Skocz do zawartości
IGNORED

Kable - czy i dlaczego różnie brzmią


Piotr Ryka

Rekomendowane odpowiedzi

@ JF Sebastian

 

Ależ ja się zgadzam z poglądem, że ceny kabli są brane z sufitu i jest to efekt wyłącznie polityki marketingowej a nie realnych kosztów stojących za technologią, która posłużyła do ich wyprodukowania.

 

Zacytuję swój wpis w innym wątku:

 

"Kable dają znaczną różnicę w brzmieniu, tylko że im wyższa cena, tym mniej prawdopodobny wzrost jakości w stosunku do jakiegoś sensownego cenowo i jakościowo układu odniesienia np. vdh the first ultimate czy real cable topaz. ale żeby było śmieszniej czasem kabel za 8 kzł jest znacznie gorszy od wielokrotnie tańszego, a to już jest nie voo doo czy ciemnogród ale dobry biznes dla producenta.

 

W interesach obowiązuje jedna metodologia: dany produkt - niezależnie od jego jakości - jest wart tyle, za ile można go sprzedać na rynku. A zatem jeśli ktoś jest skłonny zapłacić za kabel od pralki np. 15 kzł, to po pierwsze jego osobisty problem intelektualny, a także problem naszego społeczństwa, że ktoś zarabia tyle pieniędzy, a jest głupi i naiwny, a inni, zdolniejsi, mądrzejsi i przede wszystkim słyszący i logicznie myślący ludzie nie zasponsorowaliby takiego MIT czy XLO nawet gdyby mieli na koncie saldo kilkudzisięciocyfrowe, bo ich flagowe kable po prostu nie są warte nawet 10% ceny, którą wylosowali sobie w głowie ich producenci. Trochę to niesprawiedliwe."

 

No to teraz chyba się trochę zgadzamy

 

 

Pozdrawiam

dudivan

>Co do druta z płota, to nie dam sobie uciąć ręki ale tam raczej miedzi się nie używa, chyba raczej

>stal ocynkowana albo aluminium. Ja tam jestem fanatykiem miedzi! Poza tym nie chce mi się jechać na

>wieś, ale skoro ty na wsi mieszkasz to wypróbuj - tylko nie zapomnij wstawić na miejsce ubytków -

>swoich Siltechów bo ci Mućka ucieknie!

 

dudi moja Mućka z pastwiska to prawdziwa audiofilka, z o wiele lepszym słuchem od twojego. Mućka niedawno podeszła do otwartego okna domu i podsłuchała, że Bajazet Vivaldiego pod Biondim dla Virgin którego właśnie słuchałem jest spier...lony dźwiękowo niemiłosiernie, ta to ma wyśmienity słuch, niektórzy z tego forum powinni jej zazdrościć:)

 

Lplover

Witam

 

a co o tym sądzicie ?

 

poza orginalnymi łącznikami dodałem krótkie zwykłe miedziane ocynowane druty

- pod druty podkładki - najlepiej gumowe

różna grubość podkładek powoduje diametralną zmianę barwy,przestrzeni

można tak dobrać grubość az klarowny ,dynamiczny ,po prostu nie z tej ziemi dżwięk osiągniemy

 

może obaliłem idee kabelologii ?

 

postarałem się to ująć na zdjęciu

 

sprubujcie - naprawde warto

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-13276-100005080 1170302114_thumb.jpg

post-13276-100005081 1170302112_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Re: krzystekov, 10 Paź 2006, 13:24

 

>Witam

>

>a co o tym sądzicie ?

 

sądzę, że to genialne!

GRATULACJE!

wspaniały, budujący przykład prawdziwego audiofilizmu!!

w odróżnieniu od sprzętofilstwa i sprzętofilów, dla których największy wpływ na brzmienie ma "marka" i cena oraz gazetowa ocena drutu kupowanego i tak i tak na Tajwanie w tej samej hucie ;-))

 

spróbuj zrobić to samo ale z podkladkami z korka i z folią śniadaniową typu Jan Niezbędny

"marka" folii nie ma znaczenia :-))

 

to jest wspaniały przykład podejścia do audio, które koncentruje się na tym co najważniejsze!!

gorąco popieram!

 

keep up the good work!

 

pozdrawiam!

graaf

Nie neguję zmysłu nowatorstwa kolegi Krzystekova, ale zastanawia mnie dlaczego np. taka Tara Labs nie wpadła na tak prostą i rewolucyjną metodę poprawy jakości reprodukcji.

 

Tylko te amerykańskie ciemniaki bawią się jakimś superkomuterem Sillicon Graphics projektując kable, zamiast zamówić zwykłą gumę w Chinach, albo przerobić nadmiar zużytych opon na ten nowy kauczukowy wynalazek. Po prostu bałwany w środku lata!!!

Re: Rolandsinger, 10 Paź 2006, 13:46

 

>Nie neguję zmysłu nowatorstwa kolegi Krzystekova, ale zastanawia mnie dlaczego np. taka Tara Labs

>nie wpadła na tak prostą i rewolucyjną metodę poprawy jakości reprodukcji.

 

ODPOWIEDŹ JEST PROSTA

 

Tara na to nie wpadła bo w ogóle nie myśli o tym jak poprawić brzmienie w systenie kolegi krzystekov

 

jest za bardzo skoncetrowana na myśleniu jak zarobić jak najwięcej pieniędzy

na coś takiego co zrobił krzystekov nie mogliby narzucić wystarczająco dużej marży

 

przecież inwestycja w superkomuter Sillicon Graphics, na którym grają w strzelawki, musi się im jakoś zwrócić

 

brzmienie systemu kolegi krzystekov ani w ogóle niczyjego to nie jest problem Tary :-))

 

oni w ogóle nie zajmują się jakością dźwięku, brzmieniem HiFi itp.

ich biznes to "customer satisfacion", który sprzedają

lplover, 9 Paź 2006, 20:35

 

>dudi moja Mućka z pastwiska to prawdziwa audiofilka, z o wiele lepszym słuchem od twojego.

 

Napewno z jej wymion płyną gotowe Danonki o smaku truskawkowym + 20% gratis, zbieraj nalepki i tatuaże.

 

>Mućka

>niedawno podeszła do otwartego okna domu i podsłuchała, że Bajazet Vivaldiego pod Biondim dla Virgin

>którego właśnie słuchałem jest spier...lony dźwiękowo niemiłosiernie(...)

 

W ogóle skrzypek Biondi jest kompletnie BLondi, to prywatnie bardzo miły facet ale słuchać go się nie da, powinien spróbować sił w Formule 1, bo w muzyce to jemu już nawet żadne kable nie pomogą.

Re: Edward, 10 Paź 2006, 13:40

 

>Graaf zwariowałeś?!?!?!

>Od kiedy marka nie ma znaczenia? :D

 

wyjaśniam - nie zwariowałem :-)

potwierdzam - "marka" folii nie ma znaczenia :-)

 

pozdr.!

-> Graaf

 

napisałeś: "- mikrofon jest głuchy na pewne rzeczy, które "robią różnicę" uchu a ono jest głuche na pewne rzeczy, które "zbiera" mikrofon"

Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? Chodzi mi o pierwszą część, co potrafi ucho a mikrofon nie?

@Graaf

 

Mnie na psychologii nauczono m. in. definicji pojęcia "obiektywny", czy też zwrotu "obiektywna percepcja" - w tym wypadku - dźwięku.

 

Za obiektywnie (co nie znaczy, że ontologicznie udowadnielne - to zadanie dla filozofii, a forum to nie miejsce do roztrząsania tego typu kwestii) postrzegane zjawiska i przedmioty uważa się takie, których precepcja jest niezależna od własności podmiotowych jednostki percypującej. Innymi słowy jak 100 osób twierdzi, że widzi kwiatek, a jedni mówią, że jest zielony, inni - że seledynowy, jeszcze inni, że zielonobrązowy, to jedno jest niepowątpiewalne w tym sądzie, że to, co widzą to kwiatek.

 

Analogicznie - jeśli sto osób na tym forum twierdzi, że IC Tara Air 1 poprawiła im dźwięk w stosunku do interkonektu firmy x, ale jedni mówią, że poprawa dotyczy barw, inni - przestrzeni, a jeszcze inni, że basu, to jedno trudno w tym sądzie podważyć, że nastąpiła jakaś poprawa w stosunku do IC firmy x.

 

To się nazywa indukcja statystyczna i jest ogólnie przyjętym paradygmatem w metodologii badań społecznych.

 

Tak więc, Tara poprawia dźwięk, ale w którym aspekcie - to już kwestia subiektywnej oceny danej osoby.

 

A cena - to istotnie - rozbuj w biały dzień. Ale takie jest prawo rynku - każdy produkt jest wyceniany tak, by się to jego producentowi/dystrybutorowi/detaliście opłacało. Gdyby ludzie nie kupowali tych przewodów po tak bajońskich cenach, to zapewne były by wielokrotnie tańsze, a że znajdują się jelenie.....

 

A poza tym tak szczerze, wymieniłbyś np. cd McIntosha na DVD Samsunga nawet gdyby w Twojej ocenie grało tak samo? Zapewne nie, bo co inni uzależnieni do dźwięku by na to powiedzieli. A więc ta snobistyczna audiofilska koteria jest sama sobie winna, że ceny sprzętu są tak absurdalne i bezpodstawne w stosunku realnych kosztów ich produkcji.

-> Rolandsinger

Na tym forum nie znajdziesz stu osób, które słyszały Tara Air 1, ale raczej znajdziesz tyle osób, które go nie słyszały. A spośród tych, które go słyszały każdy lub prawie każdy słyszał go na innym sprzęcie, w innym pomieszczeniu i z inną muzyką niż pozostali. Jakie więc można wyciągać poprawne wnioski z tych doświadczeń? Moim zdaniem żadnych, tym bardziej, że słuchacze mają różne gusta i różny słuch.

 

Prezentujesz nam tu wiele teorii z pewnością prawdziwych, ale na polu audio nie działających, a przynajmniej w aspekcie pytania, które robi za temat tego wątku. W szczególności nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem w jednej Twych z pierwszych wypowiedzi, że NIE należy testować różnych systemów na tej samej muzyce! Cóż za niedorzeczność! To tak jakbyś postulował aby na Olimpiadzie jeden zawodnik rzucał dyskiem, a drugi oszczepem, a potem sędziowie porównywali oba rzuty. Konkurencja musi być ta sama! Jeśli zmieniamy kabelki to w obu wypadkach musimy słuchać tej samej muzyki. Tylko wtedy uchwycimy różnice! Albo nie uchwycimy. Albo nam się będzie wydawać, że uchwyciliśmy. Albo się zasugerujemy. Albo... jest wiele możliwośći :-)

 

pozdrawiam

@ Edward

 

Wcześniej wyjaśniałem, dlaczego w jednych okolicznościach eksperymentu porównawczego należy co jakiś czas zmieniać utwór:

 

"Po trzecie nie należy używać do odsłuchów tego samego utworu odtwarzanego kilka razy na różnych, bądź tych samych kablach- to niedorzeczne!!! Ludzki mózg w funkcji czasu habituuje się do bodźców słuchowych i nie jest w kolejnych jego ekspozycjach w stanie rejestrować jakichkolwiek zmian. Co to oznacza, jak należy to rozumieć? Jeśli osobom badanym najpierw odtworzymy utwór x na jednym kablu kilka razy (wystarczy 2), później zmienimy kabel, ale nadal materiałem badawczym będzie ten sam utwór x, oni tej zmiany nie usłyszą, choć potencjalnie mogliby. Dzieje się tak - mówiąc bardziej opisowo, bowiem mózg każdego badanego zadziała w tej sytuacji tak: a to znowu utwór x, wiem jak on brzmi, przywołam jego schemat. Nie ma żadnych różnic".

 

A w innych nie trzeba tego robić:

 

"Zgadzam się, że słuchanie porównawcze tego samego utworu ma sens ale tylko pod jednym warunkiem - że w momencie wymiany kabli osobom badanym przekażemy instrukcję, że teraz wymieniamy kable, ale nie mówimy na jakie - takie same, lepsze, gorsze. Na to pytanie powinien już odpowiedzieć badany. Tymczasem, gdy żonglujemy kablami nie mówiąc badanym, że cokolwiek robimy ze sprzętem a w kółko idzie ten sam kawałek, osoby badane nie będą miały gotowości percepcyjnej do wychwycenia zmian, tylko ich umysły przywołają z pamięci pierwotne brzmienie utworu".

 

Te dwie zupełmnie wykluczające się procedury wynikają z zupełnie innego planu takiego ekspetrymentu w obydwu przypadkach (odmienne instrukcje eksperymentatora) i wynikają z przesłanek zasadzających się na psychologii procesów poznawczych.

>Rolandsinger, 10 Paź 2006, 16:26

 

Oczywiście za każdym razem powinno się mówić, że zmieniamy kabel, przy czym

można zmienić A na B, A na C, A na X, ale też można zmienić A na A.

Powinniśmy też dotrzymać kryterium próby podwójnie ślepej, tzn. o fakcie zmiany

powinna mówić osoba inna od zmieniającej, lub powinno się np. zaświecać lampkę.

Pewnie o tym już było, więc z góry przepraszam.

Jestem Europejczykiem.

 

@ Edward

 

Jakie to ma znaczenie, na jakim sprzęcie testujemy kable (ich wpływ na dźwięk)?

 

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kablosceptycy negują wpływ jakości połączeń na dźwięk in extenso, tzn. uważają, iż go po prostu nie ma, to uchwycenie takiego wpływu na JAKIMKOLWIEK sprzęcie, w jakiejkolwiek konfiguracji obala ich stanowisko, prawda?

 

A może ich pogląd jest bardziej osobliwy?

 

Np. taki: "Kable mają wpływ, ale tylko takie, na które mnie stać". Albo taki: "Drogie kable są zazwyczaj nie warte swej ceny".

 

Akurat z tym ostatnim całkowicie się zgadzam, ale co ma to zdanie do kontestacji wpływu jakichkolwiek połączeń na dźwięk systemu (bo to jak się zdaje wynika z etymologii terminu "antykablarz").

Re: Edward, 10 Paź 2006, 15:33

 

>napisałeś: "- mikrofon jest głuchy na pewne rzeczy, które "robią różnicę" uchu a ono jest głuche na

>pewne rzeczy, które "zbiera" mikrofon"

>Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? Chodzi mi o pierwszą część, co potrafi ucho a mikrofon

>nie?

 

nie tyle chodzi o co "potrafi" tylko o to co robi "różnicę uchu" a czego z typowych pomiarow "głuchym" mikrofonem się tego nie dowiemy

bo ucho w swoisty sposob interpretuje a mikrofon nie tego nie uwzglednia - w tym sensie jest "głuchy"

choć w istocie nie tyle mikrofon jest głuchy co inżynier "niedoinformowany" w kwestiach tego czemu służy to co robi

to jest tak, że jakby klientem typowego inżyniera jest mikrofon ;-))

chodzi przede wszystkim o czas - zmysłowi słuchu robią różnicę 10-mikrosekundowe interwały, które wprawdzie mikrofon zarejestruje, ale rzadko widać je wykresach, bo tradycyjna inzynieria wymiar czasu lekcewazy

także o rozróżnienie w charakterystyce "podbić" wąsko- i szerokopasmowych oraz "dolinek" wąsko- i szerokopasmowych

mikrofon "nie słyszy różnic" a wykres często pewych rzeczy nie łapie (kwestia rozdzielczości i uśredniania)

a dla ucha różnice to kolosalne

itp.

 

pozdrawiam!

graaf

>Rolandsinger, 10 Paź 2006, 17:10

 

Jestem kablorealistą i jako takiego nikt nie chce słuchać, zarówno kablosceptycy,

jak i kablofetyszyści :-).

Kiedyś wyłuszczyłem swoje podejście, ale dostałem baty z obydwu stron

więc tłumaczę z dużymi obawami, i proszę się nie obrażać, jeżeli na zaczepki

nie odpowiem.

Wszystko zależy od systemu. Jeżeli mamy do czynienia z wyjściem o sporej

impedancji, to kabel jako czwórnik jest w stanie kształtować charakterystykę

toru w sposób zauważalny. Jeżeli nie, to sprawa jest mocno dyskusyjna.

Zastanówmy się nad sprzętem profesjonalnym, gdzie tory mają dobrze zdefiniowaną

impedancję (600Ohm) i kablami raczej nikt się nie przejmuje.

Pomiary niewiele nam dadzą, bo przekonani kwestionują ich znaczenie.

Pozostaje odsłuch. I tu przekonani dziwnie się bronią.

Na sensowne opinie odpowiadam, reszta niech się opluwa/podnieca

wydaną kasą/wyzywa na pojedynki.

 

z audiofilskim pozdrowieniem

 

Jaro_747

Jestem Europejczykiem.

 

Jaro_747, 10 Paź 2006, 17:30

 

>Zastanówmy się nad sprzętem profesjonalnym, gdzie tory mają dobrze zdefiniowaną

>impedancję (600Ohm) i kablami raczej nikt się nie przejmuje.

 

To o czym piszesz ma dość małą rację bytu, wyjąwszy sprawy związane stricte z transmisją dźwięku na naprawdę duże odległości.

 

Większość sprzętu profesjonalnego z którym pracowałem ma na wyjściu impedancję rzędu 50 omów, to taki niepisany standard ALBO ma odpowiedni przełącznik / możliwość zmiany impedancji. Dotyczy to zarówno zabawek inżyniera dźwięku jak i np. wzmacniaczy rozdzielczych. Tak jest po prostu wygodniej.

>Krzemien, 10 Paź 2006, 17:39

 

Ale tu nie mamy do czynienie z linią długą, więc możemy przyjąć, że łączymy sobie

w szereg trzy czwórniki. Pierwszy ma niską impedancję wyjściową. I co dalej?

Jestem Europejczykiem.

 

Musimy się zastanowić do którego momentu będziemy szaleć z dokładnością modelu takich czwórników. Pozbierać dane. I iterować, iterować... ;-)

>Krzemien, 10 Paź 2006, 17:48

 

Sorry, ale na gruncie teorii (której jeszcze nikt rozsądny nie podważył) to dość proste.

Ja się nie podejmuję, bo w gruncie rzeczy mnie to nudzi ;-).

Ale nie sądzę, żeby dokładność obliczeń miała tu coś na rzeczy.

Model jest tylko modelem, i tek naprawdę rozstrzygające są pomiary.

 

(I tu mój apel, żeby imię przyjętych założeń nikt nie udawał głupszego, niż jest w rzeczywistości...)

 

>Pozbierać dane.

I o to od jakiegoś czasu proszę, ale właściwie prosiłem, bo już dałem sobie spokój.

Jestem Europejczykiem.

 

graaf, 10 Paź 2006, 17:29

 

>chodzi przede wszystkim o czas - zmysłowi słuchu robią różnicę 10-mikrosekundowe interwały, które

>wprawdzie mikrofon zarejestruje,

 

10 mikrosekund przekłada się na 100 kHz. Nie za dużo mikrofonów sięga tak wysoko z pasmem...

 

A w temacie kabli na przykład:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jaro_747, 10 Paź 2006, 17:58

 

>Sorry, ale na gruncie teorii (której jeszcze nikt rozsądny nie podważył) to dość proste.

>Ja się nie podejmuję, bo w gruncie rzeczy mnie to nudzi ;-).

 

Ależ rozumiem Cię doskonale, bo mam dokładnie tak samo ;-)

 

>Ale nie sądzę, żeby dokładność obliczeń miała tu coś na rzeczy.

>Model jest tylko modelem, i tek naprawdę rozstrzygające są pomiary.

 

Niedokładnie się wyraziłem, chodzi mi głównie o ustalenie stopnia dokładności modelu.

 

A co do danych wejściowych: nie sądzę, żeby już ktoś kiedyś tego nie robił. Vide: podany przeze mnie link post wyżej.

Rolandsinger:

 

>Jakie to ma znaczenie, na jakim sprzęcie testujemy kable (ich wpływ na dźwięk)?

>

>Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kablosceptycy negują wpływ jakości połączeń na dźwięk in extenso, tzn.

>uważają, iż go po prostu nie ma, to uchwycenie takiego wpływu na JAKIMKOLWIEK sprzęcie, w

>jakiejkolwiek konfiguracji obala ich stanowisko, prawda?

 

Kółko się zamyka. Kablosceptycy tego rodzaju (jeżeli istnieją) są tożsami z kabloentuzjastami, którym grają nawet kable nie podłączone do sprzętu.

 

Niestety, bez próby zrozumienia o co chodzi, dyskusje tego typu Rolandsinger są równie cenne jak wpisy BRODy w zakładce "Muzyka".

>Krzemien, 10 Paź 2006, 18:08

 

Przemyślę po kolacji.

Jak rozumiem myślimy podobnie. Trudność jest w tym, że jest to bardziej problem

psychologiczny niż rzeczywisty. Można by dojść do jakichś konkluzji, ale brak woli

porozumienia skutecznie to niweczy. Że nie wspomnę o zdrowej chęci zysku.

Jestem Europejczykiem.

 

Re: Rolandsinger 10 Paź 2006, 15:35

 

>Innymi słowy jak 100 osób twierdzi, że widzi kwiatek, a jedni mówią, że jest zielony, inni - że >seledynowy, jeszcze inni, że zielonobrązowy, to jedno jest niepowątpiewalne w tym sądzie, że to, >co widzą to kwiatek.

 

a czy o roli sugestii i oczekiwań, o racjonalizacji ex post ryzykownych wyborów i o dysonansie poznawczym, o motywacjach konformistycznych uczą na psychologii?

czy sytuacja, w której ktoś wydaje kilkaset złotych na kabel co z jednej strony jest postrzegane przez większość jako wariactwo, ale jednocześnie jest postrzegane jako przepustka do środowiska significant others, do którego się aspiruje to nie jest sytuacja "ciekawa" psychologicznie?

czy nie ma tu miejsca na motywacje nieuświadomione i racjonalizacje, na konformizm, autosugestię i silny dysonans poznawczy?

 

>jeśli sto osób na tym forum twierdzi, że IC Tara Air 1 poprawiła im dźwięk w stosunku do >interkonektu firmy x, ale jedni mówią, że poprawa dotyczy barw, inni - przestrzeni, a jeszcze inni, >że basu, to jedno trudno w tym sądzie podważyć, że nastąpiła jakaś poprawa w stosunku do IC >firmy x.

 

najczęściej bywa tak, że jeden słyszy poprawę a drugi pogorszenie i to w tym samym aspekcie

co jest znaczące to TO, że nadzwyczaj rzadko, o ile w ogóle, panuje zgodność, że nastąpiła zmiana brzmienia taka to a taka ilościowo i jakościowo

a co do "koloru kwiatka" zwykle zgodność jest, dlatego mamy takie jednostki jak "daltonizm" i takie pojęcia jak "halucynacje zbiorowe", że kwiatek jest niebieski choć jest czerwony

 

>Tak więc, Tara poprawia dźwięk, ale w którym aspekcie - to już kwestia subiektywnej oceny danej >osoby.

 

albo jednocześnie komuś pogarsza dźwięk, ogólnie powiedzmy - "robi różnicę", przykładowym 100 osobom

nic z tego nie wynika - bo (auto)sugestia, bo oczekiwania, bo racjonalizacja kosztownej decyzji, bo dysonans poznawczy, bo konformizm itd.

 

>Gdyby ludzie nie kupowali tych przewodów po tak bajońskich cenach, to zapewne były by

>wielokrotnie tańsze, a że znajdują się jelenie.....

 

i tu się mylisz - gdyby były tańsze to ludzie by ich nie kupowali

w przypadku tego rodzaju "zbytkownych" dóbr obowiązuje uznawane prawo, że im drożej tym ludzie chętniejsi są do nabywania

bo płacą za "status", za poczucie że "ich stać" a "innych" nie

 

>A poza tym tak szczerze, wymieniłbyś np. cd McIntosha na DVD Samsunga nawet gdyby w Twojej

>ocenie grało tak samo? Zapewne nie, bo co inni uzależnieni do dźwięku by na to powiedzieli.

 

bez wahania i podzieliłbym się tym odkryciem z innymi - polecam wątek, który założyłem o Shure E2 za 350 zł

sporo mnie kosztowało przekonanie "towarzystwa", że nie jestem "pajacem bez kasy", któremu "słoń na ucho" nadepnął ;-)

spokojnie znoszę takie "kryzysy wizerunkowe", bo moje poczucie własnej wartości jest już, jak przystało na wiek po 30-tce, ugruntowane

 

>A więc ta snobistyczna audiofilska koteria jest sama sobie winna, że ceny sprzętu są tak >absurdalne i bezpodstawne w stosunku realnych kosztów ich produkcji.

zatem chyba sam widzisz rolę konformistycznej motywacji ;-)

ale nie jest tak, że jakaś snobistyczna koteria "winna" jest takim cenom - przecież ludzie nie są "winni" takim a nie innym mechanizmom psychospołecznym

jako psycholog chyba przyznasz mi rację w tym punkcie :-)

nikt nie jest "winny"

producenci też nie, tak po prostu działa "ten światek" :-(

ALE jest na to sposób - opuszczenie światka "salonowego audio"

 

pozdrawiam!

graaf

 

ps.

jeśli indukcja statystyczna jest wg Ciebie miarodajną metodą wnioskowania w tym przypadku to co powiesz na wielu ludzi, którzy przysięgają na okoliczność poprawy dźwięku wskutek zastosowania takich gadżetów jak słynny "inteligent chip" (tu piszę o tym:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) )

 

pps.

 

ad post z 10 Paź 2006, 16:26

 

>Wcześniej wyjaśniałem, dlaczego w jednych okolicznościach eksperymentu porównawczego

>należy co jakiś czas zmieniać utwór:

>"Zgadzam się, że słuchanie porównawcze tego samego utworu ma sens ale tylko pod jednym

>warunkiem - że w momencie wymiany kabli osobom badanym przekażemy instrukcję, że teraz

>wymieniamy kable, ale nie mówimy na jakie - takie same, lepsze, gorsze. Na to pytanie powinien

>już odpowiedzieć badany. Tymczasem, gdy żonglujemy kablami nie mówiąc badanym, że

>cokolwiek robimy ze sprzętem a w kółko idzie ten sam kawałek, osoby badane nie będą miały

>GOTOWOŚCI PERCEPCYJNEJ DO WYCHWYCENIA ZMIAN, tylko ich umysły przywołają z pamięci

>pierwotne brzmienie utworu".

 

no dobrze :-) - kapitaliki oczywiście moje

to chyba przyznasz, że z punktu widzenia "psychologii procesów poznawczych" kable nie mają żadnego znaczenia podczas SŁUCHANIA MUZYKI, kiedy mamy GOTOWOŚĆ PERCEPCYJNĄ do SŁUCHANIA MUZYKI a nie mamy GOTOWOŚCI PERCEPCYJNEJ DO WYCHWYTYWANIA ZMIAN

 

bo to jest właśnie moja konkluzja tematu specjalnych kabli w audio

coś takiego wyżej napisałem

 

zgodzisz się?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>graaf, 10 Paź 2006, 18:18

 

Ładny wpis - dziekuję za wysiłek - ale sądzę, że zadziała tu syndrom oblężonej

twierdzy i racjonalne przesłanie tego wpisu raczej zniknie w odchłani pseudo...

(tu wpisać dowolne) bełkotu.

Jestem Europejczykiem.

 

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.