Skocz do zawartości
IGNORED

Dlaczego vinyl brzmi lepiej/inaczej niz CD?


Rekomendowane odpowiedzi

Postąpiłeś odrobinę perfidnie z najdroższą Osobą która wyrywa Cię z pokoju złudzeń (odsłuchowego) i ukazuje Ci całą prawdę o brzmieniu :-)

Pozdrawiam.

Pięknie to vlado ująłeś "pokój złudzeń"

Pozdrawiam,

Paweł

Najgorsze to mieć do czynienia z zakompleksionym Polaczkiem, któremu dano odrobinę władzy.

"Beware of all those in whom the urge to punish is strong". Nietzsche.

Takie Voice of the Theatre moglyby cie maszo wprawic w lekkie oslupienie. Sluchalem kiedys Dworzaka z najmniejszych A7 i bylo przepieknie.

 

Przepięknie wcale nie musi oznaczać realistycznie. U mnie też (dla mnie) jest przepięknie.

chml wie co pisze, jest właśnie realistycznie

a wiesz z czym na koniec zmagań zamieszkał koteczek? - właśnie

(nic w domu nie zagra tak, bo gra tyle m3 ile masz w domu a gra powietrze)

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Gość masza1968

(Konto usunięte)

(nic w domu nie zagra tak, bo gra tyle m3 ile masz w domu a gra powietrze)

 

To też napisałem - jak wygram w totka i będę miał 60m zaadoptowanego pomieszczenia do słuchania klasyki i jeszcze coś adekwatnego tam wsadzić to pewnikiem zagra W MIARĘ realistycznie.

 

mamel, nie zapominaj, że w sali koncertowej też gra powietrze, dużo powietrza i Voice of the Theatre dadzą jedynie namiastkę tego. Nawet w 60 czy 100m.

Gość chml

(Konto usunięte)

Myślę, że nie potrzeba aż pierdyliona na to, żeby zagrało prawdziwie. Myślę też, że taki prawdziwie prawdziwy dźwięk jest na dłuższą metę nie do zniesienia. Czasami chadzam do Filharmonii Wrocławskiej, czasami do Akademii Muzycznej i jakoś zawsze bez większych problemów i kompleksów a zdarza się, że nawet z dużą przyjemnością uruchamiam potem sprzęt audio w domu. Dźwięk na żywo jest fajny ale nie stanowi żadnego wyznacznika jakości według mnie. Nie do końca tego szukam w domowym stereo.

 

w sali koncertowej też gra powietrze, dużo powietrza i Voice of the Theatre dadzą jedynie namiastkę tego. Nawet w 60 czy 100m.

 

O! Zdecydowanie, podkreślam, zdecydowanie powinieneś posłuchać tych kolumn jak nadarzy się okazja. Voice of the Theatre to nie namiastka.

Edytowane przez chml
Gość masza1968

(Konto usunięte)

Bardzo bym je chciał usłyszeć ale nie znam nikogo kto je posiada (a pewnie wielu takich nie ma).

A i tak się sprowadza do tego, że trzeba mieć salę koncertową aby je pomieścić.

Gość chml

(Konto usunięte)

Bardzo bym je chciał usłyszeć ale nie znam nikogo kto je posiada (a pewnie wielu takich nie ma).

A i tak się sprowadza do tego, że trzeba mieć salę koncertową aby je pomieścić.

 

No tak :-) Zwłaszcza A2. Do nich to chyba stodołę albo hangar lotniczy.

Kiedyś dawno temu kiedy byłem jeszcze "piękny ..." 1982r. używaliśmy w dyskotece kompletu REVOXa gdzie zespoły głośnikowe były prawie identyczne jak A7-500-8 ze zdjęcia. Jednak do domu bym ich nie chciał, choc mój pokoik ma 143m3 kubatury. Jednak i one nie oddadzą potęgi pełnego składu orkiestry symfonicznej. I chwała im za to:-)

Polecam artykuły na wiki, to już nie te czasy że trzeba było kupować książki z elektroakustyki, żeby realizować takie zainteresowania.

Korekcja RIAA jest kompresją poprzez podbijanie detali i spłaszczanie skoków dynamiki, taki jest jej rezultat. Głowica nacinająca płytę-matkę nie może przekroczyć zadanej szerokości ścieżki i jak ma to zrobić, skoro wychylenia dla niskich tonów setki razy przakraczają wychylenia dla wysokich? Proporcjonalnie do ilości powietrza, jakie tłoczą głośniki. Głośnik wysokotonowy przepycha 1cm3 powietrza, a głośnik w najniższej gałęzi 10 litrów, na dużych kolumnach. Trafia do wyobraźni?

 

Stąd pomysł inżyniera z firemki hi-endowej: aplikować krzywą RIAA na początku toru, odwracać ją w ostatniej chwili przed głośnikami, a wtedy żadne subtelności sinusoidy sygnału nie będą zamazane.

Chyba właśnie to wpływa na korzyść winyla, bo dynamika oferowana przez CD czasem po prostu boli... Ale to jest względne - wszystko można spieprzyć ;-)

 

A broń Boże, ja nie mam żadnych uprzedzeń. Miałem już kilka gramofonów, w tym sporo leciwych i z mocno rozbudowaną automatyką (głównie Denony - 37F, 45F, 47F i 59L). Wiem z doświadczenia, że ani jedno ani drugie dobre nie jest. Automatyka ramienia oraz napęd direct drive "zjadają" połowę tego co jest na płycie zapisane i są zawodne. Dla mnie "normalny gramofon" to gramofon z bieżącej produkcji (nie musi być nowy) i jak najbardziej purystyczny - silnik, pasek, ciężki talerz i manualne ramię. Amen

hahahaha ;-) dobre... fiaty sie psują, zwłaszcza mój. Dwa razy do roku czyszczenie klimy i wymiana filtra powietrza, raz do roku zmiana oleju, raz na dwa lata wymiana pozostałych płynów no i świece - wymiana co rok. psuje się strasznie.

 

Automatyczny gramofon, hmmm?.

Kolega onegdaj opowiadał mi o facecie, który był wielkim fanem automatycznych, drogich gramofonów Denona. Był, ale przestał. Kupił ów człowiek wreszcie takiego 59 czy jeszcze jakiś wyższy, od jakiegoś Szwajcara za niebotyczne pieniądze z drogą, szwajcarską wkładką MC. Nie jadł, nie spał, chodził po pokoju w kółko zanim poczta go dostarczyła. Wreszcie przyszedł - piękny, taki hi-endowy! Popodłączał wszystko, założył swoją ulubioną, najlepszą, referencyjną płytę i odpalił. Grało całą stronę pięknie, doszło do rowka końcowego, po czym gramofon cofnął ramię do pozycji spoczynkowej...nie podnosząc go jednak znad płyty. Najlepszą płytę biedaczyska przeryło rysą do białości (brrr!), urwało cantilever z wkładki (BRRR!!!) i się...zrąbało na dobre (ouufff...!). Sprzedał go za grosze po nieskutecznych próbach naprawy jako uszkodzony, bez wkładki. Za to co uzyskał ze sprzedaży odkupił sobie swoją ulubioną płytę... i w ten sposób wyleczył się do końca życia z gramofonów automatycznych.

Mam nadzieję, że nie zanudziłem.

Pozdro,

Yul

P.S. PASKOWIEC MANUALNY ONLY.

Hmmm.. ja ma DD i automat. I to o czym piszesz nie dzieje się, bo mam ADAMa GS 424 ;-)

 

Wątek fajny, ale chciałbym nawiązać do głównego pytania. Tak się życie potoczyło, że też przerzuciłem się na winyl i pomimo, że moja cyfra gra technicznie o niebo lepiej, to ... nie ma odwrotu. Z czego to się bierze? Ano chyba zagadka jest banalna do rozwiązania.

 

Winyl to analog, więc ma większą rozdzielczość niż jakość CD. Z doświadczenia wiem, że winyl jest też o niebo gęstszy od muzyki cyfrowej 192/24. I cały szkopuł w tym, że ludzkie ucho w okolicach 1-1,5kHz jest bardzo, bardzo czułe i jesteśmy w stanie w zakresie tych częstotliwości usłyszeć naprawdę dużo. A jednocześnie jesteśmy w stanie bardzo łatwo wyczuć pustkę w cyfrze.

 

Nie wiem ile cyfra musialaby taktowac, zeby grac jak winyl. 1MhZ ??? Pociechą jest to, że prawdopodobnie wystarczy, aby z takim taktowaniem przekazywany był tylko środek pasma. Reszta mogłaby iść jako 192kHz. Może by styknęło... Choć w epoce mp3 to pewnie nie styknie :)

Myślę, że uratuje nas SACD ale nie miałem okazji jeszcze posłuchać ;-) Póki co, winyl to jest to ;-) Winyl z pierwszego tłoczenia, świeżo wydany. Bo jak mam kupic remaster po 30 latach, to wybieram CD.

 

"Dlaczego vinyl brzmi lepiej niz CD?"

 

Wczoraj znowu byłem na koncercie w studio S1 Polskiej Orkiestry Radiowej - grali Liszta (żona tam gra więc chodzić muszę ;)) i po raz pierwszy nie słuchałem muzyki tylko podszedłem do tego koncertu "audiofilsko".

 

Zarówno CD jak i winyl jest o kant d...y potłuc. Brzmienie, scena, smaczki tego się nie da osiągnąć w domu. Jak ktoś pisze, że ma w domu przekaz live to albo w życiu na koncercie nie był albo pierdzieli głupoty.

 

Jestem zniesmaczony... albo należny przestać chodzić na koncerty albo wyrzucić wszystkie klocki przez okno.

 

jazz, rock, małe składy, kwartety - OK ale symfonika w domu nie zagra.

I tu masz rację - koniec, kropka!

 

Definicja audiofilstwa jest dokładnie taka sama - zabrać live do domu ale mnie na to nie stać ;-) więc innym powodzenia życzę, choć wiem, że się nie da ;-)

Pozdr, Krzysiek

Wczoraj był kolega Duńczyk zobaczyć no i posłuchać oczywiście mojego Daniela G-1100 fs . Zapomniałem jaki on ma numer modelu, jest to z serii Bang & Olufsen chyba model Beogram 4004 Duńska porządna fabryka. Automaty mają to do siebie że po paru tysiącach startów zaczynają się mikro-nowe problemy, był naprawdę pod wrażeniem brzmienia, przestrzeni, powietrza skromnego poczciwego Daniela. Gramofon Daniel jest co prawda automatem, jednak podczas słuchania ramie nie jest obciążone tym spłycającym brzmienie balastem różnych automatycznych cudów. Coś w tym jest, co napisał masza1968. Chyba mój kolega zmieni gramofon albo znajdzie przyczynę dlaczego coś bardziej zacofane technologicznie gra znacznie lepiej od jego cacka. Myślę że jest w audiofilskim szoku........ Jeżeli jeszcze ktoś nie widział tych szczytów PRL-u , zapraszam do mojej galerii.

  • 8 miesięcy później...

Myślę też, że taki prawdziwie prawdziwy dźwięk jest na dłuższą metę nie do zniesienia. Czasami chadzam do Filharmonii Wrocławskiej, czasami do Akademii Muzycznej i jakoś zawsze bez większych problemów i kompleksów a zdarza się, że nawet z dużą przyjemnością uruchamiam potem sprzęt audio w domu. Dźwięk na żywo jest fajny ale nie stanowi żadnego wyznacznika jakości według mnie. Nie do końca tego szukam w domowym stereo.

Ciekawa interpretacja muzyki, skoro dźwięk instrumentu na żywo nie jest tym do czego dąży się w masteringu i sprzęcie HighEnd, to może lepiej sobie dać spokój z dążeniem do doskonałości. Skoro różnicy między Stradivariusem, a chińską podróbą Yamahy nie słychać to może lepiej pozostać przy MP3 z bitrate 64k ? Przepraszam za prześmiewczy ton, ale dźwięk wydawany przez prawdziwy instrument jest jedynym referencyjnym źródłem, bo tam muzyka powstaje i to z całą gamą potknięć wirtuoza, i palety rezonansów samego instrumentu - to jest prawdziwa muzyka, a nie wyobrażenie jaka ona powinna być, bo tak zakładając to próbki i sample przodujących producentów cyfrowego sprzętu powinny zadowolić każdego słuchacza.

Gość Arek__45

(Konto usunięte)

Tu masz prawdziwie brzmiace instrumenty, bez kompresji i z naturalna dynamika..inne plyty to tylko poezja na ten temat....

 

 

http://www.cimprecords.com/listen/

Moje wrażenie ze słuchania vinylu jest takie, że dźwięk z czarnej płyty jest "milszy" dla ucha i łatwiej "wchodzi"... po prostu o włączeniu cd człowiek czuje dziwny dyskomfort... który mija, pod warunkiem, że po ok 15 minutach nie wracamy do czarnej płyty ;)))) Mało profesjonalnie napisane, ale takie są moje odczucia

po prostu o włączeniu cd człowiek czuje dziwny dyskomfort... który mija

 

mnie nie mija już 3 lata....

excelvinyl winylmania blog szukaj

to może lepiej pozostać przy MP3 z bitrate 64k ?

to już lekka przesada; ale dobrze zrobiona mp3-jka da się słuchać bez większego dyskomfortu - w zależności od gatunku muzyki, nawet bitrate 192 kB/s daje zadowalający efekt; i wygoda - poza domem, np. w samochodzie trudno raczej słuchać z winyla, choć niektórzy mogą sobie wstawić małego szpulowca od biedy (o kasetach nie wspominam)

Edytowane przez geelo07
...... że dźwięk z czarnej płyty jest "milszy" dla ucha i łatwiej "wchodzi"... po prostu o włączeniu cd człowiek czuje dziwny dyskomfort... który mija, pod warunkiem, że po ok 15 minutach nie wracamy do czarnej płyty ;)))) ....

 

to już lekka przesada; ale dobrze zrobiona mp3-jka da się słuchać bez większego dyskomfortu - w zależności od gatunku muzyki, nawet bitrate 192 kB/s daje zadowalający efekt; i wygoda - poza domem, np. w samochodzie trudno raczej słuchać z winyla, choć niektórzy mogą sobie wstawić małego szpulowca od biedy (o kasetach nie wspominam)
.

 

dyskomfort... mnie troszkę słoń na ucho nadepnął -więc mimo, że lubię muzykę i dobry dźwięk -zwłaszcza dobry winyl -nie mam się za autorytet...

 

ale bezstronny sędzia o prawdopodobnie dużo lepszym słuchu i nieco innym spektrum -czyli mój pies.

 

ten sam sprzęt w sensie wzmacniacz kolumny -ta sama muzyka -ten sam utwór i wykonanie -tylko rożne źródła. winyl, cd, i mp3 z komputra... głośność identyczna -dość duża.

sprawdzone na różnych utworach...

 

winyl -pies śpi i leniwie otwiera powiekę -panie nie przeszkadzaj psu spać....

 

CD. - pies wstaje -patrzy z wyrzutem - troszkę popiskuje i włazi na kolana .

 

mp3 -pies szaleje -uszy przypłaszczone -ogon spuszczony -biega taki przypłaszczony po mieszkaniu -chowa się w najdalszym pokoju pod łóżko -potem biegnie gdzie indziej -piszczy i znowu się gdzieś chowa....

 

 

a osobiście -jak dla mnie winyl -to muzyka żyje i jakby słuchać jej wokół siebie.

 

cd -to muzyka nieco oddalona -słuchana przez okno -i jakaś troszkę obca... brak tej naturalności, tego życia...

 

mp3 -to jakby muzyka słuchana z drugiego końca tunelu w silnej brudnej mgle -taka nijaka i o ile na mp3 na rowerze z kieszonkowej zabawki jest względnie ok -to z kolumn w domu dźwięk jest nijaki, obcy taki jakby w tle ktoś styropianem pocierał o szybę -mimo ,że nie słychać pisku coś słuchacza wzdraga coś się odbiera.

A pies chyba to coś słyszy lepiej... z mp3 w gratisie do muzy dostajemy coś jeszcze -niekoniecznie miłego...

 

mp3 kieszonkowa i małe słuchawki przenoszą mało tego niechcianego czegoś -mamy zubożoną muzykę -ale gratisowy dodatek jest niekłopotliwy.

 

na dużych kolumnach i pełno zakresowych systemach dodatek jest na tyle wyraźny, że podświadomie boli. a pies przed tym czymś ucieka.

Edytowane przez wit0

CD. - pies wstaje -patrzy z wyrzutem

- wcale mu się nie dziwię - na jego miejscu zareagowałbym bardziej gwałtownie :) ale idziemy w dobrym kierunku:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

excelvinyl winylmania blog szukaj

- wcale mu się nie dziwię - na jego miejscu zareagowałbym bardziej gwałtownie :) ale idziemy w dobrym kierunku:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

no niezłe jaja, że tak powiem - CD się znudziła? jakieś zalety przecież ma

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Witam,

Od lat slucham vinylu i CD. Gdyby nie bylo analogowych plyt, bylbym przekonany, ze CD to to. Pech chcial, ze kiedys analog

byl podstawowym nosniliem i jak raz ktos uslyszy dzwiek z gramofonu, trudno wrocic do cyfry. Innymi slowy, bezposrednie

porownanie tej samej muzyki na CD i analogu jest, w poszukiwaniu nirvany, bezpowrotna droga w jedna strone.Ubolewam z tego powodu bo wygoda, oraz dostepnosc muzyki na CD jest oczywista.

Co nie zmienia faktu, ze ostatnio slucham w 80% czarnych plyt. W pierwszej minucie po wlaczeniu CD, mam uczucie, ze muzyka ma mnej barwy, koloru, zycia..., po 2 minutach mija mi to i sama muzyka zaczyna dominowac a "plackatosc", lub brak "powierza" w dzwieku staje sie mnej istotna. Moze tak jak oko akomoduje sie do ilosci swiatla, nasze uszy aklimatyzuja sie do cyfrowego przekazu ? Chcialbym wiedziec czy to jedynie moj problem, czy jest bardzej uniwersalny?

 

Ja winyla z przegrywam z Sony PSX-4 na taśmę na Sony TC 880-2 i bez utraty jakości mogę słuchać bez końca .... A na CD, nawet HDCD, odtwarzarz HK755 brzmi inaczej. Właśnie tak płasko.

 

pozdrawiam

Droga w jedna stronę... niema odwrotu. to koniec. Nie walcz z tym. :)

Muzyka sama się broni i im prostsza forma zapisu / odczytu tym lepiej - reszta to sztuczna i czasem naprawdę niepotrzebna interwencja. W samej treści są zawarte zamierzenia artysty a nadmierne interwencje techników "ulepszanie" jest gwałtem zadanym sztuce. Wytworne ucho wyczuwa to natychmiast, a to odrobinę mniej wytrawne i tak z czasem wróci do korzeni... Tak samo jak ważny jest talent artysty, równie ważny jest sprzęt i nośniki które jak to tylko możliwe powinny zapewnić dobre brzmienie i klimat odtwarzanej chwili. Co to znaczy ? ( dla mnie ) Słuchając ulubione kawałki ( czy czasem oglądając film ) przejdą po pleckach ciarki, czasem łezka w oku ... , innym razem ręce rwą się do aplauzu, albo po prostu jest pełen relaks. Takie atrakcje mam codziennie słuchając muzyki z winyli lub oglądając koncertów na żywo. Tak ogólnie ... - Na brzmienie winyla składają się - gramofon, wzmacniacz, kolumny. Złote kable po 800 zł za m/b maj tu najmniej do powiedzenia, co nie znaczy że o takich właśnie nie mażę :) Jeżeli chodzi o uczucia - niestety mało jakie Cd potrafi oddać klimat zapisanej chwili. ( Te najnowsze wydania raczej już tak - tak mi się przynajmniej wydaje... ) Technika idzie do przodu i trudno mi czasem odróżnić jedno od drugiego, jednak winyl brzmi mi bardziej soczyście no i ten kop w postaci przedziwnej dynamiki...

Witam grzecznie O0o.o0O

Byłem na wojażach w ojczyźnie no i moją złotą radmoryne podstroić. Na złote kabelki mimo szczerych chęci już nie starczyło...- ((O0o. . No ale nie poddaje się, wytrwale szukam pracy :) Kochani wieźcie mi czy nie ale przy idealnym źródle i dopracowanej reszcie sprzętu ta ambiofonia daje bardzo czyste i miłe pogłębienie stereo. Oczywiście winyl górą ! Poza tym to drogo się wszędzie porobiło... to jakaś masakra... piwo w sukiennicach bo na browar u Wierzynka to zabrakło... Jak wy to wytrzymujecie, jak to robicie że macie czas na słuchanie muzyki - domyślam się, że najczęściej pod nieobecność ukochanej żony.

wasz ukochany radmruś już jest.

pozdrawiam

  • 6 miesięcy później...

Jeżeli jeszcze ktoś nie widział tych szczytów PRL-u , zapraszam do mojej galerii.

pikne są te sprzęty! Sam mam ADAMA i póki co nic innego nie chcę.
  • Redaktorzy

Mam Daniela i też lubię z niego puszczać muzykę. Lubię też CD. Jednak różnica jest. Które lepsze? Trudno powiedzieć.

 

Winyl nie ma zer i jedynek, to może dlatego wg niektórych brzmi lepiej ;) A tak na poważnie można wymienić wkładkę, zmienić siłę nacisku igły i już masz różnicę w brzmieniu. A z CDkiem? Niestety tak łatwo barwy nie da się zmienić.

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

Całe zamieszanie wynika z tego, że większość ludzi sądzi, że jest coś takiego jak obiektywna rzeczywistość muzyczna. Że obiektywna rzeczywistość dźwiękowa jest zjawiskiem fizycznym, tak jak fale które ją tworzą. Ale tak naprawdę to nie ma niczego takiego. Muzyka powstaje w naszym mózgu i poza nim jako fakt fizyczny nie istnieje. To co słyszymy jest czymś co nasz mózg podaje do naszej świadomości i niczym więcej. Czymś co produkuje integrując dźwięki w pewnej bramce czasowej i je przetwarzając. Występuje przy tym wiele złudzeń nie mających odpowiednika w rzeczywistości związanej z rozbiciem dźwięków na fale sinusoidalne wg przekształcenia Fouriera. Dodatkowo zmysł słuchu jest dużo bardziej zróżnicowany niż np. wzrok. W świecie dźwięków powstaje dużo więcej złudzeń niż w tym co widzimy. Stąd całe zamieszanie.

Polecam parę lektur opisujących czym jest muzyka i nasze słyszenie:

"The music instinct" Philip Ball

"Muzykofilia. Opowieści o muzyce i mózgu" Oliver Sacks

"this is your brain on music" Daniel Levitin

"Muzyka daj się uwieść" Christofer Drosser

W książkach tych przytoczonych jest wiele faktów z fizjologii słyszenia. Są omówione są systemy muzyczne i ich historia. Jak to się objawia w różnych kulturach. Jakie są złudzenia i że czasem słuch nas zaczyna oszukiwać w zupełnie nieoczekiwany sposób, Itd, itp. Jeżeli bierzemy muzykę za rzeczywistość obiektywną, to nie ma końca tym dyskusjom co do niczego nie są w stanie doprowadzić. Bo przecież na głębszym poziomie jest to iluzja.

 

Pozdrowienia dla Excela i Yula.

Występuje przy tym wiele złudzeń nie mających odpowiednika w rzeczywistości związanej z rozbiciem dźwięków na fale sinusoidalne wg przekształcenia Fouriera

Dźwięk przedstawiony w postaci przebiegów sinusoidalnych nie może być potraktowany jako dobre odbicie rzeczywistości muzycznej. Przedstawię Ci przebiegi sinusoidalne różnych utworów muzycznych (ale bez puszczania przy tym dźwięku) i co będziesz z tego wiedział? Nic.

Poza tym zgadzam się. Odbiór muzyki to rzecz krańcowo zindywidualizowana, podobnie samo słyszenie. Jednego muzyka kręci, drugiego wcale, ten drugi coś natomiast odczuwa jak sobie ogląda malarstwo, albo coś fajnego przeczyta. Inny ma gdzieś muzykę, malarstwo i literaturę, kręci go tylko kielicha se trzepnąć :)

Ale spróbuj trafić z tym co napisałeś do tzw. skrzydła głuchych z tego forum - wszyscy słyszą tak samo, a jak głuchy nie słyszy, to inni słyszeć przecież nie mogą :) Taka oto "logika" kaleka, hehe.

Pozdro,

Yul

Edytowane przez Yul
  • Redaktorzy

Tak sobie teraz pomyślałem, że te przebiegi sinusoidalne to trochę jak zapis nutowy. Niby jest konkret, jednak muzyk/wokalista/instrumentalista śpiewając/grając tworzy coś znacznie więcej niż sam zapis w "kwitach". Nie wspomnę, że jest wielu podbijaczy ludzkich serc, którzy nut nie znają, a jak nawet znają, to nie używają, bo grają to co słyszą danej chwili w głowie. Mowa oczywiście o muzyce rozrywkowej, nie klasyce, gdzie wszystko musi być jak w szwajcarskim zegarku.

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.