Skocz do zawartości
IGNORED

Loudness, kontur itp.


zegar1

Rekomendowane odpowiedzi

soso, ale mimo wszystko wzmacniacz *musi miec* plaska charakterystyke, prawda ? Mimo wszystkich rzeczy, jakie dzieja sie po dolaczeniu kabli i glosnikow. Sa bowiem tacy, co twerdzic smia, ze nie musi.

No pewnie ze wzmacniacz MUSI miec plaska charakterytyke bo pod taka przeciez buduje sie kolumny. Co jednak nie zmienia faktu, ze ten sam wzmacniacz dla roznych kolumn stanowiacych rozne obciazenie w funkcji czestotliwosci nie bedzie dawal takiego samego pradu do kolumn.

 

pzdrw

 

soso

Józwa dobrze pisze : "poziomem referencyjnym jest muzyka słyszana na żywo..." Tylko że dalej już nie pociągnął wszystkich wniosków, bo nie chciało mu się czytać wszystkich postów. My nie mówimy o charakterystyce (jednej) ludzkiego słuchu , ale o jej zależności od natężenia dzwięku . Mówimy więc o charakterystykach (wielu) , dla których parametrem jest cisnienie akustyczne. Muzyka słyszana na żywo powinna być referencyjna również co do poziomu natężenia dzwięku, inaczej jej naturalność szlag trafia - i o tym dyskutujemy. "Ciszej niż muzyka na żywo " znaczy w pewnym sensie to samo, co " włączona korekcja" - o ile tor mamy liniowy. To tak dla przypomnienia o jaką tezę bój się toczy. Proszę nie skakać mi do oczu.

Co do muzyki w samochodzie, red. Stryjecki ma inne zdanie, uważaj... A jego Nakamichi na pewno ma właczony Loudnes nawet na postoju....bo to prawdziwy, audiofilski loudness co działa tylko, jak jest cicho!

A zresztą o czym jest ta dyskusja ?? jak ktoś lubi słuchać z loudness niech sobie słucha......Ja mogę to robić jedynie w samochodzie :-) A wykresy i chamskie docinki Brencika mnie i tak nie przekonają :-) Przerabiałem etap loudness, EQ i gałkologii i nigdy do niego nie wrócę, bo taki loudnessik potrafi tak zepsuć dźwięk, że słuchać się odechciewa :-)

zyzio - racja. Jak ktos lubi sluchac znieksztalcony w proporcjach dzwiek, bez loudnessu, niech slucha. Jego strata. Tylko niech nie wypisuje, ze slucha "liniowo". Niech nie lze i pisze: lubie znieksztalcony dzwiek, taki moj gust i tyle.

  • Redaktorzy

Ależ czytałem, tylko już mi się nie chciało. Wiem że filtr konturowy wskazany jest do cichego odsłuchu. Cóż, na sali koncertowaj też nie zawsze siedzę w 4 rzędzie. Ale z własnym systemem we własnym pokoju mam wybór - mogę zrobić nieco głośniej. Nawiasem mówiąc, co do equalizacji potencjometrów w niektórych klockach nabrałem podejrzeń po dłuższym odsłuchu SA Jazz. Otóż tam przy cichym odsłuchu miałem lekkie wrażenie utraty krańców pasma. I słusznie, bo to fizjologiczne, ale biorąc pod uwagę że SA deklaruje żelazne trzymanie się zasady liniowości nabrałem podejrzeń, że nie wszyscy producenci są równie ortodoksyjni.

Nie watpie rowniez, ze niczego nie brakuje przy zamianie naprzemian kanalow, zwarciu ich w tor mono, oberwaniu kabli od glosnika sredniotonowego w kolumnach. Na zdrowie ! Byleby zawsze z zastrzezeniem, ze to prywatne upodobanie.

Wydaje mi się, że jedyną tezą, która zyskuje w miarę powszechną akceptację w naszym kółku dyskusyjnym (choć zapewne i tutaj są wyjątki :), jest przekonanie o referencyjności dźwięku słuchanego na żywo w odniesieniu do odtwarzanego. I tym torem znajduję swoje własne uzasadnienie, dlaczego mnie osobiście nie przekonuje - nawet przy cichym słuchaniu - korekcja "fizjologiczna" typu loudness.

Dla mnie analogią do cichego (czyli "nienaturalnego") słuchania muzyki odtwarzanej jest oddalenie się od źródła dźwięku w przypadku muzyki słuchanej na żywo - co powoduje oczywiście subiektywny spadek głośności. Ale w naturze w takim przypadku nie włącza się bynajmniej żaden cudowny filtr korekcyjny wyrównujący spadki słyszenia skrajów pasma.

Jeżeli jestem daleko - muzykę odbieram jako cichą i słyszę relatywnie mniej basów i sopranów. Jeżeli jestem odpowiednio blisko - słyszę pełne zrównoważone pasmo. I podobnie chcę słyszeć muzykę odtwarzaną przez sprzęt.

Stąd włączenie "loudness" przy cichym słuchaniu powoduje dla mnie raczej zniekształcenie naturalnego odbioru niż "przywrócenie równowagi" - przynajmniej takie jest moje wrażenie i zdecydowanie wolę takie brzmienie.

A jak wiadomo "de gustibus non disputandum est" i nikogo przekonywać do wyższości tego sposobu słuchania nie zamierzam. Wyrażam tylko swoją opinię.

=> electro : jak lapidarnie, to lapidarnie - trochę jednak ma.

=> dong : bardzo celne i cenne spostrzeżenia. Brak pełnych doznań przy cichej muzyce istotnie może zwiększać realizm , Twoje odniesienia co do "żywej" muzyki słuchanej z daleka faktycznie oddają istotę sprawy. Jako że nie mam loudnessu, od dziś słuchając cicho wyobrażam sobie, że jestem daleko od muzyków :-).

Pożyczyłem ze sklepu następny wzmacniacz: Pathos - Classic One. Już nie potrzeba mi "loudness", czy gra ciszej, czy głośniej - niczego nie brakuje, basu może trochę kapkę za dużo! A już myślałem że coś mam ze słuchem..

Widocznie Spark II i densen B 100, ekstremalnie do siebie nie pasują. W poniedziałek będę miał jeszcze do przetestowania: Unison Research - S6, oczywiście lampa.

Pozdrawiam!

jak widze ze kilku laikow po przeczytaniu podrecznika fizyki przypadkiem znalezionego podczas remontu mieszkania na strychu wyciaga daleko idace wnioski z falszywie postawionej tezy no to sory:)

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

Po przeczytaniu 145 wpisow zrozumialem wszystko.

 

Co wnosi loudness zalezy tylko i wylacznie od tego, czy sie go uzywa czy nie. Jezeli ktos ma i uzywa to dowodzi bez problemu, ze loudness to jest to, jak coca-cola.

Jezli ktos ma a nie uzywa to jest gosc bo uzywanie loudness swiadczy o zrolniczeniu i to doglebnym.

No i najbardziej nawiedzona grupa do ktorej niestety sie zaliczam. Ci nie maja w ogole loudness w swych maszynach wiec nie maja czego bronic. Rolnictwo i sloma w butach. Przy kupowaniu nie zauwazyli co stracili.

 

pzdrw

 

soso

Kiedyś byłem świadkiem takiej sytuacji. Koleś miał prawdziwy wielozakresowy korektor ale oczywiście był wyłączony bo był audiofilem. Przyszedł inny kolega który był estradowcem od nagłosnienia. złapał się za uszy i spytał co się dzieje. Właściciel w/w sprzętu (do korektora się nie przyznawał bo był audiofilem- wiecie właśnie miał się go pozbyć) powiedział że właśnie planuje wymianę kabli głosnikowych. Estradowiec na to że niby po co, przecież to i tak domowy sprzęt. W końcu jakież było zdziwienie wszystkich kiedy po kilku minutach ustawień korektora dźwięk zaczął być znośny. Właściciel oczywiście do końca pozostał audiofilem i krzywo patrzył na to wszystko, mamrocząc coś o harmonicznych ble, ble, ale poprawa była kolosalna. Wszystkim przed oczami stanęła sprawa akustyki pomieszczenia, wytłumienia pomieszczenia, właściwego ustawienia sprzętu i wszystko co prawdziwy audiofil wiedzieć powinien, zamiast spłycać wszystko do wymiany kabli czy jakiegoś elementu toru bo tak łatwiej.

Pozdrawiam

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.