy wojnę światową” – czytamy na stronie kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Wypowiedź tę trzeba traktować jako realistyczny wyraz braku gotowości – w opinii liderów republikańskich – Stanów Zjednoczonych do prowadzenia i – co ważniejsze – kontrolowania „skalowanej” wojny światowej w wielu zapalnych punktach świata. Ameryka potrzebuje czasu, potrzebuje reform i takiej optymalizacji polityki, która pozwoli na przygotowanie do starcia mocarstw, które rozegrać może się raczej na Pacyfiku. Chęć uniknięcia wojny światowej oznaczającej katastrofę humanitarna i ekonomiczną dla całego świata, należy traktować jako jeden z najważniejszych postulatów w agendzie Donalda Trumpa.

W tym kontekście szczególnie interesująca jest krytyka, jaką republikański kandydat na prezydenta kieruje w stronę neokonserwatystów: „Ponadto należy również całkowicie zaangażować się w demontaż całego globalistycznego establishmentu neokonserwatystów (...) który nieustannie wciąga nas w niekończące się wojny, udając, że walczymy o wolność i demokrację za granicą”.

Stosunek Trumpa do sprawy ukraińskiej

W sprawie NATO Rafał Michalski cytuje dłuższe fragmenty wypowiedzi Trumpa, które obejmują także ocenę polityki amerykańskiej wobec Ukrainy. Szczególne słowa krytyki Trump kieruje w stronę „ludzi, jak Victoria Nuland”. Nuland jest asystentem sekretarza stanu w amerykańskim Departamencie Stanu i jednocześnie szefową Biura ds. Europy i Eurazji:

„Wreszcie musimy zakończyć proces, który rozpoczęliśmy pod moją administracją, a który polega na zasadniczej ponownej ocenie celu i misji NATO. Nasz establishment w polityce zagranicznej nieustannie próbuje wciągnąć świat w konflikt z uzbrojoną w broń nuklearną Rosją, opierając się na kłamstwie, że stanowi dla nas największe zagrożenie. Jednak największym zagrożeniem dla dzisiejszej cywilizacji zachodniej nie jest Rosja”.

I dalej:

„Przez dziesięciolecia ci sami ludzie, jak Victoria Nuland i wiele innych podobnych osób podobnych do niej, mieli obsesję na punkcie popychania Ukrainy w stronę NATO, nie wspominając już o wsparciu Departamentu Stanu dla powstań na Ukrainie. Ci ludzie od dawna szukali konfrontacji, podobnie jak miało to miejsce w Iraku i innych częściach świata, a teraz balansujemy na krawędzi III wojny światowej”.

Nie da się ukryć, że powyższe słowa Trumpa łatwo rezonują z rosyjskim i chińskim opisem trwającego konfliktu. Gdy Papież Franciszek przytoczył wypowiedź pewnego anonimowego lidera jednego z państw światowego Południa o „NATO szczekającym pod drzwiami Rosji”, spotkała go za to intensywna krytyka. Jednak różnica pomiędzy słowami Trumpa, a słowami Franciszka sprzed prawie dwóch lat jest zasadnicza. Papież, wbrew własnemu nauczaniu, nigdy nie potępił, ani nawet nie skrytykował Rosji za inwazję na Ukrainę. Tymczasem stanowisko Trumpa wobec tej agresji jest jednoznaczne:

„Nic z tego [co dotychczas zostało powiedziane – przyp. TR] w żaden sposób nie usprawiedliwia skandalicznej i straszliwej inwazji na Ukrainę rok temu [...]. Głównym interesem Ameryki w Europie Wschodniej jest pokój i stabilność. Chcemy, żeby ludzie przestali umierać. Ta wojna nigdy nie powinna się wydarzyć, ale już dawno nadszedł czas, aby położyć kres bezsensownej śmierci i zniszczeniu”.

Jeśli słowa Franciszka można uznać za niezbyt udaną próbę wejścia w orkiestrę nowego koncertu mocarstw, tak wypowiedzi Trumpa, który rzeczywiście już niedługo może kierować polityką jednego z tych mocarstw trzeba widzieć w innej perspektywie. Sceptycyzm wobec amerykańskiego imperializmu nie musi oznaczać porzucania sojuszników, a raczej – co już wspomniałem – skalowanie własnych możliwości i optymalizację zachodniego systemu bezpieczeństwa. Dlatego retorykę Trumpa należy raczej traktować jako próbę wymuszenia na Europie bardziej proporcjonalnego zaangażowanie w finansowe utrzymywanie przewag cywilizacji północnoatlantyckiej w polityce i ekonomii globalnej. Diagnoza Trumpa jest następująca – wobec rosnącego napięcia Stanów Zjednoczonych w relacjach z Chinami, a także problemów wewnętrznych, kwestia bezpieczeństwa północnoatlantyckiego musi być traktowana przez europejskich sojuszników poważnie.

I tu rzeczywiście Donald Trump nie przebierał w słowach, gdy rok temu mówił: “Poproszę Europę o zwrot kosztów odbudowy zapasów wysłanych na Ukrainę, Faktem jest, że wydaliśmy prawie 200 miliardów dolarów na pomoc Ukrainie, a Europa wydała zaledwie ułamek tej kwoty”. Największe państwa Europy jednak nie chcą płacić za bezpieczeństwo, co jest dziś coraz bardziej oczywiste. Chcą być bezpieczne kosztem innych – amerykańskiego podatnika lub kosztem państw CEE.

Gdzie szukać gwarancji bezpieczeństwa?

Presja ze strony Stanów Zjednoczonych by Europa w większym zakresie dokładała się do systemu północnoatlantyckiego bezpieczeństwa może wzmacniać u części europejskich liderów tendencję do myślenia, że alternatywą dla sojuszu z Ameryką jest Eurazja od Lizbony do Władywostoku proponowana przed laty przez Putina. Kartą przetargową w tej grze byłaby zapewne suwerenność, a może i niepodległość państw CEE. Z polskiej perspektywy wywieranie nacisku na europejskich sojuszników, by zaczęli inwestować w bezpieczeństwo kontynentu, bez ulegania mrzonkom o pokojowej koegzystencji z Rosją, szczególnie w czasie, gdy możliwy jest globalny konflikt na Pacyfiku, powinno być kluczowe. Dla Polski Rosja pozostanie, tak czy inaczej, zagrożeniem. Dlatego, przy zachowaniu zwykłej ostrożności, należałoby Donalda Trumpa traktować raczej jako potencjalnego sojusznika – przynajmniej w zakresie celu, którym jest poprawa zdolności obronnych NATO niż wroga namawiającego Putina do ataku na któreś z państw naszego kontynentu. Jedno jest jednak pewne – żaden amerykański prezydent, czy to Biden czy Trump nie zapewni nam osiągnięcia celu obecnie podstawowego, jakim jest zachowanie suwerenności, dla której głównym zagrożeniem pozostaje na dziś – nie lekceważąc zagrożenia rosyjskiego – zachodnioeuropejski imperializm i polityczne kleszcze, w których może nas uwięzić razem z moskiewskim gigantem.

D.Rz.

Spostrzeżenia, analiza i opinia. Warto przeczytać. Całość dostępna tutaj:  

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

22 godziny temu, Chicago napisał:

Donald Trump w obliczu wojny

Warto wreszcie przyjrzeć się – z pomocą obszerniejszych cytatów – jaka według Donalda Trumpa powinna być rola NATO w latach jego ewentualnej drugiej kadencji na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wielu komentatorów uchwyciło się słów o rzekomej woli republikańskiego kandydata do zachęcania Putina, by zaatakował jedno z państw NATO. Niemal zupełnie pominięto w głównym przekazie politycznym inną część wypowiedzi Trumpa. Niewymieniony z imienia i nazwiska lider, w przytoczonej przez Trumpa rozmowie wprost zasugerował, że Stany Zjednoczone mają obowiązek wypełniać swoje zadania dotyczące północnoatlantyckiego bezpieczeństwa, jednocześnie lekceważąco odniósł się do obowiązku łożenia na wspólną obronność spoczywającą także na jego własnym kraju.

Pracę zebrania w jednym miejscu rozproszonych w różnych tekstach i wypowiedziach elementów doktryny politycznej Donalda Trumpa wobec NATO, konfliktu światowego i wojny na Ukrainie wykonał Rafał Michalski, znany na portalu X obserwator polityki amerykańskiej i badacz amerykańskiego prawa. Swój wątek opublikował 11 lutego. Perspektywa Donalda Trumpa układa się w pewną konsekwentną strategię polityczną, która powinna być w Polsce analizowana bez oburzenia. W kampanijnym programie Trumpa, znanym jako Agenda 47, znajdziemy znane stanowisko republikańskiego polityka wobec wojny na Ukrainie. Od tego fragmentu możemy zacząć analizę.

„Gdybym był prezydentem, wojna rosyjsko-ukraińska nigdy by się nie wydarzyła. Ale nawet teraz, gdybym został prezydentem, byłbym w stanie wynegocjować zakończenie tej straszliwej i szybko eskalującej wojny”.

Równocześnie w tym samym dokumencie Trump jasno daje do zrozumienia, że zadaniem Stanów Zjednoczonych jest odpowiedzialność za los rozsianych na całym globie państw sojuszniczych. „Musimy być w stanie bronić naszej ojczyzny, naszych sojuszników i naszych zasobów wojskowych na całym świecie przed zagrożeniem ze strony rakiet hipersoniczych – niezależnie od tego, skąd zostaną wystrzelone”. Choć w tekście tym jest mowa o zagrożeniu rakietami „niezależnie od tego, skąd zostaną wystrzelone”, jest jasne, że technologią hipersoniczną dysponują na dziś jedynie Rosjanie. A zatem sam Trump i jego doradcy doskonale zdają sobie sprawę, że imperializmu rosyjskiego nie można lekceważyć.

Trump za deklarowany cel w polityce globalnej stawia sobie ograniczanie zagrożenia jakim jest tlące się niebezpieczeństwo III wojny światowej: „Każdego dnia, w którym trwa ta zastępcza bitwa na Ukrainie, ryzykujemy wojnę światową” – czytamy na stronie kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Wypowiedź tę trzeba traktować jako realistyczny wyraz braku gotowości – w opinii liderów republikańskich – Stanów Zjednoczonych do prowadzenia i – co ważniejsze – kontrolowania „skalowanej” wojny światowej w wielu zapalnych punktach świata. Ameryka potrzebuje czasu, potrzebuje reform i takiej optymalizacji polityki, która pozwoli na przygotowanie do starcia mocarstw, które rozegrać może się raczej na Pacyfiku. Chęć uniknięcia wojny światowej oznaczającej katastrofę humanitarna i ekonomiczną dla całego świata, należy traktować jako jeden z najważniejszych postulatów w agendzie Donalda Trumpa.

W tym kontekście szczególnie interesująca jest krytyka, jaką republikański kandydat na prezydenta kieruje w stronę neokonserwatystów: „Ponadto należy również całkowicie zaangażować się w demontaż całego globalistycznego establishmentu neokonserwatystów (...) który nieustannie wciąga nas w niekończące się wojny, udając, że walczymy o wolność i demokrację za granicą”.

Stosunek Trumpa do sprawy ukraińskiej

W sprawie NATO Rafał Michalski cytuje dłuższe fragmenty wypowiedzi Trumpa, które obejmują także ocenę polityki amerykańskiej wobec Ukrainy. Szczególne słowa krytyki Trump kieruje w stronę „ludzi, jak Victoria Nuland”. Nuland jest asystentem sekretarza stanu w amerykańskim Departamencie Stanu i jednocześnie szefową Biura ds. Europy i Eurazji:

„Wreszcie musimy zakończyć proces, który rozpoczęliśmy pod moją administracją, a który polega na zasadniczej ponownej ocenie celu i misji NATO. Nasz establishment w polityce zagranicznej nieustannie próbuje wciągnąć świat w konflikt z uzbrojoną w broń nuklearną Rosją, opierając się na kłamstwie, że stanowi dla nas największe zagrożenie. Jednak największym zagrożeniem dla dzisiejszej cywilizacji zachodniej nie jest Rosja”.

I dalej:

„Przez dziesięciolecia ci sami ludzie, jak Victoria Nuland i wiele innych podobnych osób podobnych do niej, mieli obsesję na punkcie popychania Ukrainy w stronę NATO, nie wspominając już o wsparciu Departamentu Stanu dla powstań na Ukrainie. Ci ludzie od dawna szukali konfrontacji, podobnie jak miało to miejsce w Iraku i innych częściach świata, a teraz balansujemy na krawędzi III wojny światowej”.

Nie da się ukryć, że powyższe słowa Trumpa łatwo rezonują z rosyjskim i chińskim opisem trwającego konfliktu. Gdy Papież Franciszek przytoczył wypowiedź pewnego anonimowego lidera jednego z państw światowego Południa o „NATO szczekającym pod drzwiami Rosji”, spotkała go za to intensywna krytyka. Jednak różnica pomiędzy słowami Trumpa, a słowami Franciszka sprzed prawie dwóch lat jest zasadnicza. Papież, wbrew własnemu nauczaniu, nigdy nie potępił, ani nawet nie skrytykował Rosji za inwazję na Ukrainę. Tymczasem stanowisko Trumpa wobec tej agresji jest jednoznaczne:

„Nic z tego [co dotychczas zostało powiedziane – przyp. TR] w żaden sposób nie usprawiedliwia skandalicznej i straszliwej inwazji na Ukrainę rok temu [...]. Głównym interesem Ameryki w Europie Wschodniej jest pokój i stabilność. Chcemy, żeby ludzie przestali umierać. Ta wojna nigdy nie powinna się wydarzyć, ale już dawno nadszedł czas, aby położyć kres bezsensownej śmierci i zniszczeniu”.

Jeśli słowa Franciszka można uznać za niezbyt udaną próbę wejścia w orkiestrę nowego koncertu mocarstw, tak wypowiedzi Trumpa, który rzeczywiście już niedługo może kierować polityką jednego z tych mocarstw trzeba widzieć w innej perspektywie. Sceptycyzm wobec amerykańskiego imperializmu nie musi oznaczać porzucania sojuszników, a raczej – co już wspomniałem – skalowanie własnych możliwości i optymalizację zachodniego systemu bezpieczeństwa. Dlatego retorykę Trumpa należy raczej traktować jako próbę wymuszenia na Europie bardziej proporcjonalnego zaangażowanie w finansowe utrzymywanie przewag cywilizacji północnoatlantyckiej w polityce i ekonomii globalnej. Diagnoza Trumpa jest następująca – wobec rosnącego napięcia Stanów Zjednoczonych w relacjach z Chinami, a także problemów wewnętrznych, kwestia bezpieczeństwa północnoatlantyckiego musi być traktowana przez europejskich sojuszników poważnie.

I tu rzeczywiście Donald Trump nie przebierał w słowach, gdy rok temu mówił: “Poproszę Europę o zwrot kosztów odbudowy zapasów wysłanych na Ukrainę, Faktem jest, że wydaliśmy prawie 200 miliardów dolarów na pomoc Ukrainie, a Europa wydała zaledwie ułamek tej kwoty”. Największe państwa Europy jednak nie chcą płacić za bezpieczeństwo, co jest dziś coraz bardziej oczywiste. Chcą być bezpieczne kosztem innych – amerykańskiego podatnika lub kosztem państw CEE.

Gdzie szukać gwarancji bezpieczeństwa?

Presja ze strony Stanów Zjednoczonych by Europa w większym zakresie dokładała się do systemu północnoatlantyckiego bezpieczeństwa może wzmacniać u części europejskich liderów tendencję do myślenia, że alternatywą dla sojuszu z Ameryką jest Eurazja od Lizbony do Władywostoku proponowana przed laty przez Putina. Kartą przetargową w tej grze byłaby zapewne suwerenność, a może i niepodległość państw CEE. Z polskiej perspektywy wywieranie nacisku na europejskich sojuszników, by zaczęli inwestować w bezpieczeństwo kontynentu, bez ulegania mrzonkom o pokojowej koegzystencji z Rosją, szczególnie w czasie, gdy możliwy jest globalny konflikt na Pacyfiku, powinno być kluczowe. Dla Polski Rosja pozostanie, tak czy inaczej, zagrożeniem. Dlatego, przy zachowaniu zwykłej ostrożności, należałoby Donalda Trumpa traktować raczej jako potencjalnego sojusznika – przynajmniej w zakresie celu, którym jest poprawa zdolności obronnych NATO niż wroga namawiającego Putina do ataku na któreś z państw naszego kontynentu. Jedno jest jednak pewne – żaden amerykański prezydent, czy to Biden czy Trump nie zapewni nam osiągnięcia celu obecnie podstawowego, jakim jest zachowanie suwerenności, dla której głównym zagrożeniem pozostaje na dziś – nie lekceważąc zagrożenia rosyjskiego – zachodnioeuropejski imperializm i polityczne kleszcze, w których może nas uwięzić razem z moskiewskim gigantem.

D.Rz.

Spostrzeżenia, analiza i opinia. Warto przeczytać. Całość dostępna tutaj:  

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Trump wraz z papieżem Franciszkiem ma Polskę w doopie z tym tylko że komuchowy papież wie gdzie jego synekury w Polsce leżą

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Bo ty tak powiedziałeś...??? Idż już spać - w głowie ci się pomieszało. Zresztą wszystkim Polakom globalsi namieszali w głowach. Błądzą rodacy, niestety.

Tego nigdy przedtem nie było - warto obejrzeć całość i sobie chociaż trochę poukładać w głowie ile złego narobił Biden i spółka. Chicago, i przede wszystkim Black Community, zawsze popierało Demokratów, od lat. Od lat jest to demokratyczne miasto. Czas Bidena zmienił bieg historii. Czarni mówią, że Domokraci są out. Nie chcą ich więcej. To jest naprawdę poważna porażka Bidensów.

 

 

Parker's Mood

11 godzin temu, Chicago napisał:

Bo ty tak powiedziałeś...??? Idż już spać - w głowie ci się pomieszało. Zresztą wszystkim Polakom globalsi namieszali w głowach. Błądzą rodacy, niestety.

Tego nigdy przedtem nie było - warto obejrzeć całość i sobie chociaż trochę poukładać w głowie ile złego narobił Biden i spółka. Chicago, i przede wszystkim Black Community, zawsze popierało Demokratów, od lat. Od lat jest to demokratyczne miasto. Czas Bidena zmienił bieg historii. Czarni mówią, że Domokraci są out. Nie chcą ich więcej. To jest naprawdę poważna porażka Bidensów.

 

 

Ale czemu mi podajesz przykład  Bidena jak rozmawiamy o Trumpie, wolał bym żeby zamiast kombinatora Trumpa wygrał z jego partii ktoś sensowny, jakaś nowa krew znająca chociaż położenie krajów na świecie...

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

2 minuty temu, Chicago napisał:

Człowieku - nikt poza Trumpem nie zdoła nawet bąka puścić przeciwko temu globalnemu elementowi przestępczemu.

Człowieku, lata temu oglądałem filmy dokumentalne o Trumpie; jego tylko interesuje interes osobisty.

 

Jak jesteś w stanie powiązać z sobą powiązania Trumpa z biznesem to będziesz wiedział jakie działania polityczne i gospodarcze będą aktywowane w pierwszej kolejności a które tylko z konieczności

p.s. Sikorski to jakieś nieporozumienie....

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.