Skocz do zawartości
IGNORED

Japońskie wydania CD - o co tu chodzi ?


piter

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi Zbigu

Ponieważ twoja mamusia najwyraźniej tego nie uczyniła, informuję cię, że wytykanie komuś podeszłego wieku jest czymś bardzo nieeleganckim, wręcz chamskim, toteż raczej w ten sposób się nie popisuj. Jednocześnie informuję cię, gdyż liczenie chyba nie jest twoją mocną stroną, że jesteś tylko o 6 lat młodszy ode mnie, toteż tak bardzo się swym młodym wiekiem nie nadymaj.

Mam, póki co, lat 48. Patrząc od strony młodości, to bardzo dużo. W czasach łowców niedźwiedzi jaskiniowych już dawno bym nie żył. Z drugiej strony, patrząc z perspektywy 70-cio, 80-ciolatków, to jeszcze ze mnie młodzian, że ho, ho. W każdym razie moim gasnącym wzrokiem będę się jeszcze starał wyłapywać głupstwa, które wypisujesz.

Pozdrowionka

"...>Napisałeś też: "- z powyzszego materialu powstaje tzw. glass master - używany jest patent JVC

>eliminujący standardowe procesy replikacyjne"

>Wiesz może coś bliższego o tym eliminowaniu, jak to w szczegółach wygląda? Bo kolega Zbig utrzymuje,

>że żadnego eliminowania być nie może i proces tłoczenia płyty wygląda zawsze tak samo..."

 

-------------

 

JVC nie tloczy z glass mastera. Nie ma takiej technologii. JVC oczywiscie wykonuje swoje CD z tzw. stampera.

Sedno jednak tkwi w procesie przygotowania stampera. JVC pomija etapy jakie sa standardowa procedura.

Otoz glass master ulega destrukcji podczas procesu produkcyjnego. Z glass master robi sie stamper celem tloczenia. Zanim powstanie stamper sa jeszcze procesy posrednie zwane "father" i "mother". Glass master jest odsluchiwany [Disc Master Player (DMP)] i mierzony na odpowiednich urzadzeniach po czym wlasnie zaczynaja sie procesy "father" i "mother". Jak podaje JVC na wlasnej stronie (link byl gdzies powyzej) ich stamper powstaje bezposrednio z glass master pomijajac owe procesy posrednie. Jak to robia i na czym to dokladnie polega to juz zupelnie inna sprawa - nalezaloby spytac glownych inzynierow z JVC.

Mysle, ze nie ma co wnikac w technologie produkcji "father" i "mother" - to czysty inzynieryjny "belkot" :)

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

Yayacek

 

Dziękuję za fachowe wyjaśnienie. Zatem tym razem to ja padłem ofiarą czyjegoś skrótu myślowego, bo na pewno gdzieś czytałem, że tłoczą "bezpośrednio ze szklanych wzorców".

O właśnie, Iron Butterfly mnie też ciekawi.

 

Orginalny CD to na razie pierwsza tak źle nagrana plyta na którą trafiłem, że nie bylem jej w stanie słuchac na moim zestawie :).

Tylko jakie wybrać wydanie : DeLuxe, mobile Filelity , JVC ...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

„Bo kolega Zbig utrzymuje, że żadnego eliminowania być nie może i proces tłoczenia płyty wygląda zawsze tak samo. „

 

Panie Ryka, proszę łaskawie przestać przeinaczać to co napisałem, już chyba po raz czwarty w tym wątku, bo to trochę nadszarpuje staranny wizerunek kryształowej uczciwości człowieka niezłomnie przestrzegającego zasad, jaki Pan tu sobie zbudował.

 

Jak się komuś zwracającemu uwagę na oczywiste fakty zaczyna odpowiedź od „Bzdura”, to nie należy się dziwić późniejszym kpiącym komentarzom.

 

Siemanko ;-)

 

 

A teraz coś dla tych co nie stronią od „inżynieryjnego bełkotu”. JVC tłoczy z pierwszej matrycy czyli z „ojca”. To normalna praktyka w KAŻDEJ tłoczni przy krótkich seriach. Ogromna większość zwykłych cd, które kupujecie w sklepach, jest wykonana z "pierwszego tłoczenia". Wynika to z tego, że nie są to zazwyczaj nowe wydania, ale doróbki, zamawiane gdy zapas w centrum dystrybucyjnym spada. Takie doróbki to zawsze króciutkie serie od kilkuset do 1-2 tys sztuk, wykonywane z jednej matrycy, nie ma więc potrzeby robić ich więcej.

 

Z jednego glassmastera można zrobić tylko jedną matrycę - „ojca”. Aby powielić „ojca”, wykonuje się z niego 2-3 „matki” będące jego lustrzanym odbiciem, a z każdej z nich „synów”. Powyższą praktykę stosuje się dla nowych wydań i gazetówek, kiedy trzeba w krótkim czasie zreplikować setki tysięcy albo nawet kilka milionów płyt. Przy poprawnie zrealizowanym procesie jakość „synów” wcale nie odbiega od „ojca”.

Panie Zbig

Ja mam jakiś kryształowy wizerunek? Brednia. Niczego takiego nie posiadam. Jako były moderator sam pan dobrze wie jak wielu forumowiczów mi nie ufa. Toteż bez hipokryzji proszę.

A jeśli aż czterokrotnie przeinaczyłem pańskie wypowiedzi, to proszę łaskawie przytoczyć te skandaliczne przeinaczenia.

 

PS

Skopiowałeś już sobie mamę i tatę na komputerowej nagrywarce?

>Piotr Ryka

 

Przyznam że od magistra filozofii oczekiwałbym lepszego wyczucia ironii i aluzji. Ale jak musi być kawa na ławę, to proszę bardzo. Po pierwsze przypisuje mi Pan zachęcanie do tworzenia nielegalnych kopii, zupełnie bez powodu łącząc ze sobą dwa kolejne moje zdania:

 

„Uważam tylko, że można mieć to samo ze zwykłej płyty cd za dużo mniejsze pieniądze. A wierzącym w magiczną moc tłoczenia proponuję przegrać xrcd na cdr na komputerowej nagrywarce za 100 zł i zrobić uczciwy ślepy test.”

 

Skoro napisałem że jakość xrcd można mieć ze zwykłej płyty CD, to chyba oczywiste że nie miałem na myśli domowego kopiowania? Czy może jest Pan tak bardzo humanistą, że cd i cd-r to dla Pana to samo? A może to zwyczajne udawanie Greka, aby móc zarzucić mi piractwo?

 

Tylko drugie z ww. zdań dotyczy cd-r i zrobienia na nim kopii. To że chodzi o kopię własnej płyty na własny użytek, założyłem że jest oczywiste, jak dla kogoś nie jest to już jego problem.

 

A w pierwszym zdaniu chodziło mi o to, że jakość brzmienia cd zależy moim zdaniem wyłącznie od fazy pre-masteringu, co zresztą można usłyszeć niejednokrotnie na płytach wydawanych przez mało znanych wykonawców i takież wytwórnie, niekoniecznie dysponujące środkami i sprzętem na poziomie JVC.

 

Następnie napisał Pan dwa razy, iż utrzymuję, że „że żadnego eliminowania być nie może i proces tłoczenia płyty wygląda zawsze tak samo”.

 

Otóż nic takiego nie napisałem. Nie wiem jak wyglądają procesy we wszystkich fabrykach świata, z powodów oczywistych. O tym, że często poprzestaje się na wykonaniu „ojca” pisałem już wcześniej w innym wątku, o czym Pan dobrze wie, bo sam też w nim pisał. Jak już jesteśmy przy procesie, to owszem znany jest mi proces inny niż typowy, ale akurat polega on na pominięciu etapu wykonywania glassmastera – dane są od razu odwzorowywane na matrycy.

 

Czwarte przeinaczenie to przypisanie mi twierdzenia o niższym technologicznie zaawansowaniu i standardzie płyt DVD. Oczywiście nic takiego nie napisałem, pisałem tylko że te same parametry określające jakość płyty, powiedzmy że np. jitter, wcale nie osiągają lepszych wartości na płytach wyprodukowanych w technologii dvd w porównaniu z cd. Była to odpowiedź na Pańskie twierdzenie, że stosowanie technologii dvd przy produkcji płyt xrcd daje im przewagę nad cd.

 

P.S. Jako moderator nie interesowałem się tym kto komu ufa. Zresztą do tego nie trzeba być moderatorem, wystarczy uważnie czytać forum.

Swojego czasu porównywaliśmy w klubie dwie płyty CD. Były to Brothers in arms Dire Straits, jedna stara, zwyczajna i obecne XRCD. I zgodnie uznaliśmy, że XRCD była gorsza do słuchania. Rozdmuchana scena, tzw powietrze, i zupełny brak klimatu. Myslę, że głównym czynnikiem sa tu jednak prace związane z remasteringiem, aspekty techniczne samego tłoczenia sa drugorzedne.

 

PS. Ale duzo innych pyt XRCD gra naprawdę śweitnie.

Mam podobne odczucia jak jar1.

JVC (płyty w formacie XRCD) ma kilka ewidentnych wpadek min. Dire Straits, Andrea Boccelli i chyba największy gniot Tina Turner !!!!

Odsłuchując Dire Straits w formacie XRCD i klasyczne wydanie zdecydowanie wybieram to drugie !!!!

 

zdezi

Dobrze, kontynuujmy zatem bezsensowną debatę.

Zacznę od końca. Jak domniemuję, na podstawie uważnej analizy wpisów, ex-moderator Zbig doszedł do wniosku, iż niejaki Piotr Ryka posiada na forum audiostereo cytuję: „staranny wizerunek kryształowej uczciwości człowieka niezłomnie przestrzegającego zasad”.

Mam nadzieję, że tym razem niczego nie przeinaczyłem, bo z dwóch ostatnich wpisów Zbiga jasno i niezbicie to wynika.

Wypada w tej sytuacji pogratulować Zbigowi bystrości obserwacyjnej i jednocześnie szarmanckiego stylu bycia moderatorem. („Jako moderator nie interesowałem się tym kto komu ufa” – z dumą oświadcza Zbig.)

Szkoda tylko, że ujawnione przez niecnych włamywaczy teksty moderatorskich pogaduch nie pokrywają się z tym szarmem, desinterresment i elegancją. Poza tym, wyznam szczerze, moralne pouczenia w ustach kogoś, kto był aktywnym członkiem grupy potajemnie ingerującej we wpisy forumowych kolegów, budzą mój niesmak. W zasadzie miałem z nimi w ogóle nie rozmawiać, niemniej w imię nie podsycania waśni zaniechałem tego ostracyzmu, na który według mnie zasłużyli.

A teraz już o samych płytach.

Piszesz Zbigu:

"nie kwestionuję jakości dźwięku z płyt xrcd. Uważam tylko, że można mieć to samo ze zwykłej płyty cd za dużo mniejsze pieniądze. A wierzącym w magiczną moc tłoczenia proponuję przegrać xrcd na cdr na komputerowej nagrywarce za 100 zł i zrobić uczciwy ślepy test."

Uważasz ten tekst za spójny i merytorycznie trafiony? W jakim sensie test porównawczy płyty XRCD z jej programową kopią na nośniku CD-R miałby dowodzić, że płyta XRCD nie jest lepsza od „zwykłych”? Co ma tu piernik do wiatraka? Wszak płyty „zwykłe” powstają, podobnie jak XRCD, w procesie tłoczenia, a płyta CD-R poprzez tzw. wypalanie. Są to odmienne technologicznie procesy. Na jakiej wobec tego podstawie utrzymujesz, że możliwość skopiowania XRCD w nagrywarce świadczy o braku jej brzmieniowej przewagi nad innymi płytami, które są tłoczone? Przecież dla nagrywarki najważniejszy jest wzorzec i to o niego chodzi. Jak ktoś kiedyś zrobi jeszcze lepszą płytę, to w nagrywarce też ją będzie można powielić. Na przykład w mojej nagrywarce można kopiować zarówno płyty CD, jak i DVD. Czy to znaczy, że nie ma pomiędzy nimi różnicy?

To w oczywisty sposób bezsensowne twierdzenie pozwoliłem sobie wykpić i tyle.

Rzecz jasna, trafne jest spostrzeżenie, że płyta XRCD nie jest jakąś zupełnie odmienną technologicznie innowacją, a tylko, nazwijmy to, udaną próbą wyciśnięcia ukrytych rezerw z technologii CD. To jednak nie zmienia faktu, że w sensie brzmieniowym stanowi ona w większości przypadków wyraźny postęp, a równie dobre brzmienie jej nagrywarkowej kopii w niczym nie pomniejsza istniejącego dystansu pomiędzy XRCD a tłoczoną resztą. Zarazem nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie by inne firmy wykonały w przyszłości jeszcze lepsze płyty CD. Poza, ma się rozumieć, wolą, kapitałem i technologicznym zaawansowaniem. Natomiast spieranie się jaka w tym wszystkim jest zasługa masteringu, a jaka technologii tłoczenia jest wobec eksperymentalnej niedostępności jałowe. Niemniej w świetle faktu, że tłoczenia z różnych tłoczni - jak utrzymuje Tamaguchi, a potwierdzają eksperymenty Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego - bardzo się różnią, rola tłoczenia wydaje się nader istotna. I co, według ciebie fakt możliwości powielenia z zachowaniem brzmieniowej jakości płyty XRCD w nagrywarce ma temu przeczyć? Kpisz sobie?

Idźmy dalej. Zacytuję teraz niezwykle rzeczową odpowiedź Zbiga na przytoczenie przeze mnie wypowiedzi Tamaguchiego, o niemożności ujednolicenia procesu tłoczenia płyt w różnych fabrykach.

 

„>Kolejnym istotnym krokiem, według Taguchiego, jest samo tłoczenie płyt. Okazuje się, że każda

>tłocznia produkuje całkiem inną w efekcie brzmieniowym płytę. Ujednolicenie tego procesu jest w

>praktyce, przy istniejących już fabrykach, niewykonalne.

 

A na to Zbig

 

Czasem to po prostu ręce opadają. Trochę się dziwię, dlaczego nie powstała jeszcze grupa audiofili, którzy słyszą również rysy i zanieczyszczenia na płytach cd i w ślad za tym grupa odpowiednich audiofilskich produktów do czyszczenia, polerowania i wypełniania ubytków. A może i powstała tylko o tym nie wiem :-) Mówię o tym dlatego, że zabrudzenia, drobne rysy i zużycie powstałe w użytkowaniu płyty powodują wielokrotnie większe zmiany parametrów odczytu niż różnice pomiędzy tłoczeniami. "Ujednolicenie jest niewykonalne" :-))), a to niby z jakiego powodu?”

 

Rzeczowo i na temat, nieprawdaż? Oto przemówił prawdziwy znawca i zawyrokował, a jakiś tam Tamaguchi niech siedzi cicho i nie wciska kitu. To może nam zdradzisz Zbigu, ile razy w życiu i w ilu fabrykach nadzorowałeś proces powstawania glassmastera i tłoczenia, i jak często porównywałeś rezultaty tłoczeń tej samej płyty w różnych miejscach?

A potem się ubolewa i labidzi – jak mogłeś (stary jeleniu) poprzeinaczać moje wpisy?

Trudno, jak ktoś sprowadza dyskusję na taki poziom, to niech ma do siebie pretensje. W tym nie ma ani słowa tak naprawdę na temat, poza arbitralnym stwierdzeniem, że tak nie jest oraz gromkim - „niby z jakiego powodu”, w której to sytuacji nie ma zatem i czego przeinaczać. Natomiast późniejsze uwagi o matrycach niklowych jasno sugerują, że proces tłoczenia u JVC niczym się w zasadzie od innych wytwórców nie różni. Bo jeśli nie o to chodziło, to o co?

Na koniec kwestia jakości płyt CD względem DVD.

Nie jestem znawcą tematu ale JVC pisze wyraźnie: “High precision DVD K2 LASER and K2 RUBIDIUM CLOCK are used together to greatly improved CD glass mastering.”

W odpowiedzi na to ekspert Zbig informuje nas:

„Akurat "parametry techniczne" płyt dvd bywają z oczywistych względów gorsze niż cd - ze względu na konieczność gęstszego upakowania informacji, klejenie płyty z dwóch dwukrotnie cieńszych substratów i parę innych przyczyn.”

Cóż, pozostaje bić brawo za klarowność myśli, ich wyczerpujący wykład, znajomość przedmiotu tudzież wykwintność stylu.

Ale JVC jednak nie daje się przekonać i w internetowym tekście z uporem trzyma się swojej wersji: „The DVD K2 Laser also regenerates the EFM signal right before burning the pits on to the glass master, eliminating any time-based jitter that may be present in the data stream. The entire operation is controlled using a K2 Rubidium Clock that is over 10,000 times more accurate than conventional crystal clocks.”

I kto ma rację JVC, czy Zbig? Ja mimo wszystko stawiam na JVC, ale jestem otwarty na argumentację.

Natomiast elementarnego faktu, że płyty DVD używają do zapisu i odczytu wiązki światła o większej częstotliwości, z czym wiąże się konieczność zwiększenia precyzji i, co za tym idzie, użycia dokładniejszego zegara, nie będę komentował. Zbig wszak i tak wie lepiej i jak coś, to wam wszystko wyjaśni.

Na koniec mała dawka arytmetyki. Ponieważ, jak wyliczył Zbig, dwukrotnie napisałem o tłoczeniu, zatem mamy do czynienia łącznie z aż czterema okropnymi przekłamaniami. (1+2+1=4).

Najmocniej cię wobec tego Zbigu przepraszam. Ośmieszyłem się, zszargałem sobie opinię, jestem skończony. Cóż teraz pocznę?

Mam nadzieję, że to cię już dostatecznie uszczęśliwia.

 

PS

Pozdrów ode mnie sztab kolesi, co ci pomagali konsultować opis procedury mamy i taty. Buziaczki.

>Piotr Ryka

>Jak domniemuję, na podstawie uważnej analizy wpisów, ex-moderator Zbig ... budzą mój >niesmak.

 

W tym ciągłym przypominaniu pełnionej przeze mnie funkcji widzę jakąś obsesję doprawdy. Tak w ogóle, skąd Pan wie, że ex, jasnowidz jakiś czy co ;-)? A na niesmak polecam miętę...

 

>W zasadzie miałem z nimi w ogóle nie rozmawiać, niemniej w imię nie podsycania waśni

>zaniechałem tego ostracyzmu, na który według mnie zasłużyli.

 

Ostracyzm to jest forma zbiorowego bojkotu a nie indywidualnego drogi Panie magistrze filozofii. Chyba że Piotr Ryka uważa, że forum to on. Kto wie, kto wie...

 

A teraz już o samych płytach.

 

>Piszesz Zbigu:

>"nie kwestionuję jakości dźwięku z płyt xrcd. Uważam tylko, że można mieć to samo ze zwykłej

>płyty cd za dużo mniejsze pieniądze. A wierzącym w magiczną moc tłoczenia proponuję przegrać

>xrcd na cdr na komputerowej nagrywarce za 100 zł i zrobić uczciwy ślepy test."

>Uważasz ten tekst za spójny i merytorycznie trafiony? W jakim sensie test porównawczy płyty

>XRCD z jej programową kopią na nośniku CD-R miałby dowodzić, że płyta XRCD nie jest lepsza od

>"zwykłych"? Co ma tu piernik do wiatraka? Wszak płyty "zwykłe" powstają, podobnie jak XRCD, w

>procesie tłoczenia, a płyta CD-R poprzez tzw. wypalanie. Są to odmienne technologicznie procesy.

>Na jakiej wobec tego podstawie utrzymujesz, że możliwość skopiowania XRCD w nagrywarce >świadczy o braku jej brzmieniowej przewagi nad innymi płytami, które są tłoczone? Przecież dla

>nagrywarki najważniejszy jest wzorzec i to o niego chodzi. Jak ktoś kiedyś zrobi jeszcze lepszą

>płytę, to w nagrywarce też ją będzie można powielić. Na przykład w mojej nagrywarce można

>kopiować zarówno płyty CD, jak i DVD. Czy to znaczy, że nie ma pomiędzy nimi różnicy?

>To w oczywisty sposób bezsensowne twierdzenie pozwoliłem sobie wykpić i tyle.

 

No i jak wytłumaczyć takiemu zupełnemu „lajkonikowi”? To może dla odmiany Piotr Ryka wszystkim wyjaśni jak to jest, że aby wyprodukować xrcd, trzeba koniecznie kontrolować od początku do końca proces przesyłania danych cyfrowych, taktując go 10000x dokładniejszym zegarem rubidowym i regenerując sygnał EFM przed wypaleniem na glassmasterze, natomiast robiąc kopię cd-r na pececie ze zwykłym zegarem, bez dysku magnetooptycznego i z nagrywarką za 100 zł bez problemu uzyskuje się równie dobre brzmienie kopii?

 

W kwestii różnic w jakości tłoczeń pan Tamaguchi powiedział że są i wpływają na brzmienie a Krakowskie Towarzystwo Soniczne potwierdziło, więc tak jest i basta. Co prawda nie sposób znaleźć jakąkolwiek informację na czym te różnice fizycznie polegają i jak duże są, ale jak Tamaguchi powiedział to musi być prawda. Honor Japończyka rzecz święta, przecież gdyby tak nie było, to musiał by popełnić seppuku. A KTS zaraz za nim, solidarnie. Jak to będzie po krakowsku? Se puku puku? Drugie puku dla pewności, jakby pierwsze nie podziałało.

 

>To może nam zdradzisz Zbigu, ile razy w życiu i w ilu fabrykach nadzorowałeś proces

>powstawania glassmastera i tłoczenia, i jak często porównywałeś rezultaty tłoczeń tej samej płyty w różnych miejscach?

 

Tak dokładnie to mi się nie chce liczyć. Tysiące cięć w miesiącu razy lata pracy – trochę by się uzbierało. Fabryk mamy kilkakrotnie więcej niż JVC. Płyty się porównuje własne i konkurencji też, choć akurat nie JVC, bo to niewielki gracz rynkowy, mało znaczący w skali globalnej, i nie operuje w Europie.

 

>Na koniec kwestia jakości płyt CD względem DVD.

>Nie jestem znawcą tematu

 

Nie jesteś. Co więcej nie rozumiesz co się do Ciebie mówi, bo jak jasno wykazałeś swoimi ignoranckimi komentarzami nie rozumiesz żadnego z fachowych terminów dotyczących procesów masteringu i replikacji.

 

>ale JVC pisze wyraźnie: “High precision DVD K2 LASER and K2 RUBIDIUM CLOCK are

>used together to greatly improved CD glass mastering."

>W odpowiedzi na to ekspert Zbig informuje nas:

>"Akurat "parametry techniczne" płyt dvd bywają z oczywistych względów gorsze niż cd - ze

>względu na konieczność gęstszego upakowania informacji, klejenie płyty z dwóch dwukrotnie

>cieńszych substratów i parę innych przyczyn."

>Cóż, pozostaje bić brawo za klarowność myśli, ich wyczerpujący wykład, znajomość przedmiotu

>tudzież wykwintność stylu.

 

W przeciwieństwie do Ciebie mam ciągły wgląd w wyniki testów, więc dobrze wiem co mówię, zatem daruj sobie te kabotyńskie popisy.

 

>Ale JVC jednak nie daje się przekonać i w internetowym tekście z uporem trzyma się swojej

>wersji: "The DVD K2 Laser also regenerates the EFM signal right before burning the pits on to the

>glass master, eliminating any time-based jitter that may be present in the data stream. The

>entire operation is controlled using a K2 Rubidium Clock that is over 10,000 times more accurate

>than conventional crystal clocks."

>I kto ma rację JVC, czy Zbig? Ja mimo wszystko stawiam na JVC, ale jestem otwarty na

>argumentację.

 

>Natomiast elementarnego faktu, że płyty DVD używają do zapisu i odczytu wiązki światła o

>większej częstotliwości, z czym wiąże się konieczność zwiększenia precyzji i, co za tym idzie,

>użycia dokładniejszego zegara, nie będę komentował. Zbig wszak i tak wie lepiej i jak coś, to

>wam wszystko wyjaśni.

 

Może najpierw prosty przykład, zrozumiały, niech będzie kopanie dołów. Można robiąc wykop pod fundamenty użyć zamiast koparki obrabiarki sterowanej numerycznie. Wykop będzie o wiele precyzyjniejszy wymiarowo, tylko czy z tego będzie jakiś pożytek dla lepszego wykonania fundamentów? Nie bardzo. Używając maszyny LBR z niebieskim laserem do wykonania glassmastera cd tak naprawdę nie zyskujemy wiele. Co więcej, jeśli wykorzystamy wyższą precyzję lasera do uzyskania pitów o stromych zboczach i niskim poziomie jittera, to mamy gotowy problem przy replikacji powodowany przez deformację substratów przy odrywaniu ich od matrycy. Laikom wydaje się, że kupuje się najnowocześniejsze urządzenia i wystarczy wcisnąć guziczek i już wyskakują płytki. Nic z tego, niestety. To są trudne procesy, wrażliwe na szereg czynników. Wiele z dziesiątek parametrów charakteryzuje się negatywną korelacją, tzn. że polepszając jeden pogarsza się inne. Uzyskany efekt bierze się głównie ze znajomości procesu, umiejętności jego śledzenia, optymalizacji i korekcji, a nie z wyższego zaawansowania technologicznego maszyn. Zresztą już mówiłem, że stosowanie technologii dvd przez JVC przy produkcji xrcd nie jest niczym szczególnym, bo prawie wszyscy już dawno przeszli na tę technologię. Być może proces xrcd ma jakieś przewagi, dziwne tylko że nie sposób znaleźć jakiejkolwiek informacji liczbowej na ten temat. Ciekawe, bo jak jakaś firma, powiedzmy samochodowa zdoła np. znacząco zmniejszyć zużycie paliwa, to zaraz w świat idzie informacja ile konkretnie litrów zużył nowy model w teście wg danej normy.

 

>PS

>Pozdrów ode mnie sztab kolesi, co ci pomagali konsultować opis procedury mamy i taty.

 

To co do tej pory napisałem, to są podstawowe informacje które poznaje i rozumie szeregowy operator po tygodniu pracy, niepotrzebne zatem konsultacje. Niemniej jednak nazywanie kolesiami ludzi o których Pan nic nie wie, którzy siedzą w branży nieraz od ponad 20 lat a część robiła doktoraty na uczelniach bardziej poważanych niż Pańska, to jest niesłychana bezczelność. Pozostaje zatem powiedzieć to co należało chyba już dawno. Jest pan zerem, Panie Ryka. I to niewiarygodnie nadętym.

Gość jamówię

(Konto usunięte)

Dyskusje na temat pierwszego czy drugiego tłoczenia najtrafniejsze są podobno w odniesieniu do oleju jadalnego.Jest nawet taka firma któr szczyci się ,że każda ich butelka pochodzi z tego samego glassmastera;-))

 

A tak poważnie,pojawiają się w tym wątku różne spstrzeżenia a to ,że JVC tworzy płyty o odrealnionym dzwięku(Brothers in arms) a to,że tamto i owanto.Ja mam pytanie innej natury,czy ktoś z Was uczestniczył w sesjach nagraniowych artystów,którzy potem są "obrabiani" przez JVC aby móc autorytarnie stwierdzić,że płyta XRCD mija się z prawdą a wersja"normalna" jest prawdzie bliższa?A może jest zupełnie odwrotnie?Przecież nikt nie słyszał wzorca (był w studio podczas realizacji) aby coś do niego porównać.

 

Zastanawiam się nad tym właśnie w kontekście tych ciągłych porównań KoB,Brothers in arms i innych płyt, gdzie każdy stara się przekonać innych do swoich racji.Dla mnie płyty XRCD brzmią wyśmienicie i w nosie mam czy powstają za pomocą mamy,taty(jak natura przykazała) czy glassmastera,mnie się podobają i cieszę się z dobrze wydanych pieniędzy.natomiast nabieram podejrzeń do osób,towarzystw czy klubów,które ze swadą i niepodważalną pewnością siebie orzekają ,że ta wersja jest prawdziewsza od tamtej nie uczestnicząc w procesie powstawania zadnej z nich.

 

Panowie na Boga ,a gdzie w tym wszystkim jest radość z słuchania muzyki?

W odpowiedzi na wiązankę obelg, zanim - co w tej sytuacji oczywiste - zaprzestanę wszelkich kontaktów z ich autorem, pozwolę sobie rzecz skomentować.

Na początek kwestia ostracyzmu. Oczywiście, nie jestem królem, a tylko on ma tytularne prawo wypowiadać się o sobie w liczbie mnogiej – „My Król”. Niemniej, o ile sobie przypominam - a mimo wytykanego mi podeszłego wieku coś niecoś jeszcze pamiętam - działalność moderatorów, zarówno ta wcześniejsza - skryta, jak i późniejsza - jawna, wywołały zbiorowy protest i to o takiej skali, że moderatorzy zostali w efekcie odprawieni. A ponieważ przy okazji narosło także mnóstwo indywidualnych animozji, przeto nie sądzę, bym jedynie ja miał coś ex-moderatorom za złe i nie darzył ich sympatią. Tak więc powoływanie się na słownik wyrazów obcych i chowanie za terminologię nic tutaj nie pomoże. Daliście plamę i jest wam to pamiętane. Natomiast ironiczna sugestia, że w dalszym ciągu - ponownie skrycie - pełnicie rolę moderatorów, oznacza jawne łamanie regulaminu. Prawda li to? Oczekuję jednoznacznej odpowiedzi.

Do meritum sporu nie ma co wracać, jako że w obelżywym tekście nie pojawiły się żadne merytoryczne argumenty, zastąpione epitetami w rodzaju „lajkonika”, „se puku puku”, „kabotyństwa” oraz opatrzonego dużym kwantyfikatorem stwierdzenia, cytuję: „jak jasno wykazałeś swoimi ignoranckimi komentarzami nie rozumiesz żadnego z fachowych terminów dotyczących procesów masteringu i replikacji.”

Ciekawe, o jakież to tajemnicze a zawiłe terminy chodzi. Zapewne znowu o nieszczęsnych mamę i tatę, czyli lustrzane odbicia wzorca, których głębokiego zrozumienia mogą dostąpić wyłącznie osoby tak uczone i światłe jak Zbig i jego ferajna. No, ale chama nie będę dopytywał. Odniosę się jedynie do wykwintnej paraboli z kopaniem dołów. Sam przywołam przykład mniej wyszukany, mianowicie dzieło malarskie, które wydaje mi się istotowo bliższe zawartości płyty muzycznej od wylewki pod fundamenty.

Otóż problem z jego powstaniem dotyczy w zasadzie wyłącznie oryginału, natomiast późniejsze powielanie nie jest już wielką sztuką. Oczywiście, oryginał płyty XRCD tym różni się od malarskiego płótna, że powstaje na podobieństwo bardzo wyszukanej technologicznie pieczęci, niemniej istotna treść pozostaje ta sama – kiedy już masz wzorzec, czy - jak w przypadku gotowej do użytku płyty - wiele wzorców, to ich powielanie jest czymś nieporównanie łatwiejszym od sporządzenia pierwowzoru. Z tego względu kopiowanie w nagrywarce może być procedurą zwieńczoną powodzeniem, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że na przykład guru wiedzy wszelakiej z zakresu hi-fi, nadredaktor Stryjecki, utrzymuje, iż nigdy nie ma to miejsca i kopia nagrywarkowa zawsze jest wyraźnie gorsza. Z kolei eksperymenty odsądzanego tutaj od czci i wiary Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego wykazały, że takie kopie, mimo iż różnią się nieco od wzorca, prezentują jednak bardzo wysoki poziom brzmieniowy. Rodzi się w tej sytuacji pytanie, do kogo bliżej jest memu adwersarzowi – do skretyniałych, pozbawionych fachowego zaplecza „lajkoników” z KTS, czy promieniującej blaskiem audiofilskiej chwały warszawskiej znakomitości? W sumie guzik mnie to obchodzi. Nie moje małpy, nie mój cyrk, jak zwykła mawiać Lipińska.

Na koniec dwie sprawy.

Przyznam, że nie postało mi nawet w głowie, iż pozdrowienia dla kolesi mogą zostać określone przez kogoś mianem „niesłychanej bezczelności”. Tej miary histeryczną reakcję można skomentować najkrócej dwoma słowami – trafiony, zatopiony. Najwyraźniej ten niewinny sztych precyzyjnie trafił w bardzo czułe miejsce, wywołując przeraźliwy kwik i zbiorową furię zakulisowych geniuszy skupionych wokół Zbiga oraz oczywiście jego samego. Mam nadzieję, że te wspaniałe uczelnie, na których geniusze owi obronili swe wiekopomne doktoraty zbytnio od tego nie ucierpią. W każdym razie na wszelki wypadek raz jeszcze pozdrawiam. Trzymajcie się cieplutko.

Ostatnia już rzecz, to spostrzeżenie, jak błyskawicznego, wprost zapierającego dech w piersi zjazdu, dane mi było doświadczyć dzięki Zbigowi. Dopiero co stałem na samych szczytach chwały, spowity nimbem „starannego wizerunku kryształowej uczciwości człowieka niezłomnie przestrzegającego zasad”, by już za chwilę okazać się „zerem, i to niewiarygodnie nadętym”.

Ale ja bardzo lubię szybką jazdę, także w dół, zatem nic mi to nie robi, przeciwnie, wdzięczny jestem. Stokroć lepsza szczera nienawiść od zakłamanych pochlebstw.

widze niektorzy lubuja sie w obrazaniu, obrzucaniu epitetami, medrkowaniu, ot dorosli faceci lol, jak w piaskownicy.

co do masowego protestu drogi Piotrze, troszke dziwnie postrzegasz rzeczywistosc. ale niewazne - skoro Ci to pasuje to pewnie nie bez powodu, apeluje jednak o spuszczenie z tonu, troche grzecznosci i nie psucie watku, ktory dosyc dlugo byl naprawde ciekawy. wytaczanie wirtualnych werbalnych armat to juz takie cliche, ze szkoda gadac.

i prosze, nie serwuj mi swojej niewatpliwie blyskotliwej, madrej i przenikliwej riposty - nie o to chodzi, nieprawdaz?

pozdrawiam serdecznie i uszy do gory :)

>pitdog, w tym temacie to już kto, jak kto ale Ty powinieneś się zamnknąć, stulic ogon i sidziec cicho. Nie pouczaj innych jak sie maja zachowywać, bo Ci przypomnimy Twoje wspaniałe wpisy z wątków moderatorskich. A póki co nie wtrącaj się w rozmową dwóch dorosłych ludzi.

>jar maly skrzacie a przypominaj doskonale wiem co pisalem i co sie dzialo, przestan zaczepiac, pisac niegrzecznie, plwac jadem. sklerozy nie mam i splywa po mnie co tam klepiesz w klawisze bo malo w tym rozsadku, juz dawno zorientowalem sie i nie tylko ja, ze ciebie nie warto czytac za bardzo. za duzo nerwowo, agresji, zgorzknienia.

 

btw przykleiles sie do Atopsa, ale naprawde... to inna liga, mozesz mu kapcie nosic :) z syriusza to ty nigdy nie bedziesz i naprawde prosze nie ciagnijmy tego tu dalej, to bezsens te wirtualne przepychanki.

>Jar nie, mam wrazenei ze w obeznej chwili kompletnie sie mijamy, choc wydaje mi sie, ze rozumiem Twoj puntk widzenia, ale nie rozuiem czemu jest tak powierzchowny :) i podejrzewam, ze problem tu tkwi z zubozonej przez net komunikacji, nie chce mi sie wiezyc, ze jestes jakims wrednym zlosliwym typem :) normalnie sie spotykacja nei sadze bysmy skakali sobie do gardel (co w tym konkretnym przypadku bylo by absurdalne) klocili sie i ostro spierali. pewnie bysmy se gawedzili o klockach, o muzyce etc, o tym co przyjemne i co laczy.

 

w poprzednim wpisie czyzbys chcial mnie ...o nie daj Boze, moderowac? oj oj, a tak tego nie lubisz :)

naprawde dajmy spokoj z tymi przepychankami, chociaz wsrod forumowiczow z wiekszym stazem, zaczely sie pojawiac ciekawe watki i szkoda je rozmydlac. a sa i watki z zalozenia rozmydlone, ot floklor tego forum :)

no to powodzenia, moderuj, skoro o tym tak marzysz ;)

i jeszcze to powolywanie sie na prywatne dialogi opublikowane przez najczystsza dusze, ktora tak baaaardzo brzydzi sie donosami (vide wlasnie te dialogi, albo bullety etc) lol

 

>Jar1 stara prawda - wyzej nerek nie podskoczysz, czasem to naprawde niewysoko :)

dalej zasmiecamy watek, ja stad wypadam, jakbys chcial dalej godoc to zapraszam na maila :)

Dobrze podrażniony, nasz dumny kolega osiąga barokowy styl łudząco podobny do prezentowanego przez forumowego mistrza formy bez treści, tego zza wielkiej wody. A to ciekawe.

 

Ale mi się już znudziło analizowanie sztuki masteringu przez pryzmat moderacji, więc dalszego ciągu raczej nie będzie, w każdym razie nie za wiele.

 

Liczyłem na to że się od znawców xrcd czegoś dowiem, co wychodzi poza w kółko cytowaną w necie jednostronnicową broszurkę. Jak na razie wszystko mi wygląda na rozdmuchanie spraw oczywistych w celu uzasadnienia niebotycznych cen. Znakomicie zrealizowana składanka Rhapsodies Stokowskiego, RCA Living Stereo, SACD Hybrid, kosztuje 12 USD a w Polsce ok. 60 zł. Jesli nawet XRCD brzmi nieco lepiej, to czy warte jest 30 USD i prawie 150 zł w Polsce? Po takich sobie doświadczeniach z innymi okrzyczanymi studiami, m.in. Chesky Jazz czy Mobile Fidelity, podchodzę do tego typu rewelacji z pewnym sceptycyzmem, który jak widać wywołuje dość alergiczne reakcje u zdeklarowanych wyznawców.

Zbig

>Po takich sobie doświadczeniach z innymi

>okrzyczanymi studiami, m.in. Chesky Jazz czy Mobile Fidelity, podchodzę do tego typu rewelacji z

>pewnym sceptycyzmem, który jak widać wywołuje dość alergiczne reakcje u zdeklarowanych wyznawców.

 

O, to, to, panie kolego.

I tej wersji będziemy się trzymać :-)

Gość jamówię

(Konto usunięte)

Taa mija doba a kurz wciąz nie opadł,no cóż może uda się jeszcze powrócić do meritum.

 

Będę wdzięczny za dobrze uargumentowaną odpowiedz(wytłumaczenie) tego o co pytałem parę wpisów wyżej.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.